In English
Wyniki wyszukiwania dla frazy „kima”

Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla opisany

opublikowano w dziale Polska

Lato to dla miłośników bluesa i rocka czas festiwali. Ten, który fani twórczości Ryszarda Riedla upodobali sobie szczególnie odbył się 27 i 28 lipca w Parku Śląskim w Chorzowie. O tym jak wyglądała tegoroczna, piętnasta edycja Festiwalu Muzycznego im. Ryśka Riedla przeczytacie w relacji Karola Dudy:

Przez dwa lata wiele się może zmienić, ale nie musi. Dwa lata minęły odkąd ostatni raz postawiłem stopę na tyskiej, pardon, chorzowskiej ziemi i uczestniczyłem w Festiwalu Muzycznym im. Ryśka Riedla – człowieka będącego inspiracją dla wielu. Szybki marszobieg, odebranie legitymacji prasowej i już jestem na terenie festiwalu. W zasadzie nic się nie zmieniło, może budek z pamiątkami trochę mniej. Widzę nawet znajome twarze: ten sam pijany osobnik śpiący w trawie, ta sama młodzież ubrana w barwy hipisowskie, rodziny z dziećmi (cieszy to, że rodziciele dbają o pociechy – wiele z nich miało słuchawki chroniące przed hałasem, co muszę przyznać bardzo się przydaje!).

Na scenie zespoły konkursowe, rozpoczął zespół Sheep. Wśród słuchaczy dyskusja: chodzi o owieczkę czy o stateczek? Owieczki bynajmniej łagodnymi barankami nie są. Hardrockowe szaleństwo w najlepszym wydaniu, potężne gitary i charyzmatyczny gitarzysta, lider. Z pewnością warto trzymać rękę na pulsie i bywać na ich występach. Jury uhonorowało ten energiczny występ drugim miejscem. Po nich na deskach rozgościli się muzycy z Root Rockets. Przyznam, że ich ni to rockowe ni to reggae’owe granie średnio mi przypadło do gustu. Nie mogę jednak odmówić im dojrzałości kompozycyjnej, a wokaliście świetnego głosu. Jednak Jury się podobali. Trzecie miejsce. Teraz przejdę do zespołu numer jeden spośród moich festiwalowych „odkryć”. Andy MC. Kolaż stylistyczny. Oni sami wymieniają Def Leppard jako jedną ze swoich inspiracji. Ja dosłuchuję się u nich wpływów zespołów hair metalowych – Motley Crue czy wczesnego Guns n’ Roses (zwłaszcza w grze i imagu gitarzysty solowego, Krychy). Z kolei ich partie gitar unisono przywodzą na myśl nieodżałowane Iron Maiden. Do tego teksty po polsku, co dla mnie jest dużym plusem. To, że zespół nie dostał się na pudło nic nie znaczy: całe pole namiotowe śpiewało ich teksty. Taka dygresja: Stephen Davis w biografii Guns n’ Roses powiedział, że zespół rockowy powinien mieć dobrze wyglądającego basistę, charyzmatycznego wokalistę, szalonego perkusistę i gitarzystę wyglądającego jak postać z kreskówki. Ten zespół to ma, co w połączeniu z nieeksplorowanym w naszym kraju gatunkiem muzyki (Silver Samurai to jednak za mało) i potężnymi refrenami powoduje, że nie widzę powodu by nie odnieśli wielkiego sukcesu. Jeśli lubicie dobrą muzykę i chcecie się zabawić na koncercie to idźcie na ich występ. W tym momencie wraz z towarzyszącym mi starym festiwalowym weteranem poszliśmy skorzystać z fontanny by się schłodzić. Upał niesamowity i zero cienia, każdy by wymiękł. Do tego od pewnego momentu jedynym chłodnym napojem, który był dostępny było piwo. Tłumaczy to ilość opadłych w trawę ludzi. Temperatura piekielna, a zespoły jeszcze podsycały atmosferę. Po chwili ochłody przyszła kolej na akustyczny koncert Kuwejta. Sympatyczny pan, sprawność w grze na gitarze akustycznej i dobre teksty („Jestem zły. Diabeł mi ostrzy kły”) na pewno na długo zapadną mi w pamięć.

Blues Experience, jeden z faworytów konkursu. Przepiękna wokalistka Anna Pawlus-Szczypior – ozdoba zespołu na dodatek posiadająca fenomenalne warunki głosowe i, co najważniejsze, umiejąca się głosem bawić i traktować go jak instrument (jej scatowanie – miodzio). Do tego zespół nie ustępuje jej w sprawności muzycznej, a każdy jest osobowością sceniczną. Był to ich drugi koncert na jakim byłem i już wyglądam kolejnego, warto poznać! My z Delty. Ciekawy zespól, z bardzo dobrym feelingiem i tekstami. Ciekawe granie i z pewnością warto zwracać na nich uwagę oraz zobaczyć na żywo. Uwagę zwraca Mariusz „Mario” Zarzeczny na harmonijce. Wróżę mu karierę, chociaż brakowało mi pewnego „odjazdu” w jego grze. Jeśli to czytasz: nie bój się i daj czadu! A po nich… Ten skład pozamiatał. Niczym wikingowie pozostawiający po sobie spaloną ziemię i złupione wioski przetoczyli się po uszach słuchaczy i zatarli wrażenie, jakie pozostawili poprzednicy. Po prostu hard rockowi herosi. Łukasz „Łyczek” Łyczkowski, który współpracuje z Leszkiem Cichońskim, jest wokalistą, którego stawiałbym w jednym rzędzie z Milesem Kennedym i – kto wie czy także nie – Robertem Plantem. A przy tym jest posiadającym dobry kontakt z publicznością konferansjerem. Na gitarze towarzyszył mu prawdziwy smok o ksywie… Smok. Gigant, porównywałbym go z Zakkiem Wyldem (jeśli chodzi o charyzmę i gitarę Gibsona). Niesamowite riffy i solówki, mógłby iść w szranki nawet z Andrzejem Nowakiem, który królował na scenie parę godzin później. Zespół potęga zostawiający z chęcią usłyszenia czegoś więcej. Czekam na płytę! Czarny koń konkursu. Chyba nikogo nie zaskoczyło, że wygrali. Jedyne, co mogę zarzucić to teksty piosenek, które poza ostatnią były anglojęzyczne. Konkurs zamykali Jumanji. Trochę się obawiałem ich reggae’owego grania, jako że nie jestem fanem, lecz przyznam, że grali świetnie. Wspaniałe teksty po polsku, świetny puls i show na scenie. Mimo drobnych problemów technicznych dali czadowy występ. Kupili mnie, a ja kupię ich obie płyty.

Tyle, jeśli chodzi o konkurs. Przyznam, że poziom mnie zachwycił i z pewnością wiele z zespołów występujących zyskało sporo nowych fanów. Smucą mnie jedynie nadchodzące wydatki, tyle płyt do kupienia.

Po konkursie przyszedł czas na Revolucję Jacka Dewódzkiego. Nie słyszałem ich wcześniej, nie śpiewałem z publicznością, nie pogowałem. Ale słuchałem i zespół ma „to coś”. Podobali mi się zarówno instrumentalnie, jak i tekstowo i wokalnie. Jacek dalej jest bardzo dobrym wokalistą i dowcipnym frontmanem. Przyznam, że na kolejny koncert czekałem z niecierpliwością. Weterani, bohaterowie i idole ze Śląskiej Grupy Bluesowej nie zawiedli. W czasie koncertu zaprosili też na scenę Adama Kulisza. Zagrali znane utwory, które z przyjemnością wyśpiewałem wraz z Janem. Leszek Winder jak zwykle zachwycał solówkami na gitarze (chociaż grał dość ciężko, czyżby to efekt płyty „Krzak Experience”?), Mirek Rzepa opanowaniem basu, a Michał Giercuszkiewicz swoim pulsem (dla mnie najlepszy perkusista, jakiego miał Dżem). Ich wykonanie „Modlitwy bluesmana w pociągu” było najlepszym, jakie słyszałem. Adam Kulisz jak zwykle pokazał klasę i udowodnił (chociaż czy jest sens żeby tutaj cokolwiek udowadniać?), że jest jedynym w naszym kraju, który przekonująco zagra nawiązując do Johna Lee Hookera. Co nie znaczy, że nie ma swojego stylu. Już pierwsza nuta wystarczy by poznać, kto dzierży wiosło.

Po Śląskiej Grupie Bluesowej przyszła kolej na heavy metalowych gigantów. TSA tryumfowało. Ze swoich evergreenów zagrali jedynie „51”, lecz koncert był totalny. Wspaniałe solówki i Andrzej Nowak, który jest dla mnie polskim królem riffów i całkowitym dominatorem sceny. Oczywiście Stefan Machel też pokazał klasę, jednak co Nowak to Nowak. Marek Piekarczyk jak zwykle mówił o pacyfizmie oraz przedstawił postać Ryśka jako zwykłego faceta, jego kolegę. Urzekło mnie to. Występ Cree był dziwny. Po prostu. Nie, że zagrali źle, ale bez konferansjerki, jedyne co Bastek powiedział, to że utwór, „Po co więcej mi” dedykuje swoim rodzicom. Panowie pokazali klasę, jednak lekki niedosyt pozostał… Niepokojącym dla mnie wydaje się też fakt, że Bastek nie wystąpił z Dżemem na koncercie finałowym, jak miał w zwyczaju. „Źle się dzieje w państwie duńskim”?

Adam Palma. Trochę się bałem jak się obroni muzyka instrumentalna na festiwalu, ale wirtuozeria tego Pana będącego polskim Tommy Emmanuelem porwała wszystkich, a zagranie „Zielonego Piotrusia” Dżemu przed występem gwiazd wieczoru było wyśmienitym posunięciem. Brawo panie Adamie!

Kiedy Dżem wszedł na scenę serce zastygło. Mój ukochany polski zespół, od którego zacząłem przygodę z muzyką. Zawsze wspaniali, bez jednej złej piosenki na koncie. Nie zawiedli. Materiał poza sztandarowymi utworami takimi jak „Whisky”, „Wehikuł czasu”, „Mała aleja róż”, „List do M”, podczas którego pojawiły się światła zapalniczek czy „Autsajder”, gdzie pojawił się spodziewany przeze mnie Partyzant. Cieszyła mnie obecność utworów z okresu gry z Jackiem Dewódzkim (szkoda, że nie zaproszono go na scenę), jak „Kilka zdartych płyt” czy „Zapal świeczkę”. Cieszył też „Prokurator”, którego usłyszałem pierwszy raz na żywo. Jurek Styczyński dał czadu, co tu dużo mówić jest wirtuozem niesamowitej klasy, a ze swojego Gibsona „Bullseye” wydobywał dźwięki niezwykłe. Dziwiła mnie mała ilość solówek Adama Otręby, ale to może przesada z mojej strony. Maciej Balcar ma niesamowity kontakt z publicznością, a z Dżemem pasują do siebie jak tryby dobrze działającej maszyny. Koncert mógłbym być trochę dłuższy, ale upalny dzień dał wszystkim w kość. Zmęczony, ale zadowolony i z uśmiechem na ustach udałem się na spoczynek.

Drugi dzień i przewidziany przeze mnie wynik konkursu I – Sold My Soul, II – Sheep, III – Roots Rockets. Trochę się zawiodłem, że Jumanji czy Andy MC nie dostali się na pudło, ale nie można mieć wszystkiego. Łukasz Kurpiewski mnie powalił. Gitarowy wymiatacz najwyższej półki, wstyd powiedzieć, że go wcześniej nie znałem. Na pewno nadrobię i będę pilnie śledził jego karierę. L’Orange Electrique bardzo lubię. Krakowska formacja o, jak mniemam, ugruntowanej pozycji na naszej scenie. Już na Rawie Blues sprzed dwóch lat mnie kupili. Dobry, dobry, dobry band, który trzeba znać. Co mogę dodać? Solidne granie bez fuszerki. Redakcja mnie niesamowicie zaskoczyła. Cudowny skład, ich frontman, który miał najlepszy kontakt z publicznością. W tym skok ze sceny i wręczenie mikrofonu fance by zaśpiewała refren „Tak jak kot”. Czad, mocarne punk n’rollowe granie, teksty po polsku oraz charyzma całego zespołu mnie kupiła. No i gitarowe wymiatanie Darka Duszy! Ścigani mnie trochę rozczarowali. Może powiem inaczej: nie wiem, co mieli na myśli grając tyle coverów. Koncert był dobry, ale zagranie przez nich dwóch kawałków Dżemu było dla mnie niezrozumiałe. Chciałem usłyszeć ich materiał, a nie cudzy. Zaskoczyli mnie coverem zespołu Human – „Polski”. Grali bardzo dobrze z powerem i feelingiem, lecz, wolałbym usłyszeć ich kawałki. Zespół wspierali Krzysztof Głuch i Jan Gałach, którzy pokazali, że zasłużyli na swoją markę! Po nich przyszła kolej na Partyzanta. Przyznam ze bałem się jak wypadnie jego muzyka na festiwalu. I wypadła przefantastycznie! Wirtuozeria, dobre teksty, energia oraz sypanie żartami („Skazani na patelnię”) i anegdotami (historia o kapeluszu i harmonijce Ryśka) sprawiły, że był to jeden z najlepszych koncertów festiwalu. A granie ołówkami na gitarze oraz „Pink Panther Theme” i „Hit The Road Jack” pewnie wprawiło niejednego gitarzystę obecnego na festiwalu w głębokie kompleksy. Później grali Ridersi oraz Zemollem. Przyznam, że z perspektywy innych występów jakie słyszałem, było dobrze jednak mnie nie powaliło. Ale to z pewnością moje zmęczenie. Słońce było zabójcze. Z kolei Riders wymiatali. Nowa wokalistka pokazała klasę, a końcówka koncertu to popis instrumentalny Mietka Jureckiego i Grzegorza Kuksa. Koncerty zamykał Perfect, no i tutaj nie zawiedli. Wspólne śpiewy i ogólnie dobra zabawa, której nastrój udzielił się wszystkim.

Festiwal Ku Przestrodze zawsze jest fantastycznym przeżyciem. Niezapomnianym i magicznym. Wspaniali ludzie, którzy zostają Twoimi przyjaciółmi po wspólnym śpiewaniu, niedobitki dzieci kwiatów, pogowanie oraz uczucie, jakie może zapewnić jedynie przynależność do jednej wielkiej koncertowej rodziny, sprawia, że chce się tam wracać co roku. Ja już odliczam dni!

Karol Duda

Źródło: Blues.pl

34. Rawa Blues – retransmisja w TVP2, relacja na Blues.pl

opublikowano w dziale Polska

Na zewnątrz coraz chłodniej, warto więc na rozgrzewkę przypomnieć sobie gorące emocje, które towarzyszyły 34. edycji Rawa Blues Festival. 15 listopada o godz. 23:45 na antenie programu TVP2 wyemitowany zostanie koncert Irka Dudka z towarzyszeniem NOSPR pod batutą Krzesimira Dębskiego. Retransmisja w sobotę, zaś już dziś zachęcamy do przeczytania obszernej relacji z festiwalu:

Dzień 1: Siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia,
10 X 2014

Otwarcie nowej siedziby NOSPR trwa kilka tygodni, widzimy w Katowicach plakaty anonsujące Festiwal Otwarcia tego szczególnego miejsca. Nietypowe pod względem architektonicznym, ale co ważniejsze akustycznym. Architekt Tomasz Konior doskonaląc parametry osiągnął wskaźniki niespotykane dotąd w tym mieście. Każdy z mieszkańców Katowic, kto chodził na koncerty symfoniczne, pamięta dobrze warunki na ulicy Plebiscytowej, potem wyższy standard Sali koncertowej w Centrum Kultury na Placu Sejmu Śląskiego. Teraz nowa siedziba NOSPR-u, na terenach poprzemysłowych, dawnej kopalni osiągnęła status jednej z najlepszych sal koncertowych w Europie. Tym większe podziękowania należą się Irkowi Dudkowi za zorganizowanie tego szczególnego koncertu, o którym informował w finale Rawy Blues Festival w roku 2013.

Zapowiedź czegoś nowego, nieznanego, zachwyt nad aktualnymi możliwościami uczestnictwa w kulturze na tak wysokim poziomie estetyki sprawiły, że wieczór zapowiadał się wyjątkowo. Moje pokolenie pamięta sławny „Akant” z ulicy Teatralnej, klub „Puls” z Placu Wolności, miejsca ciasne, zadymione, odbywały się tam jamy śląskiego środowiska muzycznego, które niewątpliwie zostaną w naszych wspomnieniach z młodości. I oto mamy wyjątkową salę koncertową, w której piękna muzyka niezależnie od stylistyki zawsze znajdzie swoje miejsce. Blues akustyczny, pop symfoniczny. Rozmach, przestrzeń, wielki świat…

11 października 2014 roku na scenie pojawiły się trzy (a jak się miało okazać cztery) wybitne postaci dla światowej muzyki: Eric Bibb, Irek Dudek i Krzesimir Dębski. Krzesimir Dębski – dla mnie skojarzenie natychmiastowe „Cantabile in h moll”. Nagranie wszechczasów.

Co można napisać po tym koncercie? Są artyści, którzy wywołują w nas szczególne wspomnienia. Dla wielu osób może to być mocne granie, na granicy zatracenia. Dla mnie te szczególne wspomnienia towarzyszą twórczości Erica Bibba. Nic dziwnego skoro Eric Bibb w rodzinie miał takich muzyków jak John Lewis. Wuj Erica Bibba John Lewis początkowo występował w zespołach Charlie Parkera i Milesa Davisa, aby później zostać pianistą Modern Jazz Quartet. Legenda. Takich rodzinnych powiązań można mu jedynie zazdrościć. Ojciec Erica, Leon Bibb – muzyk, wokalista i aktor z brodwayowskim stażem. Ojcem chrzestnym z kolei był Paul Robeson. Jak nie wielbić faceta, który tak rozumie kobietę? Cenię go przede wszystkim za teksty, jak w „Shine on”:

Well I know what you’ve been trough
I see
But it’s time to leave it behind and let it be
Yeah
Hard-earned wisdom is something you can’t buy
It’s the wings of experience that make you fly
Don’t look back
Don’t look back
Don’t turn around
You’re on the right track
(…)
Don’t stop now
Shine on
You got to shine on

Eric Bibb wystąpił w towarzystwie Knuta Reiersruda. I proszę jaki świat jest mały! To Knut Reiersrud towarzyszył naszemu ulubionemu wokaliście, jakim jest Jarle Bernhoft na Festiwalu w Suwałkach w 2009 roku.

Bardzo kameralna, nastrojowa pierwsza część koncertu, idealna na piątkowy wieczór, przed kolejnym występem, jakim był pokaz siły orkiestry oraz wirtuozerii instrumentalno–wokalno–choreograficznej Panów Ireneusza Dudka oraz Krzesimira Dębskiego, dyrygującego tego wieczoru Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia. Dyrektorowi Festiwalu Rawa Blues – Ireneuszowi Dudkowi towarzyszył także jego stały zespół. Usłyszeliśmy nowe aranżacje starych przebojów Irka Dudka oraz takie evergreeny jak „Everything must change”, czy „House of the Rasing Sun” – ten ostatni przyjęty przez niektórych widzów nie do końca ciepło. Brawurowe wykonanie utworu pod brzydkim tytułem „From Alojz to Alex” sprawiło pojawienie się tego numeru raz jeszcze na bis. Usłyszeliśmy między innymi wyśmienity „Something Must Have Changed”, „Everyday I have the blues”, „Tell me pretty baby”, „Tak dobrze mi tu”, „Ziuta”, „Zastanów się co robisz”, „A u sza la la la”. Dla Uniwersyteckiej telewizji Irek Dudek coś mówił o tremie, „że jest”, ale mija po minucie. I tak było. Koncertowi przysłuchiwały się siedzący obok nas w sektorze dla mediów i artystów gwiazdy sobotniej Rawy Blues. Wieczór uznałam za niezapomniany.

Dzień 2: Spodek, 11 X 2014

Na Małej Scenie, od godz. 11:00 wystąpili: Juicy Band, Cotton Wing, JawRaw, The Plants, Instant Blues, Fingerstyle Bob & The Blues Society oraz Jerry’s Fingers. Koncerty prowadził Marek Jakubowski. Na Scenie Głównej wystąpili z kolei: SKL Blues – Laureat Internautów, Laureat Publiczności spośród wykonawców Małej Sceny, czyli zespół Cotton Wing, charyzmatyczny, ujmujący Paweł Szymański, Sebastian Riedel & Cree oraz Grzegorz Kapołka Trio.

Koncert Finałowy

Tego wieczoru każdy mógł znaleźć coś dla siebie, artyści reprezentowali różne style muzyczne. Wszystkie na najwyższym poziomie. Koncert prowadził Redaktor Jan Chojnacki, klasa sama w sobie. Ze względów zdrowotnych na festiwal nie przyjechała Cassie Taylor.

Jako pierwsza z zagranicznych gwiazd wystąpiła amerykańska formacja The Fox Street All Stars. James Dumm – gitarzysta zespołu mówił w festiwalowym wywiadzie tak: „Scena muzyczna w stanie Colorado jest tak eklektyczna, jak tylko to możliwe. Fani muzyki w Denver są bardzo otwartymi ludźmi, mają życzliwe podejście do wszystkich gatunków: od bluegrass po punk i muzykę elektroniczną”. Na styl zespołu wpływał więc zarówno teksański blues, southern rock, jazz, nowoorleański funk, country, r&b. Panowie przyznają się do inspiracji takimi zespołami jak: The Allman Brothers Band, The Band, The Black Crowes, Galactic, The Meters, Led Zeppelin, The Rolling Stones. Dało to w istocie mieszankę wybuchowego brzmienia, zaskakującego dla widzów, pewnie nie znających jeszcze zbyt dobrze tego zespołu.

Shawn Holt, syn Magic Slima wraz z zespołem The Teardrops dali publiczności solidną dawkę chicagowskiego bluesa. Lil’Slim jak nazwał go ojciec, godnie go zastąpił w zespole The Teardrops już podczas choroby Magic Slima. Shawn Holt zajął miejsce ojca po jego śmierci w 2013 roku. Gra z podobną, ciężką motoryką w utworach dynamicznych i melodyjnością w przypadku slow bluesa. W zespole The Teardrops występują także Levi Williams na gitarze, Chris Biedron na basie oraz Brian B.J. Jones na perkusji. Koncert był bardzo udany, pozwolił wtopić się w bluesowe brzmienia, nacieszyć się nimi, dać się ponieść rytmowi.

Kolejna gwiazda wieczoru The Blind Boys of Alabama to grupa wokalna o ponadczasowej i światowej marce, zdobywcy Grammy, legenda muzyki gospel – członkowie tego zespołu nagrywali dla wielu wytwórni płytowych. Dla mnie niezwykle ważna jest ich współpraca z Peterem Gabrielem, słynne „Sky Blue”, z albumu „Up”. Osobiście nie przepadam za męskim falsetem, tak eksponowanym chociażby w „I’ll Find A Way”, zdecydowanie preferuję naturalne męskie rejestry. Przyjmuję jednak z pokorą do wiadomości fakt, iż śpiew ten wyraża tak skrajne emocje, jest przejawem duchowych uniesień artysty. Trudno było opanować łzy przy „Amazing Grace”, jakaż dawka emocji udzielała się publiczności z każdym następnym utworem. Zaproszony do udziału Robert Randolph towarzyszył zespołowi w dwóch utworach. Żadne nagrania nie mogą się równać z odbiorem na żywo, tak blisko tych wielkich artystów. Otrzymaliśmy ogromną porcję energii, przy tak czystej harmonii głosów. Wśród publiczności widoczny był podziw dla kondycji wokalistów, od tak wielu lat występujących na scenach świata. Jimmy Carter przeszedł przez tłum licznie zgromadzony wówczas pod sceną, atmosfera koncertu wciąż rosła. Piękny, niezwykły, wzruszający koncert gorąco oklaskiwany przez publiczność, także przez młode pokolenie.

Ostatnią zagraniczną gwiazdą wieczoru był Robert Randolph & The Family Band. Oj Panowie i Panie! Kto był i słyszał zrozumie. Robert – uroda, talent, dynamit. Zaprosił na scenę polskie dziewczyny, wybiegły ochoczo, wyginając się w kilku niekrótkich wszak utworach z ogromnym wdziękiem. Pewnie zapamiętają to na długo. Samo brzmienie steel guitar, przy takiej długości występu okazało się jednak męczące dla uszu nawet niektórych śląskich bluesmanów. Rodzinny band Randolphów to zgrana formacja, a jej lider to wirtuoz gitary i improwizacji, znakomity artysta.

Na zakończenie Rawy Blues, w 20. rocznicę śmierci Ryszarda Riedla, śląscy muzycy przygotowali Koncert dla Ryśka. Wystąpili Leszek Winder, Ireneusz Dudek, Sebastian Riedel, Andrzej Rusek, Krzysztof Głuch z synem, Maciek Lipina, Aleksandra Łapka, Maciej Radziejewski, Michał Giercuszkiewicz, Mirosław Rzepa, Jacek Gazda, Grzegorz Kapołka, Paweł Ambroziak, Mariusz Korczyński. Maciek Lipina, jest ostatnio mocno związany z repertuarem Riedla – odtwarza jego postać w spektaklu „Skazany na bluesa” w Śląskim Teatrze im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Maciek zyskał nowe grono wielbicieli jego talentu aktorskiego. W tym koncercie świetnie wykonał utwory „Słodka” i „Człowieku, co się z tobą dzieje?”. Mariusz Korczyński zaśpiewał przejmująco „Modlitwę”. Kultowym numerom nie należy zmieniać melodii, jak to chciała uczynić jedyna tego wieczoru wokalistka. Finał po takiej dawce energii trochę nas wyciszył, uspokoił, wzruszył. Publiczność opuszczała już Spodek, ale wróci, spotkamy się przecież w październiku 2015 roku. Na kolejnej solidnej dawce czystego bluesa, ale też blues–rockowego i funkowego grania.

Grażyna Szafraniec
fot. Lukasz Rak – www.eobraz.pl,www.rawablues.com

Źródło: Blues.pl

Wyjście z cienia: Droga Ewakuacyjna

opublikowano w dziale Polska

Z Kariną Osowską (wokal), Olkiem Gizą (gitara) oraz Krzyśkiem Walczykiem (klawisze) z zespołu Droga Ewakuacyjna – w ramach redagowanego przez Karola Dudę cyklu „Wyjście z cienia” – Blues.pl rozmawia po koncercie w Siemianowicach. Koncert odbył się w pogodne sobotnie popołudnie 11 lipca w amfiteatrze w miejscowym Parku Miejskim. Rozmowę przeprowadził Michał Kompała.


Michał Kompała: Jak czujecie się po koncercie w takich warunkach – zarówno popołudniowa pora, jak i fakt, że koncert był otwarty i darmowy – spowodowały, że przeważającą część publiczności stanowili spacerowicze, zaintrygowani, że coś się w amfiteatrze dzieje. Czym dla Was taki koncert różni się od grania w zamkniętym klubie?

Karina: Każdy koncert jest zupełnie inny. Kto powiedział, że spacerowicze to musi być zła publika? Wcale nie. Czasami są to ludzie, którzy nie zaplanowaliby sobie wyjścia na koncert, ale akurat przechodzili obok i stwierdzili, że to co słyszą im odpowiada. Tak naprawdę nie liczy się ilość - bo faktycznie nie było tutaj zbyt wielu ludzi - ale jakość. Myślę, że osoby które tutaj dotarły to były takie, które ta muzyka interesuje.

MK: Czyli nie przyjmujecie na przykład założenia, że na takich plenerowych widowiskach gracie repertuar bardziej przystępny, a ambitniejszy zostawiacie na koncerty zamknięte?

Krzysiek: Każdy koncert jest inny, bo jednak grając o 23 w zadymionym klubie zabrzmią te utwory zupełnie inaczej. Aczkolwiek to będzie ta sama muzyka. Nasza muzyka.

MK: Ale obydwie grupy koncertów są dla was równie ważne?

Wszyscy: Oczywiście.

Olek: Równie chętnie gramy koncerty klubowe, jak i plenerowe. Dla spacerowiczów tak samo jak dla zadeklarowanych fanów bluesa i rocka (śmiech).

MK: Ten koncert był pewnie dla Was szczególny, bo jednak pochodzicie z Siemianowic, chociaż na niektórych stronach internetowych można natknąć się na informację, że jesteście zespołem piekarskim. Domyślacie się, skąd taka nieścisłość?

Karina: Przez długi czas graliśmy pod patronatem pana Piotra Zalewskiego próby w Piekarach Śląskich. Pan Piotr nam bardzo pomógł (za co jesteśmy mu wdzięczni), mogliśmy się wtedy nazywać także zespołem piekarskim. W tej chwili gramy próby w Wojkowicach, więc mówi się też czasem, że jesteśmy zespołem wojkowickim (śmiech). Ale tak naprawdę zespół został założony w Siemianowicach i stąd pochodzi większość jego członków – ja, Olek i nasz basista Andrzej. Perkusista Adam pochodzi z Rudy Śląskiej, a Krzysiek – z Będzina.

MK: Siemianowice, Piekary, Ruda Śląska – to wszystko miasta śląskie. Jaka jest wasza relacja do tak zwanej śląskiej sceny bluesowej?

Karina: U mnie w rodzinie zawsze były śląskie tradycje podtrzymywane, rodzice mówili po Śląsku, ja się tego nie wypieram. Ale nie zamykamy się tylko na śląską publiczność.

MK: A czy macie kontakt ze słynnymi muzykami bluesowymi ze Śląska – Śląską Grupą Bluesową, Adamem Kuliszem…

Olek: Widujemy się na festiwalach, czasem zamienimy słowo gdzieś w kuluarach. Bardzo szanujemy tych ludzi i uwielbiamy tą samą muzykę.

Karina: Marka „Makarona” Motykę znamy bardzo dobrze – świetny muzyk i wspaniały człowiek. Ale jesteśmy świadomi, jak wiele nam do tych muzyków brakuje. Są dla nas wzorami do naśladowania. Oni przeżyli prawdziwie „bluesowe” życie. Na pewno ta „śląskość” w nas jest. Marzymy, by w przyszłości stworzyć nawet po części taki kawałek historii jaki oni stworzyli.

MK: Karina, śpiewasz, że „Blues to droga kręta”. Jak to się stało, że pokochaliście właśnie bluesa? W pokoleniu dzisiejszych dwudziestolatków to jednak raczej rzadkość.

Karina: Masz rację, to duża rzadkość. Większość naszych znajomych jednak nie do końca szanuje tą muzykę.

Olek: Może bardziej nie zna.

Karina: Dokładnie, nie zna. Dla wielu blues to tylko Dżem. Oczywiście, dla wielu przygoda z bluesem właśnie od Dżemu się zaczęła. U mnie najpierw był rock – AC/DC, Led Zeppelin, Deep Purple. Potem zaczęło się rodzić we mnie, żeby zgłębiać też tajniki muzyki bluesowej, coraz bardziej mi się podobała, poznawałam coraz więcej wykonawców, stałam się jej fanką. Ale to co gramy, to nie jest do końca blues. Nasza płyta – nagrana, ale jeszcze nie wydana – też nie jest do końca bluesowa.

Olek: Podobnie jak u Kariny, nie od razu odkryłem bluesa. Różne miałem, że tak powiem, zakręty muzyczne. Najpierw słuchałem reggae i Boba Marley’a, potem punk rocka, w pewnym okresie byłem pod dużym wpływem hard rocka klasycznego… W końcu wylądowałem u Roberta Johnsona (śmiech).

Krzysiek: Jeżeli chodzi o kwestie bluesa, to mój pierwszy poważny zespół do jakiego trafiłem to była grupa bluesowa, więc musiałem się dostosować (śmiech), potem zresztą grałem różne rzeczy – rocka, metal… Ale w innych gatunkach też bluesa jest bardzo dużo i trudno mi wyobrazić sobie kogoś kto miałby zagrać rocka, hard rocka czy inne pokrewne gatunki nie czując bluesa.

MK: Jak to się stało że zaczęliście grać razem? Na czyjej to było głowie, żeby dojść do tego momentu w którym jesteście teraz?

Olek: Na mojej głowie, a właściwie w mojej piwnicy ku niezadowoleniu sąsiadów (śmiech). Wyciszaliśmy piwnice paletami po jajkach, skombinowaliśmy starą perkusję. No, powiedzmy że instrument perkusyjny, bo trudno to perkusją nazwać. Jeden kolega z klasy zaczął grać, ja zacząłem grać na gitarze i coś tam kleciliśmy. Później spotkaliśmy się w więcej osób z liceum, i zagraliśmy koncert jako Droga Ewakuacyjna na korytarzu w szkole. Już wtedy był Andrzej basistą. Ludzie się zmieniali na przestrzeni lat, ale bardzo szybko dołączyła do nas Karina, teraz jesteśmy trzonem zespołu, i tak się to toczy, do dzisiaj.

MK: Jakie są Wasze inspiracje?

Karina: Dużo tego jest, ale postaram się krótko. Nasi rodzimi artyści – z zespołów, które obecnie działają – J.J. Band. Oczywiście, również Dżem czy Tadeusz Nalepa. I Steve Ray Vaughan.

Olek: Ja dodam jeszcze Erica Claptona, B.B. Kinga, Petera Greena…

Karina: Uwielbiam też Bruce’a Dickinsona, choć wydaje się że może nie w temacie.

Olek: A ja Pata Metheny’ego. Gość mnie bardzo inspiruje. To jest jazzman najwyższej klasy, i choć nie gramy takiej muzyki, to jest to dla mnie mistrz.

Krzysiek: Na przestrzeni lat to się bardzo zmieniało. Teraz jestem chyba najbardziej fascynuje mnie gra Keitha Emersona. Bardzo inspiruje mnie też muzyka improwizowana, przede wszystkim jazz.

Karina: Muszę jeszcze dodać jeden z moich ulubionych zespołów – Creedence Clearwater Revival.

Olek: To ja też musze dodać jeden z zespołów, który odcisnął największe piętno na mnie i moim graniu, mianowicie SBB. To na pewno jeden z najbardziej dla mnie znaczących polskich zespołów.

MK: Jaka była najpiękniejsza chwila, czy najlepsze doświadczenie w czasie gry w zespole?

Olek: Emocje i dobra zabawa na koncertach.

Karina: I nie da się tego stopniować, które emocje były lepsze, które najlepsze, a które gorsze. Nie mogę powiedzieć, że na jakimś konkretnym koncercie poczułam coś niesamowitego. To są zawsze emocje, zawsze zupełnie inne, zawsze jednorazowe.

Krzysiek: Dla mnie istotny był pierwszy koncert. Takie rzeczy, które się pierwszy raz robi, najbardziej zapadają w pamięć. A to akurat bardzo miłe wspomnienie. Tym bardziej, że jestem od niedawna w zespole, zagrałem pierwszy koncert na Festiwalu Las, Woda & Blues 2014.

MK: A jakieś trudne chwile?

Olek: Na przykład taki moment, że zostaliśmy bez perkusisty.

Karina: Ale nie warto tego rozpamiętywać – co było, to było. Staramy się czerpać to co najlepsze. Czasami oczywiście się coś nie udaje, ale staramy się wyciągać z tego wnioski. Zdarzały się nieprzyjemne chwile, zwłaszcza w związku ze składem, ale myślimy raczej o pozytywnych rzeczach, bo ich było dużo więcej.

MK: Jakiego sprzętu używacie?

Olek: Gitara Fender Stratocaster. Wzmacniacz Carvin Legacy 100 i paczka Marshall z lat 80.

Krzysiek: Na co dzień gram na takim klonie Hammonda. Mam też oryginalnego Hammonda i prawdziwe Leslie, ale ze względu na wagę nie wożę ich zbyt często na  koncerty.

Karina: A ja mam swojego „Szczurka”,  oczywiście mowa o Shure SM58.

MK: Najbliższe plany koncertowe?

Olek: Jutro gramy na dniach miasta w Piekarach, ale pewnie nic Ci nie da ta informacja (śmiech).

Karina: W przyszłym tygodniu gramy w Poznaniu, potem jest 9 sierpnia w niedzielę „Lauba pełno bluesa”, a potem – z tych zaplanowanych i pewnych – jest „Rawa Blues”, mała scena.

MK: A plany poza koncertowe? Związane z płytą i wszelkie inne?

Karina: To jest dobre pytanie, bo sami jeszcze do końca nie wiemy. Szukamy wydawcy, ale – że tak powiem – tak delikatnie go szukamy (śmiech). Przez sprawy zawodowe i moje studenckie ostatnio trochę odpuściliśmy. Mamy jednak nadzieję, że w najbliższym czasie znajdziemy wydawcę tudzież sponsora, który wyda nam tą płytę.

MK: Czas w studio to była wygrana w jakimś przeglądzie?

Karina: Nie. Sami opłaciliśmy. Praca w studiu była zresztą bardzo fajna.

Olek: Krzysiek znalazł nam studio.

Krzysiek: To było studio Orion w Będzinie, należące do znajomego gitarzysty. Fajnie nam to wszystko zorganizował, praca była naprawdę komfortowa. Z czystym sumieniem możemy polecić.

Karina: Warto wspomnieć, że płyta jest dosyć surowa, bo nie chcieliśmy żadnego czyszczenia gitar ani wokalu… Chciałam, żeby taki mój wokal znalazł się na płycie, jaki został nagrany. Nie chcieliśmy żeby to brzmiało sztucznie, nie kleiliśmy ścieżek. 

MK: A plany promocyjne?

Karina: Jeśli chodzi o fotografię, współpracujemy z Basią Ogrodniczak. Czekamy na odpowiedni czas dla niej i dla nas, będzie robić nam teledysk.

Olek: Także planujemy promocję przez teledysk, a jeśli uda nam się wydać tę płytę, na pewno będziemy też ją jakoś promować.

MK: Trzymam kciuki za rychłe wydanie płyty. Dziękuję za rozmowę.

Źródło: Blues.pl

Lato na dwóch końcach skali

opublikowano w dziale Polska

„Co prawda lato już dawno za nami, ale natłok innych obowiązków uniemożliwił mi przygotowanie tego tekstu wcześniej. W założeniu miałem napisać relacje z dwóch festiwali, jakie odbyły się tego lata w kraju nad Wisłą. Okazało się jednak, że oba mają pokrętny, ale wspólny mianownik – różnią się od siebie niemalże wszystkim. A o czym mowa? (Nie Tyski) Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla oraz BiesCzad Blues” – te słowa otwierają relację, w której Paweł Ciepliński przygląda się dwóm wakacyjnym festiwalom. Jakie wysnuwa wnioski? Zapraszamy do lektury:

Największa różnica rzuca się w oczy natychmiast. Wywodzący się z pięknego miasta Tychy festiwal odbył się po raz jedenasty i ma ugruntowaną pozycję na polskiej mapie imprez bluesowych, jako jeden z największych i najciekawszych (mimo, iż nie jest on stricte bluesowy). Z kolei odbywający się po raz czwarty BiesCzad jest małą, niezwykle kameralną imprezą, o której jeszcze nie wszyscy wiedzą. Różnice, które nie do końca interesują gości imprezy to organizacja. W przypadku wydarzenia, którego niestety nikt już nie nazywa „Ku Przestrodze”, jest to profesjonalna, duża machina, w której niestety nie wszystkie tryby chodzą równo. W Bieszczadzkiej Wetlinie nazwiska organizatorów poznałem czytając relacje po festiwalu, wcześniej nie udało mi się dotrzeć do nikogo. Prośba o akredytację najwyraźniej do nikogo nie dotarła. Tzn. numer telefonu osoby odpowiedzialnej za to wydarzenie mogłem mieć od znajomego, który na tegorocznej edycji występował, ale coś w środku mówiło mi, że jest to zupełnie zbędne. Po prostu przyjechałem i zakochałem się. I tak nie chcąc skupiać się na negatywach powiem tylko o organizacji BiesCzad. Niepowtarzalna, wspaniała atmosfera koncertów, które robią ludzie z miłości do muzyki, do miejsca, do ludzi. Jeśli tylko przyjmiemy, iż słowo „nieprofesjonalny” to najlepszy komplement dla kogoś, kto organizuje klimatyczny, z prawdziwym bluesowym feelingiem festiwal, to tak właśnie chciałbym nazwać kulisy. Widząc co dzieje się wokół, pierwszego dnia siadłem na zewnątrz Rancza gdzie odbywało się jam session i z rozrzewnieniem pomyślałem rozmarzony: „tak ponad 20 lat temu musiały wyglądać pierwsze Rawy Blues”. Wdzięczny jestem bardzo, że dane mi było przeżyć to, co nie zdarza się już na żadnym polskim festiwalu bluesowym i nie zdarzyło chyba od czasów Małkini nad Bugiem w 2004 r.

Nie mogę jednak nie napisać słów gorzkich. Jak sam tytuł niniejszego tekstu sugeruje, oba opisywane przedsięwzięcia są do siebie podobne jak ogień do wody. I nie jest chyba trudno zgadnąć, które z nich – moim zdaniem – jest na którym końcu skali. Relacje z chorzowskiego, nie tyskiego oraz Festiwalu Imienia Ryśka Riedla, a nie „Ku Przestrodze”, miała nosić tytuł „Festiwal narzekań”. Skąd taki tytuł? Ano starałem, naprawdę usilnie starałem się znaleźć choć jedną osobę, której się podobało (poza tymi którzy przyjechali na sam tylko koncert Dżemu). Udało mi się nawet wyszukać kilkoro ludzi, dla których była to pierwsza edycja, mimo iż każdy z nich przyjechał, ponieważ słyszał od znajomych, bądź czytał opinie jak to wspaniale jest „na paprach”. A tu niestety Paprocan już nie ma. Każdy, kto przez lata jeździł „na papry” powie, że najzwyczajniej w świecie tego festiwalu już nie ma. Narzekali organizatorzy: że masa dziennikarzy (powód do zmartwień?), że problemy itd. Narzekała gastronomia: że każdy może sobie wyjść i kupić taniej (Ci na terenie imprezy musieli przecież za swoją działalność zapłacić) czasem zaledwie paręset metrów dalej, w ogromnym Parku Chorzowskim. I to kupić wszystko, od pop cornu, wszelkiego rodzaju fast foodów, aż po normalny posiłek w przyzwoitej restauracji. Narzekali motocykliści: że zasady i ograniczenia odbierają cały sens przyjechania na imprezę motocyklem. Narzekali uczestnicy: że mało miejsca, że nie ma cienia, że umarł cały klimat, że będące w centrum wydarzenia bardzo ważne oczko ku pamięci Ryśka Riedla jest na uboczu i jakby straciło ważność. I coś, o czym przekonałem się sam: nie masz opaski z prawem noclegu, nie wejdziesz na pole namiotowe. OK, słuszna koncepcja, po to w końcu są bilety w dwóch cenach. Ale jaki sens ma nie wpuszczenie ludzi z opaskami jednodniowymi wraz ze znajomymi, którzy mają namioty, kiedy rzecz dzieje się o 17:00? Że niby ktoś przegapi wszystkie koncerty i nie wyjdzie z pola namiotowego do rana?! Oj tak, na ochronę sypały się przekleństwa… O miejscu i całkowitym braku tego, co w tej imprezie było najważniejsze – przewspaniałej atmosfery i fantastycznego klimatu – można pisać długo. Ale żeby kończyć już narzekania, ostatnia sprawa. Drugi dzień, deszcz. Deszcz na nieubitej ziemi z wydeptaną dzień wcześniej trawą oznacza błoto. Siła wyższa, natura. Przedstawiciele gastronomi rozkładają palety, odwrócone ławki i robią prowizoryczne dojścia do swoich stoisk. Oczywiście robią to sami, opłata wniesiona organizatorom widocznie do uzyskania pomocy nie upoważnia. Na niezbyt szerokiej, jedynej ścieżce od wejścia pod scenę masa błota, a gdzieniegdzie kałuże, bo woda nie nadążała wsiąkać. Miękkie, grząskie błocisko po kostki. Kto nie był, pomyśli: padało przez większość niedzieli, pewnie ktoś z biura organizatora wsiadł w auto i pojechał do najbliższego skupu euro palet lub równie szybo rozwiązano problem bardziej profesjonalnie. Cóż, kto zdecyduje się wybrać się na Festiwal Muzyczny (nie wiem już dlaczego wciąż) im. Ryśka Riedla z pewnością znajdzie sporo wtopionych w glebę butów.

Ach, Bieszczady… Drewniana scena, kameralna atmosfera, szum drzew, natura. I blues, ten przepiękny blues. Zastanawiałem się czy o tym festiwalu pisać, bo jeśli uda mi się oddać choćby tylko fragment tego jak wspaniale tam było, to głupcem nazwać blues-fana, który nie zjawi się tam za rok. I tu dylemat: czy wciąż będzie tak niepowtarzalnie, jeśli liczbę gości liczyć będziemy w tysiącach? Czy będąc zauroczonym imprezą i życząc jej jak najlepiej, życzyć mam rozwoju, ekspansji czy wręcz odwrotnie – niech nie przyjeżdża nikt więcej!? Odpowiem wymijająco. Jest to wydarzenie, w którym aby było doskonałe, nie należy zmienić absolutnie nic.

No, ale do bluesa przejść trzeba. Pierwszego dnia w Bieszczadach Śląsk, Around the Blues. Generalnie początek udowodnił, że w Polsce słowo blues ma rodzaj żeński. Następnie na scenie Na Drodze, a na koniec rodzynki. Rewelacyjna Magda Piskorczyk z towarzyszeniem Aleksandy Siemieniuk. Coś wspaniałego. Tego koncertu słuchałem głównie z oddali, z balkonu jednego z domków. Za mną szum rzeki, przede mną szerokim echem rozbrzmiewają cudowne dźwięki tradycyjnego bluesa w różnych odmianach. Od lat wielu obserwuję tę wokalistkę, a właściwie nie zawaham się już użyć określenia osobowość bluesową i wciąż mnie zachwyca coraz to nowymi pomysłami na aranżacje i lepszą formą z występu na występ. Niedawne odkrycie, Karolina Cygonek, niestety na scenie się nie pojawiła ze względu na „obsuwę” czasową i panujące zimno, za to w Ranczu pokazała, oj pokazała co potrafi! Dnia drugiego takie osobowości jak Antoni Krupa, Przemek Chołody, Bieszczadzka Grupa Bluesowa czy w końcu zespół Osły w najciekawszym składzie z Mazim (Paweł Mikosz) na basie. Ukłony dla Maxa Ziobro, którego uważam za najlepszego bębniarza w swoim pokoleniu.

Teraz słów kilka o Tychach (tych chorzowskich). W przeciwieństwie do wszystkiego innego (wspominałem już brak organizacji pozarządowych do walki z narkomanią i alkoholizmem, brak ludzi ś.p. Marka Kotańskiego tak zaangażowanego w prawdziwe „Ku Przestrodze”?) sfera muzyczna mogłaby być krytykowana chyba tylko z czystej złośliwości. Tzn. poza doborem artystów, bo każdy, kto na festiwalu był razy choćby kilka powie, że znowu było to samo. Jednakże nagłośnienie, realizacja, wszystkie dźwięki w porządku. Fantastyczny koncert SBB. Co ciekawe, ta jedna z bardziej bluesowych spośród tegorocznych gwiazd wydawała się nie bardzo pasować. Czy na tę imprezę przyjeżdżają już tylko małolaty chcące zobaczyć Dżem i pokrzyczeń „Rysiek” (no comment) pod sceną? Podczas fenomenalnego setu, kiedy na scenie są dwie perkusje i Józef Skrzek na basie bądź klawiszach pod sceną panowała konsternacja, komentarze w stylu „dopiero się stroją?” i ogólny brak zrozumienia. Natomiast za kulisami widać jak chyba wszyscy przebywający tam w tym czasie muzycy zebrali się wokół wejść na scenę, jak najbliżej można i słuchali – niektórzy wręcz dosłownie – z otwartymi ustami. Tak, każdego kto choć trochę zna się na rzeczy występ ten urzekł, szkoda że takich osób niewiele było wśród publiczności. Ciekawy był również występ Szkota Ray’a Wilsona z grupą Stiltskin. Skoro powiedzieliśmy już, że wykonawcy jak zawsze, to dodać należy, że również jak zawsze bardzo udane dali koncerty m. in. Śląska Grupa Bluesowa, Kasa Chorych, Krzak. Osobiście do gustu przypadł mi ten ostatni.

Na koniec krótkie podsumowanie. Festiwal w Bieszczadach – magiczny, niekomercyjny, klimatyczny, wspaniały. Koniec i kropka, bo popadłbym w przesłodę. Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla – już nie tyski, za co winy żadnej nie ponoszą organizatorzy, już nie „Ku Przestrodze”, za co ponoszą odpowiedzialność pełną i co uważam za błąd. Zmiana lokalizacji została wymuszona, miasto zachowało się bardzo nieładnie, niewdzięcznie i przede wszystkim w pełni niesłusznie. Czy jednak Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie to dobra lokalizacja? Owszem, nawet, jeśli nie najlepsza z możliwych, to zdecydowanie akceptowalna, gdyby nie fakt, iż impreza ograniczona była do terenu Pól Marsowych, które są zdecydowanie za małe. Wydaje się, że organizatorzy mogli zrobić więcej. Pewny jestem, że można było i przede wszystkim należało zrobić cokolwiek dla próby ratowania chociażby części klimatu imprezy. A jak powinniśmy zachować się my? Czy należy opuszczać przyjaciół w potrzebie? Pytanie retoryczne. Festiwal jest takim przyjacielem w potrzebie, wydarzeniem, z którym tak wiele łączyło tak wielu w tak przepięknych chwilach. Ale czy gdy przyjaciel staje się zupełnie inny, zmienia całkowicie i to w stu procentach na gorsze, czy wciąż jest naszym przyjacielem? A może tego przyjaciela już tak naprawdę nie ma? Mamy przed sobą coś zupełnie innego? Czy kiedy nie ma już tego wszystkiego, co stanowiło o przyjaźni jest sens udawania, że mamy ze sobą nadal coś wspólnego? Cóż, wydaje mi się, że na pewno warto szczerze mówić, co nam się nie podoba, przecież nie stało się nic, czego nie można by odwrócić, poprawić. Na pytanie czy pojawię się w Chorzowie za rok odpowiem, kiedy sam sobie odpowiem nie na pytanie „po co na ten właśnie festiwal jeździłem od samego jego początku”, bo to wiem doskonale. Poszukam odpowiedzi na pytanie: Co ma wspólnego Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla z Tyskim Festiwalem Muzycznym im. Ryśla Riedka „Ku Przestrodze”?

Paweł Ciepliński

P.S. Końmi i łańcuchami nikt mnie nie odciągnie od przyszłorocznej wizyty w Wetlinie na piątej edycji BiesCzad Bluesa!

Źródło: Blues.pl

Wyjście z cienia: Incluz

opublikowano w dziale Polska

Facebook, YouTube, inne portale społecznościowe, własne strony www i blogi – liczba narzędzi promocyjnych, które na początku swojej drogi ma do dyspozycji młody bluesowy zespół jest dziś większa niż kiedykolwiek wcześniej. Żeby do tej listy dodać kolejne narzędzie, a słuchaczom ułatwić poznawanie nowych zespołów, inaugurujemy cykl „Blues.pl – wyjście z cienia”. Redagowana przez Karola Dudę seria wywiadów ma zwrócić uwagę Czytelników Blues.pl na to jak wielu ciekawych młodych twórców jest wokół nas, szczególnie teraz, u progu sezonu festiwalowego. Zapraszamy w regularnej lektury. W tej odsłonie zespół Incluz z Bytomia.


Karol Duda: Witaj Arku, gratuluje wydania EPki. Po wcale niekrótkim czasie życia zespołu w końcu ukazały się wasze pierwsze nagrania. W jaki sposób dokonaliście selekcji materiału? Ciężko było wybrać tylko cztery utwory z wcale niemałego jak na tak młody zespół materiału?

Incluz: Materiał skończyliśmy nagrywać na początku tego roku. Wybraliśmy utwory, które lubimy grać, które dobrze nam wychodzą i niosą za sobą fajny ładunek zarówno energetyczny, jak i treściowy.

KD: Zespół nazywa się Incluz. Powiedz, co znaczy ta nazwa?

Incluz: Często pada to pytanie, początkowo bywało dla nas kłopotliwe, bo Incluz był raczej dla nas po prostu taką nazwą własną. Ktoś kiedyś jednak ładnie powiedział, że jesteśmy zaprzeczeniem czegoś ekskluzywnego i przypadło mi to do gustu. Incluz, można więc rozumieć jako coś dla każdego.

KD: Jesteście, ze śląska, większość składu mieszka w Bytomiu. Co sądzisz jako mieszkaniec regionu o „śląskim bluesie” ? Czujesz się częścią młodej śląskiej sceny?

Incluz: W jakimś stopniu na pewno jesteśmy jej częścią, grywamy na śląskich i polskich scenach od paru lat. Ale chyba nie czujemy jakiejś szczególnej więzi ze śląską muzyką. Bardziej z tym regionem. Lubimy go i utożsamiamy się z nim .

KD: Jak natknęliście się na bluesa?

Incluz: Ja na bluesa natknąłem się na dobrą sprawę w pierwszej klasie liceum grając z kolegą z klasy na gitarach. To były moje początki i na nie byłem przekonany, ale tej muzyki nie da się nie lubić. Ma w sobie coś wspaniałego – energię i prostotę. Szybko zaczęła do mnie przemawiać i jest ze mną cały czas aż do teraz. Z kolei Adrian z Kubą nie byli tacy łatwi do przekonania (śmiech). Musiałem ich trochę męczyć, aż w końcu też polubili tą muzykę. Każdy z nas przeszedł okresy fascynacji różnymi gatunkami muzyki. Bartek bluesa zaczął grać u nauczyciela, gdzie wspólnie improwizowali do utworów Nalepy.

KD: Kiedy zaczęliście grać ze sobą ze sobą?

Incluz: Właściwie to pierwsze spotkania zespołu pod szyldem „Incluz” zaczęły się już w 2011 roku, z tym że z tego składu pozostałem tylko ja… Właściwy skład spotkał się dopiero pod koniec w 2012 r. Dołączył do mnie Kuba Góras (perkusja), Adrian Błaszczyk (gitara) i Krzysiek Hnatiuk (na basie). Był to czas pierwszych prób, koncertów, poznawania się nawzajem i nie raz nawet ciężkich rozmów. Aktualnie na basie od zeszłego roku gra z nami Bartek Kowalski i skład w końcu się ustabilizował.

KD: Jakie są wasze inspiracje?

Incluz: Ciężkie pytanie… Jest tego bardzo dużo. Przede wszystkim: John Mayer, Joe Bonamassa, Keb’ Mo’, Robert Cray, B.B. King, Buddy Guy, Ray Charles, Eric Clapton. Dla mnie ogromną inspiracją pod względem tekstów jest Piotr Bukartyk. Muzycznie są też rzeczy bardziej hardcoreowe jak np. Guthrie Govan, Dave Weckl, Marcus Miller, PiR2, Slash, Maanam i wiele innych. Inspiruje nas tak naprawdę każda muzyka, którą kiedyś słyszeliśmy, co też wpływa na naszą różnorodność.

KD: Jakie jest Twoje najlepsze doświadczenie podczas gry w zespole?

Incluz: Każdy koncert. Nie ma nic lepszego dla muzyka niż pokazywanie swojej twórczości, przemyśleń innym i wywoływanie u nich radości.

KD: Jaka była Twoja najtrudniejsza chwila w zespole?

Incluz: Było parę trudnych chwil, najcięższą chyba była decyzja o rozstaniu się z Krzysiem Hnatiukiem, który grał z nami szmat czasu i mamy z nim wiele miłych wspomnień. Udało nam się jednak znaleźć szybko dobrego następcę, który pozwolił utrzymać skład w całości, a nawet poczynić spory krok naprzód.

KD: Jakiego sprzętu jakiego używacie?

Incluz: Dużo by pisać. Raczej znane firmy, gitary Fendera – Telecaster, Stratocaster, piece aktualnie również Fendera – Blues Deluxe, Supersonic. Efekty podłogowe to głównie popularne kostki Boss, Korg, Vox itp. Co do sprzętu sekcji – perkusja Mapex Meridian i customowy dobór blach, elementów do niego, a basista używa gitary Gibson SG i wzmacniacza firmy Trace Elliot.

KD: Jakie są wasze dalsze plany?

Incluz: Chcielibyśmy cały czas się rozwijać, szlifować warsztat i w końcu trafić na swoje 5 minut. Jesteśmy młodzi, mamy nadzieję że zdolni (śmiech) i jeszcze wciąż szukamy, bawimy się muzyką. Przede wszystkim nie skupiamy się wyłącznie na bluesie i staramy się momentami przy pomocy innej muzy pokazać coś nowego co być może pozwoli nam wypłynąć na szersze wody. Chcielibyśmy też znaleźć jakichś sponsorów, producentów, kogoś kto pozwoli nam nagrać pierwszą płytę długogrającą i da nam potrzebny kopniak do przodu. Mamy nadzieję, że kiedyś będziemy mogli żyć z muzyki. Jak będzie? Zobaczymy.

KD: Jakie są wasze najbliższe plany koncertowe?

Incluz: Przede wszystkim chcemy dużo grać. Uzbieraliśmy niezłą ilość różnorodnego materiału, która dobrze sprawdza się na koncertach i nastawiliśmy się na granie klubowe w mniejszych miejscach. Mamy ich teraz parę w miesiącu, do tego dojdą jeszcze jakieś plenery w najbliższym czasie no i tego chcielibyśmy się trzymać. Potem będziemy starać się pójść z tym gdzieś dalej, a na razie miło się gra i optymistycznym okiem patrzymy w przyszłość.

KD: Najbliższe koncerty?

Incluz: 23 maja, Chorzów, 7 Niebo; 31 maja, Chudów, zamek.

Skład zespołu: Arkadiusz Kuś – wokal, gitara; Adrian Błaszczyk – gitara; Bartosz Kowalski – gitara basowa; Jakub Góras – perkusja.

Pod redakcją Karola Dudy

Źródło: www.facebook.com/Incluz

Adam Gussow odpowiada

opublikowano w dziale Świat

Uznany harmonijkarz, pierwszy biały muzyk sportretowany na okładce magazynu Living Blues, połowa duetu Satan & Adam, moderator serwisu Modern Blues Harmonica stanowiącego centrum porad dla harmonijkarzy z całego świata, autor prawie dwustu instruktażowych filmików dostępnych za darmo w serwisie Youtube – Adam Gussow (fot. daretoaffirm, www.flickr.com) to jedna z ciekawszych i najbardziej dynamicznych postaci współczesnej amerykańskiej sceny muzycznej. O początkach fascynacji bluesem, o filozofii gry, o regulacji stroików i różnicy między groovem a beatem, z Adamem Gussowem rozmawiał Maciej Draheim:

Maciej Draheim: Adam, przebyłeś już długą drogę jeżeli chodzi o grę na harmonijce ustnej, ale przecież każda historia ma swój początek. Jak to się stało, że młody chłopak z Nowego Jorku chwycił Marine Banda i wszedł na ścieżkę bluesa?

Adam Gussow: Kiedy miałem 16 lat ciągle słyszałem w szkole numer „Whammer Jammer” The J. Geils Band, to był ulubiony kawałek wszystkich znajomych. Postanowiłem skorzystać ze swojego rozumu (byłem bystrym dzieciakiem, prymusem w klasie) i dowiedzieć się jak wydobywać te dźwięki. Podjechałem do pobliskiego centrum handlowego i tam kupiłem harmonijkę Marine Band w tonacji C, a także książkę „Blues Harp” Tony’ego „Little Son” Glovera. Tak zacząłem. Przez kolejne tygodnie i miesiące kupiłem sporo płyt Sonny Boy’a Williamsona, Paula Butterfielda, Sonny’ego Terry’ego i innych. W tym czasie uczyłem się też gry na gitarze, więc słuchałem wiele B.B. Kinga, Alberta Kinga, Freddiego Kinga, Erica Claptona i Climax Blues Band. Jakimś cudem udało mi się zrozumieć jak działa blues. Kilka osób w liceum dało mi też parę lekcji gry na gitarze i harmonijce.

... i wtedy pojawił się Mr Satan? Jak rozpoczęła się i rozwijała wasza współpraca?

Zanim  poznałem Mr Satana w 1986 roku miałem już wiele doświadczeń na koncie. Przez kilka lat grałem bluesa i funk na gitarze w uniwersyteckim zespole, gdzie wykonywaliśmy piosenki The Crusaders, Billy’ego Cobhama, Earth Wind & Fire czy Average White Band. Miałem też kilka lekcji u znakomitego nowojorskiego harmonijkarza – Natta Riddles’a. Grałem na ulicach Nowego Jorku, a potem spędziłem dwa miesiące w Europie, grając na ulicach we Francji, Niemczech i Holandii. Gdy pod koniec lata wróciłem do domu odłożyłem harmonijkę i postanowiłem zdobyć, jak to się mówi, normalną pracę. Nie chciałem już być muzykiem. Jednak pewnego dnia przejeżdżając przez Harlem ujrzałem niesamowitego „człowieka-orkiestrę”. Zatrzymałem się, wyszedłem z samochodu i dowiedziałem się, że zwą go Szatanem. Był najlepszym muzykiem jakiego widziałem. Następnego dnia, po długiej sesji ćwiczeń, wróciłem do Harlemu i zapytałem go, czy mogę się przyłączyć – miałem już sporo doświadczenia w grze na ulicy. Więc zagraliśmy razem i zarobiliśmy niemało pieniędzy już przy pierwszej piosence. To był początek muzycznej współpracy, która trwa do dziś.

Z jednej strony nauczyciel akademicki, pisarz, mąż i ojciec, z drugiej aktywnie koncertujący muzyk i nauczyciel harmonijki. Przypuszczałeś, że twoje życie będzie toczyć się na tak różnych torach? Jak dajesz sobie z tym wszystkim radę?

Trochę zajęło mi to, by zdać sobie sprawę z tego,  że dobrze jest być tym, kim naprawdę się jest. Jestem bystrym facetem, z wykształceniem uniwersyteckim [stopień naukowy doktora, tytuł zawodowy magistra i tytuł zawodowy licencjata uzyskane w renomowanych amerykańskich szkołach – M.D.], który przy okazji ma dzikość w sercu i talent do harmonijki. Jestem też bardzo pracowity. Obecnie zajmuje się również poważnie biegami długodystansowymi. Przebiegam 50 mil w tygodniu, co tydzień. W każdy niedzielny poranek biegam po dwie godziny, nawet w gorącym słońcu Missisipi. Ogromnie lubię tworzyć muzykę, lubię też uczyć jej innych. Niektórzy, jak zapewne wiesz, uważają, że ktoś kto gra bluesa musi mówić w sposób mało wyszukany i surowy. To niedorzeczne. Mr Satan zawsze używał wielkich słów, jak wykształcony kaznodzieja! Dla mnie blues to nie noszenie maski, lecz deklarowanie tego, kim się naprawdę jest. Z siłą, elokwencją i niepowtarzalnym stylem. To moja postawa etyczna, jak i estetyczna.

Nie tak dawno temu zostałeś „twarzą” firmy Hohner. To dobra okazja by zapytać cię o sprzęt, którego używasz. Jakie harmonijki, mikrofony i wzmacniacze stanowią twój obecny zestaw?

Grałem na fabrycznych Marine Bandach przez całą swoją karierę. Po zakupie rozmontowuję je i delikatnie reguluję. Poszerzam przerwę między płytką a dolnymi stroikami i stroję je nieco wyżej niż fabrycznie, dzięki czemu dźwięk ma odpowiednią wysokość przy mocnym wdechu. Przy kanałach 4, 5 i 6 zmniejszam nieco przerwę między górnymi stroikami a płytką, dzięki czemu łatwiej robić jest overblowy. I to tyle, jeżeli chodzi o regulację. Potem gram na nich ostro, dostrajam kiedy tego wymagają i wyrzucam gdy się zużyją. Mój mikrofon to Shure PE5-H, którego zdobyłem dawno temu. Zwykle gram przez dwa małe wzmacniacze lampowe jednocześnie, Kay 703 i Premier Twin 8. Lubię czysto brzmiący mikrofon w połączeniu z małymi, mocno rozkręconymi wzmacniaczami. Używam też cyfrowego delay’a Boss DD-3 i ustawiam opóźnienie na 500 milisekund, by dodać dźwiękowi nieco przestrzeni. Kiedy gram w klubie lub na scenie festiwalowej podstawiam mikrofon przed mój wzmacniacz i wtedy dźwięk wzmacniany jest przez system nagłaśniający. Kiedyś używałem większych wzmacniaczy, przez jakiś czas grałem przez dwa Fendery Super Reverb, a każdy z nich miał cztery głośniki po dwanaście cali! To stanowczo za dużo mocy. Zdecydowanie wolę mocno rozkręcone małe wzmacniacze.

W ostatnim czasie, w dużej mierze dzięki twoim lekcjom rośnie liczba adeptów poświęcających się harmonijce i bluesowi. Zaliczam się do nich i ja. Co sądzisz o przyszłości tego instrumentu w sytuacji gdy tyle osób po niego sięga? Czy ilość idzie w parze z jakością?

Byłbym zachwycony myśląc, że pomogłem w uformowaniu nie tylko grupy ludzi, którzy będą grać nieco lepiej, niż by to robili bez moich materiałów, ale także kilku wyjątkowych muzyków zainspirowanych moją działalnością na tyle, że będą w stanie wywalczyć swoje miejsce na szczycie. Kultura to delikatna materia, która potrzebuje nauczycieli, a także, wierzcie lub nie, krytycznego myślenia, czyli ludzi (mam nadzieję, że takich jak ja), którzy wyznaczają priorytety i pozwalają oddzielić wyjątkowych harmonijkarzy od tych całkiem dobrych. Jeżeli zainspiruję naprawdę wiele osób, to kilkoro z nich na pewno rozwinie się w znakomitych muzyków.

Jesteś doskonale znany nie tylko ze znakomitej muzyki i świetnych materiałów szkoleniowych, ale także z filozoficznego podejścia do harmonijki. Może przekazałbyś grającym na harmonijce Czytelnikom Blues.pl garść mądrości, dzięki którym uda im się wytrwać na obranej drodze i stać się lepszymi muzykami?

No dobrze… Oto garść podstawowych założeń:

1. Pamiętaj, że istota bluesowej harmonijki składa się z trzech rzeczy, których nie da się zapisać w notacji muzycznej. To: a) brzmienie, czyli dźwięk, który wypływa z harmonijki; b) mikrotonalne subtelności, czyli ćwierćtony i inne bluesowe interwały, które trzeba nauczyć się wytwarzać; c) synkopowanie, czyli różne sposoby na to jak zaakcentować off beat zamiast down beatu. 

2. Kiedy ćwiczysz zawsze stukaj nogą o podłogę. Staraj się utrzymać groove i równy beat. Beat i groove to nie to samo. Przy danym tempie można utrzymać różny groove, np. shuffle, czy two-beat groove, jak choćby w „Got My Mojo Working” lub „Rock Around The Clock”. Poznaj różnicę między beatem a groovem. Pierwsze to tempo, drugie zaś to wyczucie rytmu i rytmiczna baza przy danym tempie.

3. Miej świadomość pewnego paradoksu – aby nauczyć się grać świetnie, a do tego oryginalnie, musisz mieć oparcie w tradycji, w najlepszym co zostało zagrane na harmonijce przez ostatnie sto lat. Musisz starać się naśladować grę niektórych lub wielu z najlepszych muzyków, takich jak Sonny Boy Williamson, pierwszy i drugi, Litte Walter, Big Walter Horton, Junior Wells, Igor Flach i inni. Żeby jednak zacząć naprawdę grać świetnie i oryginalnie w pewnym momencie swojego rozwoju musisz zaprzestać kopiowania i znaleźć swój sound, swój głos. Innymi słowy, do pewnego momentu niezbędne jest naśladowanie innych muzyków, ale od tego punktu jest to zabójcze – to ogromna bariera powstrzymująca przed osiągnięciem własnego brzmienia. Wielu niezłych harmonijkarzy nie jest w stanie zrobić tego przeskoku, by zacząć brzmieć jak oni sami. Ich gra stanowi jedynie kopię stylu tych, którzy na nich wpływali. Określają samych siebie, np. na ich stronach MySpace, w odniesieniu do pół tuzina zmarłych muzyków. To zabójstwo dla oryginalności.

4. Twoim celem jest to, by grać tak, że gdy ktoś słyszy w radio dwadzieścia piosenek, od razu poznaje tę, w której właśnie Ty grasz na harmonijce i już po kilku sekundach krzyczy „hej, to przecież ...” i tu wymawia Twoje nazwisko. A to dlatego, że masz wyróżniające się brzmienie – coś co robisz tak jak nikt inny, oryginalny głos. To najtrudniejsze do osiągnięcia, ale najbardziej konieczne.

Życzę tobie i tym Czytelnikom Blues.pl, którzy grają na harmonijce, abyście właśnie to osiągnęli.

Rozmawiał Maciej Draheim

P.S. Z filmikami instruktażowymi Adama Gussowa możecie się zapoznać w kanale „kudzurunner” serwisu youtube.com. Jeden z filmów – odbywającą się w scenerii drewnianego ganku lekcję tego, w jaki sposób grać na harmonijce powolnego bluesa – zamieszczamy poniżej.

Źródło: Blues.pl

Blues.pl poleca: Jubileuszowy Satyrblues

opublikowano w dziale Polska

Tarnobrzeskie połączenie satyry i bluesa doczekało się w tym roku okrągłego jubileuszu! 12 września o godz. 15:00, w Tarnobrzeskim Domu Kultury, rozpocznie się dziesiąta edycja Satyrbluesa – kto wie czy nie najbardziej interdyscyplinarnej i wyjątkowej imprezy na polskim rynku bluesowym. Festiwal otworzy wystawa dwóch znakomitych polskich rysowników, Dariusza Łabędzkiego z Poznania oraz Andrzeja Lichoty z Krakowa. Ten ostatni zaprezentuje swoje krótkometrażowe animacje znane m.in. z anteny telewizji TVN. Istotnym punktem wystawy będzie premierowa ekspozycja fotogramów autorstwa Krzysztofa Szafrańca, dokumentująca światową stolicę bluesa, Chicago. Wernisaż uświetni też spotkanie z krakowskim dziennikarzem muzycznym Antonim Krupą, który przedstawi swoją najnowszą książkę, „Miasto błękitnych nut”.

Ponieważ jubileusz zobowiązuje, organizatorzy przygotowali specjalne wydawnictwo książkowe – album w twardej oprawie z płytą CD – będące podsumowaniem minionej satyrbluesowej dekady.

Oczywiście nie zabraknie też czysto muzycznych atrakcji. Koncertową część festiwalu otworzy niecodzienny duet polsko-szwedzki, Magda Piskorczyk & Slidin’ Slim, który oficjalnie zainauguruje drugą dekadę Satyrbluesa. Obecność Slidin’ Slima będzie miała szczególne znaczenie, bo artysta przylatuje do Polski specjalnie po to, by w Tarnobrzegu promować swój najnowszy koncertowy krążek, „Live At Satyrblues’ 2008”. Recenzja tego podwójnego wydawnictwa – zawierającego płytę CD i DVD – pojawi się na Blues.pl już za kilka dni.

Zwolenników szybkich przebiegów po gryfie gitary swoją bajeczną techniką zaczaruje Joscho Stephan, uważany nie tylko za wybitnego następcę genialnego gitarzysty romskiego pochodzenia, Django Reinhardta, ale też najszybszego akustycznego gitarzystę świata. Wystarczy dodać, że jest to muzyk występujący z takimi gigantami fingerpicking jak Tommy Emmanuel czy Martin Taylor.

Satyryczną odskocznią od muzyki stanie się megashow topowego Kabaretu Młodych Panów z Rybnika, który przedstawi swoje sprawdzone sposoby na władzę, zarówno tę umundurowaną, jak i cywilną.

Ukoronowaniem festiwalu będzie prezentacja teksańskiego, bluesowego brzmienia Omara Kenta Dykesa i zespołu The Howlers, a także specjalnej, satyrbluesowej „Krówki-Omarówki”, mającej ponoć status najsłodszej na świecie.

W przerwach między koncertami funkcjonować ma nowe stoisko festiwalowe, a na nim wybrane wydawnictwa festiwalowe (CD / DVD / albumy / foldery itp.) w jubileuszowej cenie 10 gr za sztukę. Jak podaje organizator Satyrbluesa i współpracownik Blues.pl – Victor Czura – uczestnicy, którzy w trakcie trwania festiwalu nazbierają najwięcej SB-lojalek otrzymają ekskluzywne prezenty od firmy CREATIVE i nie będą to plastikowe reklamówki. Jak mówi Czura: „Pojawi się też królewna Doda, ba, a nawet dwie Dody, które wszystkim satyrbluesowiczom rozdadzą koralowe lody tytułem koncertowej ochłody”. Tradycyjnie też, jak co roku, pojawią się na chłopskim stole regionalne smakołyki. Znajdzie się wśród nich ten sam górski miód, który dwukrotnie otrzymał w prezencie Steve Vai.

Na takiej imprezie nie może Was zabraknąć!

Źródło: www.satyrblues.pl

Koncertowy październik

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Tegoroczny październik to dla miłośników bluesa i jego okolic miesiąc urodzaju. Po naszpikowanej gwiazdami trzydziestej drugiej edycji Rawa Blues Festival melomani nie mogli długo odpoczywać. 19 i 20 października w ramach Jimiway Blues Festival pojawili się w Ostrowie Wielkopolskim Popa Chubby i Tommy Castro. Nazwisko pierwszego – w myśl tytułu jednego z jego utworów, „If The Diesel Don’t Get You Then The Jet Fuel Will” – gwarantuje ostrą blues-rockową jazdę.

Nazwisko drugiego – przyprawionego soulem współczesnego elektrycznego bluesa, który niewiele ma wspólnego ze stereotypem smutnej muzyki, co na wydanej przez wytwórnię Alligator koncertowej płycie „The Legendary Rhythm & Blues Revue: Live!” doskonale słychać. Materiał na album zarejestrowano podczas najdziwniejszego bluesowego festiwalu – odbywającego się na pokładzie luksusowego statku The Legendary Rhythm & Blues Cruise. Dla tych, którzy zawsze marzyli, żeby popłynąć w bluesowy rejs po Karaibach to dobra i dużo tańsza alternatywa.

19 i 21 października, najpierw w Poznaniu, a potem w Domecku koło Opola, polskim fanom prezentował się Bernard Allison – chciałoby się powiedzieć: „Z tych Allisonów”. Syn wielkiego, nieżyjącego już chicagowskiego gitarzysty Luthera Allisona, którego przed laty mogliśmy oglądać na katowickiej Rawie. Jego znakiem rozpoznawczym były pełne energii koncerty i to junior przejął po tacie – na scenie się nie oszczędza, co słychać na płytach live, ale studyjne krążki, łącznie z wydanym przez niemiecki JazzHaus „The Otherside”, także nie wieją nudą.

Nudno z pewnością nie będzie 22 października we wrocławskim klubie Eter na jedynym polskim koncercie formacji Royal Southern Brotherhood. Same nazwiska gwarantują ciekawe przedstawienie: syn Gregga Allmana – Devon, Cyril Neville, Mike Zito, żeby wymienić tylko frontmanów. Ich debiutancką płytę w takim składzie wydała niemiecka Ruf Records. Co słychać na albumie „Royal Southern Brotherhood”? Mieszankę bluesa, southern rocka, funky i klasycznego rocka – w sam raz dla miłośników takich bandów jak Lynyrd Skynyrd, Gov’t Mule, The Allman Brothers Band czy, po prostu, pasjonatów amerykańskiego Południa.

Inną stylistykę 31 października pokaże w szczecińskim Free Blues Clubie Brytyjczyk Paul Garner. Zagra bluesa, ale z odrobiną jazzu i soulu, a więc mieszankę, którą w jakiś sposób determinuje skład towarzyszącego mu zespołu – tylko gitara prowadząca, perkusja i organy Hammonda. O jego płycie „3 Get Ready” ktoś napisał, że są to dojrzałe bluesowe brzmienia odświeżone londyńską witalnością i chyba można się z tym zgodzić. Koniec października zapowiada się u nas bardzo ciekawie.

Przemek Draheim

Wydawca: Dixiefrog, Alligator, JazzHaus, Ruf Records, Progressive Roots
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Joanna Dudkowska, basistka grupy Dr Blues & SOUL RE VISION, odpowiada

opublikowano w dziale Polska

Niedługo po premierze pierwszej płyty formacji Dr Blues & SOUL RE VISION, albumu „In The Midnight Hour…”, z basistką zespołu, Joanną Dudkowską, porozmawialiśmy o miłości do basu, emocjach towarzyszących wyjściu na scenę i różnicach w pracy z żeńskim i męskim składem:

Blues.pl: Jak zaczęła się Twoja przygoda z grupą Dr Blues & SOUL RE VISION?

Joanna Dudkowska: Koncertowałam z grupą Blues and Funky Fun w poznańskim klubie Charyzma, gdzie co tydzień odbywały się koncerty bluesowe. Przychodził tam również Krzysztof Rybarczyk, czyli Dr Blues, któremu spodobała się moja gra i charyzma sceniczna. Gdy pojechałam na pierwszą próbę, zobaczyłam jego zaangażowanie i spontaniczność. Stwierdziłam, że chcę z nim współpracować. Poza tym w tym zespole widziałam ogromy potencjał i możliwość spotykania się z muzykami z najwyższej półki. Zespół działa dopiero rok, ale dzięki Krzysztofowi działamy bardzo intensywnie, przygotowujemy zróżnicowany repertuar zwykle sięgając po trochę już zapomniane wspaniałe utwory z czasów złotej ery soulu, wiele występujemy, wydaliśmy już pierwszą naszą płytę. Zespół staje się coraz bardziej znany i lubiany w środowisku.

Blues.pl: Sądząc po solówkach w „When Love Comes To Town”, czy "In The Midnight Hour" dobrze się bawisz grając rhythm’n’bluesa i soul. Co Ciebie pociąga w tej dość klasycznej już obecnie muzyce?

JD: Ta stylistyka daje możliwość swobodnego muzycznego wypowiedzenia się. Cieszę się, że oprócz tworzenia sekcji rytmicznej mam możliwość grania solówek, pokazania się też trochę z innej strony. A poza tym są to gatunki bardzo radosne, dające i muzykom i odbiorcom wiele pozytywnych przeżyć. Po każdym koncercie z Dr Blues & SOUL RE VISION czuję wiele pozytywnych emocji i mnóstwo energii. Myślę, że jest to zasługa nie tylko słuchaczy i muzyków, ale także samej stylistyki.

Blues.pl: W ciągu ostatnich dwóch lat brałaś udział w nagraniu albumów z bluesem, muzyką soul i jazz-rockiem. W Lejdis bez Gentlemen grasz pop-rockowe covery – to szeroki wachlarz muzycznych zainteresowań. Które wcielenie najbardziej Tobie odpowiada?

JD: Dzięki moim różnorodnym zainteresowaniom muzycznym mogę grać z wieloma muzykami różne gatunki muzyczne. Obecnie gram w czterech zespołach. Z moją autorską grupą Nawiasemówiąc związana jestem od początków moich zainteresowań gitarą basową. Od ponad roku gram z Dr Blues & SOUL RE VISION oraz Jaromi zez Ekom czyli z Jarosławem „Jaromim” Drażewskim. Od marca współpracuję z warszawskim zespołem Lejdis bez Gentlemen. Muzyka to moja pasja. Cieszę się, że mogę spełniać swoje marzenia koncertując i współpracując z tak różnymi osobowościami muzycznymi. Świetnie odnajduję się w różnych stylach muzycznych i na pewno jest to bardzo rozwijające. Jest jeszcze mnóstwo rzeczy, które chciałabym grać i wiele osób z którymi chciałabym współpracować. Myślę, że zawsze będę poszukiwać. Bardzo ważne jest bycie wszechstronnym. To daje ogromne spektrum rozwijania umiejętności. Jeżeli byłabym wierna jednej stylistyce czułabym się niespełniona. Moje zespoły to akceptują. Uważam, że jest to indywidualny wybór każdego muzyka.

Blues.pl: Lejdis bez Gentlemen to skład całkowicie kobiecy. W Dr Blues & SOUL RE VISION grasz z samymi mężczyznami – jakie są różnice, podobieństwa?

JD: Współpraca z samymi kobietami to nowe doświadczenie w moim życiu muzycznym. Jednak chciałabym podkreślić, że nie jesteśmy same, ponieważ manager jest mężczyzną. Na pewno współpraca z kobietami jest bardziej emocjonalna, więcej czasu również zajmuje nam przygotowanie się do koncertu od strony wizualnej. Jednak tak naprawdę o relacjach w zespole decyduje charakter człowieka, a nie płeć. Najważniejszy jest wspólny cel i zaangażowanie członków zespołu.

Blues.pl: Skąd miłość akurat do basu? Co Ciebie fascynuje w tym instrumencie?

JD: Kończyłam właśnie szkołę muzyczną w klasie gitary klasycznej, kiedy kolega zaproponował mi wspólne granie. Na początku zastanawiałam się, czy wybrać gitarę elektryczną czy gitarę basową. W czasie koncertów wnikliwie obserwowałam basistów i gitarzystów. Co ostatecznie zadecydowało o moim wyborze? Na pewno fakt, że w Kościanie w zespole Kabat grał charyzmatyczny i bardzo przebojowy basista Marcin Ruszkiewicz, mój późniejszy nauczyciel. Myślę, że to mnie zainspirowało. Jego żywiołowość, energia i oczywiście brzmienie. Grał wtedy na Spectorze. Zaczęłam słuchać solowych płyt basistów. I już nie było odwrotu…

Blues.pl: Jakich masz muzycznych idoli, kogo słuchasz, kogo cenisz?

JD: Jest wielu basistów, których uwielbiam, ale najbliższy mojemu sercu jest Richard Bona. Miałam okazję słuchać go kilka razy na koncertach. Niesamowity, magiczny basista, kompozytor i wokalista. Uwielbiam również Carlesa Benaventa, który jest związany między innymi z muzyką flamenco. O muzyce flamenco napisałam pracę magisterską. Niedawno, na moje urodziny otrzymałam jego najnowszą płytę „Un, Dos, Tres…” Polecam! W Polsce także mamy niesamowitych basistów. Moimi ulubionymi są między innymi Piotr Żaczek, czy Robert Kubiszyn.

Blues.pl: Jakiej używasz gitary, wzmacniacza? Czy interesują Cię kwestie techniczne, elektroniczne związane z grą na instrumencie?

JD: Obecnie gram na wzmacniaczu Combo basowe Markbass MINI CMD . Lekki świetnie brzmiący piecyk, który pozwala mi podróżować pociągiem. Posiadam również kolumnę EBS ProLine 410 i głowę SWR 350X. Gitarka to Spector Rebop 5, posiadam również pięciostrunowego GMR przerobionego na fretlessa. Na sprawach technicznych niestety kompletnie się nie znam.

Blues.pl: Dr Blues & SOUL RE VISION działa dopiero rok, a grupa została już zauważona, zbiera bardzo pozytywne opinie. Które wydarzenia z życia zespołu najbardziej zapadły Tobie w pamięć, które momenty były dla Ciebie najważniejsze?

JD: Każdy koncert na swój sposób był magiczny i wartościowy. Uwielbiam grać koncerty klubowe, lubię tę bliskość ze słuchaczami. Systematyczne koncerty w poznańskich klubach: Lizard czy Crime Story mają bardzo rodzinną i pozytywną atmosferę. Natomiast duże festiwalowe występy dają zupełnie inną energię. Myślę, że udział w głównym koncercie festiwalu Rawa Blues 2012 na scenie katowickiego Spodka był bardzo ważny dla całego zespołu. Emocje były ogromne i przyznam, że pomimo mojego doświadczenia scenicznego trochę się denerwowałam. Widownia była przemiła i reagująca w bardzo żywiołowy sposób. Wchodząc na scenę czuło się ducha bluesa, soulu, ducha żywej muzyki, niesamowicie pozytywne wibracje.

Fot. www.soulrevision.pl

Źródło: Blues.pl

Roots music w amerykańskim wydaniu

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Mieszanka bluesa, folku i dźwięków country, czyli amerykańska roots music – czy, jak wolą niektórzy, Americana – to muzyka, która ostatnimi czasy coraz śmielej zagląda do odtwarzaczy mp3 należących do młodszego pokolenia słuchaczy, nie mówiąc już o muzycznych streamerach pokroju iTunes czy katalogach dużych wytwórni płytowych, z Warner Music na czele. Dobrym przykładem jest grupa Carolina Chocolate Drops, której muzyczne początki sięgają współpracy z Music Maker Relief Foundation, czyli bliskiej sercu każdego bluesfana fundacji, której celem jest niesienie pomocy tym pionierom tradycyjnej amerykańskiej muzyki, którzy sami nie radzą sobie w życiu: od zakupu leków i opłacania codziennych ratunków, po opiekę artystyczną i wydawniczą.

Carolina Chocolate Drops, czyli trójka młodych ludzi, którzy swoje muzyczne inspiracje czerpią z dokonań poprzednich pokoleń i tradycji afro-amerykańskich jug bandów z pierwszej połowy dwudziestego wieku. Stąd na wydanym przez Nonesuch Records albumie „Leaving Eden” słychać skrzypce, banjo czy coś, co z jednej strony może brzmieć jak gliniany dzban, czyli właśnie jug, a z drugiej jak hip-hipowy beat. To muzyka sprzed ery bluesa, ale mimo wieku potrafi poruszyć współczesnych słuchaczy – szczególnie, gdy przyprawi się ją subtelnie odrobiną nowoczesnych brzmień, tak jak w singlowej kompozycji „Country Girl” (z teledyskiem do obejrzenia na YouTube). Jeśli taki zabieg ma przyciągnąć do muzyki roots młodszych fanów, czemu nie.

Do innego obszaru amerykańskich tradycji muzycznych odwołuje się Zac Brown Band, którego nową płytę, także pod parasolem Warner Music, wydała firma Atlantic. Tak pozytywnej piosenki jak numer „Jump Right In” otwierający album „Uncaged” można ze świecą szukać. Zaśpiew w głosie wokalisty zdecydowanie country’owy, ale w muzyce słychać tyle tropikalnego słońca, że bardziej niż do Teksasu, całość pasuje do Karaibów. I co najlepsze nic tu nie wydaje się sztuczne czy przyklejone na siłę. Takie eklektyczne podejście do współczesnej muzyki country słychać zresztą na całej płycie, chociaż obok radiowych przebojów podszytych popem nie brakuje tu typowo redneckiego bluegrass. Utrzymany w takiej konwencji „The Wind” wyraźnie pokazuje, dlaczego country’owi instrumentaliści uważani są za jednych z bardziej sprawnych technicznie muzyków – takiej szybkości w graniu mógłby pozazdrościć muzykom Zaca Browna niejeden metalowy band. Dla tych, którzy do country podchodzą jak do jeża, „Uncaged” to płyta na bezbolesne przełamanie pierwszych lodów; dla tych, którzy country lubią, album do wielokrotnego przesłuchiwania.

Gdyby z kolei szukać jednego tylko artysty, który uosabia w sobie wszystkie barwy, jakimi mieni się Americana – od bluesa, po country, z najróżniejszymi brzmieniami pomiędzy, koniecznie należałoby wskazać osobę Ry’a Coodera. Artysta solowy, session man i kompozytor muzyki do filmów – Ry Cooder to w Stanach człowiek instytucja. Gra wszystko – rock’n’rolla, bluesa, reggae, Tex-Mex, muzykę hawajską, Dixielandowy jazz, country, folk, R&B, gospel, a nawet dźwięki z wodewilu, we wszystkim prezentując mistrzowski poziom. To on stworzył genialną, ascetyczną ścieżkę dźwiękową do kultowego filmu Wima Wendersa „Paryż/Texas”, to on dał światu fenomen Buena Vista Social Club. Teraz wziął się za własne podwórko… 6 listopada w Stanach Zjednoczonych odbędą się wybory prezydenckie. Z tej okazji poeta gitary slide wypuścił na rynek album „Election Special” – wydany podobnie jak płyta Carolina Chocolate Drops przez Nonesuch Records – muzycznie osadzony w realiach roots, ale tematycznie bardzo mocno odnoszący się do polityki, co obok tytułu krążka sugerują tytuły piosenek. Otwierający longplay „Mutt Romney Blues” jest tu najbardziej wymownym przykładem. W czasie przedwyborczej gorączki nie wszystkim w USA się to podoba, na szczęście my możemy go posłuchać na większym luzie. Warto.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland, Nonesuch Recors, Atlantic Records
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Piotr Nalepa odpowiada

opublikowano w dziale Polska

Seria publikowanych na Blues.pl wywiadów z muzykami, którzy występowali w toruńskim Pubie Pamela pokazuje jasno, że ich muzyczna działalność to tylko część historii, jaką mają do opowiedzenia. Nie inaczej jest tym razem. O gaszeniu pożarów, niechęci do motoryzacji i muzycznych fascynacjach, z Dariuszem Kowalskim rozmawia syn Tadeusza Nalepy, Piotr Nalepa:

Dariusz Kowalski: W ankiecie przeprowadzonej dla „Teraz Rock” stwierdziłeś, że nie lubisz wywiadów. Skąd to się bierze? W czasie Waszego koncertu w Pameli zauważyłem, że jesteś otwartym człowiekiem i łatwo nawiązujesz kontakt z ludźmi…

Piotr Nalepa: Chodziło mi o wywiady w TV i w radio – zawsze mnie to peszy i wydaje mi się, że gadam bzdury. Poza tym wiele zależy od pytającego. Zwykle na „głupie pytanie” pada głupia odpowiedź. A z ludźmi po koncercie zawsze lubię porozmawiać.

Po tym koncercie ludzie nadal opowiadają o tym, że udało im się z Tobą porozmawiać i przytaczają różne anegdoty, które usłyszeli od Ciebie. Możesz mi teraz przytoczyć jedną z nich? Co najbardziej niesamowitego spotkało Cię dotychczas na scenie?

Ze względu na małe rozmiary sceny w Pameli przypomniała mi się sytuacja sprzed lat. Grałem z Apteką w klubie Buda – był to drewniany budynek na plaży w Gdyni. Full ludzi, upał. W pewnym momencie reflektor za moją głową zaczął się palić. Pożar ugasiłem za pomocą jeansowej kurtki – zespół nie przerywał nawet grania – po czym założyłem gitarę i dokończyłem koncert. Nie ma już Budy, spłonęła kilka miesięcy później.

Przyjeżdżając do Torunia miałeś chyba jakieś wyobrażenie o Pameli i jej publiczności. Jak wypadła konfrontacja wyobrażenia z rzeczywistością?

Robert Lubera uprzedził mnie, że to niewielka scena (śmiech).

Jakie masz wrażenia po kontakcie z naszą publicznością?

Fajnie! Bardzo  bezpośredni kontakt z publicznością, lekka klaustrofobia… Zdecydowanie wolę grać w takich miejscach, gdzie publiczność jest wyluzowana, niż w salach typu „kinoteatr”.

Zdradź nam sekret, dzięki któremu udaje się Wam, czyli Tobie i Robertowi, utrzymać przy życiu Wasz krakowsko-warszawski projekt?

Nie ma żadnego sekretu. Znam wielu świetnych muzyków w Warszawie, ale gdy zagrałem z zespołem Nie-bo usłyszałem, że to o to chodzi. Wspaniali muzycy, którzy grają ze sobą od lat. Póki co, rozumiemy się doskonale.

Odległość jest spora tym bardziej, że jak wspomniałeś w wypowiedzi dla „Teraz Rock” nie posiadasz samochodu. Z czego wynika ta niechęć do motoryzacji?

Pociąg z Warszawy do Krakowa jedzie niecałe 3 godziny. Mogę w tym czasie poczytać, zdrzemnąć się. Nieposiadanie samochodu jest dla mnie wygodne: nie stoję w korkach, nie muszę szukać miejsca do zaparkowania, a gdy się napiję – zamawiam taksówkę.

Z tego co widziałem na koncercie w Pameli tradycyjna rywalizacja starej i obecnej stolicy nie przekłada się na ten projekt. Stadionowa atmosfera raczej się Wam nie udziela…

Muzyka jest ponad takimi bzdurnymi podziałami. Kraków zawsze będzie dla mnie „starą” stolicą kultury, a Warszawę kocham, bo tu się wychowałem i tu mieszkam. Nie noszę szalika.

Mówiąc o przyszłości rocka powiedziałeś, że są to „ciągłe powroty do źródeł i poszukiwanie czegoś nowego”. Czy w tę formułę wpisuje się Wasz projekt?

Miałem na myśli przyszłość rocka ogólnie. Na pewno to, że gramy numery Breakoutów jest w pewnym sensie powrotem do źródeł, ale nie staramy się ich na siłę „unowocześniać”. Gramy tak jak czujemy, od serca.

Na swojej muzycznej drodze miałeś kilka przystanków, które z bluesem miały raczej niewiele wspólnego. Opowiedz nam o tym, o tej stronie Piotra Nalepy, której ludzie pewnie nie znają.

Zaczynałem „awangardowo” w warszawskim klubie Hybrydy, w różnych zespołach. Z Deuterem byłem w Toruniu chyba w 1985 roku, w klubie Od Nowa. Po drodze było wiele kapel, wiele płyt. Między innymi Kostek Yoriadis, Kasia Kowalska, Grejfrut, ale przede wszystkim związałem się na stałe z kapelą mojego ojca, jako gitarzysta  i – rzadziej – basista.

Jakie są Twoje muzyczne inspiracje?

Bardzo różne. Słucham wszystkiego, co według mnie jest dobre. Stevie Wonder, John Lee Hooker, Led Zeppelin, Queens Of The Stone Age, Miles Davis, Deftones, Prince, Van Halen – i tak mógłbym jeszcze długo...

Opowiesz nam o swojej pozamuzycznej pasji? Mam na myśli konie.

To nie tak! Moja trzynastoletnia córka jeździ sportowo, pod okiem mamy uprawia ujeżdżenie i skoki. Ja tylko kibicuję… W zeszłym roku na wakacjach wsiadłem na konia i potem nie mogłem chodzić przez tydzień – to nie dla mnie. Moje „sporty” to rower, pływanie i narty.

Jakie masz plany na przyszłość?

Mój plan to brak planu. W tym roku jest Piotr Nalepa Breakout Tour i kilka projektów płytowych, a potem zobaczymy. Nigdy nie planowałem swojej „kariery”.

Chcesz coś dodać na koniec?

Pozdrawiam wszystkich, którzy byli i nie byli na koncercie w Pameli. Do zobaczenia wkrótce!

Rozmawiał Dariusz Kowalski

Źródło: www.pubpamela.pl

Granie roots w stylu Rootsy.nu

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Szukając europejskich brzmień spod znaku amerykańskiej roots music warto pochylić się nad wytwórnią Rootsy.nu. Oficyna ma swoją siedzibę w Szwecji i wydaje przede wszystkim skandynawskich artystów, o których polscy słuchacze mogli jeszcze nie słyszeć. A szkoda, bo to dobre i różnorodne stylistycznie granie. Jego najbardziej posępną stronę reprezentuje Andi Almqvist, którego najnowsza płyta nosi miły dla polskiego ucha tytuł „Warsaw Holiday”. „Andi Almqvist, wędrująca dusza” – tak mówią o nim szwedzcy krytycy. Urodził się w Wiedniu. Jego tata był szwedzkim matematykiem, mama austriacką wiolonczelistką. Dużo podróżowali. Mieszkali w Stanach Zjednoczonych, Związku Radzieckim, i kilku innych krajach wschodniej i zachodniej Europy. To wszystko miało wielki wpływ na muzykę Almqvista, którego nie sposób ubrać w jeden tylko gatunek. Na płytowym debiucie blisko mu było do bluesa. Na ostatnim krążku jest już trochę jak Nick Cave, trochę jak Tom Waits. To mroczne piosenki, ale bardzo piękne, dlatego warto się im przysłuchać.

Podobnie jak warto przysłuchać się twórczości trochę tajemniczego szwedzkiego gitarzysty z charakterystycznymi pomarańczowymi okularami na nosie i elektryczną gitarą National na kolanach. Mówię „tajemniczego”, bo to postać spoza muzycznego mainstreamu. Zresztą, jeśli wnioskować po komentarzach na muzycznych forach, Peder Af Ugglas – bo to o nim mowa – bardziej niż polskim melomanom znany jest audiofilom zainteresowanym wyciśnięciem ze swojego sprzętu odsłuchowego stu procent jego możliwości. Słuchając nowej „No. 4” nietrudno to zrozumieć. Opisując jego poprzedni longplay wspomniałem, że „ma on jeszcze bardziej ilustracyjno-filmowy charakter, niż dwa poprzednie. Niczym w muzyce klasycznej, to nie piosenki, a małe dzieła idealnie pasujące do ścieżki dźwiękowej dobrego filmu, naszpikowane emocjami i potęgujące wymowę tego, co na ekranie. Tyle, że tu nie ma ekranu, a o obrazy musimy zatroszczyć się sami, chociaż przyznam, że przy takich dźwiękach łatwo poruszyć wyobraźnie”. W przypadku „Numeru 4” te słowa nadal są prawdą, może nawet jeszcze bardziej niż wcześniej. Dla miłośników gitary slide spod znaku Ry’a Coodera i jego ścieżki dźwiękowej do kultowego filmu „Paryż/Texas”, płyta marzenie.

Rockmani z kolei odnajdą się w twórczości innego wykonawcy związanego z wytwórnią Rootsy.nu. Gitarzysta nazywa się Pontus Snibb i kieruje grupą Pontus Snibb 3. Ich nowa produkcja, „Loud Feathers”, to kawał solidnego rock’n’rolla. Słowo „solidne” wypadałoby tu podkreślić, bo kto by przypuszczał, że jedna z najlepszych rock’n’rollowych płyt ostatnich kilkunastu miesięcy pochodzić będzie nie ze Stanów, a ze Szwecji. Surowe brzmienie, przyciągające uwagę mocne gitarowe riffy i wokal, który ciągnie wszystko do przodu. Zresztą, tego głosu mógłby mu pozazdrościć niejeden gwiazdor blues-rockowej gitary.

Przeciwwagą dla muzyki Pontus Snibb 3 i albumu „Loud Feathers” może być to, co tworzy singer-songwriter Johan Örjansson. Nawet nazwa płyty idealnie pasuje – „Melancholic Melodies for Broken Times”. Jest nastrojowo, trochę romantycznie, z nutką tęsknoty. Skojarzejnie z ostatnim, dylanowskim Johnem Mayerem bardzo na miejscu. Do posłuchania dla tych, którzy od czasu do czasu chcą się rozejrzeć za czymś interesującym poza bluesem, a ciągle w obrębie korzennego grania.

Przemek Draheim

Wydawca: Rootsy.nu
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Blues znów zagości w katowickim Spodku

opublikowano w dziale Polska

- Nie rozumiem w czym tkwi sekret popularności mojej muzyki. Moim zadaniem jest być wiernym sobie, temu, co robię – mówi Keb’ Mo’ (fot. strona domowa artysty). Trzykrotny laureat nagrody Grammy – czyli muzycznego odpowiednika filmowych Oscarów – będzie jedną z gwiazd 33. edycji Rawa Blues Festival. Amerykański muzyk i wokalista wystąpi 5 października w katowickim Spodku. Przyleci do Europy specjalnie na ten jeden występ.

Jak czytamy w materiałach prasowych Rawy Blues, tegoroczny festiwal ma wyjątkowo mocną obsadę. Roi się w niej od artystów nominowanych, bądź nagradzanych Grammy lub Blues Music Awards. Cóż, tytuł „Keeping The Blues Alive”, przyznany festiwalowi w 2012 roku przez amerykańską Blues Foundation zobowiązuje. Śląskie święto bluesa z roku na rok buduje coraz lepszą markę w USA i Europie.

Gwiazdy 33. Rawa Blues Festival zaprezentują na scenie Spodka różne odcienie gatunku. Śmiało flirtujący z muzyką pop i soul Keb’ Mo’. Hipnotyzujący, pełen transowych klimatów blues weterana Otisa Taylora. Liryczny, mocno zabarwiony soulem i gospel wokal Ruthie Foster. Podróż przez historię amerykańskiego bluesa z dziesięcioosobowym składem Heritage Blues Orchestra. No i mocne, rockowe uderzenie w wydaniu dowodzonego przez braci Koehler zespołu The Stone Foxes. Tak w telegraficznym skrócie prezentuje się paleta brzmień amerykańskich gwiazd imprezy.

- Mamy nadzieję, że zaprezentujemy Wam coś, czego wcześniej nie mieliście okazji posłuchać. Ktoś kiedyś określił nas mianem Jednozespołowego Festiwalu, ponieważ penetrujemy tak wiele bluesowych terytoriów. Przyjdźcie i celebrujcie z nami Bluesa! – zaprasza Billy Sims Jr, lider Heritage Blues Orchestra, których płyta „And Still I Rise” błyskawicznie zyskała uznanie na wymagającym amerykańskim rynku muzycznym.

Sensacyjnie zapowiada się również wspólny koncert dyrektora festiwalu Irka Dudka oraz amerykańskiej legendy bluesa i jazzu – Jamesa Blood Ulmera. To wydarzenie bez precedensu. Ulmer gościł już dwukrotnie na katowickim Festiwalu. Występował wówczas między innymi ze znakomitym gitarzystą Vernonem Reidem, znanym z zespołu Living Colour. Tym razem pojawi się z grającym na harmonijce Irkiem Dudkiem, sięgającym po instrument, na którym 48 lat temu zaczynał grać bluesa. Nie będzie to jednak stylizacyjne nawiązanie do mających w bluesie długą tradycję gitarowo-harmonijkowych duetów, lecz kreatywna próba syntezy bogatych doświadczeń artystycznych tych muzyków.

Skład Dużej Sceny uzupełnią polskie zespoły: HooDoo Band, Jan Gałach Band oraz laureat Małej Sceny. „Największy na świecie bluesowy festiwal w zamkniętym pomieszczeniu” ruszy punktualnie o 11.00. Po raz kolejny Rawa Blues nie ograniczy się tylko do muzyki. W antresoli Spodka zorganizowany zostanie Tygiel Kulturalny – w którym znajdzie się miejsce zarówno dla bluesowej poezji, jak i sztuk pięknych. Po zakończeniu koncertów gwiazd w Spodku, bluesa będzie można również posłuchać w oficjalnych klubach Rawy Blues, rozproszonych w stolicy Górnego Śląska. I tak: w Katofonii (ul. Mariacka) zagra Cheap Tobacco, Klawiatura Klub Kulturalny (al. Korfantego) zaprasza na koncert Marek Tymkoff Trio, w Scenerii (ul. Mariacka) będzie można posłuchać Pawła Izdebskiego, natomiast w kolebce festiwalu, czyli klubie Akant (ul. Teatralna) wystąpi Willie Mae Unit.

Bilety na festiwal można kupić poprzez sieć sprzedaży Ticketpro – są one dostępne w kilkuset punktach w całej Polsce oraz w internecie poprzez system online Ticketpro. Szczegółowe informacje o biletów można znaleźć na RawaBlues.com.

Źródło: www.rawablues.com

T-Birds na wiosnę

opublikowano w dziale Polska

Słońce i morska bryza – typowa wiosna nad morzem. Do tej sielankowej listy Gdynia doliczy niebawem jeszcze coś… Ptaszki, o zobaczeniu których, w kategorii życiowego marzenia myślał niejeden polski bluesfan. 25 maja – na zakończenie Gdynia Blues Festival – w Teatrze Muzycznym w Gdyni wystąpi Kim Wilson i zespół The Fabulous Thunderbirds (fot. strona myspace artystów)! 21 maja w roli tych, którzy festiwal otworzą, zaprezentuje się w Blues Clubie szwedzkie trio The Go Getters – ponoć specjaliści z dziedziny łączenia boogie, rock’n’rolla i rockabilly w jedną wybuchową całość. Nie zabraknie rzecz jasna polskich zespołów. 22, 23 i 24 maja na Bulwarze Nadmorskim zagrają między innymi: Mietek Blues Band, Dżem, Boogie Boys, Szulerzy, Nocna Zmiana Bluesa i Cree. A my, w ramach zapowiedzi koncertu Kima Wilsona, a także wiosennej poprawy nastroju, zapraszamy do przypomnienia sobie dawnych czasów, kiedy bluesowe zespoły też tworzyły teledyski – poniżej Kim Wilson, grupa The Fabulous Thunderbirds i dostępna w serwisie Youtube oryginalna wersja hitowego „Wrap It Up”.

Źródło: www.gdyniabluesfestival.pl

Koncertowy październik

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Październik to dla miłośników bluesa miesiąc urodzaju. 5 października to plejada gwiazd w ramach 33. edycji Rawa Blues Festival – z tą największą, trzykrotnym zdobywcą nagrody Grammy Kebem’ Mo’, na czele. Niedługo później, 18 i 19 października, na Jimiway Blues Festival, zagrają w Ostrowie Wielkopolskim Nick Moss i Curtis Salgado. Koncertowy maraton, 20 października występem w warszawskiej Sali Kongresowej, zamknie Joe Bonamassa, którego polskim melomanom nie trzeba przedstawiać. Warto dobrze zaplanować kalendarz, a wcześniej przypomnieć sobie płyty, które ci artyści niedawno wydali. Na swoim najnowszym albumie – czyli wydanej w Polsce przez Warner Music płycie „The Reflection” – Keb’ Mo’ pokazuje swoją popową twarz, w uwidocznieniu której pomagają mu wyśmienici muzycy, z basistą Marcusem Millerem na czele. Całość jest mocno współczesna, co nie znaczy, że zła – przeciwnie.

Dwa tygodnie po Rawie, 18 i 19 października, dużo bluesa będzie słychać w Ostrowie Wielkopolskim, w ramach Jimiway Blues Festival. Nagrywający dla wytwórni Alligator soulowy śpiewak Curtis Salgado i Nick Moss – gitarzysta, producent płyt innych wykonawców i szef Blue Bella Records – to największe gwiazdy tegorocznego Jimiway. Czego się po nich spodziewać? Po Mossie nie do końca wiadomo. Zaczynał od chicagowskiego bluesa i osiągnął w nim imponujący poziom wykonawczy, ale od dwóch ostatnich płyt słychać wyraźnie, że Nick Moss poszukuje dla siebie nie tylko nowego brzmienia, ale właściwie nowego kierunku. Zrobił się blues-rockowy, a miejscami nawet psychodeliczny – jedni odsądzają go od czci i wiary, innym właśnie taki jak na krążku „Here I Am” najbardziej się podoba. Czy w takim właśnie repertuarze zaprezentuje się 18 października w Ostrowie Wielkopolskim, czy może pójdzie w stronę chicagowskiego bluesa? To się okaże niebawem.

Z wytypowaniem repertuaru na pewno nie będzie problemu w przypadku drugiej z amerykańskich gwiazd Jimiway’a – Curtisa Salgado. 19 października w Ostrowie słychać będzie soul – tak jak na wydanej przez wytwórnię Alligator płycie „Soul Shot”. Kiedy w Stanach Zjednoczonych pada hasło „Blue Eyed Soul”, czyli soul o błękitnych oczach (lub mniej dosłownie, przyprawiony bluesem), nazwisko Curtisa Salgado pojawia się zaraz za nim. Kiedyś współpracownik Roberta Cray’a i grupy Roomful of Blues, od początku lat dziewięćdziesiątych cieszy się udaną karierą solową, którą niestety, w ostatnich latach, spowolniła straszna diagnoza – rak. Na szczęście zakwalifikowano go zabiegu przeszczepu wątroby, który przeszedł śpiewająco. Słychać to na nowym krążku, pierwszym w karierze nagranym dla Alligatora. To piękny, radosny, klasyczny soul. Warto posłuchać tym bardziej, że już niedługo na żywo.

Październikowy koncertowy maraton, występem w warszawskiej Sali Kongresowej, zamknie mocnym uderzeniem mistrz współczesnej blues-rockowej gitary i chyba jeden z najpopularniejszych w Polsce bluesowych gitarzystów – Joe Bonamassa. Po ostatniej akustycznej trasie teraz powrót elektrycznej gitary i dużych wzmacniaczy, ale warto pamiętać, że jego repertuar live – co słychać na „Beacon Theatre: Live from New York” – to także bardzo piękne, delikatne bluesowe ballady, ot choćby „Bird On A Wire” czy „If Heartaches Were Nickles”. Na jesienną nudę nie można w tym roku narzekać.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland, Blue Bella Records, Alligator, Provogue
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Robert Cray przed Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Robert Cray (fot. Jeff Katz, strona domowa artysty), pięciokrotny zdobywca Grammy i jeden z najpopularniejszych wykonawców współczesnego bluesa, będzie główną gwiazdą październikowej, 32. edycji Rawa Blues Festival. Na kilka dni przed premierą najnowszej płyty gitarzysty ekipa Rawy Blues miała okazję rozmawiać z Cray’em – dowiadując się jakie są jego plany dotyczące koncertu w Spodku, poznając jego zdanie na temat kierunków rozwoju współczesnego bluesa, a także wypytując kogo uważa za nadzieję młodego pokolenia bluesmanów. Poniżej publikujemy fragment tamtej rozmowy:

Rawa Blues Festival: Witaj Robert. Jesteś ostatnio dość zajęty, masz pewnie sporo zajęć przed premierą nowego albumu. Jak sobie radzisz?

Robert Cray: Tak, w ostatnich latach nie przywykliśmy do aż takiego zainteresowania mediów. To nie jest coś, co robi się każdego dnia. Obecnie udzielamy wielu wywiadów, trochę koncertujemy i mamy jeszcze kilka innych zajęć, które wypełniają nasz czas w związku z premierą nowej płyty. Cieszymy się teraz naprawdę bardzo dużym zainteresowaniem dziennikarzy, a po ukazaniu się albumu na dobre zacznie się nasza trasa koncertowa. 

Rawa Blues Festival: No właśnie, co możesz nam powiedzieć o nowym albumie „Nothin But Love”, który ukaże już wkrótce? Z fragmentów dostępnych w Internecie wynika, że zabierzesz nas z powrotem w lata ‘80.

RC: Tak, jestem bardzo szczęśliwy, że nagraliśmy ten materiał. Ten album to będzie tak naprawdę cały Robert Cray. Płyta jest wynikiem połączenia różnych stylów i naszego podejścia do muzyki. Jest tam przede wszystkim blues, ale również trochę eksperymentalnych nut. Na liście utworów jest m.in. „Side Dish”, osadzony w klimacie rock’n’rolla lat ‘50.

Rawa Blues Festival: W zeszłym roku zostałeś wprowadzony do Bluesowej Izby Sław (Blues Hall of Fame), w trakcie swojej kariery pięciokrotnie otrzymałeś nagrodę Grammy. Co tak naprawdę te osiągnięcia oznaczają dla ciebie jako artysty?

RC: Wiesz, to nie jest coś, o czym myślisz na co dzień. Statuetki stoją na półce w biurze, na nieszczególnie wyróżnionym miejscu. To dla mnie ważne siągnięcia, ale ważniejsze jest to, że przed nami wciąż kolejne dni. A w tym biznesie nigdy nie wiesz czy będziesz w grze, na jakimkolwiek poziomie.

Rawa Blues Festival: Grałeś i nagrywałeś z wielkimi gwiazdami – Johnem Lee Hookerem, Muddy Watersem, Stevie Ray Vaughanem, Ericem Claptonem, Tiną Turner – by wymienić tylko niektórych z nich. Które z doświadczeń współpracy z innymi muzykami i gwiazdami bluesa najbardziej zapisało się w Twojej pamięci?

RC: Szczególnie wspominam Johna Lee Hookera. Był ciepłą i bardzo otwartą osobą. Mieliśmy okazję zagrać naprawdę bardzo dużo wspólnych koncertów, a także nagrywać w studiu. John Lee był po prostu moim dobrym przyjacielem, bardzo często rozmawialiśmy przez telefon. Swoją drogą wczoraj były jego urodziny (wywiad przeprowadzano 23 sierpnia – przyp. red.).

Rawa Blues Festival: A kto miał na Ciebie największy wpływ?

RC: Albert Collins. Miałem okazję go usłyszeć podczas imprezy z okazji ukończenia szkoły średniej, ale kto by wówczas pomyślał, że kilka lat później będziemy grali z nim i jako jego support. To był również wyjątkowy człowiek. Traktowaliśmy go jak swojego opiekuna, był dla nas jak ojciec, prawdziwy mentor. Mieliśmy niesamowitą okazję, bardzo wiele się od niego nauczyliśmy.

Rawa Blues Festival: Czy uważasz, że to dobra metoda dla młodych muzyków – uczyć się od mentorów?

RC: Tak, ale wiadomo, że nie każdy ma taką możliwość i sprzyjające okoliczności. Uważam, że dla młodych artystów ważne jest grać wspólnie, rozmawiać o muzyce, uczyć się wzajemnie od siebie. Poznawać różne techniki gry i przede wszystkim ćwiczyć.

Rawa Blues Festival: Wprawdzie w swojej muzyce łączysz wiele różnych stylów, ale fundamentem jest blues. Jak uważasz, co jest przyszłością bluesa? W jakim kierunku będzie podążał?

RC: Wiesz, blues to wyjątkowy gatunek muzyki. Muzycy bluesowi w zasadzie nigdy nie mogli liczyć na dużo czasu antenowego w radiu czy telewizji. Ale fenomenem bluesa jest to, że jest bardzo wiele bluesowych kapel. W Ameryce, ale również i na świecie. Także w Europie. To jest współczesna siła bluesa! Wiele z tych zespołów szuka własnego stylu. Uważam, że silnym trendem jest łączenie wielu różnych stylów, a nie przywiązywanie się do jednej definicji bluesa.

Rawa Blues Festival: Miałeś okazję usłyszeć ostatnio jakiegoś młodego muzyka, który wywarł na tobie wrażenie?

RC: Tak, Gary Clark Junior. Pokazał mi go pewnego razu Keb’ Mo’ na YouTube. To artysta młodego pokolenia, który wykorzystuje znakomicie możliwości współczesnego świata. I wyjątkowo łączy bluesa z gatunkami młodzieżowymi jak na przykład hip-hop. Z tego co wiem jest już bardzo popularny w Internecie i wśród młodzieży słuchającej bluesa.

Rawa Blues Festival: W bluesie poezja i muzyka to jedność. Również w twojej twórczości teksty i muzyka są nieodłączne. Czy zdarza Ci się słuchać muzyki wykonawców innych niż anglojęzycznych?

RC: Tak oczywiście, bardzo często. Uwielbiam słuchać muzyki hiszpańskiej, wyjątkowa jest muzyka brazylijska, której najczęściej słucham prowadząc samochód w drodze do domu. Oczywiście nie zawsze wszystko rozumiem z tekstów utworów w obcych językach. Myślę, że język w którym muzyk pisze teksty ma duży wpływ całokształt i to jak sama muzyka jest odbierana.

Rawa Blues Festival: Jesteś znany ze swojego słodkiego, czystego brzmienia gitary. Możesz zdradzić jakiej gitary obecnie używasz?

RC: Tak, gram na gitarze firmy Fender, model Robert Cray Signature Stratocaster.

Rawa Blues Festival: No właśnie, masz sygnowanego własnym imieniem Stratocastera legenedarnego producenta!

RC: Tak, jestem bardzo zadowolony zarówno z pełnej wersji, jak i nieco tańszego modelu w wersji Standard. Firma Fender zaproponowała w 1989 stworzenie tego modelu. Od tamtej pory tak naprawdę gitara niewiele się zmieniała, powiedziałbym, że wprowadzone zmiany były kosmetyczne.

Rawa Blues Festival: Co prawda Rawa Blues Festival odbędzie się dopiero za ponad miesiąc, ale może już masz jakiś plany na koncert dla polskiej publiczności? Zagrasz przekrojowy materiał czy głównie utwory z nowej płyty?

RC: Zdecydowanie stawiamy na przekrojowy materiał. Będą nasze największe przeboje, ale zagramy też kilka utworów z nowego albumu. Generalnie nie planujemy co dokładnie zagramy podczas koncertu. Bardzo wiele zależy od reakcji publiczności i od tego przy jakich utworach najlepiej będzie się bawić.

Rawa Blues Festival: To doskonała wiadomość! To będzie Twój pierwszy występ w Polsce.

RC: Tak, bardzo się z tego powodu cieszę. Mam wielu przyjaciół z Polski, dzięki nim z niecierpliwością oczekuje na tę pierwszą wizytę.

Rawa Blues Festival: Dziękuję Robert za twój czas i do zobaczenia na Rawa Blues Festival!

RC: Dzięki!

Wywiad przeprowadził Remigiusz Orłowski. Pytania: R. Orlowski & Roland Krybus.

Trzydziesta druga edycja Rawa Blues Festival przyniesie dużo atrakcji. Obok wspomnianego Roberta Cray’a podczas koncertu finałowego zagrają The Reverend Peyton’s Big Damn Band, Eric Sardinas & Big Motor, Roomful of Blues, Davina & The Vagabonds oraz Irek Dudek Big Band. W sumie przez czternaście godzin na dwóch scenach zagra tego dnia osiemnaście zespołów. Będziemy Was o tym informować.

Bilety do nabycia w sieci sprzedaży biletów Ticketpro w całej Polsce oraz przez system on-line zamawiania biletów Ticketpro.pl.

Źródło: www.rawablues.com

Easy Rider odpowiada

opublikowano w dziale Polska

Fragment historii polskiej muzyki blues-rockowej, ale też zespół, który mimo upływu lat cieszy się sympatią fanów i ciągle przekonuje do siebie nowych słuchaczy – grupa Easy Rider (fot. strona domowa zespołu), którą tworzą Andrzej Wodziński, Jacek Gazda i Jarosław Wodziński wystąpiła 5 września na festiwalu „Blues bez barier” w Ciechocinku. O muzycznych obserwacjach, dawnych czasach i najbliższych planach formacji z basistą Easy Rider, Jackiem Gazdą, rozmawiał po koncercie Przemek Draheim:

Przemek Draheim: Jacku, ostatnio Ostróda, teraz Ciechocinek, a za kilka dni trasa po Niemczech. Był taki okres, kiedy pokazywaliście się mniej, ale teraz chyba znowu wiatr w żagle. Coraz więcej koncertujecie.

Generalnie tak. Są okresy ogórkowe, czyli plaża, a są okresy kiedy koncertów jest więcej. Nie wiem z czego to wynika, ale wydaje mi się, że nie ma na to konkretnej recepty. Jak są koncerty, jest fajnie. Dobrze się wtedy czujemy, bo możemy się realizować – zwłaszcza, że przygotowujemy następną autorską płytę. Próby do niej rozpoczniemy jesienią, po powrocie z Niemiec.

Jeżeli dobrze liczę, to już w tym roku druga niemiecka trasa. Pierwsza była w kwietniu, jeśli mnie pamięć nie myli.

W kwietniu mieliśmy trasę po Polsce z Bogdanem Szwedą. Graliśmy dosyć dużo, o ile pamiętam siedem czy osiem koncertów. Trudno mi to teraz sprecyzować bez materiałów, które mam zwykle pod ręką… Prowadzę taki notatnik, w którym zapisuję wszystkie ważne rzeczy, na przyszłość i wstecz, żeby pamiętać gdzie i za ile graliśmy. Tak żeby później, powtarzając manewr, wiedzieć co powiedzieć.

Co takiego jest w waszym graniu, że Niemcy tak was lubią? Zresztą nie tylko Niemcy, bo i w kilku innych zachodnich krajach pojawiacie się dosyć regularnie.

Ostatnio, faktycznie, na tapecie są Niemcy. Głównie dlatego, że tam mamy kontakty. Kiedyś mieliśmy dobre kontakty w Skandynawii i dużo jeździliśmy na przykład do Norwegii i Szwecji. Często też pojawialiśmy się w Danii. Mieliśmy tam takie zaprzyjaźnione miasto, Århus. „A” z taką kulką, „Arhus” się pisze, a „Erhus” się czyta, tak ze skandynawska. To były fajne czasy, ale jest tyle ciekawych miejsc, tyle krajów, tylu ludzi, że trudno ciągle odwiedzać tylko jeden kraj czy region. A Niemcy? Wydaje mi się, że spotykamy tam dużą kulturę odbioru sztuki. Kulturę, której – nie wiem jak to powiedzieć, żeby nikogo nie urazić – trochę jednak u nas brakuje. U nas muzycy, czy artyści w ogóle, są zaniedbywani przez media. Nie będę mówił o gazetach, bo trudno o muzyce pisać i wyrazić ją słowem. Mam raczej na myśli radio i telewizję. Tam zauważam upadek dobrych obyczajów. Bo dobre obyczaje to także odpowiednie kształtowanie świadomości społeczeństwa. Media w końcu nie tylko informują, ale też uczą, a przynajmniej uczyć powinny. Tak samo jak powinny przekazywać jakieś wartości. Zamiast tego są nastawione głównie na zyski. Żadne radio nie będzie puszczało muzyki, która może spowodować, że ktoś przekręci gałkę na inną stację.

Taka jest prawda.

Robi się dziś społeczne sondaże, które sprawdzają, jaka muzyka podoba się ludziom. Odhacza się potem na liście piosenek to, co się do puszczania w radiu nadaje i to, co się nie nadaje. Podobno jedno duże radio przeprowadziło niedawno taką sondę i okazało się, że np. Ray Charles, Stevie Wonder czy jazz nie nadają się do prezentowania w radiu. O polskich wykonawcach nawet nie wspomnę.

Wróćmy do przyjemniejszych tematów. W Niemczech zagracie z Bogdanem Szwedą. Jak się poznaliście?

Bogdan pochodzi z Chorzowa, ja z Katowic. Pewnego razu załatwiłem występ zespołu Easy Rider na Bluestracjach w chorzowskim Domu Kultury Batory. Tam też się zjawił zespół pod nazwą Shau-Pau Acoustic Blues. Graliśmy w jednym koncercie i spodobaliśmy się sobie. No a potem, w kuluarach, znaleźliśmy wspólny język. Wspólny język, wspólne piwko, a potem i pomysłów co nie miara. Z czasem zaczęliśmy je realizować. Za sprawą Bogdana zagraliśmy na jednym festiwalu w Niemczech. Przypadliśmy publiczności do gustu i w tym roku, po czterech latach, zagramy tam znowu. Za pierwszym razem występowaliśmy osobno. Bogdan Szweda z Arkiem Błeszyńskim jako Shau-Pau, no i my jako Easy Rider. Tym razem zagramy w Schmultz jako joint venture, Bogdan Szweda & Easy Rider.

W takim samym składzie jest nagrana płyta, bardzo dobra dodajmy.

Idąc za ciosem, po pierwszych próbach koncertowych, gdzie bardzo fajnie się nam muzykowało, postanowiliśmy ten projekt zarejestrować. Graliśmy głównie covery i jakieś naprędce zrobione kompozycje Bogdana, takie nie całkiem wykończone. Kilka prób w domu, na jakimś malutkim piecyku; kilka gdzieś w garderobie przed koncertem. Resztę rozwijaliśmy i dopracowywaliśmy przy okazji występów. Wspólne granie okazało się bardzo przyjemne, rozpaliło w nas chęci na więcej i powiedzieliśmy sobie, że trzeba nagrać płytę. Jak powiedzieliśmy, tak zrobiliśmy. Bogdan przyjechał do Katowic. Dyrektor wspomnianego Domu Kultury im. Stefana Batorego – nasz bardzo dobry kolega, Tomek Ignalski – dał nam salę na niecały tydzień. Po pięciu dniach prób, szóstego weszliśmy do studia. Spędziliśmy w nim dwa dni na nagrywaniu śladów. Potem, trzeciego dnia, były już tylko poprawki, dogrywki, kilka solówek. Takie dopieszczanie. Wiadomo, gdy się gra na stówę pewne rzeczy wymagają poprawy. Najważniejsze, żeby bębniarz grał dobrze i żeby to, co robi, żarło. Wtedy, jeśli na przykład pomyli się gitarzysta czy basista, gra się dalej, bo to można potem poprawić. Nam praca w studiu poszła dosyć sprawnie. Sam jestem zaskoczony, że tak szybko udało się zarejestrować wszystkie kawałki. Oczywiście Bogdan, co było dla niego typowe, włączył do repertuaru cztery utwory grane na gitarze dobro. Trzy wykonał sam, a w czwartym dołączyli do niego Jarek i Andrzej. Tak skromnie, bez basu. Jarek robił szczoteczkami jajecznicę na werblu, Andrzej natomiast grał ciche solóweczki – nie takie jak na co dzień, z rockowym wygarem. To też było miłe, bo pokazało, że nie zawsze trzeba przyłożyć. Czasem można po prostu delikatnie pobawić się dźwiękiem.

Mówimy o płycie z Bogdanem Szwedą, ale w naszych dzisiejszym rozmowach padł jeszcze jeden tytuł – „Tribute to Nalepa”. O nim, powiem szczerze, nie słyszałem. To jest coś nowego?

Tę płytę, jako zespół Hokus, zaplanowaliśmy w zeszłym roku, po występie z Bożenką Mazur na festiwalu Galicja Blues. Dobrze nam ten koncert wyszedł, fajnie nam się grało z tą młodą i zdolną wokalistką, więc postanowiliśmy to pociągnąć. Zresztą uważam, że aby móc coś robić – czytaj: koncertować – płyta jest podstawą. Tak traktujemy „Tribute to Nalepa”, głównie jako rzecz promocyjną. To taka dobra wizytówka kapeli, z muzyką, zdjęciami i kontaktami. Dziś na zyski ze sprzedaży płyt nie ma co liczyć. Takie czasy. Kiedyś złotą płytę przyznawało się bodajże za sto tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Teraz ta liczba zmalała dziesięciokrotnie.

Teraz Niemcy, po powrocie nowa płyta. Co potem?

Cały czas nawiązujemy nowe kontakty, rozmawiamy z różnymi ludźmi. Jesteśmy na etapie poszukiwania zawodowego managera. Mieliśmy do czynienia z różnymi ludźmi, pracowaliśmy z bardziej lub mniej zaawansowanymi w temacie osobami, ale do tej pory nie mieliśmy szczęścia. Na dłuższą metę współpraca się nie sprawdzała. To jest problem, z którym borykamy się od początku mojego istnienia w tym zespole, a słyszałem, że i wcześniej było podobnie. Wiele lat temu zespół Easy Rider miał po kolei trzy dziewczyny managerki. Ale jak  to dziewczyny. Fajnie się pracowało, dziewczyna była aktywna i efektywna, ale zakochała się, wyszła za mąż i wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Dwie z trzech wyjechały do Stanów (śmiech).

Więc teraz powinny załatwiać granie w Chicago.

Nie. Podobno kiepsko tam płacą. Poza tym to tak daleko.

Kto to widział.

Stany to kraj, w którym jest chyba najwięcej świetnych muzyków i to z całego świata, nie ma co się tam pchać. Żadnemu polskiemu artyście nie udało się zrobić tam naprawdę dużej kariery. Jakieś oczywiście były. Niektórzy zostawili tam po sobie ślad, byli zauważeni i nagrywali płyty, ale na karierę z gatunku „do końca życia” jest tam zbyt wielka konkurencja. Kolega opowiadał mi kiedyś historię o tym, jak pojechał grać do Nowego Jorku. Na miejscu usłyszał o świetnym sklepie muzycznym. Poszedł tam żeby skorzystać z okazji i u źródeł, czyli nieco taniej, kupić sobie amerykańską gitarę. W środku sprzedawca zaproponował, że mu pomoże. „Tak? Chcesz kupić gitarę? No to którą?”. „Coś z Fenderów”. „OK, tę ci pokażę, posłuchaj jak ona gada”. Facet zagrał tak, że kolega schował ręce za siebie. Sprzedawca mówi do niego: „No może chcesz spróbować?”. „Nie, nie, już dziękuję”. U nas ten chłopak znalazłby się w pierwszej gitarowej dziesiątce, a tam był sprzedawcą, bo nie było dla niego innej pracy. Koledzy opowiadali mi też o studiach, w których wisiały listy z nazwiskami muzyków do wynajęcia. Za nieduże pieniądze Apostolis Anthimos nagrywał płytę w Stanach i ściągnął do studia śmietankę. Znam ceny jakie płacił za ich wynajęcie. To były naprawdę nieduże kwoty, nawet dla nas nie były przerażające. Często nasi muzycy za dzień sesji życzą sobie dwa razy tyle.

To zostawmy Chicago. Oby tu się wam wiodło.

Oby.

Rozmawiał Przemek Draheim

Źródło: Blues.pl

Various Artists
„Antologia Polskiego Bluesa cz.2”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Tuż przed świętami ukazała się w sklepach druga, także pięciopłytowa część ,,Antologii Polskiego Bluesa” pod redakcją Mariusza Szalbierza. Czy powtórzy ona sukcesy pierwszej części wydawnictwa 4everMusic?

Jeśli posłuchać tego, co emitują nasze mass media (a raczej nie emitują) i wziąć pod uwagę coraz bardziej mizerne nakłady płyt bluesowych, które i tak rozpływają się niezauważalne w masie popu, uznać należy za cud, że rynek bluesowy w ogóle w Polsce funkcjonuje. Ano istnieje i próbuje sobie radzić, o czym można się przekonać odsłuchując kolejną część pionierskiej antologii. Choć sam mam tzw. mieszane uczucia, co do jakości rodzimej odmiany bluesa, w miarę zgłębiania materiałów na kolejnych krążkach otwierałem oczy ze zdumienia. Dziesiątki nazwisk wykonawców, a jeśli wziąć pod uwagę pierwszą część antologii, setki nagrań niekoniecznie bluesowych przebojów, często mało znanych utworów, wydartych niemal siłą autorom lub skrywanych na dnie szuflady… Ba, są i takie, które kompletnie nie kojarzyły się dotąd z bluesowym idiomem, a zaprezentowane w przemyślnie skonstruowanej zbitce nabierają nowych kontekstów i znaczeń. Efekt jest czasem dyskusyjny. Można jeszcze od biedy przyjąć, że Dżamble z nieodżałowanym Zauchą grają bluesa, to jednak „Lucille” Michaja Burano, twórczość Skubikowskiego czy tym bardziej archiwalna „Alabama” Ludmiły Jakubczak nijak mi się z tą stylistyką nie kojarzyły. Paradoksalnie jednak te zabiegi spowodowały, że antologię smakuje się z rosnącym zaciekawieniem, a chętni którzy zaryzykują podróż zawiłymi meandrami polskiej muzyki rozrywkowej, nie raz zaskoczeni zostaną podobnymi woltami. Bo w starorzeczach naszej piosenki, której korzenie sięgają lat pięćdziesiątych kryją się niezwykłe smaczki, ba czasem jakiś boczny nurt przywabi nas atrakcjami, jakich wcześniej w ogóle nie przeczuwaliśmy. Ot, polskie Missisipi. Nie do końca ogarnione, trochę zapomniane, o własnej nieprzewidywalnej specyfice i kartografii. Potrzebna była mapa i przewodnik – taki wreszcie mamy.

Doceniając ogrom pracy włożonej w zebranie materiału muzycznego, nie można pominąć doskonałej szaty edytorskiej i grafiki. Każda z płyt opatrzona jest książeczką ilustrowaną nierzadko unikalnymi fotografiami oraz opatrzona mozolnymi opisami składów w poszczególnych utworach, gdzie autor starał się nie pominąć żadnego z nazwisk. Czapki z głów…

Niełatwo zrecenzować całość. Antologia to jedno, zaś kondycja i stan polskiego bluesa to temat zupełnie odrębny. Bo jakie przyjąć kryteria? Jak porównać nagrania Polan ze współczesnymi dokonaniami miłośników dwunastu taktów z krążka „Świeża krew”? Po przesłuchaniu całości wyłania się obraz niejednorodny i dwuznaczny. Z jednej strony materiał aż kipi bogactwem i różnorodnością propozycji, z drugiej tak pełna prezentacja odsłania niedostatki, razi powielaniem starych chwytów i inklinacją do kopiowania, szczególnie hołubionego w Polsce „białego” bluesa. Przecież wszyscy pamiętamy – po modzie na Mayalla zaczęło się niemiłosierne katowanie Stevie Ray Vaughana, co odbija się czkawką w niejednym nagraniu z tej składanki.

Fani gatunku nie od dziś dzielą się na tych, dla których blues to świętość i każde odstępstwo od tradycji jest herezją oraz na odszczepieńców, którzy traktują bluesa swobodniej – słuchających artystów kolaborujących z różnymi formami ballady, folku, jazzu czy nawet kabaretu. Na antologii nie brak przykładów i jednych i drugich. Trudno szczególnie wyróżnić, którąś z płyt pięciopaku. Przyjrzyjmy się im pojedynczo.

„Pionierzy”. Całość zaczyna się od trzęsienia ziemi, bo trudno nie zachwycić się Breakoutami i ich „Pięknem”. Potem wspomniana zaskakująca Ludmiła Jakubczak i szaleńcza „Lucilla”. Na krążku nie brak kilku uroczych staroci, w tym idealnego do zabawy przy ognisku pastiszu Andrzeja Dąbrowskiego „Zbuduję sobie tratwę”. Dla mnie numer jeden to jednak „Stress” i jedyne jak dotąd udane podejście do bluesa w wersji gospel, grupa Gramine.

„Świeża krew”. Obawiałem się tej płyty najbardziej, a tu miłe rozczarowanie. To bodaj krążek gdzie można znaleźć najwięcej propozycji wymykających się tradycyjnemu kanonowi bluesa. Świetny wypada przebojowy Blues Flowers z wielką nadzieją kobiecego wokalu, Magdą Piskorczyk. Nie jest tu osamotniona, równie dobrze radzą sobie Anna Heron, ambitna Karolina Cygonek czy ekspresyjna niczym Janis Joplin – Jolanta Litwin Sarzyńska. Śląskie brzmienie prezentuje Marek „Makaron” Trio, zachwyca niezwykle stylowy Devil Blues i wymykający się wszelkim stereotypom Limbo. Bomba!

„Blues z oklaskami”. Nagrania w wersji live zdominowali na płycie starzy „wyżeracze”: Dżem, Mielczarek, Martyna Jakubowicz, Nocna Zmiana Bluesa i Nalepa. Wyróżnić się na tym tle nie jest łatwo. A jednak w pamięci zapada najbardziej „Sztajger” śląskiego naturszczyka Jana „Kyksa” Skrzeka i niespodzianka – kameralna miniaturka Trio Con Brio „Blues dla zmartwionych”.

„Nasi (z) zagranicą”. Tu wreszcie można usłyszeć kilku importowanych mistrzów w towarzystwie naszych. Jest więc Mike Russel z polskimi gwiazdami jazzu, Louisiana Red z Nocną Zmianą Bluesa i charyzmatyczny Chris Farlowe. Prawdziwym smaczkiem jest jednak króciutki „Six Years Old” grupy G2. I jeszcze coś, czego zabrakło mi na krążku „z oklaskami” – prawdziwy ognisty numer live, jakby żywcem wyjęty z knajpy w Chicago, czyli John „Broadway” Tucker wraz z towarzyszącym mu Leszkiem Cichońskim. Dobra, równa płyta.

„Blues z szuflady”. Teoretycznie powinny czekać słuchacza niespodzianki. I są, choć bez ekstatycznych  uniesień, no może z kilkoma wyjątkami. Z pewnością kolekcjonerskimi perełkami są przepyszny „Smuteczek” w wersji Krzaku z Kasą Chorych, a także króciutki numer kwadratu i Józefa Skrzeka. Uwagę zwracają tchnący żarliwym autentyzmem „Pieniądze albo życie” „Izby” Izbińskiego oraz kabaretowy i autoironiczny „Dokąd niosą mnie moje nogi” Jana „Junou” Janowskiego. Zaskakuje umieszczony na finał antologii serialowy „Babilon” (przy dobrej promocji murowany przebój), Nocnej Zmiany Bluesa. Ten utwór Sławka Wierzcholskiego ma wszelkie znamiona hitu. Uwagę zwraca nie tylko chwytliwy aranż i słowa, ale – co ważne – niepoprawnie polityczna treść, co czasem stanowiło nie lada atut pomagając w wylansowaniu produktu. Tylko czy artystom na tym zależało?

Okazuje się więc, że mimo śmierci proroków Nalepy, Riedla czy Kubasińskiej polski blues trwa. Czy ma się dobrze? Ten dylemat pozostawiam słuchaczom. Teraz wypada czekać fanom na trzecią część tego smakowitego wydawnictwa.

Paweł Kujawa

[Paweł Kujawa jest dziennikarzem „Tygodnika Nowego” w Pile. Przez wiele lat prowadził audycję autorską w pilskim Radiu 100, w której prezentował jazz, bluesa i Word music – przypis Redakcji].

Wydawca: 4everMUSIC
Posłuchaj: www.4evermusic.pl

Jimiway Blues Festival! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Tegoroczna, 24. Edycja Jimiway Blues Festival w Ostrowie Wielkopolskim zbliża się wielkimi krokami. Już 16 i 17 października w jej ramach polskim fanom zaprezentują się: The Rusty Wright Band, znany ze współpracy z takimi wytwórniami jak Blind Pig, Alligator czy Ruf Records gitarzysta Coco Montoy’a i uzdolniony multiinstrumentalista, który karierę zaczynał jako genialne dziecko, Lucky Peterson (fot. strona domowa artysty). Oczywiście nie zabraknie w programie polskich wykonawców – zagrają Breakmaszyna, Jerry’s Fingers, Open Blues, Kasa Chorych oraz Jan Gałach & Bartek Szopiński. Ciekawie zapowiadają się też aktywności na Małej Scenie – promocja płyty Tandeta Blues Band, 40 lat audycji „Bielszy Odcień Bluesa", jam session oraz koncerty grup Niebieska Sowa i Oskar & Tom Band.

Razem z dyrektorem festiwalu Jimiway, Benedyktem Kunickim, przygotowaliśmy dla Czytelników Blues.pl konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na oba festiwalowe dni. Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i wymienić co najmniej 10 zagranicznych gwiazd Jimiway Blues Festival z ostatnich lat.

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Jimiway Blues Festival” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 11 października, do północy. Dzień później ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Joe Colombo „Deltachrome”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Pochodzący z Locarno w południowej, włoskojęzycznej części Szwajcarii gitarzysta Joe Colombo jest żywym dowodem na to, że w krajach nie posiadających bogatych tradycji bluesowych rodzą się artyści głęboko wierni owym tradycjom, a ich twórczość wcale nie odbiega od tego czym raczą nas koryfeusze gatunku zza Oceanu. Ten mistrz techniki slide – bo na takie miano jak najbardziej zasługuje – zadebiutował w 2002 roku albumem „Natural Born Slider”. Już pierwsze wrażenia z odsłuchu  materiału podświadomie wywołują nazwisko – Eric Sardinas. Lecz gdy emocje opadną, każde wrażliwsze ucho bez trudu wychwyci odmienność czy to na płaszczyźnie harmonicznej, fakturalnej czy w końcu aranżacyjnej. Oczywiście od analogii Joe nie ucieknie, choćby za sprawą podstawowego, fizycznego środka wyrazu – zelektryfikowanej gitary rezofonicznej. Również wzorce, jakie ukształtowały muzycznie osobowości obu instrumentalistów są w zasadzie tożsame, przy czym nie sposób nie zauważyć dodatkowego oddziaływania Sardinasa jako już wykrystalizowanej indywidualności na wciąż poszukującego Colombo. I nic w tym dziwnego ani zdrożnego, ponieważ muzyka jest rezultatem transformacji zachodzących w świadomości artysty pod wpływem tego, co usłyszy i zakoduje. Dlatego też inspirowany dokonaniami swoich idoli Joe zaoferował słuchaczowi niejako własną wersję blues-rockowej ekspresji, nie mniej efektownej od tej, do której przyzwyczaił nas Eric Sardinas. Tym samym bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę przede wszystkim sobie, ale też ewentualnym następcom zdecydowanym obrać podobną drogę.

Okazją do zweryfikowania rozwoju twórczego szwajcarskiego mistrza metalowej rurki jest jego druga i zarazem najnowsza odsłona fonograficzna zatytułowana „Deltachrome”, wydana pod koniec ubiegłego roku. O ile pierwszy krążek stanowił zupełne zaskoczenie, bo nie wiadomo było czego spodziewać się po nieznanym dotąd artyście, o tyle z każdym kolejnym wydawnictwem wiążą się już  konkretnie sprecyzowane oczekiwania. Colombo tych oczekiwań nie zawiódł, co więcej znowu zaskoczył! Przesunął ciężar brzmieniowy w kierunku hard-rockowym, przy jednoczesnym zachowaniu elementów charakterystycznych dla muzyki z Delty, tym samym pozostając przy swoich głównych inspiracjach. Dzięki temu jedenaście autorskich kompozycji jakie składają się na „Deltachrome” znacznie poszerza gamut stylistyczny albumu – od lirycznych, instrumentalnych „By My Side” czy „Southern Lullaby”, przez typowo winterowski „Be My Baby”, aż po mocne, energetyczne „It’s Comin’”, „Upside Down Blues” albo „Cold Night”, utrzymane bardziej w klimacie Zakka Wylde’a z okresu Pride And Glory. Pomimo tego, że tych ostatnich na płycie jest najwięcej, nie zabrakło miejsca dla takich tematów jak zamykający listę lekki, bluegrassowy „The Farm Song”. Świadczy to o spójności albumu, za co w największym stopniu odpowiedzialna jest gitara scalająca wszystkie figury stylistyczne w jedną kształtną bryłę. W obrębie utworu Joe potrafi płynnie przejść od delikatnych, akustycznych poślizgów w ostry jak brzytwa, przesterowany slide albo kąsać niczym rozwścieczony pies spływającymi kaskadowo solówkami. Colombo opanował do perfekcji nie tylko technikę bottleneck, która bez wątpienia dominuje w jego muzyce, ale równie biegle posługuje się wszelkiego rodzaju ozdobnikami i smaczkami typowymi raczej dla rocka niż bluesa, co czyni go gitarzystą kompletnym. Stąd na płycie natkniemy się na dużą ilość starannie zrealizowanych nakładek i dogrywek gitarowych o różnorodnej barwie.

Wielkim faux pas byłoby pominięcie pozostałych muzyków biorących udział w sesji nagraniowej. To dzięki iście hard-rockowej pulsacji sekcji rytmicznej (Gian-Andrea Costa, Rocco Lombardi), motoryka utworów podkręcona została na najwyższe obroty, a głos Franco Campanelli idealnie oddaje nastrój całego albumu. Porównując „Deltachrome” z debiutem najkrócej można stwierdzić, że na pewno jest ostrzej i mniej bluesowo na rzecz eksperymentów i niekonwencjonalnych komparacji gatunkowych. Dowodzi to ciągłego poszukiwania przez autora własnej tożsamości artystycznej, a od słuchacza zależeć już będzie, które oblicze Joe Colombo odpowiada mu bardziej. Jedno jest jasne – szwajcarska precyzja artykulacji, szwajcarska perfekcja produkcji, w połączeniu z południowym temperamentem, to emocje pewne jak w szwajcarskim banku.

Jedynym mankamentem tego albumu jest krótki czas jego trwania. Niecałe czterdzieści minut materiału charakteryzuje raczej minione produkcje ograniczone winylowym nośnikiem. Utwory umykają bardzo szybko pozostawiając pewien niedosyt. Na szczęście w takim przypadku niezawodna jest sprawdzona recepta: wcisnąć ponownie „play”!

Tomasz Kruba

Wydawca: Joe Colombo
Posłuchaj: www.myspace.com/joecolombodeltachrome

Nowe koncerty Agencji Tangerine

opublikowano w dziale Polska

Po niedawnych, znakomitych koncertach Taj Mahala i zespołu King King Agencja Tangerine przygotowała dla miłośników dobrych okołobluesowych i rockowych dźwięków kolejne atrakcje. Już 17 listopada rozpocznie się trasa koncertowa, w ramach której polskim widzom zaprezentują się formacje Planet of The Abts (vid. youtube.com) i Lez Zeppelin. Pierwsza to formacja kierowana przez perkusistę Gov’t Mule, Matta Abtsa; druga to żeński band grający z powodzeniem utwory Led Zeppelin. Obie grupy wystąpią 17 listopada w warszawskim klubie Progresja, 18 listopada we wrocławskim klubie Eter i 20 listopada w sopockim klubie Scena.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Relacja z Bluesroads Festival w Krakowie

opublikowano w dziale Polska

Koniec maja zarysował na mapie polskich bluesowych festiwali nową imprezę, Bluesroads – I Studencki Festiwal Muzyki Bluesowej. Swoją obszerną relację z tego trzydniowego maratonu koncertowego przysłała nam Nina Sawicka:

„Organizujemy nasz festiwal, ponieważ chcemy propagować w Krakowie kulturę muzyki bluesowej, która tu wydaje się zapomniana” – tak grupa młodych ludzi z południa Polski argumentuje decyzję o stworzeniu Bluesroads – I Studenckiego Festiwalu Muzyki Bluesowej.

W piątek 21 maja impreza rozpoczęła się warsztatami gitarowymi prowadzonymi przez Jarosława Śmietanę i zajęciami wokalnymi pod okiem Bożeny Mazur, którą zaraz po warsztatach można było zobaczyć na scenie – z Los Agentos, bo to oni otwierali pierwszy festiwalowy koncert gwiazd. Z głośników popłynęły ciepłe dźwięki gitary Stanisława Greli, z którymi kontrastowało ostre i wysokie brzmienie harmonijki Roberta Lenerta, a wszystko spajały rytmiczne szepty instrumentów perkusyjnych Andrzeja Serafina (który w zapierający dech w piersiach sposób grał jednocześnie na bębnach i syntezatorze Nord Wave). W takim składzie instrumentalnym Bożena ma się chyba najlepiej – ciemna barwa jej głosu, niezwykła wrażliwość i technika śpiewu, o której niejedna wokalistka może pomarzyć, sprawdzają się idealnie w klimatach afrykańskich, bluesowych, punk-bluesowych i jazzujących. Po nastrojowym występie grupy z Podkarpacia na scenie zamontował się krakowski zespół Blue Machine z Łukaszem Wiśniewskim w roli harmonijkarza i wokalisty, gitarzystą Piotrem Grząślewiczem, basistą Aleksandrem Sroką i Piotrem Ziółkowskim na perkusji. Od razu mocniejsze uderzenie, wśród publiczności nastąpiło poruszenie, a przepływ energii ze sceny na widownię był niczym górski potok: błyskawiczny i coraz to większy. Tancerze ruszyli pod scenę, pasywni słuchacze wbili wzrok w cztery postacie z instrumentami, a osoby o bardziej wrażliwym słuchu wyszły na zewnątrz, żeby posłuchać koncertu ze stolików przed klubem – Blue Machine zagrali wyjątkowo głośno, szczególnie jak na tak mały lokal. Był to energetyczny występ grupy świetnych muzyków – ci, którzy bywają na ich koncertach, z całą pewnością wiedzą, co mam na myśli: pełne zawodowstwo. Następny na scenie był Roman Puchowski. Jak się szybko okazało, podszedł on do festiwalu bardzo bluesowo; czy nie za bardzo – tę kwestię pozostawiam tym, którzy sami słyszeli. Występ odbył się bez większych eksperymentów, bardzo był przyjemny (jak wiadomo Puchowski jest świetnym gitarzystą i bardzo dobrym wokalistą, trudno więc, żeby koncert dał słaby!), ale troszkę szkoda, że nie wymagał od słuchaczy większego skupienia – formy muzyczne przedstawione przez artystę nie należały do tych zbyt skomplikowanych i oscylowały gdzieś na granicy między „Walkin’ Blues” a „Crossroads”. Pomimo tego, że koncert Romana Puchowskiego nie zaspokoił w pełni moich oczekiwań, były to odpowiednie bluesy w odpowiednim miejscu – w końcu organizatorzy obiecywali, że „poczujemy klimat Delty nad Wisłą”. Tym przyjemnym akcentem zakończył się pierwszy z koncertów gwiazd i przyszła pora na jam session do rana – wisienkę na festiwalowym torcie, bluesowe zwieńczenie dnia pełnego wrażeń.

Drugi dzień rozpoczęły warsztaty gitarowe prowadzone przez Marka Wojtowicza, Piotra Seidla i Romana Puchowskiego oraz zajęcia harmonijkowe pod okiem Łukasza Wiśniewskiego. Największe emocje wzbudził w sobotę przegląd zespołów. Z grup, które nadesłały zgłoszenia, aż siedem mogło się zaprezentować na scenie przed jury, na czele którego zasiadał Jarosław Śmietana. Poziom muzyczny wykonawców okazał się wyjątkowo wysoki! I tak poznaliśmy kilka wyśmienitych wokali (myślę o Kubie Kęsym, Magdzie Bujak i Michele Cuscito). Spotkaliśmy się także z wybitnymi technicznie instrumentalistami – do takich należeli niemal wszyscy, którzy pojawili się na scenie, a i wizualnie wiele zespołów sprawiało dobre wrażenie. Do tego każda z prezentujących się grup poruszała się w innym gatunku czy stylu muzycznym (jazz, muzyka taneczna, boogie, blues-rock, elektryczny blues, muzyka psychodeliczna czy rock’n’roll) – nic więc dziwnego, że jury miało problemy z wybraniem tych dwóch najlepszych zespołów. Na mnie największe wrażenie zrobiły brudne i rock’n’rollowe L’Orange Electrique, głęboko bluesowy (zwycięski) Delirium Band oraz duet Chicago Blues Revue, który w nieoczekiwany dla wszystkich sposób zamienił się nagle w solistę – Witka Bielskiego (wokal, klawisze, perkusja, gitara). Do tego urzekające były piękne wokalistki Restauracji (która zdobyła nagrodę publiczności) i Indianera oraz wspierający je instrumentaliści. Popisy techniczne duetu Dyjak i Pietras na początku zmuszały do zastanowienia się, „co autor miał na myśli?”, ale potem okazały się być obiecujące, a blues-rockowa Bluesmaszyna (która zajęła II miejsce w przeglądzie) pokazała, jak dobrze można grać bez gitary basowej w składzie zespołu.

Pierwszym z koncertów gwiazd drugiego dnia festiwalu był Marek Wojtowicz. Spokojnie, z gitarą, głęboko bluesowo i nieco melancholijnie, nawet przy utworach żywych i durowych. Gitarzysta i wokalista idealnie przekazał publiczności głębię bluesa, ból i trud, na którym ta muzyka się skupia. W czasie tego koncertu na zewnątrz, przed klubem, powstała druga scena – nieoficjalna, akustyczna – i fani oszczędnego, wczesnego bluesa musieli się dwoić i troić, żeby nadążyć i wysłuchać po choćby fragmencie z obu koncertów (o ile jam na świeżym powietrzu tak można nazwać). Po Wojtowiczu przyszła kolej na Siódmą w Nocy – jak się wydaje urodzonych gwiazdorów. Kajetan Drozd (wokal, gitara), Marek Idzik (gitara basowa), Aleksander Juraszczyk (perkusja) jak zwykle zagrali koncert bardzo energetyczny i przekształcili go w niezwykłe show. Głośność występu była znów potężna, jednak prócz uszkodzonych bębenków usznych z koncertu można było wynieść także uśmiech na twarzy i dużo pozytywnej energii pochodzącej z granej na scenie muzyki blues-rockowej spod znaku Stevie Ray Vaughana. Następny koncert wcale nie był cichszy – Jarek Śmietana Band w składzie (prócz gitarzysty): Wojciech Karolak – organy Hammonda, Marcin Lamch – gitara basowa i Adam Czerwiński – perkusja. Był to więc zespół wsparty ważnymi nazwiskami, niebotyczną techniką i latami praktyki. Koncert wypadł świetnie (czego innego można było się spodziewać?), zupełnie nie jazzowo, a nawet rockowo – a przynajmniej w tym samym stopniu, co bluesowo. Usłyszeliśmy między innymi kompozycje Jimi’ego Hendrixa z płyty „Psychedelic – Music Of Jimi Hendrix” będącej pewnym rodzajem polemiki z tytułem jazzmana dla Jarka Śmietany – koncert więc jak najbardziej pasował do idei festiwalu. I znów po koncercie przyszła pora na jam session do późnych (lub wczesnych) godzin.

Ostatniego dnia – 23 maja w niedzielę – odbyły się jeszcze ostatnie warsztaty harmonijkowe Łukasza Wiśniewskiego i gitarowe: Kajetana Drozda, Piotra Seidla i Romana Puchowskiego. Po nich przyszła pora na wykłady: Jerzego Kubiaka – „Historia i Budowa Gitary Dobro” oraz Keitha Dunna – „Historia Bluesa”. Następnie przenieśliśmy się na ostatnie koncerty. Pierwszym z nich był występ laureatów przeglądu z dnia poprzedniego – Delirium Band w składzie: Kuba Kęsy – wokal, Henryk Borsiak – gitara, Piotr Chrapusta – gitara basowa i Kuba Drozdowski – perkusja. Muzyka rodem z Chicago – mięsisty blues w perfekcyjnym wykonaniu, ze świetnym wokalem i nieco rock’n’rollową gitarą. Jako kolejni na scenie pojawili się fenomenalni Przytuła i Kruk. Kabaretowo-muzyczny duet bluesowy pochodzący oryginalnie z Trójmiasta zaprezentował się jak zwykle bardzo dobrze – chyba nie mieli koncertu, na którym nie porwaliby ludzi do wspólnych śpiewów, zabaw, wymian krótkich okrzyków, czy nawet pląsów (choć muzyka taneczna to nie jest). Młodzi, bardzo charyzmatyczni i wyjątkowo zabawni ludzie, którzy schodek po schodku, powoli wspinają się na szczyt polskiej sceny bluesowej. Następnie wystąpiła przed nami Magda Piskorczyk. W składzie z Olą Siemieniuk i bardzo rozbudowanym składem perkusyjnym dała koncert „pachnący” zarówno bluesem jak i Afryką. Wokalistka o głębokim głosie ciemnej barwy zaczarowała publiczność – jak to ma w zwyczaju – i przeniosła słuchaczy do magicznej krainy, którą ciężko było opuścić jeszcze długo po zakończeniu koncertu Magdy. Wykonawczyni stworzyła niesamowity klimat i zaprezentowała swoje możliwości wokalne. Jestem pewna, że dla wielu osób był to najlepszy z występów na tym festiwalu! Po Piskorczyk na scenę wszedł Keith Dunn. Jego koncert był bardzo nietypowy – solista harmonijkarz, wokalista. Oczywiście świetnie radził sobie i na instrumencie, i wokalnie – organizatorzy doskonale wiedzieli, kogo zaprosić na swój festiwal. Muzyk wyjątkowo utalentowany, nadzwyczaj porywający. Niewielu muzyków zainteresowałoby publiczność ponad godzinnym koncertem niemal acapella, z chwilową tylko harmonijką – nawet tak dobrą. Keith Dunn miał pomysł na to, jak skromność instrumentarium ubrać w piękne dźwięki i zrobił na mnie olbrzymie wrażenie.

Generalnie festiwal bardzo udany – od strony organizacyjnej wszystko się zgadzało (trzeba tu pogratulować Bartoszowi Stawiarzowi i reszcie „ekipy”); do tego festiwal był obfity w różne gatunki i style muzyczne (każdy więc mógł znaleźć coś dla siebie), a ludzie, którzy przyszli na imprezę byli nastawieni głównie na słuchanie muzyki, a nie spotkania ze znajomymi.

Bardzo się cieszę, że tak młodzi ludzie stworzyli tak świetne święto muzyczne i mam nadzieję, że odtąd obchodzone będzie ono co roku.

Nina R. Sawicka

Źródło: Blues.pl

Planet of The Abts i Lez Zeppelin w Polsce! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Już 17 listopada rozpocznie się trasa koncertowa, w ramach której polskim widzom zaprezentują się formacje Planet of The Abts i Lez Zeppelin. Pierwsza to grupa kierowana przez perkusistę Gov’t Mule, Matta Abtsa; druga to żeński band grający z powodzeniem utwory Led Zeppelin. Oba zespoły wystąpią 17 listopada w warszawskim klubie Progresja, 18 listopada we wrocławskim klubie Eter i 20 listopada w sopockim klubie Scena.

Razem z organizatorem trasy koncertowej, Agencją Tangerine, przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są trzy podwójne zaproszenia, po jednym na każdy z koncertów. Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „który z muzyków POA, obok Matta Abtsa, również gra w Gov’t Mule”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Tangerine” i nazwą preferowanego przez Was miasta w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do piątku 15 listopada, do godziny 11:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Agencja Tangerine

Kim Wilson tuż tuż

opublikowano w dziale Polska

Coraz mniej dni dzieli nas od polskiego koncertu Kima Wilsona i zespołu The Fabulous Thunderbirds (fot. strona domowa zespołu), który 25 maja – na zakończenie Gdynia Blues Festival – wystąpi w Teatrze Muzycznym w Gdyni. W ramach psychicznego przygotowania do koncertu prezentujemy dostępną w serwisie Youtube, prawie ośmiominutową próbkę tego, do czego ci panowie są zdolni na żywo. „Look Watcha Done/Wrap It Up” – na scenie, obok Kima Wilsona, Kid Ramos.

Źródło: www.gdyniabluesfestival.pl

Galicja Blues Festival zrelacjonowany

opublikowano w dziale Polska

Dla tych, którzy w ramach swoich wrześniowych muzycznych podróży nie dotarli do Krosna, publikujemy poniżej relację z tegorocznej edycji Galicja Blues Festival, którą przysłała nam Nina Sawicka:

Ósma edycja Galicja Blues Festvial rozpoczęła się 14 września rewelacyjnym pokazem Andrzeja Serafina, który wcielił się w rolę tapera do filmów „Frankenstein”, „Diaboliczny lokator” i „Podróż na księżyc”. Klawisze, sample i cajon w rękach mistrza sprawiły, że nieme filmy nabrały kolorytu muzycznego. „Andrzej słyszy ruch” – padło na widowni i myślę, że był to idealny komentarz do tego występu.

Następnego dnia wieczorem ruszył przegląd kapel, który otworzyło nowe odkrycie bluesowego światka: Wiesław Gałczyński. Następnie zaprezentowali się lokalni MJ Trio, Euro Blues Band i mój faworyt – Cheap Tobacco, a na koniec warszawska grupa Blues Point, z którą gościnnie wystąpiła Barbara „Bluesberry” Malinowska. Gwiazdą wieczoru był Gienek Loska Band. Sala RCKP wypełniła się po brzegi fanami wokalisty (dobrze wiemy, co miało na to ogromny wpływ). Jednak dla mnie nie był to koncert zwycięscy X-Factora, a coś więcej. O tym „czymś” pomyślał także Andrzej Jerzyk, który zapowiedział zespół w najlepszy możliwy sposób – po prostu: „Panie i panowie, nie powiem: Gienek Loska, powiem: Seven B”.  Być może część fanów programów rozrywkowych była zawiedziona, ale ja czułam, że jestem świadkiem czegoś ważnego. Na naszych oczach odradza się legenda polskiego southern rocka, koncert w Krośnie był jeden z etapów tego powrotu do żywych. Skład z Makarem na gitarze sprawdza się rewelacyjnie, a do tego Tomasz Setlak na basie i Adam Partyka na perkusji byli świetną podporą dla pierwszoplanowego duetu. Myślę, że ten zespół przywraca do łask muzykę, której tak niewiele na naszej scenie bluesowej.

W piątek miejsce miała druga część konkursu. Zaprezentowali się The Freax, Blues Drive (z rewelacyjnym harmonijkarzem Bartoszem Łuczyńskim), niesamowity Dominik Plebanek i jeden z faworytów publiczności wielu bluesowych festiwali, Nie strzelać do pianisty. Gwiazdą wieczoru był zespół Kajetan Drozd Acoustic Trio. Nie jestem fanką elektrycznych dokonań Kajetana (mówię tu o Siódmej w Nocy), ale ta odsłona jest, moim zdaniem, po prostu świetna. Te sam wokal, który w blues rockowym graniu wypada przeciętnie, w projekcie akustycznym spisał się na medal. Głos klimatyczny, idealnie pasował do „bluegrassów” i rockabilly zaprezentowanych przez grupę (trzeba tu zaznaczyć, że nie tylko coverów, ale i autorskich utworów, co jakoś ciężko przychodzi polskim wykonawcom tej muzyki). Do tego wszystkiego dochodzi gitara, o której bluesfanom chyba wiele mówić nie trzeba! Lidera wspierała sekcja rytmiczna: Piotr Rożankowski na kontrabasie i Paweł Rozkrut na perkusji. To był naprawdę udany koncert!

W sobotę odbyła się gala finałowa, którą jak co roku otworzyła Pro Musica Grand Standard Orchestra. Następnie ogłoszono wyniki przeglądu zespołów. Wyróżnieni zostali Nie strzelać do pianisty, Cheap Tobacco, Dominik Plebanek i Wiesław Gałczyński, ale zwycięzca był tylko jeden i w tym roku zostali nim (jak najbardziej zasłużenie) The Freax. Oprócz nagrody głównej przysługiwał im również przywilej zagrania koncertu na dużej scenie RCKP w Krośnie. Występ był równie dobry jak ten konkursowy – zespół zabrzmiał na pewno energetycznie, ale przede wszystkim po prostu zawodowo. I choć mam swoje zastrzeżenia dotyczące wokalu (przypominającego nieco Grzegorza Halamę), uważam, że to bardzo dobry zespół.

Następnie dla festiwalowej publiczności wystąpił Krissy Mathews (fot. strona domowa artysty) z zespołem: Łukaszem Gorczycą na basie i Tomkiem Dominikiem na perkusji. Zaprezentował covery blues-rockowych utworów z dorobku amerykańskich, ale także brytyjskich twórców. Gościnnie z zespołem Krissy’ego wystąpiła Natalia Kwiatkowska, wokalistka Cheap Tobacco.

Potem zaprezentowali się gospodarze, czyli Los Agentos. Ich koncert był jednocześnie premierą (polską i światową) płyty „Poza horyzont”. Tego wieczoru pojawiły się więc same nowe utwory – dwa covery Niny Simone i autorski repertuar. To było 45 minut jazzowego grania z dużą domieszką psychodelii i odrobiną bluesa. Był to jeden z lepszych koncertów Los Agentos, na których byłam!

Festiwal zamknął występ Irka Dudka w projekcie „Bluesy”. Dudka nie trzeba polskim fanom bluesa przedstawiać, ale tym, którzy jeszcze nie słyszeli go w tym repertuarze, polecam wybrać się na koncert. Na pierwszy „rzut ucha” wprawni jazzmani zagrali bluesa. Jednak okazuje się, że nie do końca tak jest. Lider co prawda „bluesuje”, ale jego zespół gra w stylu jazzu nowojorskiego, odpływając od formy i wciskając w każdy takt tak wiele akordów, jak tylko się da – ale absolutnie bez siłowania się, brzmi to prawie naturalnie, prawie oczywiście, choć trzeba się skupić, aby te dźwięki w pełni zaakceptować, zrozumieć i czerpać z nich przyjemność.

Oprócz koncertów każdego dnia odbywały się jam session w festiwalowym barze „Monika”. Warto także zauważyć, że realizatorzy dźwięku z krośnieńskiego Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza spisali się na medal – tak dobrej akustyki nie słyszałam dawno na żadnym festiwalu.

Nina R. Sawicka

Źródło: www.rckp.krosno.pl

Warren Haynes live

opublikowano w dziale Wydawnictwa

17 lipca we wrocławskim klubie Eter na jedynym koncercie w Polsce wystąpi rockowa formacja, która w ostatnich latach osiągnęła status niemal kultowy – dobrze znana polskim miłośnikom blues-rocka grupa Gov’t Mule. Tytułem przygotowania do tego koncertu i wprawienia się we właściwy nastrój warto odświeżyć sobie dwa ciekawe, płytowe wydawnictwa ilustrujące koncertowe poczynania lidera formacji – zarówno te z Mułem, jak i te zarejestrowane z jego soulowym składem z obsypanego nagrodami longplay’a „Man In Motion”.

Na pierwszy ogień idzie „Mulennium” sprzed dwóch lat. Trzy płyty wypełnione muzyką, w sumie 199 minut i 17 sekund – wydany przez holenderską wytwórnię Provogue album „Mulennium” to dla fanów Muła pozycja niezwykła. Koncert, który nigdy nie miał się ukazać na płycie i może właśnie z tego powodu tak porywający i rozimprowizowany. To też swoisty dokument zamykający pewien rozdział w historii zespołu – osiem miesięcy później zmarł basista Allen Woody, a Warren Haynes i perkusista Matt Abts stanęli przed dylematem co dalej. Zespół oczywiście gra dalej i ciągle czaruje publiczność, ale ci najwierniejsi fani właśnie pierwszy skład, ten w trio, uważają za najlepszy. Dlaczego? To można wywnioskować samemu z zawartości „Mulennium”, choćby z trwającej ponad piętnaście minut wersji „Simple Man” grupy Lynyrd Skynyrd.

O ile Gov’t Mule to przede wszystkim ostre, mocno rockowe granie, o tyle piosenki ze wspomnianego „Man In Motion” ociekają soulem spod znaku Stax Records i co ciekawe, takie – trochę inne niż zwykle wcielenie – bardzo do Haynesa pasuje. Ale w końcu nie od dziś wiadomo, że klasyczny soul to muzyka, której Warren słuchał już w młodości, a to przełożyć się musiało na jego muzyczną wrażliwość. Niedawno, także nakładem holenderskiego Provogue Records – a w Stanach w reaktywowanej wytwórni Stax (!), muzyka z „Man In Motion” doczekała się koncertowego wydania. Dwie płyty audio i trzecia DVD – „Live At The Moody Theatre” firmowane szyldem Warren Haynes Band. Co do znanych ze studia utworów wnosi koncertowe wykonanie? Przede wszystkim luźniejsze potraktowanie piosenkowej materii całości, dzięki czemu utworom na „Live At The Moody Theatre” dużo bliżej do wielominutowych mułowych jamów – z tą różnicą, że muzycy nie pracują na blues-rocku, a na dźwiękach z pograniczna funku i soulu. Całość pulsuje dokładnie, ale z dużym luzem, który potęgują rozbudowane solówki gitary Haynesa i saksofonu Rona Holloway’a. „On A Real Lonely Night”, „Invisible” czy „Everyday Will Be Like A Holiday”, wszystkie liczące ponad dziesięć minut, pozwalają mocno wkręcić się w klimat soulowego koncertu. Dołączony do dwóch płyt audio krążek DVD, obok całego koncertu, przynosi dwa dodatkowe nagrania z próby przed głównym wydarzeniem.

Dla zaostrzenia apetytu przed wtorkowym koncertem, jak znalazł.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records / Stax
Posłuchaj: www.amazon.com

Wygraj zaproszenie na Jimiway Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Po interesującej, międzynarodowej obsadzie podczas poprzedniej edycji, Jimiway Blues Festival nie zwalnia tempa. 19 i 20 października atmosferę podczas koncertów w Ostrowskim Centrum Kultury w Ostrowie Wielkopolskim rozgrzewać będą amerykańscy gitarzyści Popa Chubby i Tommy Castro z grupą Painkillers. Oprócz zagranicznych gwiazd w Ostrowie Wielkopolskim wystąpią Harmonijkowy Atak, Nie Strzelać Do Pianisty, Cotton Wing i grupa Cree. Na scenie akustycznej zaprezentują się Bluesferajna i Marek Wojtowicz.

Bilety na festiwal od dawna są wyprzedane, ale Facebookowi Fani Blues.pl mają ostatnią szansę by je zdobyć – i to bezpłatnie! Razem z dyrektorem festiwalu Jimiway, Benedyktem Kunickim, przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na oba festiwalowe dni. Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytania:

  1. Jakie tytuły mają najnowsze albumy Popa Chubby’ego i Tommy’ego Castro?
  2. Kto jest głównym organizatorem Jimiway Blues Festival?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do poniedziałku 15 października, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Rod Piazza w katowickim Spodku

opublikowano w dziale Polska

Po wiosennej wizycie Kima Wilsona, polskich miłośników bluesowej harmonijki czeka kolejna atrakcja. 10 października w Katowicach, podczas tegorocznej edycji Rawa Blues Festival, wystąpi Rod Piazza & The Mighty Flyers (fot. Franky Bruneel). W świeżo wyremontowanym katowickim Spodku jeden z najpopularniejszych i najbardziej uznanych współczesnych bluesowych harmonijkarzy zaprezentuje zarówno swoje klasyczne kompozycje, jak i utwory z nowej płyty, którą wydała wytwórnia Delta Groove Productions. Sądząc po tym w jakiej formie kilka lat temu Piazza zaprezentował się na oficjalnym wydawnictwie DVD, którego fragment zobaczyć możecie w serwisie YouTube, powinniście spodziewać się wyjątkowego koncertu. Oprócz The Mighty Flyers na Rawie zagrają Eric Sardinas, Eden Brent, Shakin’ Dudi i kilkunastu innych polskich wykonawców.

Źródło: www.rawablues.com

PSB podsumowane

opublikowano w dziale Polska

Oprócz koncertów i ciekawych wydarzeń tegoroczny Polski Dzień Bluesa przyniósł Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie PSB. Poniżej publikujemy list otwarty Zarządu Stowarzyszenia skierowany do naszych Czytelników:

Za nami Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego. Zjazd potraktowaliśmy jako znakomitą okazję do podsumowania ostatnich trzech lat działalności Stowarzyszenia oraz do wyznaczenia celów na najbliższe lata.

Korzystając z okazji chcieliśmy podzielić się sprawozdaniem z Czytelnikami serwisu Blues.pl.

W dyskusji podsumowaliśmy dotychczasową działalność PSB, cele jakie podstawiliśmy sobie trzy lata temu i dotychczasowe sukcesy. Niewątpliwie najszerszy zasięg miały wszelkie działania związane z corocznymi obchodami Polskiego Dnia Bluesa. Święto bluesa w Polsce, jakim bez wątpienia jest Dzień Bluesa, to inicjatywa PSB realizowana dzięki masowemu wsparciu rzeszy bluesfanów, organizatorów i artystów bluesowych. Co roku na terenie całego kraju z tej okazji odbywa się kilkadziesiąt większych i mniejszych wydarzeń bluesowych obejmujących: koncerty, festiwale i warsztaty. Dzięki działaniom Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego w Dniu Bluesa blues zagościł w komercyjnych mediach o zasięgu ogólnopolskim jak m.in.: Program III Polskiego Radia, stacje radiowe skupione w Audytorium 17, Tok FM, Jazz Radio, TVP, TVN oraz w wielu mediach lokalnych. Wydarzenia Dnia Bluesa promowane były także na dedykowanej stronie www.dzienbluesa.pl. Podkreślić należy również entuzjastyczne wsparcie dziennikarzy i mediów muzycznych związanych z bluesem, a zwłaszcza serwisu Blues.pl i magazynu Twój Blues.

Wyjątkowym osiągnięciem było uzyskanie wsparcia finansowego z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dwa lata z rzędu udało nam się przekonać Ministra aby wspomógł inicjatywę Dnia Bluesa oraz projekt Akademia Bluesa. Zyskując zaufanie Ministerstwa i rzetelnie gospodarując powierzonymi funduszami, udowodniliśmy władzom i sponsorom, że polskiego bluesa warto i należy wspierać.

Dzięki pozyskanym środkom:

  • wydaliśmy Antologię Polskiego Bluesa – wyjątkowy 5-cio płytowy album obejmujący szeroki zakres nagrań bluesowych zarówno historycznych jak i współczesnych;
  • wydaliśmy kalendarz Barwy Polskiego Bluesa;
  • zorganizowaliśmy Akademię Bluesa – cykl multimedialnych wykładów i warsztatów instrumentalnych. Do prowadzenia Akademii zaangażowaliśmy czołowych polskich muzyków bluesowych: Bartka Łęczyckiego i Jacka Jagusia;
  • zorganizowaliśmy koncert Młoda Fala Polskiego Bluesa w Programie III Polskiego Radia (Hoodoo Band, Magda Piskorczyk, Jacek Jaguś i Bartek Łęczycki).

W lipcu 2008 uczyniliśmy pierwszy ważny krok na drodze do włączenia polskiego bluesa w ogólnoświatowy nurt. PSB zostało członkiem stowarzyszonym międzynarodowej organizacji The Blues Foundation, uzyskując m.in. prawo do wystawiania własnego kandydata na jednym z najważniejszych konkursów bluesowych świata – International Blues Challenge w Memphis. Dzięki temu w lutym 2009 roku w Memphis mogli zagrać Boogie Boys,  z sukcesem rozsławiając polskiego bluesa na amerykańskim rynku.

Z inicjatywy Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego i magazynu Twój Blues w roku 2009 zorganizowane zostało skoordynowane zgłaszanie polskich płyt bluesowych do nagród Fryderyki. Akcja zakończyła się sukcesem i wśród nagród Fryderyki po raz pierwszy pojawiła się nagroda za Album Roku w kategorii Blues przyznana w tym roku Kasie Chorych.

Dzięki naszym staraniom ZAiKS obniżył próg ilości sprzedanych płyt koniecznych do uzyskania statusu Złotej Płyty. Od lutego b.r. dla bluesa (podobnie jak wcześniej dla jazzu) wymagane jest 5000 sprzedanych sztuk.

Od trzech lat funkcjonuje ustanowiony przez zarząd PSB znak PSB Rekomenduje, nadawany płytom, wydawnictwom, festiwalom oraz klubom prezentującym najwyższą jakość i w znaczący sposób promujących bluesa. Do tej pory znak przyznano dziesięciu wydawnictwom, trzem przedsięwzięciom medialnym i kilku festiwalom.

Priorytetami PSB na najbliższe lata będą:

  • nawiązanie żywych kontaktów z zagranicznymi organizacjami i środowiskami bluesowymi i aktywne wspieranie polskiego bluesa. Liczymy, że siostrzane organizacje ze Stanów i Europy wesprą nas radą i pomocą, byśmy mogli wdrażać w naszym kraju najlepsze światowe wzorce;
  • dotarcie z popularyzacją bluesa i polskich muzyków bluesowych do krajowych mediów masowych;
  • pozyskanie środków finansowych na projekty promocyjne i edukacyjne.

Dziękując wszystkim, którzy dobrym słowem i działaniem wspierali naszą dotychczasową pracę, chcielibyśmy zaprosić do przyszłych wspólnych inicjatyw dla dobra polskiego bluesa. Zapraszamy do dzielenia się uwagami i pomysłami, które pomogą nam jeszcze efektywniej realizować naszą misję.

Z bluesowym pozdrowieniem
Zarząd Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego
www.blues.org.pl

Źródło: www.blues.org.pl

Cree wypytane

opublikowano w dziale Polska

Zespół Cree wydał koncertowe DVD, o tym już informowaliśmy. Ubrany w duży digipac album „Live” przynosi zapis koncertu Sebastiana Riedla i jego grupy z 11 listopada 2011 roku, z katowickiego Teatru Śląskiego. Wśród gości specjalnych na scenie pojawili się wtedy między innymi Piotr Kupicha z zespołu Feel czy harmonijkarz Michał Kielak. Premiera wydawnictwa była pretekstem do rozmowy, jaką z Sebastianem Riedlem i członkami zespołu przeprowadził dla Blues.pl Paweł Ciepliński:

Blues.pl: Na początek pytanie na czasie… Chciałbym zapytać o „Ku Przestrodze”. Jak Waszym zdaniem festiwal się rozwinął od czasów pierwszych edycji i co sądzicie o zmianie miejsca?

Sebastian Riedel: Festiwal został przeniesiony i tego się zmienić nie da. Każdy chciałby, żeby wrócił do Tychów, ale nie da się tego zrobić. Musi się obronić sam. Jest już w Chorzowie trzeci raz i coraz lepiej to organizacyjnie wygląda, wszyscy się przyzwyczajają. Każdy narzeka, że to nie ten klimat, że to już nie to, ale klimat tworzą ludzie i to od nich wszystko zależy. Jak ludzie będą się dobrze bawić to my też będziemy się dobrze bawić i będzie pięknie.

Blues.pl: Zmiany w zespole są już faktem dość starym, ale… dlaczego nie ma już z Wami Adriana Fuchsa?

Sylwester Kramek: Bo nie ma! Bo jest Tomek Kwiatkowski! (wszyscy się zaśmiali)

SR: (na poważnie) Znaliśmy się tak dobrze, że po prostu się nasze drogi rozeszły w taki sposób… bez złości. Ja nie wytrzymałem, on też nie wytrzymał i tyle.

SK: Chodzi o to, że po prostu skończyła się zabawa, a zaczęło się granie. Na początku oczywiście była to tylko zabawa, fajnie sobie zagrać gdzieś, ale w pewnym momencie stanęło na tym: czy gramy, czy się bawimy dalej. Postanowiliśmy dalej grać na poważnie.

SR: To znaczy nadal lubimy się bawić.

SK: Tak, oczywiście, bawimy się dalej, ale chodzi o podejście.

Lucjan Gryszka: Poważne granie się zaczęło, jak ja przyszedłem! (śmiech)

Blues.pl: Jakie są Wasze plany jeśli chodzi o muzykę: bardziej w stronę rocka, czy bluesa? Na Waszym ostatnim DVD i na najnowszej płycie jest trochę tego, trochę tego, w którym kierunku chcecie dalej iść? A może dalej planujecie łączyć te style?

SR: W kierunku rock’n’rolla! (śmiech)

Tomasz Kwiatkowski: To szerokie pojęcie, ogólnie, co nam do głowy strzeli!

Adam Lomania: To jest muzyka wypadkowa, wiesz, między Led Zeppelin a Claptonem, a jakimś południowym graniem amerykańskim. Wszystkie te klimaty nam odpowiadają, możemy zagrać bluesa, możemy zagrać rock’n’rolla, jakąś latynoską muzykę, wiesz, taką nie taneczną – raczej mam na myśli takie stare „Allmany”.

TK: Tak jak mówię, co nam do głowy przyjdzie. Nie ograniczamy się tylko do rocka i bluesa.

Blues.pl: Gracie dużo koncertów w klubach, na festiwalach, skąd więc pomysł, żeby DVD wydać akurat z koncertu w teatrze?

SR: Sam pomysł pochodził z Metal Mind Productions. To oni zaproponowali takie wydawnictwo.

LG: Jeszcze przed nagraniem nowej płyty.

SR: To był taki pomysł, żeby coś się działo. Akurat mieliśmy nowe numery, nigdy nie wydane. Pomyśleliśmy, że to będzie taka ciekawostka, miało to się ukazać jeszcze przed płytą, ale w końcu wyszło równolegle do niej.

SK: No ale to też jest ciekawostka.

Blues.pl: A propos ciekawostek – co na Waszym koncercie robił Piotr Kupicha?

SK: Śpiewał! (śmiech)

Blues.pl: To wiem, ale skąd taki pomysł?

SR: Taki pomysł, bo nagraliśmy jeden numer, który z nim zrobiłem jakieś siedem czy osiem lat temu, a że był współautorem i z nim to nagrywaliśmy na pycie, to narodził się pomysł, żeby również z nami zagrał. Śpiewa partie bardzo istotną w tym numerze i bardzo tam pasuje. Także to stara znajomość.

Blues.pl: Czy planujecie w przyszłości również na koncertach takich gości jak np. na tym DVD?

SR: Oczywiście! Planujemy, ale z tym planowaniem to jest tak, że nie jesteśmy Rolling Stonesami i wiadomo, nie każdy ma dla nas czas. I pieniędzy nie ma też za wiele.

SK: Chodzi o forsę przede wszystkim.

SR: … żeby zaprosić, no i terminy. Nie zawsze jest taka możliwość żeby ktoś dojechał akurat kiedy my gramy, ale myślę, że jeszcze nie raz się uda.

Blues.pl: Czyli nie planujecie projektu „Cree + Feel”?

SR: Nie, nie…

LG: Dlatego nazywa się to „gość”.

Blues.pl: Czy planujecie jeszcze jakieś wydawnictwo koncertowe, może właśnie z któregoś z festiwali?

SR: Mamy coś takiego, ale myślę, że raczej skupimy się nad następną płytą. Mamy nagrany koncert z Radia Katowice, zresztą akustyczny, co jest ciekawostką. To wszystko leży i czeka.

Blues.pl: Słyszałem plotki o jakimś nagraniu ze Spodka?

SK: O, to jakaś nowość.

SR: No to może plotki, ale nie o nas niestety. Pewnie jeszcze wymyślimy coś w związku z dwudziestoleciem, ale jeszcze nie wiem czy w Spodku. Ja bym zagrał jakiś inny koncert, wszyscy tak w tym Spodku.

Blues.pl: Skoro już poruszyliśmy temat festiwali, to na którym wam się grało najlepiej, oczywiście poza „Ku Przestrodze”?

SK: Ku Przestrodze! (śmiech)

Blues.pl: To może dopytam – jak Wam się podobał występ na Woodstock?

SR: Myśmy strasznie dawno grali na Woodstock.

Blues.pl: No jeszcze w Żarach, jeśli dobrze pamiętam?

SR: Żary, tak. Wtedy to jeszcze dla nas było przeżycie muzyczne, Woodstock wtedy wyglądał zupełnie inaczej.

Blues.pl: To by było na tyle. Dziękuje, powodzenia, cześć.

Z zespołem Cree dla Blues.pl rozmawiał Paweł Ciepliński.

Źródło: Blues.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Jimiway Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Możliwość zdobycia dwóch pojedynczych zaproszeń na Jimiway Blues Festival okazała się nie lada gratką – konkurs, który dla Facebookowych Fanów Blues.pl zorganizowaliśmy wraz z Benedyktem Kunickim, dyrektorem festiwalu, cieszył się dużą popularnością. Prawidłowe odpowiedzi wyglądały następująco:

  1. Najnowsze albumy Popa Chubby’ego i Tommy’ego Castro to odpowiednio „Back to New York City” i „The Legendary Rhythm & Blues Revue: Live!”.
  2. Głównym organizatorem Jimiway Blues Festival jest Stowarzyszenie Jimiway – Towarzystwo Adoracji Bluesa i Rocka’ 70.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwe odpowiedzi, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców – są nimi: Martyna z Krotoszyna i Waldemar z Poznania. Gratulujemy!

Tegoroczna edycja Jimiway Blues Festival już niebawem, 19 i 20 października. Atmosferę podczas koncertów w Ostrowskim Centrum Kultury w Ostrowie Wielkopolskim rozgrzewać będą amerykańscy gitarzyści Popa Chubby i Tommy Castro z grupą Painkillers. Oprócz zagranicznych gwiazd w Ostrowie Wielkopolskim wystąpią Harmonijkowy Atak, Nie Strzelać Do Pianisty, Cotton Wing i grupa Cree. Na scenie akustycznej zaprezentują się Bluesferajna i Marek Wojtowicz.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Andy Collins w argentyńskim radiu

opublikowano w dziale Świat

Australijski blues prezentowany w argentyńskim radiu i słuchany przez polskich melomanów – trudno o lepszą definicję globalizacji. Pochodzący z Queensland w Australii Andy „Sugarcane” Collins (fot. strona domowa artysty), którego nazwisko pojawiło się na Blues.pl przy okazji recenzji wydanej niedawno płyty zespołu Vdelli, jako pierwszy w historii bluesman z Australii rozpocznie 1 maja trasę koncertową po Argentynie. Koncert, który tego samego dnia, o północy czasu argentyńskiego, zagra w klubie Mr. Jones w Buenos Aires będzie transmitowany na żywo przez tamtejsze Arinfo Radio zarówno na falach eteru, jak i w Internecie na stronie www.arinfo.com.ar. Muzyczny wieczór rozpocznie lokalny bluesman Gabriel Gratzer.

Źródło: www.arinfo.com.ar

Rawa Blues pełna gwiazd

opublikowano w dziale Wydawnictwa

6 października odbędzie się w katowickim Spodku trzydziesta druga edycja festiwalu Rawa Blues – jednej z najważniejszych imprez bluesowych w Polsce. Podczas koncertu finałowego zagrają Eric Sardinas, The Reverend Peyton’s Big Damn Band, Roomful of Blues, Davina & The Vagabonds, Irek Dudek Big Band i Robert Cray… Ta informacja jest w ostatnich tygodniach odmieniana na Blues.pl we wszystkich przypadkach. Nie bez przyczyny – Rawa to od lat święto polskiego bluesa, a że do świąt trzeba się przygotować, warto przed sobotą odświeżyć sobie chociaż kilka płyt tegorocznych gwiazd.

Tą największą jest Robert Cray z dyskografią, która przyniosła mu pięć statuetek Grammy. Warto z niej wyciągnąć chociażby megapopularny longplay „Midnight Stroll” z 1990 roku z hitowymi piosenkami pokroju „The Forecast (Calls For Pain)” czy „Consequences”. Wpadające w ucho melodie, najwyższej próby gitara i riffy dęciaków w wykonaniu The Memphis Horns – trudno nie lubić tego krążka. Ci, dla których jeden dysk Cray’a to za mało powinni sięgnąć po dwupłytowy „Live From Across The Pond” – pierwszy album „live” w dorobku Roberta, zarejestrowany w legendarnej Royal Albert Hall. W sam raz na rozgrzewkę przed katowickim koncertem.

Rozgrzewki w Spodku nie będzie potrzebował Eric Sardinas – zna juz to miejsce, a i polska publiczność dobrze wie, czego można się po nim spodziewać. Jak powiedział swego czasu Victor Czura – twórca festiwalu Satyrblues i miłośnik gitarzysty z imponującym tatuażem na plecach: „Eric Sardinas to artysta kompletny, czemu zawsze daje wyraz na trzech interesujących bluesfana płaszczyznach: muzycznej, scenicznej i za kulisowej. Nie tylko bajecznie posługuje się techniką slide, grając niemalże wszystkie partie na zelektryfikowanej gitarze Dobro, ale też dysponuje charakterystycznym, łatwo rozpoznawalnym brzmieniem, a jego nieustępliwie i wściekle kąsająca gitara tworzy tak sugestywny obraz, że jakakolwiek konkurencja wypada przy nim tyleż okazale, co nadwiślańska dżdżownica przy grzechotniku diamentowym”. Tyle cytatu. Porównanie literackie, owszem, ale ma Victor sporo racji, tym bardziej, że kilka koncertów Erica dane było mu przeżyć.

Mówiąc o przeżywaniu – 6 października polskim melomanem trafi się po raz pierwszy koncert formacji z Indiany, The Reverend Peyton’s Big Damn Band. Trio nawiązuje w swojej muzyce do tradycji takich legend jak Son House i Charley Patton – co najlepiej słychać na ascetycznym „Peyton on Patton” przywodzącym ducha przedwojennego bluesa – ale nie boi się instrumentalnych eksperymentów z użyciem tarki do prania czy zestawu perkusyjnego z plastikowym wiaderkiem w roli jednego z bębnów.

O wiele bardziej rozbudowany skład ma bodaj najstarsza działająca dziś bluesowa orkiestra na świecie, Roomful Of Blues. Ich nową płytę, „Hook Line & Sinker”, wydała dobrze u nas znana wytwórnia Alligator z Chicago – ta sama, która na ubiegłorocznej Rawie świętowała swoje czterdzieste urodziny. Teraz świętem Alligatora będzie koncert Roomful of Blues i biorąc za dobrą monetę cytat z Down Beat Magazine, iż „stanowią klasę dla samych siebie”, a także opinie Counta Basie’go, iż jest to „najgorętszy zespół bluesowy, jaki kiedykolwiek słyszał”, można się spodziewać dużych fajerwerków.

Przemek Draheim

Wydawca: Polygram, Vanguard, Provogue, Side One Dummy, Alligator
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Planet of The Abts i Lez Zeppelin w Polsce! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Basista Jorgen Carlsson to drugi obok Matta Abtsa członek POA, który również gra w Gov’t Mule – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez portal Blues.pl i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać trzy podwójne zaproszenia, po jednym na każdy z polskich koncertów Planet of The Abts i Lez Zeppelin – 17 listopada w warszawskim klubie Progresja, 18 listopada we wrocławskim klubie Eter i 20 listopada w sopockim klubie Scena.

Wśród osób, które przysłały prawidłowe odpowiedzi, szczęście w losowaniu mieli:

  • na koncert w Warszawie – Tomasz z Otwocka;
  • na koncert we Wrocławiu – Dariusz z Jawora;
  • na koncert w Sopocie – Błażej z Nowych Prus.

Gratulujemy i życzymy dobrej zabawy przy dobrej muzyce!

Źródło: Blues.pl i Agencja Tangerine

Premierowa płyta Gienek Loska Band

opublikowano w dziale Polska

21 listopada trafiła do sklepów wydana przez Sony Music premierowa płyta Gienek Loska Band (fot. Michał Korta). Album zwycięzcy telewizyjnego programu „X Factor” wyprodukował Maciej Muraszko – znany fanom jazzu, muzyki teatralnej i filmowej, na co dzień szef zespołu Psychodancing, grającego z Maciejem Maleńczukiem, który na płycie pojawia się w roli gościa specjalnego w utworze Williego Dixona „Can’t judge book”. „Hazardzista”, bo taki jest tytuł longplay’a, którego jednym z patronów medialnych jest Blues.pl, to jak mówi wydawca z jednej strony lekcja klasycznego rock’n’rolla, wywiedzionego od Allman Brothers i Led Zeppelin, a z drugiej wierność własnym korzeniom – słyszalna w postacie motywów ludowych i wschodniego zaśpiewu Loski.

O stosunku Gienka Loski do nowej płyty, do muzyki w ogóle i o tym, czy rock’n’rollowcem można być na pół etatu możecie przeczytać poniżej, w rozmowie z Gienkiem Loską i Andrzejem „Makarem” Makarewiczem z Gienek Loska Band.

Jak połknąłeś rockowego bakcyla?

Gienek: Moją pierwszą muzyczną fascynacją był zespół Scorpions, taka z pozoru tandetna kapelka. Mniej więcej w tym samym czasie przyszła pierwsza miłość, więc musiałem chwycić za gitarę. A potem okazało się, że jestem nietuzinkowy, bo ludzie chcą mi za granie płacić.

Rozumiem, że to miało miejsce jeszcze w Grodnie?

Gienek: Nie. Ja nie jestem z Grodna, ale z Białoozierska w okręgu brzeskim. Do Grodna pojechałem się uczyć. Dostałem się do klasy gitary w szkole, która kształciła pracowników kultury. Nie ważne, czy gitara, czy nie gitara – po czymś takim zawiozą cię na wieś, dadzą ci jakiś fundusz na zorganizowanie domu kultury czy kółka i masz zasuwać.

Nie zostałeś nigdy kierownikiem domu kultury, bo poznałeś Makara. Uczył się w tej samej szkole?

Gienek: Tak. Poznaliśmy się i założyliśmy Seven B. Byłem wtedy zupełnie ciemny, umiałem tylko wrzeszczeć. Przechodziłem też fascynacje różnymi wokalistami – Plantem, Gillanem, na początku Janis Joplin. O dziwo, tych wszystkich czarnych skal nauczyłem się właśnie od niej. Obracaliśmy się w Grodnie w towarzystwie ludzi, którzy myśleli podobnie do nas, sami coś tworzyli, więc cały czas rodziły się jakieś pomysły i po pół roku wspólnego grania nagraliśmy płytę. Bardzo bezpośrednią, bezobciachową. Zamierzamy nawet wydać jej reedycję, bo to nieprzeciętna rzecz.

Skoro tak dobrze wam szło – debiut płytowy, fajne towarzystwo – dlaczego zdecydowaliście się wyjechać?

Gienek: Nie zdecydowaliśmy, to był przypadek. Zostaliśmy zaproszeni na festiwal Basowiszcza do Gródka i parę innych koncertów w Polsce. No i zostaliśmy.

Dlaczego?

Gienek: Pojęcia nie mam. Byliśmy żądni nowych wrażeń, rockandrolla, wszystkiego po trochu…

Jak trafiliście do Krakowa?

Gienek: Kumpel nas zaprosił. Przyjeżdżajcie, powiedział, będziecie waletować u mnie w akademiku – no to przyjechaliśmy. Zostaliśmy w Krakowie, bo tam mogliśmy grać na ulicy.

I nigdy nie myśleliście o powrocie?

Makar: Ja to jestem taki, że jak już podejmę jakąś decyzję, to na sto procent, nie ma planu B. Oczywiście, były chwile zwątpienia, czasami klepaliśmy biedę i zastanawiałem się: Po cholerę mi to wszystko? Przecież jesteśmy na tyle inteligentni, że moglibyśmy być stomatologami, albo… Jakie zawody znasz?

Gienek: Ja mógłbym zrobić licencję spawacza.

Makar: O, właśnie, Gienek zrobiłby licencję spawacza, ja mógłbym być stomatologiem i na pewno wychodzilibyśmy na tym finansowo lepiej. Ale był band i nie braliśmy jeńców. Nie można być rockandrollowcem na pół etatu. A my wyrabialiśmy normę z nadgodzinami. (śmiech)

Czego uczy granie na ulicy?

Makar: Przede wszystkim pokory. Powie ci też prawdę o tobie – jeżeli jesteś dobry, to zarobisz, ale jeśli jesteś do bani, nikt ci nie będzie płacił. Ulica to najlepsza weryfikacja, bo nikt nie zmusza ludzi, żeby stali i słuchali. Albo im się podoba, albo nie. Nie ma stanu pośredniego.

A kiedy się podoba to sporo można zarobić? W sumie wygląda to na szybkie i łatwe rozwiązanie – bez dzielenia się z menedżerem, wytwórnią, organizatorem koncertu…

Makar: Może i tak, ale nam nigdy nie chodziło wyłącznie o kasę. Nawet teraz, kiedy nie musimy grać na ulicy, planujemy serię takich koncertów.

Gienek: To jest fajne sitko. Coś masz – zarobisz. Nie masz – nie zarobisz. A żeby nie być rozpoznanym, mogę się przebrać za mima, albo za Myszkę Miki. I wypełnić płuca helem.

Makar: Często nasze granie na ulicy to były regularne koncerty, gdzie tłum zbierał się i tańczył, domagał się bisów. Czym to się rożni od klubowego grania?

Może tym, że w klubie nie ryzykujecie, że ktoś chluśnie na was z okna wodą.

Gienek: Tylko raz zdarzyło nam się coś takiego, w Warszawie. I nie było wtedy dyngusa…

Makar: Stanęliśmy pod nieodpowiednim oknem.

Co takiego wydarzyło się w 2006 roku, że Seven B przestał istnieć?

Gienek: Ja odszedłem z zespołu. Zgodnie z teorią ewolucji stosunków międzyludzkich musiało dojść do samooczyszczenia. Po prostu zmęczenie materiału.

Makar: To prawda, byliśmy sobą zmęczeni. Były jeszcze jakieś koncerty, ale mieliśmy coraz mniej pieniędzy i zastanawialiśmy się, dlaczego to nie działa. Może to nie jest to? Po rozpadzie Seven B przez chwilę miałem nowy zespół, power trio Bum Bum Brothers i nawet całkiem dobrze nam szło. Ale poczułem, że muszę wykonać tak zwany reset. Każdy w życiu ma swój Tybet, dla mnie była nim Szkocja.

Ale wróciłeś. Kto wykonał pierwszy telefon?

Gienek: Moderator. Nasz wielki przyjaciel, najlepszy właściwie, czyli Rafał Basista, który teraz pisze książkę o naszej kapeli. Uważamy go za nieoficjalnego członka zespołu, to nasz dobry duch. Znam Rafała i jego podchody, Rafał zna Makara i jego podchody, a Makar zna Rafała i mnie. (śmiech) Musieliśmy wysłać sobie nawzajem parę informacji, spędzić kilka wieczorów na Skypie. Przy czym wprost o wspólnym graniu nie rozmawialiśmy, tylko ocieraliśmy się o ten temat. Ale udało się.

Debiut płytowy Gienek Loska Band to materiał zbierany przez lata, czy świeżynki?

Gienek: Trochę rzeczy uzbieranych i parę utworów napisanych na hura.

Makar: Jest „Jasiek”, a więc białoruska piosenka ludowa, którą graliśmy jeszcze z Seven B. Są rzeczy, które Gienek zrobił solo, ja też przywiozłem jakieś pomysły…

Gienek: Przywiozłeś w pierony pomysłów! Gdyby Makar nie wrócił, nie dałbym rady. Wymiana pomysłów musi być, twórczy konflikt interesów.

Kłócicie się?

Gienek: Nie. Każdy robi swoje.

Makar: Może jesteśmy trochę doroślejsi? Podczas nagrywania tej płyty były konflikty, ale nie rzucaliśmy się sobie do gardeł, co wcześniej mieliśmy w zwyczaju, tylko próbowaliśmy znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie. Świetnie się złożyło, że producentem albumu był Maciej Muraszko, który jest człowiekiem spoza rock’n’rolla, a więc potrafił wychwycić to, czego my nie zauważamy, bo za długo to już gramy i za dużo tego słyszeliśmy.

Dlaczego właśnie jego zaprosiliście do studia?

Makar: Chcieliśmy mieć kogoś zupełnie z innej beczki, bo rockowi producenci w Polsce są…

Gienek: …tendencyjni.

Makar: Wszystkie te zespoły może brzmią i ładnie, ale tak samo. A nam zależało na stworzeniu czegoś ciekawego. Nie wiem, czy ta płyta jest superfajna, ale na pewno jest ciekawa. To na pewno najbardziej słowiańska z płyt, które razem z Gienkiem nagraliśmy, takie muzyczne odwołanie do ułańskiej fantazji. Postaraliśmy się też o niebanalne teksty i chcemy, żeby były zrozumiane. Dopiero po paru latach spędzonych na Wyspach odkryłem wynalazek, który wcześniej mógłby dla mnie nie istnieć, czyli teksty właśnie. Posłuchałem z uwagą o czym śpiewają wykonawcy, których uwielbiałem i stwierdziłem, że to wszystko jest o czymś.

Gienek: Jeśli chcesz coś powiedzieć, tak po prostu, patrząc temu komuś w oczy, to mów to w języku, który będzie zrozumiany.

Po „X-Factor” masz szansę powiedzieć, co ci leży na sercu, milionom ludzi. Ale z tekstu „Głupiej gówniary” wynika, że mierzi cię już trochę ta sława.

Gienek: Wiesz, można mieć lepszy lub gorszy dzień, ale tę piosenkę akurat napisał Makar. Chociaż muszę przyznać, że tak trafił mój gust, że przeczytałem raz ten tekst, wyszedłem na scenę i go zaśpiewałem. Nie musiałem się uczyć.

Swoją drogą, ciekaw jestem, czego mógł cię nauczyć Czesław Mozil, twój opiekun w „X-Factorze”? W porównaniu z nim jesteś przecież starym wyjadaczem.

Gienek: Czesław dzwonił do mnie dwa dni przed nagraniem i mówił: Gienek, mam tu trzy utwory do wybrania. Ten pasi? A jak już wychodziłem śpiewać, miał do mnie pełne zaufanie… To niesamowity koleś. Po tym jak wrócił z Danii, nie ma wsi, ani miasteczka, nie ma Bochni, ani Brzeska, gdzie by nie zagrał. Natargał się tych swoich gratów po Polsce, dlatego ma taką krzepę. (śmiech) Jesteśmy z jednej bajki.

Wybiegacie myślami gdzieś dalej? Poza tę płytę?

Gienek: Oczywiście, a myślisz, że po co ja to wszystko zaczynałem? Mam tyle w głowie… Za pół roku będę miał na materiał na kolejne dwie płyty. Ja chcę to robić, kocham to.

Źródło: www.gienekloskaband.pl

Los Agentos „Afrykański śnieg”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Afrykański śnieg – dla wielu coś, co można ujrzeć jedynie na szczycie Kilimandżaro, a dla miłośników muzyki tytuł nowej płyty Roberta Lenerta i jego Los Agentos. Krążek to bardzo oryginalny, nie dający się prosto sklasyfikować. Najlepiej umieścić go chyba w bardzo pojemnym worku z napisem „muzyka świata”.

Jak sam tytuł wskazuje, na płycie znajdziemy wiele dźwięków inspirowanych muzyką Czarnego Lądu. Elementy egzotyczne w połączeniu z bluesem, balladą, ambientem, jazzem, czy punkrockiem, to rzecz niecodzienna. Pozytywnie zaskakują też aranżacje piosenek, odchodzące daleko od standardowego grania w kółko dwunastu taktów, co stało się już niemal codziennością. Muzycy postawili na wolność formy i aranżu. Już pierwszy numer, „La Neige Africane” (czyli „Afrykański śnieg”, śpiewany po francusku przez Bożenę Okoniewską) pokazuje, że płyta to niecodzienna. Kilka nałożonych na siebie bluesowo przesterowanych harmonijek chromatycznych grających powtarzalny, transowy motyw i afrykańskie instrumenty perkusyjne stanowiące tło dla wokalu zachęcającego słuchacza do odbycia tajemniczej podróży. Niespotykane instrumentarium stanowi podstawę oryginalnego brzmienia płyty. Andrzej Serafin gra na przykład na marimbie, udu, czyli tradycyjnym bębnie zrobionym z glinianego dzbana, darbuce, temple blocks, bębnie sprężynowym imitującym dźwięki burzy, czy kiju deszczowym, którego dźwięk przywodzi na myśl spadające krople deszczu. Drugi utwór, „Linia 129”, opowiada o tym, co związane z jazdą przepełnionymi autobusami komunikacji miejskiej. Kawałek doskonale oddaje to, co czuje się podczas jazdy toruńskimi „piętnastkami”. Tu po raz pierwszy pojawiają się gitary elektryczne, choć klimat dalej pozostaje egzotyczny. Najbardziej tradycyjny i bluesowy jest trzeci numer, „Pełna kontrola”, gdzie Bożena Mazur i Piotr Lubertowicz śpiewają o tym, co się dzieje, gdy opróżniono zbyt wiele szklanek. Bluesowe shuffle z przesterowaną harmonijką, lecz tło oprócz gitary elektrycznej robią też wspomniane wyżej afrykańskie zabawki, w tym bęben sprężynowy. Po francuskojęzycznym „Vinylu” mamy cover piosenki Niny Simone, „Be My Husband”, jednak Bożena Mazur i Andrzej Serafin oparli się bardziej na wersji nagranej przez Damiena Rice’a i Lisę Hannigan. Afrykańskie bębny wygrywające wygrywające dziki rytm i aksamitny wokal, w kilku miejscach cyfrowo zmultiplikowany by stworzyć wrażenie chóru. Można poczuć się tak, jakby siedziało się przy ognisku w samym sercu afrykańskiej ziemi! Ciekawym punktem na płycie jest numer tytułowy. Tym razem „Afrykański śnieg” po polsku, gdzie Robert Lenert przesterowuje swój wokal śpiewając przez mikrofon harmonijkowy. Kolejna udana aranżacja, wstęp na gitarze barytonowej, druga partia gitarowa grana przez Roberta. Do tego harmonijka akustyczna, a także, co bardzo niespotykane, druga ścieżka harmonijki, ale puszczona przez wirujący głośnik Leslie, taki jak w organach Hammonda. Do tego masa afrykańskich dzwonków, ksylofonów i grzechotek, tworzących hipnotyzujący klimat. Zaraz potem usłyszeć można gorzką balladę o życiowych zakrętach – „Przeszło mi”. Dalej w „Broke My Baby’s Heart” instrumentalnie i ambientowo, chicagowsko brzmiąca harmonijka z bardzo długim pogłosem i niesamowite, wręcz metafizyczne tło egzotycznych instrumentów. Dwie piosenki dalej natrafiamy na „Sopot” o wręcz punkrockowej stylistyce. Mocne riffy gitary i harmonijki, przesterowany, krzyczący wokal mocno wyróżnia się na tle reszty płyty. Po takiej dawce ostrzejszego grania czas na spokojną, akustyczną piosenkę. Męski i kobiecy głos, akustyczna gitara i harmonijka, czy także „gębofon rytmiczny”, jak to na okładce określono efekt stosowany przez Andrzeja Serafina. Lekko bluesująca, trochę w klimacie ogniskowym, jednak bardzo przyjemna. Płytę zamyka spokojny i nieśpieszny „Leniwiec”, który przypomina, że w życiu nie należy zbytnio się spieszyć i niepotrzebnie wysilać.

„Afrykański śnieg” to przypływ nowatorstwa i oryginalności niespotykany na naszym podwórku. Muzycy bawią się konwencją i aranżacjami, sprawiając że każdy utwór ma swój charakter i odrębny nastrój, jednak wszystkie razem tworzą spójną, choć różnorodną całość. Dobrze widzieć, że chęć stworzenia czegoś nowego nie umarła wśród naszych muzyków. Dzięki temu możemy słuchać czegoś, czego może nie da się określić mianem bluesa, czy nazwać jakimkolwiek innym gatunkiem, ale jest po prostu dobrą muzyką. A o to w tym wszystkim przecież chodzi.

Maciej Draheim

Wydawca: Flower Records
Posłuchaj: www.bluesflowers.com/flower

Gwiazdy Jimiway Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Mimo, że do kolejnej, 24. edycji Jimiway Blues Festival pozostało kilka miesięcy, wiemy już kto 16 i 17 października wystąpi w Ostrowie Wielkopolskim. Wśród amerykańskich gwiazd, które w tych dniach zaprezentują się polskim fanom są: The Rusty Wright Band, znany ze współpracy z takimi wytwórniami jak Blind Pig, Alligator czy Ruf Records gitarzysta Coco Montoy’a i uzdolniony multiinstrumentalista, który karierę zaczynał jako genialne dziecko, Lucky Peterson (fot. strony domowe artystów). Zachętą do wpisania sobie tego terminu do muzycznego kalendarza niech będzie dostępny w serwisie YouTube teledysk Petersona do piosenki „I’m Still Here”.

Źródło: www.jimiway.pl

Radio Moscow
„The Great Escape of Leslie Magnafuzz”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Mimo, że czas panowania klasycznej muzyki rockowej odszedł bezpowrotnie wraz z końcem lat siedemdziesiątych, a znakomita większość współczesnych muzyków stara się znajdować rozwiązania raczej nowe, niż nawiązywać do tych dobrze sprawdzonych, to nadal istnieją artyści, którzy nie chcą brzmieć na siłę nowocześnie. Z całą pewnością kimś takim jest Parker Griggs, wokalista, gitarzysta oraz perkusista studyjny amerykańskiego zespołu Radio Moscow, którego najnowsza produkcja zagościła na sklepowych półkach w tym miesiącu.

„The Great Escape of Leslie Magnafuzz”, bo taki tytuł nosi trzeci krążek formacji, jest wręcz przesycony wszystkim tym, co fani gitarowego grania zwykli uwielbiać. Od pierwszej sekundy żaden utwór z wyjątkiem granego techniką slide „Deep Down Below” nie spuszcza z tonu nawet na chwilę. Słodycz płynąca absolutnie z każdej solówki, ciężar riffów oraz psychodeliczny chaos w zupełności zadowolą najbardziej zapalonych znawców muzyki sprzed ponad czterech dekad. Jak przystało na płytę w takiej stylistyce również sekcja rytmiczna jest bezbłędna i jedyne czego można by jeszcze oczekiwać, to linie basowe w stylu Johna Paula Jonesa z Led Zeppelin. Można by, ale hałas gitarowego wzmacniacz wypełnia każdy utwór do tego stopnia, że na nie po prostu nie ma już miejsca.

Trzeci album Radio Moscow można zdecydowanie określić mianem hołdu dla muzyki lat siedemdziesiątych, nie znaczy to jednak, że Parker Griggs zwyczajnie kopiuje patenty starych mistrzów takich jak Jimi Hendrix czy Tony Iommi. „The Great Escape of Leslie Magnafuzz”, choć jest mocno osadzone w tradycji muzyki rockowej, charakteryzuje się świeżością, której brak niejednej współczesnej produkcji.

Patryk Mitzig

Wydawca: Alive Records
Posłuchaj: www.alive-totalenergy.com

Chopin Meets The Blues...

opublikowano w dziale Polska

… w mocno jazzowym wydaniu. 5 i 7 marca, najpierw w Bielskim Centrum Kultury w Bielsku-Białej, a później w sopockim klubie Pick & Roll, wystąpi pianista Peter Beets (fot. strona domowa artysty) nazywany często następcą Oscara Petersona. Z polskiego punktu widzenia ciekawostką jest fakt, że w maju do sklepów na całym świecie trafić ma jego nowa płyta poświęcona w całości autorskim, jazzowym interpretacjom utworów Fryderyka Chopina, „Chopin Meets The Blues”. Album zawierać będzie osiem kompozycji Chopina, z których część będzie pewnie można usłyszeć podczas marcowych koncertów. W końcu, jeśli Chopinowi pasuje dresowa bluza (graf. Piotr Micherewicz), to jazz tym bardziej.

Źródło: www.jacobson.pl

Ten Years After na trasie

opublikowano w dziale Polska

Brytyjska fala zalewa Polskę. Po niedawnej informacji o czerwcowych koncertach Johna Mayalla trzeba przypomnieć, że koniec lutego należy u nas do Ten Years After (fot. strona domowa zespołu). Trasa rozpoczęła się 24 lutego w Piekarach Śląskich. Kolejne koncerty odbędą się po kolei w ostrzeszowskim Kinoteatrze Piast, w poznańskim klubie Blue Note i – na zakończenie trasy – w gdyńskim klubie Ucho.

Źródło: www.ten-years-after.com

W roli muzyka

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Serialowy doktor House, tańczący z wilkami Kevin Costner i stojący ponad prawem Steven Seagal to trzej popularni aktorzy, których wspólną cechą jest miłość do amerykańskiej muzyki, od bluesa po dźwięki współczesnego country. Miłość, dodajmy, skonsumowana, bo każdy z nich z filmowych ekranów trafił z własną płytą na sklepowe półki. Costner z grupą Modern West wydał już trzy, Seagal dwie, Hugh Laruie niedawno zadebiutował.

Fortepian na podłodze i gitary na ścianie w mieszkaniu medycznego geniusza z Princeton-Plainsboro Teaching Hospital, to jak się okazało nie tylko fragment filmowej scenografii, ale także nieskrywana pasja zdolnego muzycznie Hugh Lauriego, który po latach uprawiania muzyki w zaciszu czterech ścian – i kilku filmowych scen – dał się namówić wytwórni Warner i nagrał płytę będącą hołdem dla dźwięków nowoorleańskiego bluesa. Z pomocą przyszedł mu uznany producent Joe Henry, znakomici sessionmani z gitarzystą Kevinem Breitem na czele i kojarzone z Nowym Orleanem gwiazdy pokroju Allena Toussainta, Irmy Thomas czy innego znanego doktora, Dr Johna. Album „Let Them Talk” otwiera poprzedzona epickim fortepianowym wstępem wersja klasycznego „Saint James Infirmary”, która ładnie wprowadza w klimat całości – malowany głównie akustycznymi instrumentami, raczej spokojny, przydymiony i wieczorowy. Fajerwerków nie ma, jest za to bardzo intymna, a przy tym niesłychanie sympatyczna płyta, której naprawdę miło się słucha.

Całkowicie inny obszar amerykańskiej muzyki upodobał sobie Kevin Costner, którego nowy longplay – „From Where I Stand” – wydała w Polsce wytwórnia Mystic Production. Ci którzy znają go przede wszystkim z „Bodyguarda”, „Tańczącego z wilkami” czy „Nietykalnych” mogą nie wiedzieć, że zanim zaczął grać w filmach, grywał muzykę dla przyjemności. Od kilku lat robi to śmielej występując z własną grupą Modern West. Nazwa wskazuje oczywiście na muzykę country, ale jest to takie umiarkowane country, w którym równie dużo piosenkowego rocka spod znaku Bruce’a Springsteena. Jedenaście zebranych na krążku utworów niepostrzeżenie wpada w ucho i chociaż na pierwszy rzut oka trudno wytypować ten jeden najlepszy, singlowy, który od razu rzuca na kolana, już za drugim przesłuchaniem albumu co najmniej połowa piosenek zyskuje status tych ulubionych, których chce się słuchać w kółko i w kółko – taka jest siła dobrej melodii.

Mówiąc o sile – w tym przypadku sile ciosów – warto, choćby z ciekawości, przypomnieć sobie wydaną pięć lat temu płytę firmowaną przez jednego z największych, i to dosłownie, bohaterów amerykańskiego kina akcji, Stevena Seagala. Na pierwszym autorskim albumie pomieszał wszystkie możliwe gatunki. Na drugim skupił się na bluesie, chociaż podanym w typowym dla siebie Seagal-style – jak na buddystę z pokaźną kolekcją broni przystało. Na „Mojo Priest” grają z Seagalem między innymi James Cotton, Bo Diddley, Ruth Brown, Big George Brock i Hubert Sumlin. Zestawienie trochę niezwykłe i rzeczywiście wielkie arcydzieło z niego nie wyszło, ale kilka miłych dla ucha piosenek można tam znaleźć – choćby melodyjne „Somewhere In Between” i „Dark Angel” ze ścieżki dźwiękowej filmu „W morzu ognia”.

Warto sprawdzić, jak ulubiony aktor wypadł w roli muzyka – być może czeka nas miła niespodzianka.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland, Mystic Production, Steamroller Productions
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

35. urodziny Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Tegoroczna edycja Rawa Blues Festival zbliża się wielkimi krokami. Elvin Bishop, Bettye LaVette, Jarekus Singleton oraz Selwyn Birchwood to amerykańskie gwiazdy, które 3 października zobaczymy i usłyszymy na scenie katowickiego Spodka. Podczas festiwalu wystąpi również plejada polskich artystów bluesowych. Poniżej, w pigułce, program festiwalu.

Krótko o historii

Rawa Blues – największy na świecie bluesowy festiwal organizowany w zamkniętym pomieszczeniu – obchodzi w tym roku 35 urodziny. Przez lata na scenie Spodka wystąpiła plejada bluesowych sław z USA i Wielkiej Brytanii: Junior Wells, Koko Taylor, Chicken Shack, Savoy Brown, Keb’ Mo’, Robert Cray, Blind Boys of Alabama czy Robert Randolph.

Kto zagra?

Dwójka weteranów oraz dwa wielkie talenty – tak w skrócie prezentują się tegoroczne amerykańskie gwiazdy. Bez wątpienia największą z nich jest Elvin Bishop – znakomity gitarzysta, przed laty muzyk kultowej grupy Paul Butterfield Blues Band. W 2015 roku Bishop został wprowadzony do elitarnego „Rock’n’Roll Hall of Fame”, otrzymał również trzy statuetki Blues Music Awards podczas gali w Memphis (w tym za utwór i płytę roku).

Polskie zespoły

W Spodku pojawi się również silna reprezentacja polskich artystów z obchodzącym jubileusz 50 – lecia gry na harmonijce ustnej Irkiem Dudkiem na czele. Zagrają również: Sławek Wierzcholski & Nocna Zmiana Bluesa, Boogie Boys, Wielka Łódź, Roman Puchowski, Blues Junkers oraz Wes Gałczyński & Power Train. Jedno wolne miejsce na Dużej Scenie czeka jeszcze na laureata Małej Sceny.

Gwiazdy 35. Rawa Blues Festival, w tym Elvin Bishop

Fani bluesa na całym świecie poznali go w latach sześćdziesiątych, kiedy to został gitarzystą Paul Butterfield Blues Band – zespołu, który w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia zrewolucjonizował amerykańską scenę muzyczną. Już jako solista nagrał singla, który wskoczył do pierwszej trójki listy przebojów Billboardu i do dziś chętnie wykorzystywany jest przez branżę filmową. Pracował z wieloma bluesowymi legendami, między innymi z Johnem Lee Hookerem i B.B. Kingiem. Od niedawna może poszczycić się członkostwem w elitarnym Rock and Roll Hall of Fame. Potrójny laureat tegorocznych „bluesowych Oscarów”, czyli „Blues Music Awards”.

Bettye LaVette

Ta znakomita wokalistka jest w muzycznym biznesie od ponad 50 lat. Nie pisze własnych piosenek, ale – podobnie jak Tina Turner, czy Joe Cocker – wspaniale interpretuje utwory z różnych muzycznych gatunków. O pozycji Betty LaVette w USA świadczy fakt, że w 2009 roku została zaproszona do udziału w specjalnym koncercie z okazji inauguracji prezydentury Baracka Obamy. Zaśpiewała wówczas utwór „A Change Is Gonna Come” z repertuaru Sama Cooke’a w duecie z Jonem Bon Jovi. Wokalistka przyjedzie na Rawę Blues z najnowszym, bardzo udanym albumem „Worthy”. Znalazły się na nim między innymi kompozycje znane z repertuaru Rolling Stonesów, Beatlesów (przepiękna, mocno zmieniona wersja „Wait| z albumu „Rubber Soul”) i Boba Dylana.

Jarekus Singleton

Gitarzysta i wokalista – jeden z największych talentów współczesnego amerykańskiego bluesa, kolejny z podopiecznych słynnej bluesowej wytwórni Alligator Records. Jego najnowsza płyta „Refuse To Lose” zbiera świetne recenzje, przyniosła mu także trzy nominacje do prestiżowych Blues Music Awards, a znawcy wieszczą, że będzie kolejnym wielkim nazwiskiem w tym gatunku muzycznym.

Selwyn Birchwood

„Muzyk dużego formatu” – napisano o nim w cenionym magazynie „Rolling Stone”. I nie jest to odosobniona opinia. Pochodzący z Florydy gitarzysta i wokalista, to kolejny „młody wilk” amerykańskiej sceny bluesowej. Jego muzyczna kariera nabrała rozpędu w 2013 roku, kiedy wygrał międzynarodowy konkurs International Blues Challenge. Birchwood jest laureatem tegorocznej Blues Music Award dla najlepszego debiutanta.

Irek Dudek

Bluesman i dyrektor największego na świecie bluesowego festiwalu, organizowanego w zamkniętym pomieszczeniu. W tym roku Rawa Blues świętuje 35 urodziny, natomiast jego „spiritus movens” celebruje okrągłą rocznicę – 50 lat gry na harmonijce ustnej. Co roku, Irek Dudek stara się zaskoczyć publiczność Rawy swoją artystyczną propozycją. Po spektakularnym ubiegłorocznym koncercie z orkiestrą symfoniczną NOSPR-u, również w tym roku towarzyszyć mu będzie na scenie liczne grono muzyków. Artysta wystąpi bowiem z big bandem, z którym przypomni przede wszystkim materiał z płyty „No.1”.

Źródło: www.rawablues.com

Niki Buzz & Dr Blues – Tribute To Ol’Skool Soul Masters Tour

opublikowano w dziale Polska

Nie tak dawno Dr Blues występował z Wielką Łodzią towarzysząc Bobbie „Mercy” Oliverowi – czarnoskóremu bluesmanowi z Teksasu wykonującemu bluesa osadzonego w tradycji klasycznego bluesa chiagowskiego, a już w połowie lipca zaskoczył słuchaczy kolejną niespodzianką. Tym razem do wspólnych występów z grupą Soul Re Vision zaprosił Niki Buzza, muzyka o afroamerykańskim rodowodzie, pochodzącego ze stanu Kentucky, który w swojej karierze współpracował między innymi z Tiną i Ikem Turnerem, Jamesem Brownem czy samą Whitney Houston. Niki występował już kilkakrotnie w Polsce, między innymi dwukrotnie na Rawa Blues Festival, a także brał udział w biciu gitarowego rekordu Guinnessa we Wrocławiu w maju tego roku. Zapytaliśmy Dr Bluesa – Krzysztofa Rybarczyka, lidera grupy Dr Blues &  Soul Re Vision – o szczegóły współpracy z Niki Buzzem:

Blues.pl: Jaka jest historia Twojej znajomości z Niki Buzzem?

Dr Blues: Pierwszy raz spotkałem Niki Buzza podczas jego koncertów około rok temu w czasie obchodów Polskiego Dnia Bluesa w Wielkopolsce, kiedy występował z międzynarodową grupą Soul Catchers. To niesamowicie barwna postać, nie tylko zewnętrznie, ale i osobowościowo, a historia jego życia jest niezwykła. Zafascynowała mnie jego żywiołowość, niezwykle sprawna gra na gitarze oraz charakterystyczny styl wokalny uzupełniany brzmieniowo użyciem harmonizera. Wysłuchałem kilku koncertów grupy i zaprzyjaźniliśmy się. Bardzo spodobała mi się stylistyka zespołu z którym występował, gdzie na bazie soulowych standardów z lat 60-tych muzycy grali w funkowym stylu, zmieniając często harmonię oryginałów i ich charakter muzyczny. To był bardzo ciekawy eksperyment. Rozmawiałem z Nikim dużo po koncertach, odkryliśmy wspólne fascynacje muzyką soulową, w szczególności twórczością Wilsona Picketta.

Blues.pl: No tak, ale to nie wyjaśnia jak doszło do wspólnych koncertów?

Dr Blues: Niki Buzz zaproponował mi, że jeśli zorganizuję kilka koncertów, to pomimo stałych zajęć w swoim i innych projektach, chętnie przyjedzie i wystąpi ze mną i moją grupą. Stworzyłem zarys programu wspólnej trasy. Zawierał on największe przeboje Wilsona Picketta oraz kilka utworów innych znanych twórców i wykonawców złotej ery soulu. Nikiemu bardzo przypadł do gustu taki pomysł, uzgodniliśmy terminy no i zagraliśmy razem kilka koncertów z Soul Re Vision. Jako ciekawostkę wspomnę, że w jednym z koncertów wystąpili gościnnie Wojtek Hoffmann, lider grupy Turbo oraz Billy TK Junior z Nowej Zelandii, który akurat był w Poznaniu. Koncert w poznańskim Lizardzie zabrzmiał więc wyjątkowo bardziej rockowo.

Blues.pl: Nazwa trasy Tribute To Ol’Skool Soul Masters była bardzo zbliżona do Twojego poprzedniego projektu.

Dr Blues: Słuszna uwaga. Na przełomie maja i czerwca zorganizowałem i wystąpiłem w kilku koncertach pod wspólną nazwą Tribute To Ol’Skool Blues Masters z udziałem Bobbie „Mercy” Olivera z USA oraz Wielkiej Łodzi. Koncerty z Niki Buzzem były niejako stylistycznym dopełnieniem moich zainteresowań muzycznych. To niesamowite, że w ciągu jednego roku udało mi się zorganizować dwie trasy, dwóch zespołów, które współtworzę – każdą z innym czarnoskórym oryginalnym muzykiem, gdzie stylistycznie każdy z nich utożsamia się ze stylem innego zespołu, w którym gram na co dzień. Niki Buzz poszedł nawet dalej eksplorując z Soul Re Vision stylistykę czarnej muzyki z lat siedemdziesiątych. Pod jego czujnym uchem rozszerzyliśmy nieco klimat wykonywanych wspólnie utworów kierując się w stronę wczesnego funku. Dało to nam dużo radości i odświeżyło nasze brzmienie.

Blues.pl: Czym zaskoczył Ciebie Niki Buzz, czego od niego się nauczyliście?

Dr Blues: Niki Buzz jest przede wszystim niesamowicie sprawnym multiinstrumentalistą. Muzyka wypełnia jego życie niemal od urodzenia. Jak sam wspominał, od kiedy pamięta zarabiał na życie grą na różnych instrumentach. Jest perkusistą o niezwykłej mocy groove’u. Jest wokalistą o dużej skali, niezwykłej muzykalności i feelingu. Używa z wielką kulturą harmonizera wokalnego, który przecież rzadko jest stosowany w muzyce niekomercyjnej. Wspólne próby i koncerty nauczyły nas większej dyscypliny wykonawczej, uzmysłowiły jak ważne jest skupienie uwagi na innych muzykach w czasie gry oraz pokazały jak nadal twórczo można traktować znane i wykonywane już od pięćdziesięciu lat standardy. Niki okazał się dla nas znakomitym nauczycielem i mentorem czarnej muzyki. Szanując doświadczenie i umiejętności muzyków Soul Re Vision, rozszerzył znacznie nasze horyzonty muzyczne i poszerzył stylistykę wykonywanych przez nas utworów. Spotkanie i wspólne koncerty z nim były dla nas wszystkich niezapomnianym przeżyciem. Nasze muzyczne spotkania zostały zarejestrowane, a materiał ukaże się niebawem w formie CD.

Fot. www.soulrevision.pl

Źródło: Blues.pl

Jubileusz Tipsy Drivers! Wygraj zaproszenie na Blues.pl.

opublikowano w dziale Polska

Dwadzieścia lat na bluesowej scenie. Takim jubileuszem może się poszczycić zespół Tipsy Drivers z Pabianic, który od dwóch dekad raczy melomanów bluesem w klasycznym chicagowskim brzmieniu – często okraszając nim autorskie, polskie teksty. 25 października w Fabryce Wełny Hotel & Spa Tipsy Drivers świętować będą urodziny. Zespołowi pomogą w tym przyjaciele – Chór Rur, Los Desperados, Szulerzy, Riders i Harp Friends.

Razem z Tipsy Drivers przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa podwójne zaproszenia na jubileuszowy koncert. Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „Na jakim instrumencie gra lider zespołu, Jacek Urlik”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Tipsy Drivers” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontak­towy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy tylko do środy 22 października, do godziny 15:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania!

Źródło: Blues.pl i Tipsy Drivers

Big Damn Band na Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Półmetek lata za nami, a to oznacza, że melomani rozpoczynają coroczne odliczanie do Rawa Blues Festival. Tegoroczna edycja odbywająca się 6 października w katowickim Spodku obsadzona jest wyjątkowo mocną reprezentacją zza Atlantyku – publiczności zaprezentuje się aż pięć wyśmienitych zespołów, na czele z gwiazdą dużego pokroju, Robertem Cray’em. Wśród gwiazd, świeżo po premierze najnowszego albumu, znajdzie się również The Reverend Peyton’s Big Damn Band – trio z Indiany nawiązujące w swojej muzyce do tradycji takich legend jak Son House i Charley Patton.

Poniżej publikujemy fragment rozmowy, jaką już po premierze nowego albumu ekipa Rawy Blues miała okazję przeprowadzić z liderem zespołu, „Wielebnym”:

Rawa Blues Festival: Witaj Wielebny. Słyszę, że znowu jesteś w trasie, zgadza się? (wywiad z Joshem „Wielebnym” Peytonem został przeprowadzony w czasie, kiedy wraz z zespołem przemieszczali się w kierunku Saint Louis, mając za sobą występy w Nashville. Cała rozmowa pocięta została na kawałki ze względu na brak zasięgu wywoływany, jak to ujął Peyton, przejeżdżaniem przez amerykańskie „the middle of nowhere”. Na szczęście nie nadszarpnęło to jego cierpliwości i dobrego humoru.)

Peyton: Jasne, prawie cały czas jesteśmy w drodze. Jesteśmy teraz w trasie, gdyż właśnie została wydana nasza nowa płyta. Jesteśmy bardzo podekscytowani.

Rawa Blues Festival: Właśnie wracacie z koncertów Tennessee, prawda?

P.: Yeah, wczoraj w Nashville było niesamowicie! Pierwszego dnia graliśmy w świetnym sklepie muzycznym Grimey’s, a następnego dnia w Music City Roots. Zagraliśmy fajny koncert dla radia i telewizji.

Rawa Blues Festival: Jesteście jedną z najbardziej zapracowanych kapel jakie miałem przyjemność poznać. Jak sobie z tym radzicie? Mógłbyś dać jakieś wskazówki młodszym kolegom po fachu?

P.: Wiesz, muzyka to całe moje życie, to jak praca marzeń. Są pewne rzeczy z nią związane, które nie są zbyt miłe i trzeba się z tym pogodzić, jeżeli chcesz robić to co kochasz. Dla mnie to takie zło konieczne. Trzeba zrezygnować z wielu rzeczy, zwłaszcza na początku. Kiedy zaczynaliśmy, nie mieliśmy nawet gdzie spać, jedliśmy makaron z puszek i właściwie żyliśmy jak bezdomni (śmiech). Nawet teraz bardzo wiele nas omija, szczególnie odczuwamy rozłąkę z rodziną.

Rawa Blues Festival: Rawa Blues to wasze nie pierwsze spotkanie ze Starym Kontynentem. Blues, czy rockabilly jest często traktowane jak muzyka endemicznie amerykańska. Gatunki te narodziły się tam i tam ewoluowały. Czy wasza muzyka była odbierana w inny sposób prze europejska publikę?

P.: Tak, odwiedziliśmy Europę. Ale Rawa to nasz pierwszy koncert w Polsce, na który strasznie się cieszymy. Właściwie to nie wydaje mi się, żeby muzyka była odbierana inaczej w zależności od położenia geograficznego. Często zależy to od wieku publiczności. Ale zauważyłem, że europejską publiczność cechuje większa grzeczność. Wydaje się być trochę cichsza. Ale młodzi ludzi wszędzie reagują tak samo. Myślę, że prawdziwa muzyka płynąca z serca nie ma narodowości, czy granic. Tego się właśnie nauczyłem będąc tak długo w podróży.

Rawa Blues Festival: Twój zespół penetruje różne style muzyczne. Co jest dla ciebie największą inspiracją? Raczej stare granie, czy może coś całkiem świeżego także przyciągnęło twoja uwagę?

P.: Jeśli chodzi o granie na gitarze to ludzie tacy jak Chaley Patton, Furry Lewis i John Hurt. Sposób w jaki piszę piosenki zawdzięczam Johnowi Fogerty i Johnowi Primerowi. Chcę zabrać country bluesa w całkiem nowe miejsca.

Rawa Blues Festival: Dyrektor festiwalu, Irek Dudek jest oczarowany klipem do „Clap Your Hands″. Kim są osoby, z którymi występujecie? Czy mamy spodziewać się podobnych klipów promujących nowy album?

P.: Ludzie z teledysku to nasi przyjaciele i fani. Puściliśmy po postu informację, że poszukujemy ludzi, którzy tańczą w różny, oryginalny sposób. Wypaliło. Ludzie to polubili. Lada moment wypuszczone zostaną dwa nowe teledyski tego samego reżysera. Jeden wychodzi dzisiaj, albo jutro. Musisz go zobaczyć! Jest naprawdę bardzo fajny. Uważam, że jest lepszy niż „Clap Our Hands″. 

Rawa Blues Festival: Świetnie, dobrze wiedzieć. Kto zwrócił twoją uwagę na ten rodzaj promocji w stylu YouTube, czy kręcenia teledysków? To niezbyt charakterystyczne dla zespołu bluesowego.

P.: Czujemy, że robimy muzykę tu i teraz. Wiesz, nasza muzyka autorska to nie Charley Patton. Jasne, wzorowaliśmy się na nim, ale nie jesteśmy Charley′em Pattonem. Nigdy nie chciałem być swego rodzaju skansenem muzycznym. Chciałem być kimś kto robi muzykę współczesną, muzykę, która ma przetrwać. Ludzie zajmujący sie muzyką robią właśnie teledyski, zakładają konta na Twitterze itp. Część z tego faktycznie do mnie nie przemawia, ale praca nad teledyskiem to naprawdę kupa dobrej zabawy. Wymyślanie i tworzenie czegoś, co współgra z muzyką to świetna rzecz.

Rawa Blues Festival: Wielkie dzięki za twój czas. Życzę udanej trasy! Czekamy z niecierpliwością na wasz show!

P.: Zapewniam cię, że to będzie SHOW! (śmiech) Przygotujcie się na świetną imprezę. Bardzo dziękuję. Trzymajcie się!

Cały wywiad możecie przeczytać w oficjalnym serwisie festiwalu. Trzydziesta druga edycja Rawa Blues Festival przyniesie dużo atrakcji. Obok wspomnianych Roberta Cray’a i The Reverend Peyton’s Big Damn Band, podczas koncertu finałowego zagrają Eric Sardinas & Big Motor, Roomful of Blues, Davina & The Vagabonds oraz Irek Dudek Big Band. W sumie przez czternaście godzin na dwóch scenach zagra tego dnia osiemnaście zespołów. Będziemy Was o tym informować.

Bilety do nabycia w sieci sprzedaży biletów Ticketpro w całej Polsce oraz przez system on-line zamawiania biletów Ticketpro.pl.

Źródło: www.rawablues.com

Louisiana Red „Back To The Black Bayou”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Na dobrą płytę składa się kilka elementów. Po pierwsze sprawni muzycy. Tych na „Back To The Black Bayou” nie brakuje. W orkiestrze, która stoi za plecami Louisiany Reda grają m.in. poważany na skandynawskiej scenie bluesowej gitarzysta Little Victor, będący jednocześnie producentem albumu, a także Kim Wilson, David Maxwell i Bob Corritore.  Po drugie dobre piosenki. Tych Redowi nigdy nie można było odmówić. Jedne tworzyli dla niego utalentowani tekściarze pokroju Kenta Coopera, inne pisał sam i tych na nowej płycie jest najwięcej. Po trzecie brzmienie, które wyróżnia się z tłumu podobnych do siebie produkcji. Tu ukłony wędrują do producenta, który zebrał muzyków w norweskim Juke Joint Studio bogatym w kilka miłych dla bluesmana gadżetów… Dwudziestoczterośladową maszynę nagrywającą dźwięk na starą dwucalową taśmę, lampowe mikrofony RCA dumnie noszące miano „vintage” i pochodzącą z lat sześćdziesiątych konsoletę mikserską, której swego czasu używała wytwórnia Stax i z pomocą której powstały klasyczne płyty takich gwiazd jak Booker T. & The MG’s, Otis Redding, Albert King czy Aretha Franklin. Tyle tytułem wstępu. Meritum jest proste – niemiecki Ruf przygotował dla bluesfanów nie lada gratkę, bez dwóch zdań jedną z najlepszych płyt, jakie Louisiana Red do tej pory wydał. Całość zaczyna się autobiograficznym „I’m Louisiana Red”, który doskonale wprowadza w klimat longplay’a. Nie jest za szybko, nie jest za wolno, ale z pewnością jest intensywnie. Chwilę później, gdy w „Alabama Train” Bob Corritore zastępuje Kima Wilsona, robi się jeszcze goręcej. Bardzo ciekawie wypadają te utwory, które Red zwykł wykonywać solo – „Crime In Motion” z rozedrganą gitarą slide i krzykliwym wokalem, a także najlepszy bodaj przykład jego specyficznej poetyki, „To Poor To Die”. Jeśli ktoś sądził, że Iverson Minter, bo takie jest jego prawdziwe nazwisko, swoje najlepsze lata ma dawno za sobą, po tej płycie albo zmieni zdanie, albo głęboko się nad tym zastanowi. Gdy wszystko wokół brzmi nowocześnie i „mainstreamowo” warto wrócić do korzeni. A na tych Red i koledzy znają się jak mało kto.

Przemek Draheim

Wydawca: Ruf Records
Posłuchaj: www.myspace.com/louisianaredmusic

Bilety na Jimiway Blues Festival dostępne od września

opublikowano w dziale Polska

Mimo, iż pokutuje twierdzenie, że blues jest muzyką niszową, co roku bilety na odbywający się w Ostrowie Wielkopolskim Jimiway Blues Festival są wyprzedane na długo przed festiwalem. Sądząc po liście zaproszonych wykonawców, tegoroczna, 24. edycja zaplanowana na 16 i 17 października także nie będzie wyjątkiem. Polskim fanom zaprezentują się: The Rusty Wright Band, znany ze współpracy z takimi wytwórniami jak Blind Pig, Alligator czy Ruf Records gitarzysta Coco Montoy’a i uzdolniony multiinstrumentalista, który karierę zaczynał jako genialne dziecko, Lucky Peterson (fot. strona domowa artysty). Bilety i karnety dostępne będą od dnia 7 września, od godziny 08:00 w kasie Ostrowskiego Centrum Kultury oraz na www.bilet.pax.pl.

Źródło: www.jimiway.pl

Gwiazdy Jimiway Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Po interesującej, międzynarodowej obsadzie podczas poprzedniej edycji, Jimiway Blues Festival nie zwalnia tempa. Znamy już nazwiska gwiazd, które 19 i 20 października rozgrzewać będą atmosferę podczas koncertów w Ostrowskim Centrum Kultury w Ostrowie Wielkopolskim – to amerykańscy gitarzyści Popa Chubby i Tommy Castro z grupą Painkillers (fot. strony domowe artystów). Oprócz zagranicznych gwiazd w Ostrowie Wielkopolskim wystąpią Harmonijkowy Atak, Nie Strzelać Do Pianisty, Cotton Wing i grupa Cree. Na scenie akustycznej zaprezentują się Bluesferajna i Marek Wojtowicz.

Źródło: www.jimiway.pl

Blues-rockowy lipiec

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Zapowiada się nam koncertowy lipiec, a w nim kilka naprawdę interesujących blues-rockowych występów zagranicznych wykonawców. W najbliższych tygodniach zagrają u nas Taj Mahal, grupa King King i Australijczyk Claude Hay, który rozpoczął właśnie polską trasę koncertową. Dopiero co wyjechali z Polski Gov’t Mule. 1 lipca zagrali w warszawskiej Progresji, a dzień później w krakowskim klubie Studio pokazując to samo, co na sześciopłytowym „The Georgia Bootleg Box” – że Muł w żywym kontakcie to jedyne w swoim rodzaju muzyczne doznanie.

Za ich koncerty odpowiedzialna była Agencja Tangerine. Ta sama, dzięki której 25 i 26 lipca wystąpi w Polsce bluesman Taj Mahal. To, że będziemy mieć do czynienia z żywą legendą bluesa nie podlega dyskusji. Ale co zagra trudno powiedzieć, bo z Taj Mahalem nigdy nie wiadomo, czy trafimy na porcję surowego akustycznego bluesa, czy może world music z odrobiną reggae czy wpływów Afryki – taki jego urok. Zresztą, wystarczy rzut ucha na którąś z jego płyt, czy to ostatnie produkcje, czy klasyczną koncertówkę „The Real Thing”, by zrozumieć jego specyfikę.

Ale te dwa koncerty zapowiadają się niezwykle ciekawie także z innego powodu – supportem przed Taj Mahalem będzie najgorętszy obecnie brytyjski blues-rockowy band, King King, promujący płytę „Standing In The Shadows”. Ci ze słuchaczy, którzy mocniej się interesują sceną bluesową na Wyspach powinni rozpoznać głos wokalisty. To Alan Nimmo, ten sam, który z bratem Stevie’m występuje jako The Nimmo Brothers. King King to jego nowy, solowy projekt, którego drugą płytę wydała właśnie brytyjska wytwórnia Manhaton Records. Trochę w tym blues-rocka, trochę soulu i melodyjnej ballady, a wszystko zagrane z wyczuciem i werwą. Jeśli koncertowo ten materiał wypada tak jak muzyka The Nimmo Brothers, której niżej podpisany miał okazję słuchać na żywo podczas Harvest Time Blues Festival w irlandzkim Monaghan, szykują się nam dwa naprawdę gorące wieczory.

Muzyczne wrażenia na najwyższym poziomie – i nie ma w tych słowach odrobiny przesady, co sprawdzili już choćby bywalcy Satyrbluesa w Tarnobrzegu – zapewni z pewnością polska trasa koncertowa człowieka-orkiestry z Antypodów. „Rasowy do szpiku kości i bezlitosny jak australijski interior” – na taki komplement z ust redaktora naczelnego Magazynu Gitarzysta zasłużył Claude Hay, jeden z najciekawszych artystów na australijskiej scenie, łączący gitarową roots music z elektronicznymi loopami. Przyjazd do polski jest dla niego okazją do promocji dwóch nowych płyt. Pierwsza to wydana w Australii „I Love Hate You”, bardzo nowoczesna w brzmieniu, która równie dobrze co w odtwarzaczu miłośnika roots music sprawdziłaby się podczas piątkowej imprezy w modnym warszawskim klubie.

Druga to wydana w Polsce „Live In Tarnobrzeg”, bardziej surowa, będąca zapisem koncertu jaki odbył się w mieście satyry i bluesa w ubiegłym roku. Już teraz warto sięgnąć po kalendarz i zarezerwować w nim koncertowe daty.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records, Manhaton Records, Claude Hay, Stowarzyszenie OKO
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Dr Blues przepytany

opublikowano w dziale Polska

Nakładem wytwórni Flower Records ukazała się niedawno pierwsza płyta formacji Dr Blues & SOUL RE VISION, album „In The Midnight Hour…”. Z liderem zespołu, Krzysztofem Rybarczykiem, porozmawialiśmy o gitarze Lucille, fascynacji soulem i realiach współczesnego rynku muzycznego:

Blues.pl: Spotkaliśmy się żeby porozmawiać o muzyce, ale zanim to, nie mogę nie zapytać o gitarę z okładki – czy to TA Lucille?

Dr Blues (Krzysztof Rybarczyk): To jest absolutnie TA Lucille z TEJ serii (śmiech). Spotkałem się z B.B. Kingiem w marcu 1996 roku. To spotkanie całkowicie zmieniło mnie muzycznie. Od tego momentu jestem przede wszystkim zafascynowany grą i śpiewem Króla Bluesa, nie umniejszając znaczenia i roli innych wykonawców. Wcześniej bardziej interesowałem się twórcami z kręgu bluesa chicagowskiego, co znajduje ciągle upust w typowo bluesowej kapeli Wielka Łódź, którą prowadzę z przyjaciółmi od prawie trzydziestu lat do dziś. A grupa Dr Blues & SOUL RE VISION powstała właśnie, między innymi, jako skutek mojej fascynacji brzmieniem, bogatszą harmonią utworów i cechami stylu zespołów B.B. Kinga oraz twórców soulowych.

Blues.pl: Czy nie ma sprzeczności w byciu liderem dwóch zespołów? Czy nie czujesz się rozdarty, podzielony?

Dr Blues: Czasami spotykam się ze stwierdzeniami, mówiąc w skrócie, że „trudno służyć dwóm panom”. Ale czy ja coś dzielę, rozrywam się? Jestem liderem dwóch zespołów, bo mam pomysł na dwie odmienne stylistyki. Nie chciałem modyfikować stylu i wizerunku Wielkiej Łodzi, a równocześnie chciałem zająć się wykonywaniem soulu, który także mnie fascynował od lat, to co miałem zrobić? Stworzyłem drugi zespół (śmiech)! Dla mniej świadomych, przypadkowych odbiorców różnica stylistyczna może jest niewielka, ale dla osłuchanych bluesfanów z pewnością wyrazista. Soul to gatunek bardzo bliski bluesowi, muzycznie zawiera wiele jego elementów. Ja nie jestem rozdarty, ja po prostu wykonuję muzykę, którą kocham. I w jednym i w drugim zespole.

Blues.pl: Fascynacje B.B. Kingiem nie tylko widać po instrumencie, ale też słychać na płycie. Muzyka Dr Blues & SOUL RE VISION zdaje się mieć mocno „B.B. Kingowe” brzmienie, zarówno jeśli chodzi o gitarę prowadzącą, jak i aranżacje muzyki, czy wykorzystanie sekcji dętej. Czy to zamierzony efekt?

Dr Blues: A czy może to być przypadkowe? Moje fascynacje jako słuchacza przenoszą się na stronę wykonawczą mojej muzyki. Choć nie nazwałbym też tego co robimy kopiowaniem Mistrza. Myślę, że to obrana przez nas stylistyka narzuca określone skojarzenia. Nie odkrywamy nowych lądów. W klasycznym soulu instrumenty dęte są wszechobecne i stanowią podstawę jego tradycyjnego brzmienia. Opracowując utwory nie mamy na celu uzyskania brzmienia zespołu B.B. Kinga, tylko obracamy się ciągle w tradycyjnej stylistyce soulowej i rhythm’n’bluesowej. Gdy gramy bez pełnej sekcji dętej, wtedy odległość brzmieniowa jest większa. Utwory grane przez B.B. Kinga mają charakterystyczną budowę, z jednej strony dość wzbogaconą jak na blues harmonię, a z drugiej bardzo bluesowy klimat, melodykę, tradycyjne aranżacje. Czasami zbliżamy się bardzo do tych wzorców. Ale w przygotowywanych obecnie utworach szukamy już większego zróżnicowania i korzystamy z innych przykładów brzmień ze złotego okresu soulu.

Blues.pl: O ile blues ma u nas grono wiernych mu wykonawców, o tyle klasyczny soul w Polsce nie istnieje. Skąd zainteresowanie muzyką Wilsona Picketta, Eddie’go Floyda, Bena E. Kinga czy Ray’a Charlesa?

Dr Blues: To dość dawne dzieje, acz późniejsze niż moje pierwotne zainteresowania klasycznym, czarnym bluesem. W latach 90-tych zacząłem stopniowo słuchać coraz więcej wykonawców z kręgu rhythm’n’bluesa, funku, soulu, a nawet współczesnego R’n’B. Słucham i cenię muzykę, która mnie porusza, w której echa i korzenie bluesowe są wyraźne. Muszę też przyznać, że nigdy nie fascynował mnie stylistycznie biały blues anglosaski czy rock. Soul posiada bogatszą harmonię, bardziej elastyczne formy utworów niż blues. To daje większe możliwości wykonawcze, zachowując równocześnie bluesowy klimat muzyki – to mnie w niej pociąga. Niezależnie od tego, utwory soulowe są powszechnie rozpoznawalne i lepiej kojarzone, choć niekoniecznie właśnie ze swoim soulowym rodowodem. Czasami bardziej znane są pewne wykonania disco czy pop, niż pierwowzory!

Gdy dwa lata temu wróciłem do czynnego, aktywnego życia muzycznego stwierdziłem, że warto spróbować pograć także taką muzykę, którą chciałem wykonywać już od dawna oprócz bluesa, równolegle z bluesem. Poznałem basistkę Asię Dudkowską, która już wcześniej poznała bluesowe klimaty i stwierdziliśmy, że byłoby interesujące stworzenie zespołu, który nie tylko będzie wykonywał tę arcyciekawą, choć praktycznie zapomnianą już muzykę, ale też będzie wyróżniał się ogólnym wizerunkiem i koncepcją muzyczną. Stylistycznie płyniemy być może trochę „pod prąd” – to prawda, ale to właśnie nas fascynuje. Znaleźliśmy z Asią wspólny język muzyczny, znakomicie się rozumiemy, uwielbiamy występować i bawić się na scenie razem z naszymi słuchaczami. Naszymi odbiorcami są fani bluesa, do nich przede wszystkim kierujemy naszą muzykę.

Blues.pl: Na płycie, poza stałym czteroosobowym składem, pojawiają się różni muzycy. Jak wygląda SOUL RE VISION na co dzień?

Dr Blues: Nie od dziś wiadomo, że zespół to przede wszystkim styl, pomysł, brzmienie, lider. Trzon naszej grupy tworzą cztery osoby: para na froncie, czyli Asia Dudkowska grająca na basie oraz ja – śpiewający, grający i prowadzący zespół oraz Janusz Musielak na gitarze i Tomek Boguś na perkusji. Bardzo zależy nam na jak najwyższym poziomie wykonawczym całości. Byłoby niemożliwe utrzymanie w dzisiejszych czasach zespołu w którym graliby dodatkowo znakomici muzycy na zasadach wyłączności z pełną dyspozycyjnością czasową, bo rynek muzyczny nie umożliwia obecnie takiego rozwiązania. Znają tę muzykę, uwielbiają ją tak jak my i nie ma żadnego problemu ze zmiennością składu. Dlatego współpracujemy z kilkoma fenomenalnymi muzykami, którzy grają z nami wymiennie w zależności od swojej dostępności. A dodatkowo jest to atrakcyjne dla naszych słuchaczy ponieważ praktycznie każdy koncert jest niepowtarzalny, gdyż gramy go w nieco innym składzie. To dodatkowo ubarwia muzykę Dr Blues & SOUL RE VISION i nasz wizerunek, bo zawsze jest pewną niespodzianką, którzy muzycy z nami wystąpią na konkretnej scenie.

Fot. www.soulrevision.pl

Źródło: Blues.pl

Blues.pl poleca: Trzynastka Satyrbluesa

opublikowano w dziale Polska

Trzynasta – czyli szczęśliwa – edycja festiwalu Satyrblues w Tarnobrzegu zbliża się wielkimi krokami. Jedyna w swoim rodzaju impreza łącząca bluesa i dobry humor odbędzie się w sobotę 15 września w Tarnobrzeskim Domu Kultury. Tegoroczna celebracja satyry i bluesa rozpocznie się tradycyjnym wernisażem prezentującym prace znakomitych artystów, którymi tym razem będą: Wacław Potoczek – rysunek satyryczny, Jacek Kawa – rysunek satyrtyczny, Szymon Szcześniak – fotografia, Wojtek Siudeja – grafika, Aleksander Tivodar – biżuteria, Darek Pietrzak – rysunek animowany, Krzysztof Szafraniec – album fotograficzny.

Część koncertową zainauguruje wirtuoz gitary fingerstyle Piotr Restecki, znany szerszej publiczności z brawurowego wykonania utworu Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat” w programie Must Be The Music. Gitarzysta jest też profesorem w klasie gitary ze wskazaniem na technikę fingerpicking, prowadzącym warsztaty w Krzyżowej oraz na Przystanku Woodstock. Tuż po nim w transowy świat bluesa wprowadzi publiczność niezwykły Australijczyk Claude Hay (fot. strona domowa artysty) będący obecnie jednym z najważniejszych muzyków na Antypodach. Claude określany jest mianem One Man Roots & Loops Band, bo łączy tradycyjne brzmienie z nowoczesną elektroniką tworząc na scenie jednoosobowy zespół. Satyrycznym przerywnikiem koncertowym stanie się występ Stand Up Comedy w specjalnym programie „Bez cenzury”, gdzie na scenie zobaczymy takich asów polskiej sceny kabaretowej jak: Abelard Giza z kabaretu Limo, Kacper Ruciński czy Katarzyna Piasecka.

Koncert trzynastej edycji Satyrbluesa zagra Michael Lee Firkins (graf. Dariusz Łabędzki), gitarzysta słusznie uważany za najbardziej znaczącego muzyka wytwórni Mike Verneya. W Polsce Michael Lee Firkins ceniony jest przede wszystkim za kultowy album „Howling Iguanas” nagrany z Little Johnem Chrisley’em. Jak mówią organizatorzy, muzyk obiecał, że Tarnobrzeg stanie się miejscem premiery jego najnowszego albumu zapowiadanego na wrzesień tego roku, a także miejscem rejestracji jego płyty koncertowej. 

Obok muzyki i kabaretu na publiczność czekać będzie konkurs z nagrodami od firmy Creative, specjalny katalog oraz tradycyjny poczęstunek promujący smaki regionu.

Nowością będzie koncert towarzyszący festiwalowi. 14 września, w Samorządowym Ośrodku Kultury w Nowej Dębie zagra Claude Hay. Już teraz warto przybliżyć sobie jego muzykę, choćby za sprawą widocznego na YouTube teledysku do utworu „Get Me Some”.

Źródło: www.satyrblues.pl

Polski Dzień Bluesa: Bluesowy EC

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Już po Polskim Dniu Bluesa można by zadać sobie pytanie: jaki zagraniczny wykonawca kojarzy się polskiemu słuchaczowi z bluesem? Bluesfan odpowie pewnie „B.B. King” – od urodzin którego wzięło początek polskie święto, ale przygodny słuchacz wskaże pewnie inne nazwisko. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że będzie to hasło „Eric Clapton”. I coś w tym jest, bo o ile nazwanie go bluesmanem byłoby posunięciem dla wielu dyskusyjnym, o tyle zamiłowania do bluesa i biegłości w tej muzyce odmówić mu nie można. Po bluesowym starcie i późniejszych różnych muzycznie dokonaniach, w 1994 roku EC podarował słuchaczom płytę, na którą ci czekali od dawana. „From The Cradle” poświęcona była w całości klasycznie bluesowym kompozycjom takich autorów jak Leroy Carr, Willie Dixon czy Freddie King.

W 2000 roku na sklepowe półki trafił z kolei duet z naszym solenizantem – „Riding With The King”. Album, który otwiera kompozycja Johna Hiatta – z jego płyty pod tym samym tytułem – narobił dwanaście lat temu sporo szumu w bluesowym środowisku. Zdobył nagrodę Grammy w kategorii „Najlepszy Tradycyjnie Bluesowy Album Roku”, dotarł do szczytu listy najlepszych bluesowych albumów magazynu Billboard, sprzedał się w podwójnie platynowym nakładzie, a nawet doczekał wydania na płycie DVD Audio z lepszą rozdzielczością i dookólnym dźwiękiem w technice surround 5.1. Mało która bluesowa płyta może poszczycić się takim CV. Wśród dwunastu kompozycji na „Riding With The King”, obok tych obecnych od lat w playliście B.B. Kinga – takich jak „Ten Long Years”, pięknie zagrany „Three O’Clock Blues”, czy „When My Heart Beats Like A Hammer” – znalazły się też mniej oczywiste i dość nowocześnie brzmiące utwory pokroju „Marry You” Doyle’a Bramhalla II czy „Hold On, I’m Comin’” spółki kompozytorskiej Isaac Hayes/David Porter z repertuaru soulowego duetu Sam & Dave. Ten ostatni urzeka gitarowym call and response między Kingiem a Claptonem. W języku angielskim jest taki zwrot „over the top”, co w bardzo luźnym tłumaczeniu można kojarzyć z naszym, „no, chłopcy pojechali”. I rzeczywiście, pojechali ostro.

Takich fonograficznych duetów można znaleźć w dyskografii EC kilka. Najnowszym jest album „Play The Blues: Live From Jazz At Lincoln Center”, na którym Clapton występuje razem z zespołem gwiazdy współczesnego jazzu, trębacza Wyntona Marsalisa. Całość przynosi klimat jazzowej orkiestry sprzed lat, która wzięła się za granie bluesa. A robi to z niesamowitą lekkością i gracją, za sprawą których znane dobrze utwory, jak choćby „Forty-Four” z repertuaru Howlin’a Wolfa, brzmią jak odkryte po raz pierwszy. Oczywiście jazz jazzem, ale na płycie Claptona nie mogło zabraknąć jego sztandarowej „Layli” – chociaż on sam zarzeka się przy każdej możliwej okazji, że nie planował jej grać podczas tamtych koncertów, ale presja basisty zespołu Marsalisa była tak duża, że musiał jej ulec. Na szczęście dla nas, Słuchaczy, bo „Layla” w płaszczu nowoorleańskiego marsza pogrzebowego zabrzmiała g-e-n-i-a-l-n-i-e. Kropka.

Warto przypominać sobie bluesowego Claptona, nie tylko od święta.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Polski Dzień Bluesa: Sprawdź kto wygrał zestaw płyt od Warner Music Poland!

opublikowano w dziale Polska

Pięć konkursowych pytań i kilkadziesiąt prawidłowych odpowiedzi przesłanych do Redakcji Blues.pl to pokłosie konkursu, jaki z okazji Polskiego Dnia Bluesa, wraz z firmą Warner Music Poland – wydawcą albumów największych światowych wykonawców – przygotowaliśmy dla Naszych Facebookowych Fanów. Do wygrania był zestaw pięciu znakomitych bluesowych płyt o łącznej wartości ponad 250 zł! Były to:

• Wynton Marsalis & Eric Clapton – „Play The Blues”,
• Hugh Laurie – „Let Them Talk”,
• Kenny Wayne Shepherd – „How I Go”,
• Dr John – „Locked Down”,
• The Black Keys – „El Camino”.


Prawidłowe odpowiedzi wyglądały następująco:

Pytanie 1 – Wynton Marsalis & Eric Clapton – „Play The Blues”:

Płyta, którą na początku lat dziewięćdziesiątych Eric Clapton poświęcił w całości klasycznie bluesowym kompozycjom takich autorów jak Leroy Carr, Willie Dixon czy Freddie King nosi tytuł „From the Cradle”.

Pytanie 2 – Hugh Laurie – „Let Them Talk”:

Serialowy doktor House dał się poznać telewidzom nie tylko jako genialny lekarz, ale także utalentowany muzyk. W serialu Dr House miał okazję grać np. na gitarze, harmonijce ustnej, organach Hammonda czy fortepianie.

Pytanie 3 – Kenny Wayne Shepherd – „How I Go”:

Wokalista, z którym Kenny Wayne Shepherd wystąpił w Polsce podczas koncertu promującego nowy album, „How I Go” to Noah Hunt.

Pytanie 4 – Dr John – „Locked Down”:

Film – będący kontynuacją kultowego dla wszystkich miłośników bluesa kinowego obrazu – w którym Dr John wcielił się w jednego z członków fikcyjnego zespołu The Louisiana Gator Boys to „Blues Brothers 2000”.

Pytanie 5 – The Black Keys – „El Camino”:

Prawdopodobnie ulubiony bluesman muzyków z zespołu The Black Keys, którego kompozycjom poświęcili oni jedną ze swoich płyt, to David „Junior” Kimbrough.

Żeby wziąć udział w losowaniu należało przy­słać nam e-mail zawierający co naj­mniej trzy prawidłowe odpowiedzi. 


Szczęście w losowaniu miała Gosia z Malinowic w województwie śląskim i to do niej wędruje pięć bluesowych płyt przygotowanych przez Warner Music Poland.

Gratulujemy zwyciężczyni, a wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie, dziękujemy za wspólną zabawę z nadzieją, że konkursowe pytania przyczyniły się do poszerzenia Waszej bluesowej wiedzy!

Źródło: Blues.pl i Warner Music Poland

Keith Dunn Band na dwóch koncertach

opublikowano w dziale Polska

Po niedawnych występach solowych harmonijkarz Keith Dunn (fot. strona domowa artysty) wraca do Polski żeby zaprezentować się z własnym, zagranicznym zespołem. Amerykański muzyk znany jest polskiej publiczności głównie ze współpracy z Romkiem Puchowskim i Adamem Wendtem. Teraz towarzyszyć mu będą Bart De Mulder, Alex Lex i Diril Endorsee. Keith Dunn Band wystąpi 19 stycznia w szczecińskim Free Blues Clubie w ramach Festiwalu Akustyczeń i 20 stycznia w klubie Mana Mana w Gorzowie Wielkopolskim.

Źródło: www.myspace.com/keithdunnband

Krzakowi wyrosły stalowe kolce!

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Fani bluesa są przyzwyczajeni do tego, że muzycy rączą nas różnymi, ale jednak „bezpiecznymi” stylistycznymi mariażami. Nikogo nie dziwi zagranie na początku koncertu podkręcającego atmosferę funkującego bluesa. Następnie rock-blues, by ją podtrzymać, czy jazzowa improwizacja, by pokazać kunszt muzyków. Można powiedzieć… pakiet standardowy. Każdy bywalec koncertów bluesowych zna te patenty i każdy je lubi. Od jakiegoś czasu liczyłem po cichu, że ktoś pójdzie dalej. Pewną nadzieję dali mi Jason Ricci i nieżyjący już Nick Curran, jednak nie była to według mnie wystarczająco stanowcza stylistyczna mieszanka. Dla kogoś kto uwielbia bluesa, ale jego pierwszymi przesłuchanymi płytami były „Number Of The Beast” Iron Maiden oraz „Never Mind The Bollocks” Sex Pistolsów, nowe wydawnictwo Krzaka jest solidnym mostem łączącym ostre, ciężkie brzmienie i ukochane przez nas „blue notes”.

Płyta jest przemyślana, długo planowana i powalająca. Okładka powoduje radość. Znane wszystkim logo Krzaka plus napis „experience” podany „metalową” czcionką. Już sama jakość produkcji wywołuje uśmiech na twarzy. Bębny brzmią tak, że mogą służyć jako narzędzie zemsty na śpiącym współlokatorze, bas może kruszyć ściany, a gitara brzmi mocno i z pazurem. Do tego brzmienie głównych bohaterów krążka… Jak je mam opisać? Przepełniony groźbą sound skrzypiec Jana Błędowskiego, kojarzący się z kształtem na skraju pola widzenia gdzieś w ciemnej uliczce. Z drugiej strony kryształowe, jasne brzmienie Leszka Windera, będące przeciwwagą dla mrocznych klimatów, które tworzą metalowa sekcja rytmiczna i maestro Błędowski.

Na całość płyty składają się przede wszystkim znane fanom standardy zespołu, takie jak „Kattowitz”, „Czakuś” czy „Ściepka”.  Nie będę się rozwodził nad zmianami aranżacyjnymi i różnicami między tymi wersjami, a oryginałami. Kawałek tytułowy pełniący funkcję intro doskonale sprawdza się w swojej roli. Przygotowuje słuchacza na niesamowitą, niepodobną do innych podróż po nowych fascynacjach szanownej grupy z Katowic. Jest mocno, ciężko, a przy tym niesamowicie płynnie. Tutaj muszę wtrącić, że bardzo mnie ciekawiło jak zostanie rozwiązana kwestia brzmienia skrzypiec. Byłem całkowicie pewny, że Jan Błędowski nie zniży się do zerżnięcia patentów sławnego Michała Jelonka – skrzypka poruszającego się w stylistyce muzyki metalowej. Mistrz wyszedł z wyzwania obronną ręką. Instrument brzmi w sposób jedyny w swoim rodzaju, a przy tym słychać czyje wyćwiczone dłonie nim operują! Z kolei czyste brzmienie gitary pana Windera jest jasnym kontrastem w stosunku do mrocznego brzmienia reszty składu. Zresztą sam wirtuoz powiedział, że sprzętu na potrzeby albumu zmieniać nie zamierza. Muzyk z charakterem.

Na płycie wyróżniają się, a jakże, utwory nowe. „Existence In Possesion”, wręcz prog-metalowy utwór ze zmianami tempa oraz nastroju, jest fajnym momentem na płycie.  Zaraz po nim słyszymy kolejną kompozycję zespołu Sepsis (gitarzysta Dominik Durlik, Piotr Wierzba – gitarzysta basowy i Rafał Cioroń – perkusista – dopełnili składu występującego na płycie) pod tytułem „Rumble Tumble”. Wolna, nastrojowa muzyka podkreślana miarowym ciężkim beatem perkusji i opowieścią snutą przez skrzypce. Trzeba posłuchać samemu. I po ciemku. Można dostać zawału gdy… kot wskoczy nam na kolana!

Dodam tutaj, że na płycie znaleźli się goście. Darek „Popcorn” Popowicz znany z najlepszego w mojej opinii polskiego zespołu metalowego – Acid Drinkers, a także Igor „Izzy” Gwadera – złote dziecko z zespołu Anti Tunk Nun.

Na zakończenie tej recenzji koniecznie muszę podkreślić jedną rzecz. Nie jest to płyta metalowa. Jako osoba słuchająca tego gatunku muszę powiedzieć, że ten album zbliżył nas do czegoś, co można nazwać „blues-metalem” lub „metal-bluesem”. Może jestem patetyczny, być może album zbyt mi się spodobał lub można mi zarzucić, że zbyt lubię tą kapelę. Ale mam przeczucie, że jesteśmy świadkami powstawania nowej jakości, nowej formy ekspresji, którą – mam wielką nadzieję – podążą nie tylko panowie z Krzaka na swoim nowym albumie lecz również i rzesza młodych ludzi z werwą, głowami pełnymi pomysłów i sercami spragnionymi rewolucji muzycznej.

Karol Duda

Wydawca: Metal Mind Productions
Posłuchaj: www.metalmind.com.pl

Niki Buzz przepytany

opublikowano w dziale Polska

Amerykanin Niki Buzz, który z zespołem Dr Blues & Soul Re Vision zarejestrował materiał na soulową płytę podwójnego albumu „Dr Blues – Triubte To Ol’Skool Masters” opowiedział Blues.pl o swoich muzycznych marzeniach, o przeszłości i planach na najbliższe miesiące:

Blues.pl: Jakie były Twoje muzyczne początki? Pewnie wcześnie zacząłeś grać na gitarze?

Niki Buzz:Nic podobnego. To może wydać się dziwne, bo obecnie najczęściej kojarzy się mnie z gitarą, ale naukę gry na tym instrumencie rozpocząłem dopiero w wieku 27 lat. Wcześniej całkowicie byłem oddany perkusji, na której zresztą gram do dziś. W Planet Studio w Nowym Jorku przez klika lat zajmowałem się programowaniem rytmów oraz byłem gitarzystą sesyjnym. Obecnie gram na prawie dwudziestu różnych instrumentach, ale gitara najbardziej mnie pochłonęła.

Blues.pl: Jakie miałeś plany, oczekiwania kiedy zaczynałeś grać? Czy je zrealizowałeś?

NB: Wszystkie moje muzyczne plany z młodości zrealizowałem już sto razy! Grałem w mojej karierze z największymi światowymi wykonawcami, obecnie koncertuję na całym globie średnio przez dwie trzecie każdego roku. Mam własne domowe studio i własny zespół, w którym spełniam się grając swoje kompozycje. Żyję z muzyki i żyję muzyką. Cóż więcej mi potrzeba?

Blues.pl: Album „Dr Blues – Tribute To Ol’Skool Masters”, w którego realizacji wziąłeś udział, zdobył właśnie najbardziej prestiżową nagrodę polskiej sceny bluesowej. Jak powstały te nagrania?

NB: To wszystko działo się bardzo szybko, a jednocześnie zupełnie dla mnie niespodziewanie. Umówiliśmy się z Dr Bluesem na kilka koncertów w Polsce w lipcu zeszłego roku, ale nie spodziewałem się, że planuje on także nagrania. Pomysł bardzo mi się spodobał, bo soul jest muzyką w której wyrastałem i chociaż obecnie w moich projektach stylistycznie jestem daleki od klasycznego soulu, bo najczęściej gram rocka, to piosenki mojej młodości ciągle we mnie tkwią. W latach sześćdziesiątych przez jakiś czas grałem w zespołach Jamesa Browna, czy Ike’a i Tiny Turner, którzy stali się później legendami. Wtedy powstawały utwory, które obecnie należą do klasyki tego gatunku. Bardzo bliski muzycznie jest mi Wilson Pickett, który okazał się także ulubionym wykonawcą soulowym Dr Bluesa. Wspólne zainteresowania muzyczne i podobne odczuwanie muzyki powoduje, że tak dobrze się rozumiemy. Nagrania do naszego albumu powstały w ciągu zaledwie kilku godzin w jego domu. Atmosfera była znakomita, a wszyscy mieliśmy dużo zabawy i radości przy ich realizacji.

Blues.pl: Wymieniłeś największe sławy czarnej muzyki. Z kim jeszcze współpracowałeś w czasie swojej muzycznej kariery?

NB: W latach 70tych i 80tych miałem możliwość gry z wieloma sławnymi wykonawcami. Z najciekawszych mogę wymienić Parliment Funkadelic, Ramones, Talking Heads, Patti Smith, Foreigner czy Whitney Houston. Z basistą Ozzy Osbourne’a – Donem Costą – stworzyłem grupę M-80. Tworzyłem także z Anitą Baker, Chaką Kahn czy The Village People. Ciekawym i ważnym dla mnie projektem była moja grupa Vendetta. Występowałem także z Curtisem Knightem – odkrywcą Jimi Hendriksa – między innymi w Polsce, dwadzieścia lat temu na festiwalu Rawa Blues. Okazało się, że na tym samym festiwalu grał także wtedy Dr Blues ze swoją grupą Wielka Łódź. Któż by pomyślał, że po dwudziestu latach los znów nas połączy i wspólnie dokonamy nagrań, które spotkają się z tak wielkim uznaniem fanów bluesa w Polsce i zdobędą zaszczytny tytuł Najlepszej Bluesowej Płyty roku 2013.

Blues.pl: A jakie jest teraz Twoje największe muzyczne marzenie?

NB: Mój świat w całości jest jednym wielkim snem i spełnianiem się marzeń. Kocham to, że każdy dzień przynosi mi niespodzianki i nowe przeżycia. Wszystko, co się dzieje wokoło najczęściej przerasta moje przewidywania. Choćby obecna współpraca z Dr Bluesem i tak wielkie uznanie polskich fanów dla albumu, który wspólnie nagraliśmy.

PD: Kiedy znów usłyszymy Ciebie w Polsce?

Blues.pl: Planujemy z Dr Bluesem wspólne koncerty na przełomie kwietnia i maja. Cieszę się, że znów będę mógł wystąpić przed polską publicznością, bo przyjęcie i atmosfera na koncertach w Polsce jest wyjątkowo gorąca, a Wasza reakcja na muzykę zawsze jest bardzo spontaniczna. Do zobaczenia!

Źródło: www.soulrevision.pl

Audiofilski dźwięk podszyty bluesem

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Słuchając klasycznych już nagrań Roberta Johnsona czy, bliżej naszych czasów, brudnego soundu Juniora Kimbrough i R.L. Burnside’a, trudno doszukiwać się audiofilskiej realizacji, co nie znaczy, że dla melomanów rozkochanych w wysokiej jakości dźwięku i jeszcze wyższej klasy sprzęcie odsłuchowym do jego reprodukcji blues i jego okolice to fonograficzna pustynia. Szwedzkie Opus3, niemiecki Stockfisch i norweskie KKV to wytwórnie, które oprócz delikatnych brzmień – raz na jakiś czas nawiązujących do bluesa lub czerpiących z niego inspiracje – serwują swoim słuchaczom w pełni audiofilskie produkcje, często wydając swoje albumy nie tylko na zwykłych płytach CD, ale też na bardziej zaawansowanych technicznie dyskach SACD, czy będących synonimem najmilszej dla ucha reprodukcji dźwięku stuosiemdziesięciogramowych winylach.

Wśród nowości Opus3 Records takim bluesującym albumem jest „Southward Bound” B.B. Driftwooda. To drugi, obok Pedera Af Ugglasa, szwedzki gitarzysta w katalogu Opus3, który czaruje słuchaczy brzmieniem gitary slide. O ile jednak Ugglas wykorzystuje ją w rozlanych kompozycjach przypominających trochę fragmenty ścieżki dźwiękowej do filmu noir, o tyle Driftwood pisze zgrabne piosenki, które równie dobrze, co w domowym odtwarzaczu, czują się na radiowej antenie przyzwyczajonej do trzyminutowych singli. W jednym i drugim przypadku mamy do czynienia z dźwiękami, w których łączą się elementy bluesa, muzyki gospel i soulu, tworząc wyjątkowej urody rootsowy kolaż. U Driftwooda ten koktajl przypomina trochę muzyczne poczynania innej gwiazdy Opus3 – niezwykle popularnego i uważanego za jednego z najciekawszych współczesnych akustycznych bluesmanów Erica Bibba, który na „Southward Bound” pojawia się w roli muzyka sesyjnego z dwunastostrunową gitarą na kolanach.

Na płycie Driftwooda Eric Bibb jest nieco w cieniu, ale na własnej „Blues, Ballads and Work Songs” stoi już w świetle reflektorów – choć porównanie nieco na wyrost, bo jak przystało na album nagrany solo, poza trzema piosenkami zarejestrowanymi z minimalnym akompaniamentem, muzyka ma niezwykle osobisty charakter. Te czternaście utworów zarejestrował Bibb w studiu Opus3 na przestrzeni kilku ostatnich lat – bez pośpiechu czy wielkich wydawniczych harmonogramów. Na warsztat, zgodnie z tytułem albumu, wziął przede wszystkim tradycyjne kompozycje stanowiące kanon szeroko pojętego amerykańskiego folkloru – na playliście pojawiają się „Goin’ Down The Road Feelin’ Bad”, „John Henry” czy „Take This Hammer”. Na takiego Bibba najbardziej zagorzali pasjonaci country-bluesa długo czekali.

Albumy Opus3, podobnie jak najnowsza produkcja niemieckiej wytwórni Stockfisch – longplay „Familiar” wokalistki Brooke Miller – to złote krążki z adnotacją Super Audio CD na pudełku, a więc płyty umożliwiające obcowanie z jeszcze lepszą jakością dźwięku niż pozwala na to tradycyjne CD, i to w wersji wielokanałowej, trochę jak w kinie domowym, jeśli tylko dysponujemy odpowiednim sprzętem. Sam Stockfisch przyzwyczaił już nas do pięknie brzmiących płyt z muzyką, przy której można się rozpłynąć – szczególnie, jeśli w centrum uwagi jest damski, zmysłowy głos. Niedawno była to Katja Maria Werker, teraz Brooke Miller – Kanadyjka, która debiutuje w szeregach Stockfischa bardzo oszczędną i nastrojową produkcją. Tylko głos i gitara – i właściwie nic więcej nie potrzeba. Całość kojarzy się trochę z muzyką Sary K., znanej bluesfanom ze współpracy z nieodżałowanym Chrisem Jonesem, czyli połową gitarowo-harmonijkowego duetu Chris Jones/Steve Baker. Podobna wrażliwość, a miejscami i sposób śpiewania. Do słuchania na wieczór w sam raz.

Wśród audiofilskich nowości z bluesem w tle, już na tradycyjnej płycie CD, ważne miejsce zajmuje drugie wspólne przedsięwzięcie amerykańskiego soulmana Mighty Sama McClaina i śpiewaczki z Iranu, Mahsy Vahdat. Płyta nazywa się „A Deeper Tone Of Longing – Love Duets Across Civilizations” i przynosi niezwykłą mieszankę muzyki Wschodu i Zachodu. Żeby było śmieszniej, całość wydała oficyna z północy – norweska wytwórnia Kirkelig Kulturverksted. KKV to oficyna, która od ponad trzydziestu lat działa w Norwegii, wydając znakomicie brzmiące płyty przynoszące dźwięki z pogranicza dobrego popu, szeroko rozumianej muzyki świata i muzyki klasycznej. Przekraczanie granic i barier to trend, który w katalogu KKV rysuje się bardzo wyraźnie, czy to w przeglądzie muzycznych stylów, które możemy tam znaleźć, czy w doborze repertuaru, który wyśpiewują wokaliści. Często są to wiersze i tak jest na płycie „Deeper Tone Of Longing”, na której Mahsa i Mighty Sam wyśpiewują irańskie wiersze miłosne – trochę po angielsku, a trochę w oryginale. O podkład muzyczny dbają tu między innymi goście Suwałki Blues Festival, Knut Reiersrud i Jarle Bernhoft. To w dużej mierze dzięki ich wpływowi, w uzupełnieniu do irańskich melodii towarzyszących wokalizom Mahsy, pod głosem Mighty Sama rozlewają się soulowe nuty i bluesowe solówki gitary. To nie jest łatwa muzyka, ale brzmi naprawdę nieziemsko – nie tylko na sprzęcie za milion dolarów*.

Przemek Draheim

* Można się o tym przekonać, oglądając dostępny na YouTube fragment kameralnego koncertu Mahsy Vahdat i Mighty Sama McClaina z repertuarem z ich pierwszej wspólnej płyty, „Scent of Reunion”.

Wydawca: Opus3 Records / Audio Forte, Stockfisch, Kirkelig Kulturverksted
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Wygraj bilety z Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Koniec marca zapowiada się dla stołecznych bluesfanów bardzo atrakcyjnie – na brak dobrych koncertów na pewno nie będą mogli narzekać. W piątek 26 marca, w Klubie Stodoła wystąpi Sławek Wierzcholski z Nocną Zmianą Bluesa i gościem specjalnym, skrzypkiem Janem Błędowskim. Niedługo później, w poniedziałek 29 marca, w ramach najnowszej edycji Warsaw Blues Night, w Klubie Hybrydy zagra John Primer – bluesman sportretowany na okładce bieżącego numeru magazynu Living Blues.

Wraz z organizatorami tych warszawskich koncertów przygotowaliśmy dla Was miłą niespodziankę, po jednym podwójnym zaproszeniu na każdy z tych muzycznych wieczorów.

Żeby zdobyć zaproszenie na piątkowy koncert Nocnej Zmiany należy odpowiedzieć na pytanie: z jakim popularnym polskim zespołem wiąże się nazwisko Jana Błędowskiego? Odpowiedź, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do czwartku 25 marca, do godziny 23:59. Dzień później ogłosimy zwycięzcę losowania, który wybierze się na koncert z osobą towarzyszącą.

Losowaniem podwójnego zaproszenia na koncert Johna Primera rządzą podobne zasady. Zmienia się tylko pytanie i dzień, do którego czekamy na Wasze odpowiedzi. Czy John Primer otrzymał w swojej karierze nominację do prestiżowej Blues Music Award? Na maile z prawidłowymi odpowiedziami czekamy do soboty 27 marca, do godziny 23:59. Nazwisko zwycięzcy podamy dzień później.

Źródło: Blues.pl, Stodoła i Warsaw Blues Night

Pęczak o Wierzcholskim w książce oraz w Toruniu

opublikowano w dziale Polska

Nakładem toruńskiego Wydawnictwa Adam Marszałek ukazała się właśnie książka „Cały ten blues – przypadek Sławka Wierzcholskiego”, której autorem jest Mirosław Pęczak – kulturoznawca, wykładowca akademicki czy wreszcie publicysta tygodnika „Polityka”. Na 170 stronach książki znalazły się przemyślenia autora na temat jego bohatera, zapisy rozmów obu panów, ale także pełna dyskografia Wierzcholskiego czy ciekawe, często nieupubliczniane dotąd zdjęcia. Promocja książki z udziałem jej autora i bohatera odbędzie się we wtorek, 4 listopada, w Kafeterii Struna Światła w toruńskim Dworze Artusa. Nie zabraknie ilustracji muzycznej, w której obok Sławka Wierzcholskiego pojawi się Bogdan Hołownia.

Źródło: www.artus.torun.pl

Drugi teledysk Blue Sounds

opublikowano w dziale Polska

„Już nie ma nas” to utwór promujący drugą płytę zespołu Blue Sounds (fot. Jakub Karkoszka) zatytułowaną „Karuna” i singiel, który doczekał się drugiego w historii grupy wideoklipu. 7 listopada ubiegłego roku piosenka miała swoją premierę, a już 19 grudnia tego samego roku była piosenką dnia w Pierwszym Programie Polskiego Radia. Utwór zajmował wielokrotnie pierwsze miejsca na listach przebojów kilku rozgłośni radiowych, a w plebiscycie „Gramy swoje” Radia RDN Małopolska słuchacze przyznali mu tytuł piosenki miesiąca. W tym samym plebiscycie Marek Niedźwiecki i Roman Rogowiecki zauważyli go wśród utworów takich wykonawców jak Ania Dąbrowska, zespół Bracia, Czesław Śpiewa, Mela Koteluk czy Ania Wyszkoni i przyznali mu drugie i trzecie miejsce. Jak mówi zespół klip, który ukazuje się po kilku miesiącach od premiery płyty „Karuna”, ma nie tylko promować ich nowy album, ale przede wszystkim ma być formą podziękowania dla oddanych sympatyków zespołu, czy chociażby fanów piosenki „Już nie ma nas”. Produkcją teledysku zajęła się włocławska ekipa Lans Productions, która jest też autorem klipu do pierwszego singla z płyty.

Oba dni zdjęciowe zostały zrealizowane we włocławskim hotelu Garage Hotel Włocławek, który dzięki zaangażowaniu właścicieli Aleksandry i Tyberiusza Rajs, został w całości udostępniony dla ekipy filmowej. Jak podkreślają twórcy teledysku, jest to jedyne takie miejsce na mapie Polski: „Klimatyczny wystrój pokoi oraz restauracja stylizowana na amerykańskie lata 50. rozbudza wyobraźnię i sama prosi się o niezwykłe filmowe historie”. Sceny były również kręcone w plenerach Włocławka.

Poza serwisem YouTube teledysk będzie można obejrzeć między innymi w regionalnej telewizji Kujawy oraz na ogólnopolskim kanale Kino Polska Muzyka.

Źródło: www.facebook.com/bluesoundspl

Zmarł Alvin Lee

opublikowano w dziale Świat

Jak podał brytyjski The Telegraph, 6 marca w wyniku pooperacyjnych komplikacji zmarł Alvin Lee (fot. strona domowa artysty) – brytyjski gitarzysta rockowy, lider Ten Years After, z którym zapisał się w historii muzyki przede wszystkim porywającym wykonaniem kompozycji „I’m Going Home” podczas legendarnego festiwalu Woodstock. Miał 68 lat. Jak czytamy w brytyjskim dzienniku, w jednym z wywiadów dla magazynu Rolling Stone Alvin Lee żalił się na status gwiazdy, jaki przyniósł mu tamten występ żałując, że od tamtej pory publiczność chce go słuchać przede wszystkim w głośnych rock’n’rollowych solówkach, podczas gdy on sam czuje się instrumentalistą o znacznie szerszych horyzontach. Odbiciem tej uwagi niech będzie dostępny na YouTube fragment jednego z późniejszych koncertów Alvina Lee w mocno bluesowym repertuarze.

Źródło: www.telegraph.co.uk

RIP Cat Records

opublikowano w dziale Wydawnictwa

W 2010 roku na amerykańskim rynku wydawniczym pojawiła się nowa bluesowa wytwórnia, RIP Cat Records. Jej założyciel, Scott Abeyta, postawił sobie za cel prezentowanie ciekawych, a dotąd nieznanych bluesowych wykonawców, związanych głównie z kalifornijską sceną muzyczną. Stąd w katalogu wytwórni dominuje West Coast blues, ale słychać też echa rhythm’n’bluesa czy rockabilly. Warto przyjrzeć się zespołom, które nagrywają dla RIP Cat.

Klasyczne granie spod znaku West Coast bluesa z gitarą i przesterowaną harmonijką w rolach głównych to płyta „Americana” grupy The 44s, która miała się pojawić tego lata w Polsce na kilku koncertach. Niestety, z trasy koncertowej wyszły nici – a szkoda, bo zawartość albumu zapowiadała niezwykle rasowe granie. Tych rasowych i świetnie brzmiących płyt w katalogu RIP Cat z miesiąca na miesiąc jest coraz więcej.

Nowy krążek, po siedmiu latach milczenia, wydał w tej oficynie zespół The Blasters – gentlemani, którzy na kalifornijskiej scenie funkcjonują od 1979 roku. Na album „Fun On Saturday Night” złożyły się kompozycje w klimacie rhythm’n’bluesa niczym z potańcówki w amerykańskim liceum z połowy lat pięćdziesiątych, trochę jak w pierwszej części przygód Marty’ego McFly’a z „Powrotu do przyszłości”. Miłe granie w nastroju retro.

Kilka lat temu w ręce bluesowych słuchaczy wpadła płyta sygnowana przez harmonijkarza Johnny’ego Mastro i prowadzony przez niego zespół The Mama’s Boys – album z czarną okładką i mroczną, ciężką zawartością, w interesujący sposób łączącą tradycyjnego bluesa z dozą rocka czy wręcz psychodelii. Okazuje się, że najnowszy longplay Johnny Mastro nagrał właśnie dla RIP Cat Records i co ważne, płyta ani o jotę nie ustępuje czarnemu debiutowi. „Luke’s Dream”, bo tak nazywa się krążek, to muzyka z wysokiej półki – świeża, ekscytująca, pełna ekspresji.

Miał nosa Scott Abeyta, założyciel RIP Cat Records, proponując Johnny’emu Mastro kontrakt płytowy w swojej oficynie. Oczywiście nie zapomniał przy tym o sobie i kolegach z zespołu w którym gra na gitarze – Whiteboy James & The Blues Express. Grupa działała w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, by na początku nowego millennium zawiesić działalność. Whiteboy James reaktywował band kilka lat temu i – jak pokazuje album „Extreme Makeover” – warto było na to czekać. Zabawna okładka z pięcioma kalifornijskimi pin-up girls dbającymi o wizaż lidera zespołu sugeruje, że poczucia humoru członkom zespołu nie brakuje. Podobnie jak muzycznego talentu w guście miłośników dźwięków w stylu nieodżałowanego Hollywood Fatsa czy bliższego naszym czasom Kida Ramosa.

Słuchając najnowszych płyt RIP Cat Records warto pamiętać o krążku The Mighty Mojo Prophets, który firma wydała jako pierwszy, otwierając tym samym nowy rozdział w długiej i bardzo pięknej historii kalifornijskiego bluesa, na kartach której złotą czcionką zapisały się takie gwiazdy jak Rod Piazza, William Clarke czy James Harman. Jeśli takie są początki, kto wie do jakiego poziomu wytwórnia dojdzie za kilka lat. Warto mieć ją na oku.

Przemek Draheim

Wydawca: RIP Cat Records
Posłuchaj: www.ripcatrecords.com

Son Of Dave „03”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Nie lubię określania Son Of Dave’a jako bluesmana nowych czasów, ani innych temu podobnych przydomków. Zawsze patrzyłem na jego twórczość przez pryzmat muzyki punkowej. No ale skoro uważany jest za twórcę bluesowego, to kimże jestem by to osądzać? Z kronikarskiego obowiązku warto wspomnieć, że ma on za sobą supportowanie Iggy’ego Popa oraz jest endorserem harmonijek firmy Seydel.

U Syna Dave’a lubię wszystko, od jego image, z którego ma u mnie 5+, po projekty okładek płyt. Wystarczy obejrzeć okładkę albumu, który chcę przedstawić. Niby bluesowa, ale nie do końca. I na pewno oddaje klimat płyty. Mam większość albumów wydanych przez tego artystę, ale w tym tekście chciałem napisać co nieco o moim ulubionym, zatytułowanym „03”.

Son Of Dave jest harmonijkarzem używającym loop station. Moim skromnym zdaniem jest najlepszym użytkownikiem tego urządzenia spośród harmonijkarzy. Określany jest mianem „harpboxer” z racji używania beatboxingu w trakcie gry na instrumencie. Wybitnie rytmiczny muzyk. Na próżno szukać w jego muzyce powalających solówek, ale te, które gra, są pełne energii i mają świetny groove.

Na albumie znajduje się jedenaście utworów. Syna Dave’a wspierają w nich inni muzycy. CD jest dla mnie zbiorem najlepszych kompozycji tego muzyka, zaczynając od wspominającego stare czasy „Old Times Where Good Times”, przez wybitnie singlowego „Low Ridera”, po mojego ulubionego „Hellhounda”. Nie ma tu utworu, który mnie znudził – wszystkie są na wysokim poziomie i pokazują, że instrument jakim jest harmonijka może ewoluować w innym kierunku niż bluesowo-jazzowa wirtuozeria. Wspaniałym utworem jest chwytający za serce „I’m Not Your Friend No More”. Mocną stroną longplay’a są też pełne humory teksty.

Cały album genialnie pulsuje, wchodzi łatwo, a chęć posłuchania nowych utworów jest równie naturalna, jak pragnienie wody po grubej imprezie. Polecam!

Karol Duda

Wydawca: Kartel
Posłuchaj: www.amazon.co.uk

Gary Clark Jr. „Blak And Blu”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Nie spodziewałem się, że jakiś zespół czy artysta mile mnie zaskoczą. Mówiąc szczerze czułem znudzenie bluesem i zacząłem częściej słuchać innych gatunków (przeskoki od free jazzu do punk rocka są dość… ekstremalne). Czułem znudzenie gatunkiem. Nie pomogli nawet moi ulubieni Howlin’ Wolf, Jason Ricci i Sonny Boy Williamson II. Jedynie duet Satan and Adam pomagał mi zachować wiarę, że moją ukochaną muzykę można zagrać w świeży, pełen energii i porywający sposób. Od momentu gdy trzy lata temu usłyszałem po raz pierwszy Son Of Dave’a nie powalił mnie w zasadzie żaden muzyk. Nie przestałem lubić bluesa, uchowaj Boże, po prostu ciężko było znaleźć coś naprawdę wyjątkowego i świeżego. Nową, świeżą krew. Czas jakiś temu mój kolega posłał mi link do YouTube z wiadomością, że zawartość na pewno mi się spodoba. Od tego czasu obejrzałem chyba większość filmików z tym muzykiem, jakie można znaleźć na serwisie. Ten muzyk to Gary Clark Jr.

Szanowany i z kilkupłytowym dorobkiem występuje na scenie od wielu lat. Zaczynał grę na gitarze w Austin jako dwunastolatek. Tam dostał się pod skrzydła Clifforda Antone’a i w jego klubie o nazwie (a jakże!) Antone’s grywał, na przykład z Jimmiem Vaughanem, starszym bratem słynnego SRV.

Trochę to oklepane, ale wypadkową stylu Gary’ego jest kombinacja bluesa, rocka, jazzu, ale także hip-hopu, flamenco i tybetańskich śpiewów gardłowych. No zagalopowałem się, bez flamenco i tybetańskich śpiewów gardłowych. Ma za sobą występy na Crossroads Guitar Festival, gdzie grał m.in. z ZZ Top, Ericem Claptonem, Jeffem Beckiem i Steviem Wonderem. Razem z B.B. Kingiem, Mickiem Jaggerem i Buddy’m Guy’em grał w Białym Domu dla prezydenta Obamy. Z Danny’m Gloverem grał też w filmie „Honeydripper” z roku 2007 wcielając się w rolę bluesmana.

Po przeczytaniu jego biografii i zapoznaniu się z kilkoma utworami Gary’ego na YouTube postanowiłem przesłuchać któryś z jego albumów. Wybór padł na najnowszy „Blak and Blu”. To, co jest na tym albumie wyjątkowe, to brzmienie. Gładziutkie, z bardzo „zfuzzowaną” gitarą i gładkim wokalem. Od razu słychać, że Gary Clark nie udaje kogoś kim nie jest i nie powiela schematów.
Utwory na krążku są bardzo zróżnicowane, ale mają wspólny mianownik – brzmienie. To brzmienie i brak strachu przed eksperymentami stanowią siłę albumu. Wystarczy posłuchać utworu tytułowego żeby wiedzieć o czym mówię. Na płycie znajdziemy przekrój przez wszystkie inspiracje Gary’ego, w tym bluesa. Otwierający longplay „Ain’t Messin’ Around” miło mi się kojarzy z Trombonem Shorty’m i klimatami nowoorleańskimi. Mamy country w „Travis Country” i przyjemne melodie kojarzące się z hip-hopem w utworze „The Life”. Najmocniejszym, wręcz hard-rockowym utworem jest nr 7 – „Glitter Ain’t Gold (Jumpin’ For Nothin’)”. Nie zabrakło też największego jak dotąd hitu Clark’a, modern bluesowego „Bright Lights”. Nie będę opisywał każdego utworu z osobna. Powiem tyle, że każdy znajdzie na tym albumie coś dla siebie. Warte pochwały jest też według mnie fakt, że większość kompozycji oparta jest tu o wyraźny riff gitarowy, co niestety jest dziś często zapomniane nawet przez zespoły rockowe.

Z wielka przyjemnością słucham tej muzyki i na pewno na długo zagości ona w moim odtwarzaczu. Z niecierpliwością czekam na dalsze wydawnictwa gentlemana, którego magazyn Rolling Stone nazwał w 2011 roku „Best Young Gun”.

Karol Duda

Wydawca: Warner Music Poland
Posłuchaj: www.amazon.com

Otis Clay „Live!”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

11 lipca w Olsztynie, w ramach Olsztyńskich Nocy Bluesowych wystąpi Otis Clay – to już wiecie. Ja chciałbym opowiedzieć Wam o czymś, o czym być może dotąd nie słyszeliście.

Każdy muzyk ma chyba w swojej dyskografii tę jedną, szczególną płytę, która bardziej niż wszystkie inne wyraża jego muzyczne „ja”. Album, na którym brzmi lepiej niż kiedykolwiek wcześniej i kiedykolwiek później – jakby mocniej, jakby intensywniej. Album, za który przede wszystkim kochają go fani. Otis Clay też ma w dorobku taką płytę, tyle że mało kto ją słyszał…

„Live! Otis Clay” – na taki tytuł można się natknąć przeglądając jego dyskografię na internetowych stronach poświęconych muzyce soul. Na specjalistycznych forach pojawia się nieco więcej informacji – „(…) album koncertowy, zarejestrowany w Japonii i tylko tam wydany”. Trochę mimowolnie taki opis kieruje nas od razu do płyty „Soul Man: Live In Japan” wydanej przez wytwórnię Rounder i łatwo dostępnej na kompaktowym krążku. Ale to nie ten koncert. Z wywiadu jaki dla Petera Jocobsa z belgijskiego magazynu „Back To The Roots” udzielił Billy Price – biały soulowy wokalista i miłośnik talentu Clay’a – dowiadujemy się, że na rynku ukazały się dwa zapisy japońskich koncertów Otisa. Jak mówi Price: „Byłem wielkim fanem Clay’a, szczególnie po tym, jak Denny Bruce wręczył mi kasetę magnetofonową, na którą nagrał jego pierwszy japoński album. Bo były dwa. „Soul Man: Live In Japan”, którym zachwyca się wielu fanów to nie ten, o którym myślę. Był inny, wcześniejszy, wydany przez JVC i to właśnie on jest niesamowity. Ta kaseta spędzała w moim odtwarzaczu całe miesiące, bez przerwy.”

Bogatsi o tę wiedzę wracamy na soulowe fora, już wiemy czego szukać i na co zwracać uwagę. Szperanie daje efekty – pojawiają się nowe informacje. Popularny „Soul Man: Live In Japan” został zarejestrowany 22 października 1983 roku podczas występu w Yubin Chokin Hall w Tokio. Clay’owi towarzyszyła wtedy słynna sekcja Hi Records – Teenie Hodges na gitarze, Charles Hodges na organach, Lerroy Hodges na basie i Howard Grimes na perkusji. Zespół brzmi wyśmienicie, a stojący na jego czele śpiewak wspina się na wyżyny głosowych możliwości. Ponoć kilka miesięcy przed tym koncertem Clay przeszedł poważny samochodowy wypadek, ale chyba zdążył o nim zapomnieć, bo trudno wyobrazić sobie, żeby mógł brzmieć lepiej.

A jednak… 11 i 13 kwietnia 1978 roku w Toranomon Hall w Tokio był jedynym soulowym wokalistą, jaki liczył się na świecie – takie przynajmniej wrażenie roztoczył ze sceny i z łatwością zahipnotyzował publiczność. Pomógł mu w tym własny zespół, ten z którym regularnie pokazywał się w Chicago. Soulowego beatu pilnowali tam dla niego Tony Coleman na bębnach i młodziutki wówczas Russell Jackson na basie, na gitarze grał Leonard Gill, w sekcji dętej zasiadał Orville McFarland. Dzięki nim Otis Clay mógł błyszczeć i z tej możliwości korzystał. Dziki, nieokiełznany, nieustraszony – przez ponad 110 minut śpiewał tak, jakby od tego zależało jego życie, jakby jutra miało nie być.

Mówi się często, że wielki idol Clay’a, O.V. Wright, był wyjątkowym wokalistą, bo w każdym z wyśpiewanych przez niego słów słychać było namacalny, fizyczny ból. Podczas tych dwóch nocy w Tokio ból słychać było w głosie Clay’a. Kiedy w bluesowym „I Can’t Take It” zbliżył się do refrenu, wydawało się, że jest już na kolanach, zmiażdżony przez kobietę, która chce go opuścić. Muzyka zrobiła się cichsza, a on śpiewał jakby ostatkiem sił, jakby zbierając się do stawienia czoła fatalnej prawdzie. Majstersztyk, esencja głębokiego soulu. W „Let Me In” pokazał się inaczej – jako kochanek, który zaczyna flirt. Trochę z nadzieją, że będzie dobrze. I znów, te emocje słychać w głosie. Wiara, nadzieja, miłość – niby banał, ale w orkiestrowej konwencji oderwały publiczność od ziemi.

Oczywiście w Toranomon Hall nie zabrakło dynamicznego soulu. Pulsujące „Turn Back The Hands Of Time” mknie przed siebie i w jego rytmie Clay schodzi ze sceny, ale po owacji na stojąco wraca na nią równie dynamicznie. Wywołujące go chórki i linia basu, którą zna każdy miłośnik klasycznego soulu powodują euforię Japończyków. Gdy do głosu dochodzi sekcja dęta wiadomo już na pewno – przyszła pora na „Trying To Live My Life Without You”. To, co na singlu trwało jedynie dwie i pół minuty, tu przeradza się w dziesięciominutową fetę. Są improwizacje, muzyczny cytat z pickettowego „In The Midnight Hour”, a publiczność skanduje O-T-I-S!, O-T-I-S!, O-T-I-S! Wyjątkowa noc powoli dobiega końca. Gdy wybrzmiewają ostatnie takty „I Die A Little Each Day” gasną światła i zapada cisza, jedyna muzyka, która może dorównać temu, czego podczas tych dwóch wiosennych dni doświadczyła Japonia.

Czy to możliwe, że taki diament pozostał praktycznie nieznany szerszej publiczności? Tak wyszło. W 1978 album „Live! Otis Clay” wydano w Japonii jako podwójny longplay, który nigdy nie doczekał się europejskiego czy amerykańskiego wydania. Kiedy na rynku pojawiły się krążki kompaktowe koncert trafił na nowy nośnik, ale w wersji mocno okrojonej. Jeśli dobrze liczę ucięto ponad pół godziny muzyki, przetasowano też nieco kolejność utworów. Ponoć japońskie wydanie można było przez jakoś czas kupić w Holandii, jako dalekowschodni import. W 1996 roku – na licencji japońskiego Victora – koncert wydano w Brazylii, znowu w wersji okrojonej. Oba wydania są dziś praktycznie nie do zdobycia – na rynku wtórnym widziałem tę płytę tylko raz, oczywiście za słuszną cenę. Z drugiej strony pojawia się paradoks. Szukamy czegoś co przyniesie genialne dźwięki po to, by podczas ich słuchania żałować, że producent zabrał nam tyle wspaniałej muzyki, kto wie czy nie najsmaczniejsze kąski. Ale ponoć lepiej mieć trochę, niż wcale. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest longplay, ten oryginalny japoński rarytas. Do niego potrzeba już tylko wygodnego fotela i zamkniętych oczu – wtedy zaczyna działać magia.

Przemek Draheim

P.S. O ile kiedyś o młodych ludziach mówiło się „pokolenie MTV”, o tyle dziś niepodzielnie rządzi youtube.com. Może dobrze, bo dzięki niemu tej płyty posłuchać może każdy, kogo interesuje soul. Serdecznie dziękuję JigzagKT z Japonii, który na swoim profilu – w dźwięku wysokiej jakości – udostępnił dla Was ten album w obszernych fragmentach. Z niego, poniżej, „I Can’t Take It” – klasyczny soul, który rzadko kiedy brzmi lepiej niż zabrzmiał wtedy, w 1978 roku w tokijskim Toranomon Hall.

Wydawca: Victor
Posłuchaj: www.youtube.com/JigzagKT

Tadeusz Nalepa, Breakout i Przyjaciele
„60-te urodziny”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Sześć lat temu, 4 marca 2007 roku, media obiegła smutna informacja – „Ojciec Polskiego Bluesa” nie żyje. Kilkanaście dni temu, na kilka dni przed rocznicą tego wydarzenia na półki sklepowe trafia wyjątkowa płyta, „Tadeusz Nalepa, Breakout i Przyjaciele – 60-te urodziny” – wydawnictwo, które do tej pory funkcjonowało na rynku w formie płyty DVD. Jest to zapis jubileuszowego koncertu, który odbył się 10 lat temu w rzeszowskiej hali na Podpromiu. Nalepa obchodził wtedy swoje 60-te urodziny, ale także świętował 40-lecie pracy artystycznej. Wytwórnia Metal Mind Productions po raz pierwszy wypuściła na rynek to wydawnictwo w 2006 roku. Teraz przypomina koncert w wersji audio z trzynastoma utworami. Muzyki jest trochę mniej niż na wydaniu wideo, ale nie zabrakło tych najbardziej znanych, czy jak mówią jego najwięksi fani, nieśmiertelnych utworów Tadeusza Nalepy. Takim z pewnością jest „Modlitwa” zaśpiewana tu przez Marzenę Korzonek czy „Kiedy byłem małym chłopcem” wykonany w Rzeszowie przez Stanisława Soykę. Sam Soyka tak wspominał tamten występ u boku „Ojca Polskiego Bluesa”: „Tadeusz Nalepa był cudownym kapelmajstrem, a powszechny szacunek, którym był otaczany gdziekolwiek żeśmy przybywali, udzielał się wszystkim. Kiedy w 2003 roku zaprosił mnie na swój urodzinowy koncert w rodzinnym Rzeszowie, poczułem się wyróżniony. Znów mogłem usłyszeć jego esencjonalną bluesowo-gitarową narrację i poczuć energetyzującą prostotę w kontakcie zakulisowym”. Tę energię słychać było także na scenie, szczególnie, gdy obok Nalepy pojawiła się na niej Mira Kubasińska. Śpiewających kobiet obok Nalepy było tego wieczora więcej. Żona bluesmana, wokalistka Grażyna Dramowicz, która zaśpiewała z nim „To niemożliwe” i „Ten o Tobie film”, po dziesięciu latach tak wspomina tamten występ: „Pamiętam, że Tadeusz bardzo dużo pracy włożył w ten koncert, kosztowało go to dużo energii tym bardziej, że był pedantem i perfekcjonistą. Przygotowania były bardzo męczące, ale satysfakcja po wszystkim była ogromna. Tadeusz był po prostu szczęśliwy”. To zmęczenie słychać oczywiście na płycie, ale trudno wymagać, by sześćdziesięcioletni Tadeusz Nalepa brzmiał jak ten z czasu wczesnego Breakoutu. Zresztą, to chyba nie w tych kategoriach trzeba na tę płytę patrzeć. To ważny dokument i cenne ukoronowanie kariery, która nauczyła bluesa kilka pokoleń Polaków.

Przemek Draheim

Wydawca: Metal Mind Productions
Posłuchaj: www.metalmind.com.pl

Eryk Sardynka

opublikowano w dziale Polska

Eden Brent, Rod Piazza & The Mighty Flyers i Eric Sardinas (graf. Victor Czura) – to gwiazdy tegorocznej edycji festiwalu Rawa Blues. O ile jednak dwa pierwsze podmioty wykonawcze w październiku pojawią się w Polsce po raz pierwszy, o tyle trzeci zdążył już pokazać nam swoje koncertowe oblicze. O wrażeniach z „Sardinasa na żywo”, jego płytowych dokonaniach i fluidach płynących na linii artysta-słuchacz pisze poniżej Victor Czura – twórca festiwalu Satyrblues i autor audycji Blues Attack w Polskim Radiu Rzeszów:

Koncerty Erica Sardinasa można porównać jedynie do zjawiskowej urody Moniki Belucci. Wystarczy jedno jej spojrzenie i cały „Słoneczny Patrol” staje się atrakcyjny jak za przeproszeniem ogon węża.

Kiedy w 2000 r. w Sali Kongresowej po raz pierwszy zobaczyłem band Erica supportujący wówczas koncert gwiazdy wieczoru – a był nią Steve Vai – stało się jasne, że ten rodzaj ekspresjonizmu muzycznego na stałe poszerzy grono mojej uwielbianej gitarowej trójcy – SRV, Scott Henderson, Derek Trucks.

W niespełna 4 lata od daty pamiętnego warszawskiego koncertu, poszukując usilnie oficjalnego dystrybutora najnowszej płyty Erica, nadziałem się w Internecie na kilka chłodnych recenzji albumu „Black Pearls”, co prawdę mówiąc tylko sprowokowało u mnie większą chęć niezwłocznego zakupu krążka. Po uważnym przesłuchaniu płyty pomyślałem tak: niech Alkaida zwerbuje wszystkich tych nieszczęśników, którzy słyszą inaczej. Jednak akceptując sceptycyzm oponentów stwierdziłem bezstronnie, że „Black Pearls” istotnie nie nawiązuje witalnością do pierwszych dwóch albumów, które wręcz porażały swoją formą. Nie oznacza to, że nagrywając „Black Pearls” Eric postanowił nabić nas w przysłowiową butelkę, wysysając z naszego racjonalnego bluesowego portfela ostatnie zaskórniaki. To, że „Black Pearls” jest bardziej albumem rockowym niż bluesowym świadczy tylko o potrzebie zmierzenia się z materią post Hendrixowską, o czym zaświadczyć może m.in. umieszczone na okładce nazwisko producenta płyty Eddie’go Kramera, a wiadomo kim jest Kramer w branży!

Maestro Eric Sardinas (38 lat) jest artystą skupiającym w sobie wszystkie atuty nowoczesnego bluesmana, a co ważne tworzącym z uwielbieniem i respektem dla bluesowej tradycji (look at tatoo), więc stawianie mu zarzutu o zdradę błękitu uznałem za dziennikarskie nadużycie. Świętym obowiązkiem każdego artysty jest docieranie do nie odkrytych rejestrów percepcji po to chociażby, by na stare lata nie straszyć ze sceny sandałkami i krótkimi porciętami à la Clapton. Dziś żadna Layla na to nie poleci.

Jako wzorzec wolnego ducha i twórczego umysłu Eric jest artystą kompletnym, czemu zawsze daje wyraz na trzech interesujących bluesfana płaszczyznach: muzycznej, scenicznej i za kulisowej. Nie tylko bajecznie posługuje się techniką slide, grając niemalże wszystkie partie na zelektryfikowanej gitarze Dobro, ale też dysponuje charakterystycznym, łatwo rozpoznawalnym brzmieniem, a jego nieustępliwie i wściekle kąsająca gitara tworzy tak sugestywny obraz, że jakakolwiek konkurencja wypada przy nim tyleż okazale, co nadwiślańska dżdżownica przy grzechotniku diamentowym. Do swojej błyskotliwej techniki dokłada demoniczną ekspresję, wężowe ruchy (nie kocie – jest biały!) czym jest w stanie pobudzić nawet mumie egipskie do rytualnego odtańczenia pogo. Prawdą jest, że gra piekielnie głośno i extremalnie traktuje struny, ale prawdą też jest, że nie ucieka od ciszy, flażoletów i innych subtelności. Wielu scenicznych gagów Erica nie ma sensu streszczać, bo trzeba ten żywioł koniecznie zobaczyć, dotknąć, ugryźć, pomacać wykorzystując do tego celu koniecznie tegoroczną edycję festiwalu Rawa Blues. Bez tego doświadczenia dalsze dywagacje są bezprzedmiotowe. Jestem przekonany, że wyrwie katowicki Spodek razem z korzeniami!

Reasumując mogę tylko podpisać się pod zdaniem łebskiego dziennikarza z Music Connection Magazine, który tak oto określił moc sprawczą Erica: „If Satan had a blues band, this would be it”. Oto i cała i jedyna prawda o Eryku Sardynce.

Victor Czura

P.S. Poniżej – w ramach streszczenia tego, co powyżej – odrobina kryptoreklamy z Sardynką w roli głównej. Niech żyje Youtube i na zdrowie!

Gurf Morlix „Last Exit To Happyland”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Gurf Morlix ma za sobą cztery dekady kariery muzycznej, lecz mimo tego nie osiągnął wielkiej popularności, a w Polsce jest w zasadzie nieznany.  Być może co bardziej wnikliwi melomani spotkali się z jego nazwiskiem na okładkach płyt, chociażby  takich artystów jak Lucinda Williams albo Ray Wylie Hubbard. To chyba najlepiej rozpoznawalni z bardzo długiej listy wykonawców, jakich  wspierał na scenie i w studio. Spośród nich należałoby wymienić jeszcze Warrena Zevona, Michaela Penna, Iana McLagana czy Mary Gauthier.

W połowie lat siedemdziesiątych Morlix przeniósł się z rodzinnego Buffalo w stanie Nowy Jork do Teksasu, gdzie nieprzerwanie do dnia dzisiejszego realizuje się jako ceniony sideman, multiinstrumentalista, wokalista, producent nagrań. Wykorzystując swoje olbrzymie doświadczenie zdobyte w trakcie pracy z rozmaitymi muzykami, dziesięć lat temu rozpoczął działalność solową. Efektem tego był wydany w 2000 roku debiutancki longplay „Toad Of Titicaca”. Zarówno na tym, jak i na  dwóch kolejnych krążkach przeważały utwory bądź to stricte country’owe, bądź mocno nacechowane elementami tej muzyki, uzupełnione gdzieniegdzie o folkowe melodie. Przed dwoma laty ukazała się czwarta płyta długogrająca zatytułowana „Diamonds To Dust”, która przyniosła zmianę kierunku gatunkowego. Oprócz folkowych ballad pojawiły się wyraźne nawiązania do swamp bluesa oraz rocka. W takiej estetyce utrzymany jest również  najnowszy album  „Last Exit To Happyland”.

Zawiera on dziesięć kompozycji, w których Morlix z uczuciem opowiada historie, w dużej mierze inspirowane wątkami osobistymi i otaczającą go, często brutalną rzeczywistością. Realizm i szczerość przekazu wzmacnia fakt, iż Gurf samodzielnie zarejestrował wszystkie partie instrumentów, z wyjątkiem perkusji, oraz wyprodukował cały materiał, choć akurat w jego przypadku nie jest to niczym nowym. Do studia zaprosił także trzy znakomite wokalistki: Patty Griffin, Ruthie Foster i Barbarę Kooyman znaną z grupy Timbuk 3. Pierwsza z wymienionych użyczyła swego głosu głównie w tematach akustycznych, jak na przykład refleksyjnym „She’s A River”, czy nostalgicznej balladzie „Voice Of Midnight”. Warto przy tym dodać, że „Voice Of Midnight” oddaje pamięć zmarłej tragicznie Kim McLagan – żony angielskiego pianisty Iana McLagana. Barbara Kooyman śpiewa w duecie z Gurfem w kołyszącym „Music You Mighta Made” przy akompaniamencie ragtime’owej gitary akustycznej i grzechotek, a w tekście Morlix odnosi się do ducha nieżyjącego  przyjaciela i legendarnego artysty Blaze’a Foleya. Z kolei Ruthie Foster możemy usłyszeć w niesamowitej „swamp’owej” kompozycji „Drums From New Orleans”, gdzie na drugim planie generuje lament  przywodzący na myśl chórki z tematu Dra Johna „Zu Zu Mamou” – popularnego choćby z kultowego obrazu Alana Parkera „Harry Angel”. Mocno osadzony w nowoorleańskim klimacie, i to nie tylko za sprawą tytułu, jest również melancholijny „Walkin’ To New Orleans” oddający hołd ofiarom huraganu Katrina. Rytmika utworu i lekko zachrypnięty wokal Morlixa kojarzą się z Tomem Waitsem, a sound Hammonda B3 imitujący rechot żaby nasila „bagnisty” charakter kompozycji. Na krążku znalazły się też numery o rockowym zabarwieniu reprezentowane przez „One More Second” – nieco w  stylu Marka Knopflera, czy „End Of The Line” z  gitarą à la Neil Young, przy czym nie tak mocno „zabrudzoną” jak u legendarnego Kanadyjczyka. Ciekawy przekaz niesie z sobą liryczny, country’owo-bluesowy song „Crossroads” zakończony sentencją: „I know some people who sold their soul to the devil and they don’t sound nothing like Robert Johnson”… Trzeba przyznać, iż skłania ona do refleksji.

Taki jest w zasadzie cały „Last Exit To Happyland” – refleksyjny, często wzruszający, niekiedy ezoteryczny, słowem naładowany wielkimi emocjami. Dlatego warto poznać Gurfa Morlixa i posłuchać tego, co opowiada w swoich historiach.

Tomasz Kruba

Wydawca: Rootball Records
Posłuchaj: www.myspace.com/gurfmorlix

Ronnie and Neil

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Na niezwykle ciekawym albumie „Southern Rock Opera” grupa Drive-By Truckers zamieściła kompozycję „Ronnie and Neil” rzucającą światło na trochę tajemniczą, żeby nie powiedzieć obrosłą legendą znajomość dwóch wielkich postaci rock’n’rolla – Ronnie’go Van Zanta z grupy Lynyrd Skynyrd i Neila Younga. Pierwszy to legendarny wokalista i lider kultowej dla wielu formacji Lynyrd Skynyrd; drugi to ikona rock’n’rolla, jeden z najważniejszych autorów piosenek swojego pokolenia i postać, do której Van Zant odniósł się wprost w największym przeboju Lynyrd Skynyrd, utworze „Sweet Home Alabama”. Od premiery tej kompozycji minęło prawie 40 lat, ale kontrowersje wokół relacji na linii Van Zant-Young, dawniej podsycane przez branżowe pisma, dziś internetowych bloggerów,  nadal nie zostały do końca rozwiane. O co chodzi? Ano o fragment: „Well, I hope Neil Young will remember, a Southern man don’t need him around anyhow”, co czytane dosłownie oznacza: „Niech Pan Neil Young wie, że tu na południu wcale go nie potrzebujemy”. Mocne. A wszystko zaczęło się od utworu „Southern Man” z wydanej w 1970 roku płyty Neila Younga „After The Gold Rush”.

W kompozycji „Southern Man” i późniejszej „Alabama” z płyty „Harvest” z 1972 roku Young punktował te najczarniejsze i najbardziej bolesne, bo związane z segregacją rasową, skojarzenia z amerykańskim Południem, stawiając znak równości między słowami „Połdudniowcy” i „rasizm”. Odpowiedzią na takie postawienie sprawy było „Sweet Home Alabama”, w którym Lynyrd Skynyrd dał jasno do zrozumienia – takiego znaku równości stawiać nie można! Jak w jednym z wywiadów wspominał Van Zant: „Mieliśmy wrażenie, że Neil strzelał na oślep do kaczek, tylko po to, żeby ustrzelić jedną czy dwie. Owszem, jesteśmy buntownikami z Południa, ale znamy różnicę między dobrem i złem”. Niestety, wielu fanów odczytało dosłownie słowa piosenki i był ponoć okres, w którym Youngowi grożono śmiercią gdy koncertował na amerykańskim Południu. Zresztą, takich fragmentów, które w tym utworze spotkały się z różnym odbiorem jest więcej, choćby ten, w którym pada nazwisko gubernatora Alabamy, George’a Wallace’a. Wers „W Birmingham kochają gubernatora” odnoszący się do Wallace’a będącego wielkim zwolennikiem segregacji rasowej sprawił, że niektórzy zaczęli odczytywać ten utwór jako gloryfikację rasizmu, nie zauważając, że po wspomnianym wersie Ronnie Van Zant dośpiewuje wyraźne „Buu, buu, buu”, którego znaczenia chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Sam konflikt pomiędzy Lynyrd Skynyrd a Neilem Youngiem też można włożyć między bajki, bo po pierwsze sami artyści wielokrotnie deklarowali wzajemną sympatię i artystyczny szacunek; po drugie Ronnie Van Zant nosił na koszulce podobiznę Younga, a Young występował w t-shircie Lynyrd Skynyrd. Niby nic, ale w świecie rock’n’rolla znaczy to naprawdę dużo. Tyle o dawnych czasach.

Co Neil Young robi dziś słychać na wydanej niedawno płycie „Psychedelic Pill”. Rok 2012 to dla niego niezwykle płodny czas. Po kontrowersyjnym albumie „Americana”, na zdecydowanie lepiej przyjętej przez krytyków i publikę płycie „Psychodelic Pill” Neil Young w pięknym stylu, na dwóch krążkach CD, wskrzesza klimat przełomu lat 60. i 70. Psychodelicznym jamom nie ma tu końca, bo choć najkrótsze z utworów trwają standardowe 3 minuty, mamy też kąski szesnastominutowe i rodzynka, otwierającą całość kompozycję, „Driftin Back” liczącą sobie 27 minut. Prawie pół godziny. W dzisiejszych czasach nie do pomyślenia, a proszę.

Nową, genialną płytę, wydali też Lynyrd Skynyrd i… chociaż historia tego zespołu nie oszczędzała, i na pewno trafią się tacy, którzy powiedzą z przekąsem, że „Lynyrd Skynyrd się skończył”, album „Last Of A Dyin’ Breed” – przynajmniej piszącemu te słowa – mówi coś zupełnie innego. Krążek przynosi solidne rockowe riffy na trzy gitary i niemożliwy do podrobienia klimat amerykańskiego Południa, czyli znak rozpoznawczy zespołu, którego nazwa to synonim Southern rocka. Chociaż słychać głosy, że „Last Of A Dyin’ Breed” to już nie jest klasyczny Southern rock, a brzmienie bardzo współczesnego amerykańskiego Południa, w którym ciężki blues-rock czy wręcz hard-rockowe gitarowe zagrywki zepchnęły elementy country na dalszy plan. Co nie zmienia faktu, że płyta może się niesamowicie podobać – ma energię, moc, ale też nastrój. Jak na produkcję kapeli, której Drive-By Truckers poświęcili całą Southern rockową operę, przystało.

Przemek Draheim

Wydawca: Lost Highway Recprds, Warner Music Poland
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Harmonijkowe show Amandy Taylor

opublikowano w dziale Świat

Bob Corritore przekazał nam informację, która niejednego miłośnika bluesowej informacji przyprawi o szybszy oddech. 1, 2 i 3 października w klubie Rhythm Room w amerykańskim Phoenix odbędzie się wyjątkowy koncert – harmonijkowe show Amandy Taylor, obecnej żony Kima Wilsona i byłej Grega „Fingers” Taylora, a więc dwóch świetnych harmonijkarzy.

W koncertach pod wspólnym tytułem „Amanda’s Rollercoaster” zagra harmonijkowa śmietanka, między innymi: James Cotton, Billy Boy Arnold, Lazy Lester, Kim Wilson, Paul Oscher, James Harman, Johnny Dyer, Bharath Rajakumar, Johnny Sansone, Jerry Portnoy, a także Dave Waldman, Bob Corritore, RJ Mischo i Steve Marriner. Rejestracja ich występów ma się następnie ukazać na płycie CD i DVD. Szkoda, że dla większości polskich bluesfanów Phoenix nie jest szczególnie „po drodze”.

Źródło: www.bobcorritore.com

Joe Colombo & Deltachrome „Borderlive!”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wydawnictwo koncertowe w dyskografii każdego muzyka to poza względami sentymentalno-dokumentalnymi przede wszystkim  pozycja, która świadczy  o jego rzeczywistym charakterze. To właśnie estrada stanowi prawdziwe wyzwanie dla wykonawcy, a publiczność na gorąco ocenia jego kompetencje w sferze muzycznej i scenicznej. 11 września 2010 roku podczas jedenastej edycji festiwalu Satyrblues w Tarnobrzegu przed taką próbą stanął szwajcarski gitarzysta Joe Colombo ze swoim zespołem Deltachrome. Zadanie miał o tyle trudne, że występował w Polsce po raz pierwszy, a widownia znała go dotąd tylko z plakatu. Dowodem na to, że sprostał wyzwaniu jest zapis dziewięciu utworów,  wydany w Szwajcarii pod tytułem „Borderlive!”.

Colombo jest gitarzystą tak samo wiernym estetyce bluesowej, co i hardrockowej, toteż nie dziwi fakt, że już od pierwszych taktów otwierającego album kawałka „Upside Down Blues” zderzamy się z niespożytą energią i ekspresją. Zadziorny gitarowy riff wprawia w ruch poszczególne moduły perfekcyjnej  maszynerii, w jaką przeobraża się Deltachrome. Na pierwszy plan wychodzi szorstki, rockowy głos włoskiego wokalisty Franco Campanelli, a dźwiękową przestrzeń wypełnia sekcja rytmiczna (Gian-Andrea Costa – bas / Rocco Lombardi – perkusja) generująca niesamowity feeling. Środek utworu to już prawdziwe popisy lidera wykorzystujące zmiany tempa, pauzy, tłumienie strun i oczywiście nieodzowny element jego techniki – mistrzowski slide. Temperatura koncertu nie obniża się również w następnym numerze – klasyku „brodaczy” z Texasu, „Just Got Paid”, który dzięki Joe Bonamassie  przeżywa ostatnio swoją drugą młodość. Wolniejsze tempo i cięższe brzmienie w stosunku do oryginału i przede wszystkim partia wokalna kojarzą się  ze starym wyjadaczem Lemmym Kilmisterem. Zgoła odmienny nastrój przynosi instrumentalna kompozycja „By My Side”.  Delikatne flażolety na początku inicjują prawie dziewięć minut gitarowej subtelności. W tym momencie wypada tylko zamknąć oczy i przenieść się w eteryczny świat jaki proponuje nam zespół w tym majstersztyku. Kolejną pozycją playlisty jest hendriksowski „Third Stone From The Sun”, zagrany z funkową rytmiką i bulgoczącym efektem wah-wah. Utwór poprzedza krótkie basowe solo Gian-Andrei Costy, a kończy się popisami Rocco Lombardiego. Frazowanie i mocna artykulacja jaką dysponuje ten perkusista przywołują w pamięci legendarnego Johna „Bonzo” Bonhama.  Po tym wszystkim ponownie na pierwszy plan wysuwa się lider w standardzie Elmore’a Jamesa „It Hurts Me Too”. Colombo zagrał go w estetyce popularnego „Paris, Texas” Ry’a Coodera lub też jego wersji  „Dark Was The Night”, autorstwa Blind Willie Johnsona. Taka interpretacja zdecydowanie odróżnia się od wielu kopii tego utworu, powielanych do znudzenia przez dziesiątki wykonawców z Claptonem na czele. Świadczy to o dużej kreatywności szwajcarskiego gitarzysty, której prawdziwy upust daje w kolejnym numerze „Playin’ The Blues”. Jeżeli ktokolwiek miał jeszcze jakieś wątpliwości odnośnie tego, czy Joe naprawdę gra bluesa, to wykonanie tej kompozycji powinno je rozwiać, nawet u najbardziej zatwardziałych ortodoksów. Na tle wolno przetaczającej się sekcji rytmicznej Colombo pokazał ile możliwości kryje w sobie gitara rezofoniczna, i że można na niej zagrać dosłownie wszystko. Krótkie, surowe frazy z chicagowskiej West Side, przeszywający slide z najlepszych lat Johnny’ego Wintera, dźwiękowa ekwilibrystyka à la SRV, błyskotliwe wykorzystanie efektu wah-wah, finezyjne operowanie sprzężeniem zwrotnym, zmiana poziomu głośności gitary aż do całkowitego jej ściszenia i akustycznych akordów rodem z  Delty. A na zakończenie prawdziwy pokaz wirtuozerskich technik gry z tappingiem włącznie. Właśnie dla takich chwil warto przychodzić  na koncerty. Album wieńczy kompozycja „Cold Night” spod znaku Pride & Glory, z hard rockowym wokalem Campanelli.

„Borderlive!” udowadnia, że Deltachrome doskonale potrafią „udźwignąć” swoje studyjne kompozycje na koncercie, co jest w obecnych czasach olbrzymim atutem. Zarówno w formie, jak i w treści oferują publiczności maksymalną autentyczność i sto procent swoich możliwości. Joe Colombo w pełni potwierdza, że jest jednym z najlepszych „slajdzistów” na świecie i nie będzie żadną  przesadą stwierdzenie – jednym z najbardziej wartościowych obecnie gitarzystów blues-rockowych. On już od dawna gra w tej samej lidze co Eric Sardinas czy Derek Trucks, tylko mało osób jeszcze to wie. Jako pierwsi w Polsce przekonali się o tym uczestnicy  Satyrbluesa, a dokumentację stanowi opisywany album. I choć na krążku zapisano tylko 52 minuty i 16 sekund z prawie dwugodzinnego show, a dźwięk jest nieco sterylny jak na koncertowe produkcje, to dostarcza on sporą dawkę emocji i plasuje się w czołówce blues-rockowych wydawnictw live z ostatnich lat. Warto zainteresować się tą płytą, tym bardziej, że już niebawem nakładem Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia OKO ukaże się w Polsce limitowany digipack zawierający ten sam materiał audio oraz dysk DVD  z zapisem koncertu i atrakcyjnymi bonusami.

Tomasz Kruba

Wydawca: Joe Colombo
Posłuchaj: www.joecolombomusic.com

Bernard Allison także w Domecku

opublikowano w dziale Polska

O koncercie amerykańskiego gitarzysty Barnarda Allisona (fot. strona domowa artysty), syna wielkiego Luthera Allisona, który odbędzie się 19 października w poznańskim Blue Note Jazz Club w ramach koncertu towarzyszącego IV Europejskim Spotkaniom Tradycjonalistów Jazzowych, już informowaliśmy. Warto jednak dodać, że polscy melomani będą mogli posłuchać muzyka nie raz, a dwa razy. Drugi z polskich koncertów Bernarda Allisona odbędzie się 21 października w restauracji Stary Dom w Domecku koło Opola. Szczegóły na temat rezerwacji biletów znajdziecie na stronie restauracji.

Źródło: www.stary-dom.com

Junior Wells „On Tap”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Juniora Wellsa kojarzyłem głównie ze wspólnych występów z Buddy’m Guy’em (obłędna płyta live „Drinkin’ Tnt ’N’ Smokin’ Dynamite”!) i z zespołu wielkiego Muddy’ego Watersa. Kiedy pewnego dnia wstąpiłem do sklepu z używanymi płytami stanąłem przed wyborem: kupić płytę Juniora Wellsa „On Tap” lub Muddy’ego Watersa „I’m Ready”. Zdecydowałem się na Wellsa i nie żałuję.

Zawsze lubiłem klimatyczne okładki w płytach, a ta rusza – Junior za barem, sam artysta z szerokim uśmiechem nalewa piwo… Wszystko utrzymane w różnych odcieniach fioletu. Cud miód i rodzynki! Książeczka zawiera „pakiet standardowy”: krótką historię artysty i kilka faktów o płycie, ale kto czyta te dodatki, gdy najważniejsza jest muzyka? A ta stoi na jak najwyższym poziomie!

Album zawiera dziewięć genialnych utworów, które zdecydowanie różnią się stylistycznie od innych dokonań Juniora. Ciekawostką i cechą odróżniającą jest obecność sekcji dętej złożonej z A.C. Reeda na saksofonie tenorowym i Charlesa Milesa na alcie. Całość świetnie buja, jest różnorodna stylistycznie, no i ta harmonijka… Na płycie wyróżniają się utwory „Key To The Highway”, który przypadnie do gustu harmonijkarzom lubiącym pierwszopozycyjne granie oraz „The Train I Ride”, gdzie Junior gra wspaniałą, oszczędną imitację pociągu, tak zwany „train song” czy też „fox chase”. Moim faworytem na płycie jest jednak przejmujący „You Gotta Love Her With A Feeling” z głębokim i emocjonalnym śpiewem Juniora Wellsa. Idealny punkt kulminacyjny płyty.

Album trzyma równy poziom i jest naprawdę dobrą pozycją, jeśli ktoś chce się zainteresować solowymi płytami byłego harmonijkarza Muddy’ego Watersa. Uważam, że ten album może się spodobać zarówno fanom tradycyjnego bluesa, jak i harmonijkarzom, którzy fascynują się twórczością Juniora Wellsa. Polecam.

Karol Duda

P.S. Zachętą do przypomnienia sobie twórczości Juniora Wellsa niech będzie dostępny na YouTube fragment jednego z jego historycznych, klubowych występów. Jakość dźwięku nie jest tu najwyższa, ale intymna atmosfera klipu rekompensuje wszystkie braki.

Wydawca: Delmark Records
Posłuchaj: www.delmark.com

Tommy Castro „Hard Believer”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Nazwisko Tommy’ego Castro nie wymaga specjalnej rekomendacji. Ten, kto choć trochę interesuje się bluesem doskonale wie, iż nie chodzi o kubańskiego El Comandante, tylko o pochodzącego z Kalifornii utalentowanego gitarzystę i wokalistę, który od kilkunastu już lat raczy melomanów swoją pełną uczuć muzyką. Szczególnie głośno zrobiło się o nim w ubiegłym roku, kiedy za album „Painkiller” otrzymał nagrodę Blues Music Awards oraz zwyciężył w prestiżowej kategorii „B.B. King Entertainer of The Year”.

Początek bieżącego roku przyniósł kolejny news – Tommy Castro podpisał kontrakt z Alligator Records! Owocem przejścia pod skrzydła nowej wytwórni jest świeżutki jeszcze longplay „Hard Believer” wyprodukowany przez Johna Portera – legendę w tej branży, współpracującego z całą plejadą gwiazd, żeby wspomnieć tylko te największe w osobach B.B. Kinga czy Buddy’ego Guy’a. Jak prezentuje się Castro w swoim debiucie w barwach Alligatora? Gatunkowo artysta niezmiennie porusza się w obszarach, do jakich zdążyły nas przyzwyczaić jego wcześniejsze wydawnictwa. Stylistycznie wciąż wspaniale potrafi zachować własną tożsamość niezależnie od tego, czy wykonuje utwory autorskie, czy covery. Co do samych kompozycji już pierwsza na liście, jawiąca się pod dość nurtującym tytułem „Definition Of Insanity”, zwraca uwagę mniejszą ilością partii gitarowych w stosunku do pozostałych instrumentów.

I taki w zasadzie jest cały album. Częściej na pierwszy plan wybijają się instrumenty dęte i klawiszowe, które w rękach tak nietuzinkowych muzyków jak Keith Crossan, Tom Poole i Tony Stead nadają utworom dostojnego i szlachetnego charakteru. Nie oznacza to oczywiście, że Tommy porzucił gitarę w kąt i zajął się samym śpiewaniem. Nadal czaruje swoją grą w postaci dyskretnych wtrąceń i delikatnych ozdobników, a kiedy trzeba potrafi przygrzać ognistą solówką, ot jak chociażby  we wspomnianym numerze otwierającym płytę. Drugi  w kolejności „It Is What It Is” to utwór autorstwa zmarłego niedawno teksańskiego muzyka Stephena Brutona. Castro zadedykował mu niniejszy album „w podziękowaniu za przyjaźń i inspirację”. Kawał pięknego soulu niesie z sobą po mistrzowsku zaaranżowana kompozycja tytułowa, kojarząca się troszkę z leciwą „These Arms Of Mine” Otisa Reddinga. Rozpoczyna ją uroczy motyw sekcji dętej, kontynuowany po chwili przez głęboki głos Tommy’ego, a  całości dopełniają subtelne pląsy gitary oplecione łagodną hammondową mgiełką. Na tle pulsujących fortepianowych dźwięków oraz niezwykle realistycznej sekcji brzmi to wszystko naprawdę niesamowicie i uwieńczone jest śpiewnym, gitarowym solo w stylu Alberta Kinga. Takiego zespołowego grania nie powstydziłyby się nawet najlepsze orkiestry symfoniczne. Z kolei w świetnie  wykonanym „Ninety-Nine And One Half” Wilsona Picketta do głosu dochodzi Hammond Tony’ego Steada przypominający barwą wczesne nagrania Bookera T. Jonesa dla wytwórni Stax i znów urzekają wspaniale uzupełniające się poszczególne partie instrumentów. Z pozostałych zapożyczeń jakie znalazły się na płycie nie sposób pominąć słynnego dylanowskiego „Gotta Serve Somebody”, mocno przyprawionego soulowo-funkowym sosem, co osadziło go w zupełnie nowym wymiarze. Jest też podany w bardziej rockowej konwencji „Victims Of The Darkness” z repertuaru nowoorleańskiego pianisty Allena Toussainta oraz  żywiołowo zagrany, rhythm’n’bluesowy „My Babe” autorstwa duetu wokalnego The Righteous Brothers. Nieco więcej gitary możemy usłyszeć w funk-rockowej kompozycji „Trimmin’ Fat”, gdzie swoje slide’owe umiejętności demonstruje sam John Porter, a cały band znakomicie udowadnia, iż pauza to też muzyka. Rozmaitymi figurami gitarowymi nafaszerowany jest również szaleńczy rock’n’roll pod tytułem „Make It Back To Memphis”, ale tutaj akurat bardziej skupia na sobie uwagę Tony Stead i jego pianistyczne popisy à la Jerry Lee Lewis.

Castro nie zapomniał również o bluesie, a dokładnie swingującym jump bluesie, bo w takiej stylistyce wykonał kawałek „Backup Plan”, napisany wspólnie z Rickiem Estrinem. Na koniec serwuje nastrojowy popowo-soulowy temat Jeffa Turmesa o nazwie „The Trouble With Soul”. Choć taka estetyka, głównie za sprawą perkusji, może nie pasować do konwencji brzmieniowej albumu, to akurat w tym miejscu w ogóle ona nie przeszkadza… A wręcz przeciwnie, doskonale odpręża i relaksuje po wysłuchaniu takiej dawki dźwięków na naprawdę wysokim poziomie.

Kolejne udane wydawnictwo w dorobku Tommy’ego Castro potwierdza jego wielki talent i wyśmienitą formę artystyczną niezależnie od tego, z kim pracuje i dla kogo nagrywa. Płyta powinna zainteresować nawet ortodoksów, którzy twierdzą, iż muzyk w swojej twórczości już dawno odszedł od bluesa.

Tomasz Kruba

Wydawca: Alligator Records
Posłuchaj: www.myspace.com/tommycastroband

Andy Egert rozpoczyna trasę

opublikowano w dziale Polska

17 lipca szwajcarski gitarzysta, wokalista i harmonijkarz Andy Egert (fot. blinzelblinzel, www.flickr.com) wystąpi na tegorocznym Suwałki Blues Festival. Zanim jednak pojawi się w Suwałkach, wraz z sekcją rytmiczną Łukasza Gorczycy zagra trzy inne koncerty – 14 lipca na bydgoskim Rynku, dzień później w toruńskim Pubie Pamela i 16 lipca Barka Cafe w Mogilnie.

Koncertowi w Toruniu towarzyszyć będzie spotkanie ze Zdzisławem Pająkiem – dziennikarzem radiowym od przeszło czterdziestu lat związanym z bydgoską rozgłośnią Polskiego Radia – który promować będzie swoją najnowszą książkę, „Eric Clapton – Pielgrzym Rocka”.

Źródło: www.myspace.com/andyegert

Polski Dzień Bluesa: Wygraj 7 DVD
„The Blues”!

opublikowano w dziale Polska

Siedem płyt DVD wypełnionych filmami, w których Martin Scorsese razem z innymi wybitnymi reżyserami, takimi jak Clint Eastwood i Wim Wenders, zabierają widzów w świat muzyki, od klasycznego bluesa przez rock’n’rolla, jazz i rock – tak w skrócie wygląda epicka kolekcja „Polityki”, „The Blues”. Obok nośników wypełnionych mistrzowskimi koncertami, materiałami archiwalnymi i wywiadami z gwiazdami każda część kolekcji opatrzona jest esejami, które specjalnie na potrzeby wydawnictwa napisali między innymi Sławek Wierzcholski czy redaktor naczelny Blues.pl, Przemek Draheim.

Z okazji Polskiego Dnia Bluesa, wraz ze współautorem kolekcji, firmą New Media Concept, przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania jest cała kolekcja „The Blues”, czyli siedem wspaniałych filmów.

Nasza zabawa potrwa tydzień. Każdego dnia, od 13 do 19 września w tej notatce pojawiać się będą opisowe hasła korespondujące z poszczególnymi częściami kolekcji. Do każdego z nich – na koniec zabawy – należy podać nazwisko bluesmana/wykonawcy, którego dane hasło dotyczy.

Ci, którzy po zakończeniu konkursu przyślą e-mail zawierający wszystkie siedem haseł z przyporządkowanymi do nich prawidłowo nazwiskami wezmą udział w losowaniu jednego zestawu „The Blues”, czyli siedmiu wspaniałych płyt.

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości – obok rozwiązania – należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 19 września, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.


A oto konkursowe hasła:

Hasło 1 – Martin Scorsese, „Powrót do domu”:

  • Bluesman pierwszej generacji, którego styl gry na gitarze i kompozycje – takie jak choćby „Preachin’ Blues” – stanowiły źródło inspiracji dla rzeszy młodszych wykonawców, z Robertem Johnsonem czy Muddy Watersem na czele.

Hasło 2 – Clint Eastwood, „Królestwo fortepianu”:

  • Pianista, który grał z Muddy Watersem na prestiżowym Newport Jazz Festival i którego miejsce w zespole zajął pod koniec lat sześćdziesiątych Pinetop Perkins.

Hasło 3 – Wim Wenders , „Tajemnice ludzkiej duszy”:

  • W czasie swojego muzycznego życia nagrał trzydzieści kompozycji, ale to pełen niepokoju lament „Dark Was the Night – Cold Was the Ground” wyniósł go do rangi jednego z największych poetów gitary slide, stając się też inspiracją dla Ry Coodera przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej do filmu „Paryż, Texas”.

Hasło 4 – Richard Pearce, „Droga do Memphis”:

  • Wydany na singlu w 1951 roku „Three O’Clock Blues” w jego wykonaniu dotarł do pierwszego miejsca na liście bestsellerów R’n’B zwiastując późniejszą karierę, która doprowadziła go do statusu Króla Bluesa.

Hasło 5 – Charles Burnett, „Diabelski ogień”:

  • Gitarzysta, o którym krążyły legendy, jakoby zaprzedał duszę diabłu i postać, na historii której oparto scenariusz jednego z odcinków serialu „Supernatural” / „Nie z tego świata” nadawanego w Polsce w telewizji TVN.

Hasło 6 – Marc Levin, „Ojcowie chrzestni i synowie”:

  • Zakładając własny mieszany rasowo zespół ten biały harmonijkarz pokazał w latach sześćdziesiątych, że chicagowski blues nie jest już domeną tylko i wyłącznie Afro-Amerykanów.

Hasło 7 – Mike Figgis, „Czerwony, biały i bluesowy”:

  • Gitarzysta, którego niektórzy nazywali Bogiem, chociaż – jak sugeruje okładka jednej z płyt Johna Mayalla – niedaleko było mu do ziemskich uciech, choćby w postaci dziecięcego komiksu.

Znacie już wszystkie hasła. Teraz czekamy na e-maile z prawidłowym rozwiązaniem zagadki!

Źródło: Blues.pl

Jimiway Blues Festival! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Dwie ważne chicagowskie wytwórnie płytowe, dla których nagrywają zespoły będące zagranicznymi gwiazdami tegorocznego Jimiway Blues Festival to Alligator Records i Delmark - taka była prawidłowa odpowiedź w konkursie, który organizowaliśmy wspólnie z Benedyktem Kunickim, dyrektorem Jimiway. Do wygrania były dwa pojedyncze zaproszenia na wszystkie trzy festiwalowe dni.

Zwycięzcami konkursu są Robert z Kalisza i Jacek z Inowrocławia, gratulujemy.

Formacja Mississippi Heat i grupa Lil’Ed & The Blues Imperials, których dotyczyło pytanie, a także Mr. Sipp to gwiazdy jubileuszowej, dwudziestej piątej edycji Jimiway Blues Festival w Ostrowie Wielkopolskim, która odbędzie się 13, 14 i 15 października. Oczywiście w ramach festiwalu nie zabraknie polskich wykonawców. W ramach Jimiway wystąpią w tym roku Hot Lips, Hendrix Resurrection, Obstawa Prezydenta, Kraków Street Band, Blues Time, Blues Junkers i Gang Olsena. Muzyce towarzyszyć będą promocje nowych książek redaktorów Jana Chojnackiego i Zdzisława Pająka. Polecamy!

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Sonny Boy Williamson II
„Real Folk Blues/More Real Folk Blues”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Na wstępie muszę zaznaczyć, że recenzja nie będzie obiektywna. Jestem fanem Sonny Boy’a Williamsona II od początku mojego zainteresowania bluesem (wspaniała koncertowa wersja „All My Love In Vain” tylko z harmonijką i fortepianem, hmm… po usłyszeniu „wpadłem” na całego).

O Rice Millerze nie wiemy wiele, nawet to – ponoć prawdziwe nazwisko – jest niepewne.  Uważany jest za jednego z najbardziej wpływowych harmonijkarzy w dziejach tego instrumentu, a wpływy jego gry słychać u takich artystów jak James Cotton (notabene to wychowanek Millera, który uczył go swojego stylu. Sam Cotton zaczął pracować nad własnym brzmieniem dopiero, gdy rozpoczął współpracę z Muddy Watersem) czy Junior Wells. Graczami „nowego pokolenia”, u których słychać wpływy Sonny Boya Williamsona II są na przykład Kim Wilson czy Dennis Gruenling.

Płyta „The Real Folk Blues/More Real Folk Blues” jest kompilacją nagrań dokonanych dla wytwórni Chess Records w latach od 1957 (najstarszy utwór na płycie to „Dissatisfied” z 1957 roku) do 1963. Są to dwa albumy zremasterowane i nagrane na jedną płytę CD.

Po pierwszym przesłuchaniu całości zapragnąłem wysłuchać jej w wykonaniu na żywo… Ten materiał się aż prosi o wysłuchanie w wersji live. Najlepiej w zadymionym dymem papierosowym, ciemnym pubie przy kuflu zimnego piwa. Lub siedmiu kuflach. Niesamowita głębia dźwięku, natchnione partie instrumentów i szczerość w nagraniach powoduje, że do tego albumu chce się wracać, wracać i wracać.

Płyta zawiera książeczkę z życiorysem Rice’a Millera (prawdziwe imię Sonny Boy’a, a raczej najbardziej prawdopodobne) oraz ze wspomnieniami muzyków na jego temat. Głównemu bohaterowi towarzyszą w nagraniach postacie wybitne: Willie Dixon, Robert Jr. Lockwood, Luther Tucker, Otis Spann (!). Na longplay’u znajdują się dwadzieścia cztery utwory pokazujące niesamowitą umiejętność budowania nastroju i niebywałe umiejętności gry na harmonijce, a także nastrojowy, przepełniony emocjami śpiew Williamsona.

Album rozpoczyna się bardzo rytmicznym utworem „One Way Out”.  Słychać, że była to inspiracja dla Johna Mayalla, gdy pisał „Room To Move”.  Warto przybliżyć też inne utwory najbardziej zapadające w pamięć. „Too Young To Die” to kolejny numer, który przypadnie do gustu chwytliwym tekstem oraz ujmującymi partiami harmonijki. „Trust My Baby” to według mnie najmocniejszy moment tej płyty. Powolny, głęboki, nastrojowy utwór powodujący ciarki na plecach. Do tego jest to idealny wstępny utwór do nauki gry na harmonijce w pierwszej pozycji. Płyta zawiera tez prawie popowy „Peach Tree” z piękną melodią, która spodoba się nie tylko fanom bluesa. Przy tym utworze naprawdę chce się podnieść i poruszać w rytm muzyki! Wspomniany już „Dissatisfied” zagrany na harmonijce Hohner Koch (model harmonijki Marine Band z „suwakiem” jak w harmonijce chromatycznej), nieśmiertelny „Bye Bye Bird” ze świetną partią organów zagraną przez „nieznanego sprawcę” (najbardziej prawdopodobnymi są Lafayette Leake lub Billy Emerson) porywa dużo bardziej niż wersja live nagrana z Yardbirdsami. Bardzo zapadające w pamięć utwory to „Help Me” (właśnie w ten sposób trzeba grać ten utwór, minimum dźwięków, maksimum uczucia!) i „Bring It On Home” spopularyzowany przez Led Zeppelin, a niedawno przez nasz rodzimy Acid Drinkers.

Cała płyta to idealna muzyka „na wieczór”. Lekka, łatwo przyswajalna, a przy tym pełna uczuć i niesamowitych partii harmonijki Williamsona, które niejednego „wyścigowca ” i „wirtuoza” mogłyby wpędzić w kompleksy głębią i wyczuciem smaku. Polecam nie tylko fanom harmonijki, ale wszystkim miłośnikom bluesa!

Karol Duda

P.S. Zachetą do sięgnięcia po muzykę Sonny Boy′a Williamsona II niech będzie dostepne na YouTube historyczne nagranie „Bye Bye Bird”. 

Wydawca: Chess Records / Universal Music
Posłuchaj: www.amazon.com

Melody Gardot „Currency Of Man”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Odkąd Norah Jones osiągnęła komercyjny sukces, delikatne damskie głosy i równie zwiewne akustyczne aranżacje przestały być domeną miłośników jazzu, a stały się częścią muzycznego prawie-mainstreamu. Kilka lat temu, w ślady nowojorskiej koleżanki poszła młodziutka, bo wówczas niewiele ponad dwudziestoletnia Melody Gardot. Po ścieżce pełnych nastroju piosenek kroczyła na tyle interesująco, że i bluesfani zwrócili na nią uwagę. Ale nic w tym dziwnego, bo też obok takiego głosu trudno przejść obojętnie. Subtelny, bez odrobiny krzyku, jakby składający się z samego szeptu. Mniej charakterystyczny niż ten należący do Madeleine Peyroux, ale przez to łatwiejszy w odbiorze i pewnie trafiający do większej grupy odbiorców. Jednak w żadnym razie pospolity. W parze z głosem od początku szedł u niej talent do pisania piosenek, które brzmią świeżo, a jednocześnie przykuwają uwagę tym czymś, co już kiedyś, gdzieś się słyszało. To ponoć cecha największych songwriterów. Na nowym albumie, „Currency Of Man” tym czymś, co już kiedyś słyszeliśmy są zaangażowane społecznie teksty i echa głębokiego funku lat 60tych i 70tych, ale podane z taką maestrią, że nic tylko siedzieć i słuchać. Co nie zmienia faktu, że jest to trudna płyta. Przeglądając Internet można natknąć się na skrajne o niej opinie. Krytycy są zachwyceni, fani w większości też, chociaż nie brakuje osób, które tęsknią za delikatną jazzującą Melody – co jest oczywiście kwestią gustu, ale też – już od strony technicznej – narzekają na trudny w odbiorze mix muzyki. Fakt, całość jest nagrana i zmiksowana specyficznie, ale to celowy zabieg producenta i artystki, budujący jedyny w swoim rodzaju klimat całości. Słychać to najlepiej w miażdżącym wprost brzmieniu opartej na tragicznej historii zabitego na tle rasowym w 1955 roku młodziutkiego Emmetta Tilla kompozycji „Preacher Man” – niesamowicie zaaranżowany i zagrany numer, który na dobrym sprzęcie – podobnie jak reszta płyty – potrafi oczarować takim bogactwem warstw, jakiego w ostatnich latach w muzyce praktycznie się już nie spotyka. Dla mnie to zdecydowanie najlepsza dotąd Melody, więc tym bardziej polecam Państwa uwadze jej polski koncert – już 9 grudnia, na warszawskim Torwarze.

Przemek Draheim

Wydawca: Universal
Posłuchaj: www.amazon.com

28. Toruń Blues Meeting

opublikowano w dziale Polska

Druga połowa listopada to w bluesowym kalendarzu polskich melomanów pora na Toruń Blues Meeting – doroczne spotkanie artystów i fanów w Akademickim Centrum Kultury i Sztuki „Od Nowa”, którego tegoroczna edycja odbędzie się 17 i 18 listopada. Dwudziesta ósma odsłona festiwalu będzie miała niezwykle międzynarodowy charakter – w Od Nowie wystąpią bluesmani z 7 krajów i 3 kontynentów. Wśród polskich wykonawców publiczność usłyszy takie zespoły jak Gang Olsena, Mr. Big Jack, Sobczak & Szopiński Duo, Bang On Blues, Hot Lips oraz Tortillę z Markiem Stryszowskim. Reprezentację zagranicy stanowić będą Dorrey Lin Lyles & White Trash z USA, Leif De Leeuw Band z Holandii, Johnny B’Beast z Łotwy i brytyjska legenda, Ten Years After. Nie zabraknie również tradycyjnych nocnych jam sessions na małej scenie klubu.

Źródło: www.blues.umk.pl/

Nowości z Ruf Records

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wśród europejskich bluesowych wytwórni status jednej z najważniejszych ma niemiecka oficyna Ruf Records. A że Ruf stawia na współczesnego, dosyć przebojowego bluesa, można się po jej produkcjach spodziewać naprawdę przyjemnego bujania z odrobiną rocka między nutami. Takie znaleźć można na nowym krążku Royal Southern Brotherhood, „Don’t Look Back”.

Kiedy Royal Southern Brotherhood pojawiło się w Polsce w 2012 roku w składzie bandu, obok wokalisty Cyrila Neville’a – znanego z Neville Brothers znaleźć można było syna wielkiego Gregga Allmana, Devona Allmana i Mike’a Zito – wówczas jedną z gwiazd w konstelacji bluesowej wytwórni Delta Groove Productions. Na nowej płycie mamy już innych gitarzystów – pierwszy to młody Amerykanin nagrywający od niedawna dla Rufa, Bart Walker; drugi to Tyrone Vaughan – syn Jimiego Vaughana i bratanek tego Stevie Ray Vaughana, a wiec chłopak, któremu – przynajmniej w teorii – blues płynie w żyłach. Praktyka też nie jest zła, co „Don’t Look Back”, nagrana na dodatek w słynnym Fame Studio w Muscle Shoal w Alabamie zdaje się potwierdzać. Dla miłośników współczesnego bluesa, southern rocka, funky i klasycznego rocka – a więc dla tych wszystkich, którzy lubią takie bandy jak Lynyrd Skynyrd, Gov’t Mule, The Allman Brothers Band czy po prostu pasjonują się amerykańskim południem, album godny polecenia. Podobnie jak nowa produkcja Samanthy Fish, „Wild Heart”.

Bluesowych gitarzystów w katalogu Ruf Records nie brakuje, co już choćby płyta Royal Southern Brotherhood wyraźnie pokazała, ale jeśli przyjrzeć się mu dokładnie, możemy zauważyć, że równie ważne miejsce mają w nim śpiewające damy. To też chyba konik szefa wytwórni, Thomasa Rufa – interesujące damskie głosy. Takich wokalistek, o których dzięki niemieckiej oficynie usłyszała europejska publiczność jest całkiem sporo. Młodziutka Samantha Fish jest jedną z nich. Nie dość, że śpiewa, to jeszcze sprawnie radzi sobie z gitarą. Na nowym albumie to właśnie te gitarowe akcenty stanowią ważny element, co pewnie jest też zasługą producenta krążka – a na co dzień rewelacyjnego gitarzysty kojarzonego choćby z North Mississippi Allstars i The Black Crowes, Luthera Dickinsona. Warto posłuchać.

Samantha Fish i płyta „Wild Heart”, wyprodukowana przez Luthera Dickinsona – i z jego udziałem w roli gitarzysty i basisty – to przebojowe, współcześnie bluesowe granie w wykonaniu młodej artystki, której wróżyć można dobrą przyszłość. Ta mieszanka uznanych nazwisk i młodych talentów jest charakterystyczna dla katalogu Rufa. Dość powiedzieć, że wśród nowości wytwórni znalazła się koncertowa płyta grupy Spin Doctors, która jako wielkie odkrycie lat 90tych ma na koncie dobre kilka milionów sprzedanych krążków. Ten najnowszy, „Songs from the road”, ma formę dwóch dysków – CD i DVD.

„Songs From The Road” to seria, w ramach której Ruf Records już od kilku lat wydaje koncertowe albumy artystów ze swojej stajni. Pomysł jest ciekawy, bo na taki album zawsze składają się dwa krążki – na CD mamy muzykę, a dysk DVD to już zapis koncertu wzbogacony o wizje. Całość ubrana w jedno pudełko też kosztuje jak jedna płyta. Nic tylko korzystać. Najnowsza odsłona serii firmowana jest przez Spin Doctors. Trochę tu bluesa, trochę rozbudowanych jambandowych aranży. Ciekawe granie w wykonaniu amerykańskiego bandu z bluesowym epizodem w dyskografii. Z niemieckim logo na okładce.

Przemek Draheim

Wydawca: Ruf Records
Posłuchaj: www.rufrecords.de

Blues pod Piecem w Starachowicach

opublikowano w dziale Polska

Poprzemysłowa hala spustowa z wielkim piecem w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach będzie sceną koncertu „Blues pod Piecem” – jak mówią organizatorzy, pierwszego w regionie świętokrzyskim festiwalu bluesowego. Koncert odbędzie się 26 sierpnia, a w jego ramach publiczności zaprezentują się Śląska Grupa Bluesowa, Sebastian Riedel i Cree, Adam Kulisz z Kulisz Projekt i zespół Acustic.

Źródło: www.ekomuzeum.pl

Bluzapalooza w Japonii i Korei

opublikowano w dziale Świat

Po wizycie na Bliskim Wschodzie bluesowa rewia Bluzapalooza kieruje się w stronę Japonii i Korei. Czwarta część trasy koncertowej, która w zamyśle twórców nieść ma rozrywkę amerykańskim żołnierzom stacjonującym w różnych miejscach globu, rozpocznie się 1 września i potrwa czternaście dni. Prezentujący się w ramach Bluzapalooza The Rusty Wright Band wystąpi w sześciu amerykańskich bazach.

Źródło: www.myspace.com/bluzapalooza

Nie żyje Józef Hajdasz

opublikowano w dziale Polska

W wieku 74 lat odszedł Józef Hajdasz — perkusista i współtwórca grupy „Breakout”, a wcześniej „Blackout”. Razem z Tadeuszem Nalepą, Mirą Kubasińską, Krzysztofem Dłutowskim oraz Januszem Zielińskim byli pierwszymi członkami grupy „Breakout”, legendy polskiego bluesa. Grupa powstała w 1968 roku, a rok później wydała swój pierwszy album, zatytułowany „Na drugim brzegu tęczy”. Mirę Kubasińską pożegnaliśmy w 2005 roku, Tadeusza Nalepę — w roku 2007.

Józef Hajdasz na początku lat 80. wyjechał do Stanów Zjednoczonych. W 2014 roku Józef Hajdasz, Winicjusz Chróst, Krzysztof Dłutowski, Kazimierz Pabiasz, Zbigniew Wypych, Tadeusz Trzciński podjęli decyzję o reaktywacji grupy „Breakout”. Z inicjatywą ponownego nagrywania i koncertowania wyszedł śląski bluesman, Kazimierz Pabiasz. Grupa wznowiła działalność pod nazwą OldBreakout.

Źródło: http://bit.ly/1JMQipU

Płyty na jesień

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wieczory stają się coraz dłuższe, stąd coraz więcej czasu na słuchanie ulubionej muzyki – przynajmniej w teorii. Dla tych, którzy upodobali sobie soulową stronę współczesnego bluesa dobrą propozycją jest gitarzysta Zac Harmon. Gentleman będący żywym dowodem na siłę oddziaływania dziejącego się w Memphis International Blues Challenge, czyli największego na świecie konkursu dla bluesowych zespołów. Zac Harmon zwyciężył w tym konkursie w 2004 roku i wtedy tak naprawdę rozpoczęła się jego kariera. Dziś uważa się go za jednego z ciekawszych współczesnych elektrycznych bluesmanów z katalogiem płyt liczącym kilka solidnych pozycji. Ta ostatnia, „Music Is The Medicine”, jest na tyle lekka i zróżnicowana stylistycznie – z elementami r’n’b, gospel czy rzewnej ballady – że może przypaść do gustu szerszej publiczności.

Interesującą pozycją jest „Come On Home” wokalistki i pianistki Teresy James przynoszący porcję teksańskiego bluesa najwyższej próby. Nic dziwnego, że w pięknych słowach wypowiada się o niej sama Bonnie Raitt. James pochodzi z Teksasu, działa w Los Angeles i jest jedną z tych artystek, których płyty można wybierać w ciemno – każda prezentuje znakomity poziom. Miły dla ucha głos i zapadające w pamięć kompozycje wyróżniają je pozytywnie na tle konkurencji.

To ostatnie już chyba na dobre zapewnił sobie Ian Siegal – Brytyjczyk, który w 2005 roku zadebiutował longplay’em „Meat & Potatoes”, zadziwiając krytyków porównujących jego głos do Howlin’ Wolfa. Na nowym krążku „Candy Store Kid” ten wolfowy zaśpiew miejscami słychać, ale od kilku dobrych lat Siegal pewnie kroczy własną muzyczną ścieżką udowadniając, że oryginalność przekazu to dla niego priorytet. Polska publiczność przekonała się o tym na własne uszy 12 listopada, kiedy Siegal wystąpił w warszawskim klubie Hybrydy świętując pięćdziesiątą edycję Warsaw Blues Night. Podobnie jak na płycie towarzyszyła mu grupa The Mississippi Mudbloods, czyli formacja, której podstawę stanowią bracia Luther i Cody Dickinson z North Mississippi Allstars.

Nowy album wydała właśnie inna, znana polskiej bluesowej publiczności postać – jedna z członkiń powstałej pod szyldem niemieckiej Ruf Records formacji Girls With Guitars, wokalistka Cassie Taylor, czyli córka słynnego Otisa Taylora, który – i tu zbieg okoliczności – także grał na Warsaw Blues Night. Muzyka Cassie jest całkowicie inna od tego, do czego przyzwyczaił słuchaczy tata – radosna, pogodna, a miejscami całkiem przebojowa. Dokładnie tak jak młoda dama ze zdjęcia na okładce albumu „Blue”. Czy w pojedynkę Taylor zdobędzie popularność i uznanie, jakimi cieszy się jej ojciec? Dajmy jej trochę czasu, a zobaczymy.

Zdecydowanie dłuższy staż w branży, liczący mniej więcej pół wieku, ma urodzony w 1955 roku, a występujący publicznie odkąd skończył osiem lat, gitarzysta Chester Chandler vel Memphis Gold znany z jednej z okładek prestiżowego Living Blues Magazine. Na nowej płycie, „Pickin In High Cotton”, pokazuje pięknie, że o bluesie wie to i owo. Instrumentalny „Back Po’ch Tennessee” czy „Ice Cream Man”, w którym genialnie imituje styl Johna Lee Hookera brzmią tak, że nie powstydziliby się ich bardziej znani twórcy. Na jesienne wieczory w sam raz.

Przemek Draheim

Wydawca: Zac Harmon, Jesi-Lu Records, Nugene Records, Hypertension, Stackhouse Recording Company
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Bolesławiec na zdjęciach Bernarda Łętowskiego

opublikowano w dziale Polska

Zajęcia w dziesięciu warsztatowych klasach. Lekcje z Krystyną Prońko, Leszkiem Cichońskim, Romanem Puchowskim czy Jackiem Królikiem. Ciekawe koncerty. Wyjątkowa Msza Święta w bluesowej oprawie. Te atrakcje z pewnością zostaną na długo w pamięci uczestników tegorocznej edycji „Bluesa nad Bobrem”. Dla tych, którzy w sierpniu nie mieli okazji odwiedzić Bolesławca, przygotowaliśmy galerię zdjęć autorstwa znakomitego fotografa z firmy fotograficznej Fotopestka, Bernarda Łętowskiego. W galerii zobaczyć możecie dokumentację koncertu Keitha Dunna, Romka Puchowskiego i jego uczniów, a także Mszę Świętą, dzięki której bolesławiecki festiwal ma tak szczególną atmosferę.

Źródło: www.fotopestka.pl

Roomful of Blues na Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Roomful of Blues (fot. strona domowa zespołu), czyli bluesowy big band z ponad czterdziestoletnim doświadczeniem, będzie jedną z gwiazd tegorocznej edycji Rawa Blues Festival. Grupa ma na koncie pięć nominacji do nagrody Grammy, siedem statuetek Blues Music Awards i znakomite opinie recenzentów. Przed występem w katowickim Spodku 6 października związany z Rawa Blues Festival Łukasz Kobiela miał okazję porozmawiać z gitarzystą Chrisem Vachonem, który opowiedział o historii zespołu, a także o intensywnych przygotowaniach do pierwszego koncertu w Polsce.

Rawa Blues: Wasz zespół, Roomful of Blues, został założony 45 lat temu, zaledwie dwa lata przed festiwalem Woodstock. Z ponad czterema dekadami doświadczenia na scenie wydajecie się być najstarszym zespołem bluesowym który wciąż gra. Czego możemy się spodziewać po kolejnych czterech dekadach?

Chris Vachon: Cóż, większość z nas prawdopodobnie będzie tutaj przez następne dziesięć lat, koncertując i nagrywając z zespołem. Mamy nadzieję, że w kolejnych latach Roomful będzie nadal istnieć, że my, obecni muzycy tego zespołu, będziemy przekazywać pałeczkę młodszym talentom. Dotychczas była to bardzo długa podróż, która zawsze wiązała się z ekscytującymi i przyjemnymi muzycznymi doświadczeniami.

RB: Sam wielki Count Basie określił Roomful of Blues mianem najgorętszego zespołu bluesowego, jaki kiedykolwiek słyszał. Jaka jest recepta na taki wybitny zespół?

CV: Zawsze utrzymywać najlepszy dostępny skład. Jest dobrze znanym faktem, że w naszym zespole grają jedni z najlepszych muzyków naszego gatunku. Staramy się również, aby nasze koncerty były naprawdę ekscytujące i zróżnicowane muzycznie.

RB: Z tego co wiem, to będzie wasz pierwszy koncert w Polsce, ale wcześniej koncertowaliście już intensywnie w Europie. Jakie są twoim zdaniem różnice między publicznością w Europie i USA?

CV: Myślę, że Europejczycy są nieco bardziej otwarci na udział w koncertach na żywo. Wydaje się również, że podczas festiwali pojawia się większe zróżnicowanie występów. Powiedziałbym, że Europejczycy są bardzo entuzjastycznie nastawieni do muzyki i jest rzeczą wspaniałą dla Roomful of Blues podzielać to nastawienie.

RB: Wasz zespół został dwukrotnie wybrany przez krytyków DownBeat Magazine Najlepszym Zespołem Bluesowym. Wygląda na to, że z siedmioma Blues Music Awards, pięcioma nominacjami do nagrody Grammy i niekończącą się listą innych zaszczytów osiągnęliście już prawie wszystko. Jakie są wasze kolejne plany?

CV: Nigdy nie nastawialiśmy się na zdobywanie tego typu nagród, więc będzie to dla nas kontynuacja dotychczasowej pracy. To oznacza, że będziemy koncertować, nagrywać i występować tyle, ile tylko będziemy w mogli. Przy tym zawsze będziemy starać się podnosić poprzeczkę coraz wyżej.

RB: Rawa Blues Festival narodził się 32 lata temu, więc mógłby być waszym „młodszym bratem”. Czego można się spodziewać po waszym koncercie na jednym z najbardziej uznanych festiwali bluesowych w Europie?

CV: Cóż, spodziewam się, że będzie to najwyższej klasy festiwal. Liczę również na to że będzie to świetnie spędzony czas dla Roomful, z wszystkimi fanami bluesa którzy przyjdą. To wielki zaszczyt dla nas, że będziemy mogli zagrać na festiwalu o tak bogatej historii.

RB: Co chcesz przekazać fanom w Polsce, którzy z niecierpliwością czekają na wasz koncert?

CV: Najpierw chciałbym wyrazić  naszą szczerą wdzięczność za to, że zostaliśmy zaproszeni i polska publiczność będzie mogła się z nami bawić. Chciałbym również złożyć obietnicę, że podczas naszego koncertu damy z siebie wszystko, co mamy!

Rozmawiał: Łukasz Kobiela

Trzydziesta druga edycja Rawa Blues Festival przyniesie dużo atrakcji. Obok wspomnianego Roomful of Blues podczas koncertu finałowego zagrają Eric Sardinas, The Reverend Peyton’s Big Damn Band, Robert Cray, Davina & The Vagabonds oraz Irek Dudek Big Band. W sumie przez czternaście godzin na dwóch scenach zagra tego dnia osiemnaście zespołów.

Bilety do nabycia w sieci sprzedaży biletów Ticketpro w całej Polsce oraz przez system on-line zamawiania biletów Ticketpro.pl.

Źródło: www.rawablues.com

Slidin’ Slim & The Soulbastards
„Live at Satyrblues 2008”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Zaczyna się w klimacie niepokoju. Tak, jakby we wnętrzu fabryki samochodów ktoś grał na zabawkowym, dziecięcym pianinie. Słychać piano, ale równie wyraźne są industrialne stuki, świsty i pohukiwania. Towarzyszący temu obraz jest trochę jak sen, a trochę jak japoński horror. Przypadkowe zdawałoby się kadry przelatują przez ekran. Zerwana taśma, płomień, stary cmentarz i kobieca postać – bez wątpienia atrakcyjna, ale i przerażająca. Taki diabeł w przebraniu. Po chwili obrazek się zmienia, widać scenę, słychać oklaski. Rozpoczyna się seans, któremu ona będzie się przyglądać…

Właśnie od „Devil In Disguise” swój koncert na ubiegłorocznym Satyrbluesie rozpoczął szwedzki bluesman Slidin’ Slim. Zapisem tego występu jest album „Live at Satyrblues 2008” – limitowane wydawnictwo skrywające w eleganckim, podwójnym digipacku dwie płyty, jedną audio, drugą DVD.

Mówi się o Slimie, że równie mocno co bluesową tradycję upodobał sobie współczesny sound i dźwiękowe eksperymenty. Dużo w tym prawdy bo to, co słyszymy w wykonaniu The Soulbastards różni się nieco od brzmienia, jakie generuje klasyczny bluesowo-rockowy kwartet: dwie gitary, bębny i bas. Z pewnością jest nowocześniej, ale łatwo te nutki polubić. Łamany rytm, specyficzne harmonie i dwie uzupełniające się gitary – odpowiedzialny za tło Fender Jaguar i wypełniający pierwszy plan slide Danelectro, na zmianę z gitarą rezofoniczną – szybko wpadają w ucho, a gdy już wpadną trudno je stamtąd wyprosić. Formacji nie brakuje energii. Wykonania „They Call Me Mr. Misfit” czy „It Ain’t Right” niejedną rockową kapelę przyprawiłyby o delikatne rumieńce. Oczywiście, kiedy trzeba, koledzy Slima potrafią wyczarować spokojny, doniosły wręcz nastrój. Taki jest „Somebody Wish That I Was Dead”, w którym Niels Nielsen – operator wspomnianego Jaguara, elektronicznych efektów i producent poprzedniej płyty szwedzkiego lidera – trzyma w dłoni pałeczkę od perkusji i niczym smyczkiem muska nią struny gitary. Gdy do głosu dochodzi reszta zespołu, całość nabiera epickiego posmaku. Przeciwieństwem takiego grania są utwory, które Slidin’ Slim wykonuje solo. To Delta blues najczystszej wody i to nic, że ze skandynawskiego potoku. Jest w tej muzyce wszystko co być powinno – od mistrzowskiego wykorzystania dynamiki, po ciepły, mięsisty sound instrumentu. Pycha. Kiedy do godzinnego koncertu dodać bonusy wideo i nie tak często spotykaną możliwość wyboru między obcowaniem z obrazem na dysku DVD, a popuszczeniem wodzy fantazji przy płycie audio, rysuje się nam odbicie wyjątkowego albumu.

To jednak prawda, że Satyrblues jest festiwalem jedynym w swoim rodzaju. Po krótkim występie w ramach tegorocznej edycji, twardy na o dowód Slidin’ Slim zabierze ze sobą do domu. Wam też to polecam.

Przemek Draheim

Wydawca: Ochrona Kultury Oryginalnej
Posłuchaj: www.satyrblues.pl

Blues na deptaku

opublikowano w dziale Polska

Choć muzycznie Ciechocinek kojarzy się przede wszystkim z dancingami, początek września należy tam do bluesa. 5 września w Parku Zdrojowym odbędzie się kolejna edycja festiwalu „Blues bez barier”. Na scenie pochodzącej z 1909 roku i wybudowanej w stylu zakopiańskim muszli koncertowej zaprezentują się Blues Flowers, Easy Rider, Zdrowa Woda i Cree. W przypadku złej pogody koncert ma zostać przeniesiony do Teatru Letniego.

Źródło: www.ciechocinek.pl

Gwiazdy Jimiway Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Philip Sayce ze Stanów Zjednoczonych, The Road Band z Litwy, Shakin’ Dudi, Hoodoo Band, Blues Doctors, Śląska Grupa Bluesowa, Moo Moo Milk i Amerykanka Sharrie Williams (fot. strona domowa artystki) wystąpią przed gośćmi tegorocznej edycji festiwalu Jimiway, który odbędzie się 23 i 24 października w Ostrowie Wielkopolskim. Oba festiwalowe dni rozpocznie „Scena bluesa akustycznego”, a na niej w piątek Hard Times, w niedzielę zaś Virgis Jutas z Bogdanem Topolskim. Po koncertach odbędą się tradycyjne jam session, nie zabraknie też wystawy muzycznych zdjęć.

Źródło: www.jimiway.pl

The Blues Brothers Band i Planet Of The Abts w bluesowym maratonie Tangerine

opublikowano w dziale Polska

W czwartek rozpoczął się przedłużony koncertowy weekend, jaki dla polskich fanów bluesa i rocka przygotowała Agencja Tangerine. Koncertem w krakowskiej Rotundzie swoją trasę po Polsce rozpoczęła formacja Planet Of The Abts – projekt muzyków z sekcji rytmicznej Gov’t Mule – Matta Abtsa i Jorgena Carlssona – do których dołączył grający na gitarze i klawiszach Torbjörn „T-Bone” Andersson. Kolejne koncerty Planet Of The Abts odbędą się 31 sierpnia w warszawskiej Proximie i 1 września w Hali Sportowo-Widowiskowej Kalisz Arena w Kaliszu, w ramach Festiwalu im. Pawła Bergera.

Tego samego dnia i w tym samym miejscu tour po Polsce rozpocznie zaproszony przez Tangerine legendarny skład The Blues Brothers Band z wielkim Steve’m Cropperem na gitarze. Grupa Braci Blues zagra 1 września na Festiwalu im. Pawła Bergera w Kaliszu. 3 września muzycy wystąpią w warszawskim klubie Palladium. Bilety na te koncerty dostępne są w sieciach Eventim oraz Kupbilet, a także na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Trzeci HRPP Festival zrelacjonowany

opublikowano w dziale Polska

Za oknem zaczęły się surowe, ujemne temperatury, ale dzięki przesłanej nam relacji Natalii Kwiatkowskiej – wokalistki zespołu Cheap Tobacco – możemy przypomnieć sobie najgorętsze momenty trzeciej edycji HRPP Festival, która odbyła się 9 i 10 listopada w toruńskim Hard Rock Pubie Pamela. W czasie dwudniowych koncertów wystąpiło tak osiem zespołów z dwóch kontynentów, prezentujących różne, lecz – jak podkreślają organizatorzy – spokrewnione ze sobą gatunki muzyczne. Publiczność miała okazję usłyszeć przedstawicieli amerykańskiego folku ( Moriah Woods Trio), klasycznego bluesa (John Clifton Band), boogie i rock’n’rolla ( The Record Company), hendriksowskiego rocka (Lord Bishop Rocks ) czy też czerpiącego obficie z tradycji wokalnych Joe Cockera i gitarowych inspiracji Erica Claptona – Seana Webstera. Festiwalowy line-up uzupełniły trzy polskie projekty, poszerzające formułę wydarzenia o brzmienia hardrockowe ( MGM), blues-rockowe (Sagittarius Blues Group) czy oscylujące wokół funky (Cheap Tobacco). Istotną częścią imprezy były wydarzenia okołofestiwalowe, takie jak otwarcie wystawy fotograficznej Agaty Jankowskiej, warsztaty harmonijkowe prowadzone przez Johna Cliftona i Michała Kielaka, pokaz filmów dokumentalnych poświęconych Jimiemu Hendriksowi oraz grupie The Rolling Stones, a także spotkanie autorskie z prowadzącym festiwal Markiem Wiernikiem. Oto, co o wydarzeniu napisała jego uczestniczka, Natalia Kwiatkowska…

Uwielbiam, kiedy ktoś organizuje imprezę muzyczną i nie stara się za wszelką cenę ograniczać jej jakimikolwiek „określeniami gatunkowymi”. Uwielbiam, kiedy ktoś angażuje się w organizację takiego wydarzenia w stu procentach. Uwielbiam, kiedy porusza ziemię i niebo, żeby dotrzeć do jak najszerszej publiczności. Dlaczego to uwielbiam? Bo jest to dla mnie oznaka profesjonalizmu oraz wyraz szacunku zarówno dla artystów, jak i odbiorców.

Niejednokrotnie spotykamy się z organizatorami, którzy nie są nawet w stanie powiesić plakatu informującego o koncercie. W Toruniu jest absolutnie odwrotnie. Ze spokojnym sumieniem mogę określić HRPP Festival jako jeden z lepiej promowanych wydarzeń dotyczących muzyki około-bluesowej w Polsce. Zawsze powtarzam, że miasto powinno być dumne, że ma u siebie takich ludzi jak Dariusz Kowalski – właściciel HRP Pamela i człowiek odpowiedzialny za to wydarzenie. Moje sumienie będzie nadal czyste, jeśli przyznam, że oferta artystyczna imprezy jest niesamowicie różnorodna. O tej różnorodności mogliśmy przeczytać w zapowiedziach festiwalu i muszę się z nimi zgodzić. Wszystkie zespoły czerpiąc z tych samych korzeni, nadały swojej muzyce kompletnie odmienne kształty. Osobiście jestem urzeczona koncertami The Record Company (fantastyczne brzmienie zespołu, niesamowicie ciekawy głos wokalisty oraz świetne, zdecydowane riffy) oraz uroczą Moriah Woods Trio, która dosłownie zaczarowała mnie swoim delikatnym i pełnym emocji głosem. Dumna jestem, że przeprowadziła się do Polski i jak to się u nas mówi – już jest nasza. No i Sean Webster, o którym wiele słyszałam i nie mylili się ci, co go zachwalali. Jego wykonanie „I’d Rather Go Blind”, piosenki śpiewanej przez niewiarygodną Ettę James, było przepiękne. Ciekawi mnie publiczność toruńska – wg mnie jest to swoisty ewenement na skalę kraju. W Toruniu jest spokojnie. Niewielu daje się wciągnąć w taneczny trans, pomimo ogromnych nawet wysiłków Lorda Bishopa i jego kompanii. Mogłabym nawet zaryzykować stwierdzenie, że publiczność w Toruniu nie tańczy za to... słucha! I to jak! Widać skupienie i potrzebę wychwycenia jak największej ilości niuansów muzycznych. Tak. Torunianie słuchają, a to w dzisiejszych czasach rzadka i tym samym bardzo doceniana cecha! Zaobserwowałam to nie tylko na festiwalu, ale również w szkole, w której byliśmy gośćmi. Zostaliśmy zaproszeni na mały wykład do Gimnazjum nr 3. Dla nas taka sytuacja miała miejsce po raz pierwszy i było to na tyle niesamowite przeżycie, iż mamy nadzieję, że kiedyś się jeszcze powtórzy. Jeśli Toruń ma taką wspaniałą młodzież, jaką poznaliśmy w tej szkole, nie martwię się wcale o losy muzyki w tym mieście!

Natalia Kwiatkowska, fot. Wojciech Zillmann

Zdjęcia z festiwalu możecie zobaczyć w poniższych galeriach:

Jubileusz Blue Sounds

opublikowano w dziale Polska

„W roku 1999, wraz z Pawłem Dąbrzalskim, postanowiliśmy grać muzykę bliską naszemu sercu w duecie akustycznym. Zespół nazwałam «Niebieskimi dźwiękami». Na repertuar składały się standardy bluesowe i klasyka polskiego bluesa. Koncerty graliśmy głównie w małych knajpkach. Od czasu do czasu występowali z nami gościnnie muzycy włocławscy” – tak początki formacji Blue Sounds wspomina założycielka i wokalistka grupy, Joanna Karkoszka. Okazją do dalszych wspomnień, ale też radosnego muzykowania, będzie koncert jubileuszowy z okazji dziesięciolecia istnienia Blue Sounds, który odbędzie się w niedzielę 27 września, o godzinie 17:00, w Sali Teatru Impresaryjnego we Włocławku. Obok Blue Sounds na scenie pojawią się goście specjalni: Romek Puchowski, Wojket Hamkało i Sebastian Riedel z zespołem Cree. Koncert, w czasie którego posłuchać będziecie mogli najnowszych, niepublikowanych jeszcze piosenek jedynego polskiego zespołu, który swoją płytę wydał w Japonii, poprowadzi Przemek Draheim.

Źródło: www.bluesounds.pl

Les Paul nie żyje

opublikowano w dziale Świat

W czwartek 13 kwietnia, w nowojorskim szpitalu White Plains, w wyniku powikłań po przebytym zapaleniu płuc, zmarł Les Paul (fot. strona domowa artysty). Miał 94 lata. Model gitary, który zaprojektował razem z firmą Gibson osiągnął niebywały sukces i uznanie muzyków, także bluesowych. Miłością do Gibsonów Les Pauli pała na przykład Hubert Sumlin, gitarzysta znany przede wszystkim z owocnej współpracy z Howlin’ Wolfem, idol Erica Claptona.

Źródło: www.muzyka.onet.pl

Wygraj bilet na Rawa Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Dwudziesta dziewiąta edycja festiwalu Rawa Blues zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią możliwość zobaczenia na żywo wykonawców tej klasy co Rod Piazza & The Mighty Flyers, Eden Brent i Eric Sardinas. 10 października, na dwóch scenach, wystąpi w katowickim Spodku plejada ciekawych bluesowych wykonawców – od Gosi Werbińskiej i Błażeja Pawliny, Drogi Ewakuacyjnej i zespołu Doktor Blues na Małej Scenie, po formacje Hoodoo Band, Shakin’ Dudi i fiński duet L.R. Phoenix & Mr. Mo’ Hell na Dużej, a to tylko fragment długiej listy.

Wraz z organizatorami festiwalu przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym na pięciu szczęśliwców czekają darmowe bilety do Spodka!

Żeby zdobyć konkursowy bilet należy odpowiedzieć na pytanie: jak nazywa się wytwórnia płytowa, która wydała nagrodzony statuetką Blues Music Award album pianistki Eden Brent? Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 4 października, do godziny 23:59. Dzień później ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Rawa Blues

Studencki blues w Krakowie

opublikowano w dziale Polska

Pod hasłem „Blues na rozdrożu kultur”, między 23 a 27 maja, odbędzie się w krakowskim klubie Żaczek trzecia edycja Studenckiego Festiwalu Muzyki Bluesowej „Bluesroads”. Zgodnie z hasłem imprezy publiczność będzie miała okazję usłyszeć zespoły i twórców, którzy inspirują się zarówno bluesem, jak i muzyką folkową z różnych zakątków świata. Koncertom towarzyszyć mają warsztaty, taneczna bluesoteka i jam session. Nagrodą dla zwycięzców przeglądu konkursowego będzie występ na Folkowej Scenie Festiwalu Przystanek Woodstock. W ramach występów gwiazd krakowskim melomanom zaprezentują się Keith Dunn Band – z europejską premierą nowej płyty, Jarosław Śmietana & Billy Neal Bluesroads Band, projekt Puchowski & Tymański & Grzyb, Maja Kleszcz & incarNations, HooDoo Band i Wielbłądy.

Źródło: www.bluesroads.pl

Warszawski „Blues na Niedzielę”

opublikowano w dziale Polska

Cztery koncerty wypełnią program cyklu „Blues na Niedzielę”, który w lipcu odbywać się będzie w warszawskich Arkadach Kubickiego w ramach Sceny Letniej organizowanej przez Staromiejski Dom Kultury, we współpracy z Zamkiem Królewskim w Warszawie. W programie cyklu znajdą się koncerty projektu Harmonijkowy Atak, zespołów Boogie Boys i Nocnej Zmiany Bluesa z Janem Błędowskim, a także goście z zagranicy, Rico McClarrin i Maros Coll Band. Szczegółowy plan występów znajdziecie w naszym koncertowym terminarzu.

Źródło: www.sdk.pl

Rory Gallagher
„Notes From San Francisco” Limited 2CD Deluxe Legacy Edition

opublikowano w dziale Wydawnictwa

– Jak to jest być najlepszym gitarzystą na świecie?
– Nie wiem, zapytajcie Rory’ego Gallaghera – powiedział Hendrix w wywiadzie dla magazynu Rolling Stone.

Ci, którzy podobnie jak wielki Jimi cenią sobie autora kultowego „Irish Tour 1974” powinni zainteresować się nową pozycją w katalogu Legacy Recordings, która pod szyldem Sony Music trafiła niedawno do polskich sklepów. „Notes From San Francisco” to dwie srebrne płyty przynoszące w sumie dwie godziny niepublikowanej wcześniej muzyki. Na część pierwszą składają się nagrania studyjne, zarejestrowane w San Francisco w 1978 roku, a będące wyrazem fascynacji Gallaghera „amerykańskim” sposobem nagrywania – kładącym większy nacisk na wykorzystanie potencjału studia nagraniowego i możliwości drzemiących w „laboratoryjnym” kreowaniu dźwięku. Dlaczego w takim razie przez trzydzieści trzy lata – decyzją ich twórcy – te ścieżki nie ujrzały światła dziennego? Być może fascynacja Rory’ego minęła w trakcie przedłużających się miksów; być może napięcia w zespole były na tyle silne, że antypatie między muzykami przełożyły się na odczuwanie muzyki; być może koncert Sex Pistols, na którym miał wtedy okazję być Gallagher zrobił na nim takie wrażenie, że skierował go z powrotem na surowe tory prawie rockowego power trio. To wszystko być może, szczególnie, że na tle reszty jego dyskografii materiał z „Notes From San Francisco” trzyma równy, wysoki poziom.

Dysk drugi to nagrania zebrane rok później – w 1979 – podczas trasy koncertowej też w San Francisco. Tu już nie ma słyszanych na studyjnych trackach rozbudownych aranży, klawiszy, dęciaków czy elektrycznych skrzypiec – jest za to energia klasycznego rock’n’rolla i gitara Gallaghera szarżująca jedynie na tle perkusji i basu, tak jak jego najwięksi fani lubią najbardziej.

Które wcielenie jest lepsze? Oba są wyśmienite i warte poznania, szczególnie w wersji deluxe, ubranej w okładkę trzydziestosześciostronnicowej książki prezentującej archiwalne fotografie Rory’ego Gallaghera, jego odręczne zapiski ze studia i set kilku urokliwych pocztówek z San Francisco, oczywiście z epoki. Dla fanów gratka, ale i dla przygodnych miłośników blues-rocka solidna pozycja.

Przemek Draheim

Wydawca: Sony Music
Posłuchaj: www.amazon.com

Dzień Szakala w Sopocie

opublikowano w dziale Polska

„Dzień Szakala” – pod takim hasłem, 2 czerwca w Pick & Roll Club w sopockim Aquaparku, odbędzie się charytatywny koncert, z którego dochód zostanie przekazany na pomoc Tomaszowi „Szakalowi” Szukalskiemu (fot. Henryk Malesa). Saksofonista, jeden z najwybitniejszych muzyków w historii polskiego jazzu, ma poważne problemy zdrowotne i materialne. Przyjaciele postanowili mu pomóc. Swój udział w koncercie potwierdzili między innymi Przemek Dyakowski, Sławek Jaskułke, Tymon Tymański i Adam Wendt. W czasie imprezy odbędzie się prowadzona przez Krzysztofa Maternę i Krzysztofa Skibę licytacja płyt i pamiątek przekazanych przez takich artystów jak Zbigniew Namysłowski, Krystyna Stańko, Olo Walicki czy Marek Kondrat.

Źródło: www.jacobson.pl

Kodex Blues Festiwal szuka chetnych

opublikowano w dziale Polska

Jeszcze tylko do 31 maja mogą się zgłaszać bluesowe i blues-rockowe zespoły zainteresowane udziałem w tegorocznej edycji Kodex Blues Festiwal, która odbędzie się 24 i 25 czerwca w Ośrodku Wypoczynkowo-Żeglarskim „Horn” w miejscowości Kosewo nad Jeziorem Powidzkim. Podstawowym warunkiem uczestnictwa jest brak oficjalnych wydawnictw fonograficznych w dotychczasowym dorobku artystycznym grupy. Szczegóły dostępne są na stronie przeglądu.

Źródło: www.kodexblues.pl

Nowy album Boogie Chilli

opublikowano w dziale Polska

9 lipca ukazała się nowa płyta poznańskiej formacji Boogie Chilli. Album „Koncert” będący drugim wydawnictwem zespołu zbiera nagrania zarejestrowane podczas koncertów w poznańskim klubie Charyzma w latach 2007-2010. W sumie znalazło się na płycie prawie osiemdziesiąt minut muzyki, na którą składają się klasyczne kompozycje takich twórców jak Willie Dixon, Bob Dylan, Muddy Waters czy Jimi Hendrix. Całość, jak zawsze w przypadku Boogie Chilli, podlana jest dużą dawką boogie i szorstkim, wręcz grunge’owym brzmieniem. Wydawcą longplay’a jest oficyna Flower Records.

Źródło: www.bluesflowers.com/flower

Jason Ricci & New Blood
„Done With The Devil”, recenzja nr 2

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Nową płytę Jasona Ricci recenzowaliśmy już na Blues.pl, ale z okazji warszawskiego koncertu tego harmonijkowego wirtuoza publikujemy kolejny tekst, tym razem autorstwa Sławomira Majewskiego:

Do tej pory znałem tylko bootlegowe nagrania koncertowe Jasona Ricci umieszczone na YouTube i na stronie Archive.org. Wadą tych nagrań była czasem zła jakość dźwięku i obrazu, jednak żywiołowość muzyków, zwłaszcza Jasona, a także jego niewątpliwy talent i umiejętności rekompensowały ten brak.

Spodziewałem się blues-rockowego grania i tak rozpoczyna się płyta – prostym rytmicznie i melodycznie utworem. Podobnie numer drugi to rytmiczna, kołysząca ballada, można powiedzieć w stylu pop-bluesa. „Holler for Craig Lawler” to takie trochę jazz-rock fusion,ciekawe przełamania rytmu i dobra improwizacja Jasona. Kolejny utwór to powolna ballada bluesowa, której współautorem jest basista Tood Edmunds grający partię basu na tubie. Jest on również kompozytorem kolejnego utworu na płycie. Mamy tu kolejny „zakręt”: „Ptryptophan Pterodactyl” jest instrumentalny, oparty na rytmie latynowskim i w takim też brzmieniu. Ale to nie koniec zaskoczeń na krążku. „I Turned Into a Marian” to kompozycja Glenna Danziga, czyli ostre rockowe granie. Tutaj też słychać swobodę z jaką porusza się Ricci w takiej stylistyce. Oczywiście, żaden z członków zespołu też nie jest nią skrępowany – słychać ostre riffy gitary i mocny rytm perkusji. Numer siódmy to nagroda dla zawiedzionych do tej pory bluesfanów, klasyczny blues, kompozycja Willie Dixona. Kołysze tak jak lubię, bez rozbudowanych solówek, zagrany w stylistyce „starych” bluesmanów. Kolejny utwór to kompozycja Starskiego, który gra tutaj na gitarze akustycznej, dobro i śpiewa. Następny kawałek można często usłyszeć na koncertach dostępnych na podanej wyżej stronie internetowej – powraca tu znane wcześniej brzmienie zespołu, wszystko wraca na swoje miejsce. „Afro Blue” to standard jazzowy, najbardziej znany chyba w wykonaniu Johna Coltrane’a . Rozpoczyna go Ricci długą improwizacją, dla której podstawę stanowi gra pozostałych muzyków. Potem każdy z instrumentalistów ma własną solówkę. Jest to najdłuższy i w mojej ocenie najlepszy utwór na tej płycie. Kolejny numer to kompozycja perkusisty, słyszymy tu jego śpiew, a reszta zespołu pododaje mu chórki, bas ponownie zastępuje tuba. Płytę zamyka kompozycja Sun Ra. W instrumentarium pojawia sie akordeon i gitara slide, na których gra Wolfe, Jason gra na harmonijce diatonicznej i polifonicznej, na końcu wchodzi wokal Brady Millsa,całość w lekko psychodelicznym brzmieniu przypomina Toma Waits’a.

Płyta jest eklektyczna, pokazuje możliwości Ricciego i kolegów z zespołu w różnych stylach i rodzajach muzyki. Warto posłuchać.

Sławomir Majewski

Wydawca: Eclecto Groove Records
Posłuchaj: www.myspace.com/jasonricciandnewblood

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Jimiway Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Kenny Neal i Raful Neal, czyli jeden z gości tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival w Ostrowie Wielkopolskim i jego nieżyjący już niestety tata-harmonijkarz to duet, który stał się przedmiotem konkursu, jaki wraz z organizatorem festiwalu Jimiway, Benedyktem Kunickim, przygotowaliśmy dla Czytelników Blues.pl. Do wygrania były dwa pojedyncze zaproszenia na oba festiwalowe dni, czyli 21 i 22 października.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Krzysztof z Poznania i Ryszard z Łodzi, gratulujemy!

Szczegółowy program imprezy znajdziecie na stronie Jimiway Blues Festival.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Wygraj zaproszenie na Jimiway Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Nagrywający dla wytwórni Alligator Smokin’ Joe Kubek & Bnois King, związany z firmą Crosscut Terry Evans, wydawany przez Blind Pig i Dixiefrog Kenny Neal, a także Alvon Johnson – tak imponującą listą amerykańskich wykonawców przyciąga melomanów tegoroczna edycja Jimiway Blues Festival, która 21 i 22 października odbędzie się w Ostrowie Wielkopolskim.

Razem z organizatorem festiwalu Jimiway, Benedyktem Kunickim, przygotowaliśmy dla Czytelników Blues.pl konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na oba festiwalowe dni. Żeby je zdobyć należy odpowiedzieć na pytanie: nazwisko którego z zagranicznych gości tegorocznego Jimiway’a nosił nieżyjący już niestety, znany w bluesowym środowisku tata-harmonijkarz?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs nr 2” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do piątku 14 października, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Pociąg do bluesa

opublikowano w dziale Polska

Rzepin w województwie lubuskim to miejsce koncertu finałowego tegorocznej, czwartej edycji festiwalu Szynoblues. 28 sierpnia, na scenie głównej imprezy zagrają zespoły Generation, Instant Blues, Za Fcześnie Fstałem, Obstawa Prezydenta, duet Przytuła & Kruk i niemiecka formacja Die Anfanger. Uczestników festiwalu przywiozą do Rzepina pociągi z Chojny, Sulęcina, Zielonej Góry oraz Poznania – w każdym, oczywiście, rozbrzmiewać będzie muzyka na żywo. Dodatkowy koncert odbędzie się na dworcu PKP w Chojnie w województwie zachodniopomorskim, gdzie na rampie kolejowej tuż przy budynku dworca wystąpi zespół Charlie Monroe i zapracowany tego dnia duet Przytuła & Kruk.

Źródło: www.hpg.net.pl

Jimiway Blues Festival nr 19

opublikowano w dziale Polska

Choć do dziewiętnastej edycji Jimiway Blues Festival zostało jeszcze trochę czasu, już teraz warto zarezerwować sobie 22 i 23 października na wizytę w Ostrowie Wielkopolskim. Pierwszego dnia imprezy w Ostrowskim Centrum Kultury wystąpią Przytuła & Kruk, Bogdan Szweda & Easy Rider, Outsider Blues i Amerykanin Sherman Robertson. Drugiego dnia, obok gwiazdy wieczoru, czyli Joe Louisa Walkera (fot. Robin Poritzky-Walker), zaprezentują się publiczności Romek Puchowski, Blues Flowers i Teksasy. Nie zabraknie też tradycyjnych jam sessions i wystawy bluesowych zdjęć.

Źródło: www.jimiway.pl

Wygraj zaproszenie na North Mississippi Allstars Duo!

opublikowano w dziale Polska

Jedna z najciekawszych bluesowych formacji ostatnich kilkunastu lat i zespół, dzięki któremu surowe brzmienie Hill Country bluesa kojarzonego na przykład z R.L. Burnsidem czy Juniorem Kimbrough obiegło szeroką publiczność – North Mississippi Allstars. Tworzący grupę bracia Luther i Cody Dickinson pojawią się w Polsce na zaproszenie Agencji Tangerine i zagrają jeden koncert, 22 maja w warszawskim klubie Progresja. Ich występ poprzedzi harmonijkarz Hook Herrera.

Wraz z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na ten wyjątkowy koncert North Mississippi Allstars Duo! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jaki tytuł nosi album, którym formacja North Mississippi Allstars zadebiutowała na rynku muzycznym wiosną 2000 roku?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do piątku 20 maja, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Wygraj zaproszenie na Jimiway Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Dwa dni muzyki wypełnione koncertami interesujących polskich wykonawców – od Romka Puchowskiego po Bogdana Szwedę z Easy Rider – i występami dwóch uznanych, amerykańskich gitarzystów, Shermana Robertsona i Joe Louisa Walkera – tak w skrócie rysuje się program tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival, który 22 i 23 października odbędzie się w Ostrowie Wielkopolskim.

Razem z organizatorami Jimiway’a, Towarzystwem Adoracji Bluesa i Rocka ’70 i Ostrowskim Centrum Kultury, przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie na oba festiwalowe dni. To gratka nie lada, bo wszystkie bilety się sprzedały i nie można już ich kupić.

Żeby zdobyć konkursowe zaproszenie należy odpowiedzieć na pytanie: jak nazywa się europejska wytwórnia płytowa, która wydała nowy album Joe Louisa Walkera, „On the legendary Rhythm & Blues Cruise”? Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do środy 20 października, do godziny 19:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

„Uroda zdarzeń” Pawła Szymańskiego

opublikowano w dziale Polska

4 września oficjalną premierę będzie miała druga płyta Pawła Szymańskiego. „Uroda zdarzeń”, bo taki jest tytuł albumu, to longplay wypełniony dwunastoma autorskimi kompozycjami zarejestrowanymi w Polskim Radiu Olsztyn. Muzyka na krążku jest efektem zainteresowań autora i łączy elementy przedwojennego bluesa, ragtime’u, bluegrassu i folku. Jak mówi sam Szymański: „Staram się zachować równowagę pomiędzy formą i treścią, to jednak są piosenki, a nie płyta z instrumentalnymi popisami. Najważniejsze jest śpiewanie i przekaz słowny, więc muzycy mają pomagać, a nie zagłuszać śpiewaka”. Wydawcą płyty jest Flower Records.

Źródło: www.bluesflowers.com/flower

Billy Gibson zeznaje

opublikowano w dziale Polska

Książe Beale Street, laureat Blues Music Award dla najlepszego harmonijkarza 2009 roku, do tego zdolny wokalista. Kto to taki? Billy Gibson (fot. Irek Graff), który koncertuje obecnie w Polsce. O początkach rozpoczętej w bardzo młodym wieku muzycznej drogi, polskiej publiczności i współpracy z Magdą Piskorczyk rozmawiał z nim Maciej Draheim:

Maciej Draheim: Powiedz mi proszę Billy, co skłoniło Cię by zacząć grać na harmonijce, czy jak mówią niektórzy „saksofonie z Mississippi”?

Billy Gibson: Zacząłem grać na harmonijce gdy miałem jakieś 7 czy 8 lat. Moja mama często opowiada historię o tym, jak poszedłem do niej i poprosiłem, by kupiła mi harmonijkę. Nie jest pewna dlaczego ją chciałem, ale zaprowadziła mnie do miejscowego sklepu w Clinton, w stanie Mississippi i pozwoliła wybrać jedną z tych, które leżały pod szklaną ladą. Wziąłem tę z najfajniej wyglądającym czerwonym pudełkiem! Okazało się, że była to Hohner Marine Band, mam tę harmonijkę do dziś.

Jak wyglądał początek twojej muzycznej przygody?

Na początku po prostu udawałem harmonijką różne odgłosy i starałem się dobrze bawić. Potem przyszła kolej na dziecięce melodyjki, takie jak „Oh Susanna” czy „Row Row Row Your Boat”. Bardzo mi się podobało to, że mogłem harmonijkę mieć zawsze w kieszeni.

Pierwsze zespoły i występy?

Gdy miałem jakieś 17 lat zobaczyłem w Jackson w stanie Mississippi występ wielkiego bluesmana – Sama Myersa. Wyrabiał na harmonijce rzeczy, których nigdy wcześniej nie słyszałem. Poczułem wtedy ogień w trzewiach! Wraz z kilkoma przyjaciółmi założyliśmy zespół, żeby mieć z tego frajdę i podrywać dziewczyny, ha! I tak zaczęło się moje granie.

W twojej biografii można przeczytać, że Beale Street w Memphis była dla Ciebie „uniwersytetem bluesa”. Jak wyglądała nauka i praktyka w tym słynnym miejscu?

Przeprowadziłem się do Memphis na początku lat dziewięćdziesiątych, ponieważ chciałem dowiedzieć się więcej o muzyce i spróbować zarobić na życie jako zawodowy muzyk. Pierwsze kilka lat spędziłem na Beale Street chłonąc dźwięki i spotykając muzyków. To słynna muzyczna ulica, a w tamtych czasach można było tam usłyszeć bluesa, jazz, rock’n’roll czy soul każdej nocy i to w wykonaniu najlepszych artystów z okolicy! Dla młodego harmonijkarza wystarczyło być na scenie i mieć otwarte uszy, aby nauczyć się naprawdę wiele.

W twojej grze, oprócz tradycyjnych bluesowych fraz, słychać dużo funku czy soulu, masz też zupełnie odmienne od bluesa, jazzowe oblicze. Jakie są więc twoje fascynacje i wzorce muzyczne, skąd taka różnorodność?

Tak jak mówiłem, na Beale Street można było usłyszeć każdy rodzaj muzyki. Słuchałem Alberta Kinga, Prestona Shannona, Little Jimmiego Kinga, Pata Ramsey’a, Ruby’ego Wilsona, Jamesa Cottona, Dona McMinna, Butcha Mudbone’a, Mose’a Vinsona, Big Lucky Cartera, Barbary Blue, Mojo Buforda, Kenny’ego Browna i wielu innych grających bluesa w różnych klubach i wzdłuż ulicy. Charlie Wood, Calvin Newborn, Fred Ford i Rudy Williams grail jazz w King’s Palace. Wirtuoz harmonijki chromatycznej, Pete Pedersen grał każdy gatunek muzyczny w Center For Southern Folklore. James Govan and the Rum Boogie Band, The King Bees, Melinda Rodgers, Zeda śpiewali soul. Eric Gales, Kirk Smithhart i Corey Osborne i wielu innych grail blues-rocka. Typowy jamband – Free World – grywał w Blues City Cafe. The Dempseys grail rockabilly. Mógłbym tak jeszcze wymieniać, ale chyba już wiadomo o co mi chodzi. Tylu świetnych wykonawców grających każdej nocy. Muzyka była wszędzie! Występowałem na Beale Street przez wiele lat i w 2005 roku otrzymałem tytuł Beale Street Entertainer of The Year.

Sierpień i wrzesień to dla ciebie czas koncertowania po Polsce. Po twoim występie w Toruniu mieliśmy okazję się spotkać i pogadać. Jak podoba ci się w Polsce?

To moja pierwsza wizyta w Polsce i bawię się tu znakomicie. Dziękuję wszystkim za ich gościnę i to, że sprawiają, że czuję się tu jak w domu.

Jak odbierasz tutejszą publiczność?

Jest niesamowita. Mówiąc szczerze, jestem zaskoczony reakcją publiczności. Nie wiedziałem, że w Polsce jest tylu fanów bluesa. Ale teraz już wiem.

Czy Polacy czują bluesa?

Pewnie! Blues narodził się w Ameryce, ale po wielu podróżach coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że to dźwięki, które nie mają granic i stały się muzyką całego świata.

W czasie trasy po Polsce występujesz z zespołem Magdy Piskorczyk. Dodatkowo, w trakcie sierpniowego festiwalu Harmonica Bridge miałeś okazję spotkać sporo polskich muzyków. Jak współpracuje ci się z Magdą i co sądzisz o polskich wykonawcach?

Magda to wspaniała artystka i praca z nią jest prawdziwą przyjemnością! Jestem wdzięczny Magdzie i jej zespołowi za możliwość odwiedzenia Polski i wspólnego tworzenia muzyki. Spotkałem tu wielu znakomitych muzyków, jednak największe wrażenie zrobili na mnie moi bracia w harmonijce. Mogę nie być obiektywny, gdyż jest to mój instrument, lecz usłyszałem tu naprawdę wielu fantastycznych harmonijkarzy. Rzadko się zdarza, bym w trakcie moich podróży spotkał tak wielu utalentowanych, szczególnie młodych, harmonijkarzy w jednym miejscu. To dla mnie bardzo inspirujące.

Teraz pytanie, które ucieszy miłośników gadżetów harmonijkowych. Jakiego sprzętu używasz? Ulubione harmonijki, mikrofony, wzmacniacze?

Moje ulubione harmonijki to Golden Melody firmy Hohner. Ulubione wzmacniacze to Fender Pro Junior i Gibson Goldtone. Mikrofon zaś to fabryczny Astatic JT-30.

Co pomaga ci uzyskać Twój sound?

Wydaje mi się, że aby uzyskać świetne brzmienie należy słuchać mistrzów instrumentu i starać się uczyć od nich. Sam Myers był moim wzorem i wciąż słucham jego muzyki, dalej mnie inspiruje.

Może na koniec miałbyś jakąś radę dla grających na harmonijkach Czytelników Blues.pl? Słucham uważnie, bo może i mi się ona przydać.

Wskazówka, którą usłyszałem od starszych muzyków brzmi tak, że najpierw należy umieć wydobyć dobre brzmienie z instrumentu, a dopiero potem pozwolić by wzmacniacz, czy duże nagłośnienie przekazało ten dźwięk słuchaczom. Świetne brzmienie pochodzi w pierwszej kolejności od muzyka, dopiero później jest sprzęt.

I jeszcze jedna rada… Starzy mistrzowie mówili też zawsze, by wyrazić swoje brzmienie. Nie staraj się być kimś innym, bądź sobą. Mam nadzieję, że to pomoże…

Źródło: Blues.pl

Nora Jean Bruso i premiery na Rawie Blues

opublikowano w dziale Polska

Amerykańska wokalistka Nora Jean Bruso (fot. Łukasz Rak), która 9 października wystąpi podczas tegorocznej edycji Rawa Blues Festival  zdradziła, że zagra w Spodku kilka utworów z nowego, jeszcze nieopublikowanego albumu. To będzie już drugi występ Bruso na scenie katowickiego Spodka – jej poprzedni występ na Rawie okazał się sukcesem, dlatego organizatorzy zdecydowali się zaprosić ją ponownie. O wizytach w Polsce, tej zakończonej i tej planowanej, Nora Jean Bruso rozmawiała z redakcją serwisu RawaBlues.com:

RawaBlues.com: Nora, chcielibyśmy zadać ci kilka szybkich pytań przed twoim październikowym występem na Rawa Blues Festival w Polsce. Poprzednio zagrałaś u nas w 2006 roku, pamiętasz tamten koncert?

Nora Jean Bruso: Oczywiście, że tak! Bardzo dobrze się bawiłam, pamiętam doskonałą produkcję dźwięku i publiczność. Tak, publiczność była wspaniała. Kocham ich!

Co zmieniło się u ciebie od tamtego czasu?

Przede wszystkim mam nowy zespół, i co najważniejsze, jestem w trakcie przygotowywania nowego albumu. Do mojego występu na Rawie może nie być jeszcze w pełni gotowy, ale na pewno zagram kilka nowych utworów.

W tym roku organizatorzy postanowili zaprosić najlepszych wykonawców, którzy już zagrali na Rawie. Co ty na to, że znalazłaś się w tej wybranej grupie?

(Śmiech i lekka konsternacja) Dziękuję serdecznie za takie wyróżnienie, cieszę się, że będę mogła zagrać jeszcze raz, ponieważ tak jak już wspomniałam z poprzedniego występu mam same pozytywne wspomnienia. Proszę przekażcie polskim fanom bluesa, że już niedługo się zobaczymy i przygotuję dla nich wspaniały show!

Zachętą do udziału w tegorocznym koncercie Nory Jean Bruso niech będzie dostępny na YouTube klip z jej poprzedniego występu w Spodku.

Źródło: www.rawablues.com

Johnny Neel i W.I.N.D.

opublikowano w dziale Polska

Od koncertu Briana Augera minęło zaledwie kilka dni, a Agencja Tangerine już zaprasza na kolejny muzyczny wieczór. Tym razem gwiazdą będzie włoska blues-rockowa formacja W.I.N.D. – trio, którego muzyka przywodzi skojarzenia z dokonaniami Led Zeppelin, Lynyrd Skynyrd czy Gov’t Mule. Razem z zespołem wystąpi w Polsce klawiszowiec Allman Brothers Band i Blue Floyd – Johnny Neel (fot. strona domowa artysty). 15 listopada W.I.N.D. wystąpi w warszawskiej Progresji. Dzień później, 16 listopada, zagra w Ostrowskim Centrum Kultury w Ostrowie Wielkopolskim.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Zmarł Gary Moore

opublikowano w dziale Świat

6 lutego międzynarodowe portale informacyjne obiegła smutna wiadomość – w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat zmarł Gary Moore (fot. strona domowa artysty). Gitarzysta rockowy znany przede wszystkim z zespołu Thin Lizzy cieszył się dużą sympatią miłośników bluesa, ceniących go przede wszystkim za albumy odnoszące się do jego bluesowych inspiracji, „After Hours” i „Still Got The Blues”. Teledysk do piosenki tytułowej z tego ostatniego możecie obejrzeć w serwisie YouTube.

Źródło: www.bbc.co.uk

Limboski w „Cafe Brumba”

opublikowano w dziale Polska

Koniec czerwca przyniósł kolejną premierę wydawnictwa Luna Music utrzymaną w klimacie bluesowych okolic. Longplay „Cafe Brumba” firmuje Limboski, czyli Michał Augustyniak (fot. strona myspace artysty) znany bywalcom bluesowych koncertów z projektu Limbo. Jak pisze wydawca, nowa płyta to przede wszystkim melodyjne piosenki ubrane w mroczne aranżacje. Nie brakuje ballady, słychać klimaty acidfolku i nowoczene brzmienia, a nawet utwór inspirowany polskim folkiem. Miksem płyty zajął się Piotr Pawlak – producent między innymi nagrodzonej Fryderykiem 2010 płyty „Bigos Heart” składu Tymon & The Transistors. Patronat medialny nad albumem objęło Blues.pl.

Źródło: www.myspace.com/limboscy

Przytuła & Kruk na płycie

opublikowano w dziale Polska

9 kwietnia swoją premierę miał debiutancki album duetu Przytuła & Kruk – krążek pełen akustycznego bluesa oraz muzyki inspirowanej szeroko pojętym amerykańskim folklorem. Koncertowa premiera longplay’a miała miejsce na początku lutego w Memphis podczas dwudziestej siódmej edycji International Blues Challenge, gdzie muzycy prezentowali się w kategorii „Solista/Duet”. Większość utworów, które znalazły się na płycie to autorskie kompozycje z własnymi tekstami, w których słychać inspiracje takimi legendami jak Robert Johnson, John Lee Hooker, Sonny Boy Williamson czy Tom Waits.

Źródło: www.bluesflowers.com/flower

Herbie Hancock „The Imagine Project”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

„The Imagine Project” – taki tytuł ma najnowsze dzieło wielkiego Herbie Hancocka. Przy albumie, który wydała wytwórnia Sony, współpracowali z mistrzem jazzu bardzo różni twórcy, między innymi ci, których Czytelnicy Blues.pl dobrze znają – od soulowego Seala, przez Dereka Trucksa i Susan Tedeschi, po Jeffa Becka. Ale „The Imagine Project” to nie tylko znane nazwiska, ale także kompozycje, które przeszły do historii. Jedną z nich jest „Don’t Give Up” – duet Petera Gabriela i Kate Bush, który w singlowej wersji dotarł w 1986 roku na szczyt UK Top 75 i spędził na nim jedenaście tygodni. Na płycie Hancocka rolę Gabriela zajął John Legend, rolę Bush niegrzeczna Pink, która w tej wersji niewiele ustępuje oryginałowi. To siedem i pół minuty przepięknej piosenki.

Takich ładnych numerów na tej płycie nie brakuje, i wcale nie należy się martwić, że całość firmuje jazzman – to nie jest trudna w odbiorze muzyka, co potwierdza „Space Captain” z udziałem zespołu Dereka Trucksa, z Mikem Mattisonem i śpiewającą Susan Tedeschi. Trochę w tym gospel, trochę swamp bluesa, ale przede wszystkim dużo trucksowych klimatów znanych z jego solowych płyt. Mniej więcej w połowie utworu słychać genialne call and response między gitarą Trucksa, a fortepianem Hancocka. Nic tylko siedzieć z otwartą buzią i słuchać.

Równie dobre wrażenie robi „The Times, They Are A’Changin” Boba Dylana, do nagrania której, Herbie Hancock zaprosił Lisę Hannigan i zespół The Chieftains – całość ma dzięki temu mocno folkowy posmak, z irlandzkimi instrumentami w tle.

Trafiony dobór utworów elegancko dopełnia jedna z najważniejszych soulowych kompozycji dwudziestego wieku, „A Change Is Gonna Come” Sama Cooke’a. Singiel ukazał się w 1964 roku i nie stał się od razu oszałamiającym sukcesem, ale opowiadał o sprawach społecznie ważnych i szybko stał się nieformalnym hymnem afro-amerykańskiego ruchu walki o prawa obywatelskie. W ten sposób przeszedł do historii. Na swoim soulowym albumie zaśpiewał go Seal, u Hancocka rola wokalisty przypadła Jamesowi Morrisonowi. Ale Seal też pojawia się na krążku, tak samo jak Marcus Miller czy Jeff Beck.

To delikatna muzycznie płyta, dla miłośników pięknych dźwięków, którzy nie lubią stylistycznych ograniczeń. Do zasłuchania.

Przemek Draheim

Wydawca: Sony Music
Posłuchaj: www.herbiehancock.com

Preston Reed na Wrocławskim Festiwalu Gitarowym

opublikowano w dziale Polska

18 listopada rozpocznie się trwający ponad tydzień Wrocławski Festiwal Gitarowy, którego motywem przewodnim będzie w tym roku flamenco.  W roli gwiazd wystąpią na przykład Paco de Lucía z zespołem i Carlos Piniana, ale organizatorzy przygotowali też propozycję dla tych, którym bliższe są dźwięki mieszczące się w granicach okolic współczesnego akustycznego bluesa – koncert szkockiego blues-rockowego gitarzysty fingerstyle Prestona Reeda (fot. strona domowa artysty). Zachętą do usłyszenia go na żywo 26 listopada w Synagodze Pod Białym Bocianem niech będzie imponujące nagranie „Ladies Night”, które zobaczyć można na YouTube.

Źródło: www.gitara.wroclaw.pl

Teksasy z nową płytą

opublikowano w dziale Polska

5 listopada w lubelskim klubie Graffiti odbędzie się premiera nowej płyty zespołu Teksasy. Na album „Zielony dymek” składa się dwanaście utworów, w tym dziesięć autorskich i dwa pożyczone – „Pomaluj moje sny” z repertuaru Breakoutu i „Personal Jesus” Depeche Mode. Jak mówią sami muzycy: „Płyta jest wykładnikiem wielu zróżnicowanych pomysłów wykraczających nieco poza ramy ogólnie pojmowanego bluesa. To owoc przemyśleń i inspiracji z pogranicza różnych gatunków muzycznych określanych przez nas samych jako crossover boogie”. Na krążku usłyszeć będzie można gości, m.in. Piotra Cugowskiego, który razem z bratem Wojciechem Cugowskim pojawi się na koncertowej premierze albumu.

Źródło: www.teksasy.pl

Zmarł Donald „Duck” Dunn

opublikowano w dziale Świat

Jedna z ważniejszych postaci związanych z amerykańską wytwórnią soulową Stax Records, basista Donald „Duck” Dunn, nie żyje. Muzyk zmarł we śnie w miniony weekend, 13 maja, podczas koncertowego pobytu w japońskim Tokio. Miał siedemdziesiąt lat. Dunn zapisał się na kartach historii jako członek legendarnej formacji Booker T. & the M.G.’s, z którą miał okazję towarzyszyć na płytach takim gigantom muzyki jak Otis Redding, Wilson Pickett czy duet Sam & Dave. Bluesowa publiczność kojarzyła go dobrze z filmu The Blues Brothers, w którym obok Steve’a Croppera, przyjaciela z zespołu Bookera T., grał basistę w grupie braci Blues. Krótkie podsumowanie długiej kariery Dunna znaleźć można na YouTube, w filmiku przygotowanym przez Dana Lakina na potrzeby jubileuszowego koncertu dla jednego z producentów gitar basowych.

Źródło: www.blues.about.com

Zed Mitchell „Game Is On”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Acoustic Music jest jedną z czołowych gitarowych wytwórni płytowych, jakie można dziś spotkać na rynku. To krótkie zdanie dobrze opisuje tę niemiecką oficynę, której produkcje kojarzą się melomanom przede wszystkim z akustycznymi gitarami i bardzo dobrą jakością dźwięku. Nowy krążek Zeda Mitchella owszem, brzmi znakomicie, ale zamiast akustycznych instrumentów przynosi sound elektrycznej gitary pięknie wkomponowany w muzykę z pogranicza współczesnego bluesa i delikatniejszego blues-rocka – a więc z terytoriów, w które firma Petera Fingera rzadziej się zapuszcza. Tu wypad się opłacił, bo Mitchell wie jak zrobić użytek z instrumentu, jak na kogoś, kto współpracował na przykład z Tiną Turner, Philem Collinsem czy  Natalie Cole, albo otwierał koncerty B.B. Kinga, Joe Cockera czy Santany przystało. Może dlatego na „Game Is On” słychać tak różne style, od subtelnego swingu w „Lonely Just Like Me”, przez rozlaną balladę w „Springtime In Paris”, po ostrą gitarową pirotechnikę w „Gonna Keep You Satisfied”. Trochę jak u Any Popovic – tak jak Zed urodzonej w serbskim Belgradzie. (pd)

Wydawca: Acoustic Music
Posłuchaj: www.acoustic-shop.de

Earl Thomas & Paddy Milner and The Big Sounds
„See It My Way”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Niemiecka wytwórnia PepperCake to oficyna, która europejskim miłośnikom bluesa serwuje jego współczesną, często rockowo lub funkowo brzmiącą odmianę. W ten nurt, z odrobiną soulu tu i tam, wpisuje się album „See It My Way” firmowany przez wokalistę Earla Thomasa i towarzyszącego mu pianistę Paddy’ego Milnera z grupą The Big Sounds. Słuchacze, którzy głębiej interesują się bluesem kojarzą nazwisko Earla Thomasa z jednej z płyt wielkiej Etty James. Co ważne, Earl pojawił się tam nie w roli wokalisty, a jako autor piosenki „I Sing The Blues”, którą najpierw z wielkim ogniem wykonała Etta, a potem sięgnęli po nią inni, Solomon Burke czy Screaming Jay Hawkins. Odkąd zadebiutował w 1991 roku wydaje ciekawe albumy przepełnione stylową mieszanką bluesa i soulu. Tych składników na „See It My Way” nie brakuje, ale słychać też delikatne ballady pokroju „Daylight” czy rootsowe klimaty w „Deconstruct The Devil”. Zdecydowanie warto posłuchać. (pd)

Wydawca: PepperCake Records
Posłuchaj: www.zyx.de

Magda Piskorczyk na płytach w Singapurze

opublikowano w dziale Polska

Gdyby zadać pytanie kto jest najpopularniejszym polskim wykonawcą bluesowym w Singapurze, odpowiedzią byłoby z dużym prawdopodobieństwem nazwisko Magdy Piskorczyk. W połowie ubiegłego roku wykonany przez nią utwór „I’d Rather Go Blind” znalazł się na dwóch składankach wydanych w Singapurze i Malezji, „Jazz Unlimited” i audiofilskiej „Jazz Addiction”. W grudniu utwór „Darkness on the Delta” opublikowany został na podwójnym albumie „Female Jazz II (The Greatest Vocal Collection)”, a w lutym także na płycie „Acoustic Edition II” w audiofilskiej serii DW Mastering w jakości 24bit 96kHz. Teraz ukazała się dwupłytowa kolekcja „Jazz Bar”, którą otwiera Magda Piskorczyk śpiewająca „Work Song”. Z zainteresowaniem słuchaczy i przedstawicieli branży muzycznej Magda spotyka się też w Europie. W najnowszym numerze francuskiego magazynu Blues & Co. opublikowano wywiad z wokalistką tytułując go „Un coup de foudre”, czyli „Uderzenie pioruna”. To już drugi europejski magazyn – po angielskim Blues Matters – publikujący w ostatnim czasie większy materiał na temat Piskorczyk.

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

Koncertowy lipiec z Tangerine

opublikowano w dziale Polska

Wakacje przyzwyczaiły już melomanów do ciekawych koncertów, ale dla tych, którzy upodobali sobie dźwięki z pogranicza bluesa i rocka połowa lipca zapowiada się nadzwyczaj interesująco. Na przestrzeni zaledwie siedmiu dni Agencja Tangerine przygotowała aż trzy koncerty, które śmiało można nazwać wydarzeniami z górnej półki. 12 lipca, koncertem w warszawskim klubie Proxima, muzyczny maraton rozpocznie North Mississippi Allstars Duo. Ten wieczór solowym występem otworzy bluesman Alvin Youngblood Hart. 14 lipca, w klubie Eter we Wrocławiu, porcję southern-rocka zaserwuje publiczności słynny Dickey Betts – postać znana wszystkim miłośnikom The Allman Brothers Band. W tym samym miejscu 17 lipca zagra Gov’t Mule.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Beth Hart w Chorzowie

opublikowano w dziale Polska

Miłośnicy blues-rocka w damskim wydaniu zacierali ręce i odliczali godziny. 14 czerwca wieczorem, o godzinie 20:00 w Miejskim Domu Kultury „Batory” w Chorzowie, na jedynym koncercie w Polsce, wystąpiła Beth Hart (fot. strona domowa artystki). Jej ubiegłoroczne koncerty w Warszawie i Wrocławiu spotkały się z gorącym przyjęciem fanów i w Chorzowie nie było inaczej. Dla tych, którzy wahali się czy wybrać się na występ Hart, publikujemy dostępny na YouTube klip z Beth w roli gościa specjalnego podczas koncertu Joe Bonamassy.

Źródło: www.mdk-batory.com.pl

Zmarł Freddie Robinson

opublikowano w dziale Świat

Jak poinformował nas Bob Corritore, gitarzysta i wokalista Freddie Robinson (fot. Tony Berg), znany też pod nazwiskiem Abu Talibm, zmarł w szpitalu kalifornijskiej miejscowości Lancaster, 8 października przegrywając ostatecznie walkę z rakiem. Robinson zasłynął przede wszystkim jako uznany muzyk sesyjny, który współpracował z takimi postaciami jak Little Walter, Jimmy Rogers, Howlin’ Wolf, Harold Burrage, Bobby Bland, Louis Myers, John Mayall czy Mitch Kashmar. Miał 70 lat.

Źródło: www.bobcorritore.com

Wygraj zaproszenia na lipcowe koncerty Tangerine!

opublikowano w dziale Polska

Lipiec dla miłośników blues-rocka zapowiada się gorąco. Na przestrzeni zaledwie siedmiu dni Agencja Tangerine przygotowała aż trzy koncerty, które śmiało można nazwać wydarzeniami z górnej półki. 12 lipca, koncertem w warszawskim klubie Proxima, muzyczny maraton rozpocznie North Mississippi Allstars Duo. Ten wieczór solowym występem otworzy bluesman Alvin Youngblood Hart. 14 lipca, w klubie Eter we Wrocławiu, porcję southernrocka zaserwuje publiczności słynny Dickey Betts – postać znana wszystkim miłośnikom The Allman Brothers Band. W tym samym miejscu 17 lipca zagra Gov’t Mule.

Wraz z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników nie lada gratkę – konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na każdy z tych wyjątkowych koncertów! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytania:

  1. Jak nazywał się ojciec muzyków tworzących North Mississippi Allstars Duo – słynny producent związany ze sceną muzyczną Memphis?
  2. Jak nazywał się gitarzysta prowadzący, z którym – w oryginalnym składzie The Allman Brothers Band – Dickey Betts wymieniał instrumentalne zagrywki?
  3. Jaki tytuł miała płyta, którą w 1995 roku zadebiutowało trio Warrena Haynesa?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” – i dopiskiem, odpowiednio „North Mississippi Allstars Duo”, „Dickey Betts” lub „Gov’t Mule”, w zależności od koncertu, na który chcecie wygrać zaproszenia – w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do wtorku 10 lipca, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Blues na Świecie w Świeciu

opublikowano w dziale Polska

Blues na Świecie Festival – pod takim hasłem, w ramach związanego z piłkarską gorączką projektu „Tolerancja poprzez Futbol”, 29 i 30 czerwca w Świeciu zabrzmi blues i jego okolice. Koncerty odbywać się będą w miejskim amfiteatrze i na terenie Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Świeciu. Pierwszego dnia publiczności zaprezentują się Big Fat Mama, Retro Funk z wokalistą Mateuszem Krautwurstem i niemiecka formacja Johnny Rieger Band. Sobotnie wczesne popołudnie należeć będzie do Małej Akademii Bluesa Jacka Jagusia i Michała Kielaka, zaś wieczór do Harmonijkowego Ataku, zespołu Cree i Maćka Maleńczuka z grupą Psychodancing. Wieczorne jam session poprowadzi Zydeco Flow.

Źródło: www.bluesnaswiecie.com

Bluesowo w Białym Domu

opublikowano w dziale Świat

Legenda bluesowej gitary B.B. King, Troy „Trombone Shorty” Andrews, Jeff Beck, Buddy Guy, młody Gary Clark, Jr., Keb’ Mo’, Susan Tedeschi z Derekiem Trucksem, wokalistka Shemekia Copeland, Warren Haynes, frontman The Rolling Stones Mick Jagger i związany z wytwórnią Stax Booker T. Jones w roli lidera zespołu towarzyszącego gwiazdom – tak imponujący zestaw wykonawców można było spotkać 21 lutego nie na wielkim festiwalu, a w amerykańskim Białym Domu, podczas koncertu, na który Prezydent Barack Obama i jego małżonka Michelle zaprosili w ramach obchodów  tegorocznego African American History Month. Koncert był rejestrowany przez telewizję PBS jako część serii „In Performance At The White House” i 27 lutego będzie miał swoją telewizyjną premierę. Przed koncertem w Białym Domu odbyło się spotkanie z młodzieżą, w czasie którego na pytania dotyczące bluesa odpowiadali Trombone Shorty, Keb’ Mo’ i Shemekia Copeland. Jego zapis możecie obejrzeć w serwisie YouTube.

Źródło: www.whitehouse.gov

Ćwierć wieku Jesieni z Bluesem

opublikowano w dziale Polska

Dwudziesta piąta edycja. Takim jubileuszem poszczycić się może festiwal Jesień z Bluesem, organizowany w Białymstoku – z kilkuletnią przerwą – od  1978 roku. Przypadające na 26, 27 i 28 listopada urodziny zapowiadają się bardzo ciekawie. W kościele Świętego Wojciecha festiwal zainauguruje Ewa Uryga z Opole Gospel Choir. Dzień później, po odsłonięciu kolejnych tablic Alei Bluesa, w kinie Forum zagrają Kasa Chorych, Caroline Mhlanga & Uli Hanke & Jazz Band Ball Orchestra, Śląska Grupa Bluesowa, a także projekt Białostocka Szkoła Bluesa z Bartkiem Łęczyckim i Tomkiem Kamiński. Podczas ostatniego dnia imprezy wystąpią HooDoo Band, Hard Times, Paul Lamb & The King Snakes i Shakin’ Dudi. Koncertom towarzyszyć będą warsztaty harmonijkowe i przegląd filmów o tematyce bluesowej.

Źródło: www.bok.bialystok.pl

Gwiazdy gitary w Polsce

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Debbie Davies, Coco Montoya, Chris Duarte, Robben Ford, Eric Sardinas i Kenny Wayne Shepherd to imponująca lista blues-rockowych gitarzystów, którzy zagrali lub zagrają w Polsce w ciągu najbliższych dni. Różne brzmienia, różne podejścia do instrumentów – dla miłośników gitarowych dźwięków uśmiech od ucha do ucha murowany.

Dwa nazwiska z początku listy to weterani zespołu Alberta Collinsa, co najlepiej słychać w instrumentalnym „A.C. Strut” z płyty „Blues Blast” Debbie Davies, gdzie Coco Montoya pojawia się w roli gościa specjalnego wymieniając z gospodynią zagrywki do złudzenia przypominające te z arsenału Ice Mana z Teksasu. Bluesem z Teksasu wieje mocno w muzyce Chrisa Duarte, którego nowy album „Blues in the Afterburner” spotkał się nie tylko z sympatią wiernych fanów, ale także – sądząc po gwiazdkach w All Music Guide – krytyków. W „gwiazdkowych” rankingach bardzo dobrze wypada też nowy Robben Ford. „Soul On Ten” to koncertowy luz i blues poszerzony o elementy jazzu i soulu, a więc dokładnie to, co jego fani tak bardzo cenią.

Miłośnicy Erica Sardinasa także nie powinni kręcić nosem na wydany przez holenderską wytwórnię Provogue album „Sticks & Stones”. Mistrz wybuchowej gitary slide i chodzący dowód na to, jak inaczej potrafi brzmieć zelektryfikowana gitara dobro pokazuje tu pazurki. Wśród jedenastu utworów na płycie są i przebojowe melodie w sam raz na radiową antenę, i blues-rockowe wybuchy, którymi dwanaście lat temu Sardinas wdarł się do świata bluesowej fonografii. Jeśli z równą werwą zagra 17 listopada w Domecku, może być ostro.

Dwa dni później, 19 listopada, w Miejskim Domu Kultury Batory w Chorzowie wystąpi Kenny Wayne Shepherd. Jego płyta, która ukazała się niedawno nakładem wytwórni Warner to ponoć krążek, o jakim fani Shepherda marzyli od dawna. Na gitarze Kenny Wayne, przy mikrofonie Noah Hunt, a więc duet znany z wcześniejszych płyt The Kenny Wayne Shepherd Band i zdaniem wielu najlepsza odsłona zespołu. Po kilku latach Noah Hunt wrócił do roli wokalisty, a nagrana z jego udziałem „How I Go” to kawał solidnego blues-rocka z odrobiną popowego makijażu tu i tam – w końcu ponad sześćdziesiąt tysięcy „polubień” na Facebooku nie bierze się znikąd.

To się nazywa intensywna, gitarowa jesień.

Przemek Draheim

Wydawca: Telarc, Shrapnel Records, Concord, Provogue, Warner Music
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Śląskie Warsztaty Artystyczne

opublikowano w dziale Polska

Ewa Uryga, Krzysztof Ścierański, Grzegorz Kapołka, Michał „Gier” Giercuszkiewicz i Leszek Winder to tylko niektórzy z wykładowców najbliższej edycji popularnych Śląskich Warsztatów Artystycznych, które odbędą się między 15 a 20 lutego w Miejskim Domu Kultury „Batory” w Chorzowie, a także między 23 a 27 lutego w katowickim klubie Marchołt. Chęć udziału w zajęciach możecie zgłaszać osobiście lub telefonicznie:

  • MDK „Batory”, Chorzów, ul. Stefana Batorego 6, tel.: (032) 2460 060-3,
  • Klub Marchołt, Katowice, ul. Warszawska 37, tel.: (032) 253 07 38,
  • koordynator projektu, Mirosław Rzepa, tel.: 607 576 575.

Warsztaty będą się odbywać w godzinach od 16:00 do 19:00. Warto pamiętać, że udział w nich jest bezpłatny.

Źródło: www.mdk-batory.com.pl

Polish Blues Challenge

opublikowano w dziale Polska

Kolejna edycja International Blues Challenge odbędzie się między 2 a 5 dniem lutego 2011 roku, ale już niedługo polscy muzycy będą mogli zapewnić sobie darmowy start w tym prestiżowym konkursie. Stowarzyszenie T.B. King Blues Club związane z włocławskim klubem pod tą samą nazwą zapowiedziało zorganizowanie ogólnopolskiego konkursu Polish Blues Challenge, którego celem będzie wyłonienie reprezentantów stowarzyszenia na amerykańskim konkursie, zarówno w kategorii zespołowej, jak i „solo/duo”. Zdobywcy pierwszych miejsc w obu kategoriach otrzymają nagrodę w postaci pokrycia wszystkich kosztów wyjazdu do Memphis, ale przewidziane są też nagrody dla zdobywców drugich i trzecich miejsc. Regulamin i kartę zgłoszeń znaleźć możecie na stronie klubu.

Źródło: www.tbkingclub.com

Bluesonalia w słowach i zdjęciach

opublikowano w dziale Polska

Siódme po reaktywacji w 2003 roku Bluesonalia odbyły się w Koninie 28 listopada. Na scenie klubu Energetyk zagrali Kodexblues, Hokus & Bożena Mazur, Blues Doctors i Romek Puchowski (fot. Zdzisław Siwik), a także lokalny akcent – grupa Blueska z Konina. Organizatorzy imprezy przysłali nam relację z koncertu i zdjęcia Zdzisława Siwika, które obejrzeć możecie w galerii. Zapraszamy do lektury:

Bluesonalia w Koninie po raz 7.

Wzruszającym akcentem rozpoczęły się Bluesonalia w Koninie. Córka świętej pamięci Andrzeja Mielcarka, Marta, odczytała wiersz „Dwa mikrofony” napisany po śmierci taty przez jedną z jego wiernych fanek – Jadwigę Romecką. Andrzej był pomysłodawcą i promotorem imprez jazzowych i bluesowych w mieście. Jego działalność przerwał tragiczny wypadek…

Początkowo Bluesonalia były przeglądem zespołów, później stały się dwudniowym konkursem, w którym nagrodą był występ na katowickiej Rawie Blues.

Do tradycji Bluesonaliów siedem lat temu powrócił Koniński Dom Kultury. Na scenie festiwalu występowały odtąd tuzy polskiej i zagranicznej muzyki bluesowej, takie jak choćby Śląska Grupa Bluesowa i Jan „Kyks” Skrzek, Buldlog Gravy, Phil Guy, Magda Piskorczyk czy Leszek Cichoński. Ale impreza jest przyjazna nie tylko uznanym muzykom. Grały na niej zespoły mniej znane, a także rozpoczynające swoją przygodę z bluesem. W tym roku taką grupą był KodeXblues ze Słupcy – formacja rockowo-bluesowa, dla której występ przed wyrobioną publicznością był debiutem.

Tuż po występie młodych muzyków, na scenie pojawił się Romek Puchowski, znany także z projektu Hrabia von Zeit, muzyk awangardowy i bluesowy, który – w co trudno uwierzyć – zaczynał od punk rocka. Festiwalowy koncert to nie jedyny jego związek z Koninem. Po raz pierwszy zagrał za czasów Andrzeja Mielcarka – któremu zresztą dedykował swój udział w Bluesonaliach. Na temat przygód i postaci, związanych z Koninem powstało też wiele utworów Puchowskiego. I chociaż słuchacze bawili się podczas jego występu, jak to ładnie ujął – „we właściwy sobie sposób”, podjął rękawicę, udowadniając swój niezwykły dar kontaktu z żywą publicznością. A miała ona okazję wysłuchać i korzennego bluesa rodem z delty Missisipi, i eksperymentalnych kompozycji z użyciem nowych technologii.

Bardzo pozytywnie zaskoczyła słuchaczy konińsko-kolska formacja Blueska. Grupa ta od wielu lat reprezentuje miasto w czasie Bluesonaliów. Dzięki temu publiczność ma okazję rejestrować ogromną pracę i dynamiczny rozwój muzyków, którzy w tym roku pokazali prawdziwą klasę. O to, jaki jest przepis na takie dojrzewanie, i na jakim etapie poszukiwań są obecnie, zapytaliśmy ich samych. W składzie mają nowego basistę – Macieja Maćkowskiego, a oprócz Andrzeja Przerwy, Andrzeja Adamskiego i Grzegorza Lasoty, gościnnie wystąpił z nimi harmonijkarz – Krzysztof Gąszewski. W czasie niedawnej trasy koncertowej bluesmani mieli okazję zagrać nowe numery, co jak mówią, dało w czasie Bluesonaliów znakomity efekt. Dobry, stały skład i praktyka czynią mistrzów!

Blues Doctors wykonują covery, ale nie tylko. W repertuarze mają również własne kompozycje. Chłopaki z Ostrowa Wielkopolskiego, którzy zawiązali grupę we Wrocławiu, zagrali energetyczny koncert, w czasie którego publika ruszyła w tany. Stężenie dobrej energii było już naprawdę wysokie, a humor nie opuszczał bluesmanów również przed występem. Jak mówią, grają bluesa, bo jest najlepszy. Koncerty w klubach i plenerach też.

Na jedyną kobietę, w dodatku śpiewającą, trzeba było zaczekać niemal cały wieczór. Ci, którzy dotrwali, mogli liczyć choćby na feministyczną wersję utworu Tadeusza Nalepy „Do drzwi puka ktoś”. Bożena Mazur to niezwykle młoda i utalentowana wokalistka, która ma za sobą kilka udanych projektów z polskimi muzykami bluesowymi, m.in. płytę „Afrykański śnieg”. Obecnie występuje z formacją Hokus. Muzycy, którzy jedli chleb z niejednego pieca i prawie debiutantka? O to jak dokonać tak udanego melanżu zapytaliśmy Jacka Gazdę i właśnie Bożenę Mazur. – To znakomite połączenie. Myślę, że symbioza świeżości i doświadczenia wpływa dobrze i na mnie, i na moich kolegów – stwierdza wokalistka. Olka Górnego, Jacka Gazdy czy Jarka Wodzińskiego nie trzeba przedstawiać.

Tego roku na scenie w Klubie „Energetyk” zagrało pięciu zupełnie różnych artystów. Publiczność miała okazję doświadczyć na własne uszy jak rozmaita, pojemna i wszechstronna może być muzyka bluesowa. Choć pewnie większości nie trzeba było o tym przekonywać.

Organizatorzy

Źródło: www.kdk.konin.pl

Bluesowa Orkiestra Świątecznej Pomocy

opublikowano w dziale Polska

W Krakowie podczas kolejnej edycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy nie zabraknie bluesa – zapewniają organizatorzy Studenckiego Festiwal Muzyki Bluesowej „Bluesroads”, którzy 8 stycznia w krakowskim Klubie Studenckim „Żaczek” szykują imprezę towarzyszącą Finałowi Orkiestry. Na scenie pojawią się krakowskie zespoły reprezentujące bluesa i jego okolice: Hard Times, Cheap Tobacco, Dominik Plebanek, Przytuła & Kruk, Fabryka Zabawek, Monkey Business i L’Orange Electrique.

Źródło: www.klubzaczek.pl

Warner w rytmie bluesa

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wytwórnia Warner to jeden z potentatów światowego rynku fonograficznego, w katalogu którego znaleźć można nazwiska największych gwiazd współczesnej muzyki. Nie brakuje tam również bluesa, często w zaskakującym wykonaniu. Takim zaskoczeniem jest z pewnością Chris Rea, bo chyba niewielu słuchaczy kojarzy go z bluesem. Warto poznać go od tej strony, tym bardziej, że lada dzień będzie go można posłuchać na żywo – 5 lutego wystąpi w warszawskiej Sali Kongresowej prezentując materiał z albumu „Santo Spirito Blues”.

„Looking For The Summer”, „Josephine” czy nieśmiertelne „Road To Hell” – za te popularne piosenki Chris Rea cieszy się szczerą miłością polskich radiosłuchaczy. Choć to ciekawe, bo gitara slide czy szorstki, bardzo bluesowy wokal nie są zwykle domeną idoli masowej świadomości. Masowy nie był też dwupłytowy album „Dancing Down The Stony Road”, który Rea wydał dziesięć lat temu zaskakując i fanów i krytyków najgłębszym, najbardziej mrocznym bluesem jaki ukazał się na początku nowego tysiąclecia. To była niezwykle mocna płyta, a jej echa słychać w twórczości Brytyjczyka do dziś, łącznie z nową, utrzymaną w podobnym klimacie produkcją „Santo Spirito Blues”. Co znajdzie tam słuchacz? Odrobinę użytej ze smakiem elektroniki i morze bluesowego feelingu, czyli muzykę w sam raz na nowe tysiąclecie.

Dużym nazwiskiem ze stajni Warnera, choć kojarzonym bardziej z bluesem niż popem, jest Keb’ Mo’. I tu znowu niespodzianka, bo na przekór skojarzeniom, jego nowa płyta „The Reflection” jest bardziej popowa, niż bluesowa. Ot ciekawostka. Jeśli ktoś na debiutanckiej płycie zamieszcza aż dwa pięknie zrobione utwory Roberta Johnsona – dodajmy na płycie, która w 1994 roku zdobyła bluesowego Oscara, czyli nagrodę W.C. Handy’ego w kategorii „Najlepszy Bluesowy Album Akustyczny Roku” – nie powinien się dziwić, że przykleja sobie na czoło etykietkę „lidera ruchu bluesowego odrodzenia”. Z tą etykietą Keb’ Mo’ zmaga się od lat i pewnie nie wszystkim jego fanom jest z tym w smak. Może dlatego nowy album zbiera wśród nich mieszane recenzje. Z drugiej strony, jeżeli przestaniemy wymagać, by Mo’ kurczowo trzymał się bluesa – czego od dłuższego czasu nie robi, nagle naszym uszom ukaże się piękna, piosenkowa płyta, na której popowe melodie mieszają się z odrobiną soulu czy dobrym jazzem, wypływającym choćby spod palców giganta gitary basowej, Marcusa Millera. I chyba właśnie tak warto na ten album patrzeć.

Strzałem w dziesiątkę Warnera w kategorii „słynna postać śpiewa bluesa” okazał się  serialowy doktor House, czyli Hugh Laurie, którego płyta „Let Them Talk” jest jednym z najlepiej sprzedających się albumów bluesowych ostatnich lat. Teraz słupki sprzedaży będą miały okazję jeszcze wzrosnąć, bo na rynku pojawiła się nowa, specjalna edycja płyty z bonusowym krążkiem DVD zawierającym interesujący film dokumentalny, w którym Laurie odwiedza najciekawsze zakątki Nowego Orleanu. Podróż aktora przeplata się z fragmentami kameralnego koncertu w knajpie Latrobe’s, oczywiście z udziałem gości – genialnego Toma Jonesa czy Irmy Thomas. Kiedy dodać do tego cztery nowe piosenki zamieszczone na płycie audio, w tym jedną wersję live, nie ma co się wahać – warto postarać się właśnie o tę wersję.

Przemek Draheim

P.S. Zachętą do obejrzenia bluesowej podróży Hugh Laurie’go niech będzie dostępny na YouTube trailer filmu.

Wydawca: Warner Music Poland
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Orkiestrowo i bluesowo!

opublikowano w dziale Polska

Tegoroczny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy doczekał się w Krakowie bluesowej odsłony powiązanej ze Studenckim Festiwalem Muzyki Bluesowej „Bluesroads”. 8 stycznia, na scenie Klubu Studenckiego „Żaczek” zaprezentowały się publiczności bluesowe zespoły. Opis tego, co działo się tamtego wieczora przysłała do Redakcji Blues.pl Magdalena Stawiarz:

Wszystko wskazywało na to, że zapowiada się naprawdę niezapomniany, pierwszy koncert Bluesowej Orkiestry Świątecznej Pomocy – dziesiątki plakatów porozwieszanych w całym Krakowie nie pozwalały przejść obok wydarzenia obojętnie, a codziennie docierające do nas informacje o zespołach i innych, czekających na słuchaczy atrakcjach, jedynie rozbudzały nasz apetyt na prawdziwą muzyczną ucztę. I, tak jak przewidywaliśmy, zgodnie z tradycją imprez towarzyszących festiwalowi Bluesroads, nie pomyliliśmy się – Bartosz Stawiarz, dzięki ogromnej pracy, zaangażowaniu i pomocy niezastąpionych wolontariuszy  ponownie stworzył imprezę, która, miejmy nadzieję, na stałe wpisze się w krajobraz muzycznych wydarzeń Krakowa.

Pośród zespołów, które zaprezentowały się 8 stycznia, mogliśmy odnaleźć zarówno zupełnie nowe, nieznane dotąd grupy, które dla wielu mogły okazać się sporym zaskoczeniem, jak i bliskie wiernym fanom bluesowych brzmień, które po raz kolejny utwierdziły nas w przekonaniu o ich ogromnym talencie i muzycznym kunszcie w najczystszej postaci.

Wydarzenie otworzył występ zespołu 8 i ¾ w składzie: pisząca te słowa (wokal), Bartosz Stawiarz (gitara) oraz Łukasz Pietrzak (harmonijka ustna). Nasz krótki koncert, w ramach debiutu na scenie Żaczka, został ciepło przyjęty przez krakowską publiczność, która z każdą minutą coraz tłumniej przybywała na imprezę towarzyszącą Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.

Znany entuzjastom harmonijkowego brzmienia zespół Fabryka Zabawek wystąpił w nowym, upiększonym za sprawą Eli Łuszczakiewicz (wokal) w składzie. Jazzowo-bluesowe dźwięki, które zawdzięczać mogliśmy Marcinowi Dyjakowi (harmonijka ustna) oraz Damianowi Skórze (gitara) w połączeniu z  delikatnym wokalem dały niezwykłą mieszankę łagodności przyprawionej pikanterią solowych popisów instrumentalistów.

Debiuty niezwykle pozytywnie zaskoczyły publiczność, która, po tak obiecującym rozpoczęciu Bluesowej Orkiestry, wprost nie mogła doczekać się występów swoich muzycznych ulubieńców.

Koncert kolejnego zespołu, mającego największe doświadczenie ze wszystkich grup, których mieliśmy okazję wysłuchać tego wieczoru, wprowadził nas w zupełnie nowe rejony odczuwania i czerpania radości z muzyki.  Monkey Business, bo o nim właśnie mowa, dzięki charyzmatycznemu liderowi i gitarzyście Tadeuszowi Pocieszyńskiemu oraz Antoniemu Dębskiemu (bas) i Adamowi Grzelakowi (perkusja) przedstawili nam świetny spektakl muzycznej dojrzałości i profesjonalizmu. Nie obyło się bez bisów, które zespół z wielką radością zagrał dla publiczności zgromadzonej w Żaczku.

Znany z poprzedniej edycji Festiwalu Bluesroads Dominik Plebanek, swoim głosem bez wątpienia oczarował szczególnie żeńską część widowni, która wprost nie mogła oderwać wzroku od tego niezwykle utalentowanego muzyka. Bardzo trudną rzeczą jest jakakolwiek próba definicji tego artysty, który jednak bez wątpienia utwierdził wszystkich słuchaczy w przekonaniu, że szukając wartościowej muzyki wcale nie musimy wybiegać poza granice naszego kraju.

W atmosferze euforii na scenie pojawił się bliski fanom muzyki bluesowej zespół L’Orange Electrique, który rozgrzał krakowską publiczność do czerwoności. Dzięki porywającym dźwiękom gitary (Paweł Czajkowski) i basu (Mikołaj Spendel), a szczególnie niezwykłemu wokalowi Michele Cuscito, wprost zerwali publiczność z krzeseł, a u mniej odważnych, którzy pozostali na swoich miejscach wywołali szalony i niepowstrzymany taniec nóg, co w połączeniu z burzą oklasków świadczy o tym, jak bardzo przypadli publiczności do gustu.

Znany w środowisku bluesowym i wielokrotnie nagradzany duet Przytuła & Kruk miał ciężkie zadanie do wykonania – podczas tak wielu niezwykle udanych występów oczekiwania słuchaczy rosły z każdą minutą. Jednak Bartosz Przytuła i Tomasz Kruk sprostali im z niespotykaną, godną profesjonalistów, łatwością. Nadzwyczajna więź, którą na każdym koncercie buduje z publicznością Bartosz Przytuła oraz ponadprzeciętne umiejętności instrumentalisty, Tomasz Kruka, potwierdziły muzyczny kunszt duetu i tylko zaostrzyły apetyt widowni na ich kolejne koncerty.

Prawdziwą rewelacją wieczoru okazał się zespół Cheap Tobacco z jedną z najlepszych wokalistek w Krakowie (jeśli  nie w Polsce) na czele – Natalią Kwiatkowską. Bijąca od niej energia, siła głosu oraz ilość emocji, którą dzieli się poprzez swój śpiew z publicznością sprawiła, że koncert ten na długo pozostanie w pamięci słuchaczy. Nie należy jednak zapominać o muzykach tego młodego, krakowskiego zespołu.  Gitarzystą, który swoją grą po raz kolejny wprawił publiczność w prawdziwe osłupienie jest niezwykle utalentowany Robert Kapkowski. Mikołaj Spendel, którego publiczność zdążyła już poznać podczas koncertu L’Orange Electrique kolejnym popisem potwierdził swoje wspaniałe umiejętności, a często niewystarczająco doceniana podpora zespołów – perkusista, Adam Partyka – dodał wisienkę na torcie utkanym z niezapomnianych brzmień i sprawił, że całość zaprezentowała się doskonale.

Gwiazdą Bluesowej Orkiestry Świątecznej Pomocy, na której występ czekaliśmy z ogromną niecierpliwością był uwielbiany przez krakowską publiczność zespół Hard Times. Każdy ich koncert przepełniony jest prawdziwymi emocjami oraz radością i energią jaką czerpią ze wspólnego grania. Zgodnie z oczekiwaniami, po raz kolejny nie zawiedli tłumnie zgromadzonej publiczności i pokazali prawdziwą klasę, jaką udaje się osiągnąć tylko nielicznym. Łukasz Wiśniewski, Piotr Grząślewicz oraz Marcin Hilarowicz ponownie pomyślnie połączyli akustyczny blues z elementami muzyki flamenco i porwali publiczność do fascynującej krainy wolności, jaką daje ich muzyka.

Dodatkową atrakcją Bluesowej Orkiestry Świątecznej Pomocy był Fire Show (zorganizowane we współpracy ze Sztabem Orkiestry Przy Uniwersytecie Jagiellońskim), który odbył się przed klubem Żaczek, a podczas wszystkich występów wolontariusze Sztabu WOŚP przy Gazecie Krakowskiej zbierali pieniądze na zakup najnowocześniejszych urządzeń dla ratowania życia wcześniaków oraz pomp insulinowych dla kobiet ciężarnych z cukrzycą. W przerwach między występami odbyły się aukcje, podczas których publiczność miała możliwość licytować m.in. „Zbrodnię i karę” z dedykacją i autografem Andrzeja Seweryna czy lekcję gry na gitarze z Jarosławem Śmietaną.  Cały dochód z Bluesowej Orkiestry czyli 2.163,14 zł i 4 euro  został przekazany na rzecz XX Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Magdalena Stawiarz, fot. Tomasz Oleś

P.S. Więcej zdjęć z koncertu zobaczyć można w galerii na Facebooku.

Źródło: www.bluesroads.pl

Gienek Loska Band „Hazardzista”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Telewizyjne programy typu talent show pozwalają czasem na odkrycie wokalistów innych niż typowe popowe gwiazdki. Przykładem jest tu X-Factor i Gienek Loska, który za sprawą Sony Music Polska wydał niedawno płytę „Hazardzista”. To cieszy tym bardziej, że niewiele w Polsce okołobluesowych wydawnictw z silną promocją i tak powszechnym do nich dostępem.

Na krążku, oprócz Gienek Loska Band, pojawiają się ciekawi goście, jak choćby Łukasz „Wiśnia” Wiśniewski, który już w pierwszym numerze „Paszport” serwuje nam smakowitą solówkę harmonijkową, czy też Maciej Maleńczuk pojawiający się w klasycznym „Can’t Judge Book”. Dominują szybkie numery z rock’n’rollowym drivem i energetyczne bluesy, ale nie brakuje kawałków wolniejszych i bardziej nastrojowych, przepełnionych wokalną ekspresją. Jest też odrobina reggae. Charakterystyczny wokal Gienka i zgrani muzycy, zarówno jako cały zespół, jak i podczas popisów solowych sprawiają, że całości słucha się bardzo dobrze. Większość utworów stanowią kompozycje własne. Teksty są nieszablonowe, często inspirowane biografiami i przeżyciami artystów, nie zaś kolejnymi kalkami znanych piosenek, gdzie poza słowami „Baby, Baby” czy „I woke up this morning” nie dzieje się wiele w warstwie tekstowej. Oprócz własnych numerów na „Hazardziście” znalazł się wspomniany wcześniej standard, ale też ludowa piosenka „Kosił Jaś koniczynę” świetnie znana miłośnikom grupy Seven B. Zaskoczeniem może być tradycyjna pieśń „Ciemna Noc” śpiewana w języku ukraińskim.

Z Nowym Rokiem wypada sobie życzyć, aby więcej dźwięków bluesa i jego okolic trafiało do odtwarzaczy współczesnych słuchaczy, tak często i w takim stylu jak Gienek.

Maciej Draheim

Wydawca: Sony Music Polska
Posłuchaj: www.gienekloskaband.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenia na lipcowe koncerty Tangerine!

opublikowano w dziale Polska

Lipcowe koncerty Tangerine tuż tuż. 12 lipca, koncertem w warszawskim klubie Proxima, blues-rockowy maraton rozpocznie North Mississippi Allstars Duo. Ten wieczór solowym występem otworzy bluesman Alvin Youngblood Hart. 14 lipca, w klubie Eter we Wrocławiu, porcję southern-rocka zaserwuje publiczności słynny Dickey Betts – postać znana wszystkim miłośnikom The Allman Brothers Band. W tym samym miejscu 17 lipca zagra Gov’t Mule.

Razem z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania były dwa pojedyncze zaproszenia na każdy z tych wyjątkowych koncertów! Żeby je zdobyć, trzeba było polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytania, jak niżej:

  1. Ojciec muzyków tworzących North Mississippi Allstars Duo – słynny producent związany ze sceną muzyczną Memphis – to Jim Dickinson.
  2. Gitarzysta prowadzący, z którym – w oryginalnym składzie The Allman Brothers Band – Dickey Betts wymieniał instrumentalne zagrywki to Duane Allman.
  3. Płyta, którą w 1995 roku zadebiutowało trio Warrena Haynesa miała tytuł „Gov’t Mule”.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwe odpowiedzi, wylosowaliśmy szóstkę szczęśliwców. Są to:

  1. na koncert North Mississippi Allstars Duo: Paweł z Krakowa i Michał z Warszawy,
  2. na koncert Dickey’ego Bettsa: Magda z Warszawy i Przemysław z Katowic,
  3. na koncert Gov’t Mule: Alicja z Katowic i Paweł z Leszna.

Zwycięzcom gratulujemy! Szczegóły dotyczące koncertów i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Magda Piskorczyk na Tajwanie

opublikowano w dziale Polska

Tuż po powrocie z koncertów we Francji, Niemczech i Londynie, Magda Piskorczyk (fot. strona domowa artystki) poleciała na Tajwan, gdzie do końca września będzie gościem tamtejszego stowarzyszenia bluesowego. Reprezentantów Blues Society on Taiwan Magda poznała w Memphis podczas konkursu International Blues Challenge. Stowarzyszenie zapraszało ją już kilkukrotnie, ale dopiero w tym roku – we współpracy z Warszawskim Biurem Handlowym w Tajpej – udało się wyjazd doprowadzić do skutku. Pierwszy z chińskich koncertów odbył się 15 września. W kolejnych dniach wokalistka wystąpi między innymi na dziewiątej edycji festiwalu Blues Bash w Taipei Artists Village, a także w restauracji Capone’s i klubie amerykańskim. Poprowadzi też warsztaty muzyczne dla studentów Taipei European School. Zdjęcia z podróży Magdy do Chin oglądać można na jej Facebooku.

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

Gov’t Mule w Warszawie i Krakowie! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

„Ostatni koncertowy album Gov’t Mule wydany przez wytwórnię Provogue Records – The Georgia Bootleg Box – liczy aż 6 płyt CD” – taka była poprawna odpowiedź w konkursie przygotowanym wspólnie z Agencją Tangerine, w którym do wygrania były dwa podwójne zaproszenia, po jednym na każdy z polskich koncertów zespołu, to jest 1 lipca w warszawskim klubie Progresja i 2 lipca w krakowskim klubie Studio.

Konkurs cieszył się zainteresowaniem, które przeszło nasze oczekiwania. Wśród osób, które przysłały prawidłowe odpowiedzi, szczęście w losowaniu mieli:

  • na koncert w Warszawie – Magda z Poznania;
  • na koncert w Krakowie – Remigiusz z Krakowa.

Gratulujemy zwycięzcom, a wszystkich Czytelników zachęcamy do udziału w koncertach!

Źródło: Blues.pl i Agencja Tangerine

Gov’t Mule w Warszawie i Krakowie! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Miłośników blues-rocka i muzyki spod znaku rockowej improwizacji zelektryfikowała wiadomość o dwóch polskich koncertach Gov’t Mule. Dzięki Agencji Tangerine band Warrena Haynesa wystąpi 1 lipca w warszawskim klubie Progresja i 2 lipca w krakowskim klubie Studio.

Razem z Agencją Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa podwójne zaproszenia, po jednym na każdy z koncertów. Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „ile CD liczy ostatni koncertowy album Gov’t Mule wydany przez wytwórnię Provogue Records”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Tangerine”  i nazwą preferowanego przez Was miasta w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do środy 26 czerwca, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania!

Źródło: Blues.pl i Agencja Tangerine

Siła młodości

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Młodych i zdolnych w bluesowym środowisku nie brakuje. Całe szczęście, bo widać na ich przykładzie, że stereotypowy bluesman to nie do końca bluesman realny. Taka Gina Sicilia, skąpana w pastelowych kolorach, nie ma przecież w sobie niczego smutnego. Na bluesowej scenie pojawiła się przebojem. Jej debiutancki album „Allow Me To Confess” został nominowany do prestiżowej Blues Music Award w kategorii „Najlepszy Bluesowy Debiut Roku”. Teraz Sicilia przypomniała się nową płytą – co ważne, równie dobrą jak ta poprzednia. Elementów wspólnych jest kilka: miły dla ucha głos, emocjonalny sposób śpiewania i piosenki z tekstami, na które warto zwrócić uwagę. Nieco inna jest stylistyka samych piosenek. To już nie tylko blues czy kojarzący się z latami pięćdziesiątymi soul, ale także odrobina muzyki country. Dużo w tym dojrzałości. „The Lowest Of The Low”, na przykład, zachwyca budowaniem napięcia i rozdzierającym śpiewem Giny. Choćby dla tego utworu warto płyty „Hey Sugar” posłuchać.

Ten album Gina Sicilia wydała nie własnymi siłami, jak miało to miejsce w przypadku jej debiutanckiego krążka, ale z pomocą młodej, acz coraz prężniej działającej wytwórni Vizz Tone Label. Dla tej samej firmy swój nowy kompakt przygotował Dave Gross – utalentowany gitarzysta, który na albumie Giny pojawił się w roli po pierwsze gitarzysty, po drugie producenta całości, a więc osoby odpowiedzialnej za brzmienie longplay’a. To jeden z tych artystów, którym przyglądam się uważnie od samego początku ich artystycznej drogi, a więc jeśli dobrze liczę od jakichś czterech lat. Właśnie wtedy wydał swoją debiutancką, dobrze przyjętą płytę. Od tamtej pory – i to jest rzecz bardzo ciekawa – każdy kolejny jego album jest lepszy od poprzedniego. Zgodnie z tą logiką, ten najnowszy czyli „Crawling The Walls” jest najlepszym, jaki Dave Gross do tej pory nagrał. Brzmieniowo – majstersztyk; wokalnie – coraz lepiej; gitarowo… Powiem tak… Jeszcze kilka lat, a panowie tacy jak Rick Holmstrom, Duke Robillard czy Junior Watson będą musieli podzielić się chwałą. „To niesłychanie odświeżające móc słuchać Dave’a Grossa. To młody człowiek, który poświęca wiele uwagi bluesowej tradycji, studiuje muzykę dawnych mistrzów, ale nie boi się szukać własnej drogi i własnego brzmienia” – tak powiedziała o nim Debbie Davies – gitarzystka, która wie co mówi, bo swoje szlify zbierała w zespole Alberta Collinsa. Tak często zarzuca się dziś młodym gitarzystom bluesowym, że nawiązują przede wszystkim do rocka, a tu proszę, niespodzianka, czysty blues.

O ile Vizz Tone Label, która ten longplay wydała jest raczej młodą firmą, o tyle Telarc to już bardzo znana na rynku i co najważniejsze poważana przez melomanów marka. Wydaje różną muzykę. Od klasyki, przez jazz, po bluesa. W tej kategorii ukazała się nowa płyta Shemekii Copeland – wokalistki, którą do grona młodych-zdolnych z pewnością trzeba zaliczyć. Córka nieżyjącego już bluesmana z Teksasu, Johnnye’go Copelanda i dziewczyna, która kilka lat temu okazała się wielkim bluesowym objawieniem. Wszyscy się zastanawiali jak to możliwe, że tak młode dziewczę śpiewa z taką dojrzałością i taką energią, mocno kojarzącą się z wokalizą królowej bluesa, Koko Taylor. Poprzednie płyty Shemekii, co do jednej, wydała chicagowska wytwórnia Alligator. „Never Going Back” brzmi inaczej, być może z powodu zmiany wydawcy, a być może za sprawą muzyków sesyjnych, wśród których znaleźli się na przykład Mike Mattison z zespołu Dereka Trucksa, Chris Wood i John Medeski. W brzmieniu już nie tylko blues, ale także soul i odrobina jazzu. Tak jak w przypadku Sicilii i Grossa to dobra płyta. Widać siła młodości przekłada się na jakość muzyki.

Przemek Draheim

Wydawca: Vizz Tone Label, Telarc
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Claude Hay w Polsce

opublikowano w dziale Polska

Trwa trasa koncertowa Claude’a Haya (fot. strona domowa artysty) – Australijczyka, którego polska publiczność poznała za sprawą koncertu na tarnobrzeskim festiwalu Satyrblues. Muzyk odwiedził już Warszawę – z pierwszym z dwóch tamtejszych koncertów, a dziś, to jest 5 lipca, wystąpi w Rzeszowie w Studiu Polskiego Radia Rzeszów. Kolejne koncerty odbędą się 6 lipca w Przybysławicach, 7 lipca w Warszawie, 10 lipca w Toruniu i 11 lipca w Kartuzach.

Zachętą do wybrania się na występ Claude’a Haya niech będzie wywiad opublikowany wcześniej w Magazynie Gitarzysta, jaki z artystą – o nocowaniu na plaży, grze na ściennych dekoracjach i gitarach z kuchennego blatu – przeprowadził z ramienia Blues.pl Przemek Draheim:

Blues.pl: „Trzecia płyta jest już na ukończeniu. Nagrania zaczęły się rok temu w Sun Studio w Memphis, w tym samym miejscu gdzie Elvis nagrywał swoje pierwsze piosenki” — taka wiadomość zaserwowałeś fanom w ubiegłym roku. Dziś płyta jest gotowa i brzmi wyśmienicie. Wybór miejsca nagrania był niezwykły, szczególnie jak na artystę z Australii, który do Memphis nie ma „po drodze”. Dlaczego Sun?

Claude Hay: Trochę przypadkiem. Tak naprawdę nie planowałem, że materiał na płytę będę nagrywał właśnie tam. Odbywałem wówczas trasę po Stanach i miałem kilka dni wolnego w Memphis, więc wybrałem się do Sun Studio jako zwykły turysta. Kupiłem bilet i jak dziesiątki innych osób pokręciłem się po tych starych pomieszczeniach podziwiając pamiątki po muzycznej przeszłości tego legendarnego miejsca. Swoją drogą bardzo taką wycieczkę polecam — to niesamowite miejsce i wszystko wygląda tam jak kiedyś, za czasów narodzin rock’n’rolla. Pod koniec wycieczki przewodnik wspomniał, że studio cały czas działa i można je wynająć, więc bez szczególnego namysłu umówiłem sesję. To był dobry moment, bo dopiero co napisałem kilka nowych piosenek i potrzebowałem miejsca, w którym mógłbym pomysły przelać na taśmę.

Brzmienie vintage musiało Ci zatem wpaść w ucho. Czy to dlatego zdecydowałeś się przerobić własnego minivana na studio nagrań, dodajmy z prysznicem na pokładzie?

„Stormy”, mój minivan, to mój drugi dom. Kocham to miejsce, bo właściwie tak powinienem o nim mówić, nie jak o samochodzie. Kiedy jest się podróżującym muzykiem hotele, często o nie najwyższym standardzie, stają się uciążliwością i dużo milej jest skończyć koncert i udać się do przytulnego vana. Człowiek czuje się trochę jakby wracał do domu, tym bardziej, że w środku jest naprawdę wygodnie. Nie ma dla mnie nic lepszego, niż skończyć koncert, a potem pojechać na plażę, spędzić tam noc i rano przygotować sobie jakieś śniadanie nad wodą. Z części mieszkalnej w samochodzie korzystam dużo częściej niż ze studia — miałem wobec niego duże plany, ale jeszcze nie zdążyłem się nim tak naprawdę nacieszyć. Rocznie wykręcam tym vanem ponad sto tysięcy kilometrów, więc czasu na zabawę pozostaje niewiele.

Takie niecodzienne zabawki, za którymi stoi duch niepokornego majsterkowicza to twoja specjalność. Gitarę, na której grasz zrobiłeś sam z kuchennego blatu. Czego brakowało Ci w innych instrumentach lub co szczególnego chciałeś osiągnąć bawiąc się w „do it yourself”?

Zacznijmy od tego, że budowanie gitar jest czymś, co po prostu bardzo lubię robić. To hobby, które sprawia mi wiele radości i pozwala zapomnieć o codziennych problemach, jak dla niektórych wędkowanie. To stanęło u podstaw pomysłu na własną gitarę. Za tym szły konkretne potrzeby. Szukałem gitary, która będzie się sprawdzała przy loopowaniu dźwięków, stąd dwa gryfy, i sama z siebie pozwoli mi na bardzo różne brzmienia, stąd przełączniki i pokrętła. Najpierw szukałem czegoś takiego w sklepach, a kiedy niczego nie znalazłem zebrałem części i wziąłem się do pracy. Rzeczywiście, korpus gitary zrobiłem ze starego klonowego blatu kuchennego, który ktoś wyrzucił na przydomowy chodnik. Z niego powstała „Betty”, moja ukochana gitara.

Słuchając nagrań z ostatniej płyty „I Love Hate You” rzuca się w uszy brzmienie gitary — czasem ciężkie i elektryczne, innym razem do złudzenia akustyczne. Jak uzyskałeś to brzmienie?

Dźwięk akustyczny pochodzi z mostka piezo marki L.A. Baggs. To niesamowita zabawka — daje tłusty, akustyczny sound, a wystarczy przełączyć magiczny pstryczek i gitara brzmi jak Strat. Przełączamy drugi raz i ze Strata robi się solidny bas. Genialnie się to sprawdza przy loopowaniu, oszczędza mi dużo czasu.

Jednym z twoich instrumentów jest sitar. Skąd pomysł na włączenie go do arsenału?

Byłem kiedyś na imprezie w mieszkaniu, w którym wisiał na ścianie jako ozdoba. Kiedy atmosfera była już mocno rozluźniona zdjąłem go ze ściany i zacząłem grać na nim slidem. Okazało się, że w połączeniu ze slidem wydaje piękne, wyjątkowe brzmienie. Właścicielka domu była bardzo zdziwiona — bo ponoć nikt wcześniej na tym instrumencie nie grał — i dała mi ten sitar w prezencie. Po powrocie do domu rozebrałem go na części i złożyłem według swoich potrzeb. Teraz ten instrument po prostu śpiewa!

Twoja instrumentalna wyobraźnia poszła dalej, bo zamiast zakończyć majsterkowanie na budowaniu lub przerabianiu instrumentów, zbudowałeś sobie cały zespół… Sąd taki pomysł i ostatecznie takie, a nie inne jego wykonanie, bo przecież obok tradycyjnych instrumentów perkusyjnych wszedłeś w świat loopów i elektroniki…

Jak ze wszystkim w życiu zaczęło się od małych rzeczy, które urosły w coś znacznie większego. Uwielbiam elektronikę i wszelkie zabawy z modyfikowaniem przedmiotów, co bardzo się przydaje w muzyce, zwłaszcza gdy jesteś twórcą poszukującym. Jak wiadomo, potrzeba jest najlepszą matką wynalazków, więc pewnego dnia, gdy grałem na gitarze poczułem, że do mojego brzmienia idealnie pasowałby werbel, a że obie ręce miałem już zajęte, wymyśliłem sposób, żeby grać na werblu obsługując go stopą, jak hi-hat. Do werbla dołączyłem, potem inne rzeczy, aż w końcu zbudowałem sobie cały zespół. Pewnie gdybym do tego wszystkiego doszedł jednego dnia mogłoby mnie to przerosnąć, ale że było rozłożone w czasie to udało się dokładnie tak, jak to sobie wymyśliłem.

Ulubione pedały/efekty?

Bardzo lubię Electro Harmonix Pog, Z.Vex Fuzz Factory, loopery DigiTech, pedały wah-wah Dunlopa. Z rzeczy komputerowych preferuje Guitar Riga.

To brzmienie musi się podobać nie tylko twoim fanom, skoro np. utwór „Get Me Some” zdobył nagrodę Australian Blues Music Award za „Najlepszą piosenkę roku 2011”, a cała płyta dotarła do 9 miejsca na bluesowej liście amerykańskiego Billboardu — żeby nie wspomnieć o miejscu na liście najlepiej sprzedających się płyt bluesowych na Amazon.com. Nie boisz się eksperymentować, także w tekstach, czasem z dużym przymrużeniem oka?

Tak, czasem, jak właśnie z „Get Me Some”, staram się puścić oko do publiczności i po prostu nagrać śmieszną piosenkę. Jedna z amerykańskich rozgłośni radiowych upodobała sobie ten numer dodając go do playlisty — a że ich słuchalność to ponad dwadzieścia dwa miliony osób, czyli tak, jakby piosenkę usłyszała każda osoba mieszkająca w Australii, więc ruszyła machina powodując duże zainteresowanie mediów moją muzyką.

Z perspektywy europejskiego słuchacza australijska muzyka, szczególnie roots, ma w sobie coś nie do podrobienia — od razu wyróżnia się na tle grania z Europy czy USA. Czerpie z tradycji, nie boi się „brudu”, nie ucieka przed łamaniem schematów i szukaniem nowych brzmień. Czy podobnie odbiera to Australijski muzyk podróżujący po świecie?

Tak, czuję to podobnie. Rzeczywiście Australia ma swoje własne brzmienie i choć trudno mi powiedzieć dlaczego, to na pewno je słychać. Może ze względu na nasz styl życia? Większość z nas wychowała się na tak zwanym „Oz pub-rocku”, a gdy pomieszasz to z tradycyjnym bluesem i naszym trochę leniwym usposobieniem, to voila.

Po takiej rozmowie trudno pytać czym zaskoczysz polską publiczność podczas koncertów w naszym kraju… Jak nastrój przed tak egzotyczną wycieczką? I co po niej?

Nie mogę się doczekać tej wyprawy. To wielki plus z bycia muzykiem — możliwość podróżowania, poznawania nowych miejsc i przeżywania coraz to nowych emocji. To bardzo działa na wyobraźnię i inspiruje. Po wizycie w Polsce jadę do Holandii na kilka koncertów. Potem powrót do domu i długa krajowa trasa promująca nowy album.

Życzę więc udanych koncertów, już z nową, jeszcze ciepłą płytą „I Love Hate You”. Czego słuchacze powinni się po niej spodziewać?

W porównaniu z poprzednim longplay’em, ten nowy jest chyba bardziej zadziorny, rockowy, z dużą dawką rootsowo brzmiącej gitary slide, ale też jeszcze poważniejszym potraktowaniem zabawy z loopami. Jak każdy muzyk staram się rozwijać z płyty na płytę, szukać czegoś nowego i myślę, że mi się to udało osiągnąć na nowym albumie. Mam nadzieję, że efekty poznacie osobiście na koncertach.

Źródło: Blues.pl

Bobbie
„Mercy” Oliver i Dr Blues –
„Tribute To Ol’Skool Blues Masters Tour”

opublikowano w dziale Polska

Upały za oknem przypominają te na teksańskiej pustyni, ale nie jest to jedyny powiew atmosfery Teksasu, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatnich kilkunastu tygodniach. Na przełomie maja i czerwca odwiedził Polskę amerykański bluesman Bobbie „Mercy” Oliver. Opis tego, jak wyglądała współpraca z artystą znajdziecie poniżej.

Jak powiedział nam Dr Blues, czyli Krzysztof Rybarczyk, pomysł zorganizowania wspólnych koncertów powstał spontanicznie po spotkaniu rdzennego, oryginalnego twórcy bluesa z Teksasu, ponad siedemdziesięcioletniego Bobbie „Mercy” Olivera oraz Dr Bluesa – naszego rodzimego wykonawcy – na tegorocznym festiwalu Las, Woda & Blues dzięki inspiracji Leo Whiskey.

Jako ciekawostkę biograficzną z życia Bobbiego można przytoczyć fakty, że w młodości zbierał bawełnę na plantacji na Południu wieczorami ucząc się gry na gitarze i harmonijce, a w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, w czasie rozkwitu bluesa na Północy USA mieszkał i pracował w Chicago, gdzie grywał z najlepszymi wykonawcami tego gatunku. Można go więc uznać za archetyp bluesmana z życiorysem typowym dla większości autochtonicznych twórców bluesa pochodzenia afroamerykańskiego w USA.

Dzięki możliwościom, które daje współtworzenie przez Dr Bluesa dwóch różnych stylistycznie zespołów Wielka Łódź oraz SOUL RE VISON udało się zaprojektować wyjątkowy przekrój wykonawczy całej trasy. Każdy koncert miał w zamyśle inny charakter, a obydwu muzykom towarzyszył na każdym występie inny skład osobowy grupy. Standardy starych mistrzów bluesa pojawiły się w wykonaniu kameralnego kwartetu w niemal akustycznej odsłonie w intymnym wnętrzu Tinta Bar w Poznaniu, poprzez zespoły o bardziej soulowym brzmieniu złożone z muzyków SOUL RE VISION w Piekarni Cichej Kobiety w Zielonej Górze i w klubie Kuźnia w Kościanie. Bobbie „Mercy” Oliver był znakomicie przyjmowany na każdym koncercie, a jego oryginalny wizerunek, spontaniczność oraz ciepłe, wręcz przyjacielskie zachowanie na scenie natychmiast zjednywało mu wszystkich słuchaczy.

W głównym koncercie trasy w klubie Blue Note w Poznaniu, Bobbiemu „Mercy” Oliverowi towarzyszyła Wielka Łódź w pełnym, sześcioosobowym składzie ze zdecydowanym, masywnym chicagowskim brzmieniem. Ciekawym rozwiązaniem aranżacyjnym było na tym koncercie wykorzystanie trzech gitar oraz dwóch harmonijek dających przysłowiową „ścianę dźwięku” przy wsparciu fortepianu, basu i perkusji. Z kolei zestawienie stylistyczne Olivera oraz Wielkiej Łodzi można uznać za wręcz idealne.

Muzycy rozumieli się doskonale uzupełniając i wymieniając się liniami melodycznymi swoich instrumentów, riffami czy solówkami. Stricte bluesowe utwory wykonywane na koncertach oscylowały wokół znanych utworów Willie Dixona, Howlin’ Wolfa, Muddy Watersa czy Jimmy Reeda, który jest największą inspiracją Bobbiego. Nie zabrakło w programie także kilku jego oryginalnych kompozycji. Połączenie stylistyki Bobbiego, jego korzennego sposobu gry na gitarze i harmonijce oraz surowego wokalu z estradową żywiołowością Dr Bluesa okazało się strzałem w dziesiątkę. Wykonawcy przyjmowani byli owacyjnie, a każdy z zagranych utworów oraz solówki muzyków były gorąco oklaskiwane.

Słuchanie bluesmanów, szczególnie pochodzących, mieszkających i nadal tworzących w takich miejscach jak Teksas czy Mississippi ciągle jest w naszym kraju wyjątkową możliwością spotkania z ukochaną przez nas muzyką w jej rdzennej postaci. Warto zawsze korzystać z takich okazji, a taką z pewnością były koncerty trasy „Tribute To Ol’Skool Blues Masters”, którą zorganizował Dr Blues. Warto nadmienić, że oprócz koncertów powstał także materiał studyjny dokumentujący spotkanie Bobbiego „Mercy” Olivera z Teksasu i Wielkiej Łodzi z Poznania.

Źródło: www.soulrevision.pl

Various Artists „4 Blues Guitar Masters”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Lucky Peterson, Magic Slim, Joe Louis Walker i Bill Perry to czterej mistrzowie bluesowej gitary, których nagrania zebrano na albumie „4 Blues Guitar Masters” wydanym przez francuską wytwórnię Dixiefrog. Miłośnicy sześciu strun znajdą tu wiele dobrego. Bill Perry to gitarzysta znany publiczności Jimiway Blues Festival, któremu na początku nowego millenium wieszczono dużą karierę zachwycając się nie tylko jego instrumentalną biegłością, ale także – co wcale nie jest normą – umiejętnością pisania ciekawych, nieszablonowych tekstów piosenek. Niestety, świetlaną perspektywę przerwał atak serca w wieku pięćdziesięciu lat. Równie smutna wiadomość obiegła bluesowy światek w lutym tego roku wraz ze śmiercią gitarzysty Magic Slima, którego także słyszymy na albumie „4 Blues Guitar Masters”. To chicagowski blues ze starej szkoły. Chicagowskim bluesem, chociaż przyprawionym sowicie bardziej nowoczesnymi muzycznymi przyprawami, od soulu po odrobinę funky, zachwyca publiczność Joe Louis Walker – chyba największy w tym płytowym zestawieniu specjalista od techniki slide, czyli ślizgania się metalową rurką po strunach gitary. Na longplay’u można go posłuchać choćby w żywiołowym „Midnight Train” czy w powolnym, trwającym ponad siedem minut rozlanym bluesie z pięknie budowaną atmosferą i nastrojem, „Blackjack”. Premierowe utwory na krążku należą do Lucky Petersona – aktywnego na muzycznej scenie przez niemal całe swoje życie, i to dorosłe i wcześniej to dziecięce. Peterson pojawił się na muzycznej scenie jako cudowne dziecko, a dokładniej uzdolniony muzycznie sześciolatek, który wykonując wyprodukowaną przez Willie’go Dixona piosenkę „1-2-3-4” zachwycał miliony amerykańskich telewidzów. Nic dziwnego, że po takim wstępie do droga do kariery nie była ani długa, ani wyboista. Oczywiście trzeba przy tym zaznaczyć, że Peterson naprawdę ma muzyczny talent – śpiewa, znakomicie gra na gitarze i organach Hammonda, co zresztą potwierdza na każdej kolejnej płycie – także składance Dixiefroga będącej krązkiem w sam raz do przesłuchania w nastroju na klasyczne, gitarowe brzmienia.

Przemek Draheim

Wydawca: Dixiefrog
Posłuchaj: www.bluesweb.com

May Meeting Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

24 maja 2014 roku w Koźminie Wielkopolskim rusza May Meeting Blues Festival. Na scenie Koźmińskiego Ośrodka Kultury zagrają Czerwony Kogut, Daro Blues Band oraz gospodarze festiwalu, Tandeta Blues Band. W 2013 roku, po 26 latach przerwy zespół powrócił do wspólnego grania. Gwiazdą festiwalu będą Boogie Boys – pierwsza w Polsce formacja fortepianowa grająca muzykę boogie-woogie z domieszką czarnego bluesa, łącząca warsztat, pasję i charyzmę z nowymi pomysłami na brzmienie starych polskich tematów. Koncerty poprzedzi nietypowa atrakcja imprezy: konkurs skierowany do gitarzystów leworęcznych – zarówno solistów, jak i zespołów, w których składzie znajdują się gitarzyści leworęczni. Wykonawców oceni jury, które wraz z publicznością przyzna zwycięzcom nagrody pieniężne. Laureaci będą mieli możliwość zarejestrowania materiału na singla w ostrzeszowskim studiu Play Artura Obarskiego. 

Źródło: www.musicnet.pl

Hugh Laurie „Didn’t It Rain”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Klasyczny „The St. Louis Blues” W.C. Handy’ego z 1914 roku otwiera płytę „Didn’t It Rain”, która 13 maja trafiła na półki polskich sklepów muzycznych – nowy bluesowy album popularnego aktora Hugh Lauriego, czyli doktora House’a z bijącego rekordy popularności telewizyjnego serialu. Na krążku Laurie odkrywa na nowo pionierów amerykańskiego bluesa sięgając do repertuaru takich postaci jak wspomniany już W.C. Handy, Jelly Roll Morton czy Little Brother Montgomery. Warto tej płyty posłuchać uważnie, szczególnie w przededniu jedynego polskiego koncertu Hugh Lauriego, który odbędzie się 6 czerwca w warszawskiej Sali Kongresowej.

„Didn’t It Rain” – kilkanaście piosenek, które wypełnia ten album nagrano w styczniu 2013 roku w Ocean Way Studio w Los Angeles. Lauriemu towarzyszyła tam grupa rewelacyjnych studyjnych muzyków. Na perkusji zagrał Jay Bellerose – ten sam, którego gra zdobi płyty Alison Krauss, Madeleine Peyroux, Diany Krall, Grega Allmana, B.B. Kinga, Marca Cohna znanego z hitu „Walkin’ In Memphis” i setek innych, topowych artystów. Gitarę i najróżniejsze strunowe instrumenty obsługiwał z kolei Kanadyjczyk Kevin Breit – mistrz wszystkiego co strunowe i współpracownik takich muzycznych nazwisk jak Norah Jones, Celine Dion, Holly Cole czy znany miłośnikom progresywnego bluesa Harry Manx. Takie wyliczanki można by mnożyć przy każdym z sessionmanów pojawiających się na „Didn’t It Rain”, ale słowo uznania należy się też gościom specjalnym, ot choćby niezwykle ciekawej, młodej wokalistce z Gwatemalii, Gaby Moreno. Wśród trzech utworów, które wykonała, znalazło się tango – zaśpiewany w duecie z Dr Housem „Kiss Of Fire”. W jednym tylko utworze razem z Lauriem, ograniczającym się tu do roli pianisty, pojawia się bluesowa legenda – Taj Mahal, który swój udział w sesji uzależnił od wyboru właściwego, mogącego go zaciekawić utworu. Wybór padł na „Vicksburg Blues” kojarzony chyba najbardziej z pianistą Little Brother Montgomery’m. Na początku maja w Programie 2 Telewizji Polskiej, zaraz po dwóch premierowych odcinkach „Dr House’a”, wyemitowano ekskluzywny wywiad, jaki z Hugh Lauriem przeprowadził w Los Angeles Tomasz Kammel. Pretekstem rozmowy zatytułowanej „Dr House czuje bluesa” była oczywiście polska premiera „Didn’t It Rain”. Warto o tym wspomnieć, bo w jednym z pytań dotyczących właśnie współpracy z Taj Mahalem Tomek Kammel wspomniał Lauriemu o polskim koncercie bluesmana na Festiwalu Muzycznym im. Ryśka Riedla „Ku Przestrodze” i – co ciekawe – tamten o tym koncercie wiedział. Ciekawym głosem – występującym w chórkach, ale także przejmującym rolę lidera piosenki – jest wokalistka Jean McClain. Piękny gospelowo-bluesowy głos.

Polskie wydanie „Didn’t It Rain” to trzynaście kompozycji utrzymanych na pograniczu eleganckiego akustycznego bluesa i wysublimowanego klasycznego jazzu. Ktokolwiek myślał, że pierwsza płyta Lauriego będzie tylko stylistyczną ciekawostką mocno się mylił, bo na nowym krążku słychać wyraźnie, że Dr House od samego początku ma na niebie pomysł i wie, jaką muzyczną drogą chce podążyć. Jeszcze lepiej niż na podstawowym wydaniu słychać to na specjalnej edycji albumu, mającej formę pokaźnej książeczki z dwiema płytami w środku. Na pierwszym krążku dostajemy wszystko to, co w edycji podstawowej. Drugi przynosi natomiast pięć bonusowych utworów – kto wie czy nie najciekawszych ze wszystkich zawartych na albumie – wśród których znalazła się piosenka „Unchain My Heart”, dokładnie ta sama, którą powinno się kojarzyć z Ray’em Charlesem i Joe Cockerem. Do posłuchania w ramach miłego, leniwego wieczoru. Zdecydowanie nie tylko jako rozgrzewka przed warszawskim koncertem.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland
Posłuchaj: www.warnermusic.pl

Jimiway Blues Festival! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Formacja Mississippi Heat, grupa Lil’Ed & The Blues Imperials i Mr. Sipp to gwiazdy jubileuszowej, dwudziestej piątej edycji Jimiway Blues Festival w Ostrowie Wielkopolskim, która odbędzie się 13, 14 i 15 października. Oczywiście w ramach festiwalu nie zabraknie polskich wykonawców. W ramach Jimiway wystąpią w tym roku Hot Lips, Hendrix Resurrection, Obstawa Prezydenta, Kraków Street Band, Blues Time, Blues Junkers i Gang Olsena. Muzyce towarzyszyć będą promocje nowych książek redaktorów Jana Chojnackiego i Zdzisława Pająka.

Jak co roku razem z dyrektorem Jimiway Blues Festival, Benedyktem Kunickim, przygotowaliśmy dla Czytelników Blues.pl konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na wszystkie trzy festiwalowe dni. Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytanie: „jak się nazywają dwie ważne chicagowskie wytwórnie płytowe, dla których nagrywają zespoły będące zagranicznymi gwiazdami Jimiway?”.

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Jimiway Blues Festival” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do poniedziałku 10 października, do godziny 9:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców konkursu.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Omar Kent Dykes „Big Town Playboy”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Sukces ma wielu ojców… To stwierdzenie doskonale pasuje do wydanego przed dwoma laty albumu „On The Jimmy Reed Highway”, będącego efektem spotkania dwóch wielkich muzyków jakimi bez wątpienia są Omar Kent Dykes i Jimmie Vaughan. Do współpracy zaprosili równie znamienite osobowości sceny bluesowej i wspólnie wyruszyli śladami legendy – Jimmy’ego Reeda. Wydawnictwo spotkało się z dużym uznaniem i ciepłym przyjęciem  zarówno ze strony słuchaczy, jak i krytyków. Być może dlatego Omar postanowił pójść za ciosem i zaserwował nam kolejną płytę z własnymi wykonaniami tradycyjnych utworów bluesowych. Skrzyknął prawie tych samych muzyków, bo są i Jimmie Vaughan, i Lou Ann Barton, Gary Clark Junior, James Cotton, Derek O’Brien oraz sekcja rytmiczna, którą stanowią Wes Starr i Ronnie James. Dodatkowo, w nagraniach pojawił się jeszcze jeden znakomity bluesman,  Lazy Lester. Tym razem panowie wzięli na warsztat nie tylko utwory Jimmy’ego Reeda, lecz również takich twórców jak m.in.: Eddie „Playboy” Taylor, Jimmy McCracklin, John Lee Hooker, Ivory Joe Hunter czy Slim Harpo.

Zachowanie ducha muzyki wymienionych wyżej klasyków bluesa nie było wcale łatwe, lecz „Big Town Playboy” pokazał, iż Omar i spółka temu wyzwaniu sprostali. Słychać to już w otwierającym album numerze tytułowym, niegdyś wielkim przeboju Eddiego Taylora. Głęboki sound i perfekcyjny rytm, okraszone chrapliwym wokalem Omara i piskliwą harmonijką Jamesa Cottona, nadają utworowi nową jakość. Jednocześnie nikt nie porwał się na aranżacyjne eksperymenty lub inne udziwnienia, co pozwoliło muzyce zachować swoją naturalność. Emanuje ona z wszystkich dwunastu kompozycji zawartych na płycie. W swingującym „Think” Jimmy’ego McCracklina, dialogi wokalne Dykesa i Lou Ann Barton przenoszą słuchacza w lata pięćdziesiąte, a rozedrgane tremola gitarowe wręcz same wkręcają się w mózg. Miss Lou Ann śpiewa też w znakomicie zagranym „Close Together” Jimmy’ego Reeda, gdzie swój kunszt gry na harmonijce pokazał wspomniany już James Cotton. Z kolei w pełnym energii „Man Down There” George’a Crocketta oraz słynnym „King Bee” autorstwa Slima Harpo do głosu dochodzi gitara i harmonijka Gary’ego Clarka. I choć w tym drugim z wymienionych tytułów nie udało się do końca zbudować charakterystycznego niepokoju w linii basu, jaki posiadał oryginał, rekompensują go krótkie partie solowe gitary oparte na przeszywających tremolach. Inny utwór Slima Harpo pod tytułem „Dream Girl” został zdominowany przez śpiewne dźwięki harmonijki Lazy Lestera, które w połączeniu z zawodzącym głosem Omara doskonale oddają swamp bluesowy nastrój. W tym albumie nie ma miejsca dla przypadkowych nut, a każdy nawet najbardziej subtelny smaczek gitarowy lub najdelikatniejszy dźwięk harmonijki posiada swoje uzasadnienie. Niezwykle przejrzyste i selektywne brzmienie to zasługa Dereka O’Briena. On wyprodukował płytę oraz uzupełnił Jimmiego Vaughana grając ekspresyjne partie gitarowe, które wraz z godną uznania sekcją rytmiczną stanowią o niesamowitej sile i dynamice tej muzyki.

Czy druga część lekcji historii elektrycznego bluesa, zatytułowana „Big Town Playboy”, powtórzy sukces swojej poprzedniczki? A może osiągnie jeszcze większy? Czas pokaże.

Tomasz Kruba

Wydawca: Ruf Records
Posłuchaj: www.amazon.com

Blues Music Awards rozdane

opublikowano w dziale Świat

9 maja, po raz trzydziesty czwarty w historii, rozdano najważniejsze bluesowe nagrody muzyczne, Blues Music Awards. Wielkim zwycięzcą odbywającej się w Memphis gali, z trzema statuetkami na koncie, jest Curtis Salgado – związany obecnie z wytwórnią Alligator soul-bluesowy wokalista, którego polska publiczność będzie mogła usłyszeć jesienią w ramach Jimiway Blues Festival. Nagrodą za „Najlepszy bluesowy album roku” trafiła pośmiertnie do Michaela Burksa. Pełną listę nominowanych i nagrodzonych artystów znajdziecie poniżej

  • „Najlepszy akustyczny album roku”

Ann Rabson & Bob Margolin – Not Alone
Billy Boy Arnold – Billy Boy Arnold Sings Big Bill Broonzy
John Primer – Blues On Solid Ground
Eric Bibb – Deeper In The Well
Paul Rishell – Talking Guitar

  • „Najlepszy wykonawca bluesa akustycznego”

Eric Bibb
Carolina Chocolate Drops
Doug MacLeod
Harrison Kennedy
Paul Rishell

  • „Najlepszy bluesowy album roku”

Michael Burks – Show Of Strength
Heritage Blues Orchestra – And Still I Rise
The Mannish Boys – Double Dynamite
Mud Morganfield – Son Of The Seventh Son
Janiva Magness – Stronger For It

  • „Nagroda im. B.B. Kinga dla najlepszego wykonawcy”

Curtis Salgado
Janiva Magness
Joe Louis Walker
John Nemeth
Rick Estrin

  • „Zespół roku”

Tedeschi Trucks Band
Lil’ Ed & the Blues Imperials
Phantom Blues Band
Rick Estrin & the Nightcats
The Mannish Boys

  • „Najlepszy debiut”

Big LLou Johnson – They Call Me Big Llou
Charles „CD” Davis – 24 Hour Blues
Paula Harris – Turning On The Naughty
Brad Hatfield – Uphill From Anywhere
Mary Bridget Davies – Wanna Feel Somethin’

  • „Najlepszy album bluesa współczesnego”

Michael Burks – Show Of Strength
Gary Clark, Jr. – Blak & Blu
John Nemeth – Blues Live
Ian Siegal & the Mississippi Mudbloods – Candy Store Kid
Joe Louis Walker – Hellfire
Janiva Magness – Stronger For It

  • „Najlepsza wykonawczyni bluesa współczesnego”

Janiva Magness
Bettye LaVette
Shakura S’Aida
Shemekia Copeland
Susan Tedeschi

  • „Najlepszy wykonawca bluesa współczesnego”

Tab Benoit
Gary Clark, Jr.
Joe Louis Walker
Michael Burks
Robert Cray

  • „Najlepsze DVD roku”

Muddy Waters & the Rolling Stones – Live At Checkerboard Lounge (Eagle Rock)
Lucky Peterson – Lucky Peterson Band feat. Tamara Peterson: Live at the 55 Arts Club Berlin (Blackbird Music)
Various Artists – We Juke Up in Here! Mississippi’s Juke Joint Culture at the Crossroads (Cat Head Delta Blues & Folk Art/Broke & Hungry Records)
Elvin Bishop – That’s My Thing: Elvin Bishop Live in Concert (Delta Groove Music)
Joe Bonamassa – Beacon Theatre: Live from New York (J&R Adventures)

  • „Nagroda Gibson Guitar”

Derek Trucks
Joe Bonamassa
Joe Louis Walker
Kid Andersen
Michael Burks

  • „Najlepszy historyczny album roku”

Various Artists – Plug It In! Turn It Up! Electric Blues (Bear Family Records)
Little Willie John – Complete Hit Singles: A’s & B’s (Real Gone Records)
Magic Sam – Raw Blues: Magic Sam Live 1969 (Rock Beat Records)
Otis Spann – Someday (Silk City Records)
B.B. King – Ladies & Gentlemen, Mr. B.B. King (Universal Music)

  • „Najlepszy instrumentalista – perkusja”

Cedric Burnside
Cody Dickinson
Jimi Bott
Kenny Smith
Tony Braunagel

  • „Najlepszy instrumentalista – gitara basowa”

Bob Stroger
Bill Stuve
Patrick Rynn
Richard Cousins
Scot Sutherland
Willie J. Campbell

  • „Najlepszy instrumentalista – harmonijka ustna”

Rick Estrin
Billy Boy Arnold
Bob Corritore
John Nemeth
Kim Wilson
Mark Hummel

  • „Najlepszy instrumentalista – instrumenty dęte”

Eddie Shaw
Al Basile
Big James Montgomery
Kaz Kazanoff
Terry Hanck

  • „Nagroda im. Pinetopa Perkinsa dla najlepszego pianisty”

Victor Wainwright
Barrelhouse Chuck
Chuck Leavell
David Maxwell
Deanna Bogart
Mike Finnegan

  • „Nagroda im. Koko Taylor dla najlepszej wykonawczyni bluesa tradycyjnego”

Ruthie Foster
Diunna Greenleaf
Jewel Brown
Maria Muldaur
Tracy Nelson

  • „Najlepszy wykonawca bluesa tradycyjnego”

Magic Slim
Bob Margolin
John Primer
Lil’ Ed
Mud Morganfield

  • „Najlepszy album bluesa tradycyjnego”

The Mannish Boys – Double Dynamite
Heritage Blues Orchestra – And Still I Rise
Milton Hopkins w/Jewel Brown – Milton Hopkins with Jewel Brown
Mud Morganfield – Son Of The Seventh Son
Eddie C. Campbell – Spider Eating Preacher

  • „Blues-rockowy album roku”

Tedeschi Trucks Band – Everybody’s Talkin’
Walter Trout – Blues for the Modern Daze
Joe Bonamassa – Driving Towards the Daylight
Nick Moss – Here I Am
Royal Southern Brotherhood – Royal Southern Brotherhood

  • „Piosenka roku”

„I Won’t Cry” – Janiva Magness & Dave Darling
„Lemon Pie” – John Hahn & Oliver Wood
„She Didn’t Cut Me Loose” – Curtis Salgado, Marlon McClain & Dave Duncan
„The Devil Ain’t Got No Music” – Matthew Skoller
„Too Much Jesus (Not Enough Whiskey) ” – Sam McClain & Pat Herlehy

  • „Soul-bluesowy album roku”

Curtis Salgado – Soul Shot
Dorothy Moore – Blues Heart
John Nemeth – Soul Live
Johnny Rawls – Soul Survivor
Mighty Sam McClain – Too Much Jesus (Not Enough Whiskey)

  • „Najlepsza soul-bluesowa wykonawczyni”

Irma Thomas
Barbara Carr
Denise LaSalle
Dorothy Moore
Sista Monica

  • „Najlepszy soul-bluesowy wykonawca”

Curtis Salgado
Bobby Rush
John Nemeth
Johnny Rawls
Mighty Sam McClain 

Źródło: www.blues.about.com

Big Daddy Wilson „I’m Your Man”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wielki mężczyzna o głębokim głosie i równie głebokim sercu – takie skojarzenie przychodzi na myśl od razu po wciśnięciu guzika „play” w odtwarzaczu, w którym znajduje się nowa płyta wokalisty Big Daddy Wilsona, czyli wydany przez francuską wytwórnię Dixiefrog album „I’m Your Man”. Big Daddy Wilson przyzwyczaił już słuchaczy do smakowitych kąsków. Nie inaczej jest tym razem. Krążek zawiera tuzin kompozycji zgrabnie przeplatających wszystko to, co ciekawe i godne uwagi w amerykańskiej muzyce roots:  różne odcienie bluesa, w tym brzmienia Delty czy Piedmontu; delikatny, motownowy soul;  szczyptę gospel i country. Kompozycje są bardzo dobrze przemyślane, każda z osobna i wszystkie razem, jako spójny album. Całość otwiera „Travellin’ Blues” z dźwiękami przesterowanej gitary slide płaczącej unisono z głosem wokalisty. Tekst utworu pokazuje, że życie – szczególnie życie muzyka – to wielka tułaczka, zarówno w sensie geograficznym, jak i metafizycznym, jako podróż, u kresu której każdy chce znaleźć swój cel. Piosenki na krążku mają nie tylko dobrze brzmieć, ale też nieść jakieś przesłanie i sens. Niewątpliwie udaje się to drugiemu numerowi, mojemu faworytowi, „Hold The Ladder”, który dla Big Daddy’ego napisał sam Eric Bibb. Delikatnie soulowa, bująjąca piosenka, ze smakowitymi wstawkami gitarowymi i lirycznym wokalem naprawdę wprowadza w dobry nastrój. Do tego uświadamia, że każdy potrzebuje kogoś, kto „przytrzyma jego drabinę”, gdy ten będzie sięgał po to, co dla niego w życiu najważniejsze. Warstwa tekstowa trzyma poziom na całym albumie i mimo, że dotyczy zazwyczaj tego, co już na wielu płytach było poruszane – miłości, zmysłowości, oddania, poszukiwania sensu w życiu czy też cierpienia pochodzącego z różnych źródeł – nie są to banalne tekściki. Niektóre piosenki poruszają także mniej spotykane tematy, jak kompozycja o huraganowym wietrze lub piosenka o przemiłym szczeniaku i sztuczkach, których się nauczył. Słowa śpiewane przez Big Daddy Wilsona doskonale uzupełniane są dźwiękami wyczarowywanymi przez towarzyszących mu muzyków. Towarzyszący zespół wraz z zaproszonymi gośćmi, w tym wspomnianym Ericem Bibbem, potrafią sprawić, że słuchacz zatopi się w tym, co płynie z głośników. Może i solowe popisy instrumentalistów nie są szczególnie często obecne na krążku, ale działają jak smaczki ubarwiające całość. Sam zespół działa jak dobrze naoliwiona machina, sprawnie operując rytmem, dynamiką i barwą. Muzycy, niczym najlepsza soulowa orkiestra z dawnych lat, nie odciągają uwagi słuchacza od wokalisty będącego głównym bohaterem przedstawienia, a jedynie ubarwiają i podkreślają to, co ten ma do powiedzenia. A Big Daddy w tej roli spisuje się znakomicie. Ciemny, głęboki i mocny głos potrafi być jednocześnie liryczny i aksamitny, by kiedy trzeba zyskać na sile, potęgując wzrost napięcia w odpowiednim fragmencie piosenki. Muzycy zgrabnie operują emocjami i nastrojami tworząc prawdziwy spektakl zmysłowości, radości, smutku, zadumy, cierpienia i szczęścia. Towarzyszące wokaliście śpiewy w harmoniach i konfiguracji call & response dodatkowo budują poczucie wzniosłości. Wokal Big Daddy’ego, skrzypce, dęciaki, gitary, pianino czy perkusja wystukująca najrozmaitsze rytmy potrafią wyczarować każdy klimat – to właśnie jest jeden z największych atutów tej płyty. Umiejętnie dobrane kontrasty, zmienne instrumentarium i różnorodne aranżacje. Całość została elegancko wydana i uzupełniona książeczką zawierającą teksty poszczególnych piosenek. Więcej nie ma co pisać, żeby nie psuć przyjemności odkrywania tej płyty. Bo naprawdę warto to zrobić.

Maciej Draheim

Wydawca: Dixiefrog
Posłuchaj: www.bluesweb.com

Gitarowe gwiazdy wytwórni Provogue

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Założona w 1990 roku holenderska wytwórnia Provogue to oficyna specjalizująca się w muzyce będącej połączeniem bluesa i rocka, z gitarą w roli głównej. W jej katalogu znaleźć można płyty tak cenionych i popularnych współczesnych gitarzystów jak Joe Bonamassa, Robert Cray czy znany z Gov’t Mule Warren Haynes. Wśród gwiazd wytwórni jest też muzyk, którego Magazyn Guitar Player nazwał „jednym z najbardziej szanowanych gitarzystów na planecie” – Eric Johnson. Jego jeszcze ciepła płyta, „Europe Live”, nakładem wytwórni Provogue, a dzięki dystrybucji Mystic Productions, 23 czerwca trafiła na półki sklepów muzycznych także w Polsce. To czternaście utworów zarejestrowanych podczas kilku różnych koncertów w Europie, i muzyka z pogranicza, bluesa, rocka i jazzu, czyli mieszanka, która zaskarbiła mu opinie geniusza gitary. To jeden z tych gitarzystów, których stylu i brzmienia nie sposób pomylić z nikim innym – jest jedyny w swoim rodzaju.

Kolega Johnsona ze stajni Provogue, Kenny Wayne Shepherd, na taki status musi jeszcze pracować, choć gitarowej sprawności nigdy nie można mu było odmówić. Także, gdy pojawił się na scenie w połowie lat 90. jako nastolatek wywołując powszechną sensację. Dziś, już jako dojrzały mężczyzna, przypomina się z nową płytą, „Goin Home”. Po kilku mocno komercyjnych longplay’ach jakie w ostatnich latach przydarzyły się przyzwyczajonemu do popularności Shepherdowi – przypomnijmy, że jego debiut sprzedał się w liczbie ponad 500 tysięcy egzemplarzy, co jak na bluesa jest wynikiem niezwykłym – na nowym krążku gitarzysta ze Shreveport w Louisianie bardzo mocno wskazuje na swoje muzyczne inspiracje. W tym departamencie króluje blues. Shepherd sięga po kompozycje Alberta Kinga, Muddy Watersa, Magic Sama, Bo Diddley’a czy Freddie’go Kinga. Towarzyszą mu w akcji świetni muzycy – m.in. bębniarz Stevie Ray Vaughana Chris Layton – oraz goście, The Rebirth Brass Band, Keb’ Mo’, Ringo Starr, Joe Walsh, Warren Haynes and Robert Randolph. W takim towarzystwie musiała się udać bardzo smakowita płyta – wpisująca się w jego najbardziej bluesowe dokonania, ale niepozbawiona komercyjnego pazura w osobie popularnych gości – co zawsze pozytywnie wpływa na słupki sprzedaży.

Wymiar zdecydowanie ważniejszy od komercyjnego ma nowy album Waltera Trouta – i chyba nie będzie przesady w stwierdzeniu, że to cud, iż w ogóle możemy go słuchać. Pisząc te piosenki Walter Trout leżał na szpitalnym łóżku czekając na przeszczep wątroby, który miał być jego jedyną szansą na przeżycie. Szansą dodajmy odległą, bo na drogi zabieg nie było go stać. Z pomocą przyszły media społecznościowe i fani, no i udało się. Dziś słuchając tego albumu tylko zdjęcia niezwykle wychudzonego artysty na okładce przypominają, jak dramatyczna była sytuacja z ostatnich miesięcy. Muzyk, który współpracował w swojej karierze z Johnem Mayallem, grupą Canned Heat, Johnem Lee Hookerem i Big Mamą Thornton, w ramach podziękowania od swoich fanów i ludzi dobrego serca dostał nowe życie i to słychać na „The Blues Came Callin’” – warto poświęcić tej produkcji trochę uwagi.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Pofestiwalowa rozmowa z formacją Dr Blues & SOUL RE VISION

opublikowano w dziale Polska

Niedługo po występie formacji Dr Blues & SOUL RE VISION na festiwalu Las, Woda & Blues, z liderem zespołu Krzysztofem Rybarczykiem, porozmawialiśmy o miłości do soulu, fascynacji B.B. Kingiem i zaletach grania w większym składzie:

Blues.pl: Dr Blues & SOUL RE VISION z sekcją dętą wystąpił chyba pierwszy raz przed tak dużą, festiwalową publicznością właśnie na niedawno zakończonym festiwalu Las, Woda & Blues 2013 w Radzyniu. Jakie emocje Wam towarzyszyły?

Dr Blues: Rzeczywiście, pomimo, że ostatnio mieliśmy zaszczyt i przyjemność wystąpić na Gali Blues Top w Chorzowie, gdzie otrzymaliśmy tytuł Odkrycie Roku 2012, to koncert w Ośrodku Wratislavia prowadzonym przez Dorotę i Jacka Łapińskich był naszym pierwszym rekonesansem w pełnym dziewięcioosobowym składzie przed publicznością typowo festiwalową. Przyznam, że ciągle mamy tremę przed koncertami. Każdy nasz koncert to jest nowe wyzwanie. To jest ciągle świeży projekt. Na każdym koncercie większość obecnych na nim fanów bluesa widzi i słyszy nas po raz pierwszy. To bardzo zobowiązuje. Nie możemy pozwolić sobie na odpuszczenie, czy słabszy dzień. Zresztą nigdy tak nie będzie. Każdy nasz koncert gramy, jakby był najważniejszy w naszym życiu. Tylko taka postawa gwarantuje szczerość i uczciwość wobec słuchaczy. I tych wiernych i tych nowych.

Blues.pl: Wasz repertuar opiera się na klasyce soulowej lat sześćdziesiątych.  Jak fani bluesa odbierają tę muzykę? Przecież nie jest to stricte bluesowa stylistyka.

Dr Blues: Pozornie rzeczywiście nie jest i po drugiej stronie oceanu, gdy soul stawał się popularny, występowała pewna różnica społeczna w odbiorze soulu i bluesa. Ale obecnie, szczególnie po powstaniu pierwszej części filmu Blues Brothers, te różnice się zatarły. Część fanów muzyki z tego filmu nawet nie zdaje sobie sprawy, że Bracia Blues wykonywali właśnie utwory stricte… soulowe. Soul muzycznie wywodzi się z rhythm’n’bluesa, zawiera bardzo wiele jego elementów. Zresztą jest to bardzo bogaty gatunek muzyczny. Część kompozycji jest w zasadzie nieco rozbudowanymi formami bluesowymi, ale są i takie, które obecnie zupełnie nie są kojarzone nawet z ich soulowym rodowodem. W naszym kraju soul, który my wykonujemy i blues grany przez inne zespoły, ma tych samych odbiorców. Naszymi fanami są właśnie miłośnicy bluesa, zresztą oprócz kawałków soulowych gramy też czasami standardy bluesowe. To są przecież moje muzyczne korzenie (śmiech).

Blues.pl: Wpływ B.B.Kinga jest wyraźnie słyszalny w brzmieniu grupy Dr Blues & SOUL RE VISION, no i trudno o inne skojarzenie, gdy trzymasz w ręku Lucille. Czy takie porównania traktujesz jako zarzut?

Dr Blues: Nawiązanie do stylistyki B.B.Kinga jest całkowicie świadome. I w sferze brzmienia grupy, szczególnie w pełnym składzie z sekcją dętą, i w melodyce, frazowaniu moich solówek. Uwielbiam styl B.B.Kinga. Jest on dla mnie niedoścignionym wzorem muzycznym. Grając w tej stylistyce oddaję hołd mojemu Mistrzowi. Mam ten komfort, że mogę robić, to co kocham. Każdy ma jakieś inspiracje, wzorce. Uwielbiam czyste, śpiewne brzmienie gitary. Cyzelowanie pojedynczych nut. Staram się grać tak, jakbym śpiewał. Moje solówki z reguły opieram na temacie danego utworu i staram się w każdym utworze stworzyć specjalny, własny jej klimat. Także zmienne, różnorodne rozwiązania harmoniczne utworów soulowych umożliwiają większą swobodę w tym zakresie. Ale ciągle jest to bardzo bluesowo osadzone granie. Nie umiem grać niczego innego poza bluesem (śmiech).

Blues.pl: Opowiedz trochę o kulisach festiwalu Las, Woda & Blues w Radzyniu?
Dr Blues: Przyznam się, że przyjechałem tutaj po raz pierwszy. To, co od razu mnie uderzyło, to niesamowita, rodzinna atmosfera. Pomysł, który miał Jacek Łapiński, aby zorganizować festiwal na terenie ośrodka wypoczynkowego, gdzie można spać, wypoczywać, słuchać muzyki, jeść i… pić… był strzałem w dziesiątkę. Nie trzeba nigdzie się ruszać. Wszędzie, co chwilę spotyka się przyjaciół, co kawałek ktoś gra. Czuje się wspólnotę, nie ma podziału na muzyków, słuchaczy, organizatorów. Pomimo setek ludzi na niewielkim terenie, sporej ilości wypitego alkoholu, nie zdarzył się tutaj żaden incydent, czy huligański wybryk. Niesamowitym przeżyciem są nocne jamy w Wigwamie. Jest tak, jak ktoś powiedział, kto raz tu przyjechał, będzie wracał co rok!

Blues.pl: Zagraliście kilkudziesięciominutowy koncert, słuchacze nie chcieli Was wypuścić ze sceny. Co jest tajemnicą tego, że fani bluesa Was tak lubią?

Dr Blues: Hm… trudno oceniać siebie samego, własny zespół. Sądzę, że nie tylko sprawy ściśle muzyczne mają na to wpływ. Szacunek do tradycji muzyki, którą gramy. Z pewnością jesteśmy dość nietypową grupą, widowiskową i lubimy bawić się wspólnie z fanami na koncertach. Każdy nasz występ jest inny. Nie tylko ze względu na dość elastyczny skład, ale też pomysły, które rodzą się w czasie występu. Uwielbiam bezpośredni kontakt ze słuchaczami. Nie można też pominąć faktu, że Asia przyciąga uwagę nie tylko swoją urodą, ale także swoją grą. Bawimy się muzyką, którą gramy. Sądzę, że przede wszystkim niczego i nikogo nie udajemy, ani na scenie, ani poza nią. Chętnie rozmawiamy z każdym, kto z nami chce pogadać. Tacy po prostu jesteśmy.

Na festiwalu do wspólnego wykonania kołyszącego Rock Me zaprosiliśmy Bartka Przytułę, który jest nie tylko wyśmienitym wokalistą, ale także znakomitym kompanem; Marco Bartoccioniego, znakomitego gitarzystę z Włoch o nieco rockowym zacięciu, z którym zaprzyjaźniliśmy się już rok temu oraz Artura Koniecznego z niedalekiego Leszna, który swą grą przypomina Alberta Kinga. Lubię zapraszać różnych wykonawców do wspólnego grania. Takie spotkania są niezapomniane.

Fot. www.soulrevision.pl

Źródło: Blues.pl

Trzy dni bluesa na Jimiway

opublikowano w dziale Polska

Nie dwa, a trzy dni bluesa czekają na melomanów w ramach tegorocznej, jubileuszowej bo dwudziestej piątej edycji Jimiway Blues Festival w Ostrowie Wielkopolskim. Właściwa część wydarzenia odbędzie się 14 i 15 października, ale emocje rozpoczną się już dzień wcześniej, 13 października, wraz z transmitowanym na żywo w audycji  „Bielszy Odcień Bluesa” w radiowej Trójce koncertem amerykańskiej formacji Mississippi Heat. Gwiazdą festiwalowego piątku będzie jeden ze sztandarowych artystów chicagowskiej wytwórni Alligator Records, Lil’Ed & The Blues Imperials, zaś sobotni wieczór zwieńczy artysta będący przedstawicielem nowej fali amerykańskiego bluesa, Mr. Sipp. Oczywiście nie zabraknie polskich wykonawców. W ramach Jimiway Blues Festival wystąpią w tym roku Hot Lips, Hendrix Resurrection, Obstawa Prezydenta, Kraków Street Band, Blues Time, Blues Junkers i Gang Olsena. Muzyce towarzyszyć będą promocje nowych książek redaktorów Jana Chojnackiego i Zdzisława Pająka. Warto przypomnieć, że bilety, karnety i wejściówki na festiwal pojawią się w sprzedaży 5 września o godzinie 10:00 w Ostrowskim Centrum Kultury przy ul. Wolności 2 oraz w Internecie, na www.bilet.pax.pl – to istotna informacja dla tych, którzy chcą zakosztować festiwalowych atrakcji, bo co roku bilety na Jimiway znikają jak gorące bułki!

Źródło: www.jimiway.pl

Ciekawi nieznani

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Bluesowych wykonawców, którzy czekają jeszcze na odkrycie przez szerszą publiczność jest na amerykańskiej scenie bez liku. Warto zagłębić się w ten temat, bo jest do odkrycia sporo niezwykle miłych dla ucha dźwięków. Takich na przykład, jak na nowej płycie Jake’a Leara – „Diamonds & Stones”. „Weźmy intensywność gitarowej techniki Stevie Ray Vaughana i dodajmy do niej umiejętność pisania piosenek Boba Dylana – to co z tego połączenia wychodzi, to muzyka jaką swoim słuchaczom serwuje bluesman Jake Lear” – tak o naszym bohaterze pisał Elmore Magazine. Trudno powiedzieć, czy aż tak daleko idące porównania są najwłaściwsze, ale nie sposób odmówić Learowi pomysłu na siebie i swoją muzykę. Na „Diamonds & Stones” towarzyszą mu tylko dwaj muzycy: basista i perkusista – ten ostatni z wieloletnim doświadczeniem w house bandzie wytwórni STAX czy zespole Alberta Kinga. Skład skromny, ale idealnie pasuje do grania inspirowanego juke jointowym brzmieniem głębokiej Delty. To juke jointowe granie to chyba jeden z ulubionych sposobów muzykowania Leara – widać to szczególnie na dostępnym w serwisie YouTube filmiku, gdzie Lear z zespołem rozstawili się na jakimś parkingowym wieździe gdzieś między dwoma budynkami i w takiej scenerii dali nieformalny uliczny koncert dla zgromadzonych wokół przechodniów. Sądząc z tego co widać i słychać na filmie, zabawa była tam przednia.

Zabawy nie brakuje na nowym krążku formacji Stevie Dupree & The Delta Flyers – „Dr Dupree’s Love Shop”. The Delta Flyers to tak naprawdę dwóch gentlemanów, wokalista Stevie DuPree i gitarzysta Travis Stephenson, którzy przy okazji każdej sesji nagraniowej otaczają się interesującymi, myślącymi podobnie muzykami. Tym razem w studiu w teksańskim Austin towarzyszyli im między innymi jedna z najpopularniejszych dziś w Stanach Zjednoczonych bluesmanek, wokalista i pianistka Marcia Ball; uznany teksański gitarzysta Derek O’Brien i Mark Kaz Kazanoff – saksofonista i ceniony producent muzyczny. Wyszła z takich składników bardzo radosna płyta, idealna dla miłośników grania rodem z gorącego Teksasu.

Ciekawie wypada także longplay „Lather Rinse Repeat” firmowany przez formację Jason Vivone & The Billy Bats. Echa Johna Lee Hookera w kompozycji otwierającej płytę to jak najbardziej uzasadnione skojarzenie i to mimo, że Vivione nie działa na surowej brzmieniowo scenie Detroit, a na bardziej jazzującej scenie Kansas City. Ale to granie sprzed lat, echa Hookera, Howlin’ Wolfa czy Muddy’ego Watersa są mu szczególnie bliskie tyle, że zamiast kopiować mistrzów przekłada ich stylistykę na współczesny muzyczny język – co słychać poniżej we fragmencie występu z telewizyjnego studia. Świetnie mu to wychodzi. Dla tych słuchaczy, którzy lubią odkrywać nieznane, godne polecenia.

Przemek Draheim

Wydawca: Jake Lear, Jason Vivone & The Billy Bats, Stevie DuPree & The Delta Flyers.
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Nick Moss i Curtis Salgado na Jimiway Blues Festival! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Gitarzysta Nick Moss z zespołem i związany z wytwórnią Alligator soulowy śpiewak Curtis Salgado to amerykańskie gwiazdy tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival, która odbędzie się 18 i 19 października w Ostrowie Wielkopolskim. Festiwalowe bilety cieszyły się w tym roku tak dużym powodzeniem, że zniknęły z kasy Ostrowskiego Centrum Kultury w ciągu godziny od wprowadzenia ich do sprzedaży, a co za tym idzie od wielu tygodni są nie do kupienia.

Tym większą gratką jest konkurs, który razem z organizatorem Jimiway Blues Festival, Benedyktem Kunickim, przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników. Do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie na oba festiwalowe dni! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć poprawnie na dwa pytania:

  1. Jak się nazywa wytwórnia płytowa, którą Nick Moss prowadzi razem z żoną Kate?
  2. Inspiracją dla jakiego legendarnego zespołu bluesowego była pod koniec lat siedemdziesiątych osoba i twórczość Curtisa Salgado?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Jimiway Blues Festival” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 13 października, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania!

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Koncertowo w Pubie Pamela

opublikowano w dziale Polska

8 stycznia toruński Hard Rock Pub Pamela zaczyna kolejny koncertowy sezon. Jako pierwsze w nowym roku zagrają dwa bluesowe zespoły – bydgoski Green Grass i Śląska Grupa Bluesowa. Koncert będzie premierą winylowego singla ŚGB wydanego przez HRPP RECORDS, czyli wytwórnię reprezentującą Hard Rock Pub Pamela. Krążek zawiera koncertowe wersje dwóch utworów formacji, „O mój Śląsku” na stronie A i „Sztajger” na stronie B. Nagrań dokonano podczas koncertu grupy w toruńskim klubie. Co ciekawe ich produkcji podjął się znany toruński gitarzysta, kompozytor, autor tekstów i producent Sławek Załeński. Całość zrealizowano w ściśle limitowanym, kolekcjonerskim nakładzie. Jedną z nielicznych okazji by zdobyć płytkę będzie zapowiadany koncert. 

Źródło: www.pubpamela.pl

„Dr Blues: Tribute To Ol’Skool Masters”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Choć Święta Bożego Narodzenia i czas prezentów już za nami, warto pamiętać o prezencie, jaki specjalnie dla rozkochanych w bluesie i soulu melomanów przygotował Dr Blues, czyli Krzysztof Rybarczyk. Nakładem oficyny Flower Records ukazał się właśnie dwupłytowy album, na którym zespołom Rybarczyka – bluesowej Wielkiej Łodzi i soulowemu Dr Blues & Soul Re Vision – towarzyszą amerykańscy frontmani, Bobbie „Mercy” Oliver i Niki Buzz, a całe wydawnictwo dostępne jest do pobrania legalnie i za darmo w Internecie.

„Dr Blues: Tribute To Ol’Skool Masters” to dwie płyty, a na nich w sumie dwadzieścia cztery utwory – dwanaście utrzymanych w stylistyce tradycyjnego, elektrycznego bluesa i drugie tyle zagranych na soulowo, z udziałem trzyosobowej sekcji dętej. Oba krążki łączy osoba Krzysztofa Rybarczyka, wokalisty, gitarzysty i producenta nagrań, który od 1984 roku występuje w składzie poznańskiej Wielkiej Łodzi – tej samej, z jaką w 1996 roku otworzył polski koncert B.B. Kinga, i który od 2010 roku pełni rolę lidera formacji Soul Re Vision. Na nowym albumie oba te zespoły wspierają amerykańscy wykonawcy, z którymi w czerwcu i lipcu 2013 roku koncertował Rybarczyk. Nagrania z Bobbie’m „Mercy” Oliverem zebrane na dysku numer jeden z dopiskiem „Blues” zarejestrowano i w studiu, i na żywo, z klubową atmosferą, która udziela się szczególnie w takich evergreenach jak „Hootchie Cootchie Man” i „Everything’s Gonna Be Alright”. Duża w tym zasługa muzycznej sprawności Wielkiej Łodzi i wokalu Bobbie’go „Mercy” Olivera, którego śmiało można nazwać bluesmanem z krwi i kości. Jego sylwetkę przybliża krótka biografia zamieszczona w książeczce albumu: „Urodził się w 1939 roku w Teksasie.  W młodości zbierał bawełnę na plantacji na Południu Stanów, wieczorami ucząc się gry na gitarze i harmonijce, a w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, w czasie rozkwitu bluesa na Północy USA mieszkał i pracował w Chicago, gdzie grywał z najlepszymi wykonawcami gatunku”. Ten autentyzm dobrze słychać na płycie i miejscami można się poważnie zdziwić, że o to słuchamy polskiej produkcji, a nie krążka wydanego przez jedną z chicagowskich wytwórni.

Drugi ze srebrnych dysków w zestawie to już nowy lider, Niki Buzz, nowi muzycy towarzyszący Dr Bluesowi pod szyldem Soul Re Vision i propozycja dla miłośników dźwięków spod znaku Otisa Reddinga i Wilsona Picketta. Ów klasyczny soul jest na polskim rynku muzycznym praktycznie nieobecny, więc to co robi Dr Blues i Soul Re Vision jest godne nie tylko odnotowania, ale i wnikliwej uwagi – szczególnie na płycie „Tribute To Ol’Skool Soul Masters”, gdzie rolę wokalisty przejął Niki Buzz. Młodszy od Olivera, bo zaledwie sześćdziesięcioletni multiinstrumentalista, który grał między innymi w zespołach Ika i Tiny Turner czy Jamesa Browna, a w latach siedemdziesiątych współpracował w Nowym Jorku z takimi postaciami jak Patti Smith, Talking Heads, czy Whitney Houston. Nic więc dziwnego, że soulowe klasyki w jego wykonaniu, nawet jeśli nie biją na głowę oryginałów, wypadają bardzo przekonująco. Zresztą takich utworów jak „(Sitting On) The Dock Of The Bay” czy „In The Midnight Hour” zawsze przyjemnie sie słucha.

Album, o czym była już mowa, Krzysztof Rybarczyk przygotował jako niezwykle sympatyczny prezent dla melomanów – całość, zarówno w plikach mp3, jak i lepszej jakości plikach WAV, jest do ściągnięcia z Internetu, legalnie i całkowicie za darmo, choćby za pośrednictwem portalu Blues.pl. Warto.

Przemek Draheim

Wydawca: Flower Records
Posłuchaj: www.soulrevision.pl

Nick Moss i Curtis Salgado na Jimiway Blues Festival! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Wytwórnia płytowa, którą Nick Moss prowadzi razem z żoną Kate to Blue Bella Records, zaś Curtis Salgado był inspiracją dla The Blues Brothers, czyli legendarnego filmowego zespołu Johna Belushi i Dana Aykroyda – takie były poprawne odpowiedzi w przygotowanym przez portal Blues.pl i organizatora Jimiway Blues Festival Benedykta Kunickiego konkursie, w ramach którego mogliście wygrać jedno podwójne zaproszenie na oba festiwalowe dni! Nagroda to nie lada gratka, bo bilety na festiwal od wielu tygodni są wyprzedane i nie do kupienia.

Spośród kilkudziesięciu prawidłowych odpowiedzi, ta zwycięska została przesłana przez Katarzynę z Lubina. Gratulujemy!

Amerykańskimi gwiazdami tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival, która odbędzie się 18 i 19 października w Ostrowie Wielkopolskim będą gitarzysta Nick Moss z zespołem i związany z wytwórnią Alligator soulowy śpiewak Curtis Salgado. Polskę reprezentować będą Dr Blues & SOUL RE VISION, Bluesmaszyna, grupa Why Ducky, Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, Szulerzy, a także Wes Galczyński & Power Train.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Golden State – Lone Star Revue na Warsaw Blues Night! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

18 listopada w warszawskim klubie Hybrydy, w ramach 52. Edycji Warsaw Blues Night, po raz pierwszy wystąpi w Polsce projekt Golden State – Lone Star Revue tworzony przez uznanych wykonawców reprezentujących Teksas i Kalifornię: wirtuoza harmonijki Marka Hummela, gitarzystę Little Charliego Baty i gitarzystę Anson Funderburgha mającego na koncie 26 nominacji oraz 7 statuetek Blues Music Awards. Pojawienie się gwiazd na scenie poprzedzi występ akustycznej formacji Willie Mae Unit, w której grają Wojciech Hamkało, Roman Badeński oraz Jędrzej Kubiak.

Razem z organizatorami Warsaw Blues Night przygotowaliśmy dla Czytelników Blues.pl konkurs, w którym do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie na ten wyjątkowy koncert! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytanie: „który z muzyków wchodzących w skład Golden State – Lone Star Revue, i z jakim zespołem, wystąpił już w Polsce”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Warsaw Blues Night” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do piątku 15 listopada, do godziny 11:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Madeleine Peyroux „Bare Bones”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Któryś z recenzentów nazwał ją Billie Holiday lat dziewięćdziesiątych i miał w tym dużo racji. Interesująca wokalnie, potrafiąca każdą, nawet dobrze znaną piosenkę przedstawić w nieco inny, świeży sposób i zachwycająca zarówno fanów jazzu, jak i miłośników bluesa. Delikatne, raczej skromne aranżacje, a na ich tle bardzo charakterystyczny głos, który oczywiście nie wszystkim musi się podobać, ale stanowi spory atut, bo wyróżnia z tłumu. Madeleine Peyreux to dziś gwiazda dużego kalibru, ale jej muzyka ciągle brzmi kameralnie, żeby nie powiedzieć elitarnie. To dźwięki, które pozwalają odpocząć. Nowa płyta lekko różni się od poprzednich, głownie w kwestii autorstwa piosenek. O ile na starszych albumach Madeleine śpiewała przede wszystkim standardy, tu wszystkie utwory napisała albo sama, albo z pomocą towarzyszących jej muzyków sesyjnych. Jednych fanów to ucieszyło, innych trochę zmartwiło, chyba w myśl zasady, że łatwiej słuchać kompozycji, które już się zna. Może, ale te nowe też warto poznać.

Przemek Draheim

Wydawca: Universal Music Polska
Posłuchaj: www.myspace.com/officialmadeleinepeyroux

Earl Thomas śpiewa i uczy

opublikowano w dziale Polska

Znakomity wokalista poruszający się w soul-bluesowej stylistyce i uznany autor piosenek, które śpiewali m.in. Etta James czy Solomon Burke – Earl Thomas (fot. strona domowa artysty) – rozpoczął 1 maja polską trasę koncertową. W ramach tourne, które zakończy się 16 maja koncertem w Gorzowie Wielkopolskim, artysta zagra w Toruniu, Łodzi, Czechowicach-Dziedzicach, Chorzowie, Elblągu, Gdyni i Dobromierzu.

Co ciekawe, 4 maja w toruńskim Pubie Pamela, muzyka będzie można nie tylko posłuchać, ale także bliżej poznać jego warsztat. W ramach warsztatów ze śpiewu i pisania piosenek, Earl Thomas podzieli się z uczestnikami swoją wiedzą i doświadczeniem. Thomas poprowadzi warsztaty wspólnie z Asią Czajkowską-Zoń. Zajęcia odbędą się na dwie godziny przed koncertem, czyli o 17:00, a wstęp na nie, podobnie jak na występ, jest bezpłatny. Zachętą do udziału w warsztatach niech będzie dostępny na youtube.com fragment jednego z koncertów Earla Thomasa.

Źródło: www.pubpamela.pl

Pierwsza płyta Zydeco Flow

opublikowano w dziale Polska

W styczniu grupa Zydeco Flow (fot. strona domowa zespołu) zakończyła studyjne prace nad debiutanckim albumem. 25 kwietnia w Świeciu, na Stadionie Wdy Świecie, odbędzie się koncert promujący płytę. Dwa dni później Zydeco Flow wystąpi w Polskim Radiu Pomorza i Kujaw w Bydgoszczy. Propagowany w ten sposób longplay „To co łączy” ukaże się pod koniec kwietnia i przyniesie muzykę z pogranicza bluesa, rocka, country i oczywiście zydeco.

Źródło: www.zydecoflow.com

Blues od Delta Groove

opublikowano w dziale Wydawnictwa

W 2004 roku Randy Chortkoff – producent muzyczny ze znajomościami w Hollywood, organizator koncertów i harmonijkarz – powołał do życia nową wytwórnię, Delta Groove Productions, której celem było prezentowanie najciekawszych wykonawców na kalifornijskiej bluesowej scenie. Na przestrzeni ostatnich lat w katalogu wytwórni znaleźli się tak cenieni twórcy jak The Mannish Boys, Arthur Adams czy Rod Piazza. Sama śmietanka.

Wśród nowości z logo oficyny pojawiają się świeże nazwiska, ale mamy też duet, którego karierę bluesowy światek śledzi od lat – Smokin’ Joe Kubek & Bnois King z albumem „Road Dog’s Life”. Jazzowo brzmiący wokal Bnoisa Kinga i dwie elektryczne gitary – rytmiczna należąca do wokalisty, i prowadząca, utrzymana w najlepszej tradycji teksańskiego blues-rocka, na której gra Smokin’ Joe Kubek. Te elementy stanowiły od lat podstawę brzmienia duetu. Na poprzedniej płycie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, doszły do głosu piosenki, z których akustyczne instrumenty wydobyły smaczki, jakie do tej pory trochę gubiły się w hałasie wzmacniaczy. Nowy album to już powrót do elektrycznego brzmienia i mocno rozkręconych pieców, które fani duetu tak bardzo lubią. Bo w końcu jeśli coś dobrze działa, to po co to naprawiać.

W centrum zainteresowania tej oficyny, od początku jej funkcjonowania, leżał tradycyjny blues. Żeby jednak nie skreślać tego co brzmi ciekawie, ale zdecydowanie nowocześnie, po kilku latach działalności Randy Chortkoff powołał do życia wytwórnię córkę, Eclecto Groove Records, w katalogu której znalazło się miejsce na artystów, którzy bluesowe inspiracje wykorzystują jako początek dalszych muzycznych poszukiwań. Taka jest Kara Grainger, której debiut w stajni Eclecto Groove nosi tytuł „Shiver & Shigh”. Skojarzenia z Bonnie Raitt są jak najbardziej na miejscu – podobny głos i gitara slide w dłoniach sprawiały, że Karę Grainger już nie raz porównywano do słynniejszej koleżanki, ale nie sposób odmówić jej także własnego brzmienia będącego bardzo udanym połączeniem bluesa, soulu i piosenkowych, roots-rockowych ballad. Takim repertuarem ta pochodząca z Australii artystka po raz pierwszy zachwyciła Randy’ego Chortkoffa i z takimi piosenkami prezentuje się na „Shiver & Sigh”. Chociaż obok własnych piosenek słychać tam też bluesowe klasyki – „Come On in My Kitchen” Roberta Johnsona czy „Breaking Up Somebody’s Home” z repertuaru Alberta Kinga.

Blues i to w najbardziej tradycyjnym wydaniu wypełnia krążek nowego wokalisty The Mannish Boys, Sugaray Rayforda, „Dangerous”. Tym, którzy znają ostatnie płyty sztandarowego zespołu działającego pod szyldem Delta Groove Productions, The Mannish Boys, głos Sugaray’a nie  jest obcy. Niektórzy mogą pamiętać go także z trochę dawniejszych czasów, gdy stał na czele zespołu Aunt Kizzy’s Boyz i już wtedy zbierał dobre recenzje za niezwykle rasowy, silny wokal. Na tym głosie poznał się Chortkoff zapraszając go do studia, najpierw w roli gościa specjalnego, potem już pełnoprawnego wokalisty z własnym płytowym kontraktem. Dla tych, którzy cenią tradycyjne podejście do bluesa jest to nazwisko koniecznie do zapamiętania.

Przemek Draheim

Wydawca: Delta Groove Productions
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Urodziny Tadeusza Nalepy

opublikowano w dziale Polska

Gdyby żył, 26 sierpnia skończyłby 70 lat. Mowa o legendarnym polskim muzyku, Tadeuszu Nalepie (fot. Marek Karewicz). Kompozytor, gitarzysta, wokalista i znakomity autor tekstów nazywany był ojcem polskiego bluesa. Był założycielem słynnej grupy Breakout, z którą nagrał dziesięć albumów i koncertował w kraju oraz zagranicą. Nalepa nagrywał także pod swoim nazwiskiem, wydał kilkadziesiąt albumów autorskich, wystąpił na wielu festiwalach, otrzymał „Bursztynowego Słowika” za całokształt dorobku artystycznego na festiwalu w Sopocie w 1992 roku oraz wiele innych, prestiżowych nagród. „Tadeusz Nalepa był cudownym kapelmajstrem – wspomina dzisiaj Stanisław Soyka – a powszechny szacunek, którym był otaczany gdziekolwiek żeśmy przybywali, udzielał się wszystkim. Kiedy w 2003 roku zaprosił mnie na swój urodzinowy koncert w rodzinnym Rzeszowie, poczułem się wyróżniony”. Zapis tego koncertu ukazał się w formie DVD w 2006 roku pod hasłem „Tadeusz Nalepa, Breakout i Przyjaciele – 60-te urodziny”, a w lutym tego roku został wydany w formie audio, nakładem Metal Mind Productions.  Tadeusz Nalepa obchodził wtedy swoje 60-te urodziny, ale także świętował 40-lecie pracy artystycznej. W taki dzień jak dziś warto przypomnieć sobie to wydawnictwo.

Źródło: www.metalmind.com.pl

Ciechociński blues i urodziny Zdrowej Wody

opublikowano w dziale Polska

Choć muzycznie Ciechocinek kojarzy się przede wszystkim z dancingami, co roku początek września należy tam do bluesa przyprawionego rockowymi brzmieniami. 7 września w Parku Zdrojowym odbędzie się kolejna edycja festiwalu „Blues bez barier” – o tyle szczególna, że będąca kulminacją obchodów dwudziestopięciolecia zespołu Zdrowa Woda, który tego dnia zaprezentuje się przed publicznością z towarzyszeniem wyjątkowych gości. Dodatkowo, na scenie pochodzącej z 1909 roku i wybudowanej w stylu zakopiańskim muszli koncertowej zaprezentują się MGM i Open Blues, czeski band The Cell i brytyjski bluesman Danny Bryant z zespołem. W przypadku złej pogody koncert ma zostać przeniesiony do wnętrza Teatru Letniego. Zdrowej Wodzie życzymy wszystkiego najlepszego!

Źródło: www.ciechocinek.pl

„Bez truskawek” Blue Sounds piosenką dnia w radiowej Jedynce

opublikowano w dziale Polska

Choć drugi album zespołu Blue Sounds – wypełniona autorskimi piosenkami „Karuna” – ukaże się dopiero 24 września, już teraz radiosłuchacze będą mieli okazję uważnego przysłuchania się singlowi promującemu wydawnictwo. W środę 18 września utwór „Bez truskawek” będzie piosenką dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Piosenki będzie można posłuchać na antenie Jedynki w „Sygnałach dnia” ok. godz. 8.05, w „Lecie z Radiem” ok. godz. 11.10, w „Muzycznej Jedynce” ok. godz. 14.10 i w „Popołudniu z Jedynką” o 17.05. Słuchacze Jedynki muzykę Blue Sounds znają dobrze – piosenkami dnia na antenie stacji były już utwory „Konająca dusza” i „Już nie ma nas”. „Utwór doskonale wpasowuje się w jesienny klimat i oddaje charakter zespołu, który – jak mówią najczęściej jego słuchacze – wzrusza, niepokoi i zachwyca, a jego muzyka jest skierowana przede wszystkim do wrażliwego i wysublimowanego odbiorcy” – czytamy na stronie radia. Jednym z patronów medialnych albumu jest Blues.pl.

Źródło: www.polskieradio.pl

Bobbie „Mercy” Oliver zeznaje

opublikowano w dziale Polska

Amerykański bluesman Bobbie „Mercy” Oliver, który z zespołem Wielka Łódź zarejestrował materiał na bluesową płytę podwójnego albumu „Dr Blues – Triubte To Ol’Skool Masters” opowiedział Blues.pl o swoim pobycie w Polsce, wspólnych nagraniach z poznańskimi muzykami i wspomnieniach z dawnych czasów:

Pobyt w Polsce był dla mnie bardzo ciepłym przeżyciem. Spotkałem tutaj bardzo miłych ludzi i zagrałem dużo koncertów. Odbiór mojej muzyki był niesamowity. W Stanach obecnie blues jest muzyką, której rzadko się słucha, która nie jest obecna w mediach. Zdarza się tu czy tam usłyszeć śpiewaka wykonującego bluesa na ulicy czy w pubie, ale od pewnego czasu ten styl stał się mało popularny. Młodzież słucha muzyki elektronicznej, rocka. Oczywiście wszechobecna jest muzyka country.

Dla mnie blues zawsze był muzyką, którą wykonywałem z potrzeby serca. Od momentu, gdy usłyszałem pierwsze bluesowe dźwięki sam zapragnąłem śpiewać podobne pieśni. Zafascynował mnie Jimmy Reed, którego styl jest mi najbliższy. Często wykonuję utwory solo akompaniując sobie na gitarze, grając równocześnie na harmoijce i śpiewając. Ale gra w zespole także nie jest mi obca. Mój pierwszy zespół założyłem, gdy w latach pięćdziesiątych mieszkałem i pracowałem w Chicago. Wtedy byli tam znani Muddy Waters, Willie Dixon ale też całe rzesze muzyków, którzy nie zdobyli szerszej popularności. Wtedy blues był wszędzie.

W maju zeszłego roku przyjechałem na festiwal Las Woda & Blues gdzie poznałem na jednym z jam sessions Dr Bluesa. Spodobał mi się jego tradycyjny styl gry na gitarze dlatego zaprosiłem go do wspólnego zagrania koncertu na tym festiwalu z zespołem Leo Whiskey. Tak rozpoczęła się nasza przyjaźń. Po miesiącu zagrałem z zespołami Wielka Łódź oraz Dr Blues & Soul Re Vision kilka koncertów. Szczególnie utkwił mi w pamięci koncert w poznańskim klubie Blue Note.

Publiczność była wspaniała i byłem szczęśliwy widząc jak moja muzyka, która przecież nie wywodzi się z tradycji Waszego kraju jest tutaj odbierana. Wydaje mi się, że Wasza publiczność jest bardziej spontaniczna i bardziej docenia bluesa niż to ma miejsce obecnie w Stanach.

Pewnego dnia Dr Blues zaproponował mi wspólne nagrania. Nieczęsto mam możliwość nagrywania muzyki w taki sposób. W moim domowym studio nagrywam solo. Dokonanie nagrań z zespołem to duże przedsięwzięcie. Nie spodziewałem się, że nagrania pójdą tak sprawnie i że w ciągu jednego dnia nagramy tak dużo piosenek. Nie miałem wtedy także pomysłu, co się stanie z tym materiałem. Gdy Dr Blues zapytał mnie, czy może wydać w formie albumu CD nagrany wtedy materiał, bez wahania zgodziłem się, bo nasze wykonania, które otrzymałem do przesłuchania, bardzo mi się spodobały. Muzyka brzmiała tak, jak powinna i była zagrana przez zespół tak, jakby to była grupa z moich stron. Tak właśnie gra się bluesa w Stanach.

Zadziwiła mnie wśród polskich muzyków znajomość klasycznych bluesowych pieśni. Znali większość utworów, które wykonuję na co dzień. Nauczyłem ich także kilku moich piosenek, które graliśmy wspólnie na koncertach. Pobyt w Polsce był dla mnie pięknym, niezapomnianym przeżyciem. Mam nadzieję, że wrócę jeszcze do Was, bo pomimo mojego wieku jestem ciągle pełen energii i jestem szczęśliwy widząc jak odbieracie moją muzykę, którą gram przez całe życie i która jest moim życiem.

Dla Blues.pl,
Bobbie „Mercy” Oliver
(fot. www.soulrevision.pl)

Źródło: www.soulrevision.pl

Gwiazdy Jimiway Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Nagrywający dla wytwórni Alligator soulowy śpiewak Curtis Salgado i Nick Moss (fot. strony domowe artystów) – gitarzysta, producent płyt innych wykonawców i szef Blue Bella Records – to największe gwiazdy Jimiway Blues Festival, którego tegoroczna edycja przypada na 18 i 19 października. Festiwal tradycyjnie odbędzie się w Ostrowskim Centrum Kultury w Ostrowie Wielkopolskim. Pełna lista wykonawców Jimiway – jak mówi Benedykt Kunicki, Dyrektor Festiwalu – zostanie ogłoszona w czerwcu.

Źródło: www.jimiway.pl

Odszedł Lester Davenport

opublikowano w dziale Świat

Kończący się marzec okazał się dla bluesa wyjątkowo trudnym miesiącem. Jak podała wytwórnia Delmark, 17 marca – po długiej walce z rakiem prostaty – zmarł harmonijkarz Lester „Mad Dog” Davenport (fot. www.delmark.com). Nie był postacią szeroko znaną, ale w chicagowskim środowisku bluesowym cieszył się dużą estymą, przede wszystkim za sprawą nagrań, jakich dokonał w latach pięćdziesiątych z Bo Diddley’em. Urodzony w Missisipi, do Chicago dotarł w wieku 14 lat. Niedługo potem występował już z Arthurem Spiresem i Homesickiem Jamesem. Grywał też z innymi wykonawcami i to nie tylko jako harmonijkarz, ale też jako basista, perkusista i gitarzysta. W latach osiemdziesiątych koncertował z zespołem The Kinsey Report. Sam nagrał dwa albumy, lecz jako muzyk sesyjny pozostawił po sobie dużo większy dorobek – w roli sidemana pojawił się na płytach takich twórców jak wspomniany już Bo Diddley, Big Smokey Smothers, Maxwell Street Jimmy Davis, Johnny B. Moore, Aron Burton, Bonnie Lee i Willie Kent.

Źródło: www.bobcorritore.com

Jimiway Blues Festival 2009

opublikowano w dziale Polska

Dwa dni bluesa, dziesięć zespołów, dwie sceny – tak wygląda skrócony bilans tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival (graf. www.jimiway.pl) w Ostrowie Wielkopolskim. Pierwszego dnia imprezy, 23 października, zaprezentują się publiczności Philip Sayce, litewski zespół The Road Band, a także Śląska Grupa Bluesowa i Moo Moo Milk. Dzień później, 24 października, zagrają: Blues Doctors, Hoodoo Band, Shakin’ Dudi i pochodząca ze Stanów Zjednoczonych Sharrie Williams z grupą The Wiseguys. Oba festiwalowe dni rozpocznie „Scena bluesa akustycznego”, a na niej w piątek Hard Times, w niedzielę zaś Virgis Jutas z Bogdanem Topolskim.

Źródło: www.jimiway.pl

Harmonica Bridge w Toruniu

opublikowano w dziale Polska

Mały instrument jakim jest harmonijka ustna ma naprawdę wielką siłę. Przekonać się o tym można co roku w końcówce wakacji, podczas Międzynarodowego Festiwalu Harmonijki Ustnej „Harmonica Bridge” w Toruniu.  Na nie tylko bluesowe koncerty organizatorzy zapraszają między 22 a 24 sierpnia. W czasie tegorocznej edycji festiwalowa publiczność będzie miała okazję posłuchać takich gatunków jak soul, folk, jazz, a nawet muzyka poważna. Wystapią Dr. Blues & Soul Re Vision z gościem Niki Buzzem, Los Agentos, trio Zygmunta Zgrai, francuski jazzman i bluesman Alexandre Thollon, międzynarodowa formacja The Silver Owls, Giles Robson oraz Mark Olbrich Blues Eternity z amerykańskim wokalistą Jimmy’m Thomasem. Na festiwalowej scenie nie zabraknie też szefa festiwalu, Sławka Wierzcholskiego z Nocną Zmianą Bluesa.

Źródło: www.harmonicabridge.pl

Dobra passa Magdy Piskorczyk

opublikowano w dziale Polska

Jak poinformował nas management Magdy Piskorczyk (fot. strona domowa artystki), dobra passa wokalistki trwa. Po pozytywnej recenzji jej ostatniej płyty i obszernym wywiadzie, jaki z Magdą w roli głównej ukazał się na węgierskim portalu www.bluesvan.hu, 3 i 4 lipca wokalistka wystąpi na Węgrzech w ramach XVII Festiwalu Gastroblues. To nie jedyne zagraniczne koncerty, jakie planuje Magda. Przed węgierskim występem będzie można posłuchać jej na żywo w Austrii w klubie Tunnel niedaleko wiedeńskiego ratusza. Na wrzesień z kolei zaplanowana jest wizyta w Czechach i w Niemczech – koncerty odbędą się w Essen, Rheine, Weinstadt i Trossingen.

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

Tatuaże i blues

opublikowano w dziale Polska

W najnowszym numerze kwartalnika „Tatuaż – ciało i sztuka” (grudzień 2008) ukazał się interesujący wywiad ze Sławkiem Wierzcholskim, który dziennikarz kwartalnika, Marek Jurczenko przeprowadzil w toruńskim Pubie Pamela. Jest on także autorem zdjęć zdobiących tekst. W magazynie można przeczytać o pierwszym tatuażu Sławka, ulubionych motywach, ale też jego zapatrywaniach na polską scenę bluesową.

Źródło: www.tatuaz.net

II Wiosna Bluesowo-Jazzowa w Zielonej Górze

opublikowano w dziale Polska

Trzy koncerty złożą się na II Wiosnę Bluesowo-Jazzową, jaka pod koniec kwietnia odbywać się będzie w klubie Piekarnia Cichej Kobiety w Zielonej Górze. 19 kwietnia mini-cykl rozpocznie koncert brytyjskiej grupy Giles Robson & The Dirty Aces (fot. strona domowa artystów) z polskim gitarzystą Filipem Kozłowskim, znanym publiczności choćby z występów z Mudem Morganfieldem. 21 kwietnia wystąpią Louie Fontaine & Starlight Searches, zaś całość, 24 kwietnia, zamknie polska artystka Lee-Leet.

Źródło: www.cichakobieta.pl

Gwyn Ashton w trasie

opublikowano w dziale Polska

Pochodzący z Walii, a mieszkający na stałe w Australii gitarzysta Gwyn Ashton (fot. strona domowa artysty) – znany polskim fanom ze znakomitych koncertów z sekcją rytmiczną Łukasza Gorczycy – wraca do Polski. W ramach trasy, która rozpocznie się 11 września w kieleckim klubie Woor, artysta zagra w kilkunastu miastach. Pojawi się między innymi w Poznaniu, Żaganiu, Warszawie, Opolu, Grudziądzu czy Krośnie. Szczegóły trasy znajdziecie w naszym koncertowym terminarzu, zaś zachętę do wybrania się na któryś z koncertów – formie jednego z dostępnych na YouTube teledysków Ashtona – poniżej.

Źródło: www.lukaszgorczyca.pl

Mocny skład Jimiway Blues Festival! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Interesująca, międzynarodowa obsada staje się już tradycją Jimiway Blues Festival. Nie ma się więc co dziwić, że bilety na festiwal każdego roku znikają w niezwykłym tempie. Ten rok nie jest wyjątkiem. Wśród wykonawców, którzy 17 i 18 października wystąpią w Ostrowie Wielkopolskim mamy mocną amerykańską reprezentację. Zagrają flirtujący ostatnio z soulem wokalista i harmonijkarz John Nemeth, gitarzysta Larry McCray Band, chicagowski bluesman Carlos Johnson z towarzyszącym mu Hoodoo Band, a także czarnoskóry wokalista o potężnym głosie, Eb Davis. Program uzupełnią JJ Band, TwoTimer i Tandeta Blues Band.

Szansę na zobaczenie koncertów – i to bezpłatnie – mają Czytelnicy Blues.pl. Razem z dyrektorem festiwalu Jimiway, Benedyktem Kunickim, przygotowaliśmy dla Was konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na oba festiwalowe dni. Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytania:

  • Jakie ważne dla muzyki soul miasto pojawia się w tytule nowej płyty Johna Nemetha?
  • Która edycja Jimiway Blues Festival odbywa się w tym roku?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Jimiway Blues Festival” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 12 października, do północy. Dzień później ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Druga platyna dla Łęczyckiego

opublikowano w dziale Polska

Miła wiadomość dotarła do nas od Bartka Łęczyckiego – związanego z bluesowym środowiskiem harmonijkarza, który od dłuższego czasu współpracuje z popularnymi polskimi wykonawcami. Album „Męska Muzyka” autorstwa Wojciecha Waglewskiego, Fisza i Emade został sprzedany w ponad 40.000 egzemplarzy, co oznacza, że osiągnął status platynowej płyty. W nagraniu krążka uczestniczył Łęczycki. To już jego druga platynowa płyta – pierwszą otrzymał za udział w projekcie „Koledzy” Macieja Maleńczuka i Waglewskiego.

Źródło: www.harmonijka.mud.pl

Magda Piskorczyk na wideo

opublikowano w dziale Polska

Na stronie YouTube Magdy Piskorczyk (fot. Irek Graff) pojawił się zestaw plików wideo będących zapisem koncertowych przygód wokalistki. Obok piosenek wykonywanych z jej własnym zespołem, możecie posłuchać Magdy w towarzystwie dwóch harmonijkarzy – znanego dobrze polskim słuchaczom Grega Szlapczyńskiego i Amerykanina Billy Gibsona.

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

Drugi koncert Wintera

opublikowano w dziale Polska

Dla takiej informacji trudno o lepszą ilustrację niż zdjęcie, które zdobi okładkę klasycznego już albumu Johnny’ego Wintera „Second Winter”. Jedna z najbardziej elektryzujących postaci bluesowej sceny wystąpi u nas nie raz, a dwa! O tym, że Johnny Winter zagra 17 listopada w poznańskim klubie Eskulap już informowaliśmy. Dziś Agencja Ranus przekazała nam wiadomość o drugim koncercie, który 16 listopada odbędzie się w Warszawie w klubie Progresja. Szczegóły dotyczące rezerwacji biletów znaleźć będziecie mogli wkrótce na stronie www.ranus.pl. Poniżej zaś, w ramach zaostrzenia apetytu przed listopadowymi koncertami, Johnny Winter i dostępna w serwisie Youtube dynamiczna wersja utworu „Hideaway” Freddiego Kinga.

Źródło: www.ranus.pl

Muzyczna pajęczyna w TVP Bydgoszcz

opublikowano w dziale Polska

Wiele rzeczy się na świecie zmienia, jednak prawdziwa pasja pozostaje. I tak, mimo że Zdzisław Pająk (fot. archiwum Zdzisława Pająka), redaktor magazynu radiowego „5 dekad rock’n’rolla”, nie prowadzi już tego programu, nie zerwał z muzyką. Wręcz przeciwnie, zamienił radiowy mikrofon na telewizyjną kamerę. Tak powstał program „Na muzycznej pajęczynie” emitowany od końca stycznia w bydgoskiej telewizji regionalnej. Mówiąc w dużym skrócie audycja opowiada o historii szeroko pojętej muzyki rozrywkowej. Sam tytuł kojarzy się z nazwiskiem autora, ale ma też drugie dno. Zdzisław Pająk mówi, że „muzyka rozrywkowa stworzyła przez lata taką właśnie pajęczynę, składa się bowiem z wielu łączących się ze sobą nitek, które schodząc się w pewnych miejscach tworzą węzły. I od nich to można zaczynać, by opowiedzieć jakąś krótką historię, która pokazuje jakiś odcinek całej historii muzyki. Brzmi to trochę skomplikowanie, więc wyjaśniam, że przyjąłem, iż te węzły to daty w kalendarzu – kiedy to coś się wydarzyło, coś istotnego dla muzyki, było początkiem czegoś, zapewniło rozwój lub stało się końcem jakiegoś etapu w historii muzyki rozrywkowej”. Każdy odcinek opowiada inną historię. Śmierć Richiego Valensa i Buddy Holly’ego, początek Beatlemanii po przyjeździe Żuków do USA, otwarcie londyńskiego Ealing Club i związane z tym narodziny brytyjskiego bluesa oraz jego wpływ na scenę w Polsce, półwiecze rock’n’rolla w rytmie „Rock Around The Clock”, czy wreszcie swing i 110 urodziny Duke’a Ellingtona oraz 25 rocznica śmierci Counta Basie. Jak przekonuje autor programu, historia muzyki – tak jak czegokolwiek innego – to nie zbiór odizolowanych od siebie opowieści: „Bieg dziejów łączy pewna nić, zapewniająca ciągłość i dalszy rozwój. Tak też jest w krainie dźwięków”. Tej prawidłowości nie mogło zabraknąć w „Pajęczynie”. Poszczególne wydania łączy pajęcza nić, czy to postać drugoplanowa, która w następnym tygodniu staje się bohaterem opowieści, czy też ciekawe zjawisko ze świata muzyki. Prezentując historię muzyki światowej redaktor Pająk nie zapomina o tym, co działo się i dzieje w województwie kujawsko-pomorskim. Przykładem jest bydgoski Big Band El Jazz, o którym mowa będzie w kolejnym odcinku. A ten już niedługo, bo w czwartek 23 kwietnia o godzinie 19:40 na antenie TVP Bydgoszcz. Pora to w sam raz by dać się złapać w „muzyczną pajęczynę”.

Źródło: www.bydgoszcz.tvp.pl

Zima z bluesem w Trzebnicy

opublikowano w dziale Polska

Ci z Was, którzy 5 lutego odwiedzą Lubań i koncert „Winter Blues”, dzień później powinni zawitać do Trzebnicy. W sobotę 6 lutego, w ramach koncertu „Zima z bluesem”, w Trzebnickim Ośrodku Kultury wystąpią Martyna Jakubowicz, akustyczny Yellow Cab (fot. Łukasz Daniewski) i Ścigani. Zapowiada się gorący wieczór.

Źródło: www.tok.trzebnica.pl

Chris Duarte na Suwałki Blues Festival 2014

opublikowano w dziale Polska

Organizatorzy Suwałki Blues Festiwal 2014 ujawnili, iż jedną z gwiazd tegorocznej edycji festiwalu będzie amerykański gitarzysta, wokalista i autor tekstów – Chris Duarte. Muzyk słynie z teksańskiego blues-rocka z elementami jazzu i rock and rolla. Chętnie współpracuje z innymi artystami, takimi jak Julie Burrell, Diana Cantu, Bobby Mack, czy japoński zespół Bluestone Company. Jego główną grupą pozostaje jednak trio The Chris Duarte Group - obecnie Duarte towarzyszą Matt Stallard (gitara basowa) i John McKnight (perkusja). Podczas Suwałki Blues Festival 2014 publiczność może spodziewać się utworów z najnowszej płyty muzyka, albumu „My Soul Alone”, mającego swoją premierę w lutym 2013 roku. Duarte zagra na SBF 2014 w dniach 12-14 lipca 2014 r.

Wolni ludzie w Kole

opublikowano w dziale Polska

„Festiwal Wolnych Ludzi” – takie hasło towarzyszy festiwalowi muzycznemu w Kole już od sześciu lat. Tegoroczna edycja imprezy łączącej bluesa i rock’n’rolla z atmosferą plenerowej swobody odbędzie się w ostatni weekend sierpnia, 27 i 28 sierpnia. Na scenie usytuowanej tradycyjnie na kolskich błoniach wystąpi szereg wykonawców – od debiutantów, po uznane nazwiska. Pierwszy dzień festiwalu należeć będzie do corocznego konkursu, w którym zaprezentują się grupy Wolna Sobota, Zydeco Flow, 5 Rano, Kodex Blues, Najemnik i Policja Federalna. Oprócz nich na scenie pojawią się 4szmery, S.O.U.L. i The Power Band. Dzień później – w ramach Gali „Niebieskich Ptaków” – zagrają Vintage z Krzysztofem Wałeckim, Nocna Zmiana Bluesa, Bracia i Siostry, Why Ducky? i Gienek Loska Band. Całości towarzyszyć będzie darmowe pole namiotowe, a także zlot motocykli i automobili.

Źródło: www.festiwalkolski.pl

The Baseballs „Strike”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Już nie country, a jeszcze nie rock’n’roll. O czym mowa? O muzyce rockabilly, która na początku lat pięćdziesiątych podrywała do tańca młode amerykańskie dziewczęta, a młodym amerykańskim chłopcom pozwalała te dziewczęta podrywać. Od chwili kiedy w takiej atmosferze debiutował Elvis Presley minęło sporo czasu, ale szał na jeansy z podwiniętymi nogawkami, niekrótkie bokobrody i zaczesane do tyłu, ociekające wazelinową pomadą włosy nie minął. Wręcz przeciwnie, sądząc po tym, jak wielki komercyjny sukces odniósł zespół The Baseballs, rockabilly ma swoje pięć minut. Oczywiście takich kapel grających rockabilly było i jest wiele, ale widocznie potrzeba było trzech młodych Niemców, żeby ten undergroundowy ruch dostrzegły mainstreamowe media. Chociaż, i to trzeba im oddać, nikt wcześniej nie wpadł na to, żeby na modłę lat pięćdziesiątych przerobić współczesne hity. Ale po kolei…

Trzej śliczni chłopcy, jak żywcem wyjęci z lat pięćdziesiątych – taki obrazek patrzy na nas z okładki płyty „Strike”. Okładki, dodajmy, polskiej i bardziej zachowawczej niż jej europejska koleżanka, z współczesną, gustownie wytatuowaną pin-up girl w roli głównej. Muzycznie też jest ciekawie. Zaczyna się przyjemnie. Klapiący kontrabas, gitara w stylu Scotty Moore’a i głosy, które stawiają na równe nogi wiernych fanów pierwszego króla rock’n’rolla – wieje Południem. Wierzyć się nie chce, że to hitowa kompozycja „Umbrella”, którą wylansowała wokalistka Rihanna. Jakoś wcześniej ta piosenka nie brzmiała tak dobrze. Przypominający „Hit The Road Jack” Ray’a Charlesa „Let’s Get Loud” Jennifer Lopez też jest niczego sobie, podobnie jak „The Look” szwedzkiego Roxette z zawadiacką gitarą szalejącą na tle wokalnych harmonii rodem z Kościoła Baptystów. Kto by pomyślał, że popowe hity mają taką moc przykuwania do głośnika.

Pastisz? Może. Komercyjna kreacja? A pewnie, że tak. Czy powinno to słuchaczowi przeszkadzać?  Nic, a nic! Tak zabawnej, porywającej, wciągającej, poruszającej i miłej dla ucha płyty już dawno nie słyszałem. Brawa dla The Baseballs za pomysł, dla Warner Music za dystrybucję.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland
Posłuchaj: www.the-baseballs.com

Blues nad Odrą w Ścinawie

opublikowano w dziale Polska

J.J. Band, HooDoo Band, Joanna Pilarska, Midnight Blues i Daro Band z przyjaciółmi to wykonawcy, którzy 21 sierpnia zaprezentują się w ramach trzeciej edycji Festiwalu „Ścinawski Blues nad Odrą”. Gwiazdą wieczoru będzie Obstawa Prezydenta, a wszystkim koncertom towarzyszyć będzie zlot motocyklistów i wieczorne jam session w kawiarni Centrum Kultury i Turystyki w Ścinawie.

Źródło: www.bluesnadodra.pl

Little Sammy Davis
„Ten Years And Forty Days”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Z Little Sammy’m spotkałem się przy okazji ostatniej płyty The Mannish Boys, gdzie zrobił na mnie wrażenie prostotą przekazu i bluesowym feelingiem. Pod tym względem jego solowy album wcale nie jest gorszy od produkcji słynniejszych kolegów, dobrze się tego longplay’a słucha. Sammy Davis to bluesman ze starej szkoły. Brzmi niesłychanie prawdziwie, z pewnością jak ktoś, dla kogo blues był częścią otaczającego świata od najmłodszych lat. Sednem własnej kultury. Głos ma pełen emocji. Surowy, owszem, ale świadczący o tym, że wiele w życiu przeszedł i rzeczy o których śpiewa poznał od podszewki. Jego gra na harmonijce jest równie prosta co sposób śpiewania – Amerykanie nazywają ten styl down-home, taki „nieskąplikowany”, ot „swojski”. Warto to docenić, bo w epoce szybkich solówek i technicznych zawiłości takiego grania nie słyszy się dziś często. Kiedy w ten sposób Sammy wykonuje powolne bluesy pokroju „Hear My Train Coming” czy „Forty Days And Forty Nights” nie ma mowy o żartach, przeżywa je całym sobą. Podobnie jest w ascetycznych „Fat Rat” i „She’s Not Another Woman”, czy w głębokim soulu „Since You Been Gone”. Towarzyszy mu sprawny zespół, ale to Sammy jest bohaterem przedstawienia. Dla miłośników bluesa – tego tradycyjnego, bez fajerwerków – uczta.

Przemek Draheim

Wydawca: Little Sammy Davis
Posłuchaj: www.myspace.com/littlesammydavisbluesband

Ulica Nalepy w Dobrym Mieście

opublikowano w dziale Polska

Jak czytamy na stronie internetowej Centrum Kultury w Dobrym Mieście w województwie warmińsko-mazurskim: „dzięki zaangażowaniu grupy fanów bluesa, Rada Miejska nadała nowopowstałej ulicy imię Tadeusza Nalepy (fot. Marek Karewicz)”. Otwarcie ulicy odbędzie się 25 marca i oprawione będzie muzyką Nalepy w wykonaniu formacji Yellow Cab z gościnnym udziałem Joanny Karkoszki i Piotra Nalepy, który przed koncertem przetnie oficjalnie wstęgę otwarcia.

Źródło: www.centrumkultury.pl

Zbliża się Polski Dzień Bluesa

opublikowano w dziale Polska

Już po raz piąty w dniu urodzin B.B. Kinga, to jest 16 września, obchodzić będziemy Polski Dzień Bluesa. Podobnie jak w latach ubiegłych, wokół tej daty odbywać się będzie wiele koncertów i wydarzeń z bluesem związanych. Cztery z nich, realizowane przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zasługują na szczególną uwagę:

  • Blues Made in Poland 2009 – płyta promocyjna, przedstawiająca utwory z albumów bluesowych wydanych w Polsce w roku 2009. W założeniu jest to pierwsza płyta z serii, która wydawana będzie co rok, w ramach promocji polskich wykonawców z kręgu bluesa.
  • Album „Twarze Polskiego Bluesa” – pamiątkowe wydawnictwo przedstawiające sylwetki polskich wykonawców.
  • Koncert w radiowej Trójce – 16 września w Studiu im. Agnieszki Osieckiej w radiowej Trójce odbędzie się transmitowany na żywo koncert, „W hołdzie Tadeuszowi Nalepie”. Wykonawcy młodego pokolenia zaprezentują interpretacje utworów Ojca Polskiego Bluesa. Z tej okazji siły połączą zespół J.J. Band, Karolina Cygonek, Krzysiek Gorczak i Sebastian Kozłowski z zespołu Devil Blues, Maciek Lipina z grupy Ścigani oraz Bartek Szopiński z Boogie Boys.
  • Koncert główny Polskiego Dnia Bluesa – 19 września w warszawskim Klubie Hybrydy odbędzie koncert finałowy obchodów Dnia Bluesa. Na scenie pojawią się zespoły Crossroads, Szulerzy oraz Bogdan Szweda & Easy Rider.

Źródło: www.dzienbluesa.pl

Polacy w Irlandii

opublikowano w dziale Polska

Polski blues zatacza coraz szersze kręgi – między 6 a 9 września 2007 roku, w irlandzkim mieście Monaghan, w ramach prestiżowego festiwalu Harvest Time Blues The Monaghan Rhythm’n’Blues Festival wystąpiły zespoły Kasa Chorych, K3 oraz Easy Rider. Dzieliły scenę z wykonawcami tego pokroju co Tommy Castro, Bobby Radcliff, Chris Smither czy The Nimmo Brothers. Co ciekawe, po raz pierwszy w historii zagranicznych imprez bluesowych konferansjerem był także Polak – festiwal w Monaghan prowadził Przemek Draheim.

Dziesięciolecie Mizia & Mizia

opublikowano w dziale Polska

19 marca, we wrocławskim klubie Łykend, swoje dziesięciolecie świętował zespół Mizia & Mizia (fot. strona domowa zespołu). Na scenie, obok muzyków formacji, pojawili się przyjaciele grupy. Mizia & Mizia swoją przygodę ze sceną rozpoczęła w lutym 2000 roku na festiwalu Wybryk, gdzie otrzymała Grand Prix.

Źródło: www.mizia.art.pl

Sprawdź kto wygrał bilet do Stodoły!

opublikowano w dziale Polska

Nazwisko Jana Błędowskiego, który 26 marca wystąpi w warszawskiej Stodole jako gość specjalny Sławka Wierzcholskiego i Nocnej Zmiany Bluesa związane jest przede wszystkim z zespołem Krzak — takiej, prawidłowej odpowiedzi w konkursie przygotowanym przez Blues.pl i Klub Stodoła w Warszawie oczekiwaliśmy.

Szczęścia w losowaniu gratulujemy Marcie Urbańskiej z Warszawy, do której wędruje jedno podwójne zaproszenie na koncert.

Cały czas czekamy też na odpowiedzi w konkursie, w którym zdobyć możecie bilety na koncert Johna Primera w ramach Warsaw Blues Night.

Źródło: Blues.pl i Klub Stodoła

Bluesowe Fryderyki

opublikowano w dziale Polska

Pierwszy w historii bluesowy Fryderyk przypadł w zeszłym roku Kasie Chorych. Teraz przed szansą zdobycia wymarzonej statuetki, dopiero od niedawna dostępnej dla bluesowych artystów, staje pięciu kolejnych wykonawców. Na stronie internetowej Związku Producentów Audio Video pojawiły się tegoroczne nominacje. Są to:

  • Carlos Johnson & Joint Venture „Live In Poland”;
  • Leszek Cichoński „The Best of Studio & Live”;
  • Mietek Blues Band „30 Years Have Passed”;
  • Obstawa Prezydenta „O nic mnie nie pytaj”;
  • Sławek Wierzcholski „Blues w Filharmonii”.

Gala wręczenia Fryderyków odbędzie się 19 kwietnia w Teatrze Polskim i Bazylice oo. Salezjanów w Warszawie.

Źródło: www.zpav.pl

Bluesmani piszą piosenki

opublikowano w dziale Świat

Organizatorzy Międzynarodowego Konkursu Twórców Piosenek (International Songwriting Competition) ogłosili finalistów poszczególnych kategorii i piosenki, które mają szanse zdobyć nagrody. Nas oczywiście interesuje bluesowa kategoria, w której znaleźli się między innymi: Chris James i Patrick Rynn – gentlemani, których najnowsza, wydana przez wytwórnię Earwig płyta odbiła się w muzycznych mediach szerokim echem, Gina Sicilia (fot. Jim Esposito, okładka albumu „Hey Sugar”) – utalentowana wokalistka promująca obecnie drugą w dorobku płytę i Mighty Sam McClain – jeden z ciekawszych dziś soulowych głosów. Zwycięzców konkursu poznamy w kwietniu.

Źródło: www.songwritingcompetition.com

Satyrblues nr 11

opublikowano w dziale Polska

Prawie okrągły, bo jedenasty jubileusz jedynego w swoim rodzaju festiwalu Satyrblues czeka na miłośników bluesa i dobrego humoru 11 września w Tarnobrzeskim Domu Kultury, rzecz jasna w Tarnobrzegu. Tradycyjnie imprezę rozpocznie wernisaż prezentujący dorobek artystów, którymi w tym roku będą rysownicy Tomasz Rzeszutek, Bartłomiej Belniak, Paweł Kuczyński i fotograf Irek Graff. Koncert inauguracyjny festiwalu zagra wirtuoz harmonijki z Memphis, Billy Gibson, który przyjechał do Polski na zaproszenie występującej z nim Magdy Piskorczyk i Tarnobrzeskiego Stowarzyszenia OKO. Koncertową część wieczoru zamknie mistrz gitary slide ze Szwajcarii, Joe Colombo (fot. strona domowa artysty), dla którego będzie to jedyny występ w naszym kraju. Oba koncerty mają zostać zarejestrowane na potrzeby limitowanego wydawnictwa CD/DVD, które ukazać się ma przyszłym roku. Część muzyczną uzupełni program Kabaretu Świerszczychrząszcz i niespotykany na co dzień na muzycznych imprezach chłopski stół dla festiwalowych gości.

Dzień wcześniej, 10 września w sali odczytowej Miejskiej Biblioteki Publicznej im. r. Michała Marczaka w Tarnobrzegu, odbędzie się poprzedzające Satyrbluesa spotkanie z Antonim Krupą – dziennikarzem Radia Kraków, muzykiem, kompozytorem,  producentem muzycznym i autorem książki „Miasto błękitnych nut”. Nie zabraknie bluesów wykonywanych przez autora przy wsparciu Magdy Piskorczyk, Billy Gibsona i Bożeny Mazur. Nie warto nie być na Satyrbluesie!

Źródło: www.satyrblues.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Indigenous!

opublikowano w dziale Polska

Nowa płyta zespołu Indigenous nosi tytuł „The Acoustic Sessions” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa podwójne zaproszenia na jedyny w Polsce koncert Indigenous, który odbędzie się 7 września w warszawskim klubie Progresja.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwóch szczęśliwców – są nimi Grzegorz Doliński z Łomianek i Tomasz Gibaszek z Koła. Gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Bluzapalooza w Egipcie

opublikowano w dziale Świat

Bluzapalooza – muzyczny projekt stworzony przez dwóch bluesowych producentów Steve’a Simona i Johna Hahna z myślą o zapewnieniu dobrej rozrywki amerykańskim żołnierzom stacjonującym poza krajem. Tyle definicji. Pierwsza trasa koncertowa pod szyldem Bluzapalooza miała miejsce w Iraku. Teraz muzycy wybierają się do Egiptu. Na zaproszenie Amerykańskiego Ambasadora w Egipcie, pani Margaret Scobey, w kraju piramid pojawią się Billy Gibson – „Bluesowy Książę Beal Street”, Eden Brent – pianistka nominowana do tegorocznych Blues Music Awards aż w czterech kategoriach i zespół Delta Highway – niesłychanie obiecujący debiutanci. Wszyscy oni będą występować nad Nilem między 24 a 29 marca. Jeden z planowanych koncertów odbyć się ma w amerykańskiej ambasadzie w Kairze.

Źródło: www.myspace.com/bluzapalooza

J.J. Band gra Nalepę

opublikowano w dziale Polska

18 września, czyli dwa dni po Polskim Dniu Bluesa swoją premierę będzie miał nowy album J.J. Band, wydana przez GutMusic Records płyta „Blues”. Jak może sugerować tytuł, na longplay składają się klasyczne kompozycje Tadeusza Nalepy pochodzące z wczesnego okresu działalności Breakoutu, ot choćby „Rzeka dzieciństwa”, „Co stało się kwiatom”, „W co mam wierzyć” czy „Oni zaraz przyjdą tu”. Smaku całości dodaje obecność gości reprezentujących młode pokolenie polskiego bluesa – między innymi Magdy Piskorczyk, Karoliny Cygonek, Maćka Lipiny i Bartka Szopińskiego. W serwisie YouTube już teraz można oglądać spot będący zwiastunem wydawnictwa, nad którym patronat medialny objęło Blues.pl.

Źródło: www.gutmusic.pl

Sławek Wierzcholski
„Blues w Filharmonii”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Od czasu premiery „Bluesa w Filharmonii” minęło już trochę czasu, ale z jakiegoś powodu płyta nie doczekała się szerszej recenzji z naszej strony. Tym chętniej publikujemy dziś opinię, jaką na temat płyty wyraził znany już Czytelnikom Blues.pl dziennikarz Paweł Kujawa:

Zadziwiająca jest już okładka. Trójwymiarowe zdjęcie, a właściwie dwa ujęcia Sławka Wierzcholskiego, w wersji eleganckiej i luzacko-hipisowskiej wiele tłumaczą. Ano niby blues, ale tym razem w filharmonii… Zastanawiam się w czym tkwi urok tej płyty. Na pewno jej niezaprzeczalnym walorem jest akustyczne brzmienie. Miękko i niemal „unplugged” grającą „Nocną Zmianę Bluesa” wspomaga dodatkowo rozbudowany zestaw instrumentarium klasycznego, głównie smyczków. Wierzcholski wiele zaryzykował, bo flirty z filharmonią położyły na łopatki niejednego bardziej wytrawnego majstra bluesa czy jazzu. Tymczasem tu miła niespodzianka. Stylowa, z lekkim dystansem muzyka sączy się z odtwarzacza, jak niskoprocentowe francuskie wino. Upić się tym nie można, ale leciutki rausz możliwy i owszem… Ciekawe, choć niespieszne aranżacje płynnie i bezboleśnie przekraczają granice stylistyk – od rockabilly po swingujące rytmy rodem z Karaibów. Ba, utwór „Nieokreślony stan” to w czystej postaci tango! Wszystko to spina klamrą charakterystyczny, choć stonowany wokal lidera, który tym razem nie forsuje głosu i jak ognia unika chrypienia w manierze Toma Waitsa. Lapidarne solówki harmonijki (Sławka i gości), dodają całości szlachetnego bluesowego posmaczku.

Dodajmy, że całość została przez firmę 4everMusic niezwykle starannie i oryginalnie wydana. Z pewnością, to jedna z najlepszych płyt w karierze Wierzcholskiego, a przy tym smakowity kąsek dla rasowego kolekcjonera.

Paweł Kujawa

Wydawca: 4everMUSIC
Posłuchaj: www.4evermusic.pl

Andrzej Serafin na płycie

opublikowano w dziale Polska

„L.S.D.”, czyli Lenert, Serafin i Domarski. Takim skrótem rozszyfrowuje się tytuł płyty wibrafonisty, kompozytora i aranżera Andrzeja Serafina, która 20 lutego ukaże się nakładem Flower Records. Album jest połączeniem bluesa, jazzu i ambientu, przez co, jak mówią twórcy, „śmiało można nazwać go pierwszą na naszym rynku płytą nu-bluesową. To barwny świat dźwięków wibrafonu, harmonijek, saksofonów, fletu i wszelkiego rodzaju sampli”. Z dziewięciu zawartych na krążku kompozycji osiem napisał Serafin – wyjątkiem jest zaaranżowany przez niego tradycyjny „Deep River”.

Źródło: www.andrzejserafin.pl

Śląskie Brzmienie nie tylko w Leśniczówce

opublikowano w dziale Polska

Od dwunastu lat w słynnym Domu Pracy Twórczej „Leśniczówka” w Chorzowie (fot. www.libertas.pl) odbywa się „Śląskie Brzmienie”, czyli cykl koncertów prezentujących ciekawe postacie śląskiej – ale nie tylko – sceny bluesowej. W tym roku koncertom w Leśniczówce towarzyszyć będą imprezy w katowickim Zielonym Oczku oraz w Piekarach Śląskich, w Ośrodku Kultury „Andaluzja”. Między 1 a 3 maja zaprezentują się publiczności zagraniczni wykonawcy, zespół Bluesweiser i Erich „Boboš“ Procházka & Jan Litecky Sveda, jak również polscy muzycy. Wśród nich między innymi: Jan Skrzek i Józef Skrzek, Siódma w nocy, Krzak, Anthimos Apostolis, Krzysztof Ścierański, Hokus, Elżbieta Mielczanek, Cree, Grzegorz Kapołka i Leszek Winder. Co ważne, wstęp na koncerty jest bezpłatny.

Źródło: www.winder.art.pl

John Mayall w Polsce

opublikowano w dziale Polska

Ta wiadomość z pewnością ucieszy fanów brytyjskiego bluesa. Na zaproszenie Agencji Ranus, która organizowała już koncerty takich wykonawców jak Johnny Winter, Snowy White, Guy Davis czy Ten Years After, przyleci do Polski John Mayall (fot. strona domowa artysty) – jedna z legend europejskiego bluesa. Twórca The Bluesbreakers wystąpi 16 czerwca w szczecińskim Free Blues Clubie. Dzień później – 17 czerwca – Mayall zagra w Poznaniu w Klubie Eskulap. W ramach oczekiwania na czerwiec warto przypomnieć sobie młode lata Mayalla, choćby z pomocą dostępnego na YouTube clipu z 1968 roku.

Źródło: www.ranus.pl

Wielki konkurs, parostatek szuka szczęśliwców!

opublikowano w dziale Świat

Co mają ze sobą wspólnego Bahamy i blues? Całkiem sporo, jak pokazuje Roger Naby, organizator Legendary Rhythm & Blues Cruise, czyli siedmiodniowego rejsu po Morzu Karaibskim. Nie są to jednak zwykłe wakacje. Każdego roku luksusowy okręt zmienia się w najbardziej bluesową łajbę na całym oceanie. Sesje kulinarne, w czasie których spotkać można przy stole na przykład Taj Mahala czy Irmę Thomas, codzienne koncerty, jam sessions i wiele więcej, atrakcji nie brakuje. Najbliższa edycja Legendary Rhythm & Blues Cruise będzie wyjątkowa, bo dwoje szczęśliwców weźmie w niej udział całkowicie za darmo! Holenderski partner Blues.pl, serwis DVD-Select, ogłosił konkurs, w którym do wygrania jest podwójne zaproszenie na tę niezwykłą imprezę, która odbędzie się między 23 a 30 stycznia 2010 roku na Karaibach. Żeby wziąć udział w losowaniu dwuosobowego pakietu o wartości siedmiu i pół tysiąca dolarów wystarczy kupić płytę DVD „Deep Sea Blues”, wypełnić znajdujący się wewnątrz kupon i wysłać go, wraz z dowodem zakupu wydawnictwa na adres DVD-Select. Nowe informacje na temat konkursu będziemy przekazywać na bieżąco, ale już teraz zachęcamy Was do wzięcia w nim udziału.

Źródło: www.dvd-select.nl

Jason Ricci & New Blood
„Done With The Devil”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

To nasza najbardziej bluesowa płyta” – na te słowa Jasona Ricci czekałem długo. Nie żeby poprzedni album był zły, wręcz przeciwnie. „Rocker Number 9” spędził siedem tygodni na liście bluesowych przebojów Billboardu intrygując fanów i zachwycając krytyków nieokiełznanym połączeniem bluesa, jazzu, rocka i kilku innych gatunków. Ale właśnie, jak dla mnie było to połączenie zbyt nieokiełznane i chyba nie do końca mnie przekonało. Z nowym albumem jest inaczej. Otwierający playlistę utwór tytułowy to mocne uderzenie. Rytmika jak u North Mississippi Allstars, a i harmonijka nieco inna niż na zwykle, jakby ostrzejsza, na pewno bardziej riffowa. Pięć minut i jedenaście sekund mija szybko, otwierając worek, z którego wysypują się kolejne niespodzianki. Ot choćby „Sweet Loving” – lekka, soulowa piosenka o niesłychanie radosnej i miłej dla ucha melodii, murowany radiowy przebój. Z podbiciem muzycznych anten nieco większy problem będzie miało „I Turned Into A Martian”. Niejeden prezenter zastanowi się dwa razy, zanim zaprezentuje kompozycje o dosyć odważnym tekście. A szkoda, bo muzycznie jest niesłychanie ciekawa… Punkowo brzmiące zwrotki, refren kojarzący się z największymi hitami grupy Big Cyc i zawrotnej prędkości harmonijkowe solo pobudzają tak wyobraźnię, jak stopy słuchacza. Jeśli po takim opisie niektórych z Was ogarnął strach, uspokajam – zabawa przyjętą konwencją w żadnym momencie nie przekracza granic dobrego smaku. Nie brakuje tu bardziej tradycyjnie pojmowanego bluesa. „As Long As I Have You” Willie Dixona brzmi dostojnie, jak na klasyczne shuffle przystało. Gitarzysta Shawn Starski gra tu spokojnym, długim dźwiękiem, podczas gdy Ricci wtapia się dyskretnie w poczynania sekcji rytmicznej. W następującym zaraz potem „How It Come To Be” światła reflektorów znowu padają na Starskiego. Nie tylko śpiewa, bardzo dobrze dodajmy, ale też gra na akustycznej gitarze Dobro. Jego proste slide’owe zagrywki sugestywnie budują motorykę utworu. Gdy dodać do tego akustyczną harmonijkę, kontrabas i traktowany szczoteczkami werbel otrzymujemy coś, co brzmi jak „I Can’t Be Satisfied” Muddy Watersa w wersji wspomnianych już „gwiazd z północnego Missisipi”. Robi to wrażenie. W jednym z utworów wokalnie prezentuje się nowy perkusista zespołu, Ed Michaels. Napisany przez niego „Keep The Wolf From My Door” do postaci Howlin’ Wolfa nawiązuje nie tylko tytułem, ale też stylistyką głębokiego bluesa o wyraźnie zarysowanej linii basowej. Duża w tym zasługa suzafonu, czyli tuby marszowej, która na bluesowych płytach nie pojawia się często. To rzecz jasna nie koniec atrakcji. „Broken Toy” ucieszy miłośników powolnego bluesa, zaś „Afro Blue” spodoba się fanom zespołu Dereka Trucksa. Całość zamyka „Enlightment” – kompozycja Sun Ra podana w formie uroczego walca. Czy „Done With The Devil” zdobędzie tytuł najlepszego albumu, jaki Jason Ricci do tej pory nagrał? Czas pokaże. Mnie wydaje się bardziej przystępny niż „Rocket Number 9”, jakby w duchu pierwszych, pół-amatorskich poczynań Jasona, a przez to łatwiejszy do polubienia. Ja polubiłem go od razu.

Przemek Draheim

Wydawca: Eclecto Groove Records
Posłuchaj: www.myspace.com/jasonricciandnewblood

Harmojawka w Jaworznie

opublikowano w dziale Polska

Miłośnicy harmonijki ustnej mają szansę udoskonalić swoją grę na tym instrumencie. 3, 4 i 5 września w Jaworznie odbędzie się trzecia odsłona organizowanych przez Miejskie Centrum Kultury i Sportu Ogólnopolskich Warsztatów Harmonijkowych „Harmojawka”. Wykładowcą będzie Bartosz Łęczycki, który miał niedawno okazję prezentować się przed międzynarodową publicznością na amerykańskim zjeździe członków The Society for the Preservation and Advancement of the Harmonica. Warsztatom towarzyszyć będą koncerty zespołów Galhan i Highway.

Źródło: www.harmojawka.mckis.jaw.pl

SPAH podsumowany

opublikowano w dziale Świat

Niedawno informowaliśmy o udziale Bartka Łęczyckiego w corocznym zjeździe The Society for the Preservation and Advancement of the Harmonica w Bloomington w amerykańskim stanie Minnesota, gdzie nasz zdolny harmonijkarz prezentował się jako prowadzący mistrzowskie warsztaty dla najbardziej zaawansowanych uczestników zjazdu. My mieliśmy w Bloomington swojego korespondenta. O tym jakie wrażenie na uczestnikach zjazdu zrobił Łęczycki przeczytacie w relacji mieszkającego w Kanadzie polskiego harmonijkarza Henryka Mrachacza:

Wróciłem ze zjazdu SPAH o 3:00 nad ranem po przejechaniu 1.500 km, które dzieliły mnie od Bloomington, gdzie konferencja się odbyła. Ale opłaciło się jechać taki kawał. Tylu wspaniałych harmonijkarzy na raz jeszcze nie widziałem. Zadziwił mnie szeroki przedział wiekowy uczestników, mieli od chyba dziesięciu do ponad osiemdziesięciu lat. Mnie jednak najbardziej interesowali ci grający na harmonijkach diatonicznych, tak jak Bartek Łęczycki, posługujący się techniką overbending. Nie myślałem, że tak wielu muzyków tak dobrze opanowało ten sposób gry.

Od wtorkowego wieczora do sobotniej nocy w całym hotelu, w którym odbywał się zjazd rozbrzmiewały dźwięki harmonijek. Prowadzone były warsztaty podzielone na klasy w zależności od rodzaju harmonijki, czy nauczanego gatunku muzycznego (bluesa, jazzu, muzyki klasycznej, etc.). Kolejną atrakcją były tematyczne jam sessions. Bluesowe jamy, w których brałem udział, polegały na tym, że wokół gitarzysty grającego podkład siadało kilku harmonijkarzy i każdy po kolei grał swoją solówkę.

Konferencja zakończyła się w sobotę uroczystą kolacją, po której nastąpiło wręczenie kilku nagród. Później przyszła pora na koncert finałowy. Rozpoczęła go niemiecka artystka grająca na harmonijce chromatycznej muzykę klasyczną. Następne dwie grupy zaprezentowały repertuar jazzowy i klasyczny. Ukoronowaniem wieczoru, jak i całej konferencji, był występ Howarda Levy’ego, mistrza harmonijki diatonicznej, który na tak skromnym instrumencie potrafi zagrać każdy gatunek muzyki. Nawet tak wspaniały harmonijkarz jak Bartek nie mógł wyjść z podziwu dla niesamowitych umiejętności Levy’ego.

Teraz czas na kilka słów o Bartku, który stał się prawdziwą gwiazdą tej edycji SPAH. Pierwszy raz zadziwił harmonijkową brać w czwartek rano, gdy prowadził warsztaty pod hasłem „Jazz Blues Progressions”. Pokazał, że jest nie tylko muzykiem poruszającym się swobodnie w gatunkach takich jak blues, czy jazz, ale również ma niesamowitą wiedzę teoretyczną, którą, co najważniejsze, potrafi przekazać innym. 45 minut przewidziane na przeprowadzenie warsztatów to czas zbyt krótki, biorąc pod uwagę ilość pytań, które chcieli zadać słuchacze. Cała grupa harmonijkarzy zafascynowanych wykładem nie dała Bartkowi spokoju nawet, gdy ten już opuścił salę. Od tego momentu nasz harmonijkarz miał kłopoty z przemieszczaniem się po korytarzach hotelu, gdyż na każdym kroku był zatrzymywany, poklepywany po plecach i zasypywany komplementami.

Ukoronowaniem pracy Bartka był jego 45 minutowy występ, który odbył się piątkowego wieczora. Zagrał bez muzyków akompaniujących posługując się tzw. loop station, tj. urządzeniem nagrywającym i zapętlającym nagrane ścieżki. Wyglądało to w ten sposób, że Bartek grał najpierw na jednej harmonijce, taki podkład nagrywał i odtwarzał dzięki efektowi. Do niego dogrywał partię kolejnych harmonijek akompaniujących, krótki beat-box, czy harmonijkową solówkę. Brzmiało to fantastycznie, a żeby było jeszcze ciekawiej, Bartek zaprezentował bardzo szerokie spektrum granej muzyki. Od bluesa, przez jazz, hard rock, klasykę, kończąc na muzyce indyjskiej, a nawet techno!

Koncert zakończył się owacją na stojąco i łzami w oczach wielu słuchaczy, którzy byli zszokowani tym, co usłyszeli i zobaczyli. Muzyka Bartka wywołała u wielu z nich emocje, których się nie spodziewali.

Może tak pozytywne wrażenia wywołała skromność Bartka, to że natychmiast budził sympatię. W każdym razie wydaje mi się, że otworzył sobie drzwi do muzycznego świata w Północnej Ameryce. Opuszczenie hotelu po koncercie zabrało naszemu harmonijkarzowi wiele czasu, bo każdy chciał osobiście wyrazić podziw dla tego, co usłyszał. Gdyby Bartek nagrał płytę z wykorzystaniem swojego „loopera” sprzedałby tam wiele egzemplarzy. Koncert został nagrany na wideo i może ukaże się na stronie internetowej Bartka.

Również dla mnie ten wyjazd był owocny dzięki radom Mistrza. Już prawie potrafię grać overblowy na kanałach od 4 do 6, co dawniej mi się nie śniło.

Z pozdrowieniami dla Czytelników Blues.pl,
Henryk Mrachacz

Źródło: Blues.pl

Wygraj zaproszenie na Indigenous!

opublikowano w dziale Polska

Miłośników amerykańskiego melodyjnego blues-rocka czeka w najbliższych dniach nie lada gratka przygotowana przez coraz prężniej działającą Agencję Tangerine. 7 września, na jedynym koncercie w Polsce, w warszawskim Klubie Progresja wystąpi formacja Indigenous.

Wraz z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa podwójne zaproszenia na ten wyjątkowy koncert! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jaki tytuł nosi nowa płyta Indigenous, którą grupa Mato Nanji promuje podczas warszawskiego koncertu?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do soboty 4 września, do godziny 19:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Kodex Blues Festiwal

opublikowano w dziale Polska

Na 18 czerwca zaplanowano pierwszą edycję festiwalu Kodex Blues, który odbędzie się w Miejskim Domu Kultury w Słupcy. Impreza ma promować młodych bluesowych i blues-rockowych wykonawców, dlatego to ich muzyka wypełni większość festiwalu. Chęć uczestnictwa w przeglądzie zgłaszać można do 31 maja, a wszelkie szczegóły dostępne są na stronie koncertu, którego gwiazdą będzie ciechocińska Zdrowa Woda.

Źródło: www.kodexblues.pl

Soulowa twarz wytwórni Cherry Red Records

opublikowano w dziale Wydawnictwa

30 lat działalności i stos interesujących pozycji w katalogu – dorobek brytyjskiej wytwórni Cherry Red Records jest imponujący. Firma specjalizuje się w wydawaniu płytowych reedycji historycznych nagrań, w tym tych z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, czyli z ery klasycznego soulu. Warto w tych płytach poszperać, bo muzycznych perełek nie brakuje.

„Piece of My Heart - the Epic and Shout Years” – taki tytuł nosi wydany przez Cherry Red album Ermy Franklin, soulowej wokalistki i starszej siostry Arethy Franklin. Tytuł longplay’a nie jest przypadkowy – to ona, a nie Janis Joplin, wyśpiewała oryginalne wykonanie tej hitowej piosenki.

Niestety, wielkiego szczęścia do popularności nie miała. Może dlatego, że wytwórnia, dla której nagrywała, nie za bardzo wiedziała jak sprzedać wokalistkę, która zamiast gładkiego popu śpiewa surowy soul i klasycznego rhythm’n’bluesa. A może dlatego, że mając za siostrę Arethę Franklin trudno wyjść z cienia. Całe szczęście, że choć po latach usłyszał o niej – czy raczej usłyszał ją – świat. Jej wykonanie joplinowego klasyka stało się na początku lat dziewięćdziesiątych ścieżką dźwiękową zabawnej reklamówki jeansów Levi’s. Można ją obejrzeć na YouTube, co serdecznie polecam, podobnie jak tę znakomitą płytę.

Dla miłośników męskich głosów Cherry Red Records – a ściślej mówiąc Shout Records, czyli firma-córka, która w ramach Cherry Red odpowiada za klasyczny soul – ma w zanadrzu single wokalisty Dona Varnera zebrane na krążku „Finally Got Over – Deep Soul From The Classic Era”. Któż to taki ów Don Varner? Do pozycji Wilsona Picketta czy Otisa Reddinga brakowało mu wiele, ale śpiewać umiał. „Potężny baryton, który potrafił wycisnąć ze słów piosenki równie dużo, co głosy jego bardziej znanych kolegów i twarz, która dla niektórych wydawała się łudząco podobna do Ike’a Turnera” – taki, dość specyficzny opis jego sylwetki można znaleźć w All Music Guide. Dorastał w Birmingham, w Alabamie, w tym samym miejscu, w którym działała wytwórnia płytowa Quinna Ivy. Z nią Varner współpracował dość intensywnie, choć większość z tego materiału nie ujrzała światła dziennego. Aż do czasu, kiedy Cherry Red Records wydało tę kompilację – „Finally Got Over”.

To ciekawe, że soulowe piosenki, kiedyś będące muzyką popularną, dziś są trochę jak eksponaty w muzeum – z innego czasu, z innych okoliczności. Ale jest w nich coś co sprawia, że chce się do nich wracać. Ten powrót widać w osobach Joss Stone czy Seala, którzy inspirują się klasycznym soulem, ale też w zainteresowaniu dawnymi nagraniami. Brytyjski magazyn muzyczny Mojo poświęcił jakiś czas temu spory segment takim dźwiękom, dodając do papierowego wydania wypełniony soulem płytowy sampler. Don Varner też się na nim znalazł.

Ale Cherry Red Records to nie tylko zapomniane single, ale też całe genialne albumy, o których w dziwny sposób wszyscy zapomnieli. Taką płytą jest „Back To Soul” z wokalistką Anną King na okładce. Co wewnątrz? Niesamowity głos i wyczucie bluesa, bo mimo, że płyta nazywa się „Back To Soul”, longplay aż ocieka bluesem. Wiąże się też z nim interesująca historia. Anna King była wokalistką w zespole Jamesa Browna – i mimo, że Mr. Dynamite otaczał się na przestrzeni lat różnymi śpiewającymi damami, a niektóre prezentował na swoich koncertowych płytach w roli solistek – tylko ona dostąpiła zaszczytu nagrania własnej długogrającej płyty z Jamesem Brownem w roli producenta. On też gra tu na organach, które tak ładnie wypełniają aranże.

Konkluzja jest prosta – Ci, którzy obok bluesa ukochali sobie klasyczny soul powinni z uwagą przejrzeć katalog brytyjskiej oficyny. Znajdą tam dla siebie wiele dobrego.

Przemek Draheim

Wydawca: Cherry Red Records
Posłuchaj: www.cherryred.co.uk

Z harmonijką w kieszeni

opublikowano w dziale Świat

Czy pasja gry na instrumencie tak małym, że mieści się w kieszeni, może zmienić życie człowieka?  Twórcy filmu dokumentalnego o harmonijce ustnej – „Pocket Full Of Soul: The Harmonica Documentary” – twierdzą, że tak. W poszukiwaniu utalentowanych harmonijkarzy i ciekawych historii z nimi związanych reżyser Marc Lempert i jego filmowa ekipa przemierzyli Stany Zjednoczone, Niemcy i Tajwan. Spotkali przy tym takich muzyków jak James Cotton, Magic Dick, Howard Levy, Delbert McClinton, Charlie Musselwhite, John Popper, Jerry Portnoy, Jason Ricci, Peter Madcat Ruth, Sugar Blue czy Kim Wilson. Towarzystwo to doborowe więc można przypuszczać, że film zainteresuje nie tylko aktywnych harmonijkarzy, ale też melomanów. Pierwszy, przedpremierowy pokaz dokumentu odbędzie się 8 maja w Memphis.

Źródło: www.pocketfullofsoulmovie.com

Magda Piskorczyk i Slidin’ Slim

opublikowano w dziale Polska

2 sierpnia to data oficjalnej premiery płyty, którą Magda Piskorczyk i szwedzki bluesman Slidin’ Slim nagrali wspólnie podczas ubiegłorocznej, dziesiątej edycji festiwalu Satyrblues w Tarnobrzegu. Był to pierwszy wspólny występ tej pary artystów, poprzedzony jedynie krótką próbą dźwięku. Jak odnotowano w magazynie Gitarzysta: „Ich występ tak spodobał się publiczności, że z pierwotnie planowanych piętnastu minut zrobiło się czterdzieści pięć, a kolejne bisy wydawały się potęgować jeszcze większy niedosyt”. Album „Live at Satyrblues” zawiera siedem utworów śpiewanych na zmianę przez Magdę i Slima, oboje grają też na gitarach. Liderom towarzyszą Aleksandra Siemieniuk na gitarze elektrycznej i Grzegorz Zawiliński na niewielkim zestawie perkusyjnym. Na płycie, oprócz muzyki, znajduje się prezentacja multimedialna z zapisem wideo całego koncertu.

Źródło: www.artgraff.pl

Wygraj zaproszenie na Whittingtona i Listera!

opublikowano w dziale Polska

Solidną porcję gitarowego grania przygotowała dla wszystkich miłośników dynamicznego, współczesnego bluesa Agencja Tangerine. 30 lipca w warszawskim klubie Progresja zagrają Buddy Whittington i Aynsley Lister. Pierwszy zajął przed laty miejsce, które w zespole Johna Mayalla piastował Coco Montoya; drugi to jeden z najpopularniejszych młodych wykonawców na brytyjskiej scenie.

Wraz z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa podwójne zaproszenia na ten wyjątkowy koncert! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jaki tytuł nosi nowa płyta Aynsley’a Listera wydana przez wytwórnię Manhaton Records?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do środy 28 lipca, do godziny 19:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Wetwater (Blues Connection) Festival

opublikowano w dziale Polska

Blues, rock i reggae wytyczają muzyczne ramy festiwalu Wetwater, którego pierwsza edycja odbędzie się w sobotę 12 czerwca na plaży miejskiej w Moryniu w województwie zachodnio-pomorskim. Jak mówią organizatorzy imprezy: „Ideą festiwalu jest całonocne koncertowanie  na scenie umieszczonej na wodzie, kilka metrów od moryńskiej plaży miejskiej nad jeziorem Morzycko”. Przed publicznością zaprezentują się zespoły lokalne, Herbata i Kamienny Jazz, a także grupy 5 Rano, S.O.U.L., Los Grandes Rudeboys, Free Blues Band i Jaw Raw (Blues Connection), jeden ze współorganizatorów festiwalu.

Źródło: www.facebook.com

Witold Frankiewicz nie żyje

opublikowano w dziale Polska

26 października 2005 roku, w środę, po długiej walce z niewydolnością nerek odszedł Witold Frankiewicz – twórca, pierwszy Redaktor Naczelny i Producent najstarszego polskiego portalu internetowego poświęconego bluesowi, Magazynu Blues.pl; inicjator powstania i pierwszy Prezes Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego. Człowiek bluesa, oddany mu całym sercem. Uroczystość pogrzebowa odbyła się w sobotę, 29 października o godzinie 14:00 w Stoczku Węgrowskim (ok. 80 km od Warszawy, w stronę Białegostoku).

Koncert dla Tomka

opublikowano w dziale Polska

W niedzielę 30 maja, o godzinie 18:00 w warszawskim klubie Piwnica pod Harendą, odbędzie się koncert poświęcony pamięci zmarłego na początku kwietnia Tomasza Pawińskiego – współzałożyciela, pierwszego perkusisty i zarazem pomysłodawcy nazwy zespołu Blueszcz Blues Band, obecnie Blueszcz Band. Szczegółowe informacje, łącznie z listą muzyków, którzy zgłosili chęć udziału w koncercie, znajdziecie na Facebooku.

Źródło: www.facebook.com

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Whittingtona i Listera!

opublikowano w dziale Polska

Nowa płyta Aynsley’a Listera wydana przez wytwórnię Manhaton Records nosi tytuł „Tower Sessions” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa podwójne zaproszenia na koncert Buddy’ego Whittingtona i Aynsley’a Listera, który odbędzie się 30 lipca w warszawskim klubie Progresja.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwóch szczęśliwców – są nimi mieszkańcy Warszawy, Dariusz Młynarski i Adam Zielewski. Gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Czysta Woda na CD

opublikowano w dziale Polska

„Emocjonująca podróż w lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku” – takimi słowami rekomendują swoją płytę członkowie grupy Czysta Woda (fot. strona domowa zespołu) łączącej klasycznego rocka z elementami hard-rocka, bluesa i southern-rocka. Na albumie zatytułowanym po prostu „Czysta Woda” słychać nawiązania do gwiazd pokroju Deep Purple, Livin’ Blues, Whitesnake, Allman Brothers Band czy nawet TOTO – nie brakuje gitarowego grania, ale są też brzmienia Hammonda, klasycznego i elektrycznego piana, a także polskie teksty.

Źródło: www.cwband.kdm.pl

Warta Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Muzyka trzech zespołów wypełni pierwszą edycję festiwalu, który 18 lipca odbędzie się w Warcie w województwie łódzkim. W ramach Warta Blues Festival publiczności zaprezentują się akustyczne trio Yellow Cab, Martyna Jakubowicz i Zdrowa Woda. Korzystając z letniej pogody koncerty mają się odbyć w miejscowym amfiteatrze.

Źródło: www.gimwarta.pl

Warszawska Scena Letnia

opublikowano w dziale Polska

Pięć koncertów wypełni program cyklu „Blues na Niedzielę”, który w lipcu i sierpniu odbywać się będzie w warszawskich Arkadach Kubickiego w ramach Sceny Letniej organizowanej przez Staromiejski Dom Kultury, we współpracy z Zamkiem Królewskim w Warszawie. Publiczności zaprezentują się między innymi Hard Times, Krzak i amerykańska gitarzystka Deborah Coleman. Pełen program cyklu znajdziecie w naszym koncertowym terminarzu.

Źródło: www.scenaletnia.sdk.pl

Johnny Winter zagra w Poznaniu!

opublikowano w dziale Polska

Po niedawnej zapowiedzi majowego koncertu Snowy White’a agencja artystyczna Ranus podzieliła się z nami jeszcze ciekawszą wiadomością. 17 listopada, w poznańskim klubie Eskulap wystąpi Johnny Winter (fot. promo) – jedna z najbardziej elektryzujących postaci bluesowej sceny. Ponoć zabiegi związane ze ściągnięciem artysty do Polski trwały kilka lat, ale opłaciły się. Jeśli Winter zagra w Poznaniu tak, jak prezentuje się na youtube.com, trudno prosić o więcej.

Źródło: www.ranus.pl

Mitch Ryder zatrzęsie Szczecinem

opublikowano w dziale Polska

Ponoć to od jego nazwiska pochodzi artystyczny pseudonim amerykańskiej aktorki Winony Ryder...  Wokalista Mitch Ryder, bo to o nim mowa już 25 marca zaprezentuje się wraz z grupą The Detroit Wheels w szczecińskim Free Blues Clubie. Szykuje się dobry koncert bo pamiętajmy, że mówimy o osobie, która dorastała słuchając na żywo gwiazd wytwórni Motown, a później współpracowała ze Stevem Cropperem – gitarzystą znanym choćby z działalności w grupie Booker T. & The MGs.  Ryder da w Polsce tylko jeden, ten właśnie szczeciński koncert. Tym, którzy chcielibyśmy posłuchać jego muzyki już dziś polecamy zamieszczony w serwisie youtube.com fragment koncertu z roku 1979 z niemieckiego Rockpalast.

Źródło: www.freebluesclub.pl

Sławek Wierzcholski i… Bruce Willis

opublikowano w dziale Polska

Takie newsy pojawiają się zwykle na pudelkopodobnych serwisach, nie na Blues.pl, ale od czasu do czasu odrobina miłej plotki nie zaszkodzi. 22 czerwca, w Centrum Olimpijskim w Warszawie wystąpiła Nocna Zmiana Bluesa. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jednym z widzów był filmowy porucznik John McClane, czyli hollywoodzki gwiazdor Bruce Willis – w wolnym czasie miłośnik bluesa i sprawny harmonijkarz. Niestety, zmęczony podróżą Willis nie dał się namówić na wspólne jamowanie, ale możecie go usłyszeć w jednym z clipów na YouTube.

Pamiątkowym zdjęciem Sławka i amerykańskiego aktora podzielił się z nami Andrzej Woźny, dziękujemy!

Źródło: Andrzej Woźny

Czy soul jest trendy?

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Moda przychodzi i odchodzi. To proste stwierdzenie tyczy się zarówno ubrań, jak i muzyki, która na Blues.pl interesuje nas najbardziej. Po zbiorowej fascynacji plastikowo-brzmiącym r’n’b teraz w modzie są lata sześćdziesiąte i klasyczny soul. Klasyczny to znaczy żywy – zagrany i zaśpiewany, a nie zaprogramowany. Weźmy pod lupę pierwszą z brzegu soulową perełkę, “Here I Am (Come And Take Me)” – spory przebój Ala Greena z roku 1973. Różni muzycy brali tę kompozycję na warsztat, wśród nich mój soulowy ulubieniec, Otis Clay. A kto w 2008 roku sięgnął po tę piosenkę? Odpowiedź brzmi: Seal. „Soul” – taki trafny tytuł nosi jego nowy album. Dwanaście klasycznie soulowych kompozycji i wokalista, o którym można powiedzieć wszystko poza tym, że jest klasycznym soulowym śpiewakiem. Zaczynał przecież od muzyki house, a i karierę zawdzięcza popowym piosenkom, co nie znaczy, że nie ma soulowego potencjału – oj ma. „Soul” jest tego potencjału najlepszym wyrazem. Aranżacje są trochę uwspółcześnione, ale podobieństwo do oryginałów jest zachowane. I dobrze, bo nie ma co zbytnio poprawiać tego, co jest udane.

Oczywiście Sealowy „Soul” to nie jedyny album, który w ostatnich miesiącach odnosi się do klasycznego soulu. Sporo takich pojawiło się w nominacjach do tegorocznych nagród Grammy. Wśród nich płyta, z której pierwszy singiel zawładnął wszystkimi możliwymi listami przebojów. O czym mowa? Duffy i piosenka „Mercy”, jeden z największych hitów ostatnich miesięcy i – co niestety nie zawsze idzie w parze – naprawdę porządna kompozycja. Cała płyta „Rockferry” to nawiązanie to grzecznego brzmienia lat sześćdziesiątych – skojarzenie z Dusty Springfield jest tu chyba najbardziej naturalne, ale słychać też wpływy wytwórni Stax, a jeszcze mocniej wytwórni Motown, słynnej fabryki przebojów z Detroit. All Music Guide wyraziło się jasno – debiut o wiele lepszy niż albumy Joss Stone i Amy Winehouse. Rzeczywiście jest tu wszystko to, co na dobrej płycie znaleźć się powinno. Delikatne, chwytliwe melodie; teksty, które nie ocierają się o banał; sprawni, ż y w i – podkreślam „żywi” – muzycy no i głos, którego miło się słucha. Nic dziwnego, że longplay sprzedawał się jak ciepłe bułki, a piosenki z niego zdobiły właściwie każdą radiową antenę. I dobrze, bo dobra muzyka zasługuje na dobre przyjęcie. W tym przypadku równało się to trzem nominacjom do tegorocznych Grammys i zdobyciem tej prestiżowej statuetki w kategorii „Najlepszy Album Wokalny Pop”.

Do Grammy był też nominowany Raphael Saadiq. Nagrody nie zdobył, ale i tak do końca życia będzie tym sukcesem zdobił swój życiorys – zasłużenie, bo z albumem „The Way I See It” spisał się naprawdę nieźle. Wystarczy zamknąć oczy żeby poczuć klimat sprzed ponad czterdziestu lat kiedy soul był muzyką „Młodej Ameryki”. Marvin Gaye, The Four Tops, wcześni The Temptations – te wszystkie echa słychać w muzyce Saadiqa. Powiem szczerze: gdy pomyślę, że takie piosenki amerykańskie nastolatki nagrywają na swoje lanserskie iPody to jakoś cieplej robi mi się na duszy. I znowu, tak jak w przypadku Seala słychać, że całość ma posmak nowoczesnej produkcji, ale klimat starych czasów się zachował. To urokliwy klimat, nie ma co, szczególnie w przypadku dwóch piosenek – hiszpańskiej w wyrazie „Calling” gdzie obok Saadiqa śpiewa zmysłowo Rocio Mendoza, a także nominowanej do Grammy „Never Give You Up” z gościnnym udziałem Stevie Wondera na harmonijce ustnej.

Takiego popu można słuchać. Niech moda na soul trwa jak najdłużej! Kropka.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Bros., Universal Music, Sony BMG
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Wspomnienia z Mayalla

opublikowano w dziale Polska

Trzy czerwcowe koncerty Johna Mayalla – w Szczecinie, Poznaniu i Warszawie – pozostawiły w pamięci polskich fanów miłe wspomnienia. Te związane z warszawskim występem Ojca Brytyjskiego Bluesa możecie sobie odświeżyć odwiedzając galerię dwudziestu czterech czarno-białych fotografii zrobionych przez Irka Graffa w klubie Stodoła, gdzie Mayall grał 18 czerwca. Miłego oglądania!

Źródło: www.graff.art.pl

Cichoński, Greene i Price

opublikowano w dziale Polska

Niewiele osób słyszało Leszka Cichońskiego grającego na gitarze akustycznej. Te braki będziecie mogli nadrobić w ramach trasy koncertowej, w którą Leszek ruszył z amerykańskim wokalistą i gitarzystą Mike’m Greene (fot. strony domowe artystów). Ale to nie jedyny Amerykanin w składzie – na zabytkowym, aluminiowym kontrabasie z lat czterdziestych zagra mieszkający w Polsce, znany z kilku ról telewizyjnych i filmowych, David Price. Niektóre z koncertów poprowadzi muzyczne trio, inne będą miały formę występów całego zespołu z organami Hammonda i perkusją. Program trasy znajdziecie w naszym terminarzu.

Źródło: www.cichonski.art.pl

T-Model Ford „Jack Daniel Time”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Delikatne melodie, subtelne aranżacje i łatwe w odbiorze piosenki… Tego na płytach T-Model Forda na pewno nie ma! Może i dobrze, bo czego jak czego, ale „łatwej” muzyki mamy dookoła dosyć dużo. Z tradycyjnym bluesem jest gorzej, a właśnie takie dźwięki proponuje Ford. Nie ma w nim nic sztucznego – to jeden z ostatnich ludowych artystów, dla których blues nie jest czymś obcym, a wręcz przeciwnie, sednem własnej kultury. W tym, co prezentuje, jest niesamowicie prawdziwy. Kiedy śpiewa, brzmi jak ktoś, kto wiele w życiu przeszedł.  Kiedy gra na gitarze, nawet cudze, dobrze znane wszystkim utwory brzmią jak jego autorskie, w całości własne kompozycje. Tak jest z „Rock Me Baby” czy „That’s All Right Mama”. Oczywiście nie jest tu sam – obok Forda na „Jack Daniel Time” pojawia się małe, sprawne combo z Samem Carrem w roli perkusisty. Dla miłośników brzmienia spod znaku Fat Possum pozycja jak znalazł.

Przemek Draheim

Wydawca: Mudpuppy Recordings
Posłuchaj: www.myspace.com/tmodelfordandgravelroad

Robert Belfour nagrodzony

opublikowano w dziale Świat

Najbardziej prestiżowe nagrody artystyczne stanu Tennessee wręczone zostaną 14 kwietnia i przypadną ośmiu laureatom najlepiej reprezentującym dziedzictwo kulturowe stanu. Ustanowione w 1971 roku Governor’s Arts Awards zostaną wręczone przez gubernatora Phila Bredesona i Pierwszą Damę Stanu Tennessee, Andreę Conte. Laureatów nagród w trzech kategoriach wybrano spośród 56 nominowanych. Nas najbardziej interesuje kategoria „Folklife Heritage”, gdzie nagrody przyznaje się artystom i organizacjom folkowym, których działalność jest zakorzeniona w kulturowej tradycji Tennessee. Statuetkę w tej kategorii otrzyma w tym roku bluesman Robert Belfour (fot. www.fatpossum.com) – gitarzysta pochodzący z Missisipi, ale od lat związany z Memphis. W zamieszczonym na youtube.com filmie możemy zobaczyć go w pełnej krasie. Wykonuje tam kompozycję „Done Got Old” Juniora Kimbrough. Utwór, który znalazł się też na albumie „Sweet Tea” – jednej z najlepszych płyt w dyskografii Buddy Guy’a.

Źródło: www.blues.org

Thanks Jimi 2010

opublikowano w dziale Polska

Zgodnie z tradycją zainicjowaną przez Leszka Cichońskiego, 1 maja, jak co roku w ramach Thanks Jimi Festival, na wrocławskim Rynku odbędzie się próba pobicia Gitarowego Rekordu Guinnessa. O godzinie 11:00 rozpocznie się rejestracja uczestników zabawy – aby wziąć w niej udział wystarczy mieć ze sobą gitarę i jakikolwiek dowód tożsamości. O 17:00, w ramach zwieńczenia Thanks Jimi, na Wyspie Słodowej odbędzie się koncert, podczas którego wystąpią: amerykański gitarzysta Greg Koch z zespołem, były wokalista grupy Genesis, Ray Wilson z formacją Stiltskin oraz Dżem i TSA.

W zeszłym roku zagrało we Wrocławiu 6.346 gitarzystów. Czy tym razem będzie ich więcej? Trzymamy kciuki, żeby tak było.

Źródło: www.heyjoe.pl

Bluesowe Dni Gniezna

opublikowano w dziale Polska

Rozpoczął się sezon dużych plenerowych koncertów i warto mieć uszy otwarte, bo okazuje się, że dobrego bluesa można spotkać nie tylko na corocznym festiwalu, ale też na plenerowej imprezie w naszej okolicy. Mocno bluesowy charakter mają w tym roku Dni Gniezna. 8 maja, na gnieźnieńskim Rynku zaprezentują się zespoły Flesh Creep, Blue Sounds, Obstawa Prezydenta i Kasa Chorych.

Źródło: www.muzykagniezno.blogaski.net

Zmarł Calvin „Fuzz” Jones

opublikowano w dziale Świat

Bardzo smutną wiadomość przekazał w liście do Boba Corritore Bob Margolin. W poniedziałek 9 sierpnia na skutek powikłań onkologicznych zmarł Calvin „Fuzz” Jones (fot. www.notreble.com). Bluesman znany przede wszystkim jako basista z zespołu Muddy Watersa miał osiemdziesiąt cztery lata. Oprócz Watersa w swojej karierze Jones współpracował między innymi z Howlin’em Wolfem, Little Walterem czy Elmore’m Jamesem.

Źródło: www.bobcorritore.com

Super Chikan w Suwałkach

opublikowano w dziale Polska

Tegoroczna edycja Suwałki Blues Festival kusi obecnością muzycznych gwiazd. Między 15 a 17 lipca pojawi się tam plejada interesujących wykonawców – od Canned Heat, przez zdobywczynię nagrody Grammy Alannah Myles, po akordeonistę Dwayne’a Dopsie i jego The Zydeco Hellraisers. Artystą, na którego my radzimy zwrócić szczególną uwagę jest Super Chikan (fot. Mississippi Arts Commission), który drugiego dnia imprezy wystąpi na scenie pod ratuszem miejskim, tuż przed koncertem Micka Taylora.

Amerykański bluesman czaruje nie tylko sceniczną energią, ale też instrumentami, które sam wykonuje z pudełek po cygarach czy kanistrów po benzynie. Zanim zobaczycie go na żywo, warto posłuchać co w dostępnym na YouTube klipie ze znaczkiem Mississippi Public Broadcasting mówią o nim – i o jego pasji – przyjaciele.

Źródło: www.suwalkiblues.com

Wygraj karnet na Muzeum Jazz Festival!

opublikowano w dziale Polska

Siggy Davis Ensemble, Rafael Cortes, Krzysztof Popek International Quintet, Lynne Arriale Trio i Shemekia Copeland – między innymi te gwiazdy czekają na gości piętnastej edycji Muzeum Jazz Festival, który odbywać się będzie między 23 a 25 kwietnia w Kinie Komeda w Ostrowie Wielkopolskim. Koncertom – w kinie i w klubie Fanaberia – towarzyszyć będą wystawy plakatów festiwalowych profesora Rosława Szaybo i plakatów jazzowych Piotra Łopatki.

Wraz z organizatorami festiwalu przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest jeden podwójny karnet na cały festiwal, na wszystkie festiwalowe koncerty!

Żeby zdobyć karnet o wartości 150 złotych należy odpowiedzieć na pytanie: jak nazywa się wytwórnia płytowa, nakładem której ukazał się najnowszy album Shemekii Copeland? Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do środy 21 kwietnia, do godziny 00:00. Dzień później ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Muzeum Jazz Festival

Nocna Zmiana Nagrodzona

opublikowano w dziale Polska

5 sierpnia 2007 roku, przed koncertem Sławka Wierzcholskiego i Nocnej Zmiany Bluesa w warszawskim „Lapidarium”, dyrektor Stowarzyszenia Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych SAWP, pani Urszula Kezik, w imieniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Kazimierza Michała Ujazdowskiego, z okazji 25-lecia działalności artystycznej, wręczyła członkom zespołu dyplomy za „szczególne zasługi w upowszechnianiu kultury”. Gratulujemy!

Źródło: blues.ofek.pl

Wygraj zaproszenie na Jasona Ricci!

opublikowano w dziale Polska

Majowa edycja Warsaw Blues Night przyniesie nie lada gratkę dla miłośników współczesnego bluesa. 24 maja w warszawskim klubie Hybrydy, na jedynym koncercie w Polsce – obok grupy Hard Times, która otworzy wieczór – wystąpi Jason Ricci. Mistrz harmonijki, który uhonorowany został niedawno statuetką Blues Music Award zagra oczywiście z towarzyszeniem zespołu New Blood.

Wraz z organizatorami Warsaw Blues Night przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie na ten wyjątkowy koncert!

Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: ile płyt sygnowanych nazwiskiem Jasona Ricci wydała wytwórnia Delta Groove? Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do wtorku 18 maja, do godziny 19:59. Dzień później ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Zmarł Willie King

opublikowano w dziale Świat

W dniu swoich 66. urodzin zmarł na atak serca Willie King (fot. strona myspace artysty), bluesman z Alabamy, który w swojej twórczości głośno poruszał aktualne sprawy społeczne i polityczne. Nie była to muzyka skomplikowana czy subtelna, a wręcz przeciwnie, surowa i prosta, ale bardzo osobista. Przede wszystkim z tego właśnie powodu jego płyty cieszyły się dużym uznaniem krytyków i sympatią słuchaczy. Wyjątkowo ciekawym dodatkiem do jego dyskografii był wydany w 2007 roku dokumentalny film „Down In The Woods” nominowany do Blues Music Awards. Warto go zobaczyć tym bardziej, że nawet w serwisie youtube.com niewiele jest materiału Williego.

Źródło: www.alabamablues.org

Więcej Johna Mayalla

opublikowano w dziale Polska

Miłośnicy brzmienia z Wysp Brytyjskich powinni być zadowoleni. Do dwóch polskich koncertów Johna Mayalla (fot. strona domowa artysty), o których informowaliśmy w lutym, doszedł jeszcze jeden. W piątek 18 czerwca Ojciec Brytyjskiego Bluesa zagra w Warszawie w klubie Stodoła. Organizatorem tego koncertu jest Agencja Live Nation, dzięki pomocy której mogliśmy przeprowadzić krótką rozmowę z Johnem Mayallem. Jej zapis przeczytacie poniżej:

Blues.pl: Mieszka Pan w Stanach Zjednoczonych, więc kontakt z brytyjską sceną bluesową ma Pan utrudniony, ale jest tam wielu młodych wykonawców którzy świetnie sobie radzą – Oli Brown, Aynsley Lister, Ian Parker. To odrodzenie zainteresowania bluesem?

John Mayall: Chyba tak, bo oglądam to też w Stanach. Myślę, że blues jest w dobrych rękach. Wielu młodych ludzi sięga po tę muzykę. Mają gdzie się pokazywać, bo powstają nowe festiwale. Ma ich kto słuchać, bo publiczności także nie brakuje. Nie powinniśmy więc narzekać na kondycję bluesa.

Lista wykonawców, którzy w młodości prezentowali się na pańskich płytach, a dziś są znanymi artystami, jest imponująca. Ciekawe, jak w związku z tym postrzega Pan samego siebie – bardziej jako nauczyciela i mentora, który zawsze wskazywał drogę innym, czy jako muzyka, który po prostu bardzo dużo nagrywał i siłą rzeczy współpracował z wieloma ludźmi?

Właściwie i tak, i tak. To bardziej kwestia interpretacji niż prostego stwierdzenia. Mam wielkie szczęście grać od tylu lat i ciągle spotykać na swojej drodze świetnych muzyków. To dzięki nim stale rozwijam się jako artysta i lider zespołu.

Personalnych zmian w towarzyszących Panu zespołach rzeczywiście było wiele, podobnie jak stylistycznych wędrówek…

Tak, zmiany wiązały się przede wszystkim z The Bluesbreakers, u którego podstaw zawsze leżał blues. Ale dorobek The Bluesbreakers to mniej więcej połowa tego, co zrobiłem w życiu. Grałem sporo w innych składach, często jazz czy temu podobne rzeczy. Chociaż prędzej czy później zawsze do bluesa wracałem, bo prawdę mówiąc to jedyna muzyka, którą dobrze znam i której najwięcej słucham.

Czy to stąd na słynnym longplay’u z komiksem Beano na okładce wzięły się klasyczne kompozycje Otisa Rusha czy Freddiego Kinga?

To była muzyka, której dużo słuchałem, a ci gitarzyści byli moimi wzorami. Zbiegło się to z sympatiami Erica Claptona, więc kiedy nagrywaliśmy „Bluesbreakers with Eric Clapton” szło nam naprawdę dobrze, czuliśmy tę muzykę i to słychać na tamtym albumie do dziś. Ale oczywiście, moje bluesowe początki to akustyczne kompozycje dawnych mistrzów, ich nagrania z lat 20’ czy 30’. Blind Lemon Jefferson, Leadbelly, im podobni. To był mój świat, dobrze się w nim czułem.

Na wydanym kilka lat temu albumie Waltera Trouta, „Full Circle”, gości Pan w otwierającym płytę powolnym i niezwykle intensywnym bluesie, zdecydowanie najlepszym na krążku. Znajomość sprzed lat miała na to wpływ?

Za każdym razem kiedy spotykam się z muzykami, którzy kiedyś grali w moim zespole, jest mi bardzo miło. Dodatkowo z Walterem trzymamy się dość blisko, więc kiedy zaproponował mi udział w tej sesji wielce się ucieszyłem. Weszliśmy do studia i nagraliśmy ten utwór podczas jednego podejścia, bez wielkich ceregieli, jak na starych znajomych przystało. Staram się te dawne znajomości podtrzymywać. ostatnio, przy okazji jednego z koncertów, spotkaliśmy się z Coco Montoyą.

Czego możemy się spodziewać po polskich koncertach?

Przyjadę z zespołem, z którym gram na ostatniej płycie. Szczególnie ciekawy jest tam gitarzyszta, Rocky Athas z Teksasu, przyjaciel Stevie Ray Vaughana. Kiedy miał 23 lata znalazł się na liście „Texas Tornadoes” sporządzonej przez Buddy Magazine jako jeden z dziesięciu najlepszych gitarzystów stanu. Stevie Ray znalazł się na niej dwa lata później. Nie mówiąc o tym, że to Rocky zainspirował jedną z piosenek Thin Lizzy…

Od czasu mojej ostatniej wizyty z pewnością wiele się w Polsce zmieniło, ale liczę na Waszą publiczność i jej żywiołowe reakcje. Do zobaczenia w Polsce!

Źródło: Blues.pl i Live Nation

Mielczarek, Winder i Rzepa

opublikowano w dziale Polska

Interesującą trasę koncertową przygotowuje na luty Leszek Winder. Obok gitarzysty, na scenie pojawi się Elżbieta Mielczarek nazywana w latach osiemdziesiątych „Pierwszą Damą” polskiego bluesa” i Mirek Rzepa, czyli gitarzysta znany ze współpracy z wieloma śląskimi wykonawcami. W ramach siedmiu koncertów trio pojawi się między innymi w Ostródzie, Warszawie, Szczecinie, Krakowie czy Łodzi.

Źródło: www.winder.art.pl

„Cadillac Records” – reż. Darnell Martin

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Oparty na faktach „Cadillac Records” nie jest beznamiętnym dokumentem. Pominięto w nim szereg osób związanych z wytwórnią Chess Records, ale ta niedoskonałość jest do zaakceptowania, bo to kawałek historii bluesa podany w zajmującej formie. Twórcy filmu uczynili narratorem Willie Dixona, a on nie snuje nudnej opowieści. Są w niej wyraziste postacie, są dramaty, namiętności, jest zbrodnia i miłość. Wyrafinowany Muddy Waters, porywczy Little Walter, stanowczy Howlin’ Wolf, sympatyczny Chuck Berry – to tylko niektóre z postaci tworzących klimat tego obrazu. W „Cadillac Records” jest dużo muzyki i to ona decyduje o ostatecznym kształcie dzieła. Oprócz Huberta Sumlina w nagraniach wzięli udział tacy muzycy, jak Kim Wilson, Larry Taylor, Billy Flynn. W zasadzie nie ma tutaj oryginalnych nagrań przedstawionych bohaterów, aktorzy sami śpiewają. W roli Etty James występuje Beyoncé Knowles zdobywając uznanie za interpretację klasycznych kompozycji. Film wywoła poruszenie nie tylko u wrażliwego na muzykę odbiorcy. Nie brakuje w nim symbolicznych scen, takich choćby jak przygotowania do pogrzebu, w tle których pojawia się Elvis Presley wykonujący wylansowany przez zmarłego przebój. Wymowne są również fragmenty o przywłaszczaniu cudzych kompozycji przez Beach Boys, czy też Led Zeppelin. Postawę pełną szacunku dla innych twórców prezentuje w jednym z epizodów The Rolling Stones. Oprócz filmu pomysłowi wydawcy zapewnili nam dodatkowe atrakcje: ścieżka dźwiękowa „Cadillac Records” ukazała się w dwóch wersjach – jako jedno i dwupłytowa. Ponadto wydano CD z oryginalnymi wersjami nagrań wykorzystanych w filmie. Można wybierać. Film na DVD ma ukazać się w Polsce już w kwietniu.

Stanisław Śpiewak

Wydawca: Sony Pictures
Posłuchaj: www.myspace.com/cadillacrecordssoundtrack

Magda Piskorczyk w Skandynawii

opublikowano w dziale Polska

Pod koniec maja Magda Piskorczyk (fot. Irek Graff) wyrusza na swoją pierwszą trasę koncertową do Skandynawii. Wokalistka wystąpi wraz z muzykami ze swojego zespołu, w tym z Olą Siemieniuk, na czterech koncertach w Szwecji, między innymi w znanym klubie jazzowym Stampen w Sztokholmie czy dwukrotnie na festiwalu Dusty Road Blues w Tidaholm. Kolejne koncerty odbędą się w Norwegii, Danii i – wcześniej – na promie płynącym z Gdańska do Nynäshamn. W ramach trasy Magda spotka się na scenie ze znanym już polskim bluesfanom Slidin’ Slimem.

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

Dana Fuchs w Progresji

opublikowano w dziale Polska

Anielskie blond loki i piekielnie silny głos – taka mieszanka czeka na miłośników blues-rocka we wtorek 10 sierpnia w warszawskim klubie Progresja, gdzie wystąpi mieszkająca w Nowym Jorku Dana Fuchs (fot. strona domowa artystki). Warszawski koncert, dodajmy jedyny w Polsce, związany jest z promocją nowego wydawnictwa artystki, albumu „Live in NYC”. Organizatorem tego wydarzenia jest Agencja Tangerine, która niedawno zapraszała Was na koncert Buddy’ego Whittingtona i Aynsley’a Listera.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Zdjęcie idola

opublikowano w dziale Świat

Plakaty z gwiazdami popu nie są niczym nowym. Dlaczego więc nie powiesić sobie zdjęcia ulubionego bluesmana nad łóżkiem lub nie postawić go w ramce na biurku? Takie pytanie postawili sobie widocznie pracownicy Alligator Records. Wytwórnia przygotowała dla fanów serię zdjęć bluesowych gwiazd, którą rozpoczynają portrety Alberta Collinsa, Roy’a Buchanana i Johnny’ego Wintera. Ich autorem jest Paul Natkin – fotograf, który na przestrzeni lat współpracował z takimi postaciami jak Prince czy Frank Sinatra, nie wspominając już o słynnych bluesmanach. Klasyczne fotografie dostępne są w dwóch wielkościach – 11x11 i 9x9 cali, są numerowe i podpisane przez autora.

Źródło: www.alligator.com

Hill Coutry Harmonica

opublikowano w dziale Świat

U nas właśnie zaczęła się wiosna zachęcająca do spędzania czasu na świeżym powietrzu, a w Stanach Zjednoczonych trwają przygotowania do wielkiego pikniku dla harmonijkarzy. Przez jeden weekend, 22 i 23 maja, Ranczo Foxfire w stanie Missisipi leżące pięćdziesiąt mil na południe od Memphis będzie miejscem spotkania ogromnej liczby harmonijkarzy w ramach Hill Coutry Harmonica. Na uczestników imprezy czekają dwa dni wypełnione po brzegi koncertami, warsztatami, jam sessions oraz rozmowami o muzyce i harmonijce, a wszystko to pośród malowniczych widoków i pod ciepłym majowym słońcem.

Przedsięwzięcie powstało z inicjatywy Adama Gussowa, który w Foxfire występować będzie z Charliem Hilbertem. Oprócz nich w spotkaniu wezmą udział Billy Branch, Terry „Harmonica” Bean, Billy Gibson, Brandon Bailey, Bill „Howl-N-Madd” Perry i Deak Harp. Harmonijkowy piknik zapowiada się bardzo interesująco. Szczegóły i koszty związane z imprezą znajdziecie na stronie warsztatów.

O wyjątkowości bluesa z Hill Country w Missisippi – a więc muzyki kojarzonej z twórczością R.L. Burnside’a czy Juniora Kimbrough – a także o samej imprezie, w dostępnym na YouTube filmiku, opowiada organizator i pedagog, Adam Gussow.

Źródło: www.hillcountryharmonica.com

Gitarowy rekord pobity

opublikowano w dziale Polska

Jak donosi Leszek Cichoński wygląda na to, że pobiliśmy Rekord Guinnessa. Aż 6346 gitarzystów zagrało na wrocławskim Rynku „Hey Joe” zostawiając w tyle Amerykanów, którym udało się zgromadzić w jednym miejscu tylko 2052 muzyków. Nie bez znaczenia była piękna pogoda. Dużą atrakcją był też udział w zabawie Steve’a Morse’a z grupy Deep Purple. Wśród uczestników próby bicia rekordu – obok Morse’a, Leszka Cichońskiego i tysięcy przybyłych do Wrocławia miłośników gitary – pojawili się między innymi Ryszard Sygitowicz, Marek Raduli, Mieczysław Jurecki, Alek Mrożek i Sebastian Riedel, a także Stan Skibby i Todd Wolfe.

Źródło: www.cichonski.art.pl

Dzień Bluesa w Lubinie

opublikowano w dziale Polska

Ciekawie zapowiada się Polski Dzień Bluesa w dolnośląskim Lubinie. 16 września o godzinie 19:00 odbędzie się koncert zorganizowany przez tamtejsze Centrum Kultury „Muza”. Na scenie Klubu „Pod Muzami” wystąpią: Blue Sounds, Obstawa Prezydenta i Kasa Chorych. Publiczności zaprezentują się także dwa lubińskie zespoły – The Mohers Band i Midnight Blues.

Źródło: www.ckmuza.eu

Ian Paice i Free Blues Band

opublikowano w dziale Polska

Ta informacja z pewnością ucieszy miłośników klasycznego rocka – dwa polskie koncerty z zespołem Free Blues Band zagra Ian Paice (fot. www.drummerworld.com), perkusista legendarnego Deep Purple. 6 listopada Paice i Free Blues Band wystąpią w Bydgoszczy w ramach festiwalu Drumfuzje. Dzień później, 7 listopada, muzycy zaprezentują się w szczecińskim Free Blues Clubie. Będzie to koncert z okazji trzydziestolecia Free Blues Bandu.

Źródło: www.drummerworld.com

Październikowy Et Tumason

opublikowano w dziale Polska

Kilkanaście koncertów zagra w Polsce bluesman z Islandii, który w lutym gościł u nas po raz pierwszy, Et Tumason (fot. strona myspace artysty). Podczas październikowej trasy gitarzysta wystąpi między innymi w Krakowie, Ostrzeszowie, Aleksandrowie Kujawskim, Opolu i Wrocławiu. Koncerty będą okazją do zapoznania się z nowym materiałem Tumasona, którego druga płyta ukazać ma się na kilka dni przed polską trasą.

Źródło: www.myspace.com/ettumason

Kulturalne nagrody w Ostrowie Wlkp.

opublikowano w dziale Polska

Już po raz szesnasty przyznano w Ostrowie Wielkopolskim honorowe wyróżnienia dla osób, które w mijającym sezonie najbardziej przysłużyły się tamtejszej kulturze. Wśród nagrodzonych nie zabrakło tych, których znamy z muzycznej działalności. Zespół Blues Doctors otrzymał jeden z tytułów „Osobowości Ostrowskiej Kultury 2009”. Nagrody indywidualne powędrowały z kolei do Jerzego Wojciechowskiego – organizatora koncertów „Jazz w Muzeum” i Muzeum Jazz Festiwal oraz Józefa Balcara – aktywnego członka Towarzystwa Adoracji Bluesa i Rocka ’70.

Źródło: www.ostrow-wielkopolski.um.gov.pl

Płyta Blue Sounds wydana w Japonii

opublikowano w dziale Polska

Tak dobrej wiadomości serwis Blues.pl nie przekazywał od dawna. Zespołowi Blue Sounds, jako pierwszemu i jedynemu wykonawcy w historii polskiego bluesa, kontrakt na wydanie płyty w Japonii zaproponowała tamtejsza, uznana przez japońskich melomanów wytwórnia BSMF Records. Krążek, pod nowym tytułem „To Be Honest, It’s All Because Of Love…” został wytłoczony w Azji, opisany po japońsku i angielsku, zaś zawarta na nim muzyka została na nowo zmiksowana i zremasterowana, aby dorównać brzmieniu japońskich, audiofilskich produkcji. Zabieg się opłacił, bo tak dobrze brzmiącej płyty jeszcze w Polsce nie było. Angielskim wstępem książeczkę albumu opatrzył redaktor naczelny Blues.pl, Przemek Draheim. Zespołowi gratulujemy tym bardziej, że płyta spotkała się z ciepłym przyjęciem japońskich bluesfanów i można ją usłyszeć w tamtejszym radiu. Polscy fani mogą kupić ten album w sklepach internetowych.

Źródło: www.bsmfrecords.com

Chicago Blues Festival 2009

opublikowano w dziale Świat

Trwa jeden z najważniejszych bluesowych festiwali świata. Dwudziesta szósta edycja Chicago Blues Festival rozpoczęła się w piątek w chicagowskim Grand Parku (graf. maps.google.com) i potrwa do niedzieli. Na pięciu scenach zaprezentuje się publiczności plejada wykonawców. Organizatorzy przewidzieli też kilka specjalnych koncertów, między innymi 70. urodziny Eddiego C. Campbella, hołd wytwórni Earwig Records złożony pamięci Sunnylanda Slima czy pokaz techniki slide, w którym zaprezentowali się Elmore James Jr., Jeremy Spencer, Lil’ Ed i John Primer. Pełen program festiwalu przeczytać możecie na stronie www.chicagofestivals.net.

Źródło: www.chicagofestivals.net

Odznaczenie dla Tadeusza Nalepy

opublikowano w dziale Polska

W Pałacu Prezydenckim, 7 listopada 2003 roku, odbyła się uroczystość wręczenia Tadeuszowi Nalepie Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski z okazji 60. rocznicy urodzin i 40-lecia kariery artystycznej. W imieniu Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego odznaczeniem udekorował jubilata minister Dariusz Szymczycha (fot. KAP). Z tej samej okazji 22 listopada TVP 2 będzie transmitowała specjalny koncert jubileuszowy pt. „Rzeka dzieciństwa”.

„Stetson and Bourbon” w czeskich Otrokovicach

opublikowano w dziale Świat

L.S. Band, Bloosers, Tom Jeger, Kŕdeľ divých Adamov, The Cell i polscy Ścigani to zespoły, które 17 października zaprezentują się w czeskich Otrokovicach podczas trzeciej edycji blues-rockowego festiawalu „Stetson and Bourbon”. Po pozytywnych opiniach z jakimi spotkały się dwie poprzednie odsłony przeglądu, tegoroczną edycją swoim honorowym patronatem objął Konsul Generalny RP w Ostrawie. Zapowiada się mocne muzyczne uderzenie.

Źródło: www.besedaotrokovice.cz

Płyta na trzydzieste urodziny Mietek Blues Band

opublikowano w dziale Polska

Ponad trzydzieści lat istnienia – takim wynikiem może się pochwalić zespół Mietek Blues Band. Z tej okazji ukazała się płyta „30 Years Have Passed” będąca rejestracją koncertu, który odbył się w Radiu Gdańsk. Wzięli w nim udział muzycy, którzy przez lata współpracowali z  zespołem, a także kwartet smyczkowy Capelli Gedanensis. Na album składa się 14 utworów i ponad 70 minut muzyki – tak, jak na poważny jubileusz przystało.

Źródło: www.lesniewski.pl/mbb

Sam Carr nie żyje

opublikowano w dziale Świat

Bardzo smutną wiadomość przekazał nam Bob Corritore. Jak poinformował go Dave Riley, 21 września, w wieku 83 lat zmarł Sam Carr (fot. Bill Steber) – legendarny bluesowy bębniarz, syn Roberta Nighthawka. W pamięci bluesfanów zapisał się przede wszystkim owocną współpracą z Frankiem Frostem i formacją The Jelly Roll Kings. Wielokrotnie nominowany do Blues Music Awards artysta borykał się w ostatnich latach z problemami zdrowotnymi, a niedawno stracił ukochaną żonę Doris, co zmusiło go do zamieszkania w domu opieki.

Źródło: www.bobcorritore.com

Joanne Shaw Taylor „White Sugar”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Siedem lat temu Dave Stewart z Eurythmics zachwycił się umiejętnościami gitarowymi szesnastoletniej wówczas Joanne Shaw Taylor. Wrażenie jakie na nim zrobiła młoda brytyjska dziewczyna z Telecasterem było tak wielkie, że zaproponował jej trasę koncertową po Europie ze swoim zespołem D.U.P. oraz kontrakt fonograficzny. Niestety do nagrania płyty nie doszło z powodu bankructwa wytwórni, która miała zająć się wydaniem materiału. Zgodnie jednak ze starą prawdą „co się odwlecze to nie uciecze”, Joanne doczekała się w końcu swojego debiutanckiego krążka, choć fakt ten odwlekł się o dobrych kilka lat. Tym razem nie mogło być mowy o problemach wytwórni, gdyż album ukazał się nakładem Ruf Records, a nagrań dokonano pod czujnym okiem samego Jima Gainesa w jego studio w Memphis. Jim zaprosił również doświadczonych muzyków do sesji nagraniowej. Za perkusją usiadł Steve Potts – znany m.in. ze współpracy z Booker T. & the M.G.’s, a na basie zagrał Dave Smith, który nagrywał chociażby z Lutherem Allisonem czy Johnnym Langiem. Gitarowo i wokalnie trio dopełniła oczywiście Joanne i w takim składzie zarejestrowanych zostało dziesięć kompozycji, z czego dziewięć napisała nasza bohaterka. Utwory na tę płytę powstawały niemal przez całą ostatnią dekadę i są efektem fascynacji muzyką Alberta Collinsa, The Paladins, Steviego Ray Vaughana i Jimiego Hendrixa, wymienianych zawsze przez Joanne jako jej głównych idoli.

„White Sugar” to album dość różnorodny stylistycznie i doskonale ukazujący inspiracje, na bazie których artystka poszukuje własnej ścieżki muzycznej. Joanne udowadnia w nim swój wielki talent instrumentalny. Ta wciąż przecież bardzo młoda dziewczyna swoją błyskotliwą techniką gry na Telecasterze mogłaby wprawić w zakłopotanie niejednego mistrza sześciu strun. Stylowe frazowanie, naturalna lekkość i swoboda w grze oraz odważne żonglowanie rytmem  robią naprawdę duże wrażenie. Również wokalnie artystka prezentuje się bardzo dojrzale. Z jednej strony jej głos sprawia wrażenie chłodnego i beznamiętnego, a z drugiej jest w nim dużo subtelności i głębi. Nie chrypie, nie stara się udowodnić, że potrafi wygenerować z siebie ultradźwięki, lecz umiejętnie posługuje się skalą głosową jaką obdarzyła ją natura. Płytę rozpoczyna kompozycja „Going Home” z charakterystycznym pasażem gitarowym, który na tle pulsującej, transowej sekcji rytmicznej wprowadza klimat rodem z Południa Stanów. O ile w tym utworze Joanne dość oszczędnie dawkuje dźwięki, to w numerze zatytułowanym „Time Has Come” funduje słuchaczowi prawdziwe, gitarowe wariacje. Ten spokojny, kołyszący blues aż skrzy się od rasowych zagrywek najwyższej próby. Zaraz po nim następuje utwór tytułowy – instrumentalne Texas shuffle. Bardzo pomysłowe zastosowanie pauz na początku czyni go niezmiernie interesującym aranżacyjnie. Szkoda tylko, że w dalszej części solowych improwizacji artystka za bardzo stara się naśladować SRV, bo byłby z tego naprawdę oryginalny numer. W kompozycjach „Who Do You Want Me To Be?” oraz  „Watch ‘Em Burn” Joanne przywołuje ducha Jimiego Hendrixa. To zdecydowanie najmocniej zagrane i najbardziej dynamiczne momenty na płycie, choć poza solidnym gitarowym rzemiosłem i chwytliwym refrenem pierwszej z nich, niczego odkrywczego nie wnoszą. Na uwagę natomiast zasługuje ósma pozycja playlisty, zatytułowana „Heavy Heart”. Ten piękny soulowy utwór oparty na akompaniamencie dyskretnie wykorzystującym efekt wah-wah, z łagodnym, refleksyjnym wokalem, idealnie komponującym się z delikatnymi dźwiękami gitary, jest dla mnie jednym z najbardziej interesujących punktów albumu. Całość wieńczy piękna bluesowa ballada o wymownym tytule „Blackest Day”. I wcale nie szkodzi, że do złudzenia przypomina ona Vaughanowską „Tin Pan Alley”, a zważając na fakt, iż Joanne napisała ją w wieku czternastu lat, tym bardziej budzi szacunek.

Brytyjski magazyn „Blues Matters” napisał: „Joanne is the new face of the blues”. „White Sugar” w pewnym sensie potwierdza te słowa, demonstrując wielki talent młodej Brytyjki. Potrzeba tylko ukształtowania własnego, niepowtarzalnego stylu, który – miejmy nadzieję – objawi się w kolejnych albumach Joanne Shaw Taylor, czego pozostaje jej życzyć.

Tomasz Kruba

Wydawca: Ruf Records
Posłuchaj: www.myspace.com/joanneshawtaylor

Szynoblues, czyli pociąg do bluesa

opublikowano w dziale Polska

Po raz kolejny potwierdza się teza, że pociąg to najbardziej bluesowy środek lokomocji. 11 października, w niedzielę o godzinie 11:00, na dworcu kolejowym w Rzepinie w województwie lubuskim, koncertem zespołu 5 Rano rozpocznie się druga edycja wędrownego koncertu „Szyno Blues – mam pociąg do bluesa” (fot. strona domowa wydarzenia). Muzyczny pociąg odjedzie ze stacji Rzepin w samo południe i dotrze do Międzyrzecza, gdzie około godziny 14:00 na dworcu PKP zaprezentuje się grupa Laughin’ Cry. Kolejowy maraton zakończy się na stacji Sulęcin. Udział w koncertach jest bezpłatny, koszt przejazdu zależy od taryfikatora PKP.

Źródło: www.szynoblues.icotam.pl

Sprawdź kto wygrał bilety na Rawę Blues!

opublikowano w dziale Polska

Wytwórnia płytowa, która wydała nagrodzony statuetką Blues Music Award album pianistki Eden Brent to Yellow Dog Records – maili z taką, prawidłową odpowiedzią w konkursie przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów katowickiej imprezy przyszło do naszej Redakcji bardzo wiele. Nic dziwnego, bo pytanie nie było trudne, zaś nagrody były atrakcyjne. Pięć darmowych biletów na tegoroczną Rawę Blues otrzymują:

  • Wojciech Cendrzak, Wilkowice
  • Mariola Chuchmacz, Kraków
  • Piotr Korepta, Rybnik
  • Przemek Soćko, Ruda Śląska
  • Barbara Szajnar, Łańcut

Gratulujemy tym bardziej, że tegoroczna Rawa zapowiada się nad wyraz atrakcyjnie. 10 października wystąpią w katowickim Spodku między innymi Rod Piazza & The Mighty Flyers, Eden Brent, Eric Sardinas i Shakin’ Dudi.

Źródło: Blues.pl i Rawa Blues

Marokański sen Łęczyckiego

opublikowano w dziale Polska

Współpraca Bartka Łęczyckiego (fot. strona domowa artysty) z Wojciechem Waglewskim zatacza coraz szersze kręgi, także geograficzne. 11 października muzycy wystąpią w stolicy Maroka, w mieście Rabat, na odbywającym się tam Festiwalu Filmów Polskich. W ramach koncertu, którego inicjatorem jest Ambasada Polska oraz Instytut Polski w Maroku, publiczność usłyszy między innymi kilka znanych tematów z muzyki filmowej, takich choćby jak „Rosemary’s Baby” czy „Jak Sen”.

Źródło: www.harmonijka.mud.pl

99 urodziny T-Bone Walkera

opublikowano w dziale Świat

28 maja 1910 w miejscowości Linden w amerykańskim stanie Texas urodził się Aaron Thibeaux Walker (fot. Tony Lennane), znany  powszechnie jako T-Bone Walker. Duke Robillard nazwał go swoim mentorem – ojcem elektrycznej, bluesowej gitary. Rzeczywiście, trudno byłoby wskazać bluesowego gitarzystę, który wywarł większy niż on wpływ na kolejne pokolenia adeptów gitary. Z okazji 99. rocznicy urodzin Mistrza zachęcamy do tego, żeby przypomnieć sobie jego twórczość. Punktem wyjścia może być na przykład dostępne na youtube.com nagranie z brytyjskiej BBC, gdzie obok Walkera pojawiają się na scenie jazzowe sławy.

Źródło: www.allmusic.com

Już niebawem do wygrania bilety na Rawę

opublikowano w dziale Polska

Rod Piazza & The Mighty Flyers, Eden Brent, Eric Sardinas, a także Shakin’ Dudi i kilkunastu innych polskich wykonawców to powody, dla których 10 października warto być w katowickim Spodku. Już niebawem na Blues.pl pojawi się konkurs, w którym do wygrania będzie pięć pojedynczych zaproszeń na festiwal. Konkursowe pytanie będzie dotyczyło jednego z zagranicznych wykonawców Rawy, więc już dziś zachęcamy do tego, abyście przejrzeli uważnie stronę przeglądu i zapoznali się z ich biografiami.

Źródło: www. rawablues.com

Madeleine Peyroux w Warszawie

opublikowano w dziale Polska

Miłośników damskich głosów i zwiewnych aranżacji ta wiadomość z pewnością ucieszy – 26 listopada, na jedynym koncercie w Polsce, w warszawskim klubie Palladium wystąpi Madeleine Peyroux (fot. strona domowa artystki). Amerykańska wokalistka jazzowa i gitarzystka, którą dziennikarze w Stanach Zjednoczonych i Europie zgodnie okrzyknęli następczynią Billie Holiday, zaprezentuje w Warszawie utwory z nowego albumu „Bare Bones”. Zachętą do pójścia na koncert niech będzie jedna z piosenek tej płyty, która jako zapowiedź produkowanego właśnie DVD Madeleine dostępna jest w serwisie YouTube. Informacje dotyczące biletów znajdziecie na stronie organizatora występu, agencji New Music Art Production.

Źródło: www.newmusicart.pl

Płyty pełne harmonijki

opublikowano w dziale Świat

Trudno o instrument kojarzący się z bluesem bardziej niż harmonijka ustna. Little Walter, Big Walter Horton, Sonny Terry – klasyczne albumy tych twórców ma na swojej półce większość bluesfanów. Także dziś ukazuje się wiele ciekawych płyt z harmonijką w roli głównej. Krótką listę takich, wydanych w ostatnich tygodniach pozycji przygotował Bob Corritore:

  • Rod Piazza & The Mighty Flyers „Soul Monster” Delta Groove Productions – na harmonijce gra Rod Piazza
  • Rick Estrin & The Nightcats „Twisted” Alligator Records – na harmonijce gra Rick Estrin
  • Various Artists „Chicago Blues Harmonica Project, More Rare Gems” Severn Records – na harmonijce grają Little Arthur Duncan, Reginald Cooper, Harmonica Hinds, Charlie Love, Big D, Russ Green i Jeff Taylor
  • Various Artists „Chicago Blues: A Living History” Raisin Music – na harmonijce grają Billy Boy Arnold, Billy Branch i Matthew Skoller
  • Various Artists „Delta Groove All Star Blues Revue, Live at Ground Zero Volume 1 i 2” Delta Groove – na harmonijce grają Johnny Dyer, Randy Chortkoff i Jason Ricci
  • George „Harmonica” Smith „Now You Can Talk About Me” Blind Pig – wydanie winylowe, na harmonijce gra George Smith
  • Jimmy Rogers „Feelin’ Good” Blind Pig – wydanie winylowe, na harmonijce grają Rod Piazza i Bob Corritore
  • Louisiana Red „Back To The Black Bayou” Ruf Records – na harmonijce grają Kim Wilson, Bob Corritore, Jostein Forsberg i Little Victor
  • Big Pete Pearson „Finger In Your Eye” VizzTone Label Group – na harmonijce gra Bob Corritore

Źródło: www.bobcorritore.com

XIX Blues nad Bobrem

opublikowano w dziale Polska

„Blues nad Bobrem” to hasło, jakie większości bluesfanów kojarzy się z muzycznymi warsztatami, które wykształciły imponującą plejadę utalentowanych muzyków. W tym roku, między 6 a 15 sierpnia, odbędzie się w Bolesławcu kolejna, dziewiętnasta już edycja festiwalu. Warsztaty w dziesięciu klasach – wokalu, gitary elektrycznej, gitary basowej, gitary akustycznej, perkusji, instrumentów klawiszowych, saksofonu, harmonijki ustnej, a także po raz pierwszy realizacji dźwięku i fotografii – poprowadzą między innymi: Krystyna Prońko, Leszek Cichoński, Jacek Królik, Jerzy Styczyński, Roman Puchowski, Sławek Wierzcholski, Wojciech Pilichowski i Zbigniew Lewandowski. Nowością mają być niebiletowane koncerty na bolesławieckim rynku. Wystąpią tam Nocna Zmiana Bluesa, Roman Puchowski & Keith Dunn, a także Trio Styczyński – Miarka – Riedel i Orkiestra Festiwalowa. Ostatniego dnia imprezy odbędzie się tradycyjny już Przegląd Zespołów Bluesowych im. Tadeusza Nalepy.

Źródło: www.bluesnadbobrem.eu

The Homemade Jamz Blues Band
„I Got Blues For You”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Z niewielkim uproszczeniem można przyjąć, że: a) członkowie zespołu mają razem 40 lat i… b) najstarszy Ryan gra na gitarze i śpiewa, o dwa lata młodszy od niego Kyle gra na basie, a bębni Taya, która dopiero w przyszłym roku zostanie nastolatką. Te dane pozwolą ustalić przybliżony wiek każdego z członków The Homemade Jamz Blues Band oraz uświadomić sobie hierarchię w tej grupie. To rodzeństwo Perry. Ojcem tej grupki jest Renaud Perry, który udziela się w nagraniach jako harmonijkarz. Jego dziełem są również oryginalne gitary wykonane z tłumików samochodowych. Z pomocą tych nietypowych instrumentów rodzeństwo wykonuje typową muzykę. Na okładce płyty „I Got Blues For You” widnieje mały samochód, ale jego stan wskazuje na wątpliwą przydatność nawet do budowy nietypowych gitar. Nie ma za to wątpliwości, że na krążku jest blues i to grany przez rozwijających się muzyków. W ubiegłym roku debiutancka płyta „Pay Me No Mind” wywołała żywe zainteresowanie zespołem i spowodowała nominację do nagrody Blues Music Awards w kategorii najlepszego debiutu płytowego. Szybko wydana kolejna płyta pozwala ocenić roczne postępy młodocianych artystów. Techniczna strona nagrań jest nieszablonowa, opis na okładce sugeruje, że dokonano ich w domu rodziny Perry. Produkcja odstaje od poziomu współczesnych realizacji, co szczególnie uwydatnia się w brzmieniu perkusji. Na szczególną uwagę zasługują: wolny „Dusk Till Down” zaśpiewany z dala od mikrofonu, „Heaven Lost An Angel” z ciekawą partią gitary, rytmicznie kołyszący „Hobo Man”, a ponadto „Rumors”, „Alcoholic Woman” oraz „In The Wind”. Świadomość wieku wykonawców zdecydowanie utrudnia ocenę nagrań zniechęcając do ewentualnej krytyki. W tej sytuacji zaskoczeniem mogą być odważnie interpretowane poważne teksty niektórych piosenek – to dzieło bardziej doświadczonego życiowo ojca, który jest głównym twórcą repertuaru The Homemade Jamz Blues Band. Nie jest to nowatorska płyta. To stary, dobry blues i słucha się bardzo przyjemnie. Niezwykle obiecujące jest to, że wśród młodego pokolenia są tacy, którzy nie stronią od bluesa ceniąc go wyżej od popularnego wśród rówieśników prymitywnego stylu hip-hop.

Stanisław Śpiewak

Wydawca: Northern Blues
Posłuchaj: www.myspace.com/homemadejamzbluesband

Tommy Castro w Alligatorze

opublikowano w dziale Świat

Jak donosi Keith A. Gordon z Blues.About.com, Tommy Castro (fot. strona domowa artysty) podpisał kontrakt z wytwórnią Alligator Records, którego owocem będzie płyta „Hard Believer” mająca się ukazać 11 sierpnia. Producentem albumu jest John Porter – postać znana choćby ze współpracy z B.B. Kingiem czy Buddy’m Guy’em. Sądząc po formie jaką Castro zaprezentował w ramach Legendary Rhythm & Blues Revue i wysokim poziomie ostatnich produkcja Alligatora – z pięknie brzmiącą płytą Ricka Estrina na czele – możemy się spodziewać dobrego longplay’a.

Źródło: www.blues.about.com

Public Radio Blues?

opublikowano w dziale Polska

W piątek, 10 lipca o godzinie 22:00, w Programie Pierwszym Polskiego Radia, w audycji Zbigniewa Krajewskiego „Ludzie listy piszą – muzyczne portrety” o swoich fascynacjach muzycznych opowiadać będzie Sławek Wierzcholski.

Wcześniej – w środę 8 lipca o godzinie 19:05 – na antenie Polskiego Radia Pomorza i Kujaw w Bydgoszczy, Przemek Draheim poświęci cały odcinek programu „Muzyka źródeł” twórczości i muzyce Otisa Clay’a, który 11 lipca wystąpi w Olsztynie w ramach Olsztyńskich Nocy Bluesowych.

W czwartki o godzinie 22:00, na antenie radiowej Trójki możecie znów słuchać „Bielszego Odcienia Bluesa” Jana Chojnackiego, zaś w każdą niedzielę o godzinie 16:00, na antenie Polskiego Radia Rzeszów, spotkać się możecie z Victorem Czurą prowadzącym audycję „Blues Attack”.

Bluesa i muzyki z nim związanej coraz więcej w Polskim Radiu i to bardzo cieszy, choć niepokojem napawają ostatnie medialne doniesienia dotyczące rządowych planów finansowania mediów publicznych, w tym Polskiego Radia. Oby decyzje polityków nie pogorszyły dostatecznie trudnej sytuacji publicznego nadawcy. Wtedy bowiem hasło „Public Radio Blues” nabierze gorzkiego, bo dosłownego wyrazu.

Źródło: Blues.pl

Al Basile i koledzy w studiu nagrań

opublikowano w dziale Świat

Gwiazdą bluesa nie jest, ale miłośnicy talentu Duke’a Robillarda dobrze znają jego nazwisko. Trębacz i autor piosenek Al Basile (fot. strona domowa artysty), bo o nim mowa, kończy właśnie prace nad nowym albumem, który ukazać ma się pod koniec września. Na płycie „Soul Blue 7” pojawią się znakomici muzycy – wspomniany Duke Robillard na gitarze, Sugar Ray Norcia na harmonijce, Bruce Katz na pianie, Marty Ballou na basie i Mark Teixeira na perkusji. W takim składzie, w studiu Duke’s Mood Room, panowie zarejestrowali kompozycję „Termites in My Basement”. Amatorski teledysk do tego jedynego na płycie akustycznego utworu możecie zobaczyć na youtube.com. Zdjęcia nie przypominają hollywoodzkiej produkcji, ale dźwięk jest najwyższej klasy.

Źródło: www.albasile.com

Bilety na Rawę są już do kupienia

opublikowano w dziale Polska

Jak podają organizatorzy imprezy, w związku z dużym zainteresowaniem tegoroczną edycją Rawa Blues Festival (fot. Konsbud Audio) rozpoczyna się sprzedaż biletów. Wejściówki możecie nabyć poprzez oficjalny serwis festiwalu, w sieci sprzedaży TicketPro oraz w wybranych sklepach muzycznych. Warto, bo lista wykonawców jest imponująca. 10 października w katowickim Spodku wystąpią między innymi: Rod Piazza & The Mighty Flyers – zespół, który miłośnicy harmonijki ustnej uważają za kultowy; Eric Sardinas – mistrz wybuchowego slide’u; Eden Brent – tegoroczna laureatka dwóch statuetek Blues Music Awards; a także Shakin’ Dudi świętujący dwudziestopięciolecie zespołu.

Źródło: www.rawablues.pl

Gitarzysta patronuje
„Pielgrzymowi Rocka”

opublikowano w dziale Polska

Publikacja „Eric Clapton – Pielgrzym Rocka” autorstwa Zdzisłąwa Pająka (e-mail kontaktowy w załączniku), dziennikarza muzycznego związanego między innymi z Polskim Radiem Pomorza i Kujaw z Bydgoszczy i Telewizją Bydgoszcz, otrzymała patronat Magazynu „Gitarzysta”. Jak poinformował nas autor, w sprzedaży została już niewielka liczba egzemplarzy, a to znaczy, że zainteresowani biografią Claptona mają ostatnią okazję, żeby stać się posiadaczami książki.

Źródło: www.magazyngitarzysta.pl

Walter Trout
„Unspoiled By Progress – 20 Years of Hardcore Blues”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Walter Trout może poszczycić się długą i bogatą karierą artystyczną. Grywał z takimi legendami jak m.in. Percy Mayfield, Big Mama Thornton czy John Lee Hooker, był gitarzystą Canned Heat  i mayallowskich  Bluesbreakers. Dzięki swojej nieprzeciętnej technice zyskał wielkie uznanie w muzycznym świecie. Jednak prawdziwą sławę przyniosła mu trwająca nieprzerwanie od dwudziestu lat działalność solowa.

W ciągu tego czasu nagrał kilkanaście znakomitych albumów i dał niezliczoną ilość koncertów. „Gladiator Gitary”, jak nazwała go amerykańska prasa, uczcił dwie wyjątkowo udane dekady swojej kariery wydawnictwem zatytułowanym „Unspoiled By Progress – 20 Years of Hardcore Blues”. Ten nietypowy album zawiera jedenaście niepublikowanych dotąd nagrań pochodzących głównie z występów na żywo oraz trzy nowe kompozycje studyjne. Do krążka dołączona została dość obszerna książeczka, na stronach której artysta dzieli się wspomnieniami, opisując różne ciekawe historie związane z poszczególnymi utworami. We wstępie Trout pisze, iż spędził długie godziny na wyszukiwaniu w swoich zbiorach  nagrań na ten album, co przywołało w nim reminiscencje zarówno tych dobrych jak i gorzkich chwil.

I tak na przykład znalazły się na płycie jego interpretacje „She’s Out There Somewhere” Buddy’ego Guya oraz słynnego „Going Down” Dona Nixa – obie zarejestrowane w sierpniu 1991 roku w legendarnym Maida Vale Recording Studio, podczas sesji nagraniowej na potrzeby audycji radiowej Boba Harrisa z BBC. Utwory „Life In The Jungle” i „Long Tall Sally” dokumentują pierwszy występ Waltera ze swoim zespołem w rozsławionym klubie Paradiso w Amsterdamie w 1991 roku. Nie zabrakło też numerów zarejestrowanych w Perq’s Niteclub w Huntington Beach w Kalifornii. Miejsce to, jak podkreśla muzyk, ma dla niego szczególne znaczenie, gdyż przez prawie dwanaście lat stanowiło dom dla jego zespołu. Kiedy tylko nie wyjeżdżał w trasę, grywał w Perqs niekiedy nawet sześć razy w tygodniu po kilka godzin. Jako przykład niezwykłego klimatu panującego w klubie podczas szaleńczych jam sessions Walter umieścił na krążku kawałek „Somebody’s Acting Like A Child” Johna Mayalla, brawurowo wykonany w 1989 roku z perkusistą Little Feat Richiem Haywardem. Faktycznie emanuje z niego  wspaniała atmosfera tamtego miejsca i daje się odczuć wielką radość wspólnego muzykowania. Do zdecydowanie smutniejszego wydarzenia nawiązuje kompozycja „Sweet As A Flower” pochodząca z koncertu w Las Vegas z maja 2005 roku. Był to ostatni występ znakomitego basisty Jimmy’ego Trappa, z którym Trout współpracował od początku swojej solowej działalności. Dwa dni po wspomnianym koncercie Jimmy trafił do szpitala, gdzie zmarł po trzech miesiącach. Był to ogromny cios dla Waltera, ponieważ odszedł nie tylko wielki muzyk, lecz również wspaniały przyjaciel. Ciekawy epizod przywołuje utwór „Finally Gotten Over You” zagrany na festiwalu bluesowym w Bonn w grudniu 1991 roku. Kończąc solo na harmonijce Trout odrzucił ją tak niefortunnie, że trafiła w głowę menadżera trasy Dave’a Browna. Stąd w piątej minucie i dziewiętnastej sekundzie nagrania słychać wypowiedziane przez Waltera tajemnicze „Sorry David”. A w związku z tym, iż festiwal odbywał się tuż przed Bożym Narodzeniem Trout skończył numer fragmentem kolędy. Wydawnictwo zawiera również rodzinny wątek skupiony wokół utworu „Marie’s Mood” wykonanego na Leverkusen Blues Festival w 1997 r. Walter zadedykował go żonie Marie w związku z problemami jakie pojawiły się przed przyjściem na świat ich syna Michaela. Spośród trzech zupełnie nowych kompozycji studyjnych zawartych na krążku najbardziej przykuwa uwagę „Two Sides To Every Story” stworzony po kilkugodzinnym słuchaniu nagrań Lightnin’ Hopkinsa.

Dobór utworów do niniejszej płyty dobitnie świadczy o wyjątkowo emocjonalnym i osobistym podejściu dojrzałego artysty do ostatniego dwudziestolecia własnej twórczości. Wydawnictwo jest raczej swoistym pamiętnikiem muzycznym oraz podziękowaniem dla wiernych fanów, do których Walter Trout pisze: „I am one of the lucky people, who love what I do for a living, and having you all in my life to share this passion with, is truly a gift”.

Tomasz Kruba

Wydawca: Provogue Records
Posłuchaj: www.myspace.com/waltertrout

Sprawdź kto wygrał warsztaty w Bolesławcu!

opublikowano w dziale Polska

Wojciech Seweryn, którego imię noszą warsztaty odbywające się w ramach festiwalu „Blues nad Bobrem”, urodził się we Wrocławiu — takiej, prawidłowej odpowiedzi w konkursie przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów bolesławieckiej imprezy udzieliło kilkudziesięciu z Was. Zainteresowanie konkursem było duże, ale mogliśmy się tego spodziewać, bo nagrodą było jedno darmowe miejsce w dowolnie wybranej klasie warsztatowej — nagroda o wartości od 350 do 500 zł w zależności od klasy!

Wiedzy i szczęścia w losowaniu gratulujemy Martynie Golińskiej z Byczyny, do której wędruje zaproszenie na warsztaty. Martyna będzie musiała jedynie opłacić swój nocleg i wyżywienie.

Warto, bo zapowiada się wyjątkowy tydzień. W ramach tegorocznej edycji, między 6 a 15 sierpnia festiwalowe zajęcia poprowadzą między innymi: Krystyna Prońko, Leszek Cichoński, Jacek Królik, Jerzy Styczyński, Roman Puchowski, Wojciech Pilichowski i Zbigniew Lewandowski. Dziękujemy Wam wszystkim za udział w konkursie i zapraszamy do Bolesławca!

Źródło: Blues.pl i Blues nad Bobrem

Głosowanie na rysowanki rozpoczęte

opublikowano w dziale Świat

Kilka tygodni temu informowaliśmy o konkursie na inspirowaną bluesem rysowankę, jaki wraz z włoskim Trasimeno Blues Festival zainicjował rysownik Nicola Bucci. Już teraz, w galerii na stronie festiwalu oglądać możecie trzydzieści prac, które konkursowy komitet uznał za najciekawsze. Anioł z gitarą autorstwa Elmera z Argentyny (fot.), John Lee Hooker Luiza Carlosa Fernandesa z Brazilii czy nieco przewrotna scenka, jaką narysował Tekin Alp Gureken z Turcji to tylko niektóre z interesujących prac. Tę najlepszą wybiorą internauci. Zwycięska kreskówka będzie prezentowana publicznie podczas festiwalu i stanowić będzie okładkę festiwalowej płyty kompaktowej, zaś jej autor otrzyma nagrodę w wysokości 250 euro.

Źródło: www.trasimenobluescartoonfest.com

Urodziny Pinetopa Perkinsa

opublikowano w dziale Świat

Takie święto nie zdarza się codziennie. 7 lipca Joe Willie Perkins (fot. Will Van Overbeek, The Austin Chronicle) – bluesowy pianista i miłośnik hamburgerów z McDonald’s – skończy 96 lat! Pinetop Perkins, bo pod takim nazwiskiem znają go fani, urodził się w 1913 roku. Swoich pierwszych nagrań dokonał dla wytwórni Sun Records; grywał z Robertem Nighthawkiem, Earlem Hookerem i Muddy Watersem; wywarł wpływ na muzykę Ika Turnera; zdobył tak wiele statuetek Blues Music Awards, że nagrodę w kategorii „Najlepszy Pianista Roku” nazwano jego imieniem – tak bogatego życiorysu może mu pozazdrościć niejeden słynny bluesman. Swoje urodziny Pinetop obchodzić będzie w Austin w Teksasie, w klubie Antone’s, gdzie na scenie pojawić się mają Marcia Ball, Ronnie James, Jay Moeller i Rich DelGrosso. Poniżej zobaczyć możecie dostępny na youtube.com filmik, będący fragmentem filmu dokumentalnego poświęconego osobie Perkinsa, „Born In The Honey: The Pinetop Perkins Story”.

Źródło: www.antones.net

Wygraj warsztaty w Bolesławcu!

opublikowano w dziale Polska

Dziesięć warsztatowych klas i zajęcia, które poprowadzą między innymi: Krystyna Prońko, Leszek Cichoński, Jacek Królik, Jerzy Styczyński, Roman Puchowski, Wojciech Pilichowski i Zbigniew Lewandowski – dla żądnych muzycznej wiedzy tegoroczna edycja „Bluesa nad Bobrem” w Bolesławcu odbywająca się między 6 a 15 sierpnia zapowiada się niezwykle atrakcyjnie.

Atrakcyjna jest też nagroda w konkursie, jaki wraz z organizatorami festiwalu przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników. Na jednego szczęśliwca czeka darmowe miejsce w dowolnie wybranej klasie warsztatowej – nagroda o wartości od 350 do 500 zł w zależności od klasy! Zwycięzca będzie musiał jedynie opłacić swój nocleg i wyżywienie.

Żeby zdobyć nagrodę należy odpowiedzieć na pytanie: w jakim mieście urodził się Wojciech Seweryn, którego imię noszą bolesławieckie warsztaty? Odpowiedzi, ze słowem „Warsztaty” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do piątku 10 lipca, do godziny 23:59. Dzień później ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Blues nad Bobrem

Uniwersytet zaprosił bluesmana

opublikowano w dziale Świat

W ciekawej roli zaprezentował się niedawno Nad Dove (fot. strona domowa artysty), teksański pianista mający na koncie kilka bardzo dobrze przyjętych przez krytykę tradycyjnie bluesowych płyt. 19 sierpnia, na zaproszenie jednego z profesorów tamtejszego Black Studies Department, Dove wygłosił wykład na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara. Muzyk opowiadał o historii bluesa, prezentował też archiwalia w postaci fotografii i nieznanych szerzej nagrań. Wygląda na to, że bluesowa edukacja staje się coraz popularniejsza, czego pozytywne skutki odczujemy we wrześniu wraz z wykładami podróżującej po Polsce Akademii Bluesa.

Źródło: www.blues.org

Jean Shy & The Shy Guys
„The Blues Got Soul”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Nazwisko Jean Shy polscy melomani powinni kojarzyć przede wszystkim z płytą, jaką nagrała – i wydała – u nas z krakowską Jazz Band Ball Orchestra. Mocny głos wokalistki i jej zamiłowanie do soulowych aranżacji z sekcją dętą w roli głównej zaowocowały niedawno nominacją do Blues Music Awards w kategorii „Soulowo-Bluesowa Artystka Roku”. Statuetki Jean Shy nie zdobyła, ale zainteresowanie mediów towarzyszące rozdaniu nagród postanowiła wykorzystać wydając płytę „The Blues Got Soul”. To składanka przynosząca 12 wykonań, z których Jean jest szczególnie dumna. Większość z nich zarejestrowano na żywo, podczas plenerowego koncertu w Niemczech. Można je znaleźć także na wydanym kilka lat temu longplay’u „Unchain My Heart – Live”, choć ten bieżący będzie pewnie łatwiejszy do zdobycia. Jaką muzykę zebrała na nim Jean? Jest tu blues, klasyczna muzyka soul i stary dobry rock’n’roll. Ten ostatni, mimo wieku miewa się znakomicie – „Old Time Rock’n’Roll” trwa ponad dziewięć minut i nie zwalnia ani na chwilę. Jeszcze dłuższa i jeszcze intensywniejsza jest ponad dziesięciominutowa wersja „Rock Me Baby”. Jeśli po przesłuchaniu tego wykonania znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że nie lubi bluesa, to nie ma już dla niego ratunku. Pulsujący rytm, seksowny wokal i gitara, której struny już dawno powinny były spłonąć z każdą kolejną minutą wciągają słuchacza głębiej i głębiej. Nie sposób też zapomnieć o soulowej stronie Shy. „Never Loved A Man” Ronnie’go Shannona, znane z realnego wykonania Arethy Franklin i filmowego grupy The Commitments, to jedna z tych piosenek, które trudno popsuć, ale wersja Jean jest więcej niż poprawna. Miłość, ból rozstania i ból bycia ze sobą – jest tu wszystko, co w dobrym soulu znaleźć się powinno. Podsumowując… Dla tych, którzy lubią dobre śpiewanie, Jean Shy przygotowała miły prezent.

Przemek Draheim

Wydawca: King Edward Records
Posłuchaj: www.myspace.com/jeanshy

Mike Greene i polska trasa

opublikowano w dziale Polska

Ostrów Wielkopolski, Szczawnica, Mszana Dolna, Rybnik i Malbork to tylko kilka z dziesięciu miast, które odwiedzi jeszcze Mike Greene (fot. strona myspace artysty) w ramach trwającej od 18 czerwca polskiej trasy koncertowej. Amerykański wokalista, gitarzysta i autor piosenek odwiedził już nasz kraj kilka lat temu z francuskim zespołem Bulldog Gravy dając kilka porywających – tak muzycznie, jak i wizualnie – koncertów, między innymi na festiwalu Toruń Blues Meeting. Teraz Mike Greene występuje w niecodziennym, bo niezwykle kameralnym składzie – na większości polskich występów towarzyszy mu jedynie Leszek Cichoński!

Źródło: www.myspace.com/mikejaygreene

Warsztaty w Kluczborku

opublikowano w dziale Polska

Polski Dzień Bluesa zbliża się wielkimi krokami, a razem z nim wydarzenia, które wpisują się w jego obchody. Jednym z nich będzie muzyczny miting „Letnia Noc z Bluesem i Rockiem”, który 12 września odbędzie się w Kluczborku. Poranek wypełnią warsztaty, które poprowadzą: Lukasz Gorczyca – klasa basu, Lester Kidson – klasa gitary i Nazim Alijew – klasa perkusji. W wieczornym koncercie, obok wykładowców, zaprezentują się: Wojtek „Teck” Więckowski, Andy Egert i Kasa Chorych. Na warsztatowe zapisy macie czas do 4 września.

Źródło: www.kluczborskidomkultury.eu

Thanks Jimi w Budapeszcie

opublikowano w dziale Polska

Jimi Hendrix to jedna z tych muzycznych postaci, które w sercach rockowych i bluesowych gitarzystów mają szczególne miejsce. Widać to choćby na wrocławskim Rynku podczas corocznego festiwalu Thanks Jimi połączonego z udanymi próbami bicia gitarowego Rekordu Guinnessa. Jak poinformował nas Leszek Cichoński, od niedawna Wrocław ma ciekawego, gitarowego kompana – Budapeszt. 21 czerwca, w ramach węgierskiej edycji Thanks Jimi, Leszek wystąpił z zespołem Egon Poka Experience i grupą prawie dwustu gitarzystów. Ich wspólne wykonanie „Red House” zobaczyć możecie na stronie youtube.com. Dodatkowo, pod koniec października ma się odbyć krótka polska trasa składu Cichoński & Egon Poka Experience.

Źródło: www.cichonski.art.pl

Smokie Blues Festival 2009

opublikowano w dziale Świat

Ciekawa wiadomość dotarła do nas ze szkockiego Arbroath – miasta znanego przede wszystkim z pięknych czerwonych klifów i ruin średniowiecznego opactwa. Już po raz szósty odbędzie się tam Smokie Blues Festival. Między 14 a 16 sierpnia w Carnoustie Golf Hotel wystąpi kilkunastu wykonawców, między innymi: Ian Siegal, The Road Dawgz, British Blues All Stars i The Stumble (fot. strona domowa zespołu). Jak zapowiedzieli organizatorzy, na festiwalu możemy się spodziewać obecności Polonii, bo w rejonie Arbroath pracuje wielu Polaków.

Źródło: www.smokieblues.com

Barry Richman Supergroup zagra we wrześniu

opublikowano w dziale Polska

We wrześniu, w ramach europejskiej trasy koncertowej wystąpi w Polsce Barry Richman (fot. strona myspace artysty) – pochodzący z Atlanty gitarzysta, który ma w dorobku wspólne muzykowanie z takimi postaciami, jak Buddy Miles, Warren Haynes czy John Lee Hooker; miłośnik kowbojskich koszul i starych Stratocasterów. W polskich koncertach Richmanowi towarzyszyć ma grupa, w skład której wchodzić będą Łukasz Gorczyca, Lester Kidson, Tomek Dominik, a także uznany czeski hammondzista, Jan Korinek. Panowie wystąpią między innymi w Krośnie na Galicja Blues Festival.

Źródło: www.lukaszgorczyca.com

Tadeusz Nalepa w kalendarzu

opublikowano w dziale Polska

„Polskie Stowarzyszenie Bluesowe planuje wydać muzyczny kalendarz.” Taką informację podaliśmy pod koniec maja. Dziś już wiemy jak będzie wyglądała okładka wydawnictwa – ozdobi ją zdjęcie Tadeusza Nalepy (fot. Agencji SE/ East News). W kalendarzu, który przygotowywany jest z okazji Polskiego Dnia Bluesa znajdą się przede wszystkim zdjęcia młodych polskich bluesmanów, mozaika fotografii artystów prezentujących różne pokolenia, a także informacje o najważniejszych festiwalach i bluesowych stronach www.

Źródło: www.blues.org.pl

L.R. Phoenix & Mr. Mo’ Hell „Wrecked”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

O gwiazdach tegorocznej Rawy Blues pojawiło się na Blues.pl sporo informacji, ale fiński duet L.R. Phoenix & Mr. Mo’ Hell pozostał w cieniu bardziej uznanych kolegów – Roda Piazzy, Erica Sardinasa i Eden Brent. Warto to nadrobić, tym bardziej, że muzyka na płycie „Wrecked” zachęca do bliższego kontaktu.

Jaka to muzyka? Ano ani „lekka”, ani „delikatna” – wręcz przeciwnie. Jak przystało na skład, w którym komplet stanowią gitara i bębny, brzmienie jest surowe, żeby nie powiedzieć mocno pierwotne. To taki ekstremalny R.L. Burnside. Tu nie ma mowy o finezji, jest za to pulsujący rytm i gitarowe zagrywki, które szybko wgryzają się w ucho, stopniowo wędrując niżej, najpierw do jednej, potem do drugiej stopy. Trudno przy takim graniu nie potupywać ochoczo.

Dobra to prognoza sobotniego koncertu. Sądząc po zawartości albumu, panowie Phoenix i Mo’ Hell zrobią w Spodku trochę zamieszania.

Przemek Draheim

Wydawca: L.R. Phoenix & Mr. Mo’ Hell
Posłuchaj: www.myspace.com/lrphoenix

Warsaw Blues Night nr 37

opublikowano w dziale Polska

Pod znakiem harmonijki ustnej odbędzie się trzydziesta siódma edycja Warsaw Blues Night. 1 marca 2009 roku, w warszawskich Hybrydach wystąpi francuski mistrz harmonijki Greg Zlap, znany polskim fanom jako Greg Szlapczyński. Wraz ze swoją formacją promował będzie nową płytę „Road Movie(s)” – krążek inspirowany muzyką filmową, która przenosi słuchacza w świat bluesa i jazzu. Oprócz własnej formacji Gregowi towarzyszyć będą Magda Piskorczyk i Bartek Łęczycki. Rozgrzaniem publiczności zajmie się Bluesmaszyna, warszawski zespół pod wodzą Karola Lechowskiego.

Źródło: www.blues.waw.pl

Madeleine Peyroux tuż tuż

opublikowano w dziale Polska

Do jedynego polskiego koncertu Madeleine Peyroux (fot. strona domowa artystki) zostało niewiele czasu. Następczyni Billie Holiday, jak nazywają ją muzyczni dziennikarze, wystąpi 26 listopada w warszawskim klubie Palladium. Koncert promować będzie nowy album „Bare Bones”, ale pewnie w jego repertuarze znajdą się też starsze piosenki, jak choćby dostępna na youtube.com „You Gonna Make Me Lonesome When You Go”. Informacje dotyczące biletów znajdziecie na stronie organizatora występu, agencji New Music Art Production.

Źródło: www.newmusicart.pl

Wiosenne oszczędzanie, nr 2

opublikowano w dziale Świat

Nadarza się kolejna dobra okazja do skorzystania z walutowej karty kredytowej. Po chicagowskim Alligatorze wiosenne oszczędzanie ogłosiła francuska wytwórnia Dixiefrog. Bez względu na ilość zamówionych w ich internetowym sklepiku płyt, koszt przesyłki to zaledwie 3 euro dla zamówień europejskich i 5 euro dla wszystkich innych. Warto z tego skorzystać tym bardziej, że Dixiefrog wydał ostatnio kilka naprawdę interesujących albumów – od trzypłytowej kompilacji prezentującej dorobek Duke’a Robillarda, przez podwójny koncert Erica Bibba, po obszerną antologię prezentującą związki bluesa z muzyką amerykańskich Indian.

Źródło: www.bluesweb.com

Boogie Boys finalistami IBC

opublikowano w dziale Polska

International Blues Challenge to największy na świecie konkurs bluesowych zespołów. W jego tegorocznej edycji brały udział dwie polskie grupy, Boogie Boys i Chicago Blues Revue. Boogie Boys są pierwszym polskim zespołem, który dotarł do finałów imprezy. Gratulujemy, bo to duży sukces i dobra wróżba na przyszłość!

Źródło: www.blues.org

Siódme Bluesonalia w Koninie

opublikowano w dziale Polska

Od dwudniowego konkursu w latach dziewięćdziesiątych, kiedy nagrodą był występ na Rawie Blues, po klubowy przegląd tego, co w polskim bluesie ciekawe i twórcze. Historia Bluesonaliów w Koninie niewątpliwie jest interesująca. 28 listopada Bluesonalia odbędą się po raz siódmy – po reaktywacji w 2003 roku. Na scenie klubu Energetyk zagrają Kodexblues, Hokus & Bożena Mazur, Blues Doctors i Romek Puchowski (fot. strona domowa artysty). Lokalnym akcentem będzie występ grupy Blueska z Konina.

Źródło: www.kdk.konin.pl

Wygraj bilet na Toruń Blues Meeting 2009!

opublikowano w dziale Polska

Ciekawi, często nieznani w Polsce zagraniczni wykonawcy i gorąca atmosfera, w ramach której granice między fanami, a ich idolami praktycznie przestają istnieć. Te dwie cechy wyróżniają Toruń Blues Meeting na tle innych polskich bluesowych festiwali. W tym roku klubowa impreza toruńskiej „Od Nowy” świętować będzie swoje dwudzieste urodziny. 20 i 21 listopada wystąpią tam amerykański wokalista Big Daddy Wilson, brazylijski harmonijkarz Robson Fernandes, grecki band Down & Out, a także Paweł Szymański, Nocna Zmiana Bluesa, After Blues, Easy Rider, Mr. Blues, Blues Flowers i – po kilkuletniej przerwie – Dżem.

Wraz z organizatorami festiwalu przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest aż dziesięć biletów na pierwszy z festiwalowych dni!

Żeby zdobyć jeden z nich należy odpowiedzieć na pytanie: w jakim kraju ma swoją siedzibę wytwórnia Ruf Records będąca wydawcą nowej płyty Big Daddy Wilsona, „Love Is The Key”? Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do środy 18 listopada, do godziny 19:00. Dzień później ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Toruń Blues Meeting

Folk i blues w Bydgoszczy

opublikowano w dziale Polska

Blues & Folk Festival Bydgoszcz 2009 – pod takim hasłem, między 12 a 14 listopada odbędzie się w Bydgoszczy seria koncertów prezentujących różne oblicza bluesa i folku, od przedwojennego bluesa i akustycznej muzyki folkowej, po bluesa elektrycznego, blues-rocka i zydeco. Pierwszego dnia imprezy, w czwartek 12 listopada, w Sali APK Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy zagrają Yellow Cab i Index Blues. Dzień później, w Villi Secesja zaprezentuje się Zydeco Flow, a Jędrzej Kubiak przeprowadzi swoją „fingerstyle session”. Ostatniego dnia, w sobotę 14 listopada, na scenie klubu Lizard King pojawią się Grzegorz Tomaszewski & Double Six, Karolina Cygonek z zespołem i Kasa Chorych.

Źródło: www.bluesfestival.bydgoszcz.com

„Zadyszki” bluesowo-jazzowe

opublikowano w dziale Polska

Przypadające tradycyjnie w listopadzie Zaduszki muzyczne będą miały w Polkowicach bluesowo-jazzowy charakter. Na 7 i 8 listopada w Polkowickim Centrum Animacji planowane są koncerty pod wspólnych hasłem „Zadyszki Bluesowo-Jazzowe”. Sobotni wieczór wypełnią standardy bluesowe i kompozycje własne dwóch zespołów, Midnight Blues i Blue Machine. Gratką dla fanów jazzu będzie natomiast niedzielny koncert w wykonaniu Miśkiewicz/Majewski Quintet, podczas którego jazzmani wykonają najpiękniejsze kompozycje Krzysztofa Komedy.

Źródło: www.pca.pl

Winter już za tydzień!

opublikowano w dziale Polska

Pozostał dokładnie tydzień do pierwszego z dwóch polskich koncertów Johnny’ego Wintera (fot. strona domowa artysty). 16 listopada jeden z najważniejszych gitarzystów w historii bluesa zagra w Warszawie w klubie Progresja. Dzień później, 17 listopada, wystąpi w poznańskim klubie Eskulap. Szczegóły na temat dostępności biletów znaleźć możecie na stronie Agencji Ranus, czyli organizatora koncertów. W związku z koncertami Wintera prezentowaliśmy już kilka dostępnych na YouTube filmów z jego udziałem. Ta wersja „Mean Town Blues” z 1970 roku jest chyba najbardziej psychodelicznym z zamieszczonych tam klipów.

Źródło: www.ranus.pl

Śląska Grupa Bluesowa i blues pełen słońca

opublikowano w dziale Polska

„Pełnia słońca” to tytuł nowej płyty Śląskiej Grupy Bluesowej, której premiera odbędzie się na festiwalu Jesień z Bluesem. Longplay, na który złożyło się siedem kompozycji, przynosi materiał nagrany podczas dwóch koncertów w klubie Muzyczna Owczarnia w Szczawnicy-Jaworkach. Muzycy wydali płytę własnymi siłami, a tym samym możecie ją zdobyć przede wszystkim podczas ich koncertów.

Źródło: winder.art.pl

Pozdrowienia od Jasona Ricci

opublikowano w dziale Polska

Sympatyczne fotograficzne pozdrowienia dla Czytelników Blues.pl przyszły do naszej Redakcji od Jana Szczepańskiego i Jasona Ricci. Mieszkający w Niemczech polski harmonijkarz spotkał się z amerykańskim mistrzem podczas jego niemieckiego koncertu. Przy tej okazji Ricci bardzo żałował, że nie udało mu się wystąpić w Polsce. Może następnym razem będzie lepiej.

Źródło: www.sczepanski-music.de

Brian Kramer „Live at Club Stampen”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Żeby nie pisać zbyt wiele – to bardzo dobry album. Ci, którzy Briana Kramera słyszeli, czy to na żywo, czy tylko na płytach wiedzą dobrze, że traktuje bluesa z szacunkiem, ale raczej patrzy przed siebie, nie odwraca się na to, co było. Ten koncertowy krążek posiada wszystkie zalety jego poprzednich, studyjnych produkcji dając mu dodatkowo możliwość głębszego oddechu. O takim można śmiało mówić, bo średnia długość prezentowanych tu utworów znacznie przekracza tzw. przyjazne radiu trzy minuty. Zresztą, towarzyszący Kramerowi muzycy brzmią wspólnie wyjątkowo dobrze, więc i koncertowa prezentacja wydaje się być naturalną dla nich sytuacją. Wybór piosenek, sprawne muzykowanie i bawiąca się publiczność, a wszystko to w klimacie akustycznego bluesa, trudno chcieć więcej. Dla tych, którzy nie wierzą, że grając taką muzykę można być kreatywnym „Live At Club Stampen” będzie ciekawą lekcją.

Przemek Draheim

Wydawca: Brian Kramer
Posłuchaj: www.myspace.com/briankramerblues

Boogie Boys w Los Angeles

opublikowano w dziale Polska

Osiem koncertów i radiowy wywiad czeka na formację Boogie Boys (fot. strona domowa zespołu) w słonecznej Kalifornii. 15 stycznia trio rozpoczęło amerykańską trasę występem na konwencie NAMM Show, gdzie grali także Rick Estrin, Kim Wilson i Johnny Dyer. Jak się dowiedzieliśmy, Boogie Boys zostali zaproszeni przez Roda Piazzę do wspólnego jamu podczas niedzielnego koncertu artysty.

Źródło: www.boogieboys.pl

Aleja Gwiazd Polskiego Bluesa

opublikowano w dziale Polska

Na terenie ośrodka Wratislavia, nad Jeziorem Sławskim w malowniczym Radzyniu niedaleko Zielonej Góry, po raz drugi zorganizowany został festiwal „Las, Woda i Blues”. W jego trakcie, w miejscowości Sława otwarta została pierwsza Aleja Gwiazd Polskiego Bluesa. Rozpoczęła ją gwiazda Tadeusza Nalepy (fot. Irek Graff). Przy dwóch następnych, w sobotę 3 maja 2008 roku swe dłonie odcisnęli Magda Piskorczyk i Sławek Wierzcholski. Uroczystości towarzyszyła parada samochodów Volkswagen Garbus.

Zmarł Willie Mitchell

opublikowano w dziale Świat

Smutna wiadomość przekazały wczoraj amerykańskie agencje informacyjne. 5 stycznia, w wieku 81 lat, zmarł w Memphis Willie Mitchell (fot. Nikki Boertman) – twórca legendarnego brzmienia soulowej wytwórni Hi Records. Był trębaczem, ale w historii muzyki zapisał się przede wszystkim jako producent, który uczynił gwiazdy z takich wokalistów jak Ann Peebles, Otis Clay, O.V. Wright czy Al Green. Soulu Willie Mitchella posłuchać możecie na youtube.com, ot choćby w dostępnej tam kompozycji „The Champion (Part 1)”.

Źródło: www.commercialappeal.com

Peder af Ugglas
„Autumn Shuffle”,
„Beyond”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wciągająca, rozmarzona, intensywna, a do tego odkryta przez zupełny przypadek. Te kilka słów dobrze oddaje ducha muzyki Pedera af Ugglasa – trochę tajemniczego szwedzkiego gitarzysty z charakterystycznymi pomarańczowymi okularami na nosie i elektryczną gitarą National na kolanach. Mówię „tajemniczego”, bo to postać spoza muzycznego mainstreamu. Zresztą, jeśli wnioskować po komentarzach na muzycznych forach, Ugglas bardziej niż melomanom znany jest audiofilom zainteresowanym wyciśnięciem ze swojego sprzętu odsłuchowego stu procent jego możliwości. Słuchając „Autumn Shuffle” i „Beyond” nietrudno to zrozumieć. Obie płyty – firmowane znaczkiem cenionej w audiofilskim świecie wytwórni Opus 3 – brzmią fenomenalnie. Dźwięk ma odpowiednią masę i w przeciwieństwie do większości współczesnych nagrań nie jest skompresowany, a wręcz przeciwnie, otoczony powietrzem zdaje się wypływać z głośników pokazując przy tym całe bogactwo barw. I znowu, opis nieco malarski, ale do muzyki Ugglasa pasuje. Tylko co to za muzyka? Atmosfera całości wskazuje na bluesa, improwizacje odwołują się do jazzu, gitarowe brzmienia przypominają gospel. Tak wiele elementów spiąć może w jedno tylko sprytny termin roots – korzenne granie.

Tak też rozpoczyna się „Autumn Shuffle”. Mięsisty, rozlany slide rozgrzewa się leniwie. Po chwili dołącza do niego głęboki bas, perkusja wybijająca jednostajny rytm i delikatna mgiełka akordeonu – jakby nieśmiało, w tle. Bardziej pewne siebie jest wtórujące gitarze elektryczne piano. Mijają minuty, atmosfera gęstnieje, muzycy zapraszają w podróż.

O ile w przypadku wielu płyt warto wypunktować tylko najciekawsze momenty, tu – dla pełnej jasności – trzeba by napisać o każdym z utworów wspominając także o tym, w jakiej kolejności następują po sobie, jak jedne zaostrzają apetyt na drugie. I tak ascetyczny „Passion” pozwala się wyciszyć po funkującym „Central South”, a przynoszący obraz pulsującego życiem miasta, jazzujący „Stockholm” z saksofonem prowadzącym dialog z gitarą przygotowuje słuchacza na pierwotny w formie „Passing By”. Ten ostatni brzmi trochę jak rozłożony na czynniki pierwsze „Ten Milion Slaves” Otisa Taylora z pełną drive’u gitarą slide i wyjątkowo mocno przesterowaną harmonijką. Zamykający krążek „A Hymn”, kojarzący się bardzo z filmowymi ilustracjami Ry Coodera, jest jak delikatne przebudzenie po pięknym śnie i zachęta do tego, aby bez zwłoki sięgnąć po drugi z albumów, „Beyond”. A tam lirycznego snu ciąg dalszy.

Zaczyna się od samotnego elektrycznego piana, jakby ktoś dopiero szukał tych właściwych dźwięków. Gdy pałeczki perkusji uderzają w talerz rozpoczyna się muzyka, a wraz z nią jedna z najładniejszych gitarowych zagrywek, pełna prostych pociągnięć gitary slide, pełna klasy i smaku. Delikatność tytułowego „Beyond” kontruje „Exile” – najbardziej mroczny numer na płycie mający ciężki, wręcz klaustrofobiczny charakter. Na coś takiego trudno nie zwrócić uwagi.

Może kiedyś Peder af Ugglas osiągnie status wspomnianego już Coodera czy innego malarza slide’owych nastrojów, Dereka Trucksa. Oby, bo jego muzyka naprawdę otwiera uszy.

Przemek Draheim

Wydawca: Opus 3
Posłuchaj: www.myspace.com/pederafugglas

Snowy White w Blue Note

opublikowano w dziale Polska

Już 10 maja 2009 roku fanów blues-rocka czeka jedyny w Polsce koncert Snowy White’a. Gitarzysta i wokalista znany jest m.in. ze współpracy z grupą Thin Lizzy i tras koncertowych z członkami zespołu Pink Floyd. Koncert, który odbędzie się w poznańskim klubie Blue Note jest częścią trasy promującej najnowszą płytę artysty, „In Our Time Of Living” – krążek, którego premierę przewidziano na kwiecień.

Źródło: www.ranus.pl

Blues pod choinkę w Warszawie

opublikowano w dziale Polska

Zbliżają się Święta, czyli czas prezentów. Warszawski Dom Kultury Rakowiec podaruje swoim bywalcom bluesa. 19 grudnia, w ramach imprezy „Blues pod choinkę”, zagrają tam stołeczny Crossroads i kończący prace nad debiutanckim albumem Hoodoo Band. Dzień później, 20 grudnia, publiczności zaprezentuje się J.J. Band.

Źródło: www.rakowiec.art.pl

Józefów pamięta o Nalepie

opublikowano w dziale Polska

Józefów, miasto położone między Warszawą a Otwockiem, przez blisko czterdzieści ostatnich lat życia Tadeusza Nalepy było miejscem, w którym mieszkał i tworzył. Na początku 2009 roku, przy tamtejszym Miejskim Ośrodku Kultury, zawiązał się komitet organizacyjny, którego zadaniem były prace nad koncepcją i organizacją cyklu imprez bluesowych pod wspólną nazwą „Lep na Bluesa – Festiwal Bluesowy im. Tadeusza Nalepy, Józefów 2009”. O pierwszych efektach pracy komitetu, w skład którego weszli między innymi Piotr Nalepa, Grażyna Dramowicz-Nalepa i Bogdan Loebl będziecie mogli przekonać się 8 maja podczas konkursu dla bluesowych gitarzystów. Zwieńczeniem festiwalu – 21 czerwca – będzie Dzień Finałowy, w czasie którego publiczności zaprezentują się zespoły Devil Blues, Free Blues Band, Slow Ride i Piotr Nalepa Breakout Tour, a także zaproszeni na tę okazję Tomasz Szukalski, Michał Kielak, Wojciech Karolak i inni.

Źródło: www.mokjozefow.pl

Tribute 2 Miles

opublikowano w dziale Polska

Marcus Miller, Wayne Shorter i Jimmy Cobb to oczywiście jazzowe nazwiska, ale trudno, żeby taka konfiguracja nie zainteresowała bluesfanów. Z inicjatywy agencji Adamiak Jazz, 4 listopada ci panowie wystąpią na warszawskim Torwarze prezentując projekt „Tribute 2 Miles” (fot. strona domowa artysty) – ukłon w stronę mistrza jazzu. Na całość złożą się trzy odsłony. Pierwsza to hołd dla najsłynniejszej płyty Davisa „Kind of Blue” z 1959 r. W roli głównej wystąpi w niej perkusista Jimmy Cobb wraz z plejadą gwiazd jazzu akustycznego. Drugi projekt to kwartet jednego z najwybitniejszych dziś saksofonistów świata, czyli Wayne’a Shortera, jednej z najważniejszych postaci, jakie spotkał Miles w swoim życiu artystycznym. Na koniec ostatni etap twórczości bohatera wieczoru, czyli „Tutu” – utwory z tej płyty przypomni Marcus Miller.

Źródło: www.adamiakjazz.pl

Nowe płyty Delta Groove

opublikowano w dziale Świat

Dopiero co recenzowaliśmy dwa ostatnie wydawnictwa z katalogu wytwórni Delta Groove Productions, a już dotarły do nas informacje o kolejnych zapowiadanych przez nią albumach. 16 czerwca kalifornijska firma przypomni się amerykańskim melomanom dwoma nowymi płytami. Pierwszą – „Superhero” – w nowej dla siebie wytwórni zadebiutuje Candye Kane, która niedawno stoczyła heroiczną walkę z rakiem trzustki. Drugi longplay przygotowuje Rod Piazza. Obok nowych kompozycji krążek „Soul Monster” – trzeci w jego dorobku z logo Delta Groove, a dwudziesty czwarty w ogóle – zawierać ma wyraźne ukłony w stronę takich tuzów bluesowej harmonijki jak George „Harmonica” Smith, Little Walter, Jimmy Reed czy Slim Harpo.

Źródło: www.deltagrooveproductions.com

Kolbudy Blues

opublikowano w dziale Polska

Druga połowa października rozpocznie się w Kolbudach w województwie pomorskim pod znakiem bluesa. 16 i 17 października w Sali Koncertowej Urzędu Gminy Kolbudy odbędzie się mini-festiwal bluesowy. Pierwszy wieczór należeć będzie do zespołu Blue Sounds. Drugiego dnia zaprezentują się publiczności grupy Graf Hotel i Kasa Chorych oraz gość specjalny koncertu, Jerzy Styczyński z zespołu Dżem.

Źródło: www.kolbudy.gd.pl

Derek Trucks w Paryżu

opublikowano w dziale Świat

O tym, ile energii mają w sobie koncerty zespołu Dereka Trucksa (fot. Bogdan Czura) mogliśmy się przekonać w czasie jego wizyty w Polsce. Koncerty, które gitarzysta daje za granicą także trzymają wysoki poziom. Dowodem niech będzie relacja z paryskiego występu The Derek Trucks Band, którą dla Blues.pl przygotował Bogdan Czura:

30 kwietnia w sali kameralnej teatru Alhambra położonego przy Place de la Republique, czyli w samym sercu Paryża, odbył się koncert Dereka Trucksa i jego znakomitego zespołu. Niewielka salka starego, lecz zupełnie odnowionego teatru wypełniła się po brzegi na kilka minut przed godziną 20:00. Jak wiadomo fanom Dereka nie od dziś, muzyk rozpoczyna swoje koncerty z zegarkiem w ręku i nie inaczej było tym razem, bo punktualnie o 20:00 z rogatego Gibsona SG popłynęły pierwsze slide’owe dźwięki. Koncert trwał około 120 minut i składał się z dwóch setów. Zbawienna okazała się dwudziestominutowa przerwa, bo pozwoliła na konieczne zresetowanie się przed drugim starciem, gdyż emocje u wszystkich bez wyjątku sięgnęły zenitu i zwyczajnie nie wystarczyło by miejsca na nowe. Jak nie trudno było zauważyć, tą wspaniałą publiczność stanowiła głównie młodzież po czterdziestce, a nawet zaryzykowałbym statystykę, że w wieku allmanowskim, co chyba jest już dziś standardem dla tego typu koncertów, zważywszy na sformatowanie nastoletnich gustów przez hip-hop. Po ubiegłorocznym koncercie Dereka, który odbył się w sali Le Trabendo w parku La Villette byłem co prawda przygotowany na koncentrację pozytywnych emocji, ale w najśmielszych oczekiwaniach nie sądziłem, że można zagrać jeszcze piękniej. Już tamten koncert wydawał mi się  niedoścignionym wzorcem na miarę eksponatów zgromadzonych w Sevres pod Paryżem i śniadania z Carlą Bruni. Jednak występ promujący płytę „Already Free” po prostu poraził mnie formą! Nieziemska, soulowa barwa wokalna Mike’a Mattisona; diablo-skutecznie swingująca sekcja rytmiczna w osobach Yonrico Scotta (perkusja) i Todda Smallie’a (bass); perkusyjne ozdobniki Count M’Butu i ta genialna gra pianisty Kofi Burbridge’a… To machina pod naporem której trudno nie skapitulować. Panie i Panowie, to killer-blues z przyszłości! Solo na flecie Kofiego w utworze „Mahjoun/Greensleeves” mogłoby nawet zmiękczyć niezłomnego ducha wielkiego wodza Indian Chiricahua – Geronimo. W tej kompozycji, na samym początku, odnotowałem sympatyczną wpadkę. Otóż Count M’Butu, który rozpoczął utwór krótką rytmiczną improwizacją na kongach zgubił swój ogromny pierścień, który zważywszy na jego rozmiar zdawał się nie tylko hamować jego szybkie przebiegi, ale w tej konkretnej chwili zauważalne osłabił rytm. Z odsieczą przybył czujny – mimo zaawansowanego wieku – Yonrico Scott, który nie czekając na przyzwolenie szefa, z marszu sypnął soczystym tremolo na werblu, co skutecznie zatuszowało walkę z zsuwającym się pierścieniem. Całe zajście wywołało przyjazny śmiech na sali zainicjowany zresztą przez samych muzyków, których najwyraźniej też rozbawiło całe to nieporadne zdarzenie. Koncert trwał dokładnie dwie godziny i piętnaście minut – nie licząc przerwy –  i zakończył się owacją widowni. Nawet trzykrotne bisy nie udobruchały pokolenia, które mając wciąż w pamięci kultowe koncerty braci Allmanów domagało się, aby Derek pozostał w Paryżu na stałe. Niestety, ta nieznośna cisza, która dopadła nas po trzecim bisie nie dość, że osierociła nasz apetyt na więcej, to jeszcze sprowokowała bezkres niedosytu, z którym przyjdzie nam się zmierzyć w nadziei na rychłe spotkanie ze sztuką The Derek Trucks Band.

Bogdan Czura, Paryż 2009

P.S. Jedyna negatywna strona koncertu grupy Trucksa – jeśli tak można powiedzieć – to fakt, że przez kilka następnych dni nie byłem w stanie wysłuchać żadnej innej płyty.

Ostrowski John Scofield

opublikowano w dziale Polska

Z odważnym muzycznie projektem The Piety Street Band pojawi się w Polsce John Scofield. Mistrz jazzowej gitary zagra 9 listopada w Ostrowie Wielkopolskim, w ramach cyklu „Jaz w Muzeum”. Bluesfanom radzimy zwrócić szczególną uwagę na gentlemanów, z którymi na scenie pojawi się Scofield. Wszyscy trzej to specjaliści od brzmień Nowego Orleanu – na basie zagra George Porter Jr., jedna z amerykańskich ikon tego instrumentu; organami Hammonda operować będzie John Cleary, występujący wcześniej w zespołach Johna Mooney’a czy Bonnie Raitt; na perkusji zagra natomiast Terrence Higgins, związany z grupą The Dirty Dozen Brass Band.

Źródło: www.jazzwmuzeum.art.pl

Urodziny Chico Chisma

opublikowano w dziale Świat

Gdyby żył 23 maja obchodziłby urodziny. Chico Chism (fot. strona myspace artysty), bo to o nim mowa, znany był przede wszystkim jako ostatni perkusista Howlin’ Wolfa, który w 1986 roku osiadł w Phoenix w Arizonie i stał się mentorem tamtejszej bluesowej społeczności. Z tej okazji, w klubie Rhythm Room Boba Corritore, odbędzie się specjalny koncertowy wieczór poświęcony pamięci Chisma. Obok właściciela klubu na scenie pojawi się zespół The Flamekeepers – ostatnia grupa, do której należał Chico, Dave Riley, a także miejscowi, związani z osobą Chisma muzycy.

Źródło: www.bobcorritore.com

Wygraj zaproszenie na Jimiway!

opublikowano w dziale Polska

Mieszanka bluesa, muzyki gospel, soulu i rock’n’rolla w wykonaniu Sharrie Williams oraz osty blues-rock Philipa Sayce’a to dwa najważniejsze powody, dla których 23 i 24 października warto pojawić się w Ostrowie Wielkopolskim na tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival.

Wraz z organizatorami festiwalu przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie na oba festiwalowe dni!

Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jaki tytuł nosi płyta Philipa Sayce’a, którą wydała w Europie wytwórnia Provogue Records? Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 18 października, do godziny 19:59. Dzień później ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Various Artists
„Indian Rezervation – Blues and More”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

O ile za sprawą popularnych filmów samych północnoamerykańskich Indian znamy całkiem dobrze – a przynajmniej tak się nam wydaje, o tyle ich muzyczna tradycja, a jeszcze bardziej muzyczna współczesność, to dla większości Europejczyków obszar tajemnicy. Okazuje się jednak, że warto ją rozwikłać, bo kryje w sobie niesamowite dźwięki. Album „Indian Rezervation – Blues and More” (fot. www.magazine-audio.com) pokazuje to jak na dłoni. Wydała go francuska wytwórnia Dixiefrog, jedna z najciekawszych europejskich firm wydawniczych zajmujących się bluesem i muzyką z bluesem bliżej lub dalej związaną. Obok właściciela wytwórni, wielką rolę w powstaniu tego wyjątkowego albumu odegrał jego bliski współpracownik, Guy Fay, zwany „L’Americain” ze względu na swoje częste podróże do Stanów Zjednoczonych. „Indian Rezervation” to owoc jego prawie dwuletniej pracy badacza etnologa i muzykologa, przemierzającego prerie USA i terytorium Kanady w poszukiwaniu interesujących artystów, mających do opowiedzenia niebanalne historie.

Album przynosi trzy płyty, a na nich ponad 3 godziny muzyki, 30 minut filmów wideo, 33 wykonawców, 48 piosenek i dokładnie tyle samo stron w bogatej w informacje książeczce albumu. To pięknie wydana kompilacja, jedna z tych, które aż chce się mieć, no i słuchać, bo w końcu o to chodziło zarówno wydawcy, jak i artystom biorącym udział w projekcie. Zgodnie z zamysłem twórców „Indian Rezervation” to album, który pokazuje współczesne realia muzyki amerykańskich Indian, a także jej wpływ na Amerykańską muzykę w ogóle i bluesa w szczególności. O tym wpływie można zresztą przeczytać w książeczce płyty, w eseju napisanym przez Elaine Bomberry – zdobywczynię kilku prestiżowych, bluesowych wyróżnień i producentkę telewizyjnej serii „Rez Blues” pokazującej bluesa granego przez rdzennych Amerykanów. Takich choćby jak należący do plemienia Cree Art Napoleon i będący Komanczem Darryl Tonemah.

Jednym z artystów, którzy na tym potrójnym longplay’u przypadli mi szczególnie do gustu jest Derek Miller. Młody, ale utalentowany, bo za autorską płytę „Dirty Looks” nagrodzono go statuetką Juno Award, czyli swego rodzaju kanadyjskim, bluesowym Oskarem, odpowiednikiem amerykańskiej Blues Music Award. Francuska składanka przynosi trzy utwory w jego wykonaniu. Dwa z nich są szczególnie urokliwe: klasyczny „Mystery Train” i własny „Devil Come Down Sunday”, będący ukłonem w stronę takich bluesowych legend jak Robert Johnson czy Tommy Johnson, a więc bluesmanów, którzy jak głoszą podania zaprzedali duszę diabłu w zamian za wyjątkowe talenty. Derek także stawił czoła własnym, wewnętrznym demonom, głównie na polu różnego rodzaju uzależnień, z którymi udało mu się skończyć dzięki muzyce i – jak sam mówi – zrozumieniu siły własnego ludu. Słuchając tych ognistych piosenek trudno w tę siłę wątpić. Takiego blues-rocka nie powstydziłby się Joe Bonamassa.

Ciekawych nazwisk jest tu więcej. George Leach na przykład, to młody kanadyjczyk o wielu talentach – po pierwsze telewizyjny aktor, po drugie singer/songwriter a więc ktoś, kto pisze i wykonuje własne piosenki, często bliskie bluesowi. Ta którą zagrał na „Blues and More” nosi tytuł „Indian Blues” i przynosi pełne niepokoju brzmienie gitary slide i to nie zwykłej, a takiej o podwójnym gryfie, na jakiej kiedyś grywał na przykład Earl Hooker. Jim Boyd z kolei to artysta doświadczony, mający na koncie aż jedenaście albumów, w dużej mierze traktujących o codziennym życiu Indian. Taką tematykę ma utwór „Inchelium”, opowiadający prawdziwą historię wybudowanej tuż przed drugą wojną światową tamy Grand Culee, która zablokowała rzeczną migrację łososia i w ten sposób zmieniła tradycyjny styl życia tamtejszych rybaków.

Nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej artystce, która także wypowiada się w przedmowie albumu, i która bardzo przyczyniła się do jego powstania. Pura Fe, Indianka z plemienia Tuscarora. Pamiętam, że kiedy wpadła mi w ręce jej pierwsza wydana przez Dixiefrog płyta byłem i zaskoczony i oczarowany. Ot niewiadomo skąd pojawiła się kobieta o genialnym głosie, miejscami zbliżonym nastrojem do głosu Evy Cassidy i wyjątkowej umiejętności gry na gitarze techniką slide. Piękne to połączenie, a przez swoje etniczne odniesienia na tej płycie jak najbardziej na miejscu. Szkoda, że takiej muzyki nie słyszy się na co dzień, bo to fascynujący świat. I kulturowo, i muzycznie. Z pewnością warto poznać ten album.

Przemek Draheim

Wydawca: Dixiefrog
Posłuchaj: www.bluesweb.com

Czat z Kasą Chorych

opublikowano w dziale Polska

Internetowe czaty z bluesowymi wykonawcami w roli gości specjalnych zmieniają się powoli z egzotycznej ciekawostki w rzecz najnormalniejszą pod słońcem. Po Magdzie Piskorczyk i Sławku Wierzcholskim, do udziału w czacie Wirtualnej Polski zaproszeni zostali zdobywcy pierwszego w historii bluesowego Fryderyka, zespół Kasa Chorych (fot. Andrzej Staszok, strona domowa zespołu). Czat z Kasą odbędzie się w piątek, 22 maja o godzinie 12:00, ale już dziś zadawać możecie pytania, na które będą odpowiadać członkowie grupy.

Źródło: www.czat.wp.pl

Ścigani – kolejny odcinek

opublikowano w dziale Polska

Piątek, godzina 22:30, Program 2 Telewizji Polskiej – taki zestaw informacji od kilku tygodni kojarzy się przede wszystkim z zespołem Ścigani (fot. strona domowa zespołu) występującym w popularnej audycji Hit Generator. 15 maja zobaczycie tam Ściganych po raz kolejny. Żeby głosować na piosenkę „Uwierz mi, chociaż raz” możecie wysyłać SMSy o treści 2 pod numer 7350.

Źródło: www.hitgenerator.pl

Bluesmani w nagrodzonym filmie

opublikowano w dziale Świat

„Światowej sławy muzyk, którego płytowy debiut był wielkim sukcesem, wycofuje się z muzycznej branży i wraca do rodzinnego miasteczka po tym, jak jego druga płyta okazuje się komercyjną porażką. Tam spotyka dawno niewidzianego przyjaciela, syna punk-rockowej legendy, który pracuje jako nauczyciel muzyki w miejscowym gimnazjum. Spotkanie sprawia, że przyjaciele wracają pamięcią do młodzieńczych marzeń i analizują wybory, jakich dokonali w życiu. Niedługo potem, w towarzystwie grupy niesfornych muzyków ruszają w podróż trasą historycznej szosy 66. Trasą, która każe im rozliczyć się z przeszłością i stawić czoła przeznaczeniu…”. Tak pokrótce rysuje się fabuła filmu „The Perfect Age of Rock’n’ Roll” w reżyserii Scotta D. Rosenbauma, który na tegorocznym Newport Beach Film Festival otrzymał nagrodę dla „Niepospolitego Osiągnięcia Filmowego”. W obrazie grają m.in. Peter Fonda i Billy Dee Williams. W ścieżce dźwiękowej słychać kompozycje Roberta Johnsona, Howlin’ Wolfa i grupy Canned Heat. Co więcej jedna ze scen ma miejsce w bluesowym juke joincie. To w niej uczestniczą wspomniani w tytule notatki bluesmani – Hubert Sumlin, Pinetop Perkins, Bob Stroger i Sugar Blue (fot. oficjalna strona filmu). Więcej kadrów z bluesowej sceny, biografie bluesmanów i odrobinę ciekawego materiału dźwiękowego znaleźć możecie w witrynie „The Perfect Age of Rock’n’ Roll”.

Źródło: www.theperfectageofrocknroll.com

Jorma Kaukonen i gitarowe warsztaty

opublikowano w dziale Świat

Chris Smither, Fiona Boyes, Eric Bibb, Spencer Bohren, Roy Book Binder i Tommy Emmanuel to tylko niektórzy z gitarzystów, jakich spotkać można na organizowanych przez Jormę Kaukonena (fot. strona domowa artysty) gitarowych warsztatach. Na położonym w Ohio ranczu Fur Peace należącym do jednego z założycieli The Jefferson Airplane i grupy Hot Tuna młodzi gitarzyści będą mieli okazję poznać tajniki akustycznego bluesa, muzyki country, folku i gospel. Przy takim zagęszczeniu utalentowanych wykładowców nie powinno to być trudne. Najbliższa edycja warsztatów rozpocznie się 29 maja.

Źródło: www.furpeaceranch.com

Emil & The Ecstatics „Bit By Bit”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Jeden z najciekawszych bandów na europejskiej rootsowej scenie. Takie określenie przy szwedzkiej grupie Emil & The Ecstatics nikogo już nie dziwi – dwoma dotychczasowymi płytami pokazali wyraźnie na co ich stać. Teraz przyszła pora na trzeci album, tym razem z logo belgijskiej wytwórni Naked Productions na okładce. Co to za muzyka? Ujmijmy to tak… Gdyby zespół młodego Little Miltona – oczywiście przy aplauzie ubranych w wełniane sweterki rozbawionych nastolatków – zaprosił na ciasną scenę młodego Otisa Rusha, mogłoby to brzmieć jak muzyka Emila i jego Ekstatyków. Klasyczny blues przywodzący na myśl wyraźne skojarzenia z latami pięćdziesiątymi i sześćdziesiątymi miesza się tu z rhythm’n’bluesem w stylu Jackie’go Wilsona i odrobiną wczesnego soulu. Nie brakuje hammondowych poślizgów najwyższej próby, ale najbardziej rzuca się w uszy gitara. Wysmakowana i utrzymana w tradycyjnym stylu przypadnie do gustu tym wszystkim, którzy częściej niż do płyt Stevie Ray Vaughana sięgają po skromny dorobek Hollywood Fatsa. Gdy do instrumentalnych popisów i stylistycznych delicji dodamy dobry głos lidera i czternaście autorskich kompozycji, dostaniemy kolejny udany longplay w dorobku znakomitego zespołu.

Przemek Draheim

Wydawca: Naked Productions
Posłuchaj: www.myspace.com/ecstatics

Muzyczne wydanie Southern Cultures

opublikowano w dziale Świat

Imponująca liczba aż dwustu siedemdziesięciu pięciu wspomnianych wykonawców, osiemdziesiąt – głównie czarno-białych – historycznych fotografii, cztery listy typu „najlepsi z najlepszych” i darmowa płyta kompaktowa z dwudziestoma utworami to zawartość muzycznego wydania pisma Southern Cultures – periodyku wydawanego przez Centrum Studiów Nad Amerykańskim Południem Uniwersytetu Północnej Karoliny. Interesujące wywiady, opinie fachowców dotyczące bluesa, jazzu, rock’n’rolla czy muzyki country i piosenki, które trudno spotkać gdzie indziej. To wszystko z pewnością zainteresuje ciekawych historii melomanów, tym bardziej, że cena numeru to tylko $9.95.

Źródło: www.southerncultures.org

Paice na koncercie i konferencji

opublikowano w dziale Polska

6 listopada w Bydgoszczy i 7 listopada w Szczecinie, w towarzystwie grupy Free Blues Band, wystąpi Ian Paice – perkusista legendarnego Deep Purple. O tym informowaliśmy już jakiś czas temu. Warto dodać, że przed koncertem w szczecińskim Free Blues Clubie, między godziną 17:00 a 18:00, odbędzie się konferencja prasowa z udziałem artysty. Po koncercie, około godziny 23:00, Paice spotka się z zebranymi w klubie fanami.

Źródło: www.freebluesclub.pl

Wrocław Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Ostatni czwartek października będzie miał we Wrocławiu mocno bluesową oprawę. 29 października w Klubie Muzycznym Liverpool odbędzie się tegoroczna edycja Wrocław Blues Festival. Na scenie pojawią się Birma Blues Band, Joint Venture, Hoodoo Band, Wanted Friends i Whitemilk. Jak zwykle, po festiwalowych koncertach odędzie się jam session z udziałem występujących wcześniej muzyków i publiczności. Kilka dni później, w niedzielę 1 listopada, w podobnym składzie odbędą się we wrocławskim Liverpoolu blues-rockowe Zaduszki.

Źródło: www.liverpool.wroclaw.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Jimiway!

opublikowano w dziale Polska

Płyta Philipa Sayce’a, którą wydała w Europie wytwórnia Provogue Records nosi tytuł „Peace Machine” – na taką odpowiedź w konkursie przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów Jimiway Blues Festival czekaliśmy przez tydzień. Pytanie nie było trudne, więc prawidłowych odpowiedzi przyszło wiele, ale szczęście w losowaniu miała tylko jedna osoba. Jedno podwójne zaproszenie na oba festiwalowe dni otrzymuje:

  • Krzysztof Witkowski, Tarnobrzeg

Gratulujemy i życzymy dobrej zabawy z muzyką Philipa Sayce’a i Sharrie Williams, czyli gwiazd tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival, która odbędzie się 23 i 24 października w Ostrowie Wielkopolskim.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Poezja, muzyka i Andrzej Dorobek

opublikowano w dziale Polska

„Poeta, znawca muzyki, anarchista” – tymi słowami jeden z recenzentów Miesięcznika Literackiego „Akant” określił Andrzeja Dorobka (fot. archiwum własne), znanego melomanom choćby z publikacji na łamach czasopisma Jazz Forum. W czwartek 7 maja, w Studenckim Klubie Pracy Twórczej „Od Nowa” w Toruniu, a więc w miejscu związanym mocno tak z poezją, jak i z muzyką – to w „Od Nowie” pierwsze próby miała Republika i to w niej odbywa się festiwal Toruń Blues Meeting – Dorobek zaprezentuje swój nowy zbiór wierszy, „Śpiewnik songbook”. Prezentacja będzie miała formę audycji poetycko-muzycznej i jak zapowiada autor, nie zabraknie w niej ciekawych, często mało znanych dźwiękowych fragmentów.

Źródło: www.odnowa.umk.pl

Koncerty Wintera coraz bliżej

opublikowano w dziale Polska

Niecały miesiąc pozostał do dwóch polskich koncertów jednego z najważniejszych bluesowych gitarzystów wszechczasów! Johnny Winter (fot. strona domowa artysty), bo to o nim mowa, odwiedzi Polskę w połowie listopada. 16 listopada zagra w Warszawie w klubie Progresja, zaś dzień później, 17 listopada, wystąpi w poznańskim klubie Eskulap. Szczegóły na temat dostępności biletów znaleźć możecie na stronie Agencji Ranus, czyli organizatora koncertów. Zachętą do spotkania z Winterem na żywo niech będzie dostępny w serwisie YouTube archiwalny film nagrany w 1970 roku przez duńską telewizję – to bluesowy Johnny Winter w całej okazałości.

Źródło: www.ranus.pl

Bluesyou.com

opublikowano w dziale Świat

W wyniku ustaleń po drugiej Europejskiej Konferencji Bluesowej w norweskim Notodden utworzono stronę internetową European Blues Union zawierającą informacje na temat bluesa w kilkunastu krajach Europy. Każdy kraj mam swoją podstronę. Wersja polska została opracowana, przygotowana i umieszczona w serwisie przez Bogdana Topolskiego – twórcę Suwałki Blues Festival.

Źródło: www.bluesyou.com

Marcia Ball na Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

„Wspaniale jest być częścią festiwalu, który już 30 lat pomaga propagować bluesa i budować jego historię” – tak o Rawa Blues Festival mówi Marcia Ball (fot. strona domowa Alligator Records), która 8 października wystąpi w katowickim Spodku. Jako ośmiokrotna laureatka Blues Music Awards i czterokrotnie nominowana do nagrody Grammy, Ball jest jedną z najpopularniejszych bluesowych wokalistek w Stanach Zjednoczonych. Jej koncert w ramach obchodów czterdziestych urodzin wytwórni Alligator Records będzie jednocześnie jej własnym jubileuszem – jej współpraca z Alligatorem trwa już 10 lat.

Źródło: www.rawablues.com

Los Agentos na Blues Aperitiv

opublikowano w dziale Polska

Jak poinformował nas Robert Lenert, duży sukces w konkursie Blues Aperitiv w czeskim Šumperku wyłaniającym uczestników festiwalu Blues Alive osiągnął jedyny polski zespół biorący udział w finale eliminacji, formacja Los Agentos (fot. www.musicphotonews.com). Grupa, jako jedyna z finalistów, została wytypowana do występu w głównym koncercie Blues Alive, który przewidziano na listopad. Los Agentos zagra w ramach festiwalu zarówno w  Šumperku, jak i w Chorzowie.

Źródło: www.robertlenert.com

Zagraniczne gwiazdy Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Prawdopodobnie jeszcze w marcu ruszy sprzedaż biletów na tegoroczną, 33. edycję Rawa Blues Festival. Już teraz wiadomo jakich atrakcji można się spodziewać – Irek Dudek, dyrektor Rawa Blues Festival, ujawnił część wykonawców, których 5 października usłyszymy w katowickim Spodku. Na Rawie zagra aż dwójka nominowanych do tegorocznej nagrody Grammy w kategorii „Najlepszy Bluesowy Album” – zespół Heritage Blues Orchestra i wokalistka, gitarzystka i autorka piosenek Ruthie Foster (fot. strona domowa artystki). W Spodku wystąpi też kalifornijski kwartet The Stone Foxes i znany polskiej publiczności Otis Taylor, którego nowy album ukazał się właśnie nakładem prestiżowej wytwórni Telarc.

Źródło: www.rawablues.com

Blue Sounds w Radiu Dla Ciebie

opublikowano w dziale Polska

W czwartek 11 kwietnia, po godzinie 18:00, w ramach koncertowego cyklu Radia Dla Ciebie, na antenie pojawi się zespół Blue Sounds (fot. strona domowa artystów). Antenowy występ zapowiadać będzie drugi album w dorobku Blue Sounds. Na płycie „Karuna”, jak i na promującym ją koncercie, znajdzie się całkowicie autorski materiał z polskimi tekstami, które – jak mówią wykonawcy – „traktują o kondycji człowieka współczesnego, uwikłanego w zło, słabego i zagubionego, dla którego ucieczką od zepsucia i powrotem do samego siebie jest miłość”. Szczegóły dotyczące częstotliwości i możliwości internetowego odsłuchu Radia Dla Ciebie znajdziecie na stronie rozgłośni.

Źródło: www.rdc.pl

Arthur Adams na Warsaw Blues Night! Wygraj zaproszenie na Blues.pl

opublikowano w dziale Polska

22 kwietnia, w warszawskim klubie Hybrydy, odbędzie się 51 edycja Warsaw Blues Night, będąca jednocześnie pierwszym z wydarzeń odbywających się w ramach obchodów jubileuszu dziesięciolecia cyklu. Na jedynym koncercie w naszym kraju, zaprezentuje się tam amerykański wokalista i gitarzysta Arthur Adams (fot. strona domowa artysty). Muzyczny wieczór w Hybrydach rozpocznie Ida Zalewska wykonując materiał z albumu „As Sung By Billie Holiday”.

Razem z organizatorami Warsaw Blues Night przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa podwójne zaproszenia do Hybryd! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „jak się nazywa album, który Arthur Adams nagrał dla kalifornijskiej wytwórni Delta Groove Productions”?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do czwartku 19 kwietnia, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Various Artists „Soul – The Collection”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Trzy płyty wypełnione sześćdziesięcioma znakomitymi utworami ze złotej ery klasycznego soulu złożyły się na album „Soul – The Collection”, wydany niedawno nakładem wytwórni Warner Music.  Obok soulowych ikon można tam znaleźć także mało znane perełki, na przykład jeden z dwóch zachowanych utworów efemerycznej grupy The Soul Clan, w skład której wchodzili Solomon Burke, Arthur Conley, Don Covay, Ben E. King i Joe Tex.

Oczywiście nie mogło tu zabraknąć Otisa Reddinga – nie tylko najpopularniejszego, ale też najbardziej wpływowego z soulowych pieśniarzy lat sześćdziesiątych. Kiedy w 1967 roku, jako dwudziestosześciolatek, zginął w katastrofie lotniczej świat stracił już nie tylko genialnego wokalistę, ale także producenta płyt, odkrywcę wielu młodych talentów i artystę, którego soul przebił się do popowej publiczności. Zdecydowanie dłużej cieszyliśmy się aktywnością Wilsona Picketta, który płytą „It’s Harder Now” otarł się nawet o nowe milenium. Co nie zmienia faktu, że to właśnie w latach sześćdziesiątych nagrał swoje najlepsze utwory. „Wicked Pickett”, czyli niedobry Wilson Pickett – niedobry, bo w przeciwieństwie do soulowych croonerów śpiewających delikatnym głosem o romantycznym trzymaniu się za ręce, w pełen werwy sposób wykrzykiwał jak to nocą skrada się do drzwi każdej chętnej dziewczyny. Ta werwa to zresztą cecha wspólna bardzo wielu soulowych wykonawców, których nagrania słyszymy na albumie „Soul – The Collection”. Spośród moich ulubieńców znaleźli się tu duet Sam & Dave, bodaj najbardziej znane soulowe duo w historii i Percy Sledge, który zaprezentował się zarówno w swoim nieśmiertelnym „When A Man Loves A Woman”, jak i w numerze kojarzonym przede wszystkim z Jamesem Carrem – „Dark End Of The Street”.

Jak to możliwe, że większość wokalistów, których słyszymy na składance to śpiewacy, którzy – poza małymi wyjątkami – nigdy nie stali się gwiazdami wynoszonymi pod niebiosa i uwielbianymi przez fanów? To dobre pytanie, szczególnie gdy porównamy tamtych artystów z gwiazdkami, które dziś robią karierę udając, że śpiewają. Takiego nasycenia genialnymi śpiewakami jak na soulowej scenie sprzed kilkudziesięciu lat nie było chyba nigdy wcześniej, ani nigdy później. Tam nie wystarczyło znakomicie śpiewać bo wszyscy znakomicie śpiewali. Potrzeba było wiele szczęścia, żeby móc się przebić. Chyba dlatego o wokalistkach i wokalistach, którzy znaleźli się na tych trzech płytach dziś pamiętają tylko najwięksi fani. Także z tego powodu warto po tę wyśmienitą kompilację sięgnąć.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland
Posłuchaj: www.warnermusic.pl

„Free” Romka Puchowskiego

opublikowano w dziale Polska

15 marca na sklepowe półki trafi album „Free” Romka Puchowskiego – druga, po świetnie przyjętej „Simply” z 2006 roku, solowa płyta autora piosenek, freestylera i wirtuoza gitary Dobro. Na czternaście zawartych na krążku utworów, dziesięć to kompozycje autorskie. Całość jest niezwykle różnorodna muzycznie. Jak o płycie  mówi sam twórca: „(…) realizuje tu rozmaite muzyczne wizje, które chodziły mi po głowie. Do ich realizacji zaprosiłem wyjątkowych gości – swoich mistrzów, przyjaciół, niesamowite osobowości, muzyków, z którymi łączą mnie wspólne historie. Tymon Tymański, Keith Dunn, Adam Wendt, Martyna Jakubowicz, Grzegorz Grzyb, Wojciech vel G. Wolf Garwoliński, Michał Kielak, Tomek Kruk, Piotr Dunajski, Dobrawa Czocher, Jędrzej Kubiak, ET Tumason – spotkanie z każdym z nich to kolejny, unikatowy smak, jaki serwuje „Free””. Obok kojarzonej z Puchowskim gitary słuchacze znajdą tu wiolonczelę, harmonijkę ustną, saksofon, banjo czy tubę. Album promuje singiel „Jurata”, którego możecie posłuchać poniżej. Wydawcą „Free” jest wytwórnia Soliton z Sopotu, a Blues.pl jednym z patronów medialnych.

Źródło: www.puchowski.vonzeit.pl

Gitarzysta Arthur Adams na 51. edycji Warsaw Blues Night

opublikowano w dziale Polska

22 kwietnia czeka nas wydarzenie, które miłośnicy bluesa – nie tylko ci mieszkający w Warszawie – powinni wpisać do swoich kalendarzy. W warszawskim klubie Hybrydy odbędzie się 51 edycja Warsaw Blues Night, będąca jednocześnie pierwszym z wydarzeń odbywających się w ramach obchodów jubileuszu dziesięciolecia cyklu. Jak przystało na imponującą rocznicę, imponująca będzie gwiazda wieczoru. Polskiej publiczności, na jedynym koncercie w naszym kraju, zaprezentuje się Arthur Adams (fot. strona domowa artysty) – wokalista i gitarzysta związany w swojej karierze między innymi z wytwórniami Delta Groove Productions i Bling Pig Records, o którym w słowach podziwu wypowiadał się sam B.B. King biorący udział w nagraniu jednej z płyt Adamsa. Muzyczny wieczór w Hybrydach rozpocznie Ida Zalewska wykonując materiał z albumu „As Sung By Billie Holiday”.

Tradycyjnie, wraz z organizatorami Warsaw Blues Night, przygotujemy dla Czytelników Blues.pl konkurs, w którym do wygrania będą zaproszenia na koncert. Póki co, w ramach zachęty do bliższego przysłuchania się twórczości Arthura Adamsa, zapraszamy do obejrzenia dostępnego na YouTube fragmentu koncertu artysty z paryskiego Lionel Hampton Jazz Club.

Źródło: www.blues.waw.pl

Drugi singiel Blue Sounds

opublikowano w dziale Polska

Światło dzienne ujrzał drugi teledysk formacji Blue Sounds (fot. strona domowa zespołu). Dostępne na YouTube wideo do utworu „Konająca dusza” nagrano podczas występu grupy w koncertowym studiu Polskiego Radia Pomorza i Kujaw w listopadzie ubiegłego roku. Klip – podobnie jak wcześniejszy „A-Moll”, zrealizowany także przez ekipę Lans Productions – zapowiada drugi album w dorobku Blue Sounds. Na płycie „Karuna” znajdzie się całkowicie autorski materiał z polskimi tekstami, które – jak mówią wykonawcy – „traktują o kondycji człowieka współczesnego, uwikłanego w zło, słabego i zagubionego, dla którego ucieczką od zepsucia i powrotem do samego siebie jest miłość”.

Szansę na poznanie „Konającej duszy” ma też ogólnopolska publiczność – w piątek 8 lutego utwór będzie piosenką dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia. Zaplanowane są aż cztery emisje: około godziny 08:07, 11:10, 14:10 i 17:05.

Źródło: www.polskieradio.pl

Gary Clark Jr. na okładce Living Bluesa

opublikowano w dziale Świat

Do prenumeratorów trafił już lutowy numer pisma Living Blues – najważniejszego bluesowego magazynu na świecie. Jego okładkę zdobi zdjęcie Gary’ego Clarka Jr. „Minęło dużo czasu, odkąd jakikolwiek muzyk wywodzący się z bluesowego środowiska dotarł ze swoją płytą do popowej listy Top 10 Billboardu, a dwudziestoośmioletni Gary Clark Jr. z Austin w Teksasie właśnie to uczynił. Clark, zaprezentowany czytelnikom Living Bluesa po raz pierwszy w numerze 192 w dziele ‘Odkrycia’ w ciągu ostatnich kilku miesięcy osiągnął niesamowity sukces. (...) i nawet jeśli bluesowi puryści mogą krzywo patrzeć na co bardziej nowoczesne utwory Clarka, to jego sukces przyczynia się do promocji całego bluesa w stopniu tak wielkim, jakiego nie widzieliśmy od lat” – tymi słowami naczelny Brett J. Bonner rozpoczął redakcyjny wstępniak nowego numeru. W czasopiśmie jak zwykle ciekawe teksty, recenzje płyt i wywiady.

Źródło: www.livingblues.com

Joe Colombo w Polsce

opublikowano w dziale Polska

Jak poinformował nas Victor Czura, twórca i organizator tarnobrzeskiego festiwalu Satyrblues, w piątek 22 lutego wystąpi w naszym kraju Joe Colombo (fot. Victor Czura) – dobrze znany polskiej publiczności gitarzysta slide ze Szwajcarii. Kameralny, solowy koncert odbędzie się w stylowym Dworze na Wichrowym Wzgórzu w Przybysławicach koło Klimontowa w województwie świętokrzyskim.

Źródło: www.dwor-wichrowewzgorze.pl

Joe Bonamassa
„Beacon Theatre: Live From New York”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Joe Bonamassa, który w Polsce cieszy się szczególną estymą, to dziś jeden z najpopularniejszych blues-rockowych gitarzystów na świecie. Jest znakomity technicznie i bardzo kreatywny, co potwierdza każdą kolejną płytą, łącznie z tą najnowszą – albumem DVD „An Acoustic Evening at The Vienna Opera House”, który ukazać się ma 25 marca. Jak sugeruje nazwa koncert był zagrany akustycznie, więc będzie okazja zobaczyć Joe z drewnianym pudłem na kolanach. Czekając na to wydawnictwo warto posłuchać (i obejrzeć na dwóch DVD) tę ostatnią płytę live, „Beacon Theatre: Live From New York” – tym bardziej, że obok Bonamassy prezentują się tam ciekawi goście.

Pierwszy z nich to legenda amerykańskiej muzyki roots, John Hiatt, z udziałem którego słyszymy „Down Around My Place” i „I Know A Place”. To wspólne występowanie rozpoczęło się przy okazji albumu „Dust Bowl”, gdzie Joe i John zagrali razem w kompozycji tego ostatniego „Tennessee Plates” i  bardzo dobrze, że na tamtym utworze nie poprzestali, bo w wersji live, z mocną gitarą Bonamassy w tle Hiatt brzmi rewelacyjnie. Podobnie jak Beth Hart, która pojawiła się na scenie w pierwszej części tego dwupłytowego koncertu. Razem z Joe, Beth wykonała dwa utwory – „I’ll Take Care Of You” i „Sinner’s Prayer”. Ich wspólna płyta była wielkim zaskoczeniem, bo zamiast ostrego blues-rocka, którego po współpracy wybuchowego Joe Bonamassy z równie ekspresyjną Beth Hart spodziewali się fani, dostaliśmy dziesięć interesujących coverów podanych w mocno lirycznym nastroju. Sporo tam było bluesowej ballady, ale też dużo odniesień do soulu sprzed lat i piosenek Billa Whithersa czy Brooka Bentona. Na płycie „Beacon Theatre: Live From New York” trochę tego brzmienia mogliśmy posłuchać w koncertowym wykonaniu. Ostatnim z gości podczas nowojorskich koncertów Bonamassy był Paul Rodgers – słynny wokalista Free i Bad Company. Podobnie jak koledzy wystąpił z gospodarzem w dwóch utworach, z których szczególnie dobrze wypada ikona, „Fire & Water”, czyli numer znany także z wykonania soul mana Wilsona Picketta.

Cały koncert poprzedza intro zagrane na akustycznej gitarze – najlepszy przedsmak tego, co na sklepowe półki trafi 25 marca. Póki co, Joe w wersji elektrycznej rządzi.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records
Posłuchaj: www.amazon.com

Nowa płyta Gienek Loska Band

opublikowano w dziale Polska

16 kwietnia na sklepowe półki trafił drugi album Gienek Loska Band – wydana przez Sony Music Poland płyta „Dom”. Album, na którym znalazło się dziesięć utworów z polskimi tekstami i jeden anglojęzyczny bonus zapowiada singiel „Zostań z nami”, do którego tekst napisał Michał Zabłocki -  ten sam, którego fani muzyki znają chociażby ze współpracy z Czesławem Mozilem czy Grzegorzem Turnauem. Loska podkreśla jednak, że teksty do utworów nie powstały na zamówienie i nie są produktem, jaki został stworzony w oderwaniu od artysty, który będzie go wykonywał. Jak powiedział wokalista: „Nie jest im łatwo ze mną. Każdy tekst to godziny rozmów, o czym ma to być i wiele, wiele poprawek”. Blues.pl jest jednym z patronów medialnych wydawnictwa.

Źródło: www.facebook.com/sonymusicpoland

Tom Feldmann „The Guitar of Bukka White”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Bukka White – pamięta ktoś jeszcze tego gitarzystę z Delty Mississippi? Z pomocą tym, którzy zdążyli zapomnieć lub w ogóle go nie znali przychodzi Tom Feldmann oraz jego szkółka gitarowa wydana na DVD przez wydawnictwo Stefana Grossmana.

Powiedzieć, że ambicją „The Guitar of Bukka White” jest przedstawienie dziesięciu utworów przedwojennego bluesmana, to powiedzieć odrobinę za mało. Tom Feldmann stara się raczej kompleksowo omówić styl gry gitarzysty, niż dźwięk po dźwięku przegrać kilka piosenek i trzeba mu przyznać, że wychodzi to bardzo dobrze. Przede wszystkim dobranie utworów zostało przemyślane tak, żeby nie pominąć nic, co dla gry Bukki White’a swoiste. Ponadto uwaga widza nie skupia się na konkretnych utworach, lecz na zastosowanych w nich technikach i schematach. Takie podejście to akurat żadna nowość, jeśli chodzi o szkółki opisujące styl muzyków z Delty – osoba, która dobrze zapozna się z materiałem bez problemu poradzi sobie z każdym nieomówionym utworem gitarzysty.

Poziom szkółki należy określić jako średniozaawansowany i ktoś, kto nie jest obeznany ze specyfiką akustycznego bluesa, otwartymi strojami oraz techniką slide poczuje się co najmniej zagubiony. Na szczęście wśród materiałów wydanych przez Stefan Grossman’s Guitar Workshop znajduje się szkółka dla nowicjuszy w tym temacie, której autorem jest także Tom Feldman.

Nad zasadnością studiowania klasyków bluesa cały czas od nowa można by się zastanawiać, ciągle jednak pojawiają się nowe szkółki i nikogo to nie dziwi. Powód jest bardzo prosty – te do bólu już powtarzane zagrywki nadal domagają się reinterpretacji i odświeżenia. Było tak, gdy Stefan Grossman stawiał swoje pierwsze kroki w zmaganiach z instrumentem. Jest tak również dzisiaj i nic nie wskazuje na to, by coś miało się zmienić.

Patryk Mitzig

P.S. Pokaźną próbkę opisywanego wideo-podręcznika można znaleźć na YouTube.

Wydawca: Stefan Grossman’s Guitar Workshop
Posłuchaj: www.guitarvideos.com

Konkursowy czerwiec! Wygraj płytę Gienek Loska Band!

opublikowano w dziale Polska

16 kwietnia na sklepowe półki trafił drugi album Gienek Loska Band – wydana przez Sony Music Poland płyta „Dom”, której jednym z patronów medialnych jest Blues.pl. Album, na którym znalazło się dziesięć utworów z polskimi tekstami i jeden anglojęzyczny bonus zapowiadał singiel „Zostań z nami”, do którego tekst napisał Michał Zabłocki.

Razem z Sony Music Poland przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa egzemplarze albumu „Dom”! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „zwycięzcą jakiego telewizyjnego show jest Gienek Loska”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Gienek Loska Band” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 16 czerwca, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania i kolejny konkurs!

Źródło: Blues.pl

Śląskie Warsztaty Artystyczne

opublikowano w dziale Polska

Danuta Sendecka, Darek Ziółek, Mirosław Rzepa, Adam Buczek i Leszek Winder to tylko niektórzy z wykładowców najbliższej edycji popularnych Śląskich Warsztatów Artystycznych, które odbędą się między 2 a 7 lipca w katowickim klubie Katofonia i między 9 a 12 lipca w Chorzowie w MDK „Batory”. Tym razem największy nacisk położony będzie na naukę śpiewu i pracę z wokalistami. Warto podkreślić, że udział w zajęciach jest nieodpłatny.

Źródło: www.winder.art.pl

Konkursowy czerwiec! Wygraj płytę Romka Puchowskiego!

opublikowano w dziale Polska

15 marca na sklepowe półki trafił album „Free” Romka Puchowskiego – druga, po świetnie przyjętej „Simply” z 2006 roku, solowa płyta autora piosenek, freestylera i wirtuoza gitary Dobro. Obok kojarzonej z Puchowskim gitary słuchacze mogą tam znaleźć wiolonczelę, harmonijkę ustną, saksofon, banjo czy tubę. Wydawcą „Free” jest wytwórnia Soliton z Sopotu, a Blues.pl jednym z jej patronów medialnych.

Razem z wytwórnią Soliton przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa egzemplarze albumu „Free”! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „jaki hrabiowski pseudonim stosuje na niektórych koncertach Romek Puchowski”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Romek Puchowski” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do poniedziałku 24 czerwca, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania i kolejny konkurs!

Źródło: Blues.pl

Blues w Arkadach Kubickiego

opublikowano w dziale Polska

Cztery niedzielne koncerty bluesowe pod hasłem „Blues na Niedzielę” odbędą się między 7 a 28 lipca w ramach Sceny Letniej organizowanej w Warszawie przez Staromiejski Dom Kultury we współpracy z Zamkiem Królewskim. Cykl zainauguruje 7 lipca Australijczyk Claude Hay. Publiczność usłyszy także polskich wykonawców – zespół Kasa Chorych, Magdę Piskorczyk i J.J. Band. Uzupełnieniem koncertów bluesowych przez cały lipiec będą organizowane na Scenie Letniej „Klezmerskie piątki” i przedstawienia dla dzieci. Wszystkie koncerty odbywać się będą w Arkadach Kubickiego.

Źródło: www.sdk.pl

Konkursowy czerwiec! Wygraj płytę Hugh Laurie!

opublikowano w dziale Polska

6 czerwca w warszawskiej Sali Kongresowej, na jedynym koncercie w Polsce wystąpi Hugh Laurie, znany polskim telewidzom z roli Dr House’a w popularnym serialu telewizyjnym. Miłośnicy bluesa znają go z kolei z dwóch płyt wydanych przez Warner Music – „Let Them Talk” i najnowszej, „Didn’t It Rain”, której Blues.pl jest jednym z patronów medialnych.

Z okazji koncertu Hugh Lauriego razem z Warner Music Poland przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa egzemplarze „Didn’t It Rain”! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „jak nazywa się producent drugiego bluesowego albumu tego brytyjskiego aktora”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Hugh Laurie” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 9 czerwca, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania i kolejny konkurs!

Źródło: Blues.pl

Natu śpiewa Janis Joplin

opublikowano w dziale Polska

Natalia „Natu” Przybysz – jedna z najciekawszych polskich wokalistek, znana z grupy Sistars i nagrań solowych – składa hołd jednej z największych legend i charyzmatycznych postaci w historii muzyki, Janis Joplin. Album „Kozmic Blues: Tribute To Janis Joplin”, którego wydawcą jest wytwórnia Warner Music Poland, wyprodukowali Janek Komar, Andrzej Giegiel i gitarzysta zespołu towarzyszącego Natu, Jurek Zagórski. Lognglay zawiera 13 piosenek, z których tuzin to interpretacje utworów z repertuaru Janis Joplin, w tym „Move Over”, „Me And Bobby McGee”, a także „Kozmic Blues”. Jak mówi sama wokalistka: „Są to miękkie wersje tych piosenek, na pewno bardziej soulowe niż rockowe, ale wspólnym mianownikiem pozostaje blues”. Jedynym autorskim utworem na płycie jest kołysząca piosenka „Niebieski” utrzymana w stylu kojarzącym się z Janis Joplin. Piosenka, do której teledysk można oglądać w serwisie YouTube, została zakwalifikowana do finałowej dziesiątki konkursu „Super Premiery 2013” na 50. Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.

Źródło: www.warnermusic.pl

Arthur Adams na Warsaw Blues Night! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Album, który Arthur Adams nagrał dla kalifornijskiej wytwórni Delta Groove Productions nosi tytuł „Stomp The Floor” – taka była poprawna odpowiedź w konkursie przygotowanym przez redakcję Blues.pl i organizatorów Warsaw Blues Night, którego 51 edycja odbędzie się w warszawskim klubie Hybrydy 22 kwietnia. W ramach konkursu do wygrania były dwa podwójne zaproszenia na ten wyjątkowy koncert, będący pierwszym z wydarzeń odbywających się w ramach obchodów jubileuszu dziesięciolecia cyklu.

Szczęście w losowaniu mieli Michał z Warszawy i Krzysztof z Siemiatycz. Gratulujemy!

W ramach odświętnego Warsaw Blues Night amerykański wokalista i gitarzysta Arthur Adams (fot. strona domowa artysty) zaprezentuje się publiczności na jedynym koncercie w naszym kraju. Muzyczny wieczór w Hybrydach rozpocznie Ida Zalewska wykonując materiał z albumu „As Sung By Billie Holiday”. Szczegóły dotyczące rezerwacji biletów znajdziecie na stronie Warsaw Blues Night.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

„Dr House czuje bluesa” w TVP2

opublikowano w dziale Polska

Na niecały miesiąc przed jedynym polskim koncertem Hugh Lauriego (fot. strona domowa artysty), który odbędzie się 6 czerwca w warszawskiej Sali Kongresowej, i na kilka dni przed premierą jego nowego albumu „Didn’t It Rain”, na polskich fanów bluesowego wcielenia serialowego doktora House’a czeka sympatyczna niespodzianka. W czwartek 2 maja o godzinie 22:25, zaraz po dwóch premierowych odcinkach serialu, Program 2 Telewizji Polskiej wyemituje ekskluzywny wywiad, jaki z Lauriem przeprowadził w Los Angeles Tomasz Kammel.

Pretekstem rozmowy zatytułowanej „Dr House czuje bluesa” jest oczywiście zaplanowana na 13 maja polska premiera „Didn’t It Rain”, którego wydawcą jest wytwórnia Warner Music. Blues.pl jest jednym z patronów medialnych wydawnictwa. Zachętą do włączenia telewizorów o 22:25 niech będzie dostępna w serwisie YouTube zapowiedź rozmowy z aktorem.

Źródło: www.facebook.com/WarnerMusicPL

Pamela znowu świętuje

opublikowano w dziale Polska

W poniedziałek 6 maja odbędzie się w Toruniu kolejny z serii urodzinowych koncertów związanych z piętnastoleciem Hard Rock Pubu Pamela. Tym razem na scenie pubu pojawi się gitarzystka Jennifer Batten (fot. strona domowa artystki), znana między innymi z wieloletniej współpracy z Michaelem Jacksonem. Obok Batten, ze swoim zespołem Shrimp City Slim Band, wystąpi amerykańska wokalistka Wanda Johnson. Zgodnie z zamysłem koncertów organizowanych w formule mini-festiwali, jubileuszowe wieczory w Pameli są również szansą dla młodych toruńskich wykonawców na pokazanie się u boku zagranicznych wykonawców – tym razem w Pameli wystąpi wokalistka Asia Czajkowska z kompozytorem i gitarzystą Sławkiem Załeńskim.

Źródło: www.pubpamela.pl

Trzy role Joe Bonamassy

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Niezwykle popularny w Polsce Joe Bonamassa to gitarzysta znakomity technicznie i bardzo kreatywny, co potwierdzają trzy albumy z jego udziałem, które w ostatnim czasie trafiły na sklepowe półki. Żeby było ciekawiej na każdym z nich Bonamassa prezentuje się w nieco innej roli – lidera własnego zespołu, muzyka sesyjnego i gościa na cudzym albumie.

Akustyczna gitara i wiedeńskie smyczki – taki epicki fragmencik otwiera ostatni, koncertowy longplay gitarzysty, „An Acoustic Evening at The Vienna Opera House”, wydany – tak jak jego poprzednie płyty – przez holenderską wytwórnię Provogue. W ramach koncertu odbywającego się w siedzibie wiedeńskich filharmoników Joe Bonamassa pokazał swoją drugą, akustyczną twarz. Na taki album fani długo czekali i chyba się nie zawiedli. Na scenie, obok lasu przepięknych gitar, towarzyszyło Bonamassie czterech znakomitych muzyków, z których każdy jest mistrzem w swoim fachu. Gerry O’Connor – specjalista od irlandzkiej tradycji muzycznej, grający na skrzypcach i banjo; szwedzki multiinstrumentalista Mats Wester obsługujący instrument o mocno etnicznym charakterze; klawiszowiec, grający tak samo dobrze na pianinie, co na akordeonie – Arlan Schierbaum; i fenomenalny perkusjonista Lenny Castro znany chociażby ze wspólnych koncertów z zespołem Toto i setkami innych, topowych wykonawców. Może także ze względu na towarzystwo Joe Bonamassa dał tu z siebie jeszcze więcej niż zwykle – mimo, iż wcale nie gra ani ciężej, ani głośniej.

Album „An Acoustic Evening at The Vienna Opera House” wydano zarówno w formie audio, jak i DVD. Tej ostatniej wersji należą się zresztą szczególne słowa uznania i mówię to jako osoba, która zwykle nie przepada za oglądaniem koncertów na DVD. Ten jest po prostu śliczny, niesamowicie miły dla oka. Historyczne wnętrze pewnie zrobiło swoje, ale największe wrażenie powoduje praca kamer, montaż i w ogóle bardzo filmowa plastyka obrazu. Naprawdę warto popatrzeć.

Równie dobrze, co w roli lidera, sprawdza się Joe Bonamassa jako członek zespołu, dokładając swoją instrumentalną cegiełkę do brzmienia całości. Udowodnił to na rockowych płytach Black Country Communion i to samo, choć w innej stylistyce, pokazał na albumie formacji Rock Candy Funk Party – „We Want O Groove”. Jazz, funk i rock, a wszystko to pod szyldem formacji, którą tworzą gitarzyści Joe Bonamassa i Ron DeJesus z grupy Planet Funk, na bębnach Tal Bergman współpracujący np. z Billy’m Idolem czy Rodem Stewartem, basista Mike Merritt i klawiszowiec Prince’a, Renato Neto. Dla miłośników takich jazz-funkowych improwizacji płyta jest idealna, choć na pewno inna od tego, do czego przyzwyczaił fanów Bonamassa-frontman.

Także jako gitarzysta, choć tylko w jednym utworze, pojawił się Bonamassa na ostatniej solowej płycie Beth Hart. Krążek nazywa się „Bang Bang Boom Boom”, a zaczyna pięknym, powolnym „Baddest Blues”. Ten udział Joe w nagraniu nowej płyty Beth Hart to oczywiście określenie trochę na wyrost, ale można go traktować jako zapowiedź drugiej wspólnej płyty Joe i Beth, której data premiery wypadła20 maja. A co na słuchaczy czeka tutaj? Głos, który dla piszącego te słowa brzmi tu dużo dojrzalej niż wcześniej; świetna produkcja i realizacja nagrań; no i same utwory, które bardzo dobrze napisano i pierwszorzędnie wykonano. Czasem, tak jak w utworach „Bang Bang Boom Boom” czy mogącym się kojarzyć z muzyką Adele „Thru The Window Of My Mind”, z wszelkimi znamionami przeboju. Gdyby tego było mało „Bang Bang Boom Boom” zasługuje na zakup i szczególne miejsce na półce dla genialnego, pełnego niepokoju powolnego bluesa „Caught Out In The Rain” – to takie granie wywołujące ciarki na plecach. Także u fanów Joe Bonamassy.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Jason Ricci „Blood on the Road”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Jako harmonijkarz nie mogę nie kochać dokonań Jasona Ricci – chociaż z moich obserwacji wynika, że nie jest to oczywiste, bo światek bluesowy jest dość wyraźnie podzielony na fanów Ricci’ego i Johna Poppera. Album, który chcę zaprezentować to dla mnie szczytowe dokonanie Jasona i jego bandu, grupy New Blood. Jakże trafna to nazwa! Dokonania tej formacji są prawdziwym zastrzykiem „świeżej krwi”. Ponoć tę nawę wymyślił Ricci pod wpływem jednego z koncertów Dereka Trucksa w 1999 roku stawiając przy tym na muzykę, która nie zamyka się jedynie ramach bluesa.

Album otwiera oparty na świetnym riffie – którego genezy dopatruję się w utworze „Unlucky In Love” duetu Satan and Adam – „Snowflakes and Horses”. Nawiasem mówiąc ten utwór można znaleźć jeszcze na dwóch innych płytach Jasona – ot ciekawostka dla fanów. Następnie mamy galopujący z miażdżącą prędkością „Mellow Down Easy”. To już czysty popis szybkości głównego bohatera. Wbrew częstym opiniom Jason umie też zagrać powoli, delikatnie i bardzo melodyjnie. Dowodem tego jest quasi-jazzowy kawałek zatytułowany „Baked Potato”. Dla mnie bardzo ciekawym numerem jest „Down At The Juke”, którego początkową wersję możemy znaleźć na albumie pod tym samym tytułem – to wspomnienie grania z potomkami sławnego R.L. Burnside’a i Juniora Kimbrough. Niesamowity utwór. Cały album zasługuje na uwagę ze względu na zróżnicowanie materiału ale, co istotne, jest zwarty, a nie chaotyczny, co niestety muszę zarzucić płycie „Rocket Number 9”. Jest tu utwór jazzowy, o którym wspomniałem wcześniej. Jest stricte bluesowy „Blues Penitentiary”, gdzie Jason stosuje prosty, a jakże ciekawy zabieg grania akustycznego w jednym chorusie sola, by następnie chwycić za mikrofon i dać czadu! Mamy funkujący „Roll All Day”, czy leciutki „My Head’s a Bad Neighbourhood”. Album zamykają kojarzący mi się trochę z southern rockiem „The World’s Just Wrong”, jazzujący „The One Least In Love” oraz instrumentalny „Walters World”, utrzymany w stylistyce chicagowskiej i – jak podejrzewam – będący ukłonem dla Little Waltera, którego Jason podziwia.

Album gigant. Kopalnia wiedzy dla harmonijkarzy (nauki na lata), ale dzięki grze Shawna Starskiego może być to rzecz ciekawa także dla gitarzystów. Polecam.

Karol Duda

Wydawca: RahFox Records
Posłuchaj: www.amazon.com

Zmarła Ann Rabson

opublikowano w dziale Świat

Ann Rabson (strona domowa artystki), pianistka, gitarzystka, wokalistka i autorka piosenek znana przede wszystkim jako założycielka popularnego damskiego trio Saffire - The Uppity Blues Women, przegrała 30 stycznia długą walkę z rakiem. Zmarła mając 67 lat. Tę smutną wiadomość przekazał Bruce Iglauer, szef wytwórni Alligator Records. Mimo, iż ceniono ją głównie za grę na instrumentach klawiszowych, przygodę z muzyką jako nastolatka rozpoczęła od gitary. Na pianinie zaczęła grać mając 35 lat. Rabson nagrała z Saffire osiem płyt, których dopełnieniem są wydawnictwa solowe, w tym to najnowsze, nagrane wspólnie z gitarzystą Bobem Margolinem i wydane przez wytwórnię VizzTone Records.

Źródło: www.alligator.com

Otwockie Zaduszki Bluesowe

opublikowano w dziale Polska

Początek listopada to czas tradycyjnych koncertów zaduszkowych, podczas których muzycy i słuchacze wspólnie wspominają tych, których nie ma już z nami. W sobotę 10 listopada w Powiatowym Młodzieżowym Domu Kultury w Otwocku odbędą się zorganizowane przez Otwockie Towarzystwo Bluesa i Ballady, a poświęcone pamięci Miry Kubasińskiej, Otwockie Zaduszki Bluesowe. Wystąpią Jan Gałach Band, KG Band i Otwock Blues Band. Po koncertach planowane jest jam session w restauracji Picantaria, zaś między koncertami, a jam session spotkanie na otwockim cmentarzu połączone z zapaleniem lapmki przy grobie Miry Kubasińskiej.

Źródło: www.facebook.com/otwockiblues

Awek „Rich and Famous”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Czy Francuzi mogą z powodzeniem grać bluesa? Mogą i to wcale nie gorzej od kolegów zza oceanu, co pięknie pokazują muzycy grupy Awek. Na płycie „Rich and Famous” – nagranej w należącym do Kida Andersena kalifornijskim studiu w San Jose – udowadniają, że potrafią grać rasowo. W skład grupy wchodzą gitarzysta i wokalista w jednej osobie, harmonijkarz oraz sekcja rytmiczna złożona z basu i perkusji. Na krążku, oprócz podstawowej ekipy, gra też kilku znakomitych gości: kojarzeni z prowadzoną obecnie przez Ricka Estrina grupą The Nightcats gitarzyści Little Charlie Baty i Kid Andersen (niektóre piosenki brzmią tu tak, jakby to właśnie „Nocne Koty” je zagrały), śpiewająca chórki Lisa Andersen czy Mark Hummel. Ten ostatni gra zarówno na harmonijce diatonicznej, jak też na chromatyku – raz rządzi piosenką, by innym razem podzielić się zadaniami z harmonijarzem grupy, Stéphane Bertolino, budując porywający dialog na instrumenty. Dzięki sporej liczbie gitarzystów biorących udział w projekcie mamy okazję usłyszeć kilka gitar jednocześnie, a to targujących się zagrywkami, a to grających solo jedna po drugiej. Znakomitym dopełnieniem gitarowych popisów są partie pianina sprawiające, że nogi same rwą się do potupywania, czy nadające charakteru utworom dźwiękowe plamy Hammonda malowane przez kolejnego szacownego gościa – Boba Welsha.

Sekcja gra równo i napędza całą tę muzyczną machinę wytwarzającą – z godną pozazdroszczenia precyzją i wprawą – różne odmiany elektrycznego bluesa, koncentrując się jednak na stylistyce chicagowskiej. Chociaż nie brakuje tu odrobiny bluesa z zachodniego wybrzeża, numerów powolnych i tych z rock’n’rollowym zadziorem. Nie wszystko też zamyka się w dobrze znanych dwunastotaktowych ramach. Na płycie znajdziemy trochę soulu, a nawet rockabilly!  Panowie z Awek bardzo przy tym dbają, żeby wszystko dobrze brzmiało. Oczywiście duża w tym zasługa Andersena, którego studio dołożyło cegiełkę do amerykańskiego brzmienia albumu. Pod tym kątem szczególnie pozytywne wrażenie robi harmonijkarz, którego dźwięk jest pełny, mocny, wręcz tłusty. Buzia sama się cieszy kiedy słyszymy taki sound, zarówno przesterowany dzięki lampowym wzmacniaczom, jak i naturalny, akustyczny, gdy cała magia dzieje się w samym instrumencie. Pozostali wykonawcy nie pozostają w tyle, serwując cały wachlarz brzmień, od łagodnych i delikatnych, do ostrych i rozdzierających.

Podsumowując… Hipnotyzujący groove, zwarta sekcja, świetna praca pozostałych akompaniatorów, muzycy prowadzący wywołujący gęsią skórkę zarówno przy grze smakowitych i przemyślanych solówek, jak i w partiach unisono, a także spinający to klamrą wokal, naprawdę pasujący do całości – dla miłośników tradycyjnego grania to bardzo smakowity kąsek, a dla osób praktykujących grę na instrumentach pierwszorzędne źródło do „podkradania” zagrywek. Z mojego odtwarzacza zbyt szybko tej płyty nie wyciągnę.

Maciej Draheim

Wydawca: Awek
Posłuchaj: www.awekblues.com

Ian Siegal na Warsaw Blues Night! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

12 listopada w warszawskim klubie Hybrydy Warsaw Blues Night będzie świętować pięćdziesiątą edycję – o tym już Was informowaliśmy. Jak przystało na jubileusz, organizatorzy przygotowali dla publiczności wyjątkowy prezent. Gwiazdami wieczoru będą artyści z pierwszych stron światowych bluesowych periodyków – Ian Siegal & The Mississippi Mudbloods, czyli jeden z najpopularniejszych dziś brytyjskich bluesmanów oraz supergrupa, której podstawę stanowią bracia Luther i Cody Dickinson z North Mississippi Allstars. Dla Siegala będzie to pierwsza wizyta w Polsce. Muzyczny wieczór rozpocznie Lester Kidson, czyli artysta, który swoim występem zapoczątkował cykl Warsaw Blues Night.

Razem z organizatorami Warsaw Blues Night przygotowaliśmy dla Facebookowych Fanów Blues.pl konkurs, w którym do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie na ten wyjątkowy koncert! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytanie: Jak nazywa się wytwórnia, która od początku wydaje płyty Iana Siegala?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do piątku 9 listopada, do godziny 11:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues NIght

Ian Siegal na Warsaw Blues Night! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Wytwórnia, która od początku wydaje płyty Iana Siegala to brytyjska Nugene Records – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów Warsaw Blues Night konkursie dla Naszych Facebookowych Fanów, w ramach którego mogliście wygrać jedno podwójne zaproszenie na pięćdziesiątą edycję cyklu.

Do Redakcji przysłano dużo prawidłowych odpowiedzi. Szczęście w losowaniu miał Łukasz z Lublina. Gratulujemy!

12 listopada w warszawskim klubie Hybrydy Warsaw Blues Night będzie świętować pięćdziesiątą edycję. Gwiazdami wieczoru będą Ian Siegal & The Mississippi Mudbloods – czyli jeden z najpopularniejszych dziś brytyjskich bluesmanów oraz super­grupa, której podstawę stanowią bracia Luther i Cody Dickinson z North Mississippi All­stars – i Lester Kidson. Szczegóły dotyczące rezerwacji biletów znajdziecie na stronie Warsaw Blues Night.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Toruń Blues Meeting

opublikowano w dziale Polska

Plejada polskich bluesowych i blues-rockowych wykonawców – Dr Blues & Soul Re Vision, Easy Rider, Cree, Tortilla, Adam Blues Band i Dżem – a do tego goście z zagranicy, od Brytyjczyka Ty’a Garnera i Łotyszy z Latvian Blues Band, przez hiszpańskiego harmonijkarza Blasa Picona, po amerykańskiego gitarzystę Stana Skibby z towarzyszeniem Leszka Cichońskiego. Tak rysuje się program tegorocznej edycji Toruń Blues Meeting, który 16 i 17 listopada odbędzie się w toruńskim klubie Od Nowa. Festiwal będzie okazją do obejrzenia zmodernizowanej i rozbudowanej niedawno siedziby jednego z najważniejszych klubów studenckich w Polsce.

Źródło: www.blues.umk.pl

Jimiway Blues Festival zrelacjonowany

opublikowano w dziale Polska

Koniec października tradycyjnie przyniósł melomanom koncerty w ramach Jimiway Blues Festival. Dla tych, którzy podczas swoich jesiennych muzycznych podróży nie dotarli do Ostrowa Wielkopolskiego, publikujemy relację z festiwalu, którą przysłała nam Nina Sawicka:

19 i 20 października odbyła się dwudziesta pierwsza już edycja Jimiway Blues Festival. Do Ostrowa Wielkopolskiego znów zjechali się fani muzyki z całej Polski – choć nie tylko, bo przybyły również grupy zza granicy, np. z Niemiec. W ciągu dwóch dni, na dwóch scenach, odbyło się osiem koncertów.

Festiwal otworzył piękny akustyczny koncert Bluesferajny. Duet gościnnie wspierał Adam Jawień na harmonijce. Dla nikogo nie jest zagadką, że Grzegorz Olejnik jest „maszyną do tworzenia piosenek”, a okazało się, że teksty duetu choć polskie, brzmią nie gorzej niż z amerykańskich standardów! Kolejnym wykonawcą był zespół Nie Strzelać do Pianisty. Warsztat chłopaków jest niemożliwy do kwestionowania, za to repertuar podlega już ocenie. Wprowadzenie własnych kompozycji jest zawsze wielkim krokiem dla każdego młodego zespołu i podnosi automatycznie jego rangę. Jednak moim zdaniem „Pianiści” odpływają w groźne rejony pop rocka, co obniża średnią wieku ich fanów i odbiera zespołowi indywidualizm. Instrumentalnie i wokalnie są coraz lepsi, pomysłów mają coraz więcej, ale to już nie jest grupa, której tak chętnie słuchałam około rok temu. Ale cóż, dobrze, że innym się nadal podoba. Chłopaki świetnie bawią się podczas koncertu, tworzą własne utwory i czują się coraz pewniej na scenie. Można tylko pozazdrościć! Po Nie Strzelać do Pianisty zagrała harmonijkowa supergrupa. Łukasz „Wiśnia” Wiśniewski, Tomek Kamiński, Bartek Łęczycki i Michał „Cielak” Kielak to prawdziwy (choć nie pierwszy) Harmonijkowy Atak – czyli czołówka, jeśli chodzi o ten instrument w Polsce. Wsparci świetną sekcją rytmiczną i gitarzystami z różnych rejonów bluesa zagrali bardzo dobry koncert. Trochę zbyt popisowy, trochę zbyt podobny do poprzednich, ale bardzo dobry, co potwierdziła reakcja publiczności.

W końcu na scenę weszła gwiazda – Popa Chubby. Pierwsze i jedyne, co mnie uderzyło, to fala dźwięku. Moc, z którą grali muzycy, dosłownie powalała. Przyznam, że trochę przeszkadzało mi to w odbiorze dźwięków. Uwielbiam płyty Chubby’ego, przemogłam się więc do wysłuchania tego hałaśliwego koncertu. Pomimo oczywistego warsztatu muzyków, byłam zawiedziona. Miałam wrażenie, że Popa Chubby uważał, że przyjechał do kraju trzeciego świata i chciał zabawić publikę jedynym, co mogą Polacy znać – coverami Jimi’ego Hendriksa. Mimo wszystko cieszę się, że udało mi się być na koncercie Chubby’ego i jestem wdzięczna organizatorom za zaproszenie jednego z moich ulubionych (niestety tylko z płyt) muzyków.

Drugi dzień festiwalu otworzył akustyczny, bardzo ortodoksyjny koncert chodzącej encyklopedii bluesa, Marka Wojtowicza. Jak zawsze – solo, jak zawsze – Delta. Potem na dużej scenie pojawił się mój faworyt, Cotton Wing. Zagrali jak zwykle bardzo dobrze, ze świetnym brzmieniem, trochę bluesa, trochę funky, trochę własnych utworów, trochę coverów. Koncert uświadomił mi jedno – wokalista z koncertu na koncert śpiewa coraz lepiej! Potem coś, co rozkręciło publiczność, Cree. Idealny support przed gwiazdą. Publika szalała, uwalniała swoją energię, przygotowywała się na wielki finał. Cree jak to Cree – efektowna mieszanka śląskiego rocka z bluesem, sprawni muzycy i wielkie nazwisko Bastka, który nie zmienia się od lat (w kontekście pozycji w świecie muzycznym i swojego podejścia do wokalu, gitary).

W końcu czas przyszedł na wielką gwiazdę festiwalu, Tommy’ego Castro (fot. strona domowa artysty) i zespół The Painkillers. Po Popa Chubby’m radosne granie Castro rzeczywiście było przeciwbólowe. Połączenie bluesa z rockabilly, trochę rock’n’rolla w starej konwencji i inspiracje wokalne Brianem Setzerem były bardzo przyjemne, relaksujące, a jednocześnie zrywające do tańca. Trzeba przy tym zauważyć, że nagłośnienie było po prostu fantastyczne, zresztą jak na całym festiwalu.

Organizacja stanęła na wysokości zadania, impreza była przemyślana i świetnie przeprowadzona. Zastanawiam się, jakie gwiazdy zagrają za rok, skoro organizatorzy czerpią już z pierwszej ligi światowego bluesa!

Nina R. Sawicka

Źródło: www.jimiway.pl

Royal Southern Brotherhood w Polsce

opublikowano w dziale Polska

Już w najbliższy poniedziałek, 22 października we wrocławskim klubie Eter, na jedynym koncercie w Polsce wystąpi Royal Southern Brotherhood. Trzon zespołu tworzą syn Gregga Allmana – Devon, znany z Neville Brothers Cyril Neville, a także jedna z gwiazd wytwórni Delta Groove Productions, Mike Zito i były perkusista zespołu Dereka Trucksa, Yonrico Scott. Polski koncert będzie częścią składającej się z ponad dwudziestu występów europejskiej trasy koncertowej. Bilety dostępne są w sieciach Eventim i Kupbilet oraz na stronie Agencji Tangerine. Zachętą do odwiedzenia wrocławskiego koncertu niech będzie dostępny na YouTube teledysk do utworu „New Horizon” promującego debiutancką płytę formacji, wydany przez Ruf Records krążek „Royal Southern Brotherhood”.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Bernard Allison w Blue Note

opublikowano w dziale Polska

Amerykański gitarzysta Barnard Allison (fot. strona domowa artysty), syn wielkiego Luthera Allisona, wystąpi w Polsce. 19 października Allison zagra u nas jeden koncert w ramach swojej europejskiej trasy – wystąpi w Poznaniu, w Blue Note Jazz Club, w ramach koncertu towarzyszącego IV Europejskim Spotkaniom Tradycjonalistów Jazzowych. Szczegóły na temat rezerwacji biletów znajdziecie na stronie klubu. My natomiast zachęcamy do przypomnienia sobie koncertowych możliwości Bernarda, choćby z pomocą dostępnego na YouTube fragmentu DVD „Kentucky Fried Blues”.

Źródło: www.bluenote.poznan.pl

Robert Cray na Rawa Blues Festival! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Albert Collins i Johnny Copeland to dwaj słynni gitarzyści, z którymi Robert Cray nagrał jedną z najważniejszych bluesowych płyt lat osiemdziesiątych – wydany przez wytwórnię Alligator krążek „Showdown!”, który przyniósł mu pierwszą w karierze statuetkę Grammy. Taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów Rawa Blues Festival konkursie dla Naszych Facebookowych Fanów, w ramach którego mogliście wygrać trzy pojedyncze zaproszenia do Spodka na 6 października!

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy trójkę szczęśliwców – są nimi: Grażyna z Katowic, Radek ze Szczecina i Ryszard z Łodzi. Gratulujemy!

Tegoroczna edycja Rawa Blues Festival to dwie sceny, na których zagra osiemnaście zespołów, w sumie czternaście godzin muzyki. Wśród gwiazd, które 6 października pojawią się w katowickim Spodku są Eric Sardinas, The Reverend Peyton’s Big Damn Band, Roomful of Blues, Davina & The Vagabonds oraz Irek Dudek Big Band. Największym wydarzeniem festiwalu – a być może całego 2012 roku – będzie długo oczekiwany, jedyny w Polsce koncert The Robert Cray Band na czele z liderem, pięciokrotnym zdobywcą nagrody Grammy.

Bilety do nabycia w sieci sprzedaży biletów Ticketpro w całej Polsce oraz przez system on-line zamawiania biletów Ticketpro.pl.

Źródło: Blues.pl i Rawa Blues Festival

Robert Cray w BBC

opublikowano w dziale Świat

Robert Cray gościł niedawno w studio BBC One zapowiadając swoją brytyjską trasę koncertową na marzec 2013 roku. Polscy fani nie muszą tak długo czekać – jego koncert już w najbliższą sobotę 6 października podczas Rawa Blues Festival w katowickim Spodku. Dziennikarze porannego programu emitowanego w najpopularniejszej stacji telewizyjnej na Wyspach przedstawili Roberta Craya jako zdobywcę pięciu nagród Grammy i legendę bluesa, której płyty sprzedały się w liczbie ponad 12 milionów egzemplarzy. W trakcie rozmowy Cray opowiedział historię utworu „(Won’t  Be) Coming Home”, do którego powstał najnowszy teledysk promujący ostatni album artysty. Pojawił się również wątek tematyki społeczno-politycznej obecnej także na jego ostatnich płytach. W wywiadzie gitarzysta zdradził także, że jego żona pochodzi z Wielkiej Brytanii, i że oboje czują się tam jak w drugim domu. Powtórkę wywiadu można obejrzeć w serwisie internetowym BBC.

Źródło: www.rawablues.com

Chatka Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Trzy dni koncertów wypełnionych akustycznym i elektrycznym bluesem czekają na melomanów w Lublinie, podczas organizowanego przez Fundację Absolwentów UMCS Chatka Blues Festiwal. Między 12 a 14 października w ACK UMCS „Chatka Żaka” w Lublinie wystąpią Romek Puchowski, Szulerzy, Harmonijkowy Atak, Adam Blues Band, Max Vatutin Trio, a także Bogdan Szweda & Easy Rider. Przed festiwalem, 9 i 10 października, w ramach projektu Lublin Blues Sessions, odbędą się wykład i warsztaty gitarowe z Arturem Lesickim.

Źródło: www.scenabluesowa.lublin.pl

Setny wideoklip w Kinie Jaromiego

opublikowano w dziale Polska

„Urodzony w niedzielny ranek 21 maja 1961 roku, w Poznaniu, kompozytor, tekściarz, śpiewak oraz multiinstrumentalista grający na gitarze, banjo, harmonijce, saksofonie, fletni, ukulele, melodice, gopiyantrze, gitarze basowej, organach elektrycznych, kalimbie, kazoo… oraz wszystkim, co wydaje dźwięki między 16 a 20.000 Hz” – tak pisze o sobie Jarmomi Drażewski, jeden z najbardziej płodnych muzycznie polskich wykonawców bluesowych. Najlepszym wyrazem tej płodności jest Kino Jaromiego, czyli kanał YouTube artysty, na którym pojawił się właśnie setny wideoklip – podobnie jak dziewięćdziesiąt dziewięć pozostałych, stworzonych przez Jaromiego. Gratulujemy!

Źródło: www.youtube.com/BluesJaromi

The Moongang „Taxi”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Pod dom podjechało właśnie żółte auto z numerami bocznymi „1313”, a w nim sześć muzycznych osobowości, które zapraszają słuchacza do środka, by razem z nimi odbył podróż po ich pasjach i muzyce, właśnie taką muzyczną taksówką. Takie serialowe skojarzenia mogą przyjść do głowy po włączeniu krążka zespołu The Moongang. Muzycy prezentują na płycie autorski materiał stanowiący przegląd tego, co ich porusza i fascynuje. A że mamy do czynienia z osobowościami o różnym podłożu muzycznym, to i ich inspiracje są bardzo różnorodne. Znajdziemy tu coś z bluesa, sporo soulu, trochę rocka, nieco jazzu, mnóstwo funky i elementy innych stylów. Znajdzie się nawet coś dla miłośników scratchowania. Wydawać by się mogło, że taka wielość gatunków i form, z których Moongang czerpie, może sprawić, że całość stanie się eklektyczna i ukaże pewne niezdecydowanie muzyków. Tak jednak nie jest! Zespołowi udało się połączyć to wszystko w jedną harmonijną i spójną całość, jednocześnie częstującą słuchacza wieloma muzycznymi smakami. A wszystkie wyborne. Płyta jest nowoczesna w brzmieniu oraz aranżacjach i mimo, że czerpie z dobrze znanych źródeł, wydaje mi się inna od wszystkiego, co do tej pory słyszałem. Nowatorstwo i muzyczna odwaga opłaciły się. Żeby jednak takie przedsięwzięcie się udało, potrzebni są muzycy, którzy udźwigną tak różnorodny materiał. Sekcja rytmiczna niesie każdy kawałek, bas wbija w fotel, a perkusje trzyma równy puls. Panowie Góra i Kozłowski wykonali naprawdę kawałek dobrej roboty, nadając utworom groove, dzięki któremu aż chce się bujać. Często dołącza do nich Marcin Wądołowski, który sprawdza się równie dobrze jako akompaniator, jak i gitarzysta prowadzący, mogący mocnym riffem czy ciekawą solówką dodać smaku każdej kompozycji. Dla brzmienia The Moongang nieodzowne są także klawisze Huberta Świątka, które nadają klimatu tworząc dźwiękowe tła i wstawki do muzyki z krążka. Bardzo dobrze brzmi też wokal Joanny Knitter, szczególnie w jedynej na płycie kompozycji śpiewanej w języki polskim – „Ty”. Jej umiejętności słychać też w częstych partiach unisono z instrumentami! Głos brzmi wtedy bardzo zaskakująco. Potrzeba niezłych umiejętności, żeby zrobić to czysto, ale tutaj się udało, a ściana dźwięku wręcz atakuje słuchacza! Bawią się tak też sami instrumentaliści. Moim faworytem jest jednak Romek Badeński ze swoją harmonijką. To, co wyprawia na tej płycie wymaga prawdziwej wirtuozerii. Szybkie frazy, płynące pasaże, a to wszystko z częstym wykorzystaniem bardzo trudnej i zaawansowanej techniki overbending. Romek opanował te dźwięki tak dobrze, że czasem ciężko usłyszeć, kiedy wykorzystuje te kosmiczne techniki. W jego zagrywkach słychać sporo bluesa i czerpanych z niego klasycznych zagrywek, ale nawet więcej jest tych nowoczesnych, jazzujących i funky’ujących. Podobać też może się brzmienie jego harmonijki, tak różne od tego, które zostało ustalone w drodze rozwoju bluesowej tradycji. Harmonijkarz nie boi się używać elektronicznych efektów, aby dźwięk jego harmonijki stał się jakby nie z tego świata. Podejście to odważne, a efekty nowoczesne i przyjemne w odbiorze. Wszyscy muzycy zadbali o właściwą barwę dźwięku swoich instrumentów, całość brzmi w sposób uporządkowany, a do tego mamy kilka dodatkowych smaczków, jak choćby przez moment przesterowany wokal Joasi, czy odgłosy ruchu ulicznego. Nie ma chyba sensu pisać dalej, skoro najlepiej byłoby posłuchać. Dźwięki oddadzą więcej niż słowa, szczególnie, gdy mamy do czynienia z czymś tak odmiennym od tego, co dotąd słyszeliśmy. Jednym słowem – warto!

Maciej Draheim

Wydawca: Allegro Records
Posłuchaj: www.themoongang.pl

Sprawdź kto wygrał album The Lucky & Tamara Peterson Band!

opublikowano w dziale Polska

Gitara i organy Hammonda to instrumenty, dzięki którym Lucky Peterson zaskarbił sobie sympatię bluesowej publiczności – taka była poprawna odpowiedź w konkursie przygotowanym przez Blues.pl i wydawcę albumu „Live at the 55 Arts Club Berlin”, wytwórnię Blackbird Music z Niemiec, w ramach którego mogliście wygrać jeden egzemplarz tego wyjątkowego, pięciopłytowego wydawnictwa.

Do Redakcji przysłano kilkadziesiąt prawidłowych odpowiedzi. Szczęście w losowaniu narody miał Mateusz z Wrocławia, gratulujemy!

Album „Live at the 55 Arts Club Berlin” składający się pięciu srebrnych płyt – trzech DVD i dwóch CD – przynosi zapis koncertu The Lucky & Tamara Peterson Band jaki odbył się w niemieckim 55 Arts Club Berlin. Pięknie wydany i wypełniony po brzegi bluesem, soulem i funky zawiera ponad 200 minut muzyki na krążkach DVD i ponad 150 na krążkach CD.

Źródło: Blues.pl i Blackbird Music

Świąteczny singiel Chaza De Paolo

opublikowano w dziale Świat

Święta Bożego Narodzenia i następujący po nich okres noworoczny to czas, w którym artyści różnych stylów muzycznych – w tym bluesa – przygotowują piosenki idealnie pasujące do tej pory roku. Podobnie postąpił znany polskim słuchaczom amerykański gitarzysta Chaz De Paolo (fot. Mariusz Murawski ) nagrywając kompozycję „Another Christmas Without You”. Singla możecie posłuchać na Blues.pl.

Źródło: Blues.pl

Sprawdź kto wygrał płytę formacji Dr Blues & SOUL RE VISION!

opublikowano w dziale Polska

9 muzyków zagrało w składzie grupy Dr Blues & SOUL RE VISION w czasie koncertu rozpoczynającego występ zespołu Dżem 9 grudnia 2012 roku w Poznaniu – taka była poprawna odpowiedź w konkursie przygotowanym przez Blues.pl i formację Dr Blues & SOUL RE VISION, w ramach którego do wygrania były trzy egzemplarze ich debiutanckiej płyty, albumu „In The Midnight Hour…”, z autografami.

Szczęście w losowaniu nagród mieli Piotr z Łobżenicy, Adam z Torunia i Artur z Jaworzynki!

Ze względu na duże zainteresowanie konkursem i znaczną ilość prawidłowych odpowiedzi, zespół Dr Blues & SOUL RE VISION postanowił do trzech głównych płyt dodać jeszcze pięć egzemplarzy albumu w kopertowym wydaniu promocyjnym – także z autografami. Te płyty wylosowali Ireneusz z Poznania, Tomasz z Kruszyna, Sławomir z Warszawy, Piotr z Warszawy i Karol z Lublina.

Wszystkim zwycięzcom gratulujemy i życzymy miłego odsłuchu!

Źródło: Blues.pl

Various Artists „The Best Blues… Ever!”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

George Thorogood i kompozycja „Bad To The Bone”, przy której Arnold Schwarzenegger, jako filmowy Terminator, pojawił się na ekranie w drugiej części tej słynnej serii – klasyka! – to jeden z wielu ciekawych utworów, które znaleźć można na albumie poświęconym bluesowi, jaki wytwórnia EMI Music Poland wydała w ramach popularnej serii wydawniczej „The Best… Ever!”. Na album, który powstał przy udziale i wsparciu dziennikarza muzycznego bliskiego wszystkim bluesfanom, Jana Chojnackiego z radiowej Trójki, składają się cztery płyty wypełnione bluesowymi utworami, które trzeba mieć w swojej kolekcji. Wśród wykonawców, którzy znaleźli się na kompilacji są między innymi: Muddy Waters, John Lee Hooker, Willie Dixon, Buddy Guy, B.B. King, John Mayall, Eric Clapton, The Animals czy Gary Moore.

Jest tam coś dla pasjonatów klasyki – m.in. Robert Johnson, T-Bone Walker, Slim Harpo, Koko Taylor. Są nowsze brzmienia – m.in. Lonnie Mack i Stevie Ray Vaughan, The Derek Trucks Band czy Joe Louis Walker w utworze z jego najnowszej, wydanej przez chicagowskiego Alligatora płyty „Hellfire”. Są wreszcie odniesienia do rodzimej bluesowej fonografii – m.in. Sebastian Riedel i Leszek Cichoński, J.J. Band czy Tadeusz Nalepa. Na czterech płytach zebrano w sumie 66 kompozycji, wśród których każdy znajdzie takie, które przypadną mu do gustu – o to zatroszczył się Jan Chojnacki.

Oczywiście takie wydawnictwa nie są w stanie zastąpić normalnej płytoteki zawierającej pełnie albumy prezentowanych tam wykonawców, ale dla tych, którzy swoją przygodę z danym gatunkiem dopiero rozpoczynają to zawsze dobre źródło pierwszego kontaktu z muzyką czy idealna składanka na długie podróże samochodem. Warto mieć na półce.

Przemek Draheim

Wydawca: EMI Music Poland
Posłuchaj: www.empik.com

Kolejny album Gienek Loska Band

opublikowano w dziale Polska

Gienek Loska (fot. Ania Mioduszewska, Studio 69) i jego zespół kończą właśnie prace nad materiałem na drugi album. Nowa płyta będzie się nazywać „Dom” i ma się ukazać nakładem wydawnictwa Sony Music Poland pod koniec lutego 2013 roku. Na longplay złoży się dziewięć premierowych utworów oraz dwa covery – „Jednego serca" Adama Asnyka z repertuaru Czesława Niemena oraz „It’s a Man’s World” znany z wykonania Jamesa Browna. Za teksty na płycie odpowiada miedzy innymi krakowski poeta Michał Zabłocki. Całość wyprodukuje Rafał Paczkowski, znany ze współpracy z Grzegorzem Ciechowskim, Edytą Bartosiewicz i Lady Pank. Przypomnijmy, pierwszy album Gienek Loska Band, będący pokłosiem zwycięstwa w telewizyjnym programie „X-Factor” „Hazardzista”, miał premierę jesienią ubiegłego roku i uzyskał status Złotej Płyty.

Źródło: www.facebook.com/sonymusicpoland

Nowa płyta Boogie Boys

opublikowano w dziale Polska

„Made in Cali” to tytuł najnowszego, trzeciego albumu grupy Boogie Boys. Jak sugeruje nazwa, materiał na płytę w całości zarejestrowano i wyprodukowano w Californii w Stanach Zjednoczonych. Producentem albumu jest znany polskiej publiczności, ceniony amerykański harmonijkarz John Clifton, mający w dorobku współpracę z takimi artystami jak Rod Piazza, James Harman, Johny Dyer czy syn Muddy’ego Watersa, Big Bill Morganfield. Na „Made in Cali” składa się jedenaście utworów, w których obok muzyków tria pojawiają się ciekawi goście, między innymi Ron Thopmson – uznany gitarzysta współpracujący z Johnem Lee Hookerem czy  Ettą James, John & Bill Clifton z Mofo Party Band, Roger Perry, William Morris, Ron Catalano, a także – w chórkach – Ed Burke i Michael Miller. Płytę „Made in Cali” promuje dostępna na YouTube świąteczna piosenka „Christmas With Me”, która pod koniec listopada trafiła do stacji radiowych w Polsce. Wydawcą albumu jest Flower Records.

Źródło: www.bluesflowers.com/flower

The Lucky & Tamara Peterson Band
„Live at the 55 Arts Club Berlin”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Nakładem niemieckiej oficyny Blackbird Music ukazał się właśnie nowy album bluesmana Lucky Petersona (fot. Gudrun Arndt). Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że na album składa się aż pięć srebrnych krążków – trzy DVD i dwa CD!

Lucky Peterson pojawił się na muzycznej scenie jako cudowne dziecko, a dokładniej uzdolniony muzycznie sześciolatek, który wykonując wyprodukowaną przez Willie’go Dixona piosenkę „1-2-3-4” zachwycił miliony amerykańskich telewidzów. Nic dziwnego, że po takim wstępie droga do kariery nie była ani długa, ani wyboista. Oczywiście trzeba przy tym zaznaczyć, że Peterson naprawdę ma muzyczny talent – śpiewa, znakomicie gra na gitarze i oraganach Hammonda – co zresztą potwierdza na każdej kolejnej płycie, od tych sprzed lat, nagranych np. dla prestiżowych wytwórni Alligator czy Verve, po tę najnowszą „Live at the 55 Arts Club Berlin”, na której występuje wspólnie z małżonką, Tamarą Peterson.

Wersja deluxe albumu to pięć srebrnych płyt – trzy DVD i dwie audio. Dwa pierwsze krążki DVD to zapis koncertu zespołu Lucky Petersona w 55 Arts Club w Berlinie. Dwa krążki CD to ten sam koncert z samą fonią, bez wizji, idealny do słuchania w samochodzie podczas podróży do pracy, czy na domowym stereo. Ostatnia, trzecia płyta DVD to krążek z bonusami – są na nim cztery piosenki z gitarzystą zespołu Shawnem Kellermanem w roli lidera stojącego na czele sekcji rytmicznej, migawki z podróży i wszelkiej maści „behind the scenes”, które sprawiają, że jeszcze łatwiej zanurzyć się w atmosferę koncertu. A ta jest gorąca, spocona i parna – czyli dokładnie taka, jaka powinna panować w bluesowym klubie podczas świetnego koncertu. Wydawnictwo ma też swoją wersję mini – na którą składają się dwa krążki audio, bez zawartości DVD. Pięć płyt w wersji deluxe to rzeczywiście niespotykany wynik jeśli chodzi o nowe albumy współczesnych bluesmanów. Co ważne dla melomanów, z każdym kolejnym dyskiem rośnie liczba minut muzyki do przesłuchania – na dyskach DVD zmieściło się jej ponad 200 minut, na płytkach CD ponad 150. Trudno znaleźć kogoś, kto przebije taki wynik. Trudno też znaleźć bluesmana, który do piosenek własnych i klasycznego repertuaru pokroju „I’ll Believe I Dust My Broom” ze śpiewnika Roberta Johnsona i Elmore’a Jamesa odważyłby się dorzucić piosenkę, która jeszcze niedawno królowała na mainstreamowych listach przebojów. Mowa tu o kompozycji „Trouble”, którą singer-songwriter Ray LaMontagne podbił serca milionów fanek na całym świecie. Kompozycja jest piękna, i tak też brzmi w wersji Lucky Petersona.

Takich pięknych piosenek na albumie nie brakuje. Jeśli dodać do nich świetną formę muzyków, żywiołowe reakcje publiczności, a także sposób opakowania całości i ilość atrakcji jakie czekają na słuchacza/widza, diagnoza staje się prosta – to najlepsze bluesowe DVD 2012 roku! Już niedługo, do wygrania na Blues.pl…

Przemek Draheim

Wydawca: Blackbird Music
Posłuchaj: www.facebook.com/luckypetersonlivedvd

10 lat Magdy Piskorczyk

opublikowano w dziale Polska

W piątek 23 listopada, w ramach dwudziestej ósmej edycji festiwalu Jesień z Bluesem w Białymstoku, Magda Piskorczyk (fot. Irek Graff) świętować będzie dziesięciolecie pracy solowej. Białystok to dla niej wyjątkowe miejsce, bo tam, dokładnie dekadę wcześniej (23 listopada 2002 roku), po raz pierwszy wystąpiła przed publicznością solo. W ciągu minionych dziesięciu lat Magda Piskorczyk wydała pięć płyt (i debiutanckie demo), w tym jedną z laureatem Blues Music Award z Memphis – harmonijkarzem Billy Gibsonem, a drugą ze szwedzkim gitarzystą Slidin’ Slimem; jej głos usłyszeć można na kilkunastu kompilacjach wydanych w Polsce, Francji, na Węgrzech i w Singapurze; dwukrotnie wzięła udział w konkursie International Blues Challenge w USA i dwukrotnie znalazła się w jego półfinale; wystąpiła na wielu festiwalach europejskich, a we wrześniu tego roku przetarła swój muzyczny szlak w Azji, odbywając kilkudniową trasę na Tajawnie. Życzymy kolejnej, równie owocnej dekady!

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

The Best Blues… Ever!

opublikowano w dziale Polska

Nakładem wytwórni EMI Music Poland, w ramach popularnej serii wydawniczej „The Best… Ever!” ukazała się składanka poświęcona bluesowi. Na album, który powstał przy udziale i wsparciu dziennikarza muzycznego bliskiego wszystkim bluesfanom, Jana Chojnackiego z radiowej Trójki, składają się cztery płyty wypełnione bluesowymi utworami, które trzeba mieć w swojej kolekcji. Wśród wykonawców, którzy znaleźli się na kompilacji są między innymi: Robert Johnson, Muddy Waters, John Lee Hooker, Willi Dixon, Buddy Guy, B.B. King, John Mayall, Eric Clapton, The Animals, Breakout, Gary Moore, Tadeusz Nalepa, ZZ Top, Dr. John i  Joe Louis Walker. Blues.pl jest jednym z patronów medialnych wydawnictwa.

Źródło: www.facebook.com/emimusicpoland

Wygraj album The Lucky & Tamara Peterson Band!

opublikowano w dziale Polska

Pięć srebrnych płyt – trzy DVD i dwie CD – składa się na zapis koncertu The Lucky & Tamara Peterson Band jaki odbył się w niemieckim 55 Arts Club Berlin. To najnowsze wydawnictwo utalentowanego bluesmana Lucky Petersona. Pięknie wydany i wypełniony po brzegi bluesem, soulem i funky album zawiera ponad 200 minut muzyki na krążkach DVD i ponad 150 na krążkach CD – trudno wskazać wykonawcę, który przebije taki wynik.

Razem z wydawcą albumu, wytwórnią Blackbird Music z Niemiec, przygotowaliśmy dla Facebookowych Fanów Blues.pl konkurs, w którym do wygrania jest jeden egzemplarz tego imponującego wydawnictwa, „Live at the 55 Arts Club Berlin”. Żeby go zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytanie:

  • Grą na jakich instrumentach Lucky Peterson zaskarbił sobie sympatię bluesowej publiczności?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do poniedziałku 10 grudnia, do godziny 11:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Blackbird Music

Konkursowy lipiec! Wygraj płytę Maćka Żuka!

opublikowano w dziale Polska

Czternaście akustycznych utworów – jak mówi artysta – „dotyczących szeroko pojętych rozmów z przyjacielem o życiu (…)” złożyło się na wydany przez Sofresh Label album „Have You Ever” młodego twórcy Maćka Żuka. Płytę promują dostępne w serwisie YouTube teledyski, których autorem jest sam artysta, a jednym z jej patronów medialnych jest Blues.pl.

Razem z wytwórnią Sofresh Label przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa egzemplarze albumu „Have You Ever”! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „na jakim instrumencie akompaniuje sobie na krążku Maciek Żuk”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Maciek Żuk” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do wtorku 9 lipca, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania i kolejny konkurs!

Źródło: Blues.pl

Festiwal Muzyczny im. Ryśka Riedla startuje

opublikowano w dziale Polska

„Spotkania nieformalne muzyków” w chorzowskiej Leśniczówce odbywające się 25 lipca stanowić będą wstęp do piętnastej edycji Festiwalu Muzycznego im. Ryśka Riedla, który w pełnej krasie rozpocznie się w sobotę 27 lipca przesłuchaniami konkursowymi. W ramach wydarzenia, które co roku cieszy się dużym zainteresowaniem publiczności, w Parku Śląskim w Chorzowie na terenie „Pól Marsowych” wystąpią między innymi: Jacek Dewódzki & Revolucja, Śląska Grupa Bluesowa, TSA, Cree i Riders. Wśród gwiazd festiwalu nie zabraknie Dżemu i grupy Perfect. O wszystkich przewidzianych w ramach imprezy punktach programu przeczytacie na stronie festiwalu.

Źródło: www.festiwalryska.pl

Irek Dudek zaprasza na Rawę Blues

opublikowano w dziale Polska

34. edycja festiwalu Rawa Blues coraz bliżej. W tym roku, zgodnie z zapowiedziami Organizatorów, impreza potrwa dwa dni. O wydarzeniach z 10 października pisaliśmy niedawno. Dzień później, 11 października, koncerty odbędą się już tradycyjnie w „Spodku“. Do Katowic przyjedzie aż pięciu wykonawców z USA. Największe gwiazdy tegorocznego festiwalu, to znakomity gitarzysta i wokalista Robert Randolph oraz grupa rewelacyjnych wokalistów gospel The Blind Boys of Alabama (fot. strona domowa artystów).

– Jak zwykle gorąco zapraszam do Katowic – mówi Irek Dudek (fot. www.rawablues.pl), dyrektor imprezy. – Przed nami już 34. odsłona festiwalu. Niezmiennie, przy tworzeniu tego wydarzenia muzycznego, czuję ekscytację i pragnienie pokazania, jak bogaty i różnorodny jest blues. Nagroda „Keeping The Blues Alive” przyznana festiwalowi przez Blues Foundation w Memphis w 2012 roku była obiektywnym uznaniem naszej imprezy za jeden z największych festiwali bluesowych na świecie, lecz przede wszystkim była dopingiem, żeby unikać rutyny i nieustannie zaskakiwać słuchaczy i siebie samego – podkreśla.

Przez ostatnie 25 lat na scenie katowickiego Spodka festiwal gościł plejadę bluesowych sław. Junior Wells, Magic Slim, Koko Taylor, Robert Cray, Keb’ Mo’, James Blood Ulmer, Eric Sardinas, Savoy Brown, Chicken Shack – to tylko niektóre z uznanych nazw i nazwisk. Tegoroczny zestaw amerykańskich artystów również powinien zadowolić koneserów gatunku. Oprócz wspomnianej wyżej dwójki, w Katowicach zagrają: mistrz akustycznego bluesa Eric Bibb, syn legendy chicagowskiego bluesa Magica Slima Shawn Holt z zespołem The Teardrops oraz żywiołowy Fox Street All-Stars. Bardzo interesująco zapowiadają się także występy reprezentantów polskiej sceny bluesowej.

Szczegółowy program 34. edycji Rawy Blues dostępny jest na oficjalnej stronie imprezy.

Źródło: www.rawablues.com

Jimiway Blues Festival pełen gwiazd

opublikowano w dziale Polska

W poniedziałek 8 września ruszy sprzedaż biletów na tegoroczną edycję Jimiway Blues Festival. Warto zapisać tę datę w kalendarzu, bo bilety na festiwal każdego roku znikają w niezwykłym tempie. Tym razem nie będzie inaczej, bo Benedykt Kunicki – organizator wydarzenia – przewidział dla swoich gości niezwykle ciekawe muzyczne menu. Wśród wykonawców, którzy 17 i 18 października wystąpią w Ostrowie Wielkopolskim, mamy mocną amerykańską reprezentację. Zagrają flirtujący ostatnio z soulem wokalista i harmonijkarz John Nemeth, gitarzysta Larry McCray Band, ekspresyjna wokalistka Cee Cee James, chicagowski bluesman Carlos Johnson z towarzyszącym mu Hoodoo Band, a także JJ Band, TwoTimer i Tandeta Blues Band.

Jak co roku prowadzenie festiwalu leżeć będzie po stronie dwóch radiowych osobowości – Jana Chojnackiego z radiowej Trójki i Ryszarda Glogera z radia Merkury. Zachętą do udziału w Jimiway Blues Festival niech będzie dostepny na YouTube fragment koncertu Johna Nemetha.

Źródło: www.jimiway.pl

Imponujący jubileusz Satyrbluesa

opublikowano w dziale Polska

Jak informuje tarnobrzeskie Stowarzyszenia „OKO” – Ochrona Kultury Oryginalnej, w sobotę 13 września o godz. 15:00 rozpocznie się w Tarnobrzeskim Domu Kultury jubileuszowa, piętnasta edycja festiwalu Satyrblues. Jak mówią organizatorzy, tegoroczna ramówka imprezy przebiegnie pod hasłem „Blues bez granic” i stanowić będzie kulturalny pomost między dwoma kontynentami, Europą i Ameryką Północną. Głównymi bohaterami tej artystycznej konfrontacji będą trzy amerykańskie zespoły: Doghouse Sam & his Magnatones, Mike Onesko & Blindside Blues Band i Dudley Taft. Jak zwykle muzyce towarzyszyć będą sztuki plastyczne. W części wernisażowej zobaczymy prace takich artystów jak: Wiesław Zięba - grafik, współtwórca kultowych bajek animowanych, w tym „Reksio”, „Przygody Bolka i Lolka”, „Przygody Baltazara Gąbki”; Mirosław Stankiewicz – rysownik tygodnika Angora, Arkadiusz Maniuk – karykaturzysta związany między innymi z magazynami Sukces i Newsweek, czy Bożena Wójtowicz-Ślęzak prezentująca… bluesowe miniatury tkackie. Swoje książki zaprezentują też Paweł Urbaniec – z pozycją „Woodstock’ 69. Najpiękniejszy weekend XX w.” i Piotr Duma z „Leksykonem tarnobrzeskiej muzyki”. Transmisję na żywo z tarnobrzeskiego koncertu Blindside Blues Band, 13 września o godz. 20:00, przeprowadzi Polskie Radio Rzeszów. Dodatkowo w dzień poprzedzający Satyrblues, to jest w piątek 12 września, w Studiu Polskiego Radia Rzeszów, specjalny koncert radiowy da trio Doghouse Sam & his Magnatones.

Źródło: www.satyrblues.pl

Gwiazdy na Rawa Blues Festival! Sprawdź kto wygrał bilety na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

„Nagrodzony statuetką Grammy album grupy The Blind Boys Of Alabama, na którym rolę zespołu towarzyszącego wokalistom gra formacja Roberta Randolpha nosi tytuł »Higher Ground«” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez portal Blues.pl i organizatorów Rawa Blues Festival konkursie, w ramach którego mogliście wygrać aż pięć pojedynczych zaproszeń do Spodka, na drugi dzień festiwalu!

Spośród autorów prawidłowych odpowiedzi szczęście w losowaniu mieli:

  • Paweł z Drzewicy,
  • Jagoda z Wałbrzycha,
  • Wojciech z Katowic,
  • Teresa z Tych,
  • Marcin z Katowic.

Zwycięzcom gratulujemy, a wszystkim przypominamy, że w tym roku, zgodnie z zapowiedziami Organizatorów, impreza potrwa dwa dni. 10 października bluesa będzie można posłuchać w niezwykłym miejscu – w nowej siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Wystąpią Irek Dudek oraz amerykański gitarzysta i wokalista Eric Bibb. Dzień później, 11 października, koncerty odbędą się już tradycyjnie w „Spodku“. Do Katowic przyjedzie aż pięciu wykonawców z USA, w tym gitarzysta i wokalista Robert Randolph i grupa rewelacyjnych wokalistów gospel The Blind Boys of Alabama.

Źródło: www.rawablues.com

Gitarzyści z Provogue Records

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Założona w 1990 roku holenderska wytwórnia Provogue to oficyna specjalizująca się w muzyce będącej połączeniem bluesa i rocka, z gitarą w roli głównej. W jej katalogu znaleźć można płyty tak cenionych i popularnych współczesnych gitarzystów, jak Joe Bonamassa, Robert Cray czy znany z Gov’t Mule Warren Haynes. Na tej liście nie brakuje też nieco mniej znanych, ale równie sprawnych guitarmanów. Jednym z nich jest Bernie Marsden, który po latach milczenia przypomniał się właśnie wydaną przez Provogue płytą „Shine”.

Ponoć sam B.B. King miał powiedzieć kiedyś, że z „białych gitarzystów bluesa potrafią grać tylko Eric Clapton i ten facet z Whitesnake” – mając tu na myśli właśnie Bernie’go Marsdena. Ile w tym prawdy trudno powiedzieć, ale kunsztu w bluesowym fachu naprawdę nie można Marsdenowi odmówić. Oczywiście był to zawsze mocno przyprószony rockiem blues, jak choćby we wczesnych nagraniach wspomnianej już grupy Davida Coverdale’a, ale było to zawsze granie pełne zarówno technicznej biegłości, jak również feelingu i smaku. Z tym większym zdziwieniem trzeba patrzeć na solowy, bardzo ubogi katalog Marsdena, który w jednym z dostępnych na YouTube wywiadów sam łapie się za głowę gdy uzmysławia sobie, że to już dobre 15 lat odkąd wydał ostatnią solową płytę. Na szczęście warto było czekać. „Shine” to bardzo dobry, blues-rockowy krążek, na którym i miłośnicy melodyjnych piosenek coś dla siebie znajdą. Trzynaście utworów, prawie godzina muzyki i znakomity Bernie Marsden, któremu towarzyszy kilku znanych kolegów – od Davida Coverdale’a, przez Iana Paice’a z Deep Purple, po Joe Bonamasse, czyli bodaj najjaśniejszą gwiazdę holenderskiej wytwórni Provogue.

Do statusu gwiazdy brakuje jeszcze innemu gitarzyście ze stajni Provogue, chociaż słuchając jego ostatniej płyty „Influence” można śmiało stwierdzić, że jest na dobrej drodze. To Philip Sayce. Urodzony w Walii, a wychowany w kanadyjskim Toronto to gitarowe dziecko lat 90tych. Miłośnik Stevie Ray Vaughana, Jimiego Hendriksa, Jeffa Healey’a, co zresztą słychać w jego muzyce – oczywiście czerpiącej z bluesa, ale mocno rockowej, a ostatnio też dość nowoczesnej jeśli chodzi o brzmienie. Z jednej strony takich gitarowych pirotechników jest na współczesnej scenie wielu, z drugiej nie każdy z nich zostaje zaproszony przez Erica Claptona do udziału w jego prestiżowym Crossroads Festival w Madison Square Garden. To już coś znaczy. „Influence” to już jego piąty album wydany pod szyldem Provogue Records, i rzeczywiście można powiedzieć, że jest to płyta na piątkę. Szczególnie jeśli ktoś lubi ten typ grania.

Trzeci z prezentowanych tu gitarowych albumów to już zespołowa i zdecydowanie rockowa produkcja. Nazwa nie jest jeszcze powszechnie znana, ale powoli zdobywa uznanie miłośników ostrzejszego podejścia do sześciu strun. To Shaman’s Harvest. Ich nowa, pierwsza w dorobku objęta ogólnoświatową dystrybucją płyta nosi tytuł „Smokin’ Hearts & Broken Guns”. Wejście na wysokie pozycje na kilku listach przebojów magazynu billboard, sprzedaż singla na poziomie ponad 130 tysięcy egzemplarzy, włączenie jednej z piosenek do ścieżki dźwiękowej kinowego filmu „Zostać legendą”, czy wreszcie napisanie piosenki z myślą o jednym ze znanych zapaśników, który zaadaptował ją jako melodię, przy której wychodzi na ring – nieźle jak na zespół, który dopiero teraz, wraz z wydaniem albumu „Smokin’ Hearts & Broken Guns” doczekał się ogólnoświatowej dystrybucji. To granie, które może przypaść do gustu. Oczywiście gitara robi wrażenie, ale podobnie jest w mocnym wokalem czy bardzo wyraźnymi echami southern-rockowych klasyków. Warto posłuchać.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Lauba Pełno Bluesa za niecały miesiąc

opublikowano w dziale Polska

W dniach od 15 do 17 sierpnia w Chorzowie odbędzie się Festiwal Front Porch Blues czyli Lauba Pełno Bluesa. Nazwa imprezy nawiązuje do klasycznej bluesowej tradycji muzykowania na „front porch”, czyli ganku. Co roku w Górnośląskim Muzeum Etnograficznym w Chorzowie miłośnicy bluesa spotykają się, by słuchać muzyki na łonie natury. Festiwalowe koncerty odbywają się naprzemiennie na trzech scenach na terenie Muzeum: największej, zlokalizowanej przy skansenowej Karczmie oraz dwóch bardziej kameralnych, umiejscowionych w bezpośrednim sąsiedztwie muzealnych chałup. Po zmroku akcja przenosi się do położonej po sąsiedzku Sztygarki – klimatycznego kompleksu kulturalno-rekreacyjnego stworzonego na terenach byłej kopalni. Szczegółową listę ponad 20 występujących podczas festiwalu artystów oraz informacje o biletach znajdziecie na stronie Lauby.  

Źródło: www.laubapelnobluesa.pl

Eric Clapton
„Crossroads Guitar Festival 2013”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Crossroads Guitar Festival to powołany do życia przez Erica Claptona charytatywny festiwal, z którego dochody wspierają założony przez muzyka Crossroads Centre – fundację i ośrodek leczenia uzależnień. Festiwal to wyjątkowe święto gitary, prezentujące na jednej scenie najważniejszych i najpopularniejszych współczesnych gitarzystów, od B.B. Kinga i Buddy Guy’a, przez Jeffa Becka i Johna Mayera, po Carlosa Santanę czy Steva’a Vai’a i dziesiątki innych. Dotąd odbyły się cztery edycje wydarzenia – każda pozostawiła po sobie ślad w postaci płytowego wydawnictwa ze znaczkiem Warner Music.

Pierwsza edycja Crossroads Guitar Festival odbyła się na stadionie Cotton Bowl w Dallas w Teksasie w 2004 roku. Przez dwa dni przewinęło się wtedy przez scenę morze sławnych gitarzystów. JJ Cale, Larry Carlton, Robert Cray, Sheryl Crow jako damski rodzynek, Bo Diddley, David Honeyboy Edwards, Buddy Guy, B.B. King, John Mayer, Robert Randolph, Carlos Santana, Steve Vai, grupa ZZ Top i wiele innych, gitarowych gwiazd. Można śmiało powiedzieć, że takiej imprezy jeszcze wcześniej nie było. Zadziałała tu pewnie magia nazwiska, bo też ponoć sam Clapton zapraszał do udziału w przedsięwzięciu swoich kolegów po fachu – tych, których podziwia i tych, których słucha mu się najlepiej. Dobrze wybrał i tyczy się to do każdej z edycji, także tej najnowszej z 2013.

Pierwsza edycja Crossroads Guitar Festival okazała się tak dużym sukcesem, że kiedy w 2007 roku rozpoczęto sprzedaż biletów na drugą edycję, 28 tysięcy wejściówek rozeszło się w rekordowym czasie 22 minut. To nie tylko imponujące, ale też ważne, szczególnie gdy przypomnimy sobie o celu, na jaki idą zebrane przez festiwal pieniądze. To założone przez Erica Claptona Crossroads Centre, czyli fundacja i ośrodek leczenia uzależnień na wyspie Antigua na morzu karaibskim gdzie osoby walczące z alkoholem i narkotykami, tak jak przed laty Clapton, mogą wyjść z nałogu i wrócić do normalnego życia. Warto o tym pamiętać słuchając festiwalowych wykonań, także tych w niecodziennych składach. Tych na ostatnim wydawnictwie z logo Crossroads gitar Festival nie brakuje. Słyszymy np. Taj Mahala i Keb’a Mo w klasycznym „Diving Duck Blues”, czy southern-rockową spółkę Warren Haynes, Gregg Allman i Derek Trucks.

Kilkunastu wyjątkowych gitarzystów na jednej scenie i za każdym razem od kilkunastu, do kilkudziesięciu godzin niespotykanych nigdzie indziej muzycznych uniesień, w niecodziennych składach i zaskakujących kolaboracjach – tak można podsumować każdą z czterech dotychczasowych edycji Crossroads Guitar Festival. Nic więc dziwnego, że każda z nich została zarejestrowana i w ten sposób zdokumentowana. Do tej pory po każdej edycji festiwalu wydawane było dwupłytowe DVD zawierające najciekawsze fragmenty imprezy. Teraz, po praz pierwszy obok zapisu wideo dostajemy także sam dźwięk w postaci dwóch krążków CD, a nawet czterech winylowych longplayów. Wszystko po to, żeby tą muzyką mogła się cieszyć jeszcze większa publiczność, już nie tylko przed telewizorem. I dobrze, bo dla takich gwiazd i takich wykonań naprawdę warto usiąść i uważnie posłuchać.

Przemek Draheim

Wydawca: Warner Music Poland
Posłuchaj: www.amazon.com

Chicago Blues Festival startuje

opublikowano w dziale Świat

13 czerwca ruszył Chicago Blues Festival – największy darmowy festiwal bluesowy na świecie i największy muzyczny festiwal w Chicago. Lokalizacja imprezy świetnie wpisuje się w tradycje bluesowe miasta – mieszkały i tworzyły tam takie sławy jak Muddy Waters, Koko Taylor, Buddy Guy i James Cotton, a w chicagowskich klubach wciąż rozbrzmiewają dźwięki bluesa. Jednakże to w maju i czerwcu ma miejsce najwięcej wydarzeń muzycznych poświęconych bluesowi, których zwieńczeniem jest właśnie Chicago Blues Festival. Tegoroczna, 31. edycja, odbywa sie w dniach 13-15 czerwca w chicagowskim Grant Park niedaleko jeziora Michigan. Impreza rozpoczyna się w godzinach przedpołudniowych występem Low-reen & Maxwell St Market Blues Band. Artystą grającym na zakończenie festiwalu będzie zaś Dr John. Pomiędzy nimi wystąpią dziesiątki ciekawych artystów. Szczegółowe informacje oraz harmonogram koncertów znajdziecie na stronie miasta Chicago.

Źródło: www.cityofchicago.org

Jonny Lang w Warszawie! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

W środę, 9 lipca, w warszawskim klubie Progresja Music Zone, na zaproszenie Agencji Tangerine, po raz pierwszy zaprezentuje się polskiej publiczności związany obecnie z wytwórnią Provogue gitarzysta Jonny Lang. Będzie okazja przyjrzeć i przysłuchać się z bliska fenomenowi, który w połowie lat 90. wdarł się przebojem na bluesowe sceny jako genialny piętnastolatek. Ten sam, którego ledwie kilka lat później mogliśmy oglądać w nowej wersji kultowej komedii Johna Landisa „Blues Brothers 2000” obok takich gwiazd jak BB King czy Eric Clapton.

Razem z Agencją Tangerine przygotowaliśmy dla Czytelników Blues.pl konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na warszawski koncert! Żeby je zdobyć należy najpierw polubić Blues.pl na Facebooku, a następnie odpowiedzieć na pytanie: „Jak nosi tytuł pierwsza płyta Jonny’ego Langa wydana przez holenderską oficynę Provogue”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do poniedziałku 7 lipca, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: www.tangerinemusic.pl

Jonny Lang w natarciu

opublikowano w dziale Wydawnictwa

W kolejną środę, 9 lipca, w warszawskim klubie Progresja Music Zone, na zaproszenie Agencji Tangerine, Jonny Lang zaprezentuje się polskiej publiczności po raz pierwszy na żywo. Będzie okazja przyjrzeć i przysłuchać się z bliska fenomenowi, który w połowie lat 90. wdarł się przebojem na bluesowe sceny jako genialny piętnastolatek. Ten sam, którego ledwie kilka lat później mogliśmy oglądać w nowej wersji kultowej komedii Johna Landisa „Blues Brothers 2000” (vid. youtube.com) obok takich gwiazd jak BB King czy Eric Clapton. Na ile koncert wypełni obietnicę zawartą w oszałamiającej karierze sprzed lat? Tego dowiemy się lada dzień.

Jest jakieś piętno wyciśnięte na muzykach – ale to chyba tyczy się każdego artystycznego zawodu – którzy w bardzo młodym wieku osiągają bardzo duży sukces komercyjny, a potem latami muszą mierzyć się z własną reputacją i udowadniać, że zasłużyli na laury i tytuły zebrane w młodości. Tak na pewno było z Langiem, którego płyta „Lie To Me”, wydana gdy miał zaledwie 15 lat, okazała się bluesowym przebojem, na punkcie którego zwariowała cała bluesowa branża – od opiniotwórczych magazynów, po stacje radiowe. Podobnie było z kolejnym longplayem „Wander This World”, ale następnymi krążkami Jonny Lang ściągnął na siebie sporo krytyki – że za bardzo komercyjne, że za mało bluesowe, że nie takie jakich się po nim wszyscy spodziewali. Cóż, takie są prawa showbiznesu, ale piszącemu te słowa Langa zawsze przyjemnie się słuchało i z jego perspektywy jest więcej niż pewne, że jeśli 9 lipca miłośnicy współczesnego, elektrycznego bluesa wybiorą się do Progresja Music Zone, nie będziecie żałować. Tym bardziej, że koncert z pewnością wypełnią w dużej mierze znakomite, wpadające w ucho ale nadal związane z bluesem piosenki z wydanej przez Provogue Records studyjnej płyty „Fight For My Soul”. Warto tam być.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records
Posłuchaj: www.amazon.com

Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze 2014 Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego

opublikowano w dziale Polska

Poniżej publikujemy oświadczenie Sławka Wierzcholskiego, Prezesa  Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego, będące m.in. zapowiedzią Walnego Zebrania Sprawozdawczo-Wyborczego Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego i zachętą do pracy na rzecz stowarzyszenia:

Przed 8 laty dostąpiłem zaszczytu, kiedy członkowie Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego wybrali mnie jego przewodniczącym. Wówczas przyszła mi na myśl taka oto parafraza wypowiedzi Prezydenta Kennedy’ego: Nie pytaj, co będziesz miał z przynależności do PSB – powiedz, co TY możesz zrobić dla bluesa w Polsce!

Wielu członków PSB taką właśnie kierowało się dewizą, wstępując do Stowarzyszenia. To z ich pomocą, a zwłaszcza dwóch  Wiceprezesów Zarządu - Piotra Łukasiewicza i Benedykta Kunickiego,  zdołaliśmy zrealizować kilka ważnych dla bluesa w Polsce inicjatyw, jak m.in:

  1. Wypromowanie Polskiego Dnia Bluesa. Po kilku latach starań, święto wymyślone przez PSB, zostało już powszechnie zaakceptowane, jest identyfikowalne, pozwala na promocję bluesa i daje szansę koncertowania  wykonawcom w całym kraju.
  2. Wydanie 15 CD w  trzech seriach pn. Antologia Bluesa Polskiego. Wsparta przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego inicjatywa wydania pierwszego zbioru zawierającego 5 CD, spotkała się z nadspodziewanie dobrym przyjęciem i stała się inspiracją do wydania kolejnych dwóch boxów.  Redaktor Mariusz Szalbierz na 15 CD przedstawił najciekawszych współczesnych i zasłużonych dla historii bluesa wykonawców.
  3. Wydanie książki pt. Twarze Polskiego Bluesa i kalendarza „Barwy Polskiego Bluesa”.
  4. Wydanie CD – Blues Made in Poland 2009.
  5. Wylansowanie stempla promocyjnego „Polskie Stowarzyszenie Bluesowe poleca”. Ten znaczek znalazł sie na kilkudziesięciu CD i na plakatach wielu festiwali. Nierzadko dawał wsparcie organizatorom w ubieganiu się o dotacje finansowe czy inne formy pomocy.
  6. Rekomendacja PSB dla wykonawców biorących udział w International Blues Challenge w Memphis. To dzięki niej polscy muzycy bluesowi mogą brać udział w tym prestiżowym wydarzeniu muzycznym, promując polskiego bluesa w jego ojczyźnie. Działalność Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego zauważona i doceniona została przez International Blues Foundation, której PSB stało się członkiem.
  7. Obniżenie do 5 tys szt. limitu sprzedanych płyt dla uzyskania statutu „Złotej Płyty” w kategorii „Blues”.
  8. Stworzenie kategorii „Blues” w Nagrodzie Muzycznej „Fryderyk”,  przyznawanej w Polsce od 1995 roku. Przypomnę tylko, że laureatem tej nagrody jest „Kasa Chorych”. Niestety, tę kategorię, jak i kilka innych, ZPAV zlikwidował.
  9. PSB od wielu lat jest organizatorem, współorganizatorem bądź patronem wielu bluesowych wydarzeń muzycznych, które na trwałe zapisały się w kalendarzu najważniejszych imprez muzycznych w kraju, jak np.: Warsaw Blues Night, Jimiway Blues Festival, Olsztyńskie Dobranocki Bluesowe, Blues na niedzielę.
  10. PSB – udzielając stosownych rekomendacji – pomogła kilkunastu członkom w rozwiązaniu istotnych dla nich spraw życiowych.

Dobiegła końca bieżąca kadencja władz PSB.  Zgodnie ze Statutem, obecny Zarząd ustąpi i odbędą się wybory nowych władz. Wypełniając obowiązki wynikające ze Statutu Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego, Zarząd Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego zwołuje Walne Zebranie  Sprawozdawczo-Wyborcze na dzień 13 września 2014, o godz. 13:00 w Staromiejskim Domu Kultury w Warszawie. Wyrażam głęboką wiarę, że w tym zbliżającym się ważnym wydarzeniu w życiu naszego Stowarzyszenia wezmą udział zarówno jego członkowie, jak i osoby chcące się do nas przyłączyć i aktywnie działać w ramach PSB. Chętnych do współpracy zachęcam do wejścia na stronę internetową http://www.blues.org.pl/?m=15, gdzie będą mogli się zapoznać z informacjami dotyczącymi działalności Stowarzyszenia i zasad członkostwa w nim.

Wyrażam przekonanie i głęboką wiarę, że członkowie PSB przed  zbliżającym się Walnym Zgromadzeniem opłacą składki członkowskie, co jest warunkiem udziału w tym ważnym dla nas wydarzeniu. Oczekujemy, że wezmą w nim udział wszyscy członkowie PSB.

Niżej podpisany oraz wiceprezesi: Piotr Łukasiewicz i Benedykt Kunicki, nie będą ubiegać się o miejsca w nowym Zarządzie. Uważamy, że jako Zarząd PSB zrobiliśmy całkiem sporo dla Stowarzyszenia i dobrze promowaliśmy jego działalność. Teraz przyszła pora na zmianę warty, na realizację nowych pomysłów i podejmowanie nowych inicjatyw. Wybierzmy zatem nowych działaczy, chętnych poświęcić swój czas i energię dla dobra bluesa w naszym kraju. My ze swej strony chętnie będziemy ich wspierać w działaniu i pomagać w realizacji nowych pomysłów promujących nasze Stowarzyszenie i zachęcających szeroko rozumianych fanów bluesa w Polsce do słuchania i propagowania muzyki bluesowej i mądrości zawartych w słowach przekazanych przez jej twórców.

Wybierzmy nowych działaczy. My, jako ustępujący Zarząd, chętnie wspierać ich będziemy w działaniu i pomagać w realizacji nowych pomysłów promujących nasze Stowarzyszenie.

Bardzo dziękuję członkom Stowarzyszenia za okazane nam wsparcie w czasie mijającej kadencji Zarządu. Nowym władzom PSB życzę, aby swoją zaangażowaną pracą pomnażali dorobek Stowarzyszenia, a PSB pod ich kierownictwem było organizacją silną i rozpoznawalną, mającą na stałe swoje znaczące miejsce w życiu muzycznym naszego kraju.

Z bluesowymi pozdrowieniami,
Sławek Wierzcholski
- Prezes  Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego

Źródło: www.blues.org.pl

Sugar Blue na Toruń Blues Meeting! Sprawdź kto wygrał zaproszenia na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

»Miss You« to tytuł hitowego utworu The Rolling Stones, w którym słychać charakterystyczny riff harmonijki ustnej Sugar Blue” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez portal Blues.pl i organizatorów Toruń Blues Meeting konkursie, w którym mogliście wygrać aż dziesięć pojedynczych zaproszeń na pierwszy z festiwalowych dni i cztery na drugi dzień imprezy (wybierane losowo).

Lista osób, które przysłały do Redakcji poprawne odpowiedzi i miały szczęście w losowaniu, poniżej:

  • zaproszenia na piątek, 21 listopada: Magdalena z Pniew, Dawid z miejscowości Osie, Tomasz z Kruszyna, Agnieszka z Włocławka, Piotr z Torunia, Ewa z Poznania, Krzysztof z Torunia, Marcelina z Gdańska, Karolina z Kwidzyna, Andrzej z Bydgoszczy.
  • zaproszenia na sobotę, 22 listopada: Jan z Bydgoszczy, Maria z Torunia, Piotr z Solca Kujawskiego, Michał z Bydgoszczy.

Zwycięzcom gratulujemy, a wszystkim przypominamy, że w tym roku, 21 i 22 listopada, klubowa impreza toruńskiej „Od Nowy” świętować będzie swoje dwudzieste piąte urodziny. Gwiazdą wydarzenia będzie amerykański harmonijkarz Sugar Blue – nagrodzony nagrodą Grammy i znany między innymi ze współpracy z The Rolling Stones. Inni zagraniczni wykonawcy tegorocznej edycji to The Real Deal z Estonii, Włoch Pierluigi Petricca i międzynarodowy skład Slidin’ PK & The Junkyard Orchestra. Polską scenę bluesową reprezentować będą Dżem, After Blues, Tortilla, Robert Lenert z Los Agentos, Why Ducky?, trio Acoustic, a także Jo & Lazy Fellow.

Źródło: Blues.pl i Klub „Od Nowa”

Tanie muzyczne zakupy w cdbaby.com

opublikowano w dziale Świat

Nadarza się kolejna dobra okazja do skorzystania z walutowej karty kredytowej. Z okazji zakupowego szaleństwa związanego z amerykańskim Czarnym Piątkiem, serwis cdbaby.com – czyli jeden z największych internetowych sklepów muzycznych – ogłosił promocję, w ramach której koszt przesyłki wynosi tylko 1 cent. Promocja dotyczy także wysyłki za granicę, w tym do Polski. Warto z niej skorzystać tym bardziej, że w zbiorach sklepu znajduje się gigantyczny wybór płyt bluesowych, zarówno tych wydawanych przez artystów własnym sumptem, jak i krążków sygnowanych przez bluesowe wytwórnie, choćby prezentującą znakomitego bluesa w stylu West Coast oficynę Delta Groove Productions. Zakupowa gorączka cdbaby.com trwa tylko do północy 3 grudnia (czas USA), a więc jeszcze tylko przez kilka godzin. Trzeba się spieszyć!

Źródło: www.cdbaby.com

Joe Bonamassa „Muddy Wolf At Red Rocks”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

2 października ukazał się nowy koncertowy album Joe Bonamassy, jednego z najlepszych i najbardziej płodnych współczesnych bluesowych gitarzystów, jednak dziś u nas dwa słowa na temat poprzedniej koncertówki Joe, „Muddy Wolf At Red Rocks”, będącej wymarzoną wręcz pozycją dla miłośników ikon bluesa, Muddy Watersa i Howlin’a Wolfa. To utwory z ich repertuaru, w przytłaczającej większości, wypełniają ten album.

Genialnie wyglądający Red Rocks Amphitheatre nieopodal Denver w Colorado był scenerią koncertu, w ramach którego Bonamassa oddał muzyczny hołd klasycznym bluesowym brzmieniom. Nie był zresztą w tym zadaniu bez wsparcia świetnych muzyków – innych niż ci, z którymi koncertuje na co dzień. I tak w towarzyszącej mu przy tej okazji bluesowej maszynie pojawili się m.in. Reese Wynans z Double Trouble Stevie Ray Vaughana, Ron Dziubla  na saksofonie, Mike Henderson – na co dzień gitarzysta, tu na harmonijce, a także rewelacyjny Kirk Fletcher, zdaniem wielu jedna z najlepszych dziś gitar na Zachodnim Wybrzeżu USA. Nic dziwnego, że w takim towarzystwie sam Joe zdawał się być jeszcze bardziej podekscytowany niż zwykle. To przełożyło się na muzykę czyniąc z „Muddy Wolf At Red Rocks” jedną z naprawdę obowiązkowych pozycji w przebogatej koncertowej dyskografii Bonamassy. (pd)

Wydawca: Provogue Records / Mystic Productions
Posłuchaj: www.mystic.pl

Jimiway Blues Festival. Sprawdź kto wygrał zaproszenia na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Dave Hole, Carlos Johnson, Vance Kelly, Mississippi Heat, Bill Perry, Larry Garner, Philip Sayce, Sharrie Williams, Sherman Robertson, Terry Evans, Smokin’ Joe Kubek & Bnois King, Kenny Neal Band, Joe Louis Walker, Popa Chubby… Lista zagranicznych gwiazd Jimiway Blues Festival jest długa. W ramach konkursu przygotowanego przez Blues.pl i dyrektora festiwalu Jimiway, Benedykta Kunickiego, wystarczyło podać z niej jedynie 10 nazw lub nazwisk żeby wziąć udział w losowaniu dwóch pojedynczych zaproszeń na oba festiwalowe dni, 16 i 17 października.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców, Jacka z Inowrocławia i Martę z Ostrowa Wielkopolskiego.

Gratulujemy tym bardziej, że tegoroczny Jimiway Blues Festiwal zapowiada się bardzo ciekawie. W ramach 24. edycji imprezy zagrają m.in.: The Rusty Wright Band, znany ze współpracy z takimi wytwórniami jak Blind Pig, Alligator czy Ruf Records gitarzysta Coco Montoya i uzdolniony multiinstrumentalista, który karierę zaczynał jako genialne dziecko, Lucky Peterson (fot. strona domowa artysty).

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Melody Gardot w Warszawie

opublikowano w dziale Polska

Jeden z najciekawszych damskich głosów współczesnego jazzu – i jedna z najlepiej sprzedających się jazzowych artystek, jak piszą o niej branżowe media – pojawi się w Polsce. Nominowana do Grammy Melody Gardot (fot. strona domowa artystki), bo to o niej mowa, zaśpiewa w środę 9 grudnia na warszawskim Torwarze. Koncert promować będzie materiał z ostatniej płyty artystki, „Currency Of Man”, na której obok jazzu słyszymy wyraźne odniesienia do soulowych i funkowych brzmień lat 60tych i 70tych, a także bluesa. Zachętą do wybrania się na koncert niech będzie dostępny w serwisie YouTube poruszający teledysk do kompozycji „Preacherman”.

Źródło: www.go-ahead.pl

Walter Trout „Battle Scars”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Niewiele jest płyt, o których bez najmniejszej przesady można powiedzieć, że słuchamy ich cudem. Tak było z poprzednią „The Blues Came Callin’”, na którą piosenki Walter Trout pisał leżąc na szpitalnym łóżku, czekając na przeszczep wątroby, który miał być jego jedyną szansą na przeżycie – i siłą rzeczy tak już będzie z każdą kolejną. „Battle Scars” też nawiązuje do tragicznych przeżyć autora – po takim doświadczeniu trudno żeby było inaczej – ale bardziej niż zapis czarnych momentów choroby, stanowi opowieść o pokonywaniu przeciwności i odzyskiwaniu życia. Widać to już po tytułach piosenek – zaczynamy od „Almost Gone”, a kończymy na „Gonna Live Again”. Wszystko co pomiędzy tymi utworami dzieje się na płycie jest intensywne i mocne – od tekstów, po muzykę – dając nam możliwość obcowania z jedną z najlepszych, najbardziej osobistych płyt w dyskografii Trouta. A resume ma przecież pokaźne - współpracował w swojej karierze z Johnem Mayallem, grupą Canned Heat, Johnem Lee Hookerem i Big Mamą Thornton. Dla miłośników ostrzejszego blues-rockowego grania płyta konieczna, ale powinni po nią sięgnąć także inni, bo każdy wrażliwy muzycznie słuchacz, zainteresowany nie tylko riffem, ale też warstwą tekstową i ładunkiem emocji albumu znajdzie tu dużo dla siebie. Zdecydowanie do wielokrotnego słuchania. (pd)

Wydawca: Provogue Records
Posłuchaj: Mystic

35. Rawa Blues Festival. Wygraj zaproszenia na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Do największego bluesowego wydarzenia roku pozostało zaledwie kilka dni. Już 3 października, w katowickim Spodku, odbędzie się 35. edycja Rawa Blues Festival. Wśród zagranicznych gwiazd imprezy pojawią się gitarowa legenda Elvin Bishop, wokalistka Bettye LaVette, a także młodzi gitarzyści Jarekus Singleton oraz Selwyn Birchwood. Wśród polskich wykonawców usłyszymy m.in. Irka Dudka i jego Big Bandem, ale także Sławka Wierzcholskiego & Nocną Zmianę Bluesa, Romka Puchowskiego, Wielką Łódź czy Boogie Boys. Na festiwalu nie zabraknie też ważnego gościa – imprezę odwiedzi Bruce Iglauer, szef jednej z najważniejszych bluesowych wytwórni na świecie.

Jakiej? Tego dotyczy konkurs, jaki razem z organizatorami Rawa Blues Festival przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników. Do wygrania jest w nim aż pięć pojedynczych zaproszeń do Spodka! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku, a potem odpowiedzieć na pytanie: „Jak nazywa się chicagowska wytwórnia płytowa, której szefuje Bruce Iglauer”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Rawa Blues Festival” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do czwartku 1 października, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania!

Satyrblues, czyli blues i satyra

opublikowano w dziale Polska

Udane połączenie dwóch dyscyplin sztuki – bluesa i satyry – mające wartość edukacyjną i ponadpokoleniową. Tak w skrócie można określić wyjątkowy festiwal, którego 16 edycja odbędzie się 12 września w Tarnobrzeskim Domu Kultury – Satyrblues. Jak mówią organizatorzy, bohaterami tegorocznej ramówki będą artyści reprezentujący najwyższy poziom wykonawczy. Europę reprezentować będzie ośmioosobowa grupa Hot Lips z Poznania grająca w konwencji boogie-woogie. W amerykańskich barwach wystąpi utytułowana formacja bluesowa z San Antonio w Teksasie, Neal Black & The Healers. Finał zagospodaruje Marco Mendoza, także z USA – muzyk znany m. in. z takich formacji jak Whitesnake, Thin Lizzy czy Black Star Riders. Część satyryczna należeć będzie do Grzegorza Halamy. Muzyce towarzyszyć będzie zbiorowa wystawa pt. „Polityka w karykaturze. Prawdziwa cnota krytyk się nie boi”, która z powodzeniem eksponowana była w gmachu Sejmu RP. Nie zabraknie też wystaw indywidualnych prezentujących dorobek takich autorów jak: Jarosław Wojtasiński (rysunek),  Robert Wilk (fotografia), Aleksandr Tyvodar (biżuteria). Transmisję radiową z festiwalu przeprowadzi Polskie Radio Rzeszów.

Źródło: www.satyrblues.pl

Jan „Kyks” Skrzek nie żyje

opublikowano w dziale Polska

Jan „Kyks” Skrzek nie żyje. Śląski bluesman zmarł 29 stycznia w szpitalu w Katowicach-Ligocie. Jak czytamy w Dzienniku Zachodnim, który podał tę wiadomość, 62-letni Skrzek trafił do szpitala tydzień wcześniej z udarem mózgu. Został znaleziony przez muzyków Śląskiej Grupy Bluesowej, z którą miał pojechać na koncert w Nakle Śląskim. Po tym incydencie Śląska Grupa Bluesowa zagrała bez Skrzeka i rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na rehabilitację swojego frontmana. Wydawało się, że stan zdrowia Jana Kyksa Skrzeka się poprawia, bo odzyskał świadomość i już zaczął się komunikować z otoczeniem. Niestety w nocy z 28 na 29 stycznia doszło do tragedii.

To śląska tragedia. Brak mi słów. W głowie mi się to nie mieści. Czas jakby stanął. Było „O mój Śląsku umierasz mi w biały dzień”, a teraz jest „O mój Józku, umierasz mi w biały dzień” – powiedział Dziennikowi Zachodniemu Józef Skrzek, brat Kyksa.

O tym jak ważną postacią był dla śląskiej muzyki, nie tylko bluesa, niech świadczy dostępny na YouTube teledysk Miuosha z gościnnym udziałem Kyksa i wykorzystanym fragmentem jednej z jego najważniejszych pieśni.

Van Morrison
„Duets: Re-Working The Catalogue”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Legendarny irlandzki bard, Van Morrison, nagrał do tej pory ponad 360 utworów zebranych na 34 albumach. Na tym najnowszym, trzydziestym piątym, zatytułowanym „Duets: Re-Working The Catalogue”, znalazły się nowe interpretacje klasycznych piosenek wokalisty, nagrane na nowo, w towarzystwie takich gwiazd jak wspomniany Michael Bublé, Steve Winwood, Bobby Womack, Mark Knopfler, Natalie Cole czy córka artysty – Shana Morrison. „Duets: Re-Working The Catalogue” ukazała się 24 marca, a wraz z nią nowe interpretacje utworów Vana Morrisona. Nie są to jednak dobrze znane klasyki – artysta postanowił dać drugą szansę jednym ze swoich ulubionych kompozycji. Do współpracy przy płycie Morrison zaprosił artystów, których darzy szacunkiem i którzy są dla niego inspiracją. Płyta nagrywana była przez cały ubiegły rok w rodzinnym mieście artysty, Belfaście oraz w Londynie. Oprócz samego piosenkarza produkcją krążka zajęli się Don Was (znany ze współpracy np. z Johnem Mayerem czy Eltonem Johnem) i Bob Rock (producent m.in. Michaela Bublé czy zespołu Metallica). Całość brzmi świetnie i naprawdę wpada w ucho, co potwierdza każda z 16 piosenek. W sumie ponad 65 minut muzyki. Sporo tego. Sporo też niezwykle pozytywnych recenzji tego krążka w Internecie – od bardzo emocjonalnie nastawionych, a przez to naprawdę wymagających fanów Morrisona wpisujących swoje krótkie komentarze w serwisach sprzedażowych pokroju amerykańskiego Amazona, po krytyków i branżowe media. The Daily Mail napisał o tym krążku tak: „Kiedy masz w swoim katalogu blisko 360 oryginalnych piosenek, na pewno będą wśród nich jakieś ukryte skarby. I tak z pewnością jest w przypadku tej płyty. To mistrzowska kompozycja dla ducha, która daje ponowne życie garści piosenek, zaczynając od tych z lat 70-tych. Ten album mógłby być nagrany 40 lat temu i brzmieć tak samo, jak brzmi teraz. Ale kiedy na jednej płycie spotyka się jeden z najlepszych Celtyckich soulowych głosów z wokalistami kalibru Boby Womacka czy Mavis Staples, potrzeba używania studyjnych sztuczek jest niewielka”. Mądre słowa. Dobrym ich potwierdzeniem są na przykład duety nagrane z brytyjskimi weteranami rhythm’n’bluesa, tak w końcu bliskiego Vanowi Morrisonowi. W tej kategorii przy mikrofonie pojawiają się obok niego, Georgie Fame, Steve Winwod i Chris Farlowe. Bluesa reprezentuje tez Taj Mahal. Bardzo dobre granie. (pd)

Wydawca: Sony Music Poland
Posłuchaj: www.sonymusic.pl

Mystic Productions i bluesowe nowości

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Jeszcze kilka lat temu znalezienie zagranicznych bluesowych nowości w polskich sklepach płytowych było sporym wyzwaniem. Dziś, zarówno najważniejsze europejskie i amerykańskie oficyny, jak i mniejsze, ciekawe wytwórnie, cieszą się dobrą dystrybucją i łatwym dostępem do polskich melomanów. Duża w tym zasługa wydawnictw pokroju Mystic Productions, które dbają o to, aby bluesowe nowości nie omijały Polski. Także te „jeszcze ciepłe”. Do tej kategorii należy wydany kilka dni temu przez holenderską wytwórnię Provogue album Beth Hart, „Better Than Home”. Opisując jej poprzednią płytę wspomniałem, że głos Beth Hart brzmiał tam dużo dojrzalej niż wcześniej; produkcja i realizacja nagrań były znakomite; a same utwory dobrze napisano i pierwszorzędnie wykonano. To samo można powiedzieć o „Better Than Home”. Zresztą sama artystka mówi o tej płycie, że to jej najdojrzalsze muzyczne dziecko. Całość utrzymana jest głównie w rozlanej, delikatnej konwencji, ale wokalny pazur też tam można znaleźć, choć zdecydowanie rzadziej niż dotąd. Piękna płyta i bardzo ją polecam.

Coś w całkiem innej stylistyce i z całkiem innym zapleczem, to malutka, niezależna wytwórnia Big Legal Mess i surowy bluesman w starym stylu – Leo Bud Welch z płytą „I Don’t Prefer No Blues”. Jeśli zawarty tam blues kojarzy się z grubo ciosanymi produkcjami, jakie od połowy lat 90tych wychodziły z taśmy produkcyjnej wytworni Fat Possum Records, to słusznie. Big Legal Mess to bowiem wytwórnia córka Fat Possum i tak jak w katalogu mamy, także w jej archiwach znajdziemy najprawdziwszego, najsurowszego bluesa jakiego tylko można sobie wyobrazić na początku XXI wieku. Rok temu, mając wtedy 81 lat, Leo Welch nagrał dla Big Legal Mess swoją debiutancką płytę, o mocno gospelowym charakterze. Kolejna w dorobku miała już być bluesowa i tak rzeczywiście się stało. Allmusic Guide pisze, że „to połączenie chropowatego Delta Bluesa spod znaku R.L. Burnside’a z wczesnym chicagowskim soundem Muddy Watersa”. Jak byśmy tego nie nazwali, usłyszeć takiego bluesa w roku 2015 to spore zaskoczenie.

Muzyczną ciekawostką, choć sto razy bardziej od Welcha nowoczesną, jest nowy album grupy harmonijkarza Johna Poppera, Blues Traveler – „Blow Up the Moon” wydany przez Loud & Proud Records, czyli Blues Traveler w wersji pop. Choć mieszanie bluesa z popem purystom nie zawsze jest smak, nie można zaprzeczyć, że takie eksperymenty są ciekawe i na pewno znajdują swoją publiczność. Z takiego założenia wyszedł John Popper zapraszając do nagrania „Blow Up The Moon” całkiem pokaźną grupę gości. Niestety, może dlatego że to głęboko-popowy światek te nazwiska mnie nie mówią nic, ale słucha się ich przyjemnie – szczególnie wtedy, gdy mamy ochotę na trochę lekkiej, radiowej rozrywki w dobrym guście.

Znakomite nazwiska, i to bardzo dobrze znane każdemu miłośnikowi bluesa, słychać na nowej płycie Robbena Forda – wydanej podobnie jak krążek Bet Hart przez Provogue Records. Wśród gości Keb’ Mo, Robert Randolph, Warren Haynes czy Sonny Landreth. Kiedy dodać to tego łatwość, z jaką w przestrzeni między bluesem, jazzem a funkiem porusza się Ford, album „Into The Sun” staje się jedną z tych pozycji, których na pewno trzeba posłuchać. Jak dobrze, że podobnie jak w przypadku pozostałych, opisanych wyżej płyt, dzięki Mystic Productions można to zrobić w swoim ulubionym płytowym sklepie nieopodal.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue Records, Big Legal Mess, Loud & Proud Records
Posłuchaj: www.mystic.pl

The White Buffalo w Warszawie! Sprawdź kto wygrał zaproszenia na Blues.pl.

opublikowano w dziale Polska

„Koncert 21 czerwca w warszawskim klubie Progresja będzie pierwszym występem zespołu The White Buffalo w Polsce” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez portal Blues.pl i Agencję Tangerine konkursie, w którym mogliście wygrać dwa podwójne zaproszenia na koncert formacji Jake’a Smitha w Progresji.

Wśród osób, które przysłały do Redakcji prawidłowe odpowiedzi, szczęście w losowaniu mieli Monika z Olsztynka i Bartłomiej z Warszawy, gratulujemy! Szczegóły na temat koncertu i możliwości zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Agencja Tangerine

Znamy wszystkie gwiazdy tegorocznej edycji Rawa Blues

opublikowano w dziale Polska

Po wielu latach festiwal powraca do dwudniowej formy. Pierwszy dzień imprezy został zaplanowany w nowej siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. Dla fanów bluesa zagra tu Eric Bibb – amerykański gitarzysta, wokalista i kompozytor, specjalizujący się w akustycznym bluesie, nominowany do nagrody Grammy za album „Shakin’ a Tailfeather“. Także pierwszego dnia dyrektor Rawy, Irek Dudek, zagra wraz z Narodową Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia – występ ten przypomni o fuzji bluesa i muzyki klasycznej, znanej z  jego płyty „New Vision of Blues”. Drugiego dnia festiwal zagości w katowickim Spodku. Na dużej scenie wystąpi aż pięciu wykonawców zza Oceanu, prezentujących szeroką paletę bluesowych i okołobluesowych brzmień. Do największych gwiazd należą z pewnością gitarzysta Robert Randolph i jego Family Band. Ich muzyka to energetyczna mieszanka soul, funky i bluesa. Nie lada gratką dla fanów będzie także występ The Blind Boys of Alabama – żywej legendy muzyki gospel. Początki tych pięciokrotnych laureatów nagrody Grammy siegąją czasów II wojny światowej. Drugi dzień festiwalu to również popisy latorośli słynnych bluesmenów. Na scenie zaprezentuje się Cassie Taylor, córka Otisa Taylora, gwiazdy zeszłorocznej Rawy. Shawn Holt & The Teardrops to z kolei formacja dowodzona przez syna Magica Slima, chicagowskiego muzyka, również gościa festiwalu sprzed lat. Grono amerykańskich muzyków zamyka The Fox Street All-Stars, zespół łączący w swojej twórczości blues, rock, jazz i soul. Podczas finałowego koncertu 34. edycji Rawy Blues nie zabraknie także wspomnienia Ryszarda Riedla. Z okazji 20. rocznicy śmierci, muzyka wspominać będą tuzy śląskiej sceny bluesowej i rockowej, wśród nich Sebastian Riedel – lider Cree. Stawkę artystów tegorocznej Rawy Blues uzupełnią wykonawcy wyłonieni przez Radę Artystyczną Festiwalu. Bilety na festiwal, który odbędzie się w drugi weekend października, dostępne są w sieci Ticketpro.

Źródło: www.rawablues.com

Alvon Johnson w maju w Polsce

opublikowano w dziale Polska

W pierwszej połowie maja wróci do Polski znany już naszej publiczności amerykański gitarzysta, wokalista i showman Alvon Johnson (fot. strona domowa artysty). Bluesman rozpocznie trasę koncertową 7 maja od występu w Miejskim Domu Kultury „Batory” w Chorzowie. W kolejnych dniach odwiedzi Czechowice Dziedzice, Starachowice, Ostrowiec Świętokrzyski i Białą Podlaską. Szczegóły trasy znajdziecie w naszym terminarzu.

Źródło: www.lukaszgorczyca.pl

Satyrblues w rytmie boogie

opublikowano w dziale Polska

„Boogie Bridge” – pod takim hasłem 14 września odbywa się w Tarnobrzegu czternasta edycja festiwalu Satyrblues. Na scenie Tarnobrzeskiego Domu Kultury zaprezentują się polscy Boogie Boys i niemiecka grupa B.B. and The Blues Shacks. Muzyczną część wieczoru uzupełni Romek Puchowski. Zgodnie z tradycją imprezy, nie zabraknie satyry – publiczność rozśmieszy Kabaret Dno, a swoje prace zaproszą artyści, Marek „Widget” Mosor i Marcin Duński. Pokłosiem festiwalu, już tradycyjnie, będzie koncertowy album „Live In Tarnobrzeg” wydany w limitowanym nakładzie i przynoszący muzyczne wspomnienie tegorocznej edycji.

Źródło: www.satyrblues.pl

Chatka Blues Festiwal w Lublinie

opublikowano w dziale Polska

Czwarta edycja Chatka Blues Festiwal odbędzie się 11 i 12 października w  Akademickim Centrum Kultury UMCS „Chatka Żaka” oraz w klubie Rock Bar w Lublinie. Wypełni  ją swoimi występami plejada ciekawych wykonawców, na czele z Amerykaninem Carlosem Johnsonem, który w towarzystwie HooDoo Band wystąpi jako gwiazda imprezy. Publiczności zaprezentują się ponadto Jędrzej Kubiak, Marek Wojtowicz, Adam Blues Band i Schau Pau Acoustic Blues. Tegorocznej edycji festiwalu towarzyszyć będzie debata o bluesie poświęcona tematyce bluesa i jego recepcji w różnorodnych środowiskach i kręgach kulturowych zarówno w Polsce, jak również na świecie.

Źródło: www.chatkablues.pl

Buddy Guy „Rhythm & Blues”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

30 lipca, czyli dokładnie w dniu jego 77 urodzin, trafił na półki amerykańskich sklepów nowy, dwudziesty siódmy w dorobku studyjny album Buddy Guy’a – jednego z najważniejszych bluesowych gitarzystów w historii. Na wydawnictwo zatytułowane „Rhythm & Blues” złożyły się dwie płyty – pierwsza, mocno nowoczesna z soulową sekcją dętą; druga, zdecydowanie bardziej gitarowa – jeśli w przypadku Guy’a w ogóle można dzielić płyty na mniej i bardziej gitarowe – i utrzymana w bluesowym klimacie. Tak dobrego Buddy Guy’a dawno nie słyszeliśmy.

Urodzony w Lettsworth w Louisianie w 1936 roku Guy to dziś ikona bluesowej gitary, podziwiana i hołubiona przez światowe tuzy tego instrumentu, od Erica Claptona i Jeffa Becka, przez Keitha Richardsa czy Marka Knopflera. Jego pierwsze nagrania dla Cobra Records Harolda Burrage’a i słynnej wytwórni braci Chess to dziś klasyka gatunku, ale prawdziwy kamień milowy elektrycznego bluesa to płyta z udziałem Buddy Guy’a, ale firmowana nie przez niego, a przez Juniora Wellsa. I mówię płyta, a nie nagranie, bo wydany przez chicagowski Delmark „Hoodoo Man Blues”, z hipnotyzującym wręcz brzmieniem gitary Guy’a to – jak twierdzą znawcy – pierwszy bluesowy album długogrający, a nie jedynie krążek będący zlepkiem przypadkowych singli.

Album „Rhythm & Blues” to dwie płyty wypełnione po brzegi muzyką Buddy Guy’a – w sumie dwadzieścia jeden kompozycji i ponad osiemdziesiąt minut dźwięku najwyższej próby, podanego z energią, ale tez ciekawym pomysłem. Producent krążka, Tom Hambridge, zdecydował się podzielić go na dwie części. Pierwsza płyta zatytułowana „Rhythm” to niezwykle nowoczesny Buddy Guy, otoczony funkową pulsacją i świdrującymi riffami sekcji dętej. Część druga zatytułowana „Blues” to już Buddy Guy bliższy wyobrażeniom bluesowych purystów, którzy najchętniej widzieliby go w scenerii chicagowskiego klubu z połowy lat pięćdziesiątych, bardziej gitarowy i pozbawiony dodatkowych ozdobników. Chociaż nie oszukujmy się, on sam raczej nie chciałby zamykać się w żadnym muzeum.

Nasz bohater nie należy do artystów, którzy z własnej woli ograniczają swoje twórcze poszukiwania. Wręcz przeciwnie, czytając jego wydaną niedawno autobiografię „When I Left Home” można odnieść wrażenie, że on sam ma trochę za złe producentom, którzy współpracowali z nim przez lata, że jakby na siłę próbowali go wcisnąć w rolę tradycyjnego bluesowego gitarzysty uważając, iż „prawdziwy” Buddy Guy powinien już zawsze brzmieć tak, jak na starych płytach wydanych przez Cobrę czy Chess Records. A on sam zawsze był i – jak dowodzą te nowe nagrania – nadal jest nieokiełznany aż do bólu i – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – bardzo rockowy w swojej grze.

Jak przystało na współczesną modę na albumie ni zabrakło gości. Niepokorny rockman z duszą hip-hopowca, Kid Rock, australijski country’owiec Keith Urban i niezwykle energetyczna Beth Hart pojawiają się na płycie nr 1. Na drugim krążku też widzimy sławne nazwiska. W soczystym, powolnym bluesie „Evil Twin” Guy’owi towarzyszą trzej członkowie Aerosmith – Steven Tyler, Joe Perry i Brad Whitford – a więc gentlemani, którzy na płycie „Honkin’ On Bobo” dali jasno i wyraźnie wyraz swoim bluesowym fascynacjom. Drugi z numerów o podwyższonej zawartości z gwiazd to „Blues Don’t Care” z udziałem Gary’ego Clarka Jr’a, czyli młodego pop-bluesmana, którego utwór „Bright Lights” ma swoich iPodach połowa amerykańskich nastolatków.

Jeśli po nienajlepszej koncertowej płycie „Live At Legends” będącej zlepkiem średniej jakości materiału z koncertu i przypadkowych nagrań studyjnych ktoś ośmielił się pomyśleć, że Buddy Guy powoli się kończy, za sprawą wydanej przez Sony Music „Rhythm & Blues” będzie musiał zmienić zdanie. To niesamowite, że ktoś o takiej sile głosu i takiej werwie w grze na gitarze ma na karku siedemdziesiąt siedem lat. Album otwiera utwór „Best In Town”, czyli najlepszy w mieście – no i niech się ktoś spróbuje z takim postawieniem sprawy nie zgodzić.

Przemek Draheim

Wydawca: Sony Music Poland
Posłuchaj: www.amazon.com

Warsaw Blues Night i Golden State – Lone Star Revue

opublikowano w dziale Polska

„Niemal dokładnie 10 lat temu grupka bluesowych zapaleńców podjęła się zadania ożywienia bluesowego życia koncertowego w Warszawie. Nikt wtedy nie przypuszczał, że ich inicjatywa przetrwa 10 lat i stanie się jednym z najważniejszych wydarzeń bluesowych w kraju” – czytamy na stronie Warsaw Blues Night, której kolejna, 52. edycja odbędzie się 18 listopada w warszawskim klubie Hybrydy. Po raz pierwszy wystąpi w Polsce projekt Golden State – Lone Star Revue tworzony przez uznanych wykonawców reprezentujących Teksas i Kalifornię.

Na scenie Hybryd pojawią się wspólnie wirtuoz harmonijki Mark Hummel, gitarzysta Little Charlie Baty będący przez ponad trzy dekady liderem grupy Little Charlie & The Nightcats i gitarzysta Anson Funderburgh mający na koncie 26 nominacji oraz 7 statuetek Blues Music Awards. Zapowiada się koncert bez precedensu. Pojawienie się gwiazd na scenie poprzedzi występ akustycznej formacji Willie Mae Unit, w której grają Wojciech Hamkało, Roman Badeński oraz Jędrzej Kubiak. Szczegóły na temat rezerwacji biletów i cen w przedsprzedaży znaleźć można na stronie Warsaw Blues Night.

Źródło: www.blues.waw.pl

John Fogerty „Wrote A Song For Everyone”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

John Fogerty to żywa legenda amerykańskiej muzyki – wokalista, gitarzysta, ale przede wszystkim autor piosenek i lider zespołu Creedence Clearwater Revival, którego muzyka pod koniec lat sześćdziesiątych nie tylko skierowała rock’n’rolla – dryfującego mocno w stronę psychodelii – z powrotem na tory bliższe muzyce country i duchowi amerykańskiego południa, ale także stała się odbiciem tęsknot i niepokojów społeczeństwa uwikłanego w bodaj najtrudniejszy dla Stanów Zjednoczonych rozdział wojny w Wietnamie. I to muzyka Creedence’ów, a nie na przykład Henriksa, była zdaniem wielu hymnem tamtego pokolenia, a przynajmniej dużej jego części. Teraz na półki polskich sklepów muzycznych trafiła nowa, solowa płyta Johna Fogerty nagrana z towarzyszeniem znakomitych gości.

Całość otwiera „Fortunate Son” nagrany z grupą Foo Fighters. Zaraz potem słychać „Almost Saturday Night” z Keithem Urbanem i „Lodi” zaśpiewany z synami, Shane’m i Tylerem Fogerty. Wszystkie te piosenki mają w sobie coś takiego, że po latach cały czas brzmią znakomicie, ale to ta pierwsza chyba najsilniej wpisała się w masową wyobraźnię stając się przy okazji ulubionym motywem stosowanym w hitowych filmach. To właśnie „Fortunate Son” towarzyszył pojawieniu się ekranowego Forresta Gumpa w strefie wojny w południowym Wietnamie, czy popłynął z głośników Johna McClane’a gdy ten o poranku wyjeżdżał na ulice Waszyngton tuż przed tym, jak mieli go opanować terroryści w „Szklanej Pułapce 4”.

W sumie na nowy album złożyło się czternaście utworów i aż szesnastu wyjątkowych gości – od niepokornego rockmana z duszą hip-hopowca Kid Rocka, po gwiazdy współczesnej muzyki country, Brada Paisley’a czy Alana Jacksona. Piosenki to oczywiście klasyczne utwory z repertuaru Creedence Clearwater Revival i solowych płyt Fogerty’ego, ale specjalnie na tę płytę songwriter napisał dwa nowe kawałki. Pierwszy to singiel „Mystic Highway”, drugi to bardzo mocny w wyrazie „Train Of Fools”.

Panuje ostatnio jakaś dziwna tendencja, w myśl której bardzo znani, dojrzali wykonawcy nagrywają nowe płyty zapraszając do studia plejadę swoich równie znanych przyjaciół, z każdym śpiewając po jednym „gościnnym” utworze. Tak robił ostatnimi czasy B.B. King, tak zrobił teraz Buddy Guy. Ma to swój walor promocyjny, bo z okładki patrzy na nas – a tym samym zachęca do kupna – zawsze kilkanaście słynnych nazwisk, ale muzyczne efekty bywają już różne. I o to bałem się trochę kiedy przeczytałem, że ta płyta będzie w ten sposób wyglądać. Okazało się na szczęście, że całość jest niezwykle spójna, a zaproszeni goście nie próbują na siłę ukraść przedstawienia, uzupełniając wokalnie Fogerty’ego i ładnie wpisując się w wyśpiewywane piosenki. Których – i tu nie ma co się oszukiwać – i tak nie sposób byłoby popsuć, bo są tak dobrze napisane. Dla miłośników amerykańskiej klasyki w świeżych aranżacjach krążek z gatunku must have!

Przemek Draheim

Wydawca: Vanguard Records / Sony Music
Posłuchaj: www.amazon.com

Jarosław Śmietana nie żyje

opublikowano w dziale Polska

Ta przykra wiadomość niezwykle szybko obiegła portal społecznościowy Facebook – w wyniku komplikacji po operacji usunięcia guza mózgu, którą przeszedł na początku roku, zmarł Jarosław Śmietana (fot. strona domowa artysty). Miał 62 lata. W kwietniu przyjaciele muzyka zorganizowali koncert charytatywny na jego rzecz. W warszawskim Teatrze Capitol wystąpili wówczas między innymi Wojciech Karolak, Zbigniew Namysłowski, Piotr Baron, Antoni Dębski, Ewa Bem i Andrzej Jagodziński Trio. Gitarzysta ukończył Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach. Był liderem takich grup jak bluesowy Hall, Extra Ball, Sounds, Symphonic Orchestra i Polish Jazz Stars. Otrzymał Nagrodę Prezydenta Miasta Krakowa za wybitne osiągnięcia w kulturze oraz nagrodę Fryderyk w roku 1998 za album „Songs and Other Ballads”. Wykładał w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, był autorem ponad dwustu kompozycji jazzowych. Jego postać, to prawdziwa historia polskiej muzyki, nie tylko jazzu.

Źródło: Jazz Forum

Wykonawcy Jimiway Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Gitarzysta Nick Moss (vid. YouTube) z zespołem i związany z wytwórnią Alligator soulowy śpiewak Curtis Salgado (fot. strona domowa artysty) to amerykańskie gwiazdy tegorocznej edycji Jimiway Blues Festival – o tym już informowaliśmy. Teraz znana jest już pełna lista wykonawców, którzy 18 i 19 października wystąpią w Ostrowie Wielkopolskim. W piątek na scenie Ostrowskiego Centrum Kultury zaprezentują się Dr Blues & SOUL RE VISION, Bluesmaszyna i grupa Why Ducky. Dzień później zagrają Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, Szulerzy, a także Wes Galczyński & Power Train. Sprzedaż festiwalowych biletów rozpocznie się 2 września.

Źródło: www.jimiway.pl

James Cotton „Cotton Mouth Man”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Czas biegnie nieubłaganie i przeszłością jest już złota era chicagowskiego bluesa z połowy wieku. Coraz mniej chodzi po świecie tych, którzy tworzyli i definiowali ten nurt; którzy sprawili, że stał się on kwintesencją miejskiego, bluesowego grania. I choć prawdą jest, że Weteranów coraz mniej, to Ci którzy pozostali nie próżnują i częstują słuchaczy muzyką, która wyrobiła im renomę już dawno temu. Jednym z ostatnich jest James Cotton – jeden z największych harmonijkarzy bluesa chicagowskiego, znany między innymi jako członek zespołu Muddy Watersa... a kiepscy muzycy tam nie trafiali.

James Cotton ma obecnie 78 lat, lecz mimo wieku poszczycić się może sporą dozą muzycznej energii i pasji. Zawsze znany był z silnego ataku na dźwięk i nie zmieniło się to na najnowszym wydawnictwie „Cotton Mouth Man”, które ujrzało światło dzienne wysiłkami wytwórni Alligator Records. Mnóstwo bluesa, groove’u i przesterowanej harmonijki. Płyta stanowi jakby hołd składany za życia legendarnemu harmonijkarzowi, jako że teksty w głównej mierze opowiadają o jego życiu i muzyce. Do tego harmonijka jest mocno wyeksponowana w aranżacjach. Oprócz Jamesa na płycie gra i śpiewa wielu znakomitych gości, w tym Gregg Allman, Warren Haynes, Joe Bonamassa, Keb’ Mo’, Ruthie Foster czy Delbert McClinton. Muzycy prezentują wysoki poziom wykonawczy, wokalnie płyta jest też udana. Od jakiegoś czasu na krążkach nagrywanych przez Jamesa Ottona nie można było usłyszeć jego głosu, co związane jest z leczeniem raka krtani, którego zakończyło się poważną operacją. Jednak na tym wydawnictwie można usłyszeć także wokal Jamesa, choć tylko (i zapewne aż) w jednym numerze – autobiograficznym „Bonnie Blues”. Klasyczny, akustyczny bluesior z głębokiej Delty wyśpiewany ciemnym, niskim, chropowatym jak gruboziarnisty papier ścierny głosem, harmonijką atakującą klasycznymi zagrywkami z pełną mocą i agresywnością, a wszystko to na tle surowego akompaniamentu gitary obsługiwanej techniką slide. Głos Cottona, co prawda zniszczony i zmęczony, nie pozbawiony jest jednak autentyczności. Ta piosenka nie jest zaśpiewana ładnie, jednak nie wyobrażam sobie, by mogła być zaśpiewana lepiej. Na całej płycie nie starzeje się za to harmonijka. Mocna, agresywna, zadziorna, świetnie układająca poszczególne frazy. Obrazu dopełniają starania pozostałych muzyków, stanowiące doskonałe tło dla wokalistów i harmonijkowych popisów. Swoją siłę pokazują oni nie tylko przy okazji tworzenia akompaniamentu, ale też w nielicznych co prawda, lecz udanych popisach solowych. „Cotton Mouth Man” to kawałek naprawdę dobrej płyty, na której gigant harmonijki wraz z młodszymi kolegami pokazuje klasycznego bluesa w różnych odbiciach. Boogie, granie z Delty, ostre Chicago, slow bluesy, jump blues, a nawet rhumba . Udany mariaż bluesa ze starej szkoły i doświadczenia z młodzieńczym zapałem i energią. Co prawda brzmienie harmonijki wydaje się czasem nieco zbyt mocno skompresowane, ale być może to celowy zabieg realizacyjny. Dla fanów Cottona i harmonijki granej w starym stylu pozycja obowiązkowa. Dla innych miłośników bluesa będzie to też smakowity kąsek. Polecam.

Maciej Draheim

Wydawca: Alligator Records / Rock Serwis
Posłuchaj: www.amazon.com

Blues pod Piecem w Starachowicach

opublikowano w dziale Polska

Poprzemysłowa hala spustowa z wielkim piecem z XIX wieku w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach będzie sceną koncertu „Blues pod Piecem”, którego druga edycja odbędzie się 31 sierpnia. W tak niezwykłym miejscu publiczności zaprezentują się Śląska Grupa Bluesowa, Kulisz Trio z Krzysztofem Głuchem, Kasa Chorych i projekt Harpcore. Jak zapowiadają organizatorzy – i jak na hutę przystało – będzie gorąco.

Źródło: www.ekomuzeum.pl

Gwiazdy zapraszają na Jimiway!

opublikowano w dziale Polska

18 i 19 października w Ostrowie Wielkopolskim w ramach Jimiway Blues Festival wystąpi plejada niezwykle ciekawych wykonawców. Polskę reprezentować będą Dr Blues & SOUL RE VISION, Bluesmaszyna, grupa Why Ducky, Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, Szulerzy, a także Wes Galczyński & Power Train. Międzynarodową twarz festiwalu pokażą gitarzysta Nick Moss (fot. strona domowa artysty) z zespołem i związany z wytwórnią Alligator soulowy śpiewak Curtis Salgado. Ten ostatni nie mogąc się już doczekać przyjazdu do Polski przygotował dla polskich fanów zaproszenie do Ostrowa Wielkopolskiego. Posłuchajcie go na YouTube!

Źródło: www.jimiway.pl

Eric Sardinas na Toruń Blues Meeting! Wygraj zaproszenie na Blues.pl.

opublikowano w dziale Polska

Plejada ciekawych polskich wykonawców bluesowych i goście z zagranicy, od międzynarodowego składu The Soul Catchers International, po amerykańskiego gitarzystę slide Eric Sardinasa – program tegorocznej edycji Toruń Blues Meeting, która 22 i 23 listopada odbędzie się w toruńskim klubie Od Nowa, wygląda niezwykle interesująco.

Razem z organizatorami Toruń Blues Meeting przygotowaliśmy dla Czytelników Blues.pl konkurs, w którym do wygrania są cztery pojedyncze zaproszenia na pierwszy z festiwalowych dni, w tym koncert Erica Sardinasa! Żeby je zdobyć należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytanie: „jaki tytuł nosi ostatnia płyta Erica Sardinasa wydana nakładem europejskiej wytwórni Provogue”?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Toruń Blues Meeting” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do czwartku 21 listopada, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Toruń Blues Meeting

Maciej Hojnowski nie żyje

opublikowano w dziale Polska

Jak podaje portal katowice.naszemiasto.pl, 18 listopada w Katowicach potrącony przez samochód został Maciej Hojnowski (fot. archiwum prywatne artysty), gitarzysta bluesowy z Bytomia związany z zespołem Pin i Zielony. Artysta zmarł. „Grał głównie klasyczne utwory bluesowe, czasem sięgając do tradycyjnego rocka. Jego ulubionymi artystami byli Buddy Guy, Albert Collins, John Lee Hooker czy Derek Trucks. Jego drugą pasją była fotografika. Zdobył kilka nagród w konkursach fotograficznych, w tym tych międzynarodowych” – czytamy w portalu. Jego pamięci poświęcony był niedawny blues jam w Śląskim Jazz Clubie w Gliwicach, gdzie artysta często występował.

Źródło: www.katowice.naszemiasto.pl

Nominowana do Grammy Beth Hart w Warszawie! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

„Płyta, za którą Beth Hart została nominowana do tegorocznej nagrody Grammy nosi tytuł «Seesaw»” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez portal Blues.pl i Agencję Koncertowo-Wydawniczą Delta konkursie, w ramach którego mogliście wygrać jedno podwójne zaproszenie na koncert artystki, jaki 30 marca odbędzie się w warszawskim klubie Proxima.

Konkurs cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem – do redakcji przesłano kilkadziesiąt prawidłowych odpowiedzi. Spośród nich, ta zwycięska należała do Anny z Włocławka, gratulujemy!

Dwa dni przed koncertem w Warszawie, 28 marca, Beth Hart zagra w MDK Batory w Chorzowie.

Źródło: www.delta.art.pl

Jarle Bernhoft
„Walk With Me (Live at Chateau Neuf)”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Instrumentalny wstęp „Dark Fanfare”, a zaraz potem pięknie zaśpiewany „Buzz Aldrin” otwierają wydaną przez Universal Music płytę „Walk With Me (Live at Chateau Neuf)” Norwega Jarle Bernhofta. To jeden z najciekawszych głosów na współczesnej europejskiej scenie. Jego muzyka łączy klasyczny soul z odrobiną jazzu i porcją nowych brzmień. Na ostatnim, koncertowym albumie artyście towarzyszy KORK, czyli Orkiestra Norweskiego Radia.

Jarle Bernhoft zaczynał jako wokalista rockowych norweskich grup Explicit Lyrics i Span, z tą ostatnią zdobywając nawet sporą rzeszę rozkochanych w cięższych brzmieniach fanów. Ale w 2005 roku coś w jego podejściu do muzyki się zmieniło – jeden z przyjaciół podarował mu płytę formacji Sly & The Family Stone i wtedy Jarle zanurzył się w muzyce soul. Efektem tej nowej fascynacji był bardzo dobry krążek „Ceramic City Chronicles” przynoszący porcję klasycznego soulu ubranego w uwspółcześnione, trochę jazzujące aranżacje. Dziś Bernhoft, bo pod takim skróconym imieniem występuje, to jedna z najjaśniejszych norweskich gwiazd – niezwykle kreatywna, a przez to hołubiona w swoim kraju i coraz bardziej doceniana za granicą, także w Stanach Zjednoczonych. Nic dziwnego, kiedy słyszy się takie nagrania. Rozbudowane aranżacje w makijażu sekcji smyczków robią wielkie wrażenie. Całość jest nastrojowa i naprawdę wciąga – jak dobra książka. (pd)

Wydawca: Universal Music
Posłuchaj: www.itunes.apple.com

Koncertowa płyta Joe Bonamassy i Beth Hart

opublikowano w dziale Świat

Na kilkadziesiąt godzin przed polskimi koncertami Beth Hart swoją premierę miała jej trzecia wspólna płyta nagrana z niezwykle cenionym przez rodzimych fanów gitarzystą Joe Bonamassą. Poprzedni krążek „Seesaw”, wydany podobnie jak najnowszy przez holenderską wytwórnię Provogue, składał się jedenastu kompozycji i był nominowany do tegorocznej nagrody Grammy. Nowiutki „Live In Amsterdam” to dwie płyty CD, wypełnione kompozycjami ze wspólnego repertuaru Joe i Beth. Całość dostępna jest też na płytach winylowych, a także w wersji z obrazem na krążkach DVD i Blu-Ray. Co ważne, dzięki Mystic Production płyty można już kupić w Polsce.

Źródło: www.mascotlabelgroup.com

Dzień Gitary w Pameli

opublikowano w dziale Polska

Poniedziałek 14 kwietnia 2014 roku będzie prawdziwym świętem gitary w toruńskim Hard Rock Pubie Pamela. O godzinie 17:00 rozpoczną się tam warsztaty gitarowe prowadzone przez Krzysztofa Toczko i Jerzego Styczyńskiego. Warsztaty połączone będą z prezentacją gitar marki Vintage, realizowaną przez Krzysztofa Wałeckiego (Ambasadora Vintage Guitars Poland) i Mariusza Teodorczuka (Product Managera w firmie Audiostacja). Dzień zakończy akustycznym koncert. O godzinie 20:00 zagrają dla dwa duety: Mikołaj i Krzysztof Toczko (zaprezentują materiał z  płyty „Guitar Ciemna”) oraz Jerzy Styczyński (Dżem) i Krzysztof Wałecki (dawniej Oddział Zamknięty, obecnie zespół Vintage).

Źródło: www.pubpamela.pl

Koncerty i warsztaty w Hard Rock Pubie Pamela

opublikowano w dziale Polska

Marzec to w toruńskim Hard Rock Pubie Pamela zapowiada się bardzo ciekawie. 17 marca, w ramach wieczoru z bluesem wystąpią dwie zagraniczne formacje – amerykańska grupa Moreland & Arbuckle oraz Rob Tognoni z zespołem. Co ważne, wstęp na koncert jest bezpłatny. Muzyczne emocje czekają też na gości klubu 23 marca. Gitarowe warsztaty i jam session poprowadzą wówczas Wiesław Kryszewski i Leszek Cichoński. Ten ostatni zaprezentuje się po warsztatach w recitalu solowym. Zwieńczeniem bluesowego marca będzie koncert Khalif „Wailin’” Walter Band, który odbędzie się w ostatni dzień miesiąca.

Źródło: www.pubpamela.pl

Bluesowa Grammy przyznana

opublikowano w dziale Polska

Pięćdziesiąta szósta gala wręczenia najbardziej prestiżowych nagród muzycznych na świecie odbyła się w niedzielę 26 stycznia w Los Angeles w Kalifornii. Statuetkę Grammy za „Najlepszy Bluesowy Album Roku” otrzymało duo Ben Harper (fot. strona domowa artysty) i Charlie Musselwhite za sygnowany logo Stax krążek „Get Up!”. Wśród nominowanych do nagrody byli James Cotton za „Cotton Mouth Man”, Bobby Rush za „Down In Louisiana”, Beth Hart i Joe Bonamassa za „Seesaw” i longplay „Remembering Little Walter” zawierający nagrania  Charlie’go Musselwhite’a, Billy Boy’a Arnolda, Marka Hummela, Jamesa Harmana i Sugar Ray’a Norcia. Bluesowe czy blues-rockowe akcenty pojawiły się też w innych kategoriach. Nagroda za „Najlepszy Album Rockowy” powędrowała do Led Zeppelin za „Celebration Day”. Statuetkę zabrał też do domu Gary Clark, Jr. nagrodzony za „Najlepsze Tradycyjne Wykonanie R&B”. Mówiąc o tegorocznych nagrodach Grammy nie sposób nie wspomnieć o wielkim sukcesie polskiego jazzu – album „Night in Calisia” pianisty Włodka Pawlika otrzymał statuetkę w kategorii „Najlepszy Album Dużego Zespołu Jazzowego”. Gratulujemy!

Źródło: www.grammy.com

Eric Sardinas na Toruń Blues Meeting! Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

„Ostatnia płyta Erica Sardinasa wydana nakładem europejskiej wytwórni Provogue nosi tytuł «Sticks & Stones»” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez portal Blues.pl i organizatorów Toruń Blues Meeting konkursie, w ramach którego mogliście wygrać cztery pojedyncze zaproszenia na pierwszy z festiwalowych dni, w tym odbywający się 22 listopada koncert Erica Sardinasa!

Spośród przesłanych do redakcji prawidłowych odpowiedzi, te zwycięskie należały do Agnieszki z Warszawy, Karoliny z Ozorkowa, Mariusza z Torunia i Tyberiusza z Włocławka. Gratulujemy!

22 i 23 listopada w ramach festiwalu w toruńskim klubie Od Nowa wystąpią Martyna Jakubowicz, Hoodoo Band, Magda Piskorczyk, Blues Drawers, Dżem, The Moongang, Tortilla, Mojo, Tres Hombres i Vecerek & Green Company. Całości programu, obok Erica Sardinasa, dopełni międzynarodowy skład The Soul Catchers International. Szczegóły na temat rezerwacji biletów znajdziecie na stronie Od Nowy.

Źródło: www.blues.umk.pl

Bluesowa WOŚP w Blue Note

opublikowano w dziale Polska

Dwa dni przed niedzielnym finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w piątek 10 stycznia w poznańskim klubie Blue Note odbędzie się muzyczny wieczór, w ramach którego miłośnicy bluesa będą wspierać Orkiestrę. Wstęp do klubu jest wolny, a cały dochód z dobrowolnych darów i licytacji przeznaczony będzie na WOŚP. Swój udział we wspólnym muzykowaniu potwierdzili już między innymi członkowie zespołów Wolna Sobota, Wielka Łódź, Jaromi Zez Ekom, Dr Blues & Soul Re Vision czy Fingerstyle Bob & The Blues Society. Całość rozpocznie się o godzinie 20:00.

Źródło: www.facebook.com

Polska trasa Wishbone Ash

opublikowano w dziale Polska

25 lutego, koncertem w poznańskim klubie Eskulap, polską trasę koncertową rozpocznie zespół Wishbone Ash. Brytyjscy rockmani dobrze znani miłośnikom cięższych brzmień w klimacie lat siedemdziesiątych zagrają u nas kilka koncertów. Wśród potwierdzonych miast, obok wspomnianego Poznania, są już Piekary Śląskie, Kęty i Szczawnica-Jaworki. Koncerty będą promować nowe wydawnictwo zespołu, album „Blue Horizon”, który ma się ukazać w lutym.

Źródło: www.wishboneash.com

Bluesowa WOŚP w Blue Note w Poznaniu podsumowana

opublikowano w dziale Polska

W piątkowy wieczór 10 stycznia, dwa dni przed niedzielnym, ogólnopolskim 22. Finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w klubie Blue Note w Poznaniu odbyła się Bluesowa WOŚP. Koncert, podczas którego występujący w różnych konfiguracjach muzycy wspólnie wspierali akcję Jerzego Owsiaka zorganizował i prowadził Dr Blues – Krzysztof Rybarczyk, we współpracy ze Sztabem WOŚP – First Stage oraz klubem Blue Note. W licytacjach pomagał Krzysztof Ranus oraz szef First Stage, Łukasz Kolasiak.

Koncert trwał ponad pięć godzin. Dobór wykonawców zapewnił różnorodność stylistyczną kolejnych wejść, a dokonany był pod kątem ich zainteresowań. Nie wszyscy z występujących tego dnia artystów wykonują bluesa w swojej twórczości z której są znani, ale wszyscy doceniają i szanują bluesowe korzenie współczesnej muzyki. Zaproszeni goście z radością przyjęli propozycję udziału w Bluesowej WOŚP i wykonywali swoje ulubione utwory w stylistyce bluesowej i okołobluesowej.

Interesującym, rzadko spotykanym na naszych scenach pomysłem była wymiana muzyków w poszczególnych składach. Wszystkie zespoły zaprosiły do swojego występu muzyków spośród innych grup występujących tego dnia. Spowodowało to, że spotkanie na Bluesowej WOŚP w Blue Note stało się swego rodzaju kilkugodzinnym jam-session z udziałem niespotykanych konfiguracji personalnych oraz umożliwiło wzajemne poznanie się i zjednoczenie środowiska.

Pomiędzy koncertami poszczególnych składów odbywały się licytacje płyt występujących wykonawców, plakatów i bardzo ciekawa licytacja kostiumu startowego wybitnego polskiego lekkoatlety Marcina Urbasia, który jest także wokalistą. Trudno byłoby wymienić wszystkich wykonawców i poszczególne konfiguracje, które pojawiały się na scenie tego wieczoru w klubie Blue Note. Na szczególną uwagę zasługuje udział klawiszowego duo braci Cholewińskich (Michała i Bartka)  z Wielką Łodzią oraz wspólny występ Wojtka Hoffmanna i Grzegorza Kupczyka z Dr Blues & Soul Re Vision, którzy po wielu latach oddania się w grupach Turbo oraz Ceti w całości muzyce stricte rockowej zasmakowali ostatnimi czasy w stylistyce bluesowej.

Gośćmi specjalnymi byli: Ania Polowczyk – wokal, Magda „Mechagodzilla” Nowakowska – wokal, Julka Magdalena Stolpe – wokal, Grzegorz Robert Kupczyk – wokal, Wojciech Hoffmann – gitara, Hubert Szczęsny – wokal, Michał Cholewiński – piano, Bartek Cholewiński – piano. Wystąpili oni wspólnie z zespołami: Fingerstyle Bob and The Blues Society, Wielka Łódź, Jaromi zez ekom, Wolna Sobota, Nawiasemówiąc, Dr Blues & Soul Re Vision oraz Kupczyk śpiewa Stonesów. Wszyscy wykonawcy wzięli udział w koncercie charytatywnie.

Album z fotografiami z koncertu Bluesowa WOŚP z Blue Note zobaczyć można na Facebooku.

Wyjątkowym momentem koncertu był występ ośmioletniej Hani Sztachańskiej, uczennicy Ani Polowczyk, która wykonała z niezwykłą szlachetnością i dojrzałością hymn Johna Lennona, „Imagine” – do obejrzenia poniżej.

Z informacji uzyskanych ze Sztabu WOŚP – First Stage wynika, że w czasie koncertu oraz z licytacji zebrano wspólnie, w całości przekazując na cele WOŚP, 2.350,00 zł.

Źródło: www.facebook.com

Robert Cray na Rawa Blues Festival! Wygraj zaproszenie na Blues.pl!

opublikowano w dziale Polska

Dwie sceny, na których zagra osiemnaście zespołów, w sumie czternaście godzin muzyki – tegoroczna edycja Rawa Blues Festival zapowiada się imponująco. Wśród gwiazd, które 6 października pojawią się w katowickim Spodku są Eric Sardinas, The Reverend Peyton’s Big Damn Band, Roomful of Blues, Davina & The Vagabonds oraz Irek Dudek Big Band. Największym wydarzeniem festiwalu – a być może całego roku – będzie długo oczekiwany, jedyny w Polsce koncert The Robert Cray Band na czele z liderem, pięciokrotnym zdobywcą nagrody Grammy.

Wraz z organizatorami Rawa Blues Festival przygotowaliśmy dla Naszych Facebookowych Fanów konkurs, w którym do wygrania są trzy pojedyncze zaproszenia do Spodka!

Żeby zdobyć konkursowe bilety należy polubić Blues.pl na Facebooku i odpowiedzieć na pytanie: jak nazywali się dwaj słynni gitarzyści, z którymi Robert Cray nagrał jedną z najważniejszych bluesowych płyt lat osiemdziesiątych – wydany przez wytwórnię Alligator krążek, który przyniósł mu pierwszą w karierze statuetkę Grammy?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do poniedziałku 1 października, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Rawa Blues Festival

Gaye Adegbalola „Blues In All Flavors”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Osoby, których czas dzieciństwa przypadł na lata 90. z pewnością pamiętają programy takie jak „Domowe przedszkole”, których twórcy starali się wychowywać najmłodszych za pomocą piosenek pokazujących im jak należy się zachowywać – często i dokładnie myć ząbki, itd. Jak się niedawno okazało, takie edukacyjne działania znane są nie tylko dawnym specjalistom od telewizyjnej misji, ale i pewnej dojrzałej amerykańskiej blueswoman – Gaye Adegbalola. Jej najnowsze wydawnictwo „Blues In All Flavors” jest płytą nagraną specjalnie dla dzieci. O ile jednak „polska piosenka wychowawczo-rozrywkowa” ograniczała się do banalnych melodyjek i prostych tekstów śpiewanych niby-dzięcięcym głosem, o tyle na recenzowanym krążku znajduje się porządny blues! I to w naprawdę wielu smakach!

Rytmy jumpowe, czy bujające chicagowskie shuffle zachęcające do jedzenia warzyw, ze smakowitymi zagrywkami gitary w tle… Nie może też zabraknąć porywającego rock’n’rolla, „The Cleanest Kid In Town”. Z takim akompaniamentem aż samemu chce się wskoczyć do wanny! Na płycie jest też soul-blues, blues akustyczny z głębokiej Delty, piedmontowe klimaty w stylu duetu Terry–McGhee. Słychać też trochę funky i odrobinę blues-rocka, czy  typowego slow blues z płaczącą w niebogłosy gitarą, przy którym można wylać z siebie wszelkie smutki. Wszystko to pokazuje dzieciakom, żeby pamiętały o słowach takich jak „proszę” i „dziękuję”, były miłe i grzeczne, szanowały dziadków, innych ludzi i inne dzieci, a także nie pozwalały zaczepiać się szkolnym łobuzom. Zabawne teksty promują także tolerancję wobec innych i zachęcają do recyklingu. Ostatni numer zaś, „What A Wonderfull Word” przypomina, że naprawdę mamy się czym cieszyć żyjąc na tym świecie.

Płyta oprócz walorów wychowawczych jest też całkiem dobra muzycznie i mimo, że album przeznaczony jest dla najmłodszych, wydaje mi się, że nie tylko im przypadnie do gustu. Piosenki są zagrane przyjemnie, powodując rytmiczne bujanie się u słuchaczy. Nie ma tu zbyt wielu popisów solowych, ale nie to jest celem tego wydawnictwa. Nie chodzi o to, żeby młodego słuchacza oszołomić solówkami – które jednak, gdy się już pojawiają, są całkiem miłe dla ucha – lecz aby przekazać pewną treść, przy okazji pokazując młodszej młodzieży, jak ciekawy i różnorodny może być blues. To udaje się bardzo dobrze. Jedynym problemem może być kwestia językowa, bo przecież nie każdy polski pięciolatek zna dobrze angielski. Z drugiej strony, w obecnych czasach w zajęciach językowych biorą udział coraz częściej także bardzo małe dzieci, więc można liczyć na to, że atuty edukacyjno-wychowawcze krążka uda się wykorzystać. A warto.

Maciej Draheim

P.S. O płycie i przyświecającej jej idei na YouTube opowiada sama artystka.

Wydawca: Vizz Tone Label Group
Posłuchaj: www.amazon.com

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Point Blank!

opublikowano w dziale Polska

Tytuł ostatniej studyjnej płyty zespołu Point Blank wydanej przez francuską wytwórnię Dixiefrog to „Fight On!” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez nas i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa pojedyncze zaproszenia na koncert southern-rockowej grupy Point Blank, która 19 lipca zagra w warszawskim klubie Progresja.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Marcin Czajka z Kocka i Mateusz Lech z Poczesnej, gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Wygraj zaproszenie na Point Blank!

opublikowano w dziale Polska

„Elita southern-rocka” – tak zespół Point Blank nazwał Paweł Michaliszyn, wielki miłośnik southern-rocka i polski specjalista od tej muzyki. Zespół, który narodził się w Teksasie w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych wrócił niedawno po latach milczenia. Dzięki Agencji Tangerine polscy fani będą go mogli usłyszeć 19 lipca w warszawskim klubie Progresja, w ramach jedynego koncertu w naszym kraju.

Wraz z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na ten wyjątkowy koncert! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jaki tytuł nosi ostatnia studyjna płyta Point Blank wydana przez francuską wytwórnię Dixiefrog?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 17 lipca, do godziny 23:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Warta Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Muzyka trzech zespołów wypełni drugą edycję festiwalu, który 23 lipca odbędzie się w Warcie w województwie łódzkim. W ramach Warta Blues Festival publiczności zaprezentują się akustyczna grupa Blue Sounds (fot. strona domowa zespolu), a także dwa elektryczne bandy – Easy Rider i Obstawa Prezydenta. Korzystając z letniej pogody koncerty mają się odbyć w miejscowym amfiteatrze.

Źródło: www.gimwarta.pl

Wielkie gwiazdy na Jimiway

opublikowano w dziale Polska

Nagrywający dla wytwórni Alligator Smokin’ Joe Kubek & Bnois King, związany z firmą Crosscut Terry Evans (fot. strony domowe artystów), wydawany przez Blind Pig i Dixiefrog Kenny Neal, a także Alvon Johnson – tak imponującą listą amerykańskich wykonawców może się pochwalić Benedykt Kunicki, Dyrektor Festiwalu Jimiway, którego tegoroczna edycja zapowiada się niezwykle ciekawie. Obok gwiazd zza oceanu, 21 i 22 października, w ramach jubileuszowej, dwudziestej edycji imprezy wystąpią w Ostrowie Wielkopolskim Blue Machine z Krakowa, Outsider z Wrocławia, a także ostrowskie zespoły Generations i Fire Band.

Źródło: www.jimiway.pl

Nagrody Living Bluesa rozdane

opublikowano w dziale Świat

Living Blues, najważniejszy bluesowy magazyn na świecie, rozdał właśnie swoje nagrody muzyczne. Wielkim zwycięzcą osiemnastej edycji Living Blues Awards jest Buddy Guy – do jego rąk trafiło aż pięć statuetek. Nagrody tradycyjnie przyznano w imieniu publicystów, ale i czytelników pisma. Pełen wykaz nagrodzonych znajduje się na stronie internetowej magazynu.

Źródło: www.livingblues.com

„Świętojańskie Bluesowanie” w Gdańsku Wrzeszczu

opublikowano w dziale Polska

Urzekający plener Teatru Leśnego w Jaśkowej Dolinie w Gdańsku Wrzeszczu po raz kolejny stanie się sceną Świętojańskiego Bluesowania. W piątek 24 czerwca, w ramach tegorocznej edycji tej cyklicznej imprezy, gdańskiej publiczności zaprezentują się Blue Sounds, Boogie Chilli, Krzak z Krzysztofem Ścierańskim na basie, a także Amerykanin jamajskiego pochodzenia King Lion z towarzyszeniem litewskiego zespołu Blues Makers (fot. strona domowa artystów).

Źródło: www.teatrlesny.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Harry’ego Manxa!

opublikowano w dziale Polska

Instrument, który w dłoniach Harry’ego Manxa widać na plakacie warszawskiego koncertu i konkursowej grafice Blues.pl to mohan veena – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez nas i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa pojedyncze zaproszenia na koncert Harry’ego Manxa, który 16 czerwca zagra w warszawskim klubie Hybrydy.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Maciej Gonczar z Głogowa i Piotr Lebiedziewicz z Warszawy, gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na North Mississippi Allstars Duo!

opublikowano w dziale Polska

Album, którym formacja North Mississippi Allstars zadebiutowała na rynku muzycznym wiosną 2000 roku to „Shake Hands With Shorty” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa pojedyncze zaproszenia na koncert formacji North Mississippi Allstars Duo, czyli braci Luthera i Cody’ego Dickinsonów, którzy 22 maja zagrają w warszawskim klubie Progresja.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Bartłomiej Turkowski z Warszawy i Damian Kłos z Piekar Śląskich, gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Trwa festiwal Bluesroads

opublikowano w dziale Polska

Obywający się w Krakowie festiwal Bluesroads trwa w najlepsze, ale już teraz możecie przeczytać relację z jego pierwszych dni, którą przesłał do nas Tomasz Kruk, na co dzień muzykujący w duecie Przytuła & Kruk. Tekst zdobią zdjęcia Katarzyny Niedźwieckiej i krótki dokument przygotowany przez Green Team Studios:

Drugie święto bluesa w Krakowie – organizowane przez studentów, nie tylko dla studentów – rozpoczęło się na dobre! We wtorek około godz. 18:00 w księgarni Empik na krakowskim Rynku Bartosz Stawiarz oficjalnie puścił w ruch festiwalową machinę, która aż do poniedziałku włącznie będzie grać, uczyć, bawić i zaszczepiać bluesa w sercach słuchaczy. Prezentacja festiwalowych atrakcji, które czekają nas w tym tygodniu (swoją drogą bardzo potrzebna, bo w ogromie wydarzeń można się pogubić) przeplatana była występami dwóch duetów – bluesowo-jazzowej Fabryki Zabawek (czyli Marcin Dyjak i Damian Skóra) oraz polsko-włoskiego tandemu Michała Kuszczyckiego i Tommaso Corvo. Z minuty na minutę było coraz ciekawiej, aż na koniec na scenie pojawiła się gwiazda festiwalu czyli Shrimp City Slim, który zaimprowizowanym z muzykami „Boogie In The Bookstore” doprowadził publiczność do szaleństwa. Nie zabrakło także refleksji na temat natury bluesa, co pozwoliło dowiedzieć się jak na tę wciąż nieco egzotyczną dla nas muzykę patrzy Amerykanin, który wychowywał się w jej naturalnym środowisku.

We środę już przez cały dzień można było oddychać festiwalowym powietrzem. Od godziny 10:00 aż do 17:15 trwały w Żaczku darmowe warsztaty taneczne ze studiem Swing & Sway, gdzie niestrudzeni kursanci poznawali najgłębsze tajniki stylów rock’n’roll, lindy hop i swing solo. Wieczorem nie było już chyba w Krakowie nikogo kto o festiwalu Bluesroads nie słyszał – to dzięki tramwajowi festiwalowemu, który przez trzy godziny kursował dookoła Plantów i do Żaczka, wożąc wszystkich chętnych na festiwalową Bluesotekę. Zabytkowy wagon wesoło bujał się w rytmie shuffle, podczas gdy krakowscy muzycy nie tracąc czasu na przerwy serwowali bluesa na najwyższym poziomie. Niezapomniane przeżycie – posłuchać jak tłum ludzi (w tym także „przypadkowi” pasażerowie, jak np. dwie starsze panie, za którymi zamknęły się drzwi zanim zorientowały się że to nie jest normalny tramwaj…) śpiewają „This Little Light Of Mine”, podczas gdy za oknem przemykają krakowskie kamienice i zamek na Wawelu…

O 21:00 rozśpiewany tłum wysiadł na przystanku Oleandry, oddalonego o kilkadziesiąt metrów od Żaczka i popędził prosto na szaloną taneczną imprezę – Bluesotekę z muzyką na żywo w wykonaniu krakowskiej grupy Boba Jazz Band. Po raz kolejny krakowska młodzież udowodniła, że to muzyka poprzedniego wieku najlepiej nadaje się do dobrej zabawy, a królującą w radiowych rozgłośniach „papkę” można by już sobie darować… I tak aż do późnej nocy parkiet nie pustoszał nawet na chwilę.

Kolejne dni festiwalu przyniosą na przykład kino bluesowe, czyli Martina Scorsese i jego „Feel Like Going Home”, prelekcję Shrimp City Slima i Piotra Zdybała, koncert Limboski Duo i koncert na dużym ekranie – „Lightning In A Bottle – A One Night History of the Blues”.

Tomasz Kruk

Źródło: www.bluesroads.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Warsaw Blues Night!

opublikowano w dziale Polska

Amerykańska wytwórnia płytowa, która wydała najnowszy album grupy Moreland & Arbuckle to Telarc – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów Warsaw Blues Night konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa podwójne zaproszenia na koncert tria Moreland & Arbuckle w ramach czterdziestej szóstej edycji cyklu, 29 maja w warszawskim klubie Hybrydy.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Rafał Maciak z Ostrowa Wielkopolskiego i Monika Janiak z Warszawy, gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Warsaw Blues Night.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Śląskie Warsztaty Artystyczne

opublikowano w dziale Polska

Ewa Uryga, Krzysztof Ścierański, Grzegorz Kapołka, Ireneusz Głyk, Mirosław Rzepa, Jan „Kyks” Skrzek i Leszek Winder to tylko niektórzy z wykładowców najbliższej edycji popularnych Śląskich Warsztatów Artystycznych, które odbędą się w lipcu. Organizatorzy przygotowali tym razem dwie następujące po sobie sesje – dla wokalistów, między 5 a 9 lipca w klubie Marchołt w Katowicach; a także dla instrumentalistów, między 12 a 16 lipca w klubie Leśniczówka w Chorzowie.

W ramach tej drugiej, 12 lipca, odbędzie się spotkanie z Wojciechem Łukawskim – doświadczonym lutnikiem z Chorzowa, który opowie o tym, jak dbać o gitary, aby odwdzięczały się oryginalnym brzmieniem i komfortem gry. Zapisy do poszczególnych klas prowadzą organizatorzy:

  • wokal – Darek Ziółek, 0604 804 880
  • gitara – Mirek Rzepa, 0607 576 575
  • reszta – Leszek Winder, 0603 370 733

Jak zwykle warto pamiętać, że udział w warsztatach jest bezpłatny.

Źródło: www.lesniczowka.art.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Warrena Haynesa!

opublikowano w dziale Polska

Tytuł nowej, wydanej przez europejską wytwórnię Provogue Records, solowej płyty Warrena Haynesa to „Man In Motion” – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez nas i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa pojedyncze zaproszenia na koncert założyciela Gov’t Mule i gitarzysty The Allman Brothers Band, Warrena Haynesa, który 4 sierpnia zagra w warszawskim klubie Palladium.

Konkurs cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem – dość powiedzieć, że otrzymaliśmy kilkadziesiąt poprawnych odpowiedzi. Wśród tych z Was, którzy odpowiedzieli właściwie, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Monika Adamczyk z Tarnobrzega i Wojciech Mirek z Katowic, gratulujemy!

Nagrodą pocieszenia dla tych, którym się nie poszczęściło niech będzie informacja z ostatniej chwili – przed Haynesem wystąpi Gienek Loska Band, czyli zespół pod wodzą zwycięzcy programu X Factor.

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Beth Hart w Warszawie i Wrocławiu

opublikowano w dziale Polska

Silny głos, dynamiczna osobowość sceniczna i wulkan ekspresji – tak można śmiało określić Beth Hart (fot. strona domowa artystki), która na zaproszenie Agencji Tangerine pojawi się w Polsce żeby zagrać dwa koncerty. 9 sierpnia wokalistka pojawi się w Warszawie w klubie Progresja. Dzień później, 10 sierpnia, zagra we Wrocławiu w klubie Eter. Oba koncerty odbywają się w ramach organizowanych przez Tangerine Summer Blues & Rock Days, podczas których zaprezentowali się już Point Blank i Warren Haynes. Polskimi koncertami Beth Hart będzie promować swój ostatni album, „My California”.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Puchowski i Tymański grają bluesa

opublikowano w dziale Polska

Tymon Tymański zagra bluesa z Hrabią Von Zeit – tak reklamowany jest koncert, który 16 września odbędzie się w klubie Mile Stone w Krakowie. Jak to się stało, że Tymon Tymański – muzyk znany z formacji Kury czy Tymon & The Transistors, nie kojarzony nigdy wcześniej z bluesem – postanowił zagrać w duecie z Romkiem Puchowskim? Jak mówi Puchowski: „W przybliżeniu, nasz duet to efekt wspólnej pracy przy mojej nowej, bluesowej płycie. Cieszę się z tego strasznie, że właśnie kogoś takiego jak Tymon udało mi się wkręcić we wspólną zabawę tą genialną muzyką – bluesem”. Oprócz duetu Puchowski & Tymański na scenie zaprezentują się również krakowskie formacje Monkey Business i Straight Jack Cat.

Źródło: www.krakowskascenamuzyczna.pl

Wygraj trzecią
„Antologię Polskiego Bluesa”!

opublikowano w dziale Polska

12 września, czyli na kilka dni przed obchodzonym 16 września Polskim Dniem Bluesa, ma swoją premierę trzecia część ,,Antologii Polskiego  Bluesa”, czyli kolejne pięć płyt malujących obraz tej muzyki w naszym kraju. Tym razem kluczem do powstania zbioru były instrumenty, dzięki czemu w ręce melomanów trafił obszerny przegląd tego, co do zaoferowania mają polscy instrumentaliści. Wśród 95 zebranych w kolekcji utworów znalazły się zarówno współczesne, jak i archiwalne, niepublikowane dotąd nagrania.

Wraz z wytwórnią 4 Ever Music przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest jeden egzemplarz nowej ,,Antologii Polskiego Bluesa”. Z okazji Polskiego Dnia Bluesa, zamiast tradycyjnego pytania, zaproszenie do zabawy. Żeby zdobyć konkursowe wydawnictwo należy przygotować i podzielić się z nami listą pięciu swoich ulubionych bluesowych płyt, a także – jak zwykle – mieć szczęście w losowaniu.

Maile z zestawieniami Waszych ulubionych albumów, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do piątku 16 września, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Swoje typy możecie także publikować na naszym redakcyjnym Facebooku – niech inni zobaczą jakie płyty lubicie!

Źródło: Blues.pl i 4 Ever Music

Shakin’ Dudi w teledysku

opublikowano w dziale Polska

Irek Dudek, czyli Shakin’ Dudi, obchodził w tym roku swoje sześćdziesiąte urodziny. Jak poinformował nas Marian Bąk z Silesia Rock Management, nagrana w studiu Polskiego Radia Katowice płyta „Dudek Bluesy” to nie jedyny prezent, jaki z tej okazji artysta przygotował dla fanów. Kolejnym jest teledysk nagrywany niedawno w katowickim klubie Old Timers Garage mieszczącym się w pomieszczeniach dawnego kina Piast. Premiera wideoklipu będzie miała miejsce 8 października podczas tegorocznej edycji Rawa Blues Festival. My już teraz zapraszamy do obejrzenia galerii zdjęć, które na planie teledysku wykonała Mira Łukaszek.

Źródło: www.silesiarock.pl

Damy na Satyrbluesie

opublikowano w dziale Polska

„Women’s Edition” to wiele mówiące hasło przewodnie dwunastej edycji festiwalu Satyrblues w Tarnobrzegu. 24 września w Tarnobrzeskim Domu Kultury rządy sprawować będzie płeć piękna. Festiwal rozpocznie się prezentacją prac dwóch znanych i lubianych polskich rysowniczek, Katarzyny Zlepy i Magdy Wosik. Część koncertową Satyrbluesa również uświetnią panie, którym dyskretnie towarzyszyć będą panowie. Koncert inauguracyjny zagra najszybsza harmonijkarka na świecie, czyli Beata Kossowska, w finale pojawi się natomiast Erja Lyytinen (fot. Mikko Harma). Gościem specjalnym festiwalu będzie wirtuoz gitary slide Joe Colombo, którego nową płytę nagraną właśnie w Tarnobrzegu niedawno recenzowaliśmy. Patronat nad Satyrbluesem objął Prezydent Miasta Tarnobrzeg, Norbert Mastalerz.

Źródło: www.satyrblues.pl

Moreland & Arbuckle „Just a Dream”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

O tym, że Moreland & Arbuckle potrafią dać czadu mogliśmy przekonać się podczas tegorocznej trasy zespołu w naszym kraju. Najnowsza płyta ekipy z Kansas to solidna porcja mocno zabarwionego bluesem gitarowo-harmonijkowego odlotu, który nie pozostawia wątpliwości, że trio doskonale radzi sobie również w studio.

Zespół powstał prawie dziesięć lat temu, gdy gitarzysta Aaron Moreland poznał śpiewającego harmonijkarza Dustina Arbuckle’a. Obu muzyków połączyła fascynacja klasycznym bluesem z Delty Mississippi i właśnie taki klimat charakteryzował ich pierwsze próby wspólnego grania. Musiało minąć trochę czasu by wykrystalizował się obecny skład i styl zespołu, który w tej chwili zasilany jest przez perkusistę Brada Hornera. Warto zauważyć, że Moreland & Arbuckle grają bez basisty, ponieważ okazał się on kompletnie zbyteczny, gdy Moreland po raz pierwszy podłączył jedną ze strun w swojej gitarze zbudowanej z pudełka po cygarach do wzmacniacza basowego. Ten nietypowy patent nie dość, że pozwala grać jednocześnie partie gitary i basu, to wręcz definiuje brzmienie tria.

„Just a Dream” jest na wskroś przesiąknięte duchem southern-rocka i łączy w sobie wszystko to, co w amerykańskiej muzyce najlepsze – bluesowego ducha i rockowe zacięcie. Ponadto, choćby w utworze „So Low”, wnikliwy słuchacz odnajdzie nieskrywaną inspirację muzyką Juniora Kimbrougha.

Zarówno Moreland, jak i Arbuckle odpowiednio zadbali o brzmienie swoich instrumentów. Wszystkie partie gitar brzmią dokładnie tak tłusto, jak można sobie to wymarzyć, a przesterowana harmonijka krzyczy każdym dźwiękiem. Na płycie pojawia się również rockowy klasyk z lat 70-siątych – organy Hammonda, i mimo że instrument ten nie jest specjalnie wyeksponowany, to ciężko wyobrazić sobie chociażby utwór „Purgatory” czy „Troll” bez jego udziału.

Klimat najnowszej produkcji zespołu Moreland & Arbuckle jest absolutnie wyjątkowy. Przy słuchaniu „Just a Dream” aż trudno nie poczuć pustynnego słońca święcącego prosto w oczy. Miejmy zatem nadzieję, że zespół niebawem ponownie odwiedzi nasz kraj i pozwoli przenieść się, przynajmniej w wyobraźni, gdzieś na południe Stanów Zjednoczonych.

Patryk Mitzig

P.S. Dla tych, którzy płyty jeszcze nie słyszeli, w serwisie YouTube mała próbka.

Wydawca: Telarc
Posłuchaj: www.concordmusicgroup.com

Dzień Bluesa coraz bliżej

opublikowano w dziale Polska

Co roku, już od sześciu lat, 16 września – a więc w dniu urodzin B.B. Kinga (fot. Charles Sawyer) – świętujemy Polski Dzień Bluesa. Dokładnie tego dnia, ale także wokół tej daty, na terenie całego kraju organizowane są różnego rodzaju wydarzenia muzyczne o charakterze bluesowym: koncerty, festiwale, wystawy plastyczne, audycje radiowe, wspólne spotkania miłośników muzyki. W obchody Dnia Bluesa aktywnie włącza się wielu polskich wykonawców bluesowych, kluby muzyczne, prasa i specjalistyczne portale internetowe.

Razem z Polskim Stowarzyszeniem Bluesowym, które koordynuje Polski Dzień Bluesa, gorąco zapraszamy muzyków, kluby i bluesfanów do wspólnego bluesowania w tym ważnym dla nas wszystkich dniu oraz w okresie poprzedzającym i następującym po tej dacie, tydzień przed i tydzień po.

Zapraszamy organizatorów koncertów, muzyków i prowadzących audycje bluesowe do zgłaszania organizowanych przez siebie imprez na adres psb@blues.org.pl. Zgłoszone inicjatywy będą promowane na specjalnej stronie internetowej www.dzienbluesa.pl.

Źródło: www.dzienbluesa.pl

„Blues Bastard” Johnny’ego Coyote

opublikowano w dziale Polska

Dwanaście autorskich kompozycji Piotra Janużyka składa się na płytę „Blues Bastard” zespołu Johnny Coyote. Utworem promującym album jest piosenka „Where Is My Cow ?”, którą można usłyszeć w radiowej Trójce. Jak mówią twórcy longplay’a: „Tytuł płyty, czyli bluesowy bękart, jest ucieleśnieniem wokalistki zespołu. Ewa Pitura skończyła właśnie osiemnaście lat i po przygodzie z muzyką klasyczną, na przekór wszystkim, odkryła, że jej powołaniem jest granie bluesa”. Muzyka formacji nawiązuje do brzmień lat siedemdziesiątych i spodobać się może miłośnikom southern-rocka.

Źródło: www.johnnycoyote.pl

Trwa Harmonijkowy Most

opublikowano w dziale Polska

W czwartek 25 sierpnia rozpoczęła się tegoroczna edycja wyjątkowego festiwalu łączącego dwa największe miasta województwa kujawsko-pomorskiego, Bydgoszcz-Toruń Harmonica Bridge. Cztery dni muzyki i kilkunastu wykonawców nie pozwolą publiczności na nudę. Na Starówkach obu miast, a także w podbydgoskim Ostromecku, wystąpią między innymi: Boogie Boys, formacja Harmonijkowy Atak, Zygmunt Zgraja z zespołem Trio Con Brio, a także goście z zagranicy – Juke Joint Pimps, Gagarin Brothers, Mark Olbrich, Rico McClarrin & Marcos Coll Band oraz Greg Szlapczyński, który w ramach festiwalu zagra dwa koncerty na swojej polskiej trasie. Festiwalowi towarzyszyć będą warsztaty harmonijkowe i konkurs dla młodych harmonijkarzy.

Źródło: www.harmonicabridge.pl

Kenny Neal jak Jaromi?

opublikowano w dziale Świat

Kenny Neal (fot. strona domowa artysty), nagrodzony niedawno statuetką magazynu Living Blues w kategorii „Blues współczesny – najlepszy album roku”, pozazdrościł najwyraźniej talentu polskiemu bluesmanowi Jaromiemu Drażewkiemu i podobnie jak frontman zespołu Blues Flowers postanowił spróbować swoich sił w sztuce produkcji muzycznych teledysków w klimacie „człowiek orkiestra”. Efekty jego poczynań znaleźć możecie w serwisie YouTube.

Wiadomość oczywiście z przymrużeniem oka, niczym z plotkarskich portali, ale to dobra okazja by poznać poczucie humoru artysty, który 22 października wystąpi w Polsce podczas jubileuszowej, dwudziestej edycji festiwalu Jimiway w Ostrowie Wielkopolskim. Ciekawe czy tam też, na scenie, dwoił się będzie i troił?

Źródło: www.jimiway.pl

Scena w Grodzkiej

opublikowano w dziale Polska

Scena Restauracji Grodzkiej na warszawskim Bemowie (ul. Kocjana 3) to nowy punkt na bluesowej mapie stolicy. Począwszy od września mają się tam odbywać interesujące koncerty, a także jam sessions z udziałem lokalnych muzyków. Inauguracja bluesowej sceny nastąpi 19 września. Pierwszym wykonawcą, który zagra w Grodzkiej będzie młody brytyjski gitarzysta Krissy Matthews. Miesiąc później wystąpi tam Amerykanin Alvon Johnson.

Źródło: www.grodzka.pl

Moreland & Arbuckle na Warsaw Blues Night

opublikowano w dziale Polska

Miłośnicy surowego bluesowego brzmienia rodem z głębokiego Mississippi nie mogą w tym miesiącu narzekać na brak ulubionych dźwięków. 29 maja, w ramach czterdziestej szóstej edycji Warsaw Blues Night, polskiej publiczności zaprezentuje się amerykańskie trio Moreland & Arbuckle (fot. Gavin Peters). Gitarzysta Aaron Moreland i wokalista-harmonijkarz Dustin Arbuckle wystąpią w warszawskim klubie Hybrydy. Wcześniej, koncert na otwarcie wieczoru zagra krakowska formacja Monkey Business.

W najbliższych dniach czytelnicy Blues.pl będą mogli wygrać zaproszenia na ten interesujący koncert, ale zanim to nastąpi, warto sprawdzić jak Moreland & Arbuckle radzą sobie w klipie wideo dostępnym w serwisie YouTube.

Źródło: www.blues.waw.pl

Gwiazdy w puli Tangerine

opublikowano w dziale Polska

Po niedawnym, znakomitym koncercie Tommy’ego Castro, Agencja Tangerine przygotowała dla miłośników dobrych okołobluesowych dźwięków kolejne atrakcje. Już 22 maja w warszawskim klubie Progresja wystąpi North Mississippi Allstars Duo. Ich koncert poprzedzi interesujący support, ekspresyjny wokalista i harmonijkarz Hook Herrera. Nieco później, bo w sierpniu, na zaproszenie Tangerine odwiedzi Polskę Beth Hart z zespołem. 9 sierpnia zagra w Warszawie w Progresji, natomiast dzień później, 10 sierpnia, pojawi się w klubie Eter we Wrocławiu.

Jak zwykle w przypadku koncertów firmowanych przez Tangerine będziemy mieć dla Was zaproszenia. Zaglądajcie na Blues.pl, bo wygrać je będzie można już niebawem!

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Odszedł Solomon Burke

opublikowano w dziale Świat

Smutną wiadomość przekazała w niedzielę Agencja Reuters. W wieku 70 lat, w czasie podróży lotniczej z Los Angeles do Amsterdamu, zmarł Solomon Burke (fot. strona domowa artysty) – soulowy pieśniarz o renomie Króla Rock’n’Soulu, jak nazywali go fani. Zadebiutował na początku lat ‘60 swoją wersją przeboju z repertuaru Patsy Cline, „Just Out Of Reach (Of My Two Open Arms)”, ale wielkimi hitami okazały się też piosenki „Cry to Me” i „Everybody Needs Somebody To Love” – ta druga znalazła się potem na ścieżce dźwiękowej komedii Johna Landisa „The Blues Brothers”. W późniejszym okresie kariery Burke nagrał znakomicie przyjęty przez krytykę album „Don’t Give Up On Me”, za który otrzymał statuetkę Grammy. Z niego pochodzi piosenka „None of Us Are Free”, do której teledysk zobaczyć możecie na YouTube.

Źródło: www.reuters.com

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Rawa Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Gitarzysta, który liderował formacji The Nightcats, gdy ta odwiedziła Polskę w 2004 roku przy okazji dwudziestej czwartej Rawy Blues to Charlie Baty, znany fanom jako Little Charlie – taka była poprawna odpowiedź w konkursie przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów Rawa Blues Festival, w ramach którego mogliście wygrać jedno z trzech pojedynczych zaproszeń na festiwal, który 9 października w katowickim Spodku uraczy melomanów występami takich artystów jak, między innymi, James Blood Ulmer i Vernon Reid, Rick Estrin & The Nightcats, a także Nora Jean Bruso.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy trójkę szczęśliwców. Są nimi:

  • Elwira Iwanowska z Katowic
  • Robert Trusiak z Białegostoku
  • Wojciech Jakubowski z Gdańska

Gratulujemy szczęścia tym bardziej, że ilość prawidłowych odpowiedzi, które wzięły udział w losowaniu, była imponująca! Życzymy miłej zabawy na Rawie.

Źródło: Blues.pl i Rawa Blues Festival

Devon Allman w Starym Domu

opublikowano w dziale Polska

Po niedawnym warszawskim koncercie fani southern-rocka mają jeszcze jedną szansę, żeby na żywo usłyszeć Devona Allmana (fot. strona myspace artysty) i towarzyszącą mu grupę Honeytribe. Syn Gregga Allmana z The Allman Brothers band wystąpi w Polsce jeszcze raz, 19 października, w Restauracji Stary Dom w Domecku koło Opola.

Źródło: www.stary-dom.atol.com.pl

Seven B. zagra jeszcze raz

opublikowano w dziale Polska

Ciekawą wiadomość przekazał nam Jacek Chruściński, gitarzysta basowy związany między innymi z grupą Seven B., która pod koniec lat dziewięćdziesiątych osiągnęła wśród polskich miłośników blues-rocka status niemal kultowy. Muzycy tworzący Seven B. – w tym Gienek Loska (fot. archiwum zespołu) przy mikrofonie, Andrzej Makarewicz na gitarze, Jacek Chruściński na basie i Artur Malik na perkusji – spotkają się ponownie 21 października żeby zagrać jeden koncert w krakowskim klubie Drukarnia.

Źródło: www.chruscinski.pl

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Jimiway Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Europejska wytwórnia płytowa, która wydała nowy album Joe Louisa Walkera, „On The Legendary Rhythm & Blues Cruise”, to francuska oficyna Dixiefrog – taka była poprawna odpowiedź w konkursie, jaki dla Czytelników Blues.pl przygotowaliśmy razem z Towarzystwem Adoracji Bluesa i Rocka ’70 i Ostrowskim Centrum Kultury, a więc organizatorami Jimiway Blues Festival, którego tegoroczna edycja zaplanowana jest na 22 i 23 października. Nagrodą było jedno podwójne zaproszenie na oba festiwalowe dni.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy jednego szczęśliwca, Sławka Pniewskiego z Poznania.

Gratulujemy tym bardziej, że obsada tegorocznej edycji Jimiway’a jest bardzo interesująca. Publiczności zaprezentują się między innymi Sherman Robertson i Joe Louis Walker.

Źródło: Blues.pl i Jimiway Blues Festival

Polskie koncerty Debbie Davies

opublikowano w dziale Polska

Debbie Davies (fot. Joseph Rosen) – amerykańska gitarzystka, która muzyczne szlify zdobywała między innymi w zespole Alberta Collinsa – pojawi się w Polsce w październiku. Bluesfani będą mieli szansę usłyszeć ją dwa razy, najpierw 6 października w Miejskim Centrum Kultury im. Henryka Bisty w Rudzie Śląskiej, a dzień później, 7 października, w klubie Blue Note w Poznaniu.

Źródło: www.myspace.com/agencjamain

Nowy materiał Monkey Business

opublikowano w dziale Polska

Ciekawą wiadomością podzielił się z Redakcją Blues.pl Tadeusz Pocieszyński (fot. Łukasz Dobranowski), gitarzysta i lider zespołu The Bluesmobile. Reaktywowana krakowska formacja pod jego przewodnictwem, Monkey Business, zakończyła właśnie prace w studio nad swoją nową płytą, która nosić będzie tytuł „Monkey Business czyli Dancing Blues”. W nagraniach muzyków wspierał krakowski perkusista Piotr Królik, znany z takich grup jak Brathanki czy Indygo. Przy okazji pracy w studio zespół nawiązał też współpracę z legendą polskich bębnów, Zbigniewem Lewandowskim.

Źródło: www.monkeybusiness.pl

Polski Dzień Bluesa: Świętujemy po raz piąty!

opublikowano w dziale Polska

16 września to dzień, w którym swoje urodziny – w tym roku już osiemdziesiąte piąte – obchodzi „król bluesa”, B.B. King (fot. strona domowa artysty). Dla polskich bluesfanów ta data ważna jest także z innego powodu. Od pięciu lat, z inicjatywy Polskiego Stowarzyszenia Bluesowego, obchodzony jest tego dnia Polski Dzień Bluesa. Świętujemy więc podwójnie! Z tej okazji życzymy wszystkim Czytelnikom Blues.pl tego, co najlepsze, łącznie z najpiękniejszą muzyką każdego dnia i… szczęściem w konkursie, w którym do wygrania jest kolekcja siedmiu płyt DVD „The Blues”.

Źródło: Blues.pl

Polski Dzień Bluesa: Sprawdź kto wygrał 7 DVD
„The Blues”!

opublikowano w dziale Polska

Siedem opisowych haseł i tyle samo nazwisk bluesowych wykonawców – maili o takiej treści trafiło do Redakcji Blues.pl kilkadziesiąt. Te, które zawierały prawidłowo dobrane pary, wzięły udział w losowaniu nagrody w konkursie z okazji Polskiego Dnia Bluesa – przygotowanego przez Blues.pl i firmę New Media Concept zestawu siedmiu płyt DVD, czyli pełnej kolekcji „Polityki”, „The Blues”.

Prawidłowe odpowiedzi wyglądały następująco:

Hasło 1 – Martin Scorsese, „Powrót do domu”:

  • Son House – Bluesman pierwszej generacji, którego styl gry na gitarze i kompozycje – takie jak choćby „Preachin’ Blues” – stanowiły źródło inspiracji dla rzeszy młodszych wykonawców, z Robertem Johnsonem czy Muddy Watersem na czele.

Hasło 2 – Clint Eastwood, „Królestwo fortepianu”:

  • Otis Spann – Pianista, który grał z Muddy Watersem na prestiżowym Newport Jazz Festival i którego miejsce w zespole zajął pod koniec lat sześćdziesiątych Pinetop Perkins.

Hasło 3 – Wim Wenders , „Tajemnice ludzkiej duszy”:

  • Blind Willie Johnson – W czasie swojego muzycznego życia nagrał trzydzieści kompozycji, ale to pełen niepokoju lament „Dark Was the Night – Cold Was the Ground” wyniósł go do rangi jednego z największych poetów gitary slide, stając się też inspiracją dla Ry Coodera przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej do filmu „Paryż, Texas”.

Hasło 4 – Richard Pearce, „Droga do Memphis”:

  • B.B. King – Wydany na singlu w 1951 roku „Three O’Clock Blues” w jego wykonaniu dotarł do pierwszego miejsca na liście bestsellerów R’n’B zwiastując późniejszą karierę, która doprowadziła go do statusu Króla Bluesa.

Hasło 5 – Charles Burnett, „Diabelski ogień”:

  • Robert Johnson – Gitarzysta, o którym krążyły legendy, jakoby zaprzedał duszę diabłu i postać, na historii której oparto scenariusz jednego z odcinków serialu „Supernatural” / „Nie z tego świata” nadawanego w Polsce w telewizji TVN.

Hasło 6 – Marc Levin, „Ojcowie chrzestni i synowie”:

  • Paul Butterfield – Zakładając własny mieszany rasowo zespół ten biały harmonijkarz pokazał w latach sześćdziesiątych, że chicagowski blues nie jest już domeną tylko i wyłącznie Afro-Amerykanów.

Hasło 7 – Mike Figgis, „Czerwony, biały i bluesowy”:

  • Eric Clapton – Gitarzysta, którego niektórzy nazywali Bogiem, chociaż – jak sugeruje okładka jednej z płyt Johna Mayalla – niedaleko było mu do ziemskich uciech, choćby w postaci dziecięcego komiksu.

Szczęście w losowaniu miała Aleksandra Drul z Krakowa i to do niej wędruje kolekcja „The Blues”.

Gratulujemy zwyciężczyni, a wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie, dziękujemy za wspólną zabawę z nadzieją, że konkursowe pytania przyczyniły się do jeszcze lepszego poznania bluesowej historii!

Źródło: Blues.pl

Wygraj zaproszenie na Rawa Blues Festival!

opublikowano w dziale Polska

Zaczęła się jesień, a wraz z nią gorące odliczanie do tegorocznej edycji Rawa Blues Festival. Edycji szczególnej, bo trzydziestej. Z okazji jubileuszu organizatorzy przygotowali nietypowy program – zaprosili do Katowic gwiazdy zza oceanu, których występy na poprzednich edycjach wywarły na festiwalowych bywalcach największe wrażenie. Tym samym, 9 października w katowickim Spodku wystąpią: James Blood Ulmer i Vernon Reid, Rick Estrin & The Nightcats, a także Nora Jean Bruso. Finałowy set rozpocznie Irek Dudek z materiałem z nowej bluesowej płyty. Wcześniej, na Dużej Scenie, zagrają między innymi Bogdan Szweda z grupą Easy Rider i Marek Makaron Trio.

Wraz z organizatorami Rawa Blues Festival przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są trzy pojedyncze zaproszenia do Spodka!

Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jak nazywa się gitarzysta, który liderował formacji The Nightcats, gdy ta odwiedziła Polskę w 2004 roku przy okazji dwudziestej czwartej Rawy Blues? Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do poniedziałku 4 października, do godziny 19:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Rawa Blues Festival

Krzak w trasie

opublikowano w dziale Polska

Spora gratka czeka miłośników bluesa i rocka w instrumentalnym wydaniu. W trasę koncertową, połączoną z nagraniem nowej płyty „live” rusza Krzak Leszka Windera i Jana Błędowskiego. Formacja wystąpi między innymi w Poznaniu i Szczawnicy, ale najciekawszy koncert zaplanowany został na 22 października, kiedy w katowickim Kinoteatrze Rialto zaprezentuje się „Krzak na 4 basy” – na scenie pojawią się Krzysztof Ścierański, Andrzej Rusek, Achim Rzychoń i Darek Ziółek. Płyta ma się ukazać z końcem roku.

Źródło: www.krzak-band.com

Various Artists
„Black & White – Recorded In The Field By Art Rosenbaum”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Kiedy mówi się o folklorze amerykańskiego południa często stawia się twardą granicę pomiędzy czarnym bluesem, a białym country – jakby muzycy, którzy od początku minionego stulecia tworzyli te gatunki żyli w całkowitym odosobnieniu. Film braci Coen „Bracie, gdzie jesteś?” pokazał, że nie do końca tak było, ale dla tych, którzy potrzebują argumentów bardziej naukowych niż kinowa rozrywka francuska wytwórnia Dixiefrog przygotowała płytę „Black & White – Recorded In The Field by Art Rosenbaum”.

Kolekcjoner płyt, artysta malarz, pisarz, ale przede wszystkim profesor Uniwersytetu w Georgii, gdzie przez wiele lat wykładał historię amerykańskiej muzyki i południowego folkloru. Art Rosenbaum to postać niezwykle barwna, często porównywana do Alana Lomaxa, bo podobnie jak jego starszy kolega poświęcił większą część życia dokumentowaniu muzycznych tradycji amerykańskiego południa. Co ważne, nie szukał tylko bluesa, czy tylko białych przyśpiewek, rejestrując pełne spektrum tego, co działo się na południu.

Efekty tej pracy słychać na krążku, na który składają się dwadzieścia cztery nagrania zarejestrowane przez Rosenbauma w terenie, na przestrzeni ostatnich pięćdziesięciu lat. Jednym z najstarszych jest „Mandolin Stomp” z początku lat sześćdziesiątych w wykonaniu Jamesa „Yanka" Rachella, króla bluesowej mandoliny.

Utwory, które znalazły się na wydanym przez Dixiefrog longplay′u ukazały się wcześniej w ramach wielopłytowego boxu, który Art Rosenbaum wypuścił na rynek przy wielkiej pomocy malutkiej wytwórni Dust-to-Digital. Przedsięwzięcie było ryzykowne, bo to nie jest muzyka, którą lekką ręką można dziś zagrać w radiu, a co za tym idzie na komercyjny sukces wydawnictwa trudno było liczyć. Ale sukces przyszedł i w 2008 roku box otrzymał statuetkę Grammy. Jego najlepsze fragmenty zdobią francuskie wydawnictwo.

Dla kogoś, kto chciałby zgłębić fenomen amerykańskiej muzyki „Black & White” to pozycja konieczna – bez dwóch zdań.

Przemek Draheim

Wydawca: Dixiefrog
Posłuchaj: www.bluesweb.com

„Tribute To Skiba” w Białymstoku

opublikowano w dziale Polska

Gdyby żył, 20 stycznia obchodziłby sześćdziesiąte urodziny. Mowa o Ryszardzie „Skibie” Skibińskim, legendarnym harmonijkarzu białostockiej Kasy Chorych. Z tej okazji 28 stycznia w klubie Fama w Białymstoku odbędzie się koncert poświęcony pamięci Skiby. Na scenie, obok Kasy Chorych w obecnym składzie, pojawią się muzycy, którzy grali w formacji przed laty – Mirek Kozioł, Włodek Dudek i Marek Kisiel.

Źródło: www.bok.bialystok.pl

Krzak na cztery basy

opublikowano w dziale Polska

„4 basy” to tytuł płyty będącej zapisem koncertu grupy Krzak, który odbył się w ubiegłym roku podczas Śląskiego Festiwalu Gitary Elektrycznej w Katowicach. Z Krzakiem zagrali wtedy na jednej scenie czterej basiści, którzy koncertowali i nagrywali z zespołem po śmierci Jerzego „Kawy” Kawalca – Andrzej Rusek, Joachim Rzychoń, Krzysztof Ścierański i Dariusz Ziółek. Gościem specjalnym wieczoru był Anthimos Apostolis – gitarzysta kojarzony przede wszystkim z formacją SBB. Na album, którego wydawcą jest wytwórnia Metal Mind Productions, złożyło się osiem kompozycji, w tym jeden tradycyjny Śląski utwór ludowy.

Źródło: www.metalmind.com.pl

Tracy Nelson „Victim Of The Blues”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Oficyna Delta Groove znana jest z tego, że serwuje miłośnikom dobrego grania naprawdę smakowite muzyczne kąski. Nie inaczej jest z nowym albumem Tracy Nelson, którego tytuł brzmi tak, jak stary numer Ma Rainey – „Victim of the Blues”.

Ale nie tylko jeden z utworów i tytuł płyty zapożyczone zostały od bluesowej matrony. Wpływ Ma Rainey na wokal Tracy słychać wyraźnie, podobnie jak fascynację twórczością Bessie Smith. To ważne by czerpać natchnienie u źródła, a Tracy wychodzi to znakomicie! Jej wokal jest mocny i pełny, śpiewa głosem dość niskim, choć nie pozbawionym charakteru i zadziorności. Śpiew Tracy gra na płycie rolę pierwszoplanową, jednak towarzyszący jej muzycy też nie pozostają w cieniu. Zwarta sekcja rytmiczna potrafi wyczarować różnorodne groove’y – mamy tu zarówno shuffle, boogie, powolnego bluesa, odrobinę bluegrassu, gospel czy soulu, czyli wszystko to, co najlepsze w amerykańskiej tradycji muzycznej i to na jednym krążku. W połączeniu z solówkami Mike’a Hendersona grającego na gitarze i miniaturowym banjo, partiami klawiszy czy chórkami i duetami wokalnymi z zaproszonymi gośćmi, daje to kawałek niezwykle przyjemnego grania, które zachęca do rytmicznego tupania. Na krążku przeważają covery klasycznych piosenek. Na warsztat pani Nelson trafiły numery takich tuzów, jak wspomniana Ma Rainey, Howlin’ Wolf, Jimmy Reed czy Little Milton. Jej interpretacje zasługują na uznanie, bo Tracy wykonuje je z dużym ładunkiem emocji i zaangażowaniem.

„Victim of the Blues” to płyta różnorodna, lecz jednocześnie konsekwentnie trzymająca się konwencji klasycznego, akustycznego bluesowego grania. Artystka pokazuje duży szacunek do tradycji, ale też nie boi się zamieszać w dobrze nam znanych kompozycjach. Co więcej można napisać? Chyba tylko to, że czas wykorzystany na przesłuchanie tych jedenastu piosenek z pewnością nie będzie stracony. Co więcej, minie bardzo szybko.

Maciej Draheim

Wydawca: Delta Groove Productions
Posłuchaj: www.deltagrooveproductions.com

Muzeum Jazz Festiwal w Ostrowie Wlkp.

opublikowano w dziale Polska

Szesnasta edycja Muzeum  Jazz Festiwal odbędzie się 29 i 30 kwietnia w Ostrowie Wielkopolskim. W ramach imprezy, którą równie mocno, co jazzmani, cenią sobie miłośnicy bluesa, zaprezentują się publiczności Patricia Barber Quartet, Anna Serafińska Groove Machine, Wojciech Staroniewicz A’FreAK-aN Project i trio Apostolis–Mbappe–Husband. Festiwalowym koncertom w Kinie Komeda towarzyszyć będą wieczorne koncerty klubowe w Fanaberia Art Club – zagrają tam Artur Lesicki Trio i Maciej Sikała Trio. Muzycznym suplementem całości będzie zaplanowany na 20 maja występ Joscho Stephan Quartet.

Źródło: www.jazzwmuzeum.art.pl

Los Agentos w dystrybucji

opublikowano w dziale Polska

Muzycy związani z formacją Los Agentos i projektem LSD podpisali umowę dystrybucyjną z amerykańskim partnerem specjalizującym się w propagowaniu muzyki jazzowej. Umowa dotyczy elektronicznej dystrybucji płyt „Afrykański Śnieg” i „LSD” wydanych przez oficynę Flower Records. Oba albumy będą dostępne na całym świecie poprzez największe internetowe sklepy fonograficzne, w tym popularne iTunes i Amazon.

Źródło: www.robertlenert.com

Wygraj zaproszenie na Tommy’ego Castro!

opublikowano w dziale Polska

Zdobywca czterech statuetek Blues Music Awards 2010 i jeden z najbardziej popularnych bluesowych wykonawców na amerykańskiej scenie – nagrywający dla wytwórni Alligator wokalista i gitarzysta Tommy Castro – pojawi się w Polsce na zaproszenie Agencji Tangerine. Artysta zagra w naszym kraju jeden koncert, 15 kwietnia wystąpi w warszawskim klubie Proxima.

Wraz z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na ten wyjątkowy koncert! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jaki tytuł nosi ostatnia płyta Tommy’ego Castro wydana przez wytwórnię Alligator?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do czwartku 14 kwietnia, do godziny 19:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Magda i Hohner na Musikmesse we Frankfurcie

opublikowano w dziale Polska

Magda Piskorczyk (fot. Irek Graff) reprezentować będzie znaną wśród muzyków firmę Hohner na największych targach sprzętu muzycznego Musikmesse we Frankfurcie. Między 6 a 9 kwietnia polska artystka wystąpi tam kilkukrotnie, między innymi na ósmej edycji Frankfurter Bluesharp Meeting, czyli na warsztatach odbywających się pobliskim klubie Voiltaire. Współpraca Magdy z firmą Hohner rozpoczęła się jesienią 2009 roku w czasie jej wizyty na festiwalu w Trossingen, a dotyczy nowych serii gitar akustycznych, Essential.

Targi Musikmesse to największe na świecie targi instrumentów, akcesoriów muzycznych, oprogramowania i sprzętu komputerowego dla muzyków oraz wydawnictw nutowych. W ostatniej edycji wzięło udział 1.496 wystawców, a targi odwiedziło ponad 77 tysięcy branżystów ze 109 państw.

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

Dni z gitarą w Mosinie

opublikowano w dziale Polska

Początek kwietnia zapowiada się w podpoznańskiej Mosinie bardzo muzycznie, a to za sprawą Mosińskiego Towarzystwa Gitarowego, które organizuje piątą już edycję „Ogólnopolskich dni artystycznych z gitarą”. W programie imprezy znajdą się bezpłatne warsztaty gitarowe, wystawa ciekawych okładek płyt winylowych, a także koncerty, podczas których zagrają między innymi: Jarosław Śmietana, J.J. Band i Raz Dwa Trzy. Po każdym koncercie w Mosińskim Ośrodku Kultury odbywać się będą bluesowe jam sessions. Wszystko to pomiędzy 1 a 3 kwietnia.

Źródło: www.gitaramosina.pl

Zmarł Pinetop Perkins

opublikowano w dziale Świat

Niezwykle smutną wiadomość przekazał nam Bob Corritore. 21 marca, na skutek problemów z sercem, zmarł w Teksasie Pinetop Perkins (fot. Will Van Overbeek, The Austin Chronicle), dożył pięknego wieku 97 lat. Urodził się w miejscowości Belzoni w Mississippi. Jego pierwszym instrumentem było nie pianino, a gitara, ale to osiemdziesiąt osiem czarnych i białych klawiszy przyniosło mu sławę. Współpracował z takimi muzykami jak Sonny Boy Williamson II, Rober Nighthawk czy Muddy Waters. Ma na koncie trzy nagrody Grammy i tak wiele statuetek Blues Music Awards (dawniej W.C. Handy Awards), że kategorię „Pianista roku” nazwano jego imieniem. Od kilku dni na YouTube oglądać możecie wywiad, jaki przeprowadzono z Pinetopem Perkinsem w listopadzie 2006 roku, po jego koncercie w klubie Stanhope House w New Jersey – warto go wysłuchać.

Źródło: www.bobcorritore.com

Wygraj zaproszenie na Warsaw Blues Night!

opublikowano w dziale Polska

Czterdziesta piąta edycja Warsaw Blues Night – jak na taki jubileusz przystało – zapowiada się niezwykle interesująco. 27 marca w warszawskim klubie Hybrydy, obok duetu Przytuła i Kruk, publiczności zaprezentuje się amerykański gitarzysta Eddie Turner – jedna z najciekawszych postaci na scenie współczesnego bluesa.

Ekspresyjny, z lekka psychodeliczny, przykuwający uwagę – taki Eddie Turner jest na żywo. Dla tych, którzy chcieliby się o tym przekonać osobiście, razem z organizatorami Warsaw Blues Night przygotowaliśmy konkurs, w którym do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie na ten wyjątkowy koncert! Żeby je zdobyć należy odpowiedzieć na pytanie: jak nazywa się kanadyjska wytwórnia płytowa, dla której nagrywa Eddie Turner?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Czasu nie pozostało wiele – na Wasze maile czekamy do soboty 26 marca, do godziny 18:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Warsaw Blues Night!

opublikowano w dziale Polska

Kanadyjska wytwórnia płytowa, dla której nagrywa Eddie Turner to Northern Blues – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i Warsaw Blues Night konkursie, w ramach którego mogliście wygrać jedno podwójne zaproszenie na czterdziestą piątą edycję cyklu, która 27 marca odbędzie się w warszawskim klubie Hybrydy.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy jednego szczęśliwca. Jest nim Krzysztof Tworek z Chmielowa. Gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Warsaw Blues Night.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Doktor honoris causa na Rawie Blues

opublikowano w dziale Polska

Ilu muzyków bluesowych może się pochwalić tytułem doktora honoris causa i otrzymaniem wyjątkowego stypendium MacArthur Fellows – zwanego grantem dla geniuszy – w wysokości pół miliona dolarów? Tylko Correy Harris (fot. strona domowa artysty). Niezwykły bluesman pojawi się w Polsce 8 października i zagra koncert na festiwalu Rawa Blues w katowickim Spodku. Harris na początku swojej muzycznej drogi był związany z chicagowską wytwórnią Alligator Records, stąd jego obecność na koncercie z okazji jubileuszu 40-lecia wytwórni.

Źródło: www.rawablues.com

Google przypomina B.B. Kinga

opublikowano w dziale Polska

O wielkim bluesmanie, w dniu jego urodzin, nie zapomniał też internetowy potentat - Google. Niech żyje B.B. King!

Źródło: www.google.pl

Krakowskie „Bluesroads” podsumowane

opublikowano w dziale Polska

Trzecia edycja Studenckiego Festiwalu Muzyki Bluesowej zakończyła się z końcem maja, ale okazją do przypomnienia sobie tamtych emocji niech będzie podsumowanie imprezy, które przysłała do Redakcji Magdalena Stawiarz:

Już na kilka tygodni przed rozpoczęciem festiwalu, krakowskie ulice owładnęła prawdziwa inwazja niebieskiego koloru. Sprawcą całego zamieszania – studencki festiwal muzyki bluesowej Bluesroads, który poprzez setki rozwieszonych plakatów, billboardów na największych ulicach czy ulotki rozdawane przez niezawodnych wolontariuszy, próbował zachęcić każdego z przechodniów, by choć na chwilę wstąpił do klubu Żaczek w czasie jednego z pięciu dni trwania imprezy. Czy podjęta na szeroką skalę akcja promocyjna, setki słów wypowiedziane na temat wydarzenia w stacjach radiowych i same atrakcje sprostały oczekiwaniom, jakie rozbudził w odbiorcach festiwal? Chwilę po zakończeniu ostatniego dnia Bluesroads 2012, z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie zawiódł nas w najmniejszym stopniu.

Pierwszy dzień trzeciej edycji festiwalu otworzył koncert duetu Przytuła&Kruk, w trakcie którego zaprezentowany został program tegorocznego Bluesroads. Pomimo żaru jaki towarzyszył nam tego dnia i wszechogarniającemu rozleniwieniu, mini-koncert w księgarni Empik zgromadził fanów bluesowego brzmienia bez względu na wiek. Następnie wielu z nich udało się w stronę Placu Szczepańskiego, gdzie, przy akompaniamencie dzieciaków pluskających się w fontannie, rozpoczęło się trwające 4 godziny jam session. Pomimo początkowo nieśmiałych reakcji przechodniów, którzy niepewni tego, w czym przyszło im brać udział, jedynie zwalniali kroku, grupa młodych entuzjastów muzyki na żywo rozpoczęła istny szturm na Plac Szczepański. Od tej pory dziesiątki osób, które zupełnie przypadkowo stały się częścią wydarzenia oraz publiczność, niejednokrotnie od kilku dni planująca uczestnictwo w jam session, dodawała energii występującym poprzez gorące oklaski i radosne podrygiwanie w rytm muzyki, która opanowała cały plac.  Szczególne wyrazy uznania należą się muzykom – granie na żywo, bez nagłośnienia (choć pewien portal podał, iż w muzyce akustycznej nie chodzi o brak prądu, a instrumentów), na tak dużej przestrzeni był z pewnością ogromnym wyzwaniem, któremu z wielką gracją sprostali, a nagrodę stanowiły uśmiechy osób, dla których jam okazał się przyjemnym oderwaniem od rzeczywistości i podróżą w krainę muzycznych doznań. Dzień pełen wrażeń zakończył kolejny jam – tym razem na scenie Harris Piano Jazz Bar poprowadził go znany krakowskiej publiczności zespół Blue Machine. O sukcesie muzycznego spotkania świadczyć może fakt, iż klub wprost pękał w szwach od ilości zgromadzonej publiczności, która z niecierpliwością czekała na nadejście kolejnego dnia festiwalu.

W drugi dzień festiwalu Bluesroads wkroczyliśmy, dzięki warsztatom prowadzonym przez studio tańca Swing & Sway, krokiem Charleston’a oraz Lindy Hop’a. Nauka tańca stanowiła jednak jedynie preludium do tego, co miało miejsce wieczorem – dziesiątki tańczących par podbiły parkiet w klubie „Żaczek” i pokazały, że taniec w rytmie bluesa jest w świetnej kondycji i ani myśli ustępować innym, bardziej nowoczesnym stylom.  Wydarzenie to, również dzięki muzyce wykonywanej na żywo przez Boba Jazz Band, okazało się być niezapomnianym przeżyciem zwłaszcza dla dwójki oniemiałych z zaskoczenia festiwalowych wolontariuszy, którzy wygrali zorganizowany w czasie bluesoteki konkurs tańca. Nie można również nie wspomnieć o bluesowym tramwaju, który pomimo początkowego przerażenia organizatorów związanym z niespodziewanymi przeszkodami, po kilkudziesięciominutowym opóźnieniu ruszył na podbój trasy Oleandry – Rynek. Gorąca, zagwarantowana przez muzyków atmosfera wewnątrz pojazdu sprawiła, że początkowe problemy odeszły w niepamięć, a  w głowach uczestników zamieszkała melodia wygrywana przez entuzjastów bluesa.

Kolejny dzień przyniósł jeszcze więcej niespodzianek i wzruszeń niż poprzedni, a to wszystko dzięki występowi uformowanej jeszcze tego samego dnia grupie, której przewodziła Natalia Kwiatkowska.  Pomysł narodził się podczas warsztatów wokalnych prowadzonych przez liderkę zespołu Cheap Tobacco, kiedy to okazało się, że grupa zupełnie obcych ludzi stanowi cudowne połączenie brzmień. Korzystając więc z możliwości, jakie daje elastyczna konstrukcja Bluesroads, postanowili zaprezentować się publiczności podczas wieczornego koncertu. Należy wspomnieć, iż prócz zajęć prowadzonych przez Natalię Kwiatkowską, odbyły się także warsztaty instrumentalne, którym przewodzili: Marcin Dyjak, Jarek Śmietana oraz Paweł Ostafil. Występ gwiazd trzeciego dnia festiwalu przyniósł publiczności bardzo wiele radości i bez wątpienia, wśród trójki występujących zespołów, to właśnie Cheap Tobacco pokazało największą klasę i utwierdziło nas w przekonaniu, że nieustannie potrafią zadziwiać, tym razem występując w rozszerzonym składzie – wraz z sekcją instrumentów dętych (trąbka i saksofon) oraz chórkami.
Sobota rozpoczęła się od warsztatów instrumentalnych i wokalnych „jak ze snu”, podczas których w rolę nauczycieli wcieli się: Łukasz Wiśniewski, Piotr Grząślewicz, zespół Wielbłądy, Alicja Janosz, Bartosz Miarka, Piotr Świętoniowski, Andrzej Stagraczyński i Tomasza Nitrybitt. Po tak intensywnym poranku, może poprzez fakt, iż głowy wręcz parowały od tak dużej ilości uzyskanej wiedzy, ilość publiczności zgromadzonej na Przeglądzie Zespołów nie była najmocniejszym punktem dnia. Jednakże, nie zważając na wszelkie niedogodności, nagrodę grand prix otrzymali ex quo Fabrizio Canale oraz Blue Band Blues, którzy, miejmy nadzieję, dzięki zaprezentowaniu się na Bluesroads, będą mieli okazję, by rozwinąć skrzydła swojej kariery. Różnorodność zespołów występujących podczas wieczornego koncertu gwiazd okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę – eteryczne „Wielbłądy”, energetyczne „Hoodoo Band” i niepowtarzalny Jarek Śmietana & Billy Neal Bluesroads Band, przebojem wdarli się do serc słuchaczy sprawiając, że publiczność wprost nie mogła pogodzić się z nieuniknionym zakończeniem wieczoru. Dla organizatorów wyjątkowym wydarzeniem był sobotni koncert finałowy, w którym Jarek Śmietana wystąpił z młodymi muzykami wyróżnionymi podczas dwóch poprzednich edycji przeglądu zespołów na Bluesroads. Projekt został przygotowany specjalnie z okazji festiwalu! Koncert zamknął pewien etap w krótkiej historii festiwalu. Udało się bowiem doprowadzić do współpracy legendy polskiej muzyki rozrywkowej z młodszym pokoleniem muzyków, co było jednym z głównych zadań festiwalu. Koncert był jednocześnie premierą nowej płyty Jarka Śmietany pt. „Live at Impart”.

Ostatni dzień, choć przyniósł ze sobą smutną myśl o zakończeniu Bluesroads, dzięki cudownym, muzycznym smaczkom zostawionym na sam deser, stanowił niezwykle udane podsumowanie całego festiwalu. Zgodnie z niepisaną tradycją, dzień rozpoczęły warsztaty, tym razem prowadzone przez Keith Dunn Band oraz Incarnations, które zgromadziły, jak na niedzielny poranek, zaskakująco dużą frekwencję. Istnymi strumieniami do Instytutu Psychologii napływali wielbiciele gitary basowej, którzy skorzystali z szansy wzięcia udziału w lekcji prowadzonej przez Tymona Tymańskiego, a także młodzi muzycy zmierzający na zajęcia gitary akustycznej (Romek Puchowski) i perkusji (Grzegorz Grzyb). Dodatkową atrakcją było kino bluesowe, które, pomimo początkowych problemów technicznych (słońce nie zawsze jest ludzkim sprzymierzeńcem) przeistoczyły się w fascynującą dyskusję na tematy nieograniczające się jedynie do treści przedstawionych w  opowieści o Leonardzie Chessie. Wieczór przyniósł najbardziej wyczekiwaną część dnia – finałowe koncerty, rozpoczęte przez zwycięzcę przeglądu zespołów, Fabrizio Canale, który swoim pełnym pasji występem jedynie rozbudził apetyt na kolejne muzyczne doznania. Incarnations, jak wszyscy zgodnie przewidywaliśmy, nie zawiedli – po bardzo pozytywnym wrażeniu jakie odnieśli uczestnicy prowadzonych przez nich warsztatów, wieczorny koncert uwiódł swą tajemniczością i zgrabnie splecionymi elementami folku oraz bluesa, czego dowodem może być błyskawiczne wyprzedanie wszystkich płyt na stoisku Bluesroads (co, jak wszyscy dobrze wiemy, jest nie lada wyczynem w społeczności wiecznie niedożywionych studentów). Koncert Tymański, Puchowski & Grzyb wywołał pewnego rodzaju podział na ludzi zachwyconych i niewzruszonych ich muzyczną prezentacją, jednakże pojednanie nastąpiło podczas występu Keith Dunn Band, gdy publiczność zgodnie szalała na parkiecie w rytm, zarówno dzikiej i szalonej, jak również bardziej lirycznej, odsłony bluesa. Koncert był europejską premierą nowej płyty zespołu pt „Trance Blues”. Pięć pracowitych dni organizatorów, wolontariuszy, muzyków i wszystkich osób, które wsparły ideę Bluesroads zakończyło akustyczne jam session przed klubem Żaczek, które jeszcze bardziej wzmocniło więzi między ludźmi, dla których blues zajmuje szczególne miejsce w sercach i duszach. Festiwal, który w warstwie merytorycznej przygotował studencki komitet organizacyjny „Bluesroads”, nie mógł by się odbyć bez wsparcia prawnego organizatora festiwalu Fundacji Studentow i Absolwentów UJ „Bratniak” oraz sponsora głównego Samorządu Studentów UJ.

Magdalena Stawiarz, fot. Tomasz Oleś

Źródło: www.bluesroads.pl

Zmarł Lou Pride

opublikowano w dziale Świat

Jak doniosła wytwórnia Severn Records, 5 czerwca w rodzinnym Chicago, w wieku 68 lat zmarł wokalista Lou Pride (fot. Sam Holden). Jego głos znany był dobrze miłośnikom współczesnego soul-bluesa kojarzącego się z dokonaniami Little Miltona czy Bobby’ego „Blue” Blanda. W początkowym okresie kariery miał okazję koncertować z takimi gwiazdami jak B.B. King, Clarence Carter czy Koko Taylor. Później nagrywał dla wytwórni Curtisa Mayfielda, Curtom Records i firmy Ichiban, by na początku nowego tysiąclecia związać się z Severn Records, nakładem której, jesienią ukazać się ma jego ostatni longplay, „Ain’t No More Love in this House”. Wspomnieniem artysty niech będzie dostępny na YouTube teledysk do utworu „Midnight Call” z krążka „Keep On Believing”.

Źródło: www.severnrecords.com

XXII edycja Festiwalu Blues nad Bobrem

opublikowano w dziale Polska

Na początku sierpnia w  Zamku Kliczków obok Bolesławca odbędzie się XXII Festiwal Blues nad Bobrem. Zapisy na warsztaty muzyczne trwają do 15 lipca. Oprócz nich podczas imprezy odbędzie się: Przegląd Zespołów Bluesowych im. Tadeusza Nalepy, msza w oprawie bluesowej oraz koncerty z udziałem gwiazd. Poniżej publikujemy garść informacji na temat warsztatowych klas i atrakcji, jakie przygotowali Organizatorzy:

XXII edycja Festiwalu Blues nad Bobrem potrwa od 6 do 15 sierpnia. Tradycyjnie poszczególne wydarzenia odbywać się będą w Bolesławcu i położonym nieopodal Zamku Kliczków. Na festiwal składają się prowadzone przez mistrzów warsztaty muzyczne, koncerty i przegląd zespołów bluesowych. Najważniejsza jest jednak wspaniała zabawa. Zapisy na warsztaty ze względu na spore zainteresowanie zostały przedłużone do 15 lipca. W tym roku w organizacji Festiwalu nastąpiło kilka zmian. Nowością jest zakwaterowanie w świeżo oddanym do użytku budynku, dawnym folwarku należącym do zamku, który znajduje się zaledwie 200 metrów od głównego obiektu. Oczywiście nadal pozostaje możliwość wybrania noclegów w samym zamku.

Zajęcia w klasach jak zwykle odbywać się będą pod kierunkiem: Krystyny Prońko, Aleksandry Sozańskiej-Kut, Jacka Siciarka (wokal), Leszka Cichońskiego, Jacka Jagusia, Jacka Królika, Artura Lesickiego, Katarzyny Maliszewskiej, Marka Napiórkowskiego, Krzysztofa „Pumy” Piaseckiego, Marka Raduli (gitara), Błażeja Pawliny, Petera Krause (gitara akustyczna), Wojciecha Pilichowskiego, Tomasza Grabowego (bas), Zbigniewa Lewandowskiego, Micha Maass (perkusja), Bartosza Łęczyckiego, Romana Badeńskiego (harmonijka), Pawła Serafińskiego (klawisze) oraz Grzegorza Sidorowicza (fotografia). Innowacją są dwie dodatkowe klasy warsztatów, które poprowadzą Magda Piskorczyk oraz fenomenalny Jan Błędowski (instrumenty smyczkowe). Klasa Magdy Piskorczyk skierowana jest do osób, które posiadają już techniczne umiejętności i doświadczenie muzyczne, potrafią zagrać solówkę czy przygotować utwór ze słuchu. Jej celem jest między innymi wspólne przygotowanie materiału koncertowego i nauka współpracy w zespole. Konsultacji na tegorocznym festiwalu obok jego Mistrzów udzielać będą zaproszone gwiazdy: Jarosław Śmietana (gitara elektryczna), Wojciech Karolak (klawisze), Keith Dunn (wokal i gra na harmonijce ustnej), którzy zagrają ponadto w koncercie finałowym. Podczas warsztatów odbędą się także dwa fantastyczne wykłady poświęcone zagadnieniom: ekspresja poprzez muzykę i muzyka poprzez ciało. Wykłady połączone z prezentacją oraz elementami praktycznymi poprowadzą fizjoterapeutka Anna Słobodzian oraz muzyk Wojciech Garwoliński. Podczas tych zajęć warsztatowicze dowiedzą się m.in.: w jaki sposób ekspresja wpływa na ciało, jak muzyka wpływa na ciało, w jaki sposób ciało wpływa na muzykę i ekspresję, jak wszystkie z nich się przeplatają.

Oprócz warsztatów organizatorzy przygotowali wiele innych ciekawych wydarzeń. 10 sierpnia o godzinie 19.00 w Teatrze Starym w Bolesławcu odbędzie się Koncert Mistrzowie Warsztatów Blues nad Bobrem. Dzień później o godz. 17.00 w Zamku Kliczków rozpocznie się Przegląd Zespołów Bluesowych im. Tadeusza Nalepy. Przegląd uświetni koncert Soul Re Vision w projekcie Girl Power – laureata tegorocznej Rawy Blues oraz gwiazdy wieczoru Magdy Piskorczyk – nominowanej do nagrody Fryderyk 2012 w kategorii Bluesowy Album Roku za płyty „Mahalia” i „Afro Groove”. 12 sierpnia o godz. 19.00 odprawiona zostanie Msza w oprawie Bluesowej przygotowana przez Aleksandrę Sozańską-Kut w Parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bolesławcu. 14 sierpnia, także o 19.00 w Zamku Kliczków odbędzie się koncert finałowy, w którym wystąpią: Jarosław Śmietana, a z nim zagrają Wojciech Karolak i Bill Neal w rewelacyjnym programie bluesowym z płyty „I Love the Blues” oraz zawsze energetyczny i żywiołowy zespół HooDooBand; rewelacyjni G. Wolf (Wojciech Garwoliński) i Keith Dunn oraz Cotton Wings – laureat zeszłorocznego Przeglądu Zespołów Bluesowych. Koncert zapowiada się bardzo interesująco, a poprowadzi go Jan Chojnacki z „Trójki”. Wydarzeniem będzie bez wątpienia występ Jarka Śmietany, muzyka wielostronnego – kompozytora zarówno muzyki jazzowej, jak i bluesowej, który tworzy na potrzeby baletu, filmu i teatru. W swojej bogatej karierze współpracował z gwiazdami wielkiego formatu, takimi, jak: Art Farmer, Freddie Hubbard, Eddie Henderson, Gary Bartz, Vinc Mendoza, John Abercrombie, Idris Muhammad czy Lee Konitz. Wydał 41 autorskich płyt, nagranych m.in. w prestiżowych studiach Nowego Jorku. Za płytę „Jarek Śmietana – Songs and Other Ballads” otrzymał w 1998 roku największą polską nagrodę muzyczną – laur Fryderyka. Wraz z nim wystąpi Bill Neal, który między innymi wziął udział w rocznym tournée z The Royal English Opera Company, grał w Covent Garden Opera House w Londynie oraz w filmie z Sofią Loren i Richardem Butronem. W 2010 roku Jarek Śmietana zaprosił Neala do projektu bluesowego – płyty „I love The Blues”, na której usłyszeć można także wspaniałego Wojciecha Karolaka.

Organizatorzy zapraszają do zapisów na warsztaty muzyczne. Więcej informacji oraz aktualności znajduje się stronie www.bluesnadbobrem.pl oraz na bluesowych funpage’u na facebooku – www.facebook.com/bluesnadbobrem.

Źródło: www.bluesnadbobrem.pl

Mississippi Warta Blues tuż tuż

opublikowano w dziale Polska

Siedmiodniowy rejs barkami turystycznymi po wodach Wielkiej Pętli Wielkopolskiej, a w jego ramach warsztaty muzyczne, jam sessions i koncerty, codziennie w innym mieście – takiego bluesowego festiwalu jeszcze w Polsce nie było. Mississippi Warta Blues rozpocznie się 16 lipca poznańskim koncertem Kasy Chorych i zespołu Cree. Przez kolejne dni uczestnikom warsztatów i publiczności zaprezentują się między innymi: Harmonijkowy  Atak, Big Fat Mama, Hard Times, Kulisz Trio i Yellow Cab. Całość potrwa do 22 lipca i zakończy się koncertem w amfiteatrze w Kostrzynie.

Źródło: www.satko.pl

James Harman na Blues Express Festiwal

opublikowano w dziale Polska

Blues Express Festiwal, czyli impreza, która od lat kojarzy się nie tylko z muzyką, ale także z podróżą pociągiem ciągniętym przez zabytkową lokomotywę, świętuje w tym roku dwudzieste urodziny. Jak na jubileusz przystało, organizatorzy przygotowali sporo atrakcji. 13 lipca w parku na wyspie w Pile zagrają Harmonijkowy Atak, Easy Rider & Bogdan Szweda i Free Blues Band.

14 lipca należeć będzie do tradycyjnych koncertów na dworcach kolejowych i koncertu głównego w Zakrzewie nad Jeziorem Proboszczowskim. Wystąpią tam między innymi King Mo z Holandii, Meena z Austrii, The Cell z Czech i polscy Blues Flowers. Zwieńczeniem jubileuszu będzie wyjątkowy, wspólny koncert dwóch znakomitych amerykańskich harmonijkarzy – Johna Cliftona z Mofo Party Band i Jamesa Harmana (fot. strona domowa artysty, na zdjęciu z lewej, obok Hollywood Fatsa), jednego z najbardziej szanowanych harmonijkarzy współczesnego bluesa, obecnego na scenie od 1962 roku. Zachętą do obejrzenia Harmana na żywo niech będzie dostępny na YouTube fragment koncertowego VHS nagranego w klubie Buddy Guy′s Legends, jako część historycznej już serii „Chicago Blues Jam″.

Źródło: www.bluesexpress.pl

Henrik Freischlader i spółka

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Niemiecki gitarzysta Henrik Freischlader to dziś jedna z ciekawszych postaci na europejskiej blues-rockowej scenie. Sprawny muzyk, który wie co robić z gitarą, dobry wokalista, a od jakiegoś czasu – pod szyldem własnej, niezależnej wytwórni Cable Car Records – także zdolny producent płyt innych wykonawców.

Zrobiło się o nim głośno kilka lat temu, kiedy płytą „The Blues” zadebiutował na europejskim rynku z ramienia potężnej niemieckiej wytwórni ZYX. Płyta była znakomita, a sam gitarzysta zmotywowany do tego, by osiągnąć sukces – stąd niekończące się trasy koncertowe po niemieckich klubach i występy wszędzie tam, gdzie ludzie chcieli go usłyszeć. Trud się opłacił, a Freischlader został doceniony, co przełożyło się na występy otwierające koncerty takich gwiazd jak B.B. King, Gary Moore czy Joe Bonamassa, który zresztą – w roli gościa specjalnego – pojawia się na „Still Frame Reply” w otwierającym całość dynamicznym utworze tytułowym. Obok takich kompozycji nie brakuje tu delikatnego bujania, choćby w pięknej bluesowej balladzie „The Memory Of Our Love”.

„Still Frame Reply” to trzecia płyta Freischladera firmowana znaczkiem Cable Car Records. Pierwszą, wydaną w 2009 roku nie dość, że sam wyprodukował, to jeszcze zagrał na wszystkich instrumentach. W takiej roli, grając na gitarze, basie i bębnach pojawia się na nowym krążku kanadyjskiej wokalistki Layli Zoe, jej pierwszym wydanym dla Cable Car – „Sleep Little Girl”. „Kiedy mówi się w Toronto o świetnych damskich wokalach, jej nazwisko wymieniane jest na pierwszym miejscu. Zasłużenie, bo komplementy i pogłoski, które na jej temat krążą po mieście nie są ani trochę przesadzone – jest niesamowita” – tak, o Layli Zoe, w jednym z wywiadów powiedział nieodżałowany Jeff Healey, a kto jak kto, ale on znał się na muzyce. „Kanadyjska Janis Joplin”, jak piszą o niej recenzenci, zwraca uwagę pazurem w głosie, ale też w stylu bycia podkreślonym barwnymi tatuażami na kredowobiałym ciele. Ten koloryt można też znaleźć na płycie „Sleep Little Girl”, gdzie obok ostrego blues-rocka spotkać można delikatną kołysankę, czy trwający ponad dziewięć minut rozlany blues „Black Oil”.

Całość wydana jest bardzo estetycznie, z dużą dbałością o szczegóły, co zresztą cechuje wszystkie wydawnictwa młodziutkiej wytwórni – znakomita grafika; ekologiczne, kartonowe digipaki; dobre brzmienie. To ostatnie, na longplay’u saksofonisty Tommy’ego Schnellera, „Smiling For A Reason”, przyprawione jest porcją funku i rhythm’n’bluesa, w sam raz na domową potańcówkę czy spotkanie z przyjaciółmi. Głęboki, chropowaty głos lidera – z nutą niemieckiego akcentu w angielszczyźnie, na szczęście nie bardzo uciążliwą, rozbudowana sekcja dęta i gitarowe poczynania Freischladera – bardziej stonowane niż na poprzednich krążkach – przyciągają uwagę słuchacza, a zamykający płytę, liryczny „Get Closer” wyciska łzy. Wysoki poziom, nie tylko jak na młodziutką wytwórnię.

Przemek Draheim

P.S. Dla miłośników talentu Freischladera, gitarzysta w akcji, w dostępnym na YouTube klipie z Rockpalast Crossroads Festival.

Wydawca: Cable Car Records
Posłuchaj: www.cablecarrecords.de

Muzyczni podróżnicy, czyli Moreland & Arbuckle

opublikowano w dziale Polska

Niecały miesiąc temu kolejną polską trasę koncertową zakończyła amerykańska formacja Moreland & Arbuckle (fot. Paul Natkin, Michael Wilson) – specjaliści od surowego, bluesowego brzmienia podlanego porcją rockowej ekspresji. Na kilka miesięcy przed ich kolejną polską ekspedycją, o muzycznych podróżach grupy, sympatii do muzyki country i zespołu Queen, a także o ewolucji własnego brzmienia przeczytacie w zapisie rozmowy, jaką po jednym z koncertów, w ramach imprezy przedfestiwalowej Studenckiego Festiwalu Muzyki Bluesowej „Bluesroads” w Krakowie, specjalnie dla Blues.pl, przeprowadziły z zespołem Diana Głogowska i Asia Kołak:

Bluesroads Festival: To nie jest Wasz pierwszy koncert w Krakowie – graliście już u nas przed rokiem, czyż nie?

Moreland & Arbuckle: Tak i mieliśmy z tego dużo frajdy, zresztą tym razem także. Bardzo się ucieszyliśmy na wieść o kolejnym koncercie w tym mieście. Dobrze nas tu przyjmują.

BF: Jutro z kolei (27 kwietnia – przypis red.) gracie w górach, w Mszanie Dolnej.

M&A: To w górach?

BF: Tak, piękne miejsce.

M&A: To świetnie, tym bardziej, że pogoda sprzyja zwiedzaniu.

BF: Skoro już o tym mowa, mówi się, że Wasza muzyka to podróż przez najważniejsze miejsca na muzycznej mapie Ameryki – jest wśród nich Louisiana, Chicago… Czy nazwalibyście się muzycznymi podróżnikami?

M&A: Przed laty było dla nas ważne, żeby odwiedzić pewne rejony Stanów i miejsca istotne dla bluesa czy amerykańskiej muzyki w ogóle. Żeby lepiej zrozumieć o czym ta muzyka nam opowiada. Czy będziemy to interpretować dosłownie, czy trochę poetycko to już indywidualna sprawa odbiorcy, ale myślę, że tak, że można nas nazwać muzycznymi podróżnikami. Na pewno dużo jeździliśmy i jeździmy żeby grać naszą muzykę.

BF: Więc tego się trzymajmy, podróży dosłownej i tej nieco literackiej.

M&A: Chyba nie zliczę kilometrów, które przejechaliśmy po Stanach w ciągu ostatnich dwóch lat…

BF: Tak po prostu pakujecie bagaże, wskakujecie do jednego auta i ruszacie w trasę? Fantastycznie. Powiedzcie nam proszę… Na początku Waszej muzycznej drogi, kiedy zaczęliście wspólne koncertowanie, muzyka którą gracie nie była szczególnie popularna w Waszym rodzinnym Kansas. Czy po latach to się zmieniło?

M&A: Kiedy zaczynaliśmy grać byliśmy chyba jedynymi młodymi chłopakami grającymi w naszym regionie surowego bluesa z Mississippi… no może poza nami była jeszcze jedna osoba. Takie granie nie było wtedy szczególnie popularne, ale chyba rzeczywiście, po latach trochę się to zmieniło. Dziś na nasze koncerty na własnym terenie przychodzą ludzie, którzy dziesięć lat temu nie pomyśleliby nawet żeby posłuchać takiej muzyki, więc świadomość takiego brzmienia z pewnością się poprawiła.

BF: Nie było strachu kiedy zaczęliście u siebie grać takiego bluesa, niepokoju, że nie traficie do publiczności?

M&A: Nie, po prostu graliśmy muzykę, którą chcieliśmy grać, nie bacząc na nic. To była moja muzyka.

BF: A jak się Wam zaczynało grać wspólnie, łatwo było się dogadać?

M&A: Bardzo i tak jest do dziś, może dlatego nadal ciągniemy ten wózek. Od początku układa się między nami…

BF: Trzymając się tematyki podróżniczej, nie możemy nie zapytać o Waszą wyprawę do Iraku. Skąd pomysł na taką destynację?

M&A: Poproszono nas o wzięcie udziału w tej trasie, to nie był nasz pomysł. Całość wymyślił promotor, który składał tamten wyjazd. My mieliśmy tylko szczęście się na niego załapać.

BF: Wahaliście się?

M&A: I to jak. Mówiąc szczerze trochę się biliśmy z myślami – w końcu mieliśmy znaleźć się w strefie wojny, w miejscu w którym ludzie – mówiąc delikatnie – nie przepadają za Amerykanami. Właściwie to chcą ich zabić… Ale pomijając strach było to niesamowite przeżycie i koniec końców jesteśmy szczęśliwi, że udało się nam je przeżyć – jakkolwiek by to nie brzmiało.

BF: Jak na Wasze granie reagowali żołnierze?

M&A: Reakcje były bardzo pozytywne. Nie wszystkie z tamtych irackich koncertów miały zabójczą frekwencję, głównie dlatego, że kiedy graliśmy część żołnierzy nie miała już siły na nic innego poza snem, ale słyszeliśmy wiele komplementów. Głównie w stylu: „na te kilka godzin pomogliście mi zapomnieć o tym miejscu”. Kiedy się gra dla tak specyficznej publiczności, w tak niecodziennym miejscu, trudno wyobrazić sobie lepszy komplement.

BF: O tym, że graliście już w Polsce wiemy. Czy w czasie tych podróży trafiliście na młodych, obiecujących wykonawców czy zespoły, których muzyka wpadła Wam w ucho?

M&A: Boogie Boys! Ale oprócz muzyków zwróciliśmy uwagę na fanów bluesa, szczególnie tych młodszych, którzy na muzykę reagują dużo lepiej niż ich amerykańscy koledzy.

BF: W Waszej muzyce słychać sporo elementów – jest tam rock, blues, trochę country. Wasz stosunek do tego ostatniego składnika najbardziej nas interesuje.

M&A: Dla nas country to Hank Williams, Johnny Cash… W Stanach, co często się podkreśla, za najważniejszy składnik country uważa się muzykę bluegrass. Dla mnie country to tak naprawdę korzenna muzyka białej Ameryki, podczas gdy blues to korzenna muzyka czarnej Ameryki – jeśli możemy się tak wyrazić. Dorastaliśmy słuchając country, to były popularne dźwięki.

BF: A czego słuchali Wasi rodzice, gdy byliście dziećmi?

M&A: Głównie klasycznego rockowego radia. The Who, Led Zeppelin, Rolling Stones, Deep Purple… U Was też mówi się na to klasyczny rock?

BF: Dokładnie.

M&A: Na tym sie wychowaliśmy, ale ciągle odkrywamy nową muzykę – nawet w obrębie klasycznego rocka. Niedawno na przykład odkryłem grupę Queen, nie wiedziałem, że byli tak dobrzy!

BF: Mówicie o odkrywaniu nowej muzyki, szukaniu nowych brzmień. Czy to znaczy, że muzyka Waszego zespołu może w przyszłości przejść gruntowne zmiany?

M&A: Myśle, że nasza muzyka ewoluuje, a to co gramy dziś mocno zmieniło się względem tego, co graliśmy na początku, tylko z gitarą i harmonijką w duchu akustycznego Delta bluesa. Ale co dla nas ważne to to, że nawet jeśli ewoluujemy i dodajemy nowe brzmienia, w centrum całości pozostaje muzyka, z którą zaczynaliśmy, to ona jest podstawą. Więc pewnie za pięć czy dziesięć lat także będziemy brzmieli nieco inaczej, ale mam nadzieję, że nasi fani znajdą w tym graniu to, co na samym początku sprawiło, że zaczęli nas słuchać.

BF: Jaki był najlepszy koncert, który zagraliście? Melomani często wspominają: „To był najlepszy koncert na jakim byłem!”. Czy muzycy mają podobnie?

M&A: Mogę powiedzieć o najlepszych koncertach jakie graliśmy w Europie. Jeden rok temu w Warszawie, drugi także rok temu gdzieś w Niemczech. Doskonale pamiętam tamte dwa, to były niesamowite wieczory.

BF: Jakieś muzyczne marzenia, coś co dotyczy Was jako zespołu?

M&A: Chyba wszyscy zgadzamy się z tym, że chcielibyśmy móc dobrze żyć z grania muzyki, którą kochamy. Raczej nie myślimy o sławie – to niesie za sobą cały pakiet nowych problemów, których nam nie potrzeba...

BF: Wielkie dzięki za ciekawą rozmowę!

M&A: Dziękujemy.

Źródło: Blues.pl

Chicagowski blues w obiektywie Billa Lupkina

opublikowano w dziale Świat

Jak przekazał nam Bob Corritore, uznany harmonijkarz Bill Lupkin zamieścił w Internecie niezwykle ciekawe zdjęcia ze swojej prywatnej kolekcji, na których rysuje się codzienność chicagowskiego bluesa początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Lupkin, związany dziś z wytwórnią Blue Bella, był wówczas niezwykle aktywnym uczestnikiem chicagowskiej sceny, występował z zespołami Boba Riedy i Jimmy’ego Rogersa, ale miał też okazję grywać z takimi postaciami jak widoczny na jednej z fotografii Howlin’ Wolf, Billy Boy Arnold, Jimmy Dawkins, Lefty Dizz, Johnny Littlejohn czy Little Mack Simmons. Pierwszą serię historycznych zdjęć Lupkina podejrzeć możecie na stronie Boba Corritore.

Źródło: www.bobcorritore.com

Nie Strzelać Do Pianisty w głosowaniu Hard Rock Calling Festival

opublikowano w dziale Świat

Lipcowy Hard Rock Calling Festival odbywający się w londyńskim Hyde Parku z pewnością przyciągnie miłośników rocka występami Bruce’a Springsteena czy Paula Simona. Szansę na występ tam ma też zespół bluesowy z Leszna, Nie Strzelać Do Pianisty – wszystko w rękach Internautów. Do 24 kwietnia trwa facebookowe głosowanie, które wyłoni dziesięć zespołów, spośród których profesjonalne jury wybierze ten jeden, który zagra na scenie imprezy. Być może będzie to Nie Strzelać Do Pianisty? Wszystko w Waszych rękach.

Źródło: www.hardrockcalling.co.uk

„4 basy” z Fryderykiem

opublikowano w dziale Polska

Album „Sobą Gram” Leszka Cichońskiego, „Tribute To Georgie Buck” Limboskiego, dwie płyty Magdy Piskorczyk – „Afro Groove” i „Mahalia” – a także „4 basy” zespołu Krzak stanęły w szranki o tegorocznego Fryderyka w kategorii „Blues”. Prestiżowa statuetka trafiła w ręce autorów ostatniej produkcji będącej zapisem koncertu grupy Krzak, który odbył się podczas Śląskiego Festiwalu Gitary Elektrycznej w Katowicach. Z Krzakiem zagrali wtedy na jednej scenie czterej basiści, którzy koncertowali i nagrywali z zespołem po śmierci Jerzego „Kawy” Kawalca – Andrzej Rusek, Joachim Rzychoń, Krzysztof Ścierański i Dariusz Ziółek. Gościem specjalnym wieczoru był Anthimos Apostolis – gitarzysta kojarzony przede wszystkim z formacją SBB.

Źródło: www.zpav.pl

Wygraj zaproszenie na Sean Carney Band w Warszawie!

opublikowano w dziale Polska

Najbliższa odsłona Warsaw Blues Night upłynie pod znakiem chicagowskiego bluesa z gitarą i harmonijką w rolach głównych. 7 maja w klubie Hybrydy, warszawskiej publiczności zaprezentują się gitarzysta Sean Carney z zespołem i harmonijkarz Omar Coleman. Ten pierwszy współpracował z takimi tuzami bluesowej gitary jak Duke Robillard czy Little Charlie Baty. Ten drugi to dziś jeden z najciekawszych harmonijkarzy na chicagowskiej scenie. Ich wspólny koncert będzie jedynym, jaki zagrają w Polsce. Wieczór w Hybrydach otworzy Roman Puchowski.

Wraz z organizatorami Warsaw Blues Night przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa podwójne zaproszenia na wieczór w Hybrydach. Żeby je zdobyć należy odpowiedzieć na pytanie: jak się nazywa odbywający się w Memphis prestiżowy konkurs dla bluesowych zespołów, w ramach którego Sean Carney zdobył nagrodę The Albert King Best Guitarist dla najbardziej obiecującego gitarzysty?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysyłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do niedzieli 6 maja, do godziny 11:59. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Wykonawcy przeglądu Bluesa nad Bobrem

opublikowano w dziale Polska

Znamy już zespoły, które zakwalifikowały się do tegorocznego Przeglądu Zespołów Bluesowych na festiwalu Blues nad Bobrem, który odbędzie się między 6 a 15 sierpnia w Bolesławcu i położonym nieopodal Zamku Kliczków. Publiczności w konkursie zaprezentują się: 2 late, Blueberry Band, Damian Luber Music, Debris Of Blues, Jerry’s Fingers, Muchos Cojones, Outsider Blues i Rooster. Poza konkursem usłyszeć będzie można uznanych wykonawców, między innymi Magdę Piskorczyk, Keitha Dunna czy Jarosława Śmietanę. Dla tych, którzy jeszcze się wahają czy wziąć udział w festiwalu i towarzyszących mu warsztatach, przygotowaliśmy galerię zeszłorocznych zdjęć autorstwa znakomitego fotografa z firmy fotograficznej Fotopestka, Bernarda Łętowskiego. W galerii zobaczyć możecie dokumentację koncertów Marka Radulego z Krzysztofem Ścierańskim, Wojtka Pilichowskiego i G. Wolf.

Źródło: www.bluesnadbobrem.pl

Damskie głosy Opus3 Records

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Opus3 – jedna z tych firm fonograficznych, dla których brzmienie wydawanych płyt jest równie ważne, co jakość zawartej na nich muzyki. Od 1976 roku symbol tej szwedzkiej, niewielkiej wytwórni przyciąga zarówno kochających muzykę melomanów poszukujących różnych odcieni roots music – w tym bluesa, jak i używających najlepszego sprzętu odsłuchowego audiofilów.

Miłośników jazzu zachwyci album „Live At The Pawnshop”. Był rok 1976, kiedy na scenie klubu Stampen – dodajmy tego samego, skąd pochodzą nagrania ze słynnej serii „Jazz at the Pawnshop” uważane przez wielu za najlepiej brzmiące jazzowe nagrania wszechczasów – stanęła młoda dama licząca sobie wówczas 81 lat, Pani Eva Taylor. Lady, której największe sceniczne sukcesy przypadły na lata dwudzieste i trzydzieste ubiegłego wieku, a której biografia intryguje jazzowych archiwistów ciekawostkami ze współpracy z Louisem Armstrongiem, Sippie Wallace czy Bessie Smith. Intrygująco brzmią także nagrania na krążku – piękne muzycznie, i wyśmienicie brzmiące, pozwalają odnieść wrażenie jakby Eva Taylor i towarzyszący jej Maggies Blue Five siedzieli na środku naszego salonu.

Te nagrania na półce Jana-Erica Perssona – założyciela i szefa wytwórni Opus3 – przeleżały ponad trzydzieści lat, aż doczekały się wydania na złotym krążku wielokanałowego Super Audio CD. Ale takich muzycznych cukiereczków sprzed lat, mało znanych a poznania wartych, jest w katalogu Opus3 sporo. Jednym z nich jest wokalistka Cyndee Peters i płyta, której okładkę dzieli wspólnie z Ericem Bibbem – „A Collection Of Cyndee Peters and Eric Bibb”. Każdy z artystów ma tam swoją połowę longplay’a, choć na tej należącej do Cyndee Bibb gdzieniegdzie gra na gitarze i podśpiewuje. Sama Cyndee Peters u nas jest praktycznie nieznana, w Szwecji zaś megapopularna, jeśli wierzyć temu, co na jej temat udaje się znaleźć w internetowej wyszukiwarce. Wokalistka wykonująca muzykę gospel, bluesa, ale też starsze typy afro-amerykańskiej muzyki. Te różnorodność słychać na „A Collection…”. Mamy tu dużo muzyki gospel, ale da się też rozpoznać echa muzyki klasycznej i takiego podejścia do chóralnego śpiewania, które trudno spotkać w afro-amerykańskiej tradycji.

Zdecydowanie nowszą rzeczą jest krążek formacji Sticks & Stones z Rebeccą Sjoberg w roli wokalistki – z bluesem nie mający już nic wspólnego. Muzyka bluesgrass z mroźnej Szwecji? Właśnie ten gatunek amerykańskiej muzyki upodobali sobie młodzi ludzie tworzący Sticks & Stones, którzy w roku akademickim 2004/2005 spotkali się na jednym ze szwedzkich uniwersytetów. Okazało się, że wszyscy myślą podobnie o muzyce, grają na akustycznych instrumentach i słuchają wesołych dźwięków bluegrass. Zaczęło się od wspólnych jamów, a doszło do tej płyty, albumu „Sticks & Stones” – dla tych słuchaczy, którzy nie boją się muzyki country w tym najbardziej tradycyjnym z wydań, chociaż zagranej przez Szwedów.

Bluesa w czystej postaci w katalogu Opus3 także znajdziemy, ale o tym przy innej okazji. Póki co, w chwili oddechu od bluesa, warto tych trzech rootsowych albumów posłuchać. Szczególnie na dobrym stereo.

Przemek Draheim

Wydawca: Opus3 Records / Dystrybucja: Audio Forte
Posłuchaj: www.opus3records.com

Krzak w trasie

opublikowano w dziale Polska

We wrześniu, po koncertach w Wiedniu i Bratysławie, grupa Krzak (fot. M. Tłuszcz) zagra trzy koncerty w Polsce. Będzie to trasa zamykająca promocję najnowszych wydawnictw zespołu – DVD zatytułowanego „11.11.11”, na którym znalazło się ponad 130 minut muzyki zarejestrowanej w Teatrze Śląskim w listopadzie ubiegłego roku i krążka audio nagrodzonego statuetką Fryderyka 2012 w kategorii „Album Roku Blues”. Formacja zagra w Szczawnicy, Gomunicach i Katowicach. Nieco później, między 18 a 20 października, w ramach Festiwal Gitary Elektrycznej, publiczność będzie mogła usłyszeć muzyków Krzaka w nowej roli. Wystąpi tam Krzak Experience, czyli nowy projekt bluesowej grupy i prog-deathmetalowej kapeli Sepsis. Koncertowa premiera pociągnie za sobą wydawnictwo płytowe planowane na początek 2013 roku.

Źródło: www.metalmind.pl

Jubileusz Warsaw Blues Night

opublikowano w dziale Polska

12 listopada w warszawskim klubie Hybrydy Warsaw Blues Night będzie świętować pięćdziesiątą edycję. Jak przystało na jubileusz, organizatorzy przygotowali dla publiczności wyjątkowy prezent. Gwiazdami wieczoru będą artyści z pierwszych stron światowych bluesowych periodyków – Ian Siegal & The Mississippi Mudbloods (fot. strona domowa artystów), czyli jeden z najpopularniejszych dziś brytyjskich bluesmanów oraz supergrupa, której podstawę stanowią bracia Luther i Cody Dickinson z North Mississippi Allstars. Dla Siegala będzie to pierwsza wizyta w Polsce. Muzyczny wieczór rozpocznie Lester Kidson, czyli artysta, który swoim występem zapoczątkował cykl Warsaw Blues Night.

Źródło: www.blues.waw.pl

Polski Dzień Bluesa:
„Ściąga z Popkultury”... i bluesa

opublikowano w dziale Polska

„Ściąga z Popkultury” to nadawana w Polskim Radiu Program 4 audycja poświęcona ciekawym, ważnym, a często przełomowym wydarzeniom, bohaterom i fenomenom popkultury. Co tydzień jej autorka, Ewelina Grygiel, sprawdza jak kultowe festiwale, zjawiska, prądy intelektualne, trendy w modzie, ważne książki i płyty wpływają dziś na nas i na historię. Niedzielny odcinek tego popularnego, czwórkowego programu poświęcony był bluesowi. Z prowadzącą rozmawiał Sławek Wierzcholski i muzycy zespołu 20 mil od miasta, a historię bluesa w pigułce przybliżali słuchaczom redaktor Jan Chojnacki z radiowej Trójki i redaktor naczelny Blues.pl, Przemek Draheim. Ci, którzy przegapili audycję mogą jej posłuchać w archiwum na stronie Czwórki.

Źródło: www.polskieradio.pl

Eric Sardinas przed Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

6 października w katowickim Spodku odbędzie się tegoroczna odsłona Rawa Blues Festival. Eric Sardinas (fot. Łukasz Rak, eobraz.pl), jedna z gwiazd 32. edycji festiwalu, na kilkanaście dni przed swoim występem w Spodku opowiedział ekipie Rawy o przygotowaniach do polskiego koncertu, muzycznych inspiracjach, a także wspomnieniach z 2009 roku, kiedy po raz pierwszy zagrał na Rawa Blues Festival:

Rawa Blues: Witaj Eric!

Eric Sardinas: Cześć stary, od czego zaczynamy?

RB: Byłeś jedną z gwiazd Rawy w 2009 roku. Czy dużo się zmieniło w twoim muzycznym życiu od tego czasu? Wydałeś nowy album – „Sticks & Stones” – i zagrałeś setki koncertów.

ES: Pewnie. Jeżeli chodzi o koncerty to od dwudziestu lat jesteśmy bez przerwy w trasie. Gramy jakieś 250 czy 300 koncertów w roku. Zawsze jesteśmy w drodze. Jedyne co się zmienia to ciągle rozwijająca się nasza muzyka i brzmienie Big Motor. Mamy świetnych muzyków: Levella Price’a na basie i Chrisa Fraziera za bębnami. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Nasza muzyka jest coraz bardziej intensywna.

RB: Jakieś twoje ulubione miejsce do grania?

ES: To trudne pytanie. Mój ulubiony koncert to przeważnie ten, który zagraliśmy ostatnio (śmiech). Najważniejsze, żeby czuć tę energię, niezależnie, czy przyszło cię oglądać pięćdziesiąt czy pięć tysięcy osób.

RB: Wasz koncert w na Rawie Blues w Spodku w 2009 roku był wyjątkowy, nie wiem czy go pamiętasz?

ES: Jasne. I ta hala. Mówię na nią UFO.

RB: I słusznie, po Polsku nazwa hali to właśnie „Spodek ”. Wolisz granie w klubach, czy wielkich halach tak jak na Rawie Blues?

ES: Cool, to by się zgadzało. Wygląda jak U.F.O. (śmiech). Lubię pewien rodzaj intymności na koncertach, ale to wszystko zależy od energii i dźwięku. Moim celem jest stworzenie tej bliskości i intymności małego klubu, nawet wtedy gdy gram dla kilkutysięcznej publiczności.

RB: Który z muzyków najbardziej cię zainspirował?

ES: Trudno powiedzieć kto najbardziej. To zależy o której generacji mówimy. Z lat dwudziestych i trzydziestych, czyli z tzw. przedwojennego bluesa wszystko od Roberta Johnsona po Charliego Pattona – wczesny delta blues. Również cały blues-rock z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – Hendrix, Rory Gallagher. Lista jest długa.

RB: Wróćmy do Rawy. To będzie twój drugi występ podczas festiwalu (fragmenty pierwszego można zobaczyć na YouTube). Bardzo rzadko w historii festiwalu wykonawca zostaje zaproszony po raz drugi. W tym wypadku powodem była entuzjastyczna reakcja publiczności.

ES: To prawdziwy zaszczyt móc znowu dla was zagrać. To piękny festiwal i nie mogę się go już doczekać.

RB: Jakieś plany co do listy utworów, które planujecie zagrać na Rawie?

ES: Będzie po trochu ze wszystkiego, ale będziemy grać głównie numery z nowego albumu. Żaden z naszych koncertów nie jest taki sam. Po prostu zamykamy oczy i dajemy się ponieść emocjom!

RB: Wiesz już kto zagra oprócz was na Rawie?

ES: Tak, tam każdy zna każdego, to będzie jak wielki zjazd rodzinny. Robert Cray i wszyscy pozostali są świetni, to będzie naprawdę smakowita edycja.

RB: Dziękuję za twój czas, Eric.

ES: Nie możemy się już doczekać grania w Polsce. Będziemy się doskonale bawić! Keep the blues alive! Na razie!

Rozmawiał: Remigiusz Orłowski, opracowanie: Roland Krybus, zdjęcia: Łukasz Rak, eobraz.pl.

Trzydziesta druga edycja Rawa Blues Festival przyniesie dużo atrakcji. Obok wspomnianego Erica Sardinasa podczas koncertu finałowego zagrają The Reverend Peyton’s Big Damn Band, Robert Cray, Roomful of Blues, Davina & The Vagabonds oraz Irek Dudek Big Band. W sumie przez czternaście godzin na dwóch scenach zagra tego dnia osiemnaście zespołów. Będziemy Was o tym informować.

Bilety do nabycia w sieci sprzedaży biletów Ticketpro w całej Polsce oraz przez system on-line zamawiania biletów Ticketpro.pl.

Źródło: www.rawablues.com

Międzynarodowy blues

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Blues to muzyka rdzennie amerykańska, ale już od wielu lat z powodzeniem wykonują go artyści z całego świata. W tym zdaniu nie ma oczywiście nic odkrywczego, ale warto o tym pamiętać, choćby po to, żeby nie umknęło nam wielkie bogactwo tego, co w bluesie dzieje się poza Stanami Zjednoczonymi. Szczególnie w świetle zbliżającego się wielkimi krokami Polskiego Dnia Bluesa, który już 16 września.

Z Holandii pochodzi Julian Sas z nowym krążkiem „Bound To Roll”. Zafascynowany Rorym Gallagherem i Jimim Hendriksem blues-rockowy idol holenderskich melomanów także u nas ma grono wiernych fanów. Pisze własne, dobre kompozycje; ma mocny, miły dla ucha głos i nie razi angielszczyzną; a co najważniejsze wie do czego służy elektryczna gitara i jak bardzo można z jej pomocą oczarować publiczność. Na „Bound To Roll” takich gitarowych popisów nie brakuje, zarówno w spokojniejszych kompozycjach, jak i ostrych blues-rockerach, za które tak lubiany jest Holender.

Polska publiczność już niedługo polubić będzie mogła australijskiego gitarzystę Claude’a Hay’a, który 15 września wystąpi w Tarnobrzegu, w ramach trzynastej edycji dowodzonego przez Victora Czurę festiwalu Satyrblues. Czego można się spodziewać po wykonawcy, który gitarę zrobił własnoręcznie z kuchennego blatu, a swojego surowego bluesa przyprawia dźwiękiem elektronicznych looperów i zmontowanych w garażu zestawów perkusyjnych? Dobrej zabawy, to na pewno. Takiej na płycie „Deep Fried Satisfied” też nie brakuje.

Podobnie autorskie podejście do bluesa cechuje muzykę gentlemana ze Szkocji, który swój nowy longplay „Nobody’s Fool” wydał we francuskiej wytwórni Dixiefrog. Dave Arcari, bo to o nim mowa, w swoim graniu łączy akustycznego, przedwojennego bluesa i elementy trash country, punku i rockabilly. Całość, jak u Claude’a Hay’a opiera się na slajdowych riffach i również nieźle potrafi zakręcić w głowie.

Po muzycznej podróży po Holandii, Australii i Szkocji warto odwiedzić Półwysep Apeniński, gdzie urzęduje Włoch z krwi i kości, J. Sintoni. Ma na koncie dwie płyty, obie utrzymane w klimacie gitarowego blues-rocka z pięknie brzmiącym Stratocasterem w roli głównej – chociaż na okładce tej ostatniej, „A Better Man”, zamiast elektrycznego wiosła widzimy przepiękną National Steel Guitar. Dziesięć utworów, w większości dynamicznych, ale z instrumentalnym ukojeniem na koniec – „Song For Stevie & Jimie” może wzruszyć.

Warto posłuchać, jak gra się poza Stanami – szczególnie tuż przed naszym 16 września.

Przemek Draheim

Wydawca: Cavalier Recordings, Ingot Rock, Dixiefrog, J. Sintoni
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Tip Of The Top
„From Memphis To Greaseland”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Klasyczny chicagowski blues nie umarł, ale żyje i ma się wciąż bardzo dobrze! Udowadniają to czterej panowie tworzący formację Tip Of The Top, a to za sprawą swojego trzeciego wydawnictwa „From Memphis To Greaseland”. Muzycy tworzący północno kalifornijski band to gitarzysta Jon Lawton, basista Frank De Rose, grający na perkusji Carlos Velasco oraz urodzony w Bombaju harmonijkarz Aki Kumar, który zdobywał umiejętności i doświadczenie pod okiem samego Davida Barreta. Każdy z nich dzielił już scenę z naprawdę wielkimi nazwiskami światowego bluesa, trudno więc powiedzieć, że grają kiepsko. W końcu Rod Piazza, RJ Mischo, Koko Taylor, Otis Rush, Lazy Lester i spora grupa świetnych muzyków nie zwykła grać z bluesowymi słabeuszami.

Tip Of The Top serwuje słuchaczom niemal godzinę dobrego bluesa, opartego na najlepszych wzorcach z lat ‘50. Pulsujące shuffle i inne klasyczne groove’y dominują na płycie. Szczególnie ciekawy pod tym względem jest jednak drugi numer, „One Way Out”, którego główny riff brzmiący niemal jak ten z „Room To Move Mayalla” i jego Bluesbreakersów osadzony jest w czymś, co mocno przypomina klasyczny jungle beat Bo Diddley’a. Mimo, że cała płyta oparta jest na klasycznych i sprawdzonych schematach chicagowskiego bluesa, nie można albumowi odmówić różnorodności, a muzycy odnajdują się w każdym klimacie. Poszczególne kompozycje przeprowadzają nas przez całą paletę temp, groove’ów, nastrojów i brzmień. Tip Of The Top pokazuje co potrafi zarówno we własnych kompozycjach, jak i interpretacjach standardów, jak choćby „Mean Old Frisco”, „The Rocker” czy „Fattening Frogs For Snake”. Szczególnie dobrze wypada w tych numerach Aki. Słychać wyraźnie, że odrobił lekcje i zagłębił się w styl Sonny Boy Williamsona, czy Małego Waltera, wyciągając z nich to, co najbardziej pociągające i charakterystyczne, jednocześnie nie tracąc własnego muzycznego „ja”. Nie jest to zwykłe kopiowanie starych numerów nuta po nucie. Co prawda zespół nie dokonuje tu żadnych muzycznych rewolucji, nie prowadzi eksperymentów, ani nie wymyśla czegoś zupełnie nieprzewidywalnego i wziętego z kosmosu, a pokazuje po prostu starego dobrego bluesa, w którym umieszcza swoje treści i emocje. Dawne numery stanowią dla członków zespołu inspiracje, a nie tylko materiał do ślepego naśladowania. Sekcja gra w sposób zwarty i naprawdę bujający, aż nie można usiedzieć w miejscu. Solówki instrumentalne są bardzo smakowite, a brzmienie i frazy harmonijki malują uśmiech na twarzy każdego harpoholika.

From „Memphis To Greaseland” nie zaskakuje nowościami, sporo z tego, co na niej zawarte już gdzieś się słyszało, ale nie zmienia to faktu, że te trzynaście kompozycji nagranych na płycie to kawałek porządnego i świetnie zagranego bluesiora, którego po prostu bardzo dobrze się słucha. A jeżeli przy takiej płycie można przyjemnie spędzić czas i pokołysać się wraz z synkopowanym rytmem, to czy naprawdę potrzeba jeszcze kosmicznych aranżacji i innych eksperymentów?

Maciej Draheim

Wydawca: Tip Of The Top
Posłuchaj: www.tipofthetopmusic.com

Wygraj zaproszenie na festiwal Harmonica Bridge w Toruniu!

opublikowano w dziale Polska

Wielkimi krokami zbliża się toruński festiwal Harmonica Bridge – święto dla wszystkich, którym bliska jest harmonijka ustna. Już w piątek, 24 sierpnia zacznie się prawdziwa muzyczna fiesta, w trakcie której miłośnicy muzyki wykonywanej na tym skromnym instrumencie będą mogli wysłuchać koncertów organizowanych na pięciu scenach. Artyści, którzy zagrają na tegorocznym festiwalu w ciągu trzech dni pokażą, że harmonijka to nie tylko blues, ale też muzyka klasyczna, folk, hip-hop, bluegrass, ragtime i inne gatunki. Poza koncertami takich wykonawców jak Barcelona Bluesgrass Band z Hiszpanii, Mississippi Big Beat z Węgier czy Los Mighty Calacas z Meksyku organizatorzy przygotowali konkurs dla harmonijkarzy i warsztaty prowadzone przez Steve’a Bakera i Dicka Birda. Całość potrwa do niedzieli, 26 sierpnia.

Wraz z organizatorami festiwalu przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest jedno podwójne zaproszenie uprawniające do wstępu na wszystkie festiwalowe wydarzenia! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jak nazywa się harmonijkarz, będący jednocześnie jednym z wykonawców tegorocznego Harmonica Bridge, jak i świetnym pedagogiem i autorem podręcznika do gry na harmonijce ustnej „The Harp Handbook”?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do czwartku 23 sierpnia, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzcę losowania.

Źródło: Blues.pl i Harmonica Bridge

Plebiscyt internautów w ramach Rawa Blues Festival

opublikowano w dziale Polska

Po raz pierwszy w ponad trzydziestoletniej historii Rawa Blues Festival to internauci mają szansę zdecydować, który wykonawca zamiast grać na Małej Scenie, otworzy swoim występem koncerty na Dużej Scenie. Głosy w plebiscycie można oddawać raz dziennie do 15 września przez serwis internetowy RawaBlues.com oraz oficjalny profil festiwalu na Facebooku. W gronie wykonawców zakwalifikowanych do udziału w plebiscycie znaleźli się: Banda Band, Marek „Makaron” Motyka, Two Timer, Arek Zawiliński i Na Drodze, Heron Band, Bez Wat, Blue Band Blues, The Blues Expierience i Around The Blues. 32. edycja Rawa Blues Festival odbędzie się w sobotę, 6 października w katowickim Spodku. Główną gwiazdą wieczoru będzie pięciokrotny zdobywca Grammy, Robert Cray, ale wystąpią także Eric Sardinas & Big Motor, Roomful of Blues, The Reverend Peyton’s Big Damn Band, Davina & The Vagabonds oraz Irek Dudek Big Band.

Źródło: www.rawablues.com

Zmarł Wiesław Chmielewski

opublikowano w dziale Polska

Polskie środowisko bluesowe straciło wielkiego pasjonata, propagatora muzyki i wspaniałego człowieka. W poniedziałek 20 sierpnia, w wieku sześćdziesięciu pięciu lat, zmarł redaktor Wiesław A. Chmielewski (fot. www.twojblues.com) – pierwszy laureat teleturnieju Wielka Gra z tematu blues, publicysta magazynu Twój Blues, autor audycji Wieczór Bluesowy nadawanej na antenie Radia FAMA. Uroczystości pogrzebowe odbędą się w czwartek 23 sierpnia w Kościele Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Sochaczewie (dzielnica Boryszew) – na godzinę 13:00 zaplanowano wystawienie trumny, na godzinę 14:00 Mszę Świętą.

Rodzinie i Bliskim śp. redaktora Wiesława Chmielewskiego Redakcja Blues.pl składa wyrazy głębokiego współczucia.

Źródło: www.twojblues.com

Guitarmani na topie

opublikowano w dziale Wydawnictwa

„Gitarowa muzyka nie jest dziś na fali” – można by powiedzieć słuchając tego, co współczesny, mainstreamowy rynek muzyczny ma nam do zaoferowania. Są jednak tacy, którzy skutecznie przeczą tej smutnej teorii wydając kolejne, znakomite, g-i-t-a-r-o-w-e płyty – Joe Bonamassa, John Mayer i Derek Trucks.

Ten pierwszy swoje dziecięce marzenie by grać jak Jimi Hendrix czy Eric Clapton spełnił jako dwudziestodwulatek, kiedy podpisał kontrakt z poważną firmą Epic Records. Ponoć grać na gitarze nauczył się zanim dowiedział się jak prowadzić samochód, co – jak na amerykańskie realia – jest sympatyczną ciekawostką. Jak podaje All Music Guide: „Kiedy miał cztery lata po raz pierwszy usłyszał muzykę Stevie Ray Vaughana. Jako ośmiolatek otwierał koncerty B.B. Kinga, a gdy miał lat dwanaście występował już regularnie w nowojorskich klubach”. Życiorys w sam raz na książkę albo film. Nic dziwnego, że mimo młodego wieku Joe Bonamassa może się poszczycić legionami wiernych fanów, którzy każdą jego nową płytę przyjmują z wielkimi emocjami. Nie inaczej jest z ostatnią studyjną produkcją, wydanym przez holenderską wytwórnię Provogue „Driving Towards The Daylight”. Krążek otwiera kompozycja „Dislocated Boy” – typowe dla Bonamassy ciężkie brzmienie i epicka aranżacja zapowiadają dużo dobrego i tę obietnicę płyta spełnia. Całość, według artysty, miała być powrotem do jego bluesowych korzeni – stąd obecność „Stones In My Passway” Roberta Johnsona czy „Who’s Been Talking” ze wstępem autorstwa Howlina’ Wolfa – ale rockowych odniesień też tu nie brakuje, choćby w osobie australijskiego wokalisty Jimmy’ego Barnesa, który razem z Bonamassą wyśpiewał swój największy hit z 1987 roku, „Too Much Ain’t Enough of Love”. Piękne.

To samo słowo należy wyryć w kamieniu dla upamiętnienia nowego longplay’a Johna Mayera – gitarzysty, który najogólniej rzecz biorąc bluesa nie gra, ale – szczególnie w ostatnich latach – gdzieś tam na jego obrzeżach funkcjonuje kłaniając się od czasu do czasu swoim bluesowym inspiracjom na takich płytach jak multiplatynowa „Continuum” czy koncertowe „Try!” i „Where The Light Is”. Na tym ostatnim powolny blues doprowadził do spazmów tysiące zgromadzonych pod sceną nastolatek, a to widok, który nie trafia się często… Zresztą, John Mayer to niesamowity przykład porządku rzeczy odwrotnego niż ten, któremu przyglądamy się zwykle. Bo zwykle bywa tak, że dany artysta zaczyna od dobrej, ambitnej muzyki i z każdą kolejną płytą oddala się od niej w stronę lżejszego popu. Mayer zrobił dokładnie przeciwną rzecz – zaczął od muzyki pop, zdobył wielką popularność i ni z tego, ni z owego zaczął grać piosenki będące mieszanką bluesa, rocka i muzyki soul. A teraz, także, typowo amerykańskiego folk-rocka spod znaku formacji Crosby Stills & Nash czy Neila Younga.

Wydana przez Sony Music płyta „Born And Raised” jest inna niż jego poprzednie produkcje – delikatniejsza, mniej gitarowa, a bardziej tekstowa, jeśli można użyć takiego określenia. Całość przygotowano po to, żeby się w nią wsłuchiwać, odkrywając nowe niuanse przy każdym kolejnym przesłuchaniu. Bluesowa forma „Something Like Olivia”, męskie chórki w stylu wspomnianych CS&N w utworze tytułowym, genialne intro Chrisa Botti w genialnej kompozycji „Walt Grace’s Submarine Test, January 1967” – to tylko kilka z powodów, dla których nowego Mayera warto mieć i często słuchać.

Do wielokrotnych odsłuchów zachęca też nowe dzieło Dereka Trucksa, dwupłytowy album live „Everybody’s Talkin’” – imponujący podwójnie, bo stworzony z małżonką, Susan Tedeschi pod szyldem Tedeschi Trucks Band. Sam Trucks, podobnie jak Bonamassa, przygodę z gitarą rozpoczął bardzo wcześnie, jako dziewięciolatek. Trzy lata później miał już na koncie występy z The Allman Brothers Band czy Buddy Guy’em. Dziś wielu uważa go za jednego z najciekawszych gitarzystów slide na świecie. Rzeczywiście, własnego stylu i brzmienia nie można mu odmówić – kiedy slidem gra Derek Trucks od razu wiadomo, że to on, nikt inny.

Na wydanym przez Sony Music koncercie tego slide’u oczywiście nie brakuje, ale pamiętajmy, że to nie jest kolejna płyta The Derek Trucks Band – gitarzysta z rubinowym Gibsonem jest tu tylko jednym z elementów dużej układanki, na którą składają się druga gitara Susan, sekcja dęta, klawisze i chórki. To właśnie zespół jako całość robi tu największe wrażenie – niesłychanie zgrany zaprasza słuchacza w różne muzyczne rejony, od bluesa i trucksowych, bagiennych brzmień z mocno osadzonym rytmem, po gospel, odrobinę soulu i jazz, który da się tu usłyszeć więcej niż kilkakrotnie. Mieszanka snuje się leniwie, a bardziej niż na efektowne wybuchy stawia na wciągający klimat, który zaprasza słuchacza głębiej w muzykę. Podany na takiej tacy głos Susan Tedeschi porywa – jak w „Learn How to Love”, uspokaja – jak w „Darling Be Home Soon”, a miejscami rozdziera ładunkiem emocji – jak w „That Did It”. Jeśli komuś przypadła do gustu studyjna, obsypana nagrodami płyta Tedeschi Trucks Band, tą nową będzie zachwycony, bo koncert wszystkie mocne strony płytowego debiutu podnosi do kwadratu, a to już dobra rekomendacja.

Przemek Draheim

Wydawca: Provogue, Sony Music
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Sprawdź kto wygrał zaproszenia na Otisa Taylora w Warszawie!

opublikowano w dziale Polska

Amerykańska wytwórnia płytowa, w której już od kilku lat swoje albumy wydaje Otis Taylor, to Telarc – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i organizatorów Warsaw Blues Night konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa podwójne zaproszenia na odbywający się 18 marca w warszawskim klubie Hybrydy koncert Otisa Taylora.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Paulina z miejscowości Gołków i Michał z Łowicza, gratulujemy!

Tym, którzy mieli mniej szczęścia przypominamy, że dzień przed koncertem w Warszawie, 17 marca, Otis Taylor wystąpi w Starym Domu w Domecku koło Opola. Szczegóły dotyczące zakupu biletów na oba polskie koncerty Taylora znajdziecie na stronach ich organizatorów.

Źródło: Blues.pl i Warsaw Blues Night

Danny Gill
„Learn To Play: Black Country Communion” DVD

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Dzięki serii szkółek gitarowych „Learn To Play” mogliśmy już nauczyć się utworów zespołów takich jak Led Zeppelin, AC/DC czy Pink Floyd. Tym razem Lick Library raczy nas szkółką, która jest poświęcona gitarowym wyczynom Joe Bonamassy w zespole Black Country Communion, a rolę nauczyciela pełni znany już fanom serii Danny Gill.

Dwie płyty DVD zawierają skrupulatną instrukcję gry pięciu utworów. Każda kompozycja jest podzielona na poszczególne części i wytłumaczona krok po kroku. Prowadzący dokłada wszelkich starań, by nie pozostawić wątpliwości, jak dany riff czy solówka powinien być zagrany. Nawet bardziej wymagające zagrywki są bowiem rozpracowane z precyzją co do pojedynczego dźwięku i wyjaśnione w bardzo przejrzysty sposób, a ich opanowanie ułatwiają dodatkowo różne ujęcia kamer.

Poziom szkółki można określić jako średniozaawansowany, próżno tutaj bowiem szukać wyjaśnień poszczególnych technik, które w objaśnianych utworach są wykorzystywane. Danny Gill zakłada, bardzo słusznie zresztą, że ktoś, kto sięgnie po materiał tłumaczący zagrywki Joe Bonamassy, jak robić podciąg i vibrato już wie. Kwestie związane z teorią muzyki również zostają przemilczane, trzygodzinne nagranie wideo do minimum ogranicza omawianie tego typu zagadnień, by móc skupić się na utworach.

Bycie domorosłym gitarzystą wydaje się być dzisiaj o wiele łatwiejsze niż niegdyś, a jest tak ze względu na powszechnie dostępne materiały edukacyjne. Nie trzeba wiele czasu, by przekonać się, że rynek jest pełen szkółek wszelkiej maści i trudno się w tym połapać, będąc młodym adeptem gitarowej sztuki. Pośród tego nawału wydawnictw interesujące miejsce zajmuję seria „Learn To Play” dedykowana wszystkim tym, którzy w prosty i szybki sposób chcą się nauczyć grać utwory swoich ulubionych wykonawców, a mają już pewne obycie z instrumentem.

Patryk Mitzig

Wydawca: Lick Library
Posłuchaj: www.licklibrary.com

Sugar Ray & The Bluetones „Evening”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Dla wielbicieli ostrego harmonijkowego grania nazwisko Sugar Ray Norcia na okładce płyty stanowi najlepszą rekomendację muzyki zawartej na krążku. Po ostatnim albumie wypełnionym jump bluesem przyprawionym riffami sekcji dętej, na nowym longplay’u Ray wraz z zespołem The Bluetones serwuje nam sporą dawkę klasycznego Chicago bluesa.

Zdolny wokalista i świetny harmonijkarz o potężnym brzmieniu, wsparty zgranym zespołem i gościnnym udziałem „Monster” Mike’a Welcha funduje nam kawałek dobrej i zróżnicowanej muzyki. Płytę otwiera pełna energii interpretacja kompozycji Johnny’ego Younga „I’m Having a Ball”. Świetnie spisuje się sekcja, grając równo i w zwarty sposób. Basista Michael „Mudcat” Ward i perkusista Neil Gouvin stanowią mocne rusztowanie dla całego zespołu, a pianista i hammondzista Anthony Geraci nie tylko doskonale sprawdza się w warstwie rytmiczno-harmonicznej, ale i nie raz raczy słuchacza naprawdę smakowitą solówką. Jeżeli o popisach solowych mowa, to nie można zapomnieć o gitarzyście. Przez cały krążek „Monster” Mike czaruje dźwiękami, pieszcząc struny i wyciągając z instrumentu dźwięki zawodzące i płaczliwe, innym razem pełne energii i szaleństwa. Kawał dobrej gitarowej roboty. Jednak najjaśniej błyszczy sam Sugar Ray ze swoimi popisami harmonijkowymi. W większości numerów gra na harmonijkach diatonicznych, ale na przykład w tytułowej balladzie „Evening” sięga po chromatyka tworząc nim prawdziwie melancholijny nastrój, wspomagany przez porywającą solówkę Welcha i dźwięki Hammonda. Ray zachwyca nie tylko samą grą, ale i brzmieniem wydobywanym z harmonijek, zarówno z użyciem wzmacniacza, jak i bez. Ciekawy element stanowią też teksty piosenek, jak choćby w powolnie płynącym i humorystycznym „Too Many Rules and Regulations” opowiadającym o wielości nakazów otaczających nas każdego dnia i nieprzystosowaniu do szybko zmieniających się czasów. Inny numer, „Dancing Bear”, dotyczy pewnego młodego Indianina, a zaczyna się od nastrojowej melodii tradycyjnych indiańskich piszczałek, wprowadzających nas do rytmicznego bluesa.

Sugar Ray Norcia wraz z kolegami oddali do rąk słuchaczy album z dwunastoma dobrze i ciekawie zagranymi kompozycjami. Nie ma czemu się dziwić, skoro oprócz doświadczonego lidera na płycie grają muzycy, którzy wcześniej występowali z takimi tuzami, jak choćby Muddy Waters czy B.B. King. Nie pozostaje nic innego, jak tylko włączyć odtwarzacz i umieścić w nim tę płytę. Takiego grania nigdy za wiele.

Maciej Draheim

Wydawca: Severn Records
Posłuchaj: www.severnrecords.com

Wygraj zaproszenie na pierwszy dzień Toruń Blues Meeting!

opublikowano w dziale Polska

Plejada polskich wykonawców bluesowych i goście z zagranicy, od brytyjsko-fińskiego duetu L.R. Phoenix & Co., przez litewski The Road Band, po amerykańskiego bluesmana Muda Morganfielda, najstarszego syna Muddy’ego Watersa – program tegorocznej edycji Toruń Blues Meeting, który 18 i 19 listopada odbędzie się w toruńskim klubie Od Nowa, wygląda interesująco.

Razem z organizatorami Toruń Blues Meeting przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania jest aż pięć pojedynczych zaproszeń na pierwszy z festiwalowych dni! Żeby je zdobyć należy odpowiedzieć na pytanie: z nagrań dla jakiej ważnej chicagowskiej wytwórni znany jest ojciec Muda Morganfielda?

Odpowiedzi, z hasłem „Konkurs – Meeting” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do środy 16 listopada, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Szczegółowy program festiwalu, a także informacje na temat zakupu biletów na oba festiwalowe dni znajdziecie na stronie internetowej klubu Od Nowa.

Źródło: Blues.pl i Toruń Blues Meeting

Sprawdź kto wygrał zaproszenie na Rock & Blues Stars!

opublikowano w dziale Polska

Alligator Records i Blind Pig to dwie ważne, amerykańskie wytwórnie płytowe, dla których w swojej karierze nagrywał Coco Montoya – taka była poprawna odpowiedź w przygotowanym przez Blues.pl i Agencję Tangerine konkursie, w ramach którego mogliście wygrać dwa pojedyncze zaproszenia na odbywający się 13 listopada w warszawskim klubie Progresja wyjątkowy koncert Rock & Blues Stars, którego gwiazdami będą Chris Duarte, Coco Montoya, Robben Ford i Chantel McGregor.

Wśród tych z Was, którzy na adres Redakcji przysłali właściwą odpowiedź, wylosowaliśmy dwójkę szczęśliwców. Są nimi Paweł z Garwolina i Jakub z Rybnika, gratulujemy!

Szczegóły dotyczące koncertu i zakupu biletów znajdziecie na stronie Agencji Tangerine.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Keith Dunn koncertuje solo

opublikowano w dziale Polska

Trzy koncerty zagra w naszym kraju amerykański harmonijkarz Keith Dunn (fot. strona domowa artysty), którego polska publiczność zna na przykład ze współpracy z gitarzystą Romkiem Puchowskim. Tym razem pochodzący z Bostonu artysta zaprezentuje się na scenie solo, tylko z głosem i harmonijką ustną. Grając w 18 listopada w Krakowie, 19 listopada w Pionkach i 20 listopada w Kędzierzynie-Koźlu Dunn wykona utwory znane z wydanej kilka lat temu płyty „Alone With The Blues”. Szczegóły trasy znajdziecie w naszym terminarzu.

Źródło: www.keithdunn.com

Międzynarodowy Toruń Blues Meeting

opublikowano w dziale Polska

Wykonawcy z sześciu krajów i trzech kontynentów wypełnią program tegorocznej, dwudziestej drugiej edycji festiwalu Toruń Blues Meeting, który 18 i 19 listopada odbędzie się w toruńskim klubie Od Nowa. Polskę reprezentować będą Nadmiar, Mr. Blues, Kasa Chorych, Tortilla, Flesh Creep, Dżem, a także band Jarosława Śmietany z udziałem Billa Neala. Publiczności zaprezentują się także brytyjsko-fiński duet L.R. Phoenix & Co., litewski The Road Band i amerykański bluesman Mud Morganfield – najstarszy syn Muddy’ego Watersa.

Źródło: www.blues.umk.pl

Wygraj zaproszenie na Rock & Blues Stars!

opublikowano w dziale Polska

Gitarowy pirotechnik z Teksasu – Chris Duarte, znany z zespołów Alberta Collinsa i Johna Mayalla – Coco Montoya, jeden z założycieli grupy The Yellowjackets – Robben Ford i Chantel McGregor – młoda dama brytyjskiego bluesa to gwiazdy, które na zaproszenie Agencji Tangerine 13 listopada pojawią się w warszawskim klubie Progresja na wyjątkowym koncercie Rock & Blues Stars.

Wraz z Tangerine przygotowaliśmy dla Naszych Czytelników konkurs, w którym do wygrania są dwa pojedyncze zaproszenia na ten interesujący wieczór, każde o wartości aż 150 zł! Żeby zdobyć konkursowe bilety należy odpowiedzieć na pytanie: jak nazywają się dwie ważne, amerykańskie wytwórnie płytowe, dla których w swojej karierze nagrywał Coco Montoya?

Odpowiedzi, ze słowem „Konkurs” w temacie, prosimy przysłać na redakcyjny adres e-mail blues@blues.pl. W treści wiadomości należy podać swoje imię i nazwisko, adres, a także kontaktowy numer telefonu. Na Wasze maile czekamy do czwartku 10 listopada, do godziny 12:00. Niedługo potem ogłosimy zwycięzców losowania.

Źródło: Blues.pl i Tangerine

Afrykański groove Magdy Piskorczyk

opublikowano w dziale Polska

„Na tym dwupłytowym albumie Magda Piskorczyk zaprasza do muzycznej podróży poprzez świat bliskich jej tradycji, kultur i dźwięków. Prezentuje wielobarwne, dynamiczne i bardzo osobiste połączenie muzyki o korzeniach afro-amerykańskich z rytmami i melodiami etnicznymi, zwłaszcza zachodnio-afrykańskimi” – tak o nowej płycie wokalistki pisze wydawca albumu. Na pierwszym krążku „Afro Groove”, bo taki jest tytuł longplay’a, posłuchać można blisko 67 minut koncertu zarejestrowanego podczas festiwalu Satyrblues w Tarnobrzegu. Na drugim zaś trzech bonusów, wśród których znalazła się ballada „Rzeźb Mnie” z tekstem napisanym przez Bogdana Loebla. Album, na którym pojawia się amerykański harmonijkarz Billy Gibson, promuje dostępny na YouTube teledysk do utworu „Cler Achel”.

Źródło: www.magdapiskorczyk.com

Harmojawka w Jaworznie

opublikowano w dziale Polska

Między 21 a 23 października w Miejskim Centrum Kultury i Sportu w Jaworznie odbywać się będzie czwarta już edycja Harmojawki, czyli ogólnopolskich warsztatów harmonijkowych, które poprowadzi Bartek Łęczycki. Zajęcia będą obejmowały: przygotowanie teoretyczne – techniki od najprostszych do tych stosowanych przez mistrzów harmonijki, zagadnienia praktyczne oraz wieczorne blues session z udziałem warsztatowiczów i kadry pedagogicznej. Zdobywaniu wiedzy towarzyszyć będą koncerty. Zagrają duet Jacek Jaguś i Bartek Łęczycki, Joanna Pilarska i Marek „Makaron” Trio.

Źródło: www.harmojawka.mckis.jaw.pl

Acoustic Travellers w trasie

opublikowano w dziale Polska

Leszek Cichoński grający na gitarze akustycznej? Takie wcielenie znanego gitarzysty będzie można poznać w ramach trasy koncertowej, w którą – pod szyldem Acoustic Travellers (fot. strony domowe artystów) – Leszek ruszył z amerykańskim wokalistą i gitarzystą Mike’m Greene. Ale to nie jedyny Amerykanin w składzie – na zabytkowym, aluminiowym kontrabasie z lat czterdziestych zagra mieszkający w Polsce, znany z kilku ról telewizyjnych i filmowych, w tym w „Essential Killing” Jerzego Skolimowskiego, David Price. Program trasy znaleźć można w naszym terminarzu.

Źródło: www.cichonski.art.pl

Klubowe koncerty The Holmes Brothers

opublikowano w dziale Polska

Pięć koncertów w polskich klubach zagra związana z wytwórnią Alligator formacja The Holmes  Brothers (fot. strona domowa zespołu). Gospelowe trio Shermana Holmesa, Wendella Holmesa i Popsy Dixona rozpocznie tour po Polsce 4 listopada koncertem w warszawskim klubie Palladium. Pełen harmonogram trasy odbywającej się w ramach jesiennej Ery Jazzu znajdziecie w naszym terminarzu.

Źródło: www.erajazzu.eu

Kenny Wayne Shepherd zagra w Chorzowie

opublikowano w dziale Polska

19 listopada, w Miejskim Domu Kultury Batory w Chorzowie, wystąpi Kenny Wayne Shepherd (fot. strona domowa artysty). Popularny blues-rockowy gitarzysta zaprezentuje się z zespołem, w skład którego wchodzi Noah Hunt – wokalista  znany z wcześniejszych płyt The Kenny Wayne Shepherd Band, który śpiewa też na najnowszym, wydanym przez wytwórnię Warner Music albumie „How I Go”. Koncert w Chorzowie będzie jedynym, który Shepherd zagra w Polsce.

Źródło: www.mdk-batory.com.pl

Coryell-Auger-Sample Trio w Polsce

opublikowano w dziale Polska

Larry Coryell, Brian Auger i Joe Sample to trzy nazwiska dobrze znane miłosnikom fusion, jazzu czy rocka progresywnego. Te nazwiska, z innymi imionami, zobaczyć można na plakacie nowego koncertu Agencji Tangerine. 23 listopada, w warszawskim klubie Progresja, pod szyldem Coryell-Auger-Sample Trio zagrają synowie wymienionych wyżej sławnych ojców – Julian Coryell, Karma Auger i Nicklas Sample. Koncert w Warszawie, jedyny jaki muzycy dadzą w naszym kraju, promuje nowe wydawnictwo DVD grupy, które ukazać się ma niebawem. Jego fragment już teraz zobaczyć możecie na YouTube.

Źródło: www.tangerinemusic.com.pl

Rybnik Blues Festival w marcu

opublikowano w dziale Polska

Początek marca to w Rybniku czas bluesa. 9 i 10 marca w Rybnickim Centrum Kultury odbędzie się ósma już edycja Rybnik Blues Festival. Pierwszego dnia publiczności zaprezentują się zespoły Blueset, Gienek Loska Band i Jarosław Śmietana Band. Dzień później zagrają Kajetan Drozd Acoustic Trio, Leszek Cichoński i goście ze Stanów Zjednoczonych, Wanda Johnson i Shrimp City Slim. Sobotnim koncertom towarzyszyć będzie jam session prowadzone przez formację Mr. Blues.

Źródło: www.rck.home.pl

Zmarł Louisiana Red

opublikowano w dziale Świat

Iverson Minter, znany bardziej jako Louisiana Red (fot. rufrecords.de), zmarł 25 lutego w jednym z niemieckich szpitali na skutek powikłań związanych z zaburzeniami pracy tarczycy, miał 79 lat – tę smutną informację przekazał nam Bob Corritore. Początek jego muzycznej drogi datuje się na końcówkę lat czterdziestych, kiedy osiedlił się w Detroit. Jego przyjaciółmi byli wtedy Eddie Burns i John Lee Hooker. Na przestrzeni lat Red grywał i nagrywał z takimi postaciami jak Johnny Shines, Roosevelt Sykes, Brownie McGhee czy Peg Leg Sam. Nie osiągnął nigdy statusu gwiazdy bluesa, ale fani i koledzy z branży cenili go za pełne serca i niezwykle prawdziwe podejście do bluesa, który towarzyszył mu – także jako życiowe doświadczenie – od najmłodszych lat. Wspomnieniem Louisiany Reda niech będzie dostępne na YouTube archiwalne nagranie z jednego z niemieckich koncertów The American Folk Blues Festival w 1983 roku, w którym na scenie, obok Carey’a Bella i Jimmy’ego Rodersa, zobaczyć można właśnie Reda.

Źródło: www.bobcorritore.com

Dobre noty Szulerów

opublikowano w dziale Polska

Cztery razy „tak” – takim wynikiem zakończył się niedzielny występ zespołu Szulerzy w show „Must Be The Music” w telewizji Polsat. Formacja zaprezentowała własną, utrzymaną w rock’n’rollowym stylu kompozycję „Obywatel Nowak Jan”, która wyraźnie przypadła do gustu jurorom i zgromadzonej w studiu publiczności. Teraz na Szulerów można głosować przy pomocy aplikacji dostępnej na portalu społecznościowym Facebook. Tych, którzy polsatowski debiut Szulerów przegapili odsyłamy na platformę ipla, gdzie obejrzeć możecie cały odcinek i do serwisu YouTube.

Źródło: www.szulerzy.net

„Red, White and Blues” już w sieci

opublikowano w dziale Świat

Amerykański Prezydent Barack Obama śpiewający „Sweet Home Chicago” to obrazek, który w ostatnich tygodniach obiegł wszystkie mainstreamowe media. Był to fragment koncertu, jaki 21 lutego odbył się w amerykańskim Białym Domu w ramach obchodów tegorocznego African American History Month. Koncert, w którym wzięli udział B.B. King, Troy „Trombone Shorty” Andrews, Jeff Beck, Buddy Guy, Gary Clark, Jr., Keb’ Mo’, Susan Tedeschi z Derekiem Trucksem, Shemekia Copeland, Warren Haynes, Mick Jagger i Booker T. Jones był rejestrowany przez telewizję PBS jako część serii „In Performance At The White House” i już teraz można go obejrzeć w całości na stronie internetowej PBS Video.

Warto też poszperać na oficjalnym kanale YouTube Białego Domu, gdzie zamieszczono klipy prezentujące to, co działo się za kulisami koncertu – od krótkiego dokumentu i wywiadów z artystami, po kameralne wykonania Warrena Haynesa czy duetu Tedeschi-Trucks.

Źródło: www.whitehouse.gov

Pamięci Wojciecha Skowrońskiego

opublikowano w dziale Polska

W dziesiątą rocznicę śmierci nieodżałowanego Wojciecha Skowrońskiego (fot. wojciechskowronski.pl), 17 stycznia, w poznańskim klubie Blue Note odbędzie się koncert, w którym powrócą wspomnienia o artyście, a jego muzyka zabrzmi w nowych aranżacjach. Na scenie klubu pojawią się Infekcja Blues Rock Band – poznański zespół, wykonujący między innymi utwory Skowrońskiego i grupa Funky Fun utworzona przez gitarzystę Lecha Niedźwiedzińskiego, który współpracował ze zmarłym pianistą. Podczas koncertu Wojciecha Skowrońskiego wspominać będą też przyjaciele z estrady.

Źródło: www.wojciechskowronski.pl

Harmonijkowy Atak „Harpcore”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wytwórnia Alligator ma swój „Harp Attack”, ale z naszym rodzimym Harmonijkowym Atakiem też nie mamy się czego wstydzić. Czterech czołowych polskich harmonijkarzy połączyło siły, aby wydać wspólny krążek – „Harpcore”. Mimo, że na płycie główną rolę gra harmonijka, a raczej cztery harmonijki, i mimo, iż jest to instrument bardzo bluesowy, nie można powiedzieć, że mamy do czynienia z albumem bluesowym. Założeniem tego projektu jest pokazanie harmonijki w szerokim ujęciu i wypróbowanie jej w różnych stylistykach. Najbardziej bluesowy, choć też nie do końca, jest klasyk „Woke Up This Morning”. Poza tym, posłuchać można rocka, także mrocznego, piosenek popowych, jazzowego „Chitlins Con Carne”, a nawet klimatów disco czy soulowego „Take Me To The River” z brzmieniem spod znaku Wilsona Picketta. Muzycy eksperymentują z nastrojami i brzmieniem swoich harmonijek. Usłyszymy tu nie tylko ich naturalną, akustyczną barwę, czy klasyczny chicagowski przester. Pod tym względem szczególne wrażenie robią partie „Wiśni” brzmiące potężnie i kosmicznie dzięki oktawerowi, który w efektowny sposób powiela i nakłada na siebie ścieżki instrumentu. Bartek Łęczycki, Michał Kielak, Łukasz „Wiśnia” Wiśniewski i Tomek Kamiński pokazują prawdziwą klasę w swoim fachu. Zwykle gdy na scenie pojawia się dwóch harmonijkarzy, najlepiej wychodzi im wzajemne przeszkadzanie sobie. Tu, mimo obecności aż czterech harmonijek nic takiego się nie dzieje. Panowie doskonale ze sobą współpracują i uzupełniają grając unisono lub na głosy. Brzmi to nieraz jak cała sekcja dęta z wziętego big bandu. Jednak harmonijkarze nie są warci uwagi tylko gdy grają razem, zachwycić potrafi każdy z osobna. Każdy ma swój charakterystyczny styl i słuchacz obeznany z polską harmonijką bez większego trudu rozpozna kto w danej chwili przejął solo. Oczywiście nie samą harmonijką człowiek żyje. Słowa uznania należą się też pozostałym muzykom, w tym gitarzystom. Panowie Jaguś i Grząślewicz grają naprawdę dobrze, a pierwszy z nich dodatkowo okazjonalnie zastępuje „Wiśnię” w śpiewaniu. Oprócz zalet muzycznych warto wspomnieć, że płyta jest ładnie wydana. Atrakcyjny, pomysłowo zaprojektowany digi-pack, a w książeczce rozpisane tonacje i aranżacje poszczególnych piosenek, aby ułatwić słuchaczom domowe jamowanie. Płyta to nie tylko dla maniaków harmonijki, choć oni ucieszą się z niej najbardziej, ale też dla tych wszystkich, którzy chcieliby usłyszeć coś niecodziennego. Bo czy często jest okazja by usłyszeć „Superstition” zaaranżowane na harmonijki? Tylko tutaj. Ta płyta jest naprawdę „Harpcore’owa”!

Maciej Draheim

Wydawca: FMB / Marikom
Posłuchaj: www.harmonijkowyatak.pl

Scott H. Biram „Bad Ingredients”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Zespoły takie jak The Black Keys czy The White Stripes przekonały cały świat w ciągu ostatniego dziesięciolecia, że do stworzenia pełnoprawnego rockowego zespołu wystarczą jedynie dwie osoby. Okazuje się jednak, że liczbę tę można zredukować jeszcze bardziej nie tracąc jednocześnie ani odrobiny mocy, którą osiągają wspomniane duety. Znakomicie czyni to Scott H. Biram z Teksasu, którego jedynym kompanem na scenie jest gitara oraz prosty instrument perkusyjny, pełniący rolę stopy. Co prawda na „Bad Ingredients” można usłyszeć też inne instrumenty, ale bardzo okazjonalnie.

Punktem wyjścia dla Birama jest blues, lecz muzyk szeroko nawiązuje również do folku i country. To zderzenie pozornie bliskich stylistyk w połączeniu z nieprzeciętną charyzmą daje wyśmienity efekt. Tradycyjnie zawodzące bluesowe utwory przeplatają się z kompozycjami, przy których ciężko powstrzymać się od tupania, a iście kowbojskie ballady wtórują standardom – „Bad Ingredients” cieszy ucho na przykład interesująco zinterpretowanym „Have You Ever Loved a Woman”.

Nie bez znaczenia jest image artysty, a ujmując rzecz precyzyjniej – brak image’u. Jeżeli zobaczysz na scenie mężczyzną z solidnym zarostem, w koszulce i z czapką „tirówką” na głowie, który na dodatek krzyczy przez megafon, to możesz mieć pewność, że to właśnie Scott H. Biram. Artysta wygląda tak, jakby miał zaraz ruszyć w trasę swoją osiemnastokołową ciężarówką, prawie każdy utwór popija piwem i jest przy tym tak szczery, że trudno nie zwrócić na niego uwagi.  Muzyk z Teksasu czuje się na scenie jak ryba w wodzie – to fakt, ale studyjnie wypada równie dobrze. Kompozycje nie są w żaden sposób przekombinowane i pokazują, że energia tkwi w prostocie.

Wielkim wyzwaniem dla solistów jest zainteresowanie publiczności przyzwyczajonej głównie do oglądania występów kilkuosobowych składów. Muzyka Scotta H. Birama z całą jej siłą i nieskrępowaniem nie pozostawia absolutnie żadnego niedostytu, który mógłby wynikać z braku perkusji czy basu. Można by rzecz, że dokonuję się tutaj swoisty powrót do korzeni, gdy muzyki nie tworzyły zespoły, lecz samotnie podróżujący artyści.

Patryk Mitzig

P.S. Dla tych, którzy płyty jeszcze nie słyszeli, w serwisie YouTube mała próbka.

Wydawca: Bloodshot Records
Posłuchaj: www.scottbiram.com

Zmarł Hubert Sumlin

opublikowano w dziale Polska

Niezwykle smutną wiadomość przekazał niedawno serwis Blues.about.com – 4 grudnia, w wieku 80 lat, zmarł w mieście Wayne w New Jersey Hubert Sumlin (fot. James Fraher), jeden z najważniejszych i najbardziej wpływowych gitarzystów bluesowych wszechczasów. Sumlin zapisał się w historii bluesa przede wszystkim jako gitarzysta zespołu Howlin’ Wolfa i wielki przyjaciel wokalisty. Masowej popularności nigdy nie zdobył, ale wśród swoich inspiracji z dumą wymieniali go choćby Eric Clapton, Keith Richards, Stevie Ray Vaughan, Jimmy Page czy Jimi Hendrix. Wspomnieniem artysty niech będzie dostępny w serwisie YouTube fragment wyprodukowanego w połowie lat dziewięćdziesiątych, a dziś możliwego do kupienia na DVD, programu „Chicago Blues Jam”.

Źródło: www.blues.about.com

Steve Cropper
„Dedicated: A Salute To The 5 Royales”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

O ile w historii muzyki zapisało się wielu wybitnych soulowych wokalistów, o tyle skojarzenie na linii klasyczny soul-gitara jest tylko jedno, Steve Cropper. Jeden z twórców legendarnego brzmienia wytwórni Stax, współzałożyciel popularnego Booker T. & The MGs, współautor wielkich soulowych przebojów – w tym „In The Midnight Hour” wyśpiewanego przez Wilsona Picketta i „(Sitting On) The Dock Of The Bay” Otisa Reddinga –  a także gitarzysta, który w soulowym brzmieniu do dziś nie ma sobie równych. Warto pochylić się nad jego dokonaniami, tym bardziej, że jest ku temu okazja, bo ukazała się niedawno jego nowa płyta, wydany przez 429 Records album „Dedicated: A Salute To The 5 Royales”.

Znany przede wszystkim jako znakomity muzyk sesyjny, którego gitarę słychać na najważniejszych płytach wytwórni Stax, w 1971 roku Cropper wyszedł z cienia nagrywając solową płytę. Nie żeby w tym cieniu działa mu się krzywda, ale na instrumentalnym „With A Little Help From My Friends” jego gitara nie musiała już ustępować miejsca wokalistom i mogła zaprezentować się w pełnej krasie – oczywiście w otoczeniu klasycznie soulowych aranżacji grupy Booker T. & The MGs rodem z najlepszych singli Eddiego Floyda, Wilsona Picketta czy Otisa Reddinga.

Ciągnęło chyba jednak Croppera do współpracy z wokalistami, bo na nowej płycie jest ich bez liku. Bettye LaVette, Steve Winwood, Lucinda Williams, B.B. King, Shemekia Copeland, Delbert McClinton, John Popper czy Sharon Jones z grupy The Dap Kings – lista gości na „Dedicated” jest imponująca, podobnie jak temat przewodni albumu – hołd złożony jednej z ważniejszych grup rhythm’n’bluesowych lat pięćdziesiątych, The 5 Royales i ich gitarzyście, Lowmanowi Paulingowi.

Swój pierwszy kontakt z muzyką The 5 Royales Cropper przeżył jeszcze w liceum, za sprawą basisty Donalda Dunna, z którym grywał w szkolnym zespole. Tego samego „Ducka”, z którym występował w Booker T. & The MGs, a potem w filmowych Blues Brothers. Brat Dunna pracował wówczas w sklepie z płytami, w którym młodzi adepci rhythm’n’bluesa usłyszeli po raz pierwszy temat „Think”. I to było to. Na „Dedicated” fascynację muzyką Paulinga i spółki słychać w każdym z 15 utworów. Trochę staromodnych, ale naprawdę ładnych.

Warto ich posłuchać, podobnie jak starszych nagrań Croppera.

Przemek Draheim

P.S. Kunsztem Steva Croppera zachwycał się ostatnio Conan O’Brien, gwiazda amerykańskiej telewizji, w programie którego „The Colonel” – jak mówią do niego przyjaciele – prezentował się z nową płytą. Fragmenty tego występu możecie obejrzeć na YouTube.

Wydawca: 429 Records
Posłuchaj: Odsyłacze w tekście

Otis Taylor na Warsaw Blues Night

opublikowano w dziale Polska

Początek Nowego Roku przyniósł bardzo dobrą informację. 18 marca w warszawskim klubie Hybrydy, w ramach kolejnej edycji Warsaw Blues Night, zaprezentuje się publiczności Otis Taylor (fot. strona domowa artysty) – jedna z najciekawszych postaci współczesnego bluesa, dwukrotny zdobywca statuetki Blues Music Awards, dziewiętnastokrotnie nominowany do tej prestiżowej nagrody. Do koncertu pozostało jeszcze dużo czasu, ale już dziś warto zarezerwować sobie termin, za zachętę uznając dostępny na YouTube fragment występu Taylora na North Sea Jazz Festival.

Źródło: www.blues.waw.pl

Bob Corritore & Friends
„Harmonica Blues”

opublikowano w dziale Wydawnictwa

Wytwórnia Delta Groove Productions dobrze kojarzy się miłośnikom bluesa. Niedawno przygotowała dla nich kolejną nie lada atrakcję. Jest nią sygnowana nazwiskiem Boba Corritore płyta „Harmonica Blues” – piętnaście utworów nagranych na kilku sesjach, od roku 1989, aż po lipiec 2009 roku, w sumie ponad 60 minut mocnego Chicago-bluesa. Elementem łączącym wszystkie kompozycje jest Pan Corritore, bo skład zespołu zmienia się w każdym numerze. Muzycy biorący udział w nagraniach to bardzo liczne i szacowne grono – te nazwiska są gwarancją wysokiej jakości muzyki: Koko Taylor, Bob Margonin, Willie „Big Eyes” Smith, Louisiana Red, Dave Riley, Henry Gray, Eddie Taylor Jr., Eddie „The Chief” Clearwater, Pinetop Perkins, Kid Ramos, David Honeyboy Edwards, perkusista Chico Chism i wielu innych.

Główną rolę gra oczywiście potężnie brzmiąca harmonijka Boba, czy to traktowana akustycznie w otwierającej album kompozycji, czy nagłośniona lampowym wzmacniaczem w pozostałych numerach. Bob pokazuje się jako doskonały muzyk akompaniujący, świetnie zgrywa się z zespołem i szanuje ciszę. Klasyczne chicagowskie frazy od razu skłaniają słuchacza do rytmicznego przytupywania. Podczas solówek uwalnia z siebie potwora i pokazuje, kto jest tu najważniejszy. Jego harmonijka krzyczy i płacze wywołując u odbiory dreszcz podniecenia. Dźwięk instrumentu jest pełny i mięsisty, tak jak w tej stylistyce być powinno. Czasem gra bardzo saksofonowo, jak choćby w „1815 West Roosevelt”, gdzie harmonijka i właśnie saksofon przejmują dowodzenie i wymieniają się z elektryczną gitarą pełnymi emocji solówkami. Corritore z wyczuciem uzupełnia frazy wokalistów, wypełniając przerwy między zdaniami i podkreślając nastrój utworów. Fanów harmonijki chromatycznej zainteresują z pewnością „Tin Pan Alley” i „That’s My Baby” przywodzące na myśl wyczyny George’a Smitha i Carey’a Bella.

Mimo, że poza solówkami harmonijkowymi nie ma zbyt wiele miejsca na popisy innych instrumentalistów to jednak te, które są, mogą się podobać. Granie jest smakowite i pełne pasji. Gitara, pianino i saksofon kilkukrotnie podejmują wiodącą rolę i częstują słuchacza pięknymi dźwiękami, ale przy takim doborze muzyków nie powinno to wcale dziwić.

„Harmonica Blues” to pozycja obowiązkowa w płytotece każdego miłośnika chicagowskiego brzmienia harmonijki, jednak i inni sympatycy bluesa znajdą na niej wiele dobrego. To udane podsumowanie i przekrój przez imponującą drogę zawodową jaką może się poszczycić Bob Corritore.

Maciej Draheim

Wydawca: Delta Groove Productions
Posłuchaj: www.deltagrooveproductions.com

© Blues.pl 2000-2019 | Code & design PMK Design